Kolumny Harbeth 30.1 są średniej wielkości, dwudrożnymi monitorami wykonanymi w układzie Bass Reflex. Obudowa zrobiona jest ze sklejki oraz MDF-u i dostępna w czterech, wariantach wykończenia: (Cherry, Eucaliptus, Rosewood, Tiger Ebony).
Obudowa, z czego zresztą Harbeth słynie, jest „grająca”. Projektant wyszedł z założenia, że każda obudowa, wpada w rezonans własny. Harbeth wypracował własny sposób na radzenie sobie z tym problemem.
Wiodąca obecnie metoda, zakłada rozwiązanie problemu, poprzez tworzenie jak najsolidniejszej obudowy, z materiałów o różnej twardości i ze wzmocnieniami wewnątrz (np. słynne serie Matrix produkcji B&W).
Alan Shaw (właściciel i główny projektant Harbeth) obrał inną drogę. Nie neguje wprawdzie szkodliwego wpływu rezonansu obudowy, ale uważa, że nawet najmocniejsza obudowa i tak nie będzie wolna, od pasożytniczych rezonansów własnych. Zamiast więc z nimi walczyć, spróbował je okiełznać.
Uznał, że skuteczniejszym rozwiązaniem jest pieczołowite pomierzenie rezonansów obudowy i dostrojenie jej tak, by rezonanse zostały przeniesione, poza pasmo akustyczne generowane przez przetworniki. Przede wszystkim skupiono się na tym, by w jak największym stopniu oddalono je od pasma 300 Hz - 3 kHz, czyli pasma, w jakim operuje ludzki głos. To pasmo jest w oczkiem głowie projektanta. Po pierwsze, na ten zakres pasma, ludzki słuch jest najbardziej wyczulony i zniekształcenia w tym zakresie są najbardziej drażliwe. Po drugie, protoplasta obecnych Harbethów, był monitorem używanym w studiach BBC, gdzie prócz muzyki, spora ilość materiału opiewała na audycje mówione, stąd też priorytet ustalony na jak najlepszą reprodukcję ludzkiego głosu.
Wykonanie kolumn nie zostawia nam nic do zarzutu, ładny fornir, dobre spasowanie oraz równe frezy. Maskownice zasłaniają cały front kolumny i naciągnięte są na metalowym stelażu. Wewnątrz obudowy, wytłumienie cienką gąbką oraz bardzo rozbudowana (jak na dwudrożną konstrukcję) zwrotnica, wykonana ze standardowych elementów elektronicznych, bez żadnych stricte audiofilskich elementów. Alan Shaw uważa, iż strojenie zwrotnicy powinno polegać tylko i wyłącznie na dopracowanym projekcie, wykonanym podczas szeregu pomiarów. W jednym z wywiadów, z pobłażaniem wspomina o firmach, gdzie strojenie polega na „wyciąganiu z wiadra losowych elementów elektronicznych i strojenie na ucho” – czyżby znał zaplecze techniczne, naszych rodzimych manufaktur?
Mimo wszystko, sam Producent przyznaje, że finalny efekt, czyli powstały prototyp jest bardzo wnikliwe odsłuchiwany, tyle że dominującym czynnikiem są jednak pomiary. Stąd też kolejna cecha charakterystyczna Harbethów i jeden z sekretów firmy – materiał Radial, z którego wykonywane są membrany głośników nisko-średnio tonowych.
Wg producenta, w trakcie ulepszania swoich konstrukcji doszedł do ograniczeń, jakim okazał sam się sam przetwornik. Nie mogąc znaleźć żadnego producenta głośników, który spełniłby Jego wymagania, postanowił stworzyć swój autorski głośnik. W trakcie projektowania i (a jakże) pomiarów, udało mu się wyselekcjonować, najlepszy materiał, z jakiego powinna być zrobiona membrana głośnika. Materiał ten (tworzywo sztuczne) jest obecnie jednym z sekretów firmy i dla użytkownika zewnętrznego znany jest jedynie pod nazwą handlową – Radial.
Odsłuch Harbethów to przede wszystkim niesamowita spójność dźwięku. Już po chwili zdajemy sobie sprawę, że ortodoksyjne podejście projektanta i skupienie się na jak najlepszym zestrojeniu „średnicy” owocuje, wyjątkową naturalnością tego pasma. Ciężko zdefiniować, czy wokale są „ciepłe” czy „chłodne” – są po prostu naturalnie brzmiące, przyjemne w odbiorze i zachęcające do wielogodzinnych odsłuchów.
Słuchając z tych kolumn, utwory wykonywane a cappella, stają się niezwykle wciągające i pozwalają nam docenić siłę ludzkiego głosu, jako środka wyrazu artystycznego. Jestem w stanie założyć, że nawet kilkugodzinne słuchanie, mówionych audycji radiowych nie zmęczy odbiorcę – dźwięk ludzkiego głosu brzmi tak wiernie i naturalnie, że nie odbieramy go jako syntetycznie odtwarzanego, lecz jako dźwięk wymawiany przez osobę z krwi i kości.
Podobną sytuację mamy w zakresie wysokich tonów, są równe, dźwięczne i detaliczne. Niczego nie ukrywają, mamy wgląd w każdy detal nagrania, ale bez zarzucenie słuchacza nadmierną ilością informacji i zdominowania tego zakresu pasma – co często odbierane jest jako „detaliczne” granie… Wysokich tonów jest dokładnie tyle ile powinno być, by usłyszeć każdy szczegół, ale by nie zamęczyć słuchacza. Nie uświadczymy podkolorowania wysokich tonów, więc dla części słuchaczy góra, może wydać się trochę za sucha. Jednakże, po kilku godzinach słuchania i po przywyknięciu do brzmienia Harbethów, zaczynamy właśnie doceniać ten lekko surowy przekaz, jako bliższy naturalnemu. Podsumowując, góra pasma niczego nie ukrywa, ale też i nie dominuje. Brzmienie jest łagodne i naturalne, ale bez niepotrzebnego podkolorowania.
Przewodnią cechą Harbethów, jest to, że nie narzucają swojego charakteru. Zasadniczo jest to prawdą, z jedną, małą poprawką na bas. Odniosłem wrażenie, że w tym zakresie jednak słychać charakter, jaki narzucają głośniki – nie jest to w żadnym stopniu wada, gdyż bas posiada odpowiednie wypełnienie i masę, jest dostatecznie szybki i konturowy, ale czuć w nim firmowy charakter Harbetha. Wydaje mi się, iż projektując te kolumny, celem było stworzenie basu, który byłby jak najbardziej uniwersalny i łatwy do okiełznania, zarówno dla pomieszczenia jak i wzmacniacza.
Do wysterowania Harbeth 30.1 nada się nawet mocna trioda Single Ended lub lampowy Push Pull o mocy powyżej 30W. Wzmacniacze tranzystorowe powyżej 100W radziły sobie całkiem sprawnie z tymi kolumnami. Bardzo wyraźną zmianę brzmienia uzyskamy w zależności od zastosowanych standów. Mi znacznie bardziej pasował wariant z lekkimi drewnianymi standami – średnica stawała się jeszcze przyjemniejsza, ale kosztem trochę słabszej kontroli na basie. Z kolei solidne, dociążone, metalowe standy poprawiały dolny zakres pasma, przy czym lekko cierpiała na tym średnica. Każdy musi ocenić jaki wariant bardziej mu pasuje, jednak polecam sprawdzić obie opcje przed wyborem standów.
Często, w kontekście marki Harbeth słyszę, że albo się je kocha, albo nienawidzi. Osobiście ciężko mi się z tym zgodzić. Moim zdaniem można je kochać – za spójność, za wspaniałą średnicę. Na pewno znajdą się osoby, których nie oczarują, ale nie mogę się zgodzić z tym, że ktoś mógłby je nienawidzić. Nikt, kto słucha muzyki i czerpie z tego radość, nie jest w stanie nie docenić tych głośników.
To po prostu bardzo dobre kolumny, a silna pozycja marki, utrzymująca się od czterech dekad, tylko to potwierdza.
Specyfikacja techniczna:
- Budowa: dwudrożny monitor, bass reflex
- Pasmo przenoszenia: 50 Hz - 20 kHz
- Impedancja: 6 Ohm
- Skuteczność: 85 dB / 1 W / 1 m
- Rekomendowana moc wzmacniacza: najlepiej od 25 W
- Moc: 150 W
- Terminale: pozłacane, 4 mm, możliwość bi-wiringu
- Wymiary (wys. x szer. x głęb): 460 x 277 x 285 mm
- Waga: 13,4 kg
Dystrybucja: Audio System, cena 13500 (za parę)
Za dostarczenie do testów, dziękujemy firmie q21 www.q21.pl