Japonia jest znana nie tylko z kwitnących wiśni, ale w naszej branży przede wszystkim z najlepszych wydań płyt CD, oraz sprzętu audio wysokiej jakości. Dzisiaj oczekiwany chyba przez wszystkich pojedynek na katany trzech samurajów, a więc Yamaha R-N803D, Denon DRA-800H i Onkyo TX-8270. Postaramy się Wam przedstawić w kilku osobnych akapitach podzielonych tematycznie każdy z nich, oraz opisać różnice, które być może się okażą dla Was przydatne i dzięki czemu będzie łatwiej wyselekcjonować ten jedyny, wymarzony sprzęt. Podział na sekcje tematyczne jest zrobiony po to, aby osoby częściowo znające te modele nie musiały przedzierać się przez całość testu, tylko odnalazły interesujący ich aspekt. Nie przedłużając – zapraszamy do zapoznania się z naszymi przemyśleniami dotyczącymi tych urządzeń.
BUDOWA:
Zagłębiając się w technikalia natkniemy się na informacje o poszczególnych układach zasilania w skład których wchodzą w Onkyo transformator EI, czyli z rdzeniem zbudowanym z kształtek przypominających właśnie te litery z cewkami oddzielonymi przegrodą; znajdujący się w niewielkiej odległości od płyty czołowej urządzenia w lewej jego części, do tego kondensatory filtrujące przeznaczone do pracy w sprzęcie audio o małej tolerancji parametrów, oraz w sekcji cyfrowo analogowej przetwornik Ashai Kasei AK4438. Za odprowadzanie ciepła odpowiada zajmujący około 2/3 radiator umieszczony zaraz za panelem przednim. Płyta HDMI przyjęła na swój pokład również sekcję cyfrową, natomiast pozostałe elementy zostały przeniesione poniżej.
Denon z kolei skrywa przed nami pod pokrywą w sekcji wzmacniacza autorskie kondensatory (domyślam się, że zrobione według konkretnej specyfikacji na zamówienie, a nie przez samego Denona), oraz transformator z uzwojeniem z miedzi beztlenowej (OFC), natomiast za przetwarzanie sygnałów cyfrowych odpowiada również kość od Ashai Kasei, ale tym razem model AK4458. Układ radiatora i transformatora jest podobny do Onkyo, zresztą podobnie jak rozkład sekcji na płytkach.
Yamaha z kolei budową odbiega nieco od poprzedników i tak końcówki mocy w tym amplitunerze, które są ustawione wzdłużnie zostały zebrane w dwie sekcje, a każda z nich otrzymała dedykowany radiator chłodzący. Końcówki mocy są oparte o znane Sankeny, a w sekcji cyfrowej pracuje ESS Sabre ES9006. W przypadku R-N803D mamy transformator rdzeniowy, aczkolwiek nie udało mi się odnaleźć informacji jaki jest typ blaszek, czy UI, I, czy L.
WYPOSAŻENIE:
Spoglądając na wszystkie urządzenia, można powiedzieć, że mają podobne wyposażenie, a Onkyo i Denon niemalże takie samo. Na pokładzie wszystkich urządzeń znajdziemy dwie pary terminali głośnikowych, dzięki czemu podłączone dwie pary kolumn możemy usytuować w dwóch pomieszczeniach i mówić o prostej formie multiroomu.
