Skocz do zawartości
IGNORED

Josquin des Prés


PiotrS

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich,

 

Chciałem dołączyć do dyskusji – z moim ostatnim „odkryciem” – nagraniem Mszy „de septem doloribus” Pierra de la Rue i „Stabat Mater” Josquina, dokonanym przez Capill`e Flamenca.

 

Stabat Mater Josquina miałem w dwóch wykonaniach – Philipp`a Herrewegh`a i Bernard`a Fabre-Garrus`a – oba wydawały mi się niezadowalające. Szczególnie, że Stabat Mater to jedno z najbardziej znanych i w pewnym sensie najlepszych dzieł Josquina. Nagranie Capilla Flamenca jest takie... że innego nie trzeba szukać. Tempo jest takie jak u Herrewegha 7’58’’ [bo Fabre Garrus „zdążył” w 6’39’’], ale głosy są o wiele bardziej czytelne [pojedyncza obsada[?], tylko mężczyźni], bardziej precyzyjne i.... zaangażowane. Głosy nie są jakieś szczególnie piękne, ale i nie brzydkie – tak, że pozwalają się skupić na samej muzyce. Śpiewają taką „inną łaciną” – ale to nie ma większego znaczenia – zresztą to samo dotyczy Herrewegha i Fabre-Garrusa.

 

... no i Pierchon [pod takim imieniem wymieniony jest w lamencie na śmierć Ockeghema] czyli Pierre de la Rue. Nigdy go wcześniej nie słuchałem i... okazał się kompozytorem bardzo podobnym do Josquina, o wiele bardziej niż Brumel czy Obrecht. Podobne jak u Josquina redukcje głosów – do dwóch czy trzech. Przepiękne kadencje. Dla mnie jego styl jest nie do rozróżnienia od Josquina [podobnie jak Requiem Richaforda]. Chyba już nic więcej niż „taki jak Josquin” napisać się nie da? Aha - msza śpiewana jest w podwójnej obsadzie głosowej, z redukcja do pojedynczej w niektórych częściach i „oprawiona” w fragmenty chorałowe.

 

 

info o nagraniu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

i

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

[obrazekLUKASZ-233803_1.jpg]

post-5559-100000853 1170262808_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Missa de Beata Virgine... hm...

znam trzy nagrania:

Capella Alamire - Peter Urquhart, 1986 [Musical Heritage Society 512280M ];

Theatre of Voices - Paul Hillier, 1993 [Harmonia Mundi HMU907136];

A Sei Voci - Bernard Fabre-Garru, 1995 [Astrée E 8560].

Każdy ma jakieś swoje preferencje. Ja, na przykład lubię małe zespoły [1-2 śpiewaków na głos] muzyka wydaje mi się wtedy bardziej czytelna i zrozumiała – więc Theatr of Voices odpada od razu. Lubię też wolne tempa, z tych samych powodów - bardziej czytelne i zrozumiałe. Subiektywnie, wolne tempa wydają się ponadto bardziej „uduchowione”, bardziej „religijne”, a w mszach to chyba zaleta. Dlatego polecam Urquhart`a [32 minuty – a Sei Voci – tylko 28 minut]. I jeszcze jedno – we wszystkich tych nagraniach śpiewają kobiety, ja bardzo lubię kobiety [;-)] – jednak pod warunkiem, że nie śpiewają Josquina [:-b]. Kobiety śpiewające Josquina wydają mi się nieco nazbyt egzotyczne.

 

No właśnie - egzotyczne? kontrowersyjne? Marcel Peres? Tutaj widać, że każdy ma swoje wyobrażenie o „egzotyczności” i „kontrowersyjności”. Perez jest dla mnie jak najbardziej europejski i nie kontrowersyjny. Nagrał Missa Pange Lingua – ale to niestety[;-)], nie wydaje mi się to kontrowersyjne, a tym bardziej egzotyczne nagranie. Czytałem kiedyś o australijskim nagraniu. Na antypodach mogą śpiewać „do góry nogami” czyli w „inwersji” [;-)]

[obrazekLUKASZ-234067_1.jpg] [obrazekLUKASZ-234067_2.jpg] [obrazekLUKASZ-234067_3.jpg]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-5559-100000844 1170262823_thumb.jpg

post-5559-100000845 1170262822_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>AntonioVi

Po ostatnim zachwycie nagraniem Tallisów mszy Obrechta, zamówiłem do mojej kolekcji ich dokonań jeszcze płyty z utworami Gesualdy i Rore. Trudności mam natomiast w znalezieniu i chocby częściowym posłuchaniu nagrania z Brumelem - "Missa Et Ecce Terrae Motus". Nie chcę kupować w ciemno choć jeżeli poszukiwania sie nie powiodą to chyba nie będzie wyjścia... masz może to nagranie w swojej kolekcj? Brumela dotąd nie słyszałem, więc nie wiem jak mi się jego polifonia spodoba (np. Victoria specjalnie mi nie przypadł, ani Requiem ani lamentacje)... jeśli masz ją, będę wdzięczny za kilka zdań o nagraniu.

pozdr.

