Skocz do zawartości
IGNORED

Magnetofon szpulowy Sony TC- 399


Kasjel

Rekomendowane odpowiedzi

Zgadza się

Kosztował więcej niż polska Melodja a za nią trzeba było płacić 6500 z hakiem za 100 złotych dwie osoby mogły się upić na sztywno armeńskim koniakiem z ośnieżoną górą Ararat na nalepce. Szmaragd był droższy ale jego silnik przy silniku Melodji to było jedno wielkie derenowskie g... Należy jeszcze wspomnieć trójsilnikowego Maka 10 kg elektronicznej rozskoszy produkowanej dla eSBecji dwie minimalnie między sobą różniące się serie. Oprzyrządowanie pełne dla Maka to były dosłownie walizy.

cdn rano.

pozdrawiam

Zbyszek

>Korwin

może cię rozczaruję, ale ja mam taka hipotezę co do pozytywnej roli owego szumku w odbiorze nagrań.

1)W normalnej rzeczywistości nie ma ciszy całkowitej. Człowiek tego nie zna i odbiera obco, gdy zostanie sztucznie wytworzona - brakuje mu wówczas, waznego elementu jego naturalnego otoczenia. W cichych dźwiękach, wg niektórycfh źródeł tych o widmie głównie niskoczęstotliwościowym, zawarta jest cenna dla człowieka informacja o "topografii" otoczenia. Dodałbym, że słyszenie cichych dźwięków wysokoczęstotliwościowych jest potwierdzeniem, że aparat akustycznego badania otoczenia jest sprawny, np. w uchu nie ma wody, woszczyny itp.

2) Tylko najlepsze, starannie wykonane nagrania, najlepiej unprocessed, sa w stanie uchwycić część tych skladowych niskopoziomowych, które dają to wrażenie rozpoznania, obecności w danym pejzażu akustycznym, lecz oczywiście są one przynajmniej częściowo "zanurzone" w szumie własnym kanału/aparatury.

3) Człowiek instynktownie i chyba podświadomie wyławia z otaczającego dźwięku te ważne przebiegi niskopoziomowe; być może jest to atawizm z czasów, gdy wczesne, na granicy percepcji, wykrycie akustycznych sygnatur najważniejszych niebezpieczeństw było kwestią przeżycia. Uwaga słuchacza, tj. każdego człowieka, pozostaje "ustawiona" na te najcichsze skladowe także w czasie słuchania nagrań.

4) Nagrania są wykonywane w sztucznych warunkach sal wielkokubaturowych, specjalnie wyciszonych i przygotowanych pod katem równomierności propagacji z estrady (rzecz nienaturalna w porównaniu do propagacji dźwięku na wolnym powietrzu) i dodatkowo zafałszowane różnymi sztuczkami techniki realizacji nagrań. Starannie tropi się i usuwa wszelkie odgłosy rzeczywistego świata.

5) Nagrań słucha sie bez jednoczesnej informacji wzrokowej, z ubogą informacją kierunkowo-przestrzenną jaką daje zwykle stereofonia dwukanałowa. Mózg człowieka odczuwa niedostatek informacji "topograficznej". Nieliniowe przetwarzanie przez narząd słuchu wzmaga czułość dla składowych niskopoziomowych. Lecz to co tam znajdzie zawsze , to przedewszystkim szum. Skoro go słyszymy to znaczy, że nie ma juz nic więcej w tym rejonie, dalsze powiększanie czułości nie jest potrzebne. Sytuacja jest rozpoznana, dochodzi do nas wszystko co jesteśmy w stanie rozpoznać, system działa sprawnie. Szum nagrania pełni rolę więc zastępczego tła, ktorego obecność i potrzebę stwierdzania/obserwowania, mamy w mózgu głęboko zakodowaną. Nagrania pozbawione tego tła (już to wskutek wycięcia go wraz z szumem przez uklad tłumienia szumu, już to wskutek świadomej decyzji realizatora, czy z jakichkolwiek jeszcze przyczyn, chocby fascynacji kanałem transmisji o bardzo niskim poziomie szumów własnych) a także pozbawione tła zastepczego odbierane są jako sztuczne, sterylne, techniczne, nienaturalne, odrealnione itd. Czyż nie ?

6) Technika ditheringu która modyfikuje WIDMO szumu na korzystniejsze dla subiektywnych wrażeń słuchacza nagrania polega na DODANIU szumu a nie na jego jeszcze staranniejszej eliminacji. W technice często okazuje się, że naśladujemy (czasem o tym nie wiedząc jeszcze) prawidłowości zachodzące w naturze.

Co o tym sądzisz Korwin ?

Witamy

Po naradzie wojennej krótkiej zażartej ale naprawdę istotnej i ja i Zbyszek korzystamy z jednego przyłącza, do którego podpięte są jeszcze dwie dorosłe osoby doszliśmy do wspólnych wniosków. Są one następujące: Niektórzy na tym forum dysponując wspaniałą wiedzą z elektroniki [teoria i praktyka] wykazują całkowity brak podstawowych wiadomości w innych dziedzinach.

Niektóre wywody zwłaszcza te na siłę jeszcze teoretyzujące, które uświęcają kastrowanie sygnałów dźwiękowych dochodzących do nas z otoczenia należy uznać poprostu za szkodliwy bełkot. Sprzęt spełniający anormalne wymagania kosztuje niekiedy majątek a służy jedynie do tworzenia pod kloszem sztucznego środowiska nie występującego nigdzie w przyrodzie. Grzebanie na ślepo w ludzkim mózgu w ostatecznym rozliczeniu przynosi zawsze żałosne rezultaty wymagające niejednokrotnie hospitalizacji, tak było z nauką szyfrów przez sen w czasie II Wojny Światowej , metodę tą próbowano stosować w latach 50-tych i 60-tych w nauce języków obcych.

Pragnę w imieniu Zbyszka i własnym podziękować PROFEE za właściwe postawienie problemu zgodne w 100 procentach z podstawami neurofizjologii, psychologii i elektroakustyki.

Pozdrawiam

Piotr

PS Z cudów techniki były jeszcze kiedyś: " Piosenka" Tonette" "Sonet [Tesla] " "Wiesna" "Dniepr" [CCCP].

Do Ciekawostek przyrodniczych należy zaliczyć mikrofon przedziwnej konstrukcji do nagrywania przez ścianę o

grubości do 350mm oraz inne zwłaszcza kierunkowe [w tym interferencyjne] o niesamowitych wprost możliwościach, no cóż "Przeminęło z Wiatrem".

Zbyszek

>niespokojny ze Zbyszkiem

Dziękuję za zrozumienie, ale z tą 100% zgodnością z podstawami az trzech ważnych dziedzin wiedzy na raz to przesadziliście. Wolałbym, żeby to co napisałem miało status mojej prywatnej hipotezy. A propos: czego dotyczyła zażarta narada ze Zbyszkiem, o co sie spieraliscie?

Dzięki za przypomnienie zamierzchłych wytworów magnetofonowych. Sporo z nich pamietam, a nawet używałem. A czy widzieliście potworka o nazwie Jauza iles tam? Był to sowiecki gramofon, w którym po zdjęciu talerza ukazywał sie zespół głowic i inne szczegóły niedużego magnetofonu. Nie był to jak może myslicie sprzęt typu Mak lecz taki kombajn obszczego polzowanija (powszechnego uzytku) dla biednych, którzy chcieli miec i jedno i drugie. Jakość dźwięku - kicha.

Do Profee

Nie bądź zbyt skromny w ocenie swojej wiedzy, Boh Trojcu ljubit i tak się dziwnie składa, że to co napisałeś jest zgodne nietylko z Pawłowem ale również nie stoi w kolizji z żadną nową teorię dotyczącą percepcji.

A wracając do Jauzy pomysły tego typu występowały również w USA tam też wymyślono niewielki magnetofon reporterski o nienajpodlejszych paramametrach z napędem sprężynowym jak w patefonie elektronika była zasilana z baterii mikrofon do tego Shure Brothers podlejszej odmiany nieciekawe słuchawki ale futerał z krokodylej skóry [a może z aligatora]. Były to czasy gdy amatorzy i zawodowcy żyli w pełnej symbiozie wiedli od czasu do czasu obficie zakrapiane spory gdzie było dosłownie wszystko oprócz amatorszczyzny.

Obecnie usiłuję z pamięci odwzorować niektóre kretyńskie pomysły, kiedyś istniały bariery technologiczne przeszkadzające w ich realizacji dzisiaj już tych barier nie ma. Na warsztacie mam wykonanie dwóch układów konserwacyjno montażowych pierwszy do kaset audio drugi do taśm 1/4" oraz przecinarki do taśm z kaset wideo

czyli upraszczając 1 x 1/2" / 2 x 1/4" .

Pozdrawiam

Piotr

Było coś gorszego od Jauzy a nawet hamerykańskiego pudełka zrobiobego z krokodyla - nazywało się to przystawka magnetofonowa Toni i było produkcji NRD dlatego po ichniemu nazywało się Toni

Bandgera:t. W skrócie: pudełko bakelitowe ze szpulami zawierające wzmacniacz uniwersalny (zapis-odczyt), generator podkładu, kasowania (wszystko na jednej lampie ) i głowice przeznaczone do nakladania na talerz gramofonu (klasy Bambino) i czerpiące z niego napęd ! Tak, to nie posiadało własnego silnika ! :) Hardcore z lat 50-tych pracujące wyłącznie z taśmami modyfikowanymi kobaltem ;)

Goniąc za wspomnieniami z przed lat prawie 40-tu coś na eBay znalazłem

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Tamten stareńki cud miał bardziej zwartą konstrukcję nie był ustrojstwem stereofonicznym tylko mono. Nie sprawdzałem osobiście chociaż mam hydrofon made inn CCCP który służył do podsłuchu z wykorzystaniem muszli klozetowej rury kanalizacyjnej i lustra wody w drugim kiblu należącym do tego samego pionu, zaznaczam uroczyście, że mój egzemplarz jest jeszcze nie używany, w orginalnej opakowce, jest papier woskowany, jest charakterystyka z rejestratora, jest karta OTK i tekturowe pudełko. Cholernie chora rzeczywistość, szwajcarski zegarek z założenia przeznaczony do pracy w łajnie. A z rzeczy pięknych i uspokających miło jest wygrzebać nagle i niespodziewanie kilka potecjometrów wieloobrotowych w stanie dziewiczym otkrytych na nowo po upływie 1/4 stulecia.

Pozdrawiam

Piotr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>Piotr

"...wracając do Jauzy pomysły tego typu występowały również w USA "

Że tez od razu nie domysliłem się, że Jauza to cudzy pomysł. Ale był jak pamietam tak twórczo przetworzony (czytaj brzydki i źle działał) że nie skojarzyłem faktycznego pochodzenia.

 

"...niewielki

magnetofon reporterski o nie najpodlejszych paramametrach z napędem sprężynowym"

W podobnej tematyce melduję, że jakies dwa, trzy lata temu był znowu mały comeback napędu mechanicznego wśród modnych (u Anglosasów) gadżetów. Tym razem był to napędzany korbką generatorek, który służył do robienia prądu, który ładował kondensator. Taki zasobnik energii zasilał nieduży odbiorniczek radiowy, w którym to wszystko siedziało. Po 1 min kręcenia - 20 min słuchania.

Jak się bateria skończy na bezludziu to super. Zawsze to lepsze niż elektrownia partyzancka z lat IIWS (szczegóły patrz film pt.Barwy Walki, reż. J. Passendorfer - przełom lat 60/70).

 

"...ale futerał z krokodylej skóry [a może z aligatora]. "

Co ci Amerykanie z tą skórą? Jako dziecko bawiłem się amerykańskim telefonem polowym, który zamiast obudowy w postaci skrzynki powiedzmy drewnianej miał szkielet pokryty też skórą, grubą. Wyglądało to trochę jak kanciaty, gruby mapnik. Nie poszła na zelówki, bo już miałem za dużą stopę ;-))

 

"Były to czasy gdy amatorzy i zawodowcy żyli w pełnej symbiozie wiedli od czasu do czasu obficie zakrapiane spory gdzie było

dosłownie wszystko oprócz amatorszczyzny. "

 

Ale ten czas cukruje wspomnienia... Dobrze że juz nie było prohibicji ;-))

 

Zachodzę w głowę jaka jest konstrukcja twojej przecinarki do taśmy. Czy stosujesz noże krążkowe?

Powodzenia życzę w każdym razie !

"Cholernie chora rzeczywistość, szwajcarski zegarek z założenia przeznaczony do pracy w

łajnie. A z rzeczy pięknych i uspokających miło jest wygrzebać nagle i niespodziewanie kilka

potecjometrów wieloobrotowych w stanie dziewiczym otkrytych na nowo po upływie 1/4 stulecia."

 

Człowiek się czuje jak archeolog, albo i lepiej, bo mumie w stanie dziewiczym. ;-))

 

Nu, wot tiebie i paradoks... Pociesz się, że najciekawsze rezultaty wysiłków człowieka to od zawsze były i są narzędzia do niecnych celów.

Swoją drogą jak to jest z tą stereofonią przez 35 cm ścianę ? Bo dźwięk w wodzie i jego stereofoniczne słuchanie za pomocą wielu hydrofonów to rzecz normalna w marynarce podwodnej. Pytanie tylko jak okropnie mała część energii dźwięku emitowanego oryginalnie w powietrzu przechodzi do wody (odbicie na granicy ośrodków o wielkiej różnicy własności sprężystych i mas właściwych).

W normalnych warunkach nie ma słupa wody w rurach (pionach) kanalizacyjnych. Oczywiście wiem, mołodcy z KGB nie z takimi przeszkodami dają sobie radę ;-))

Też pozdrawiam serdecznie

>dudi

Masz świetne żródła! Jak głęboko musiałem stłumić w sobie grzeszną chuć, że zapomniałem, no wyparłem zupełnie z pamięci ten przyrządzik. Teraz ci wyznam: Ja go pożądałem! Na usprawiedliwienie mam to, ze byłem nieletni i jako taki niezdolny do pokierowania swoimi, przyznaję jakże jednostronnie ukierunkowanymi, marzeniami.

Już wtedy był to odchodzący w przeszłość dziwoląg. Prężny przemysł nrdowski przechodził już do wyższych celów - uruchomienia produkcji samochodu P-60 !

profee, 4 Mar 2006, 21:17

 

> W podobnej tematyce melduję, że jakies dwa, trzy lata temu był znowu mały comeback napędu

>mechanicznego wśród modnych (u Anglosasów) gadżetów. Tym razem był to napędzany korbką >generatorek,

>który służył do robienia prądu, który ładował kondensator. Taki zasobnik energii zasilał nieduży

>odbiorniczek radiowy, w którym to wszystko siedziało. Po 1 min kręcenia - 20 min słuchania.

>Jak się bateria skończy na bezludziu to super.

 

To idealne rozwiązanie dla uposledzonych rejonów naszej planety np. Afryki. Idea zdaje się narodziła w istocie w RPA.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Fragment opisu Freeplay Coleman - "(...)będzie grał z normalną głośnością przez 35 min. po 30 sek nakręceniu i moze byc podkręcony w dowolnie wybranym momencie. Wbudowane akumulatory NiMH "

Są i aparaty firmowe dla miłośników "labela" np. Philips AE1000 (foto).

post-3966-100005520 1170286831_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Oops, pierwszy link nie działa, zatem strona główna:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) sekcja Products.

Sporo modeli radyjek, także cyfrowe DAB (do diaska, nie mają prądu a mają DAB ???) i latarki na korbkę też :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>dudivan

Widze, że trochę poprawili parametry. A może po poprostu tamten odbiorniczek był bardziej prądożerny. Jedno mi sie tu nie zgadza: że w 1/2 min mozna ulokować tyle ładunku w akumulatorze, chocby i MiH. Wersja z kondensatorem jakos bardziej wydaje mi sie realna pod względem prędkości ładowania i zwłaszcza sprawności takiego bufora energetycznego.

Czy stosunek pojemności do objętości kondensatorów elektrolitycznych jakoś istotnie sie ostatnio poprawił? Bo chyba powinien jeśliby miało grać 35 min, takie małe radyjko...

 

A w ogóle to dlaczego nas jeszcze nie wypędzili z tego wątku? Dobre ludziska...

To fakt że Panowie zeszli trochę z tematu głównego, ale mnie to nie przeszkadza więc się nie wtrącam.....

Tak przy okazji, możecie mi podpowiedzieć gdzie można tanio kupić demagnetyzer ???

Widziałem na "Allegro", kosztował 200zł !!! Więc jak mogę zapłacić tyle kasy, jeśli za bohatera mojego tematu zapłaciłem 150zł (w idealnym stanie) ??? Czy naprawdę nie ma innej możliwości ???

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Witam najpierw psi obowiązek potem przyjemności.

Demagnetyzery produkował kiedyś Kasprzak za grosze kawał cewki z żelaznym rdzeniem wychodzącym z plastikowej obudowy z wyłącznikiem i kawałkiem kabla szukaj w serwisach RTV albo na pchlich targach na siłę możesz zrobić demagnetyzer przerabiając elektryczną zapalarkę do gazu do cewki musisz puścić ~220 V przez opornik a do rdzenia na którym jest nawinięta przykleić gwóźdź od strony łebka reszta gwoździa przez obudowę i służy do demagnetyzacji głoqwicy.

Raczej nie poznamy wnętrzności Kg-bowskiego hydrofonu poddanie zostany zabiegowi machniom na inne zabytki klasy zerowej za dwie do czterech godzin, jego obudowa jest tak precyzyjna, że zbrodnią byłyby jakiekolwiek próby jej demontażu [obawiam się najgorszego, że w trakcie jej skręcania użyto jakiegoś spoiwa nie wiadomo w czym rozpuszczalnego.Mikrofon do podsłuchu przez ścianę było to mono , współczesna produkcja wystawiana na eBay. pl to całe ustrojstwo stereo ze wzmacniaczem, korektorem słuchawkami i wyjściem na magnetofon.

Demagnetyzer można zrobić dosłownie z każdego dziadostwa które posiada cewkę i przepuścić przez nią prąd zmienny demagnetyzuje się przez kilkakrotne przybliżanie i oddalanie rdzenia demagnetyzera do głowicy[ uwaga

istotna nie wolno demagnetyzować tak zwanych głowic amorficznych ]

Pozdrawiam

Zbyszek.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Najgorsze jest to że jak człowiek wydłubie się ze swojego barłogu to już mu się nie chce do niego wchodzić i żeby nie zasnąć zaczyna wspominać rzeczy od lat niepotrzebne i tak zwane pomysły poronione. Mógłbym przez kilkanaście godzin opisywać barachła o pięknych nazwach takich jak Kapral czy Ułan nazywanych kasetowymi magnetofonami "reporterskimi" co jest oczywistą kpiną bo te dopiero od ITT Shaub-Lorenza się zaczynały.

Pozdrawiam

Zbyszek.

Chciałbym naciągnąć was na opowieść o rosyjskich magnetofonach szpulowych z wyższej półki.

Miałem kiedyś któregoś i muszę przyznać , że przyniesiony do domu nienajsłabszy Tandberg był przy nim pomyłką. Taśmy nagrywane na sowiecie pozwoliły zaś po raz pierwszy jakoś zagrać kolegi Koncertowi.

Do StefanaB

Witaj Koncert przy tym magnetofonie to jest żałosna pretensjonalna kupa tandetnego złomu, Koncert był nieudaną składanką plagiatów z kilku japończyków uczeni w piśmie co gdzie i z jakiego podaję nazwę i kilka istotnych parametrów przyzwoitego magnetofonu Sojuz 111 koniec lat 80 waga 20 kg wymiary 510x410x200 mm. Plastik wyłącznie na obudowie reszta metal trzy silniki trzy głowice taśma 1/4" szpule tak zwane filmówki średnica maksymalna 220mm przesuw 9.5cm/sek i 19.05/cm sek. dwuścieżkowe stereo wejścia z magnetofonu,z gramofonu,tunera i mikrofonu. wyjście liniowe.

Pozdrawiam

Zbyszek

Rzeczy dobre nigdy nie były lekkie od Nagry i Uherów nawet tych najmniejszych CR-124/134/210 i CR-240 nie mówiąc już o całej serii robiły się dołki na ramieniu i krzywił kręgosłup ale kto kocha ten cicho cierpi ja nie narzekam, jest to i tak wyjątkowo marna cena za bardzo piękny kawał z życiorysu, to co dzisiaj wklepałem na forum Budki Suflera to oczywiście zostało podyktowane kiedyś na magnetofon. Mechlabor STM-310 radiowy węgierski waga 35 kg STM-600 waga 70kg mono taśma 1/4" taśma na talerzach system mocowania AEG przesuw

9.5 I 19.05cm/sek i dynamika gorsza niż w SOJUZIE 111 - coments nie ma , nie było i nie będzie.

Sorry

Kilka opuszczeń i literówek po uczeni w piśmie ma być: .. wiedzą co gdzie i z jakiego

Następne nie mówiąc już o całej serii 4000

I ostatnie powinno być . Że Mechlabor.......mają dynamikę gorszą i wszystkie zniekształcenia niż SOJUZ 111.

Pojawiają się na Allegro od czasu do czasu cena około 500 za w pełni sprawny bez oprzyrządowania [mikrofony kabelki szpulki demagnetyzery i inne pierdołki]

Pozdrawiam

Zbyszek

Witam. Jakiś czas temu widziałem na "Allegro" magnetofon szpulowy Thomson (nie pamiętam dokładnego symbolu) Chodzi o to, że wyglądał prawie identycznie jak nasz M2405 lub ZK246. Więc wygląda na to że te magnetofony są również plagiatem i zostały "zerżnięte" z tego Thompsona.Czy moje przypuszczenia są słuszne ??? A jeśli chodzi o sowieckie magnetofony szpulowe, to wierzyć mi się nie chce w to co piszecie !

Jakakolwiek elektronika pochodzenia radzieckiego, z którą do tej pory się spotkałem była absolutnie beznadziejna.Dlatego wręcz szokują mnie Wasze pochlebne opinie na temat Sojuza 111, i chciałbym na własne ucho doświadczyć wspaniałości dźwięku tego ustrojstwa.

Przykro mi ale Sojóz 111 był w pełni orginalną konstrukcją , co do Thompsona nie byłbym tak na sto procent pewien kto z kogo zwalał pamiętaj o tym że wymyślona w Tonsilu amortyzacja wkładki mikrofonowej została zwalona przez Shure-a, AKG, i pozostałych dosłownie wszystkich jak leci a więc nie kierujmy się zawsze tak zwaną fałszywą skromnością . Żyroskopowy stabilizator położenia lufy w czołgu był wymyślony w naszym WAT-cie automaty tokarskie w Instytucie Obróbki Skrawaniem a światłowód jako taki [a jeśli nie jako taki to jako jaki ] to od początku do końca nie opatentowany polski pomysł. Ja wiem, że szorowanie posadzki czołem przed pierwszym lepszym wymyślonym na zachodzie gównem to nasza narodowa specjalność ale mnie się ona wyjątkowo nie podoba.

Pozdrawiam

Zbyszek

Żyroskopowy stabilizator położenia lufy w

>czołgu był wymyślony w naszym WAT-cie automaty tokarskie w Instytucie Obróbki Skrawaniem a

>światłowód jako taki [a jeśli nie jako taki to jako jaki ] to od początku do końca nie opatentowany

>polski pomysł.

 

Zbyszek, spokojnie. Walisz z grubej rury, ale kulą w płot. Nie przeczę, że poszczególne osiągnięcia techniki rosyjskiej godne są naprawdę uznania (rakiety miedzykontynentalne) i tak częste u nas wysmiewanie sie ze wszystkiego co rosyjskie jest głównie rezutatem własnych kompleksów. Ale przypisywanie IOS owi stworzenia automatu tokarskiego ? Albo WATowi - stabilizatora lufy ? Na czyje zamówienie? Bo produkowalismy stabilizatory rosyjskie. Może chodzi ci o to, ze na WAcie są ludzie którzy interesują sie takimi układami? W to wierzę. Co do światłowodów, to w twojej wypowiedzi odnajduję echo perypetii lubelskich naukowców z pierwszymi próbami wykonywania a potem produkcją krajowych światłowodów. Ale o pierwszeństwie pomysłu, a i wykonywania też, trudno tu mowić.

Chyba Zbyszek jesteś za daleko od tych środowisk oraz masz osąd podbarwiony patriotycznie. Ale to nie zmniejsza mojej sympatii do ciebie tylko powiększa.

A z tą elektronika rosyjską... Jak to jest, że są tacy, którzy są pod wrażeniem i wiekszość, która jest zniesmaczona. Jaka przyczyna? To mnie intryguje. Napiszcie co o tym myslicie !

Miałem sojuza i nie jestem pewien właśnie czy nie 111. Trzy motory liniowe wielkości solidnych puszek ,fantastyczne głowice. Z przystawką najpierw dbx, a pózniej high com był rewelacyjny. (Co interesujące- dołożona rosyjska tasma była lepsza od Basfa pro. Kupiłem póżniej od ruskich jakieś tasmy , ale była to kaszana.).Wiem, że nawyższy model sowieckiego szpulowca był słabo przenośny i miał duże osobne pudło redukcji szumów

Trafiliśmy na kilka sztuk tego magn. w GS w Wieluniu, które miało jakąś umowę na wymianę towarów z rosyjskim miastem partnerskim. Trzy sztuki padły identycznie-przerwa w uzwojeniu elektromagnesu trzymającego rolkę.

Miałem po nim Tandberga,, dwa wysokie Akai (jeden z dolby), drugiego od góry Sonygo i niestety CCCP górą.

Na nasz rynek docierała tylko rosyjska produkcja klasy co najwyżej standart, natomiast odpryskiem technologii wojskowych zaczynały być początki wysokiej jakości elektroakustyki, której nie znamy. Paskudnie podanej, ale grającej.

Miałem wzmacniacz elektronika, który zagrał lepiej od monobloków SAC Mediatore, które akurat wtedy u mnie stały. Niespecjalnie wierzyliśmy z kolegami uszom , no bo spitzenlasse, klasa A, dobre testy, a tu pudełko z plastikowym przodem kupione od ruska za dziejsze 50 zł, więc poszedł dalej. Jak to wygląda obok przetwornika AN. Wstyd.

Po Sojuzie już byłem czujny. Kupiłem priboja produkowanego przezc fabrykę czołgów. 50 watów na podwójnych pentodach mocy. Interesujący był też, choć ruskie polipropyleny sprzęgające grały niespecjalnie

Ciągle gdzieś mam słuchawki, chyba magnetostatyczne, które potrafią bardzo zaskoczyć.

Kolega budujący kolumny ma rodzinę na ukrainie i za komuny przywoził z tamtąd głośniki. Wysokotonowe wstęgowe o b. dobrym brzmieniu, szokujące niskotonowe.

Te kilka rosyjskich najwyższych klocków , które miałem grały na poziomie przyzwoitego, średniego highendu. Wstyd natomiast było je wystawić z szafki.

Elektronikę rosyjską w 90%procentach tą robioną na potrzeby prywatnego cywilnego konsumenta uważam za ciężki topornie wykonany złom solidny i odporny ma brud smród i ubóstwo. Ale te 10 procent robione dla wojska to absolutny szczyt techniki może zbyt czasami ciężki i o niezbyt estetycznym wygłądzie ale w pełni niezawodny

i nowoczesny. Słynne amerykańskie doświadczenie z silnikami od wachadłowca "Buran" które chciały przy 1/4 czy 1/3 wyrwać razem z fundamentami hamownie na Cap Canaweral . Akurat tak się dziwnie składa, że przez kilkanaście lat od drugiej połowy lat 50-tych do końca pierwszej połowy lat siedemdziesiątych zajmowałem się technologią szkła a konkretnie jego składem chemicznym i wytopem. A to że popadam w szowinizm czasami nie uważam za swoją najpaskudniejszą wadę mam jeszcze kilka innych znacznie od niej gorszych

pozdrawiam

Zbyszek

Panowie

Należy jedno przyznać wygląd ich wyroby miały paskudny słychawki elektrostatyczne też dałem takowe kiedyś nieżyjącemu od prawie trzech lat kompoozytorowi, który był moim wieloletnich kumplem były świetne ale nie stanowiły szczytu moich słuchawkowych marzeń made in CCCP od lat poluję na tak zwane aktywne z systemem rdedukcji szumów z helikoptera bojowego MIG . Absolutnym szczytem zapisu na taśmę był wojskowy magnetofon na taśmę 1/2" przesuw podaję z dokładnością do drugiego miejsca 9.53cm/sek, 19.05cm/sek 38.10cm/sek szpule typu NAB nazwy jego nie pamiętam była jeszcze jego wersja na taśmę 1/4 "

A z rzeczy naprawdę do tej pory wyjątkowo tanich to są rewelacyjne niskoohmowe słuchawki z serii TDS np TDS-6 lub IF 3844002 TU [typ zamknięty] kosztowały kiedyś 2 ruble impedancja 2x 8 Ohm. kupuję je płacąć maksimum 5 zł za parkę potem szukam padniętyk Kossów Firstów i nnego dziadostwa aby mieć w miarę przyzwoite gąbki w TDC IF i średnioohmowych ECH0 występuje obrzydliwa sztywna czarna cerata.

Pozdrawiam

Zbyszek

Pioneera uwielbiam ale jego HDJ-oty poprostu olewam.

Dziękuję

O 05. 02, 1940

Dwadzieścia pięć lat ścisłego zakazu publikacji jedyny we fragmencie wydrukowany wiersz poświęciony Katyniowi śpiewany przez studencki zespół SIGMA przy WYŻSZEJ OFICERSKIEJ SZKOLE WOJSK CHEMICZNYCH im STANISŁAWA ZIAJI W KRAKOWIE lata siedemdziesiąte program nazywał się "Byli tacy jak My " autorzy tekstów Baczyński Broniewski Brzozowski Gajcy i ja. muzykę do moich a było ich w tym programie kilkanaście napisał Piotr Koprowski później miał napisać nową Czesław N.- Wydrzycki ale niestety umarł na raka jelita grubego.

Podczas pierwszego publicznego czytania tego wiersza stareńki już wtedy Leopold Staff bił brawo chociaż ledwo już wtedy stał na nogach bił mi brawo świadkowie tego wieczoru autorskiego jeszcze żyją. Tekst oczywiście był podyktowany z marszu na Studzianki na mafnetofon Melodja[ [polski] była też Miełodja made in CCCP ale przy naszej to był szajs.

Pozdrowiam

Zbyszek

Magnetofon

O którym pisał Zbyszek pracował w pozycji pionowej i leżącej ważył prawie dwa razy tyle co SOJUZ 111 czyli 38 kg i były jego dwie wersje na taśmę 1/2" i tasmę 1/4" i nazywał się poprostu Magintofon kilkumiejscowy rząd cyfr

a na końcu OI szpule typu NAB 35.5mm. Produkowany wyłącznie na potrzeby wojska i medycznych instytutów badawczych , miał wbudowany tape noise reduction system jak mówią bracia moskale coś w rodzaju dolby nagrywało i odtwarzało to ustrojstwo wręcz obłędnie zintegrowany z resztą układu mikser na wejściu mikrofonowym R&L x 3 miał wszystko co z tej branży wymyślono pod sobą.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.