Kiedy otrzymałem album do rąk pomyślałem "ok, będzie jak z St Germain, czyli będzie (jakby) dobrze". Otóż wszelkie tego typu projekty przecinające wiele gatunków - w tym co najważniejsze - jazz, potrafią sprawić recenzującemu wiele problemów. Są to problemy natury subiektywnego odbioru muzyki, bo czym jest muzyka? Czy z góry narzucone style i sztywne ich trzymanie się już jest muzyką, czy może jednak prawdziwą muzyką nazwiemy wszystko, co jest poszukiwaniem nowego wyrazu i sposobem dotarcia do słuchacza czymś niebanalnym. Gdzie jest granica czegoś nowego, na ile muzyka w dobie tylu utartych i ustalonych z góry brzmień jest nadal otwarta na poszukiwanie, i eksperymentowanie? Można by stwierdzić wprost, że każdy dźwięk stanowi muzykę, a jedynie umiejętne budowanie tych dźwięków daje sukces. Pójdę dalej w swoich rozważaniach - cisza też jest muzyką.
Dlaczego recenzja płyty Gniewomira Tomczyka i projektu Live zaczyna się w tak nietypowy sposób? Otóż album jaki dostałem, nie jest jak każdy inny. To nie są muzycznie utarte ścieżki, na które wchodząc wiemy skąd wychodzimy i dokąd docieramy. W przypadku recenzowanego albumu muzyka jest przygodą z dźwiękami ale i ciszą. Dokładnie tak, budowanie nastroju i klimat kompozycji wynika z umiejętnego (nad wyraz) operowania wieloma dźwiękami, wokalem i czasem też właśnie ciszą. Operowanie wieloma gatunkami na potrzeby budowania nastroju i tworzenia niesamowitego klimatu - to pierwsze co rzuca się w przypadku tego albumu. Pierwszy z brzegu utwór "The City", trwający dokładnie 8 minut i 21 sekund jest świetnym tego przykładem. Siadając w domowym zaciszu, znikając w fotelu z głową otwartą na muzykę, na dźwięki - ten dokładnie utwór wprost udowodni nam, że muzyka jako sztuka nie umarła.
Na płycie znajdziemy kawałki bliższe stricte jazzowym klimatom, ale nie tylko i słusznie. Takim bliższym jest dla przykładu "Antoher Vision". Są też kompozycje od początku dobitnie trafiające do słuchacza, wprost atakujące bogactwem dźwięków i oddalające się od jazzowych "standardów". "Twinkle" odrywa nas od klimatu spokojnego klimatu, mamy tutaj zderzenie się i mieszkankę wielu gatunków - przy tym drum'n'bass jest swoistą wisienką na torcie. Gniewomir nie pozostawia w tym przypadku żadnych złudzeń - zaprasza nas do swojego "drum królestwa".
Słuchając płytę mamy poczucie, że za każdym razem możemy zostać zaskoczeni zgoła czymś innym tak w samej dynamice, jak i w łączonych stylach muzycznych. Do tego dochodzi wokal, jaki zasługuje na osobną pochwałę. I dobrze ta mieszanka gatunków wychodzi, skoro album ma stanowić taką podróż, gdzie Gniewomir ze swoimi zespołem zaprasza nas na swoistą przygodę bez z góry ustalonych zasad - wchodzimy w to i naprawdę w pełni czujemy. Oczywiście byłbym skłamał, gdybym nie przyznał - w tej przygodzie z muzyką zawartą na "Quality Jazz Live" jest kilka z góry ustalonych zasad. Poza kreatywnością artysty i świetną swobodą w operowaniu nie tylko gatunkami, ale i dźwiękami - mamy właśnie wspomniane powyżej doskonałe poczucie budowania atmosfery w każdym utworze. Jazz nie wymaga komplementacji, jazz się czuje i kocha - lub nieświadomie omija szerokim łukiem. Kolejną zasadą jaka panuje na płycie - każde nagranie od strony prezentacji muzycznej jest realizowane na wysokim poziomie. 7th Horizon (Live) z części bonusowej pokazuje jak cały zespół bawi się rytmami i brzmieniem. Jak ważny przy tym jest słuchający i jak ważne jest wciągnięcie go w muzykę dowodzi kolejny utwór "B.Y.O.C." (wraz z The Blu Mantic). Tym utworem bawimy się na całego z zespołem, tutaj wszyscy żyją muzyką i to w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Komu polecam płytę? Jeśli kochacie jazz łączony z innymi gatunkami, lub jazz we wszelkich jego odmianach - zdecydowanie tak. Jeśli szukacie czegoś niebanalnego, gdzie muzyka jest sztuką i macie przy tym czas na w pełni oddanie się dźwiękom płynącym z głośników - płyta obowiązkowa. Melomani kochający dobre realizacje (nie tylko obejmujące jazz) znajdą w tym albumie świetnego kompana do wieczorów z muzyką przez duże "M".