[obrazekLUKASZ-235064_1.jpg]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

PiotrzeS, pozwolisz, że się odezwę nie pytany[?]. Msze Brumela trudno z czymkolwiek porównać, jest inna niż dzieła Josquina. Czyje się w nich zapowiedź polichóralność, monumentalizm. Jest inny ale bardzo ciekawy. A Lamentacje przypominają mi właśnie T.L. de Victorie - z tym że ja go bardzo lubię i tak jak AntoniVi – uważam że to właśnie Victoria najlepiej udał się Tallisom. Zachęcam także do przeczytania tekstu David`a Fallows`a:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) .

 

A w posłuchaniu fragmentów chętnie pomogę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Wy tu panowie o wielkich formach liturgicznych, tymczasem bohater wątku parał się też świeckimi gatunkami, ku uciesze pięknych dam i możnych mecenasów. Kupiłem dziś płytkę z chansons Despresa pt. "Adieu, mes amours" w wykonaniu Ensemble Clement Janequin (Harmonia Mundi) i muszę powiedzieć, że już dawno żadna płyta nie sprawiła mi tyle przyjemności. Po zawiłościach średniowiecznego motetu czuję wręcz błogość słuchając tak przejrzystej polifonii i spokojnie prowadzonych głosów. W dodatku idealnie zestrojonych, tak pod względem kontrapunktu jak i barwy. Wykonanie jest naprawdę pierwoszrzędne, z rewelacyjnie przekazaną akustyką małego pomieszczenia. Polecam.

- re: gutten

 

Pamiętam, że moje pierwsze wrażenie z przesłuchania tej płyty było całkowicie odmienne. Dzisiaj moja ocena nieco złagodniała, ale wciąż płyty tej nie zaliczam do swych ulubionych. Powodem jest użycie instrumentów. Przesłuchałem kilka utworów w różnych nagraniach:

 

Mille regretz de vous abandonner [Tak bardzo żałuję, że zostawiłem Ciebie; i straciłem z oczu twe ukochane oblicze... – tak to sobie tłumaczę, choć nie wiem czy dobrze?]

- mam jeszcze nagrania Savalla, King`s Singers i Hiliard Ensemble – wszystkie one są czysto wokalne. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Visse dodał lutniowy akompaniament. Po pierwsze dźwięk lutni nijak ma się do kwartetu śpiewaków. Brzmi jak ciało obce, to ani kolejny głos, ani nic, co by przypominało „basową podstawę”. W moich uszach brzmi to jak by czterech wokalistów śpiewało jedno, a lutnista grał coś innego. Grał „obok”. W nagraniu Visse nie znajduję te słodkiego-smutku, co w pozostałych – to „brzdąkanie” na lutni całkowicie zniweczyło mi nastrój. Z pozostałych trzech chyba najbardziej podobają mi się Hilliard`zi, może, dlatego że było to moje pierwsze nagranie, ale może, dlatego że czuje się tutaj rozpaczliwą pustkę, prawdziwe – „tysiące żałości”. To nagranie jest bardzo chłodne. Bardziej ekspresyjne jest nagranie Savalla, w najwolniejszym tempie [2’17’’] z bardzo zindywidualizowanymi głosami. Nagranie Savala jest także bardzo piękne, choć mi powściągliwość Anglików bardziej się spodobała.

 

Podobne odczucia miałem przy słuchaniu lamentu na śmierć Ockehhema - Nymphes des bois, déesses de fontaines, [Nimfy leśnie, boginie źródeł, biegli śpiewacy wszystkich narodów...] – tu Visse użył dodatkowo zespołu wiol dublujących głosy wokalne. Moim zdaniem to tylko zaciemnia strukturę i zmniejsza ekspresje. Wiole z dużą ilością alikwot są bardzo natarczywe – nie pozwalają mi się skupić głosach wokalnych. W dodatku nie odbieram, że wiole grają to samo co śpiewają wokaliści. Mam niekiedy wrażenie, że grają, co innego – mijają się z wokalistami. I w tym wypadku najbardziej lubię Hilliardów, bo przepięknie śpiewający Orlando Consort zaśpiewał Lament jak dla mnie za szybko. King`si też wypadają bardzo dobrze – wszystko to oczywiście wykonania czysto wokalne.

 

Najmniej przeszkadzają mi instrumenty w utworach żartobliwych i o naprawdę prostej strukturze - jak w El Grillo – ale mimo to za tym nagraniem Visse`go nie przepadam.

PiotrS

 

Mszę Brumela, o której piszesz znam jedynie w wykonaniu Huelgas. Specjalnie mnie ten utwór nie porywa, ciekawy jestem jak zabrzmi w wykonaniu Vissa. Ostatnio widziałem tą płytę (Visse) i TS w empiku Megastore - nie miałem jednak czasu na przesłuchanie. Jest natomiast co najmniej jedno zjawiskowe nagranie Brumela - chadzi mi o mszę "A l'ombre ..." dokonane przez nieznany chyba szerzej zespół Daltrocanto (Opus 111).

