Manhattan w Kongesowej

[conri]

Jeszcze się koncert nie skończył , a wrażenia na gorąco. Linia Hot -line.

Nie wiem czy realizator dzwieku przyjechał z zespołem , czy obsada krajowa, ale nie popisali się . To że Kongresowa to tudny obiekt to wiadomo i wychodzi to przy prawie kazdym koncercie. Sopranowe brzmienie zespołu , śpiewającego silnymi głosami dodatkowo bylo przerysowane przez konsoletę. Zamiast stłumić wysokie nadając charakteru softu jak na jazz przystało. mieliśmy świzdu mizdu.Stąd wcześniejsze wjście w...miasto.

Zespol oczywiście perfekcyjny , aczkowiek podtatusiały podobnie jak większość sluchaczy , którzy przyszli powspominać dawne czasy. Repertuarowa klasyka w ciekawych aranżacjach. Niestety często gubilismy temat zaświszczony.Takie przynajmniej były warunki odsłuchu na amfi.Solowe występy czlonkow zespolu to była w zasadzie ta zasadnicza chwila.Takie ustawienie preselekcji na konsolecie pomagało jedynie wykonawczyni śpiewającej skatem.Dało się słyszeć zapożyczenia (kto od kogo) Pani Urszuli D. W koncu podobnie pokoleniowo.

Ot podobnie jak z innymi obiektami Manhattanu i ten przechodzi metamorfozę, choc nie w pełni akceptowana przez mnie.Jazz z racji swojej generalnej formuły , akceptuje to.