Założona w 1977 r. przez Farada Azima marka Mission Electronics, wchodząca obecnie w skład IAG Group Ltd (wraz z takimi tuzami brytyjskiego audio jak Audiolab, Castle Acoustics, Luxman, Quad i Wharfedale) cały czas krążyła na bliższych, bądź dalszych orbitach moich audiofilskich zainteresować. Pech jednak chciał, że czy to ze względu na zawirowania natury finansowej, dystrybucyjnej, czy też ewolucję/zmienność zainteresowań nasze drogi przecinały się nad wyraz rzadko. Co prawda do tej pory z nostalgią wspominam odsłuchy zjawiskowo wykonane (w wersji z okleiną rosewood (palisander)) i zaskakująco wyrafinowanie, jak na swoją cenę i moje ówczesne oczekiwania, grających monitorów Mission 750 LE, lecz od ładnych kilkunastu lat dziwnym zbiegiem okoliczności niezbyt uważnie śledziłem poczynania tego producenta. Najwyższy jednak czas nadrobić powstałe zaległości a zamiast wertować w te i we w te aktualne katalogi zdecydowanie rozsądniej na własne uszy przekonać się co w trawie piszczy i wpiąć w posiadany tor małe „co nieco” sygnowane przez tytułowego producenta. Nasz wybór padł na stosunkowo niedrogie i zarazem niewielkie konstrukcje podstawkowe QX-1, które na testy dostarczył dystrybutor marki – Sieć salonów Top HiFi & Video Design.
1-ki to najmniejsze kolumny w rodzinie QX. Oprócz nich znajdziemy jeszcze nieco większe monitory QX-2, trzy modele podłogowe (QX-3, QX-4, QX-5), głośniki efektowe QX-S, centralny QX-C i oczywiście QX-12, czyli pełną ofertę zdolną sprostać oczekiwaniom większości odbiorców. A to przecież to tylko niewielki wycinek nader bogatego portfolio Mission. Wróćmy jednak do QX-1, które już podczas wypakowywania z kartonu - dostarczane są w jednym, świetnie zabezpieczonym grubymi styropianami pudle, pierwsze wrażenie, które jak wiadomo można zrobić tylko raz, sprawiają nad wyraz pozytywne. Co prawda do recenzji otrzymaliśmy kolumny w najskromniejszej, idealnie wpisującej się w wielkopostną zadumę, szacie wzorniczej jednak warto mieć na uwadze dostępność opcji wykończonych laminatem orzechowym, bądź palisandrowym, które z doklejonymi do podstawy i ściany górnej płatami szczotkowanego aluminium prezentują się wybornie. Jako przejaw dbałości o pozornie nieistotne drobiazgi można uznać obecność silikonowych, samoprzylepnych nóżek zarówno chroniących spód, jak i powierzchnie na jakich kolumny ustawimy przed porysowaniem a jednocześnie zapobiegające mniej lub bardziej przypadkowym przesunięciu kolumn.
Za reprodukcję wysokich tonów odpowiada autorska, pozbawiona zjawiska kawitacji, 38 mm wielopierścieniowa kopułka tekstylna a za średnicę i bas 130-milimetrowy przetwornik średnio-niskotonowy DiaDrive z membraną wykonaną z mieszaniny masy celulozowej i włókna akrylowego. Uwagę zwraca specjalny wieniec w formie rozety zapewniający swobodny przepływ powietrza. Nie zabrakło również firmowego Mission IDG (Inverted Driver Geometry), czyli przekładając to na zrozumiały dla ogółu język – umieszczenia kopułki wysokotonowej poniżej przetwornika średnio-niskotonowego.
Terminale głośnikowe są pojedyncze, lecz szeroko rozstawione, dzięki czemu bez najmniejszego problemu akceptują nawet zakonfekcjonowane masywnymi widłami okablowanie. Wylot układu bass-refleks ma spłaszczony-owalny kształt a od wewnątrz zabezpieczono go elastyczną siateczką, z czego z pewnością szalenie ucieszą się posiadacze małoletnich pociech i wszędobylskiej, udomowionej zwierzyny mającej tendencję do ukrywania najprzeróżniejszych drobiazgów (z jedzeniem włącznie) w dość mało oczywistych miejscach. Na wyposażeniu znajdują się montowane na magnes ażurowe maskownice, które na czas odsłuchu oczywiście warto zdjąć, bo o ile w trybie bezczynności kolumn całkiem nieźle zabezpieczają przed kurzem, to już ich wpływ na brzmienie z pewnością trudno określić mianem pomijalnego.
Ponieważ do redakcji dotarła parka o dość śladowym, gdyż zaledwie pięciogodzinnym, przebiegu przez blisko tydzień pozwoliłem ją sobie niezobowiązująco wygrzewać i dopiero po takiej kilkudniowej rozgrzewce zabrałem się do krytycznych odsłuchów. Jak grają „zimne” 1-ki uczciwie powiem, że nie wiem, gdyż rola beta testera przypadła młodzieży z dziką radością przepuszczającej przez nie najprzeróżniejsze warkoty, pomruki i wycia wprowadzanych na obroty bolidów z którejś dostępnych na konsole wersji F1, NFS, Forzy, czy innego cyklicznego wydawnictwa, ale sądząc z okrzyków zadowolenia było co najmniej dobrze. Jeśli zaś chodzi o tytułowe kolumny po osiągnięciu przez nie pełni walorów sonicznych, to … śmiem twierdzić, iż Mission grają zdecydowanie lepiej niż wyglądają a wyglądają przecież świetnie. Po pierwsze w ponad dwudziestometrowym pomieszczeniu QX-1 zaprezentowały dźwięk o wolumenie, jakiego po tak niepozornych kolumienkach raczej nie należało się spodziewać. Po drugie ów wolumen nie powstał na drodze karykaturalnego napompowania źródeł pozornych i ordynarnego podbicia przełomu średnicy i górnego basu, lecz poprzez przemyślane i co najważniejsze świadome, oraz precyzyjne budowanie sceny dźwiękowej z dostosowanymi do niej wspomnianymi przed chwilą źródłami pozornymi. Nie wierzycie? Oto przykłady i to bynajmniej niebędące ekstraktem audiofilskiego plumkania. Na pierwszy ogień poszła organowo – dęta miniatura „Orantis” duetu SPAŁEK & MAZUR, by po chwili płynnie przejść w patetyczne dzieło „Vivaldi: Magnificat/ Gloria”. Jak sami widzicie nie jest to materiał zbyt łatwy nawet dla kolumn ze zdecydowanie wyższego pułapu cenowego, więc o taryfie ulgowej nie mogło być mowy i nie było. Było za to wielce dynamiczne granie, z szeroką i co ważne, również głęboką sceną, do wygenerowania której wystarczyło tytułowe monitorki odsunąć na ok. 50 cm od tylnej ściany. O samym znikaniu rzeczonych podstawkowców nawet nie ma co pisać, gdyż wraz z pierwszymi taktami ulegały wzorcowej wręcz dematerializacji, o ile tylko pamiętaliśmy o pozbawieniu ich maskownic. Z maskownicami niby nie było źle, ale mając możliwość porównania 1:1 opcji „z” i „bez” każdorazowo byłem za „bez” ze względu na bezdyskusyjnie wyższą klarowność i rozdzielczość. Maskownice ewidentnie zatrzymywały na sobie część audiofilskiego planktonu i aury otaczającej tak instrumenty, jak i wokalistów, przez co z uczestnictwa „live” przenosiliśmy się za studyjną i w dodatku nieco przykurzoną szybę.
Niejako w kontrze do mocnego i zarazem mięsistego basu góra pasma była równie żywiołowa i dźwięczna. To nie było asekuranckie, zaokrąglane uzupełnienie średnicy, lecz świadomy własnej klasy i możliwości pełnoprawny podzakres reprodukowanego pasma. Taka odwaga może w pierwszej chwili nieco dziwić, gdyż w większości przypadków Mission będą współpracowały z dość budżetową elektroniką, rzadko kiedy mogącą pochwalić się pozbawioną granulacji finezją najwyższych składowych. Powiem jednak szczerze, iż nie był to problem w chociażby najmniejszym stopniu spędzający mi sen z powiek, gdyż najtańszym wzmacniaczem jakim podczas testu dysponowałem był dopiero co recenzowany Moon Neo 240i a i tak i tak przez większość odsłuchów w roli dyżurnej amplifikacji występowała topowa A-klasowa integra Accuphase E-650. Dzięki temu mogłem pełnymi garściami czerpać z dobrodziejstwa inwentarza, ciesząc uszy jedwabiście gładkimi a jednocześnie kryształowo przejrzystymi alikwotami.
Niejako na deser zostawiłem średnicę, bo i ona ani myśli ustępować skrajom pasma stawiając na organiczną wręcz soczystość i homogeniczną spójność. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy w danej chwili najdzie nas ochota na męskie, pop-rockowe granie w stylu „Violence” Editors, czy też karmelową słodycz „Sex & Cigarettes” aksamitnego głosu Toni Braxton, bowiem za każdym razem pierwszoplanowy wokal zostanie nieco podkreślony i przybliżony ku słuchaczowi, by tylko zintensyfikować wrażenie obecności artystów w naszym pokoju. A my sami od krytycznej analizy z błogością możemy przejść do fazy błogiej percepcji i delektowania się pieszczącymi nasze zmysły dźwiękami.
Mission QX-1 to niepozorne i zarazem niedrogie monitorki, które charakteryzuje nie tylko wielkie serce do grania, co i zaskakujące na tym poziomie cenowym wyrafinowanie. W ich przypadku koniecznych w tej cenie kompromisów po prostu nie słychać i jeśli tylko damy im szansę zapewniając możliwie wysokiej klasy towarzystwo, to możemy mieć pewność, że odwdzięczą nam się dynamicznym i niezwykle angażującym dźwiękiem przy którym nie sposób się nudzić.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Sieć salonów Top HiFi & Video Design
Cena: 1998 PLN
Dane techniczne:
Konstrukcja: Dwudrożna, bass-reflex
Rekomendowana moc wzmacniacza / Nominalna moc