> Marek W

Dzięki za interesujący wpis. Mnie akurat lutnia w tym nagraniu nie przeszkadza, tym bardziej, że głosy są bardzo stopliwe i dodanie instrumentu raczej nie zaciera faktury. No ale to już kwestia gustu. W każdym razie z historycznego punktu widzenia instrument towarzyszący wykonaniu chanson jest jak najbardziej na miejscu i nie stanowi jakieoś nadużycia.

Hilliardów w tym akurat repertuarze nie słyszałem, ale masz rację, że są chłodni. Przy tym jednak niezwykle rzetelni, dlatego ich interpretacje traktuję zawsze jako punkt wyjściowy, dopiero później dokonuję prawdziwych "odkryć". Przez długi czas uważałem na przykład, że ich płytka z kompozycjami organalnymi Perotina nie ma sobie równych, aż niedawno usłyszałem to samo w wykonaniu Early Music Consort of London, pod dyrekcją nieżyjącego już Munrowa. Niesamowite, ile życia można tchnąć w ten, zdawałoby się, mechaniczny i jednostajny reperatuar.

Pzdr.

Tak, to kwestia gustu, ale... Ale skoro odniosłeś się do historycznej poprawności...

 

Nie słyszałem o żadnych przesłankach świadczących o wokalno-instrumentalnym wykonywaniu dzieł Josquina. Są poważne przesłanki świadczący, że utwory Josquina były wykonywane czysto instrumentalnie, ale niewiem nic o układach mieszanych. Gdyby dzieła Josquina były w taki sposób wykonywane to powinny się zachować druki i rękopisy zawierające nie tylko partie wokalne, ale także tabulatury [w przypadku lutni, organów i podobnych instrumentów] lub partie instrumentalne [bez tekstu] – tworzące wraz z partiami wokalnymi jedną całość. O ile wiem, druki w takiej formie – partie wokalne + „partitura pro organo” - pojawiły się dopiero pod koniec XVI wieku – i to w stosunku do muzyki kościelnej – gdzie organy służyły wzmocnieniu brzmienia. Czyli, celowi zupełnie nie potrzebnemu w przypadku muzyki „da camera”. W czasach Josquina tworzona chansons wokalno-instrumentalne, ale na zasadzie – cześć głosów wokalnych część instrumentalnych [bez tekstu i o niewokalnej linii melodycznej].

 

Oczywiście Dominique Visse ma pełne prawo do takich wokalno-instrumentalnych eksperymentów, a my kierując się swoim gustem możemy je różnie oceniać. Według mego gustu duplikowanie dźwiękiem lutni - najszlachetniejszego instrumentu – głosu ludzkiego – nie jest właściwe.

 

Pozdrowienia

MW

Wow!!!!!!!

Wczoraj wreszcie przesłuchałem wspomnianą mszę 'Earthquake' Antoine Brumela ("Missa Et ecce terrae motus") i powiem tylko, że czegoś takiego zupełnie nie spodziewałem się usłyszeć, nawet nie jestem w stanie do czegokolwiek tego utworu z muzyki okresu renesansu jaką słyszałem porównać... jest bardziej efektowna i zjawiskowa niz czterdziesto głosowy motet Tallisa.... po prostu hipnotuzujące dwunato-głosowe "trzęśienie ziemi"!!!! (dzięki Marku_W:)) . Nie znam innych wykonań, ale chyba tu świetnie widać jakie znaczenie w ukazaniu monumentaklizmu tego dzieła może mieć charakterystyczna intensywność i energetyka głosów Scholarsów... w ich wykonaniu muzyka ta nabiera jakiegoś niesamowitego abstrakcyjnego wymiaru, a jednak do głębi metafizycznego....

 

>AntonioVi

Jeśli msza Brumela "A l'ombre..." jest tak samo zjawiskowa jak jego "Earthquake", to widzę że czeka mnie kolejna uczna:)... czynię poszukiwania... dzięki.

W ramach ogólnoforumowej pomocy kieruję miłośników dzieł dawnych do AV 1/2005.

W AV płytą miesiąca została In Agenda Defunctorum Johannesa Ockeghema z "Missa Requiem" w wykonaniu Bornus Consort i Schola Gregoriana Silesiensis.

To za jednym zamachem nawiąże do dwóch wątków – „Et ecce terrae motus” Brumela i Dominique Visse. Tu także Visse zrobił eksperyment z udziałem głosów. Głosy wokalistów [jeden na partie, tylko mężczyźni] są zdublowane przez instrumenty – organy [dla partii discantus], cynki [kontratenory] i puzony [tenory i basy]. Charakter dźwięku tych instrumentów jest stosunkowo najbliższy głosowi ludzkiemu. Podobny sposób wybrzmiewania i nieliczne wyższe alikwoty. O wiele lepiej współbrzmi taki zespół niż ostro brzmiące wiole; o lutni, z jej krótkim dźwiękiem - nawet nie wspominając.