W sekcji cyfrowej również bez większych niespodzianek: Denon, oraz Onkyo zostały wyposażone w dwa wejścia optyczne, oraz po jednym koaksialnym – jedynie Yamaha wyłamuje się i ma o jednego „koaksa” więcej. W sekcji analogowej gradacja z kolei wygląda tak, że 803-ka ma 4 wejścia liniowe, Onkyo 3, a w Denonie zostały one uszczuplone do skromnej ilości 2 portów, aczkolwiek patrząc na bazową funkcjonalność tych urządzeń, to powinny one w zupełności wystarczyć. Zapewne kilka osób w tym momencie zadrżało, że przecież jest jeszcze w każdym z amplitunerów dodatkowe wejście analogowe – oczywiście tak i jest to dedykowane wejście Phono dla gramofonów nie posiadających na swoim pokładzie przedwzmacniacza (lub jeżeli takowego nie mamy w formie osobnego urządzenia), a są wyposażone we wkładki typu MM. Z podobieństw na pewno należy wymienić wejście antenowe DAB/FM, port LAN do połączenia przewodowego z siecią, wejście dla słuchawek, wyjście sterowania IR (Onkyo i Yamaha), oraz wejście IR (Onkyo, Denon). Teraz może dla odmiany kilka różnic: Yamaha jako jedyna posiada jedno, dedykowane wyjście dla subwoofera aktywnego, przy czym Denon i Onkyo posiadają dwa (nie do końca jest to funkcjonalność, z którą wiązałbym jakąś przyszłość, osób wykorzystujących oba będzie raczej marginalna ilość), jedną antenę do sieci, oraz wifi, oraz nie posiada portów HDMI i dedykowanego Pre Out dla Zone 2. Każde z urządzeń posiada odłączany kabel zasilający, dzięki czemu np. w sytuacji kiedy ukrywamy urządzenie w szafce, a gniazda 230V są za nią w większej odległości, możemy zakupić dłuższy, aby bez łączenia wpiąć go do gniazdka. Wszystkie mają też port USB, przy czym Onkyo jeszcze jeden dodatkowy na tylnym panelu, który może się okazać bardzo przydatny jeżeli np. zamykamy amplituner i inne urządzenia jak dekoder SAT, czy odtwarzacz CD w szafce, aby ich nie było widać i wypuszczamy jedną zbiorczą czujkę IR do sterowania nimi – zazwyczaj moduły te zasilane są poprzez USB, więc wtedy mamy sterowanie, a dodatkowo jeszcze port USB do np. Pendrive (kilka innych jeszcze by się znalazło sytuacji, ale za dużo by wymieniać). W przypadku Yamaha R-N803D mamy z kolei port dla mikrofonu kalibracyjnego, o którym napiszemy trochę więcej w sekcji funkcjonalność.
FUNKCJONALNOŚĆ:
Wybór konkretnego urządzenia w dużej mierze będzie zależał od tego czego oczekuje użytkownik końcowy i jednym z ważniejszych aspektów jest funkcjonalność. Na początek może napiszę o cechach wspólnych, ponieważ jest ich bardzo dużo i raczej nie wymagają dłuższego opisu, gdyż są „standardem” w tego typu urządzeniach. Do najważniejszych należy na pewno zaliczyć: radio internetowe, radio DAB/ FM, port USB do pamięci przenośnych, obsługa serwisów strumieniujących jak Spotify, Tidal; Airplay, sterowanie za pomocą aplikacji dedykowanej do każdego z urządzeń, możliwość sterowania z zewnętrznych systemów sterowania typu inteligentny dom, opcja przesyłania plików w sieci udostępniając partycję, czy też folder na naszym komputerze, lub po prostu podpinając dysk sieciowy ze zgromadzoną muzyką. Każde z urządzeń pozwala również na zbudowanie bezprzewodowego multiroom z dodatkowymi (bezprzewodowymi) głośnikami strefowymi, jeżeli nie chcemy, albo już nie możemy poprowadzić dodatkowych kabli.
Kolejnym aspektem, który warto poruszyć jest Bluetooth, który w amplitunerze Yamaha działa dwukierunkowo, a więc za jego pośrednictwem nie tylko prześlemy muzykę z telefonu, czy też tabletu, komputera ale i połączymy słuchawki Bluetooth.
Mocną stroną Yamaha R-N803D jest na pewno automatyczna kalibracja, która pomoże w prawidłowym ustawieniu kolumn i robi to bardzo przyzwoicie (z resztą sam podczas odsłuchu złapałem się na tym, że po podłączeniu stwierdziłem, że albo nasz model jest zepsuty, albo trzeba przeczyścić kanały, bo cała scena była przesunięta w lewą stronę, po czym jak wcisnąłem tryb pure direct wszystko wróciło do normy – po odsłuchach prawdopodobnie zostały czyjeś ustawienia po kalibracji i wokal za każdym razem uciekał mi do lewej kolumny :)). Dla początkujących użytkowników jest to na pewno ogromna pomoc.
W Onkyo, oraz Denon na pewno płyta HDMI jest pewnym ułatwieniem dla fanów prostych połączeń, tych wykorzystujących amplituner stereo jako namiastkę systemu kina domowego, czy też konsolę jako główne źródło domowej rozrywki. Wtedy wszystkie preferencyjne urządzenia podłączamy kablami HDMI do amplitunera i to on staje się naszym centrum zarządzania, natomiast kabel HDMI z ampli do TV rozwiązuje przesył obrazu, oraz dźwięku. Z tym ostatnim jest jeszcze jedno ułatwienie, ponieważ możemy skorzystać z ARC, czyli kanału zwrotnego audio, a więc dźwięk zarówno wyślemy do TV jak i z niego, dzięki czemu podczas oglądania filmu na Netflix dźwięk będziemy mieli na kolumnach podłączonych do jednego z tych trzech urządzeń. Oprócz tego oczywiście HDMI daje nam graficzne menu na ekranie telewizora, które może się przydać przy przeglądaniu choćby plików na dysku wpiętym do USB (na aplikacji również możliwe)
W Onkyo, oraz Denon mamy do dyspozycji opcję Zone2, dzięki której możemy zarządzać niezależnie obydwoma pomieszczeniami korzystając z innej głośności, oraz źródła – wtedy rzeczywiście mają zasadność dwie pary kolumn, ponieważ podczas oglądania przez nas ulubionego programu w TV, drugi domownik może słuchać czegoś innego.
