"Joker" - amerykański film psychologiczny z roku 2019 w reż. Todda Phillipsa. Grają: Joaquin Phoenix, Robert De Niro, Zazie Beetz i Frances Conroy
Ekranizacja nakręcona na podstawie serii komiksów o postaci Joker wydawnictwa DC Comics, w reżyserii Todda Phillipsa, który napisał scenariusz wspólnie ze Scottem Silverem.
Doskonała, miejscami smutna i przejmująca muzyka islandzkiej artystki, kompozytorki, instrumentalistki (wiolonczelistki) - Hildur Ingveldar Guðnadóttir, nagrodzonej za tę właśnie muzykę Oskarem.
Kilka słów ode mnie. Obejrzałem ten film po raz pierwszy w dniu dzisiejszym za namową żony. Jako, że mało co współczesnego "netflixowego" mnie porusza, założyłem, że ot - pewnie kolejny efekciarski kolorowy film, który obejrzę i zrugam za brak wszystkiego. I powiem Wam, że myliłem się. Po pierwsze genialna muzyka. Pod koniec filmu niespodzianka dla fanów grupy Cream. Ale najważniejszy jest przekaz filmu. Nie będę zdradzał fabuły i opowiadał. Powiem tylko, że ludzka hipokryzja sięgnęła zenitu i prezentuje ją na tacy filmowy Joker - mężczyzna cierpiący na rzadką chorobę związaną z brakiem panowania nad napadami gromkiego śmiechu, który odbierany jest przez obcych ludzi jako szyderstwo z nich samych. Joker będzie miał w związku z tym szereg problemów. Zupełnie nie kryje emocji i opowiada światu co go boli. W gruncie rzeczy ma dobre serce (np. ocalił karła). W końcu znalazł się ktoś, kto utarł nosa Robertowi De Niro, a konkretnie granej przez niego postaci.
Film mocny, z przekazem. Przez chwilę zamarłem w bezruchu. Genialnie zagrana rola przez Joaquina Phoenixa. Nie dość, że gra, śmieje się, to jeszcze potrafi poruszać się z gracją - w sensie tanecznym. Nagrodzony za to Oscarem.
Być może jest ktoś z Was, kto nie oglądał, zatem polecam.