Ostrzegam jednak tych, którzy muzyką nie bawią się i nie czują jej. Dla których eksperymentowanie z dźwiękiem czy nieprzewidywalność kompozycji jest nie do przyjęcia - płyta może nie wpłynąć pozytywnie na Wasze zrozumienie czym jest muzyka. Zacząłem od wspomnienia na początku o swoistym projekcie St Germain - Ludovica Navarre'a. Nie przez przypadek, przez ponad 2 dekady muzyka francuskiego artysty znajduje wielu odbiorców. Tak, jak to bywało w przypadku Navarre'a, tak jest obecnie w przypadku Gniewomira i jego projektu, i trzeba napisać to wprost - album "Quality Jazz Live" to fascynująca mieszanka wielu gatunków muzycznych i wysmakowanego jazzu. Absolutnie też proszę nie stawiać równości w brzmieniu czy formie muzycznej tych dwóch artystów! To zgoła odmienne podejście do słuchacza, ale mianownik praktycznie wspólny.
Tak, album Gniewomira będzie się podobał tym wszystkim, którzy są świadomymi odbiorcami muzyki, dla których wyjście do klubu na koncert nie oznacza własnego zaszufladkowania. To album dla tych, którzy poszukują kontaktu z muzyką, nie utożsamiają się poprzez koszulki czy fryzury z jakimś gatunkiem muzycznym czy wykonawcą. Jeśli kochacie dobrą muzykę, macie za sobą (dosłownie) wypady na koncerty dla zasady "bo kocham muzykę", bez zwracania uwagi kto gra i dlaczego, kochacie spontaniczność w takich wypadach - musicie kupić opisywany album Gniewomira. Projekt ten zabierze Was gdzieś... i chyba tylko sami będziecie w stanie określić dokąd dotarliście. Ale całą muzyczną podróż macie zagwarantowaną na bardzo wysokim poziomie. Z muzyką przez duże "M".
GNIEWOMIR TOMCZYK – perkusista, perkusista hybrydowy, pedagog. Absolwent Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu, w klasie perkusji jazzowej prowadzonej przez prof. Krzysztofa Przybyłowicza. Laureat I Nagrody na Ogólnopolskim Festiwalu Rytmu Drum Battle. Założyciel oraz lider zespołu: Gniewomir Tomczyk / Project. Współpracuje na stałe m.in. z zespołem elektronicznym XXANAXX, producentką MIN t czy wokalistką Patrycją Zarychtą.
Występował oraz współpracował z wieloma znakomitymi artystami.
Dla osób kochających muzykę i poszukujących kolejnych wrażeń z różnymi gatunkami muzycznymi - dzięki uprzejmości Agencji IMAGE TEAM - mamy do przekazania jedną płytę (https://www.facebook.com/imageteam.net)
Wystarczy pozostawić pod artykułem swój komentarz, w którym podacie przynajmniej jednego artystę (lub zespół), z którym współpracował Gniewomir Tomczyk. Już na wstępie podpowiem, że dorobek w karierze artysty jest naprawdę imponujący, zadanie więc macie dosyć proste.
Na Wasze posty czekamy do 5 maja. Spośród wszystkich (nawet powielajacych się) odpowiedzi, wybierzemy jedną, a jej autor otrzyma wprost do domu album "Quality Jazz Live".
Zapraszamy do udziału i polecamy album!
AudioRecki (Magazyn Kulturalny, AudioStereo).