Różnica występuje również w sposobie sterowania parametrami bas/ sopran, które w amplitunerze Onkyo (+/- 10 dB), oraz Denon (+/- 6 dB) są realizowane cyfrowo, czyli mamy przeskok o 1 jednostkę, natomiast w Yamaha (+/- 10 dB) regulacja jest płynna, czyli mamy jeszcze wartości pośrednie pomiędzy np. +1 a +2 (przykładowo +1.2).
Dla fanów serwisów strumieniujących na pewno dość istotną informacją okaże się ta, że w przypadku posiadania urządzenia z systemem Android - w amplitunerze Yamaha i Denon sterowanie Tidal odbywać się musi poprzez aplikację Musiccast, lub Heos, nie jesteśmy w stanie tego zrealizować bezpośrednio z aplikacji serwisu Tidal, jedynie Onkyo po wprowadzeniu danych logowania do aplikacji Onkyo Controller mamy możliwość strumieniowania z pomocą Chromecast. W przypadku posiadaczy urządzeń ze stajni Apple nie ma tego problemu, ponieważ wszystkie 3 amplitunery bez najmniejszego problemu komunikują się poprzez Airplay i tutaj możemy korzystać z serwisu bezpośrednio poprzez aplikację Tidal.
Samo użytkowanie poprzez sieć nie nastręcza problemów, aplikacje są dość intuicyjne, wszystko działa sprawnie, więc chyba nie ma się co rozpisywać.
BRZMIENIE:
Amplitunery testowaliśmy na 3 różnych parach kolumn: dwóch, które często są przez Was poszukiwane (Monitor Audio Bronze 6, Heco Aurora 700), i trzeciej pary, którą potraktowaliśmy jako wyzwanie z racji niskiej skuteczności (Dynaudio Emit M30). Jako źródło odtwarzacz Unison Research Unico Primo, oraz serwis Tidal w wersji HiFi.
P.S. Pamiętajcie o tym, aby wyłączyć subwoofer w Denonie, który jest defaultowo włączony (co trochę mnie dziwi).
Brzmienie Yamahy na tle konkurencji było znacznie bardziej przestrzenne, mieliśmy wrażenie jakby kolumny stały rozstawione przynajmniej 2m szerzej, co skutkowało również tym, że znacznie lepiej była budowana stereofonia i przy nagraniach koncertowych (Lady Gaga, Bradley Cooper – Diggin' My Grave, Zbigniew Preisner – Światełko W Tunelu (Live), Satyricon Live At Opera – Pentagram Burns) kolumny potrafiły oddać znacznie lepiej skalę pomieszczenia, oraz odseparować od siebie poszczególne sekcje. W Denon i Onkyo trochę się wszystko zawężało i było lekko skondensowane, ale czytelność nie straciła bardzo dużo. Efekt porównałbym do tego, kiedy zmieniamy skalę – tutaj dokładnie podobne odniosłem wrażenie, że o ile kreacja miała sporo podobieństw, o tyle dźwięk był w mniejszej skali. Pomiędzy samym Denonem a Onkyo kolosalnej różnicy nie było w tym aspekcie, aczkolwiek brzmieniowo Denon pokazywał trochę więcej pazura, trochę bardziej pompował basem, ale za to z mniejszą ilością wysokich rejestrów w porównaniu do Onkyo, co czasem odbierałem jako zbyt zachowawcze, ale jest to oczywiście kwestia preferencji. W 8270 dało się odczuć większą ilość, ale i chyba pokusiłbym się o stwierdzenie precyzję właśnię w wysokich tonach, przy czym daleko mu było jeszcze do grania określanego często jako błyszczące, czy też metaliczne. W Yamaha w porównaniu do obu konkurentów czasem brakowało mi lekkiego popuszczenia pasa basowego, chociaż akurat kultura jego pracy, sprężystość, dynamika i gładkość na pewno to rekompensowały, szczególnie na Dynaudio, które są dość trudnymi kolumnami było to bardzo widoczne.