 

Jakie jest nagranie Vissa? – bardzo efektowne. Świetnie oddane są sonorystyczne pomysły Brumela... i ta siła poruszająca powietrzem a nawet wstrząsająca ziemią. Takie nagranie musi się podobać. Przypuszczam, że większość słuchaczy mogąc wybrać miedzy różnymi wykonaniami wybrałoby to, bo jest ono naprawdę „piękne i efektowne” - i mi ono się bardzo podoba. Ja jednak mam bardzo konserwatywne gusta i musząc wybrać jedno nagranie, wybrałbym Tallis Scholars. Nagranie Tallisów jest „piękne i szlachetne”. Choć czuję, że w swym wyborze będę w mniejszości, to bycie w mniejszości razem z David`em Fellows`em [

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) ] jest całkiem przyjemne.

 

A co do nagrania Huelgans Ensemble – też nie jest złe. Brak w nim tej siły co u Dominiqua Visse i Petera Phillipsa, ziemia się tu nie trzęsie – nagranie jest subtelne, delikatne; polifonia jest bardziej linearna niż sonorystyczna. Partie śpiewane są w pojedynczej obsadzie. Jak się wsłuchać - to całkiem udane nagranie. Natomiast zdecydowanie nie polecam nagrania Schola Cantorum Stuttgart pod Gottwaldem.

 

Insieme Vocale Daltrocanto – nigdy nie słyszałem. Może napiszecie coś więcej?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Zagrałem" sobie rzeczoną wyżej płytkę Daltrocanto (po paru latach) i z pewnym zdziwieniem zauważyłem, żę brzmi to bardzo podobnie do wspmnianej przeze mnie wcześnie płyty zespołu Odhecaton. Sprawdzam, porównuję i... jest odpowiedź wszystko jasne- w połowie jesto to ten sam skład.

 

A płyta - 2 utwory - primo Bumel - ciekawy owaszem ciekawy (4 głosowe dziłko - głosy prowadzone w 2 kanonach opartych na pioseneczce Josquina).

 

No i secundo - Requiem Edngarandusa Juvenisa (osobnik przywędrował chyba z księżyca bo praktycznie nic o nim żrodła nie mówią). Requiem owoż należy moim skromnym zdaniem do najpiękniejszych mszy żałobnych okresu renesansu jakie słyszałm. Słuchając wczoraj tej płytki małżonka co chwilę musiała mnie pociągać za stopę w kierunku ziemi, bowiem poziom lewitacji zaczynał się stawać niebezpiecznie wysoki - a sufit to zaledwie 2,70 m. Polifonia utworu jest bardzo oszczedna, spora część to chorał gregoriański, słuchając tego można by pomyśleć, że jest to jakiś kompozytor ze szkoły Rzymskiej (która miała dopiero nastąpić - jako, że utwór jest z przed 1490). Myslę że zwolenicy skomplikowanej polifoni mogą być trochę zawiedzeni. Wykonanie jest natchnione, pełne skupienia - saaami panowie - cuuuudowne. Płyta była chyba zupełnie niedostrzeżona przez krytyków (z pod ciemnej gwiazdy). Prawdopodobnie jest to pierwsze znane kompletne Requiem (czyli zawierające sekwencję Dies Irae), wcześniej za takie uchodziło Requiem Brumela (czy jest to gdzieś nagrane?).

 

Posłuchałem też (znów po długiej przerwie) mszy Brumela " Et ecce terra..." - tym razem muszę przyznać że spodobała mi się i to nawet całkiem zupełnie bardzo.

 

Marek_W

 

Co to znaczy, że "polifonia jest bardziej linearna niż sonorystyczna" - nie jestm muzykologiem więc przyznam że pewnych słów nie rozumiem.

 

Nowy 2

 

Słuchałem Requiem Ockeghema w naszej rodzimej wersji - moim zdaniem płyta ma jedą wielką zaletę - piękną okładkę.

To oczywiście nie-muzykologiczne określenia. Nagranie Huelgans Ensemble jest lekkie i przejrzysta [jak na 12 głosów] – dosyć dobrze słychać poszczególne linie; natomiast u Vissego i Phillipsa bardziej odczuwalne są współbrzmienia, elementy pionowe. Te nagrania są bardziej gęste, mięsiste. Przepraszam za brak precyzji, ale trudno pisze się o muzyce. Najlepiej samemu posłuchać... Nieśmiało zaproponuje małą wymianę nagraniami Brumela :-)

 

Tak, Juvenis jest prawie nie znany – nie ma nawet hasła w

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) , ale wspomniany jest przy okazji Requiem:

...

In the first two decades of the 16th century, polyphonic requiem settings became increasingly common. Early settings include those by Richafort, Antoine de Févin (also ascribed to Divitis), Engarandus Juvenis and Escobar. The Requiem ascribed to Basurto is a composite work, incorporating movements from the settings by Ockeghem and Brumel; but it is unclear precisely which movements (if any) originate with Basurto himself.

These earliest requiem settings are remarkable for their extreme textural variety, and for a tendency to juxtapose music of the utmost simplicity with passages of considerable contrapuntal sophistication (the offertories of Ockeghem and La Rue being fine examples of the latter). As the 16th century progressed, sobriety gained the upper hand, a trend compensated in some cases by an increased propensity to rich scoring (Richafort's setting is for six voices). Further, the genre remained a haven for tenor cantus firmi and plainchant paraphrase, which were losing ground to parody technique in the domain of the Mass Ordinary. These are indications of an abiding conservatism, perhaps a survival of the apparent reluctance to admit polyphony into the Office for the Dead a few decades earlier. Indeed, Richafort's setting appears to stand alone in its incorporation of secular materials: its use of canon (itself exceptional) was probably inspired by Josquin's Nymphes nappés, which is quoted in several places; and the setting of Faulte d'argent attributed to Josquin is quoted at the words ‘c’est douleur non pareille’ alongside the plainchant Circumdederunt me.

From the earliest requiem settings onwards there is a marked absence of standardization as to which movements were set polyphonically. The movements surviving in any given source are not necessarily a reliable guide, since scribes may have copied only those movements appropriate to local practice. Only three integrated, alternatim settings of the sequence Dies irae are known to predate the second half of the 16th century. Interestingly, they all survive in Italian sources: Brumel's is incomplete, that by Engarandus Juvenis sets only the first stanzas and Morales's setting (printed in Rome in 1544) set only the last words. Lassus's two settings, printed in 1578 and 1580 and presumably composed for the same establishment, do not set the same movements. Moreover, the Bavarian Court did not accept the 1570 Missal imposed by the Council of Trent until 1581; the changes of movements cannot be attributed to the adoption of the Tridentine Use. Another interesting case is that of Guerrero, whose two versions (printed in 1566 and 1582 respectively) date from before and after the Tridentine reforms: the second version entailed the revision of some movements and the substitution of entirely new music for others.

...

polecam też stronę:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) [tu dla Requiem Juvenisa podana jest data 1520? – zresztą podobnie jak sugeruje Grove – „pierwsze dwie dekady XVI wieku...”]

 

Co do Requiem Brumela – to nie bardzo mogłem się doczytać jak to z nim jest. Tu jest dyskografia:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Tam jest jakieś duńskie nagranie [z 1971 roku], ale bez Dies Irae – które właśnie nagrał Huelgans Ensemble.

 

Requiem... to byłby ciekawy temat na nowy wątek – Ockeghem, La Rue, Richaford, Juvenis, Lassus... no i Victoria! [tylko bez Mozarta i Verdiego proszę ;-)].

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>"Requiem... to byłby ciekawy temat na nowy wątek - Ockeghem, La Rue, Richaford, Juvenis, Lassus... no i Victoria! [tylko bez Mozarta i Verdiego proszę ;-)]."

 

To ja dopisuję tu jeszcze de Moralesa - słucham ostatnio 2 płyt:

 

Cristóbal de Morales: Officium Defunctorum / Missa Pro Defunctis

La Capella Reial da Catalunya / Hespèrion XX - Jordi Savall

 

oraz

 

Morales: A Requiem for Philip II

Gabrieli Consort - Paul McCreesh

 

Na obudwu płytach śpiewają wyłącznie panowie, więc myślę że Marek powinien być zadowolony ;-)

Joanno

oczywiście, Tomas Luis nie był przecież pierwszy. To właśnie na półwyspie Iberyjskim Requiem cieszyło się wyjątkowym zainteresowaniem. Zacytuje Grove:

...

The polyphonic requiem flourished with a particular intensity on the Iberian peninsula. The first extant Iberian setting, by Pedro Escobar, existed by about 1520. Vásquez's setting (published in 1556) is remarkable for being part of a complete Agenda defunctorum that included Matins and Lauds in addition to the more usual Vespers and Mass. In the first publication, the original Sevillan chants appear alongside their polyphonic elaborations. It was in Spain and Portugal that the tradition of stile antico requiem settings had the greatest longevity, its ramifications extending well into the next century (as with Victoria's setting), and, through the colonial possessions of both countries, into new continents as well.

...

a po Escobarze, Moralesie i Tomasie Luisie m.in.: Duarte Lobo (c.1565-1646), Manuel Cardoso (c.1566-1650) [nagrania Tallis Scholars] i Joan Cererols (1618-1676) [savall].

 

... a co do wspomnianych przez Ciebie nagrań, to niestety sposób realizacji – akustyka nagrania McCreesha – nie jest dla mnie zadawalająca ;-(

 

pozdrowienia

---------

Marek

Podzielcie się słodką tajemnicą NA JAKIM SPRZECIE SŁUCHACIE UDUCHOWIONEJ MUZYKI. Od roku biegam po audiofilskich sklepach i nim mi uduchowionego nie wpada w ucho, a być może czegoś takiego szukam (Bacha uwielbiam).

  • 1 miesiąc później...

Po tym jak Jacob Obrecht rzucił mnie na kolana i niemal zahipnotyzował swą „Missa Maria Zart”, zamówiłem na gigancie jeszcze jedną płytę firmowaną przez Scholarsów na której znajdował się Obrecht. Nagranie jest zapisem koncertu jaki zespół Petera Phillipsa dał w 1996 roku w Oxfordzie w dziesiątą rocznicę istnienia. Szczerze mówiąc obawiałem się trochę zakupu koncertowego nagrania Tallisów po nie najlepszych wrażeniach z innym koncertem - „Live in Rome”. W tym jednak przypadku realizacja okazała się znakomita, o niebo lepsza od zapisu koncertu rzymskiego, choć pogłos nieco większy niż w realizacjach niekoncertowych.

 

Koncert oxfordzki otwiera przepiękna, wręcz monumentalna, ponad 12 minutowa „Salve Regina” Jacoba Obrechta. Ta znana modlitwa kościelna podzielona jest na trzy części, każdą poprzedza fragment śpiewany tradycyjnie a po nim już część Obrechta. I znowu to samo wrażenie co z mszą Maria Zart – niesłychanie piękna i przejrzysta polifonia, budowana powoli i spokojnie aż do swego logicznego apogeum. I harmonia... to po prostu rozpostarte skrzydła i lot ku samej górze... przyznam się bez bicia, że w mym sercu patronem wszystkich „renesansowców” został Obrecht, choć może i zasługi ma większe Palestrina, czy des Pres.

 

Ale na płycie znajduje się jeszcze kilka naprawdę cudownych utworów, z czego dwa kompozytorów których nie miałem okazji poznać: Johna Tavernera i Williama Mudy. Tego pierwszego ponad 13-minutowe „Gaude plurimum”, a drugiego prawie 18-minutowe! „Vox Paris caelestis”. Ponadto prawie 12-minutowe piękne “Tribue, Domine” Byrda oraz kilka 4-minutowych utworów Josquina des Pres i Tomasa Tallisa. Słowem „niekończąca się opowieść”:)

 

Na koniec wspomnę jeszcze tylko - mając nadzieję że wybaczycie mi powtarzanie się - że muzyka Jakoba Obrechta na płycie „Missa Maria Zart” jest PRZECUDOWNA... tak pełnego zachwytu nad pięknem muzyki, jej wielkością i doskonałością, dawno nie doświadczałem. Każda z pięciu części mszy to oddzielne przeżycie i podróż, większość na 4 głosy, ale są zjawiskowe fragmenty na 2... lecz to co się dzieje w ostatniej części „Agnus Dei” przekracza naprawdę wszystko co było dotychczas... słuchając tego utworu na słuchawkach muszę chyba lewitować, choć ręki nie dam sobie uciąć bo mam zamknięte oczy...:) Bach chyba mi nie wybaczy, że jemu nigdy aż takiej reklamy nie zrobiłem.... Ale cóż, nic na to nie poradzę... to Obrecht.

I jeszcze okładka

[obrazekLUKASZ-277988_1.jpg]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Przepraszam, poprzednia to inna płyta, teraz jest koncert z Oxfordu

[obrazekLUKASZ-277989_1.jpg]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Piotrze,

podziękowania za Bacha i Vivaldiego...

 

..wracając do Talisów "life" - rzadko chodzę na koncerty, ale z pośród tych nielicznych na których byłem najlepiej wspominam właśnie zespół Philipsa w krakowskim kościele Świętego Krzyża... to było... kilkanaście lat temu! Brzmieli dokładnie jak na płycie - perfekcyjnie. Śpiewali z chóru muzycznego, więc ich nie widziałem, za to bardzo dobrze było ich słuchać - czego nie można napisać o wielu innych zespołach które śpiewają z prezbiterium [choć za to dobrze je widać ;-/ ].

 

The Clerk`s Group bardzo przypomina Tallisów. Podwójna obsada głosów, fragmentami pojedyncza; panie w sopranach. Wielka dbałość o szczegóły i precyzja. Jeśli ktoś lubi Talisów to na pewno polubi i Clerk`sów [no i oczywiście, na odwrót]. Szkoda, że obecnie nie można ich kupić w Polsce. Nagrali też sporo Josquina, m.in. płytę do "encyklopedii" o Josquinie - The Josquin Companion pod redakcją Sherr`a.

> Marek_W

 

Okładkę do Wariacji Goldbergowskich doślę jeszcze...:)

 

Czytałem gdzieś informację że The Clerk's Group kilka lat temu odeszli od - tak było to wyrażone - wykonywania muzyki wielkich kompozytorów niderlandzkich na sposób angielski... przed tą zmianą porównywano ich interpretacje właśnie do Tallisów... niestety nie było wiele o ich nowym kierunku, jedynie że ich obecne wykonawstwo charakterzuje się zdecydowanie szybszymi tempami i ekspresją....

  • 3 miesiące później...

I nadszedł czas na odświeżenie wątku o naszych renesansowych mistrzach, tym razem za sprawą najnowszego dziecka zespołu The Tallis Scholars - płyty z cudowną muzyką Johna Browne "Music from the Eton Choirbook", która od miesiąca, podobnie jak poprzednio było z Obrechtem i Brumelem niemal nie opuszcza kieszeni mojego odtwarzacza. Nie wiem, czy to nazwisko padło kiedyś w tym wątku, mam wrażenie że nie, ja dowiedziałem sie o nim po raz pierwszy gdy w EMPiKu sięgnąłem po tę płytę aby posłuchać ostatniej pracy Petera Phillipsa i jego chóru. Przyznam się, że gdy zobaczyłem jak długie w czasie sa poszczególne utwory, nabrałem nadziei na kolejną muzycztą ucztę. I faktycznie nie zawiodłem się. Po pierwszym utworze "Salve regina I" (13.25 min) wiedziałem już że Browne ze swoją polifonią trafia w dziesiątke w moją estetykę. I jak w przypadku "Missa Maria Zart" Obrechta, dalej było już tylko lepiej. Niewykle przepiękne i skupione - sześciogłosowy "Stabat iuxta" (12.25 min.) oraz "O regina mundi clara" (13.55 min.) śpiewane wyłącznie przez panów (w drugim dodany głos altowy), po prostu zachwycające, magiczne. Wreszcie przejmujące i dramatyczne "Stabat mater" (15.56 min.) oraz "O Maria Salvatoris" (15.44 min.) z mistyczną linią głosu sopranowego (pojedyńczy) dopełniają przeżyć ponad 71 minutowej uczty.

 

I fagment z posłowia Petera Phillipsa:

"Browne's music is subtele, almost mystical, despite his colossal textures. The sonority will strike the modern listener most forcefully, not only in the eight-voice textures of "O Maria salvatoris mater", but in the way every piece on this disc is scored for a different grouping, each creating a new sound-world within which Browne is able to deploy his incomparable grasp of sustained melody. Never have vocal lines been so seductive".

 

Tu jeszcze jakiś komentarz o płycie:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Po wysłuchaniu płyty znowu naszła mnie stara refleksja, że to niezwykłe, iż za jedyne kilkadziesiąt złoty można posiadać coś tak cudownego. Tej miary cudów chyba coraz rzadziej dostrzegamy.

Pozdr.

post-1186-100005642 1170271241_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Wielkie dzięki, Piotrze, za interesujacy wpis. Płyty jeszcze nie mam, ale słyszłem jej fragment na załączonym do czerwcowego 'The Gramophone' CD z 'Top10 Recordings' - rzeczywiście przępiękna muzyka. A w podsumowaniu bodaj najbardziej ekspresyjna i lapidarna recenzja:

 

"John Browne, who he? Simply, one of England's greatest composers"...

:-)))

 

Pozdrawiam!

A czy ktoś wybrał się poprzedniej niedzieli na znakomity koncert z pieśniami Obrechta jaki dał flamandzki zespół "Capilla Flamenca" w Wilanowie? Nie pojawiła się tutaj żadna o nim wzmianka - chyba że coś przeoczyłem - a koncert był znakomity. Wokaliści z instrumentalistami (trzy gamby, lutnia, flety, duda i perkusja) swym przedstawieniem stworzyli niezwykły klimat, czułem się jakbym przeniósł się w czasie o kilka stuleci w przeszłość. Koncert podzielili na cztery części odpowiadające porom dnia, które z kolei przypisano odpowiednim nastrojom, przeżyciom, stanom: poranek - mędrzec, południe - zakochany, po południu - szaleństwo, wieczór - mędrzec. Szczerze mówiąc jechałem na koncert zupełnie nie spodziewając się tak wspaniałego występu, wiedziałem jedynie że zaprezentowane zostaną dworskie, mieszczańskie i plebejskie pieśni Obrechta, nie spodziewając się tym samym jakiś głębszych przeżyć. Tymczasem, stworzyli oni spektakl godny lepszej reklamy niż obecny Festiwal Mozartowski, w którym przeplatały się nastroje poważne i metafizyczne, poetyckie zakochanie, wreszcie radość iskrząca się w tańcach. Wiem, że żaden wieczór spędzony w tym roku w Filharmonii nie będę tak bardzo wspominał jak właśnie ten w Wilanowie.

Ostatnie dni, wskutek tragicznych wydarzeń w Londynie, nie bardzo sprzyjały mi w słuchaniu czegokolwiek, że o pisaniu nie wspomnę... W końcu jednak do mego odtwarzacza trafiła dawno już nie słuchana płyta Josquina w wykonaniu A Sei Voci - 'Messes de l'Homme Armé'. Piękno w postaci najczystszej, krystalicznej, wysublimowanej.

 

To było prawdziwe oczyszczenie... W końcu przemogłem się, żeby o tym napisać - wszak najgorsze to poddać się apatii i zniechęceniu...

 

A co z rzeczy nowych?

 

Wydaje mi się, iż nikt nie wspomniał jeszcze o najnowszym nagraniu Huelgas Ensemble, a jest to przepiękna, jak zwykle, płyta z utworami Alfonso Ferrabosco "Il Padre" - ojca, (w odróżnieniu od syna o tym samym imieniu, którego utwory na consort viol nagrał nie tak dawno dla Alia Vox Jordi Savall).

Przepiękny Psalm 103, a także motety i madrygały stanowią repertuar płyty kompozytora, którego bujny i pełen nagłych zwrotów, awanturniczy życiorys mógłby się stać podstawą wspaniałej sensacyjnej powieści czy scenariuszem takowegoż historycznego filmu. Trudno naprawdę streścić historię tego żywota, czyni to załączona do płyty książeczka, a najważniejsze fakty w skrócie znależć można też na stronie PR2

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) , gdzie Ewa Obniska opisuje swoją audycję poświęconą temu nagraniu...

 

Najważniejsza jednak jest sama muzyka, bardzo piękna, gęsta i kontrapunktyczna. To właśnie Ferrabosco zaszczepił w muzyce na dworze Elżbiety I m.in. zasady kontynentalnego kontrapunktu oraz przywiezioną z Italii formę madrygału. Bezpośrednio z jego dorobku czerpali tej miary kopozytorzy, co William Byrd czy Thomas Tallis.

A scenariusz na film? Kwestia czasu... bo ścieżka dźwiękowa - i to jaka - już jest!

 

Jeszcze recenzja z Classics Today France

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

i jeszcze

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Pozdrawiam

post-2292-100005446 1170271527_thumb.jpg

post-2292-100005447 1170271525_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>daGambus

Płytę z muzyką Ferrabosco mam już od jakiegoś czasu i pierwsze wrażenia nie były nadzwyczajne. Muzyka jest dosyć skomplikowana, (polifonia dosyć zawiła) – aby ją docenić trzeba dużego skupienia i oczywiście dobrze jest prześledzić śpiewane teksty. Jednak kiedy ostatnio znalazłem motywację do wyciszenia – płyta wydaje mi się być jedną z lepszych jakie HE nagrali dla HM. Jako ciekawostkę można powiedzieć że sam Ferrabosco I pisał również znakomitą muzykę na konsort viol. Piękną płytę z jego utworami (oraz z Ferrabosco II) na grał parę lat temu zespół Rose Consort of violes dla CPO.

 

Natomiast z nowości renesansowych, chciałbym gorąco polecić płytę, która jest REWELACJĄ (chyba nawet odstanich lat), którą polecam każdemu miłośnikowi muzyki. Rzecz dotyczy mojego ulubionego de Victori – wydała to Glossa - Officium Hebdomadae Sanctae – czyli zbiór kompozycji sakralnych na Wielki Tydzień. Zawierają się w nim min. Słynne responsoria nagrane tak cudownie kiedyś przez Tallis Scholars (ta płyta TS nigdy się dla mnie nie zestarzeje). Jest czego słuchać prawie 3,5 godziny muzyki – w sam raz na trzy wieczory. Wykonują to na zmianę 2 zespoły La Colombina – polifonia oraz nieznany mi zespół Schola Antiqua – chorał. Brzmienie La Colombiny wydaje mi się być idealne – zaledwie 8 śpiewaków – zdecydowane przeniesienie ciężaru na „dół” – no właśnie (powinienem od tego zacząć) spotykamy tam panów Jose Beneta i Cabre (też zresztą Jose) oraz Daniele Carnovich. Idiom wykonawczy nazwałby „delikatnie madrygałowym” coś zahaczającego miejscami o Huelgas Enseble, ale nieco więcej ekspresji, ale też bez przerysowań. Głosy bardzo „indywidualne”, ale też pięknie do siebie pasujące. Myślę że jest to ciekawa płyta nie tylko dla zagorzałych wielbicieli muzyki renesansu (ostatnimi czasy dosyć rzadko zaglądałem w te rejony) ale również dla osób nieznających zbyt dobrze tego i podobnego repertuaru – warto warto warto posłuchać.

 

W ogóle Glosso wydała kila wyśmienitych płyt min. Moralesa „Codex 25”, 5 księga Gesualda i 7 Monteverdiego z La Venexianą. Ale o tym innym razem.

 

PS. A z tym Monteverdim... znalazłem w antykwariacie książkę Obniskiej o boskim Claudiu – ale jedyne 200 zł – zgroza ale chyba kupie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.