Po katowaniu systemów koncertowymi nagraniami przyszedł czas na bardziej kameralne wydania (Adam Strug, Stanisław Soyka – Tam Na Rzece) i tutaj Denon będzie faworytem dla osób, które lubią bardziej intymne obcowanie z artystą, gdzie wokalista zbliża się do nas na bliską odległość i mamy wrażenie jakby śpiewał dla nas. Onkyo z kolei delikatnie przesuwa go w tył, sprawiając wrażenie odsunięcia się sceny, co oczywiście również ma swoich fanów (albo odpowiednio dobrane kolumny, ponieważ na Monitor Audio i Heco było znacznie lepiej), natomiast Yamahę określiłbym jako sędziego godzącego obu konkurentów, ponieważ tutaj tych planów jest więcej i ma się wrażenie bardziej holograficznego przekazu, nie wspominając o tym, że ładniej pokazywała wielkość fortepianu, chociaż Denon i Onkyo dzięki brzuszkowi w zakresie niskotonowym ładniej wyłapywały uderzenia w klawisze po lewej stronie.
Przy muzyce pop i elektronice (Billie Eilish - Bad Guy, Bass Astral x Igo - Planets) Onkyo robiło bardzo fajny efektowny dźwięk z dużą ilością „przeszkadzajek”, z kolei w Denonie delikatnie brakowało mi właśnie tego błysku w wysokich tonach (na szczęście zawsze z pomocą przychodzi metalowy przetwornik wysokotonowy w Bronze 6), natomiast jak wcześniej pisałem, że w R-N803D brakowało mi trochę basu podczas słuchania np. Satyricona, tak tutaj było go w sam raz, nie miałem wrażenia, że chciałbym momentami podciągnąć delikatnie stopę perkusyjną. Tutaj wszystko było odpowiednio nasycone i bez odchudzenia.
Na koniec poszedł klasyk jazzowy, czyli Miles Davis – So What i tutaj Yamaha to znowu klasa pod kątem rozdzielczości i odseparowania każdego z instrumentów, wszystko odpowiednio rozdzielone, natomiast w Onkyo i Denon było dość podobnie, z mocniejszym basem niż w Yamaha, ale z tą różnicą, że talerze jednak były bardziej zaznaczone w Onkyo, a Denon z trochę mniejszą ich ilością, ale akurat tutaj np. w połączeniu z Monitor Audio było dla mnie wręcz efektem pożądanym.
PODSUMOWANIE:
Chciało by się napisać „umarł król, niech żyje król” - niestety jednak tak się nie stało. Yamaha R-N803D to nadal według nas najlepszy amplituner stereofoniczny, ale też nie należy bagatelizować konkurentów, ponieważ różnica w cenie pomiędzy nimi, a „wygranym” to ponad 600 zł, więc nie ma tutaj cudów i około 20% różnicy w cenie przy tym budżecie to jest jednak sporo. Funkcjonalnie poza kilkoma detalami, które w zależności od użytkownika zapewne zdecydują o zakupie, są to urządzenia bliźniacze, podobnie zresztą jest z Onkyo w porównaniu do Denona – tutaj o wyborze również zdecyduje subiektywne odczucie każdego ze słuchaczy, ponieważ oba mają w sobie to coś, ale przez każdego z nas jest ono inaczej definiowane. Dla mnie osobiście Denon z racji większej delikatności w wysokich tonach oraz balansowi tonalnemu bardzo fajnie może się sprawdzić do rock, czy muzyki cięższej, natomiast Onkyo świetnie sobie radzi w elektronice, czy w pop, ale nie skreślałbym ich z innych gatunków, ponieważ musicie pamiętać, że zawsze sprzęt kupujecie dla siebie i to Wy macie wyobrażenie na temat tego jak chcielibyście aby Wasz ulubiony kawałek brzmiał, dlatego najważniejszym czynnikiem podczas wyboru sprzętu jest po prostu odsłuch, gdyż audio jest na tyle piękne samo w sobie, że raczy nas wieloma aspektami, które decydują o brzmieniu konkretnego amplitunera, kolumny, czy wzmacniacza, a w połączeniu z upodobaniami każdego z nas tworzy bardzo mocną mieszankę wybuchową :) Czasem zmiana kolumn na inne może otworzyć nam nowe dźwięki w amplitunerze, który jeszcze przed chwilą ocenialiście jako najsłabszy.
W funkcjonalności można by się rozpisać jeszcze na 10 stron, dlatego po szczegóły zapraszamy do nas, ewentualnie zawsze możecie nas zapytać w komentarzu, czy wiadomości prywatnej, a tymczasem mamy nadzieję, że test się podobał i będzie dla Was przydatny.
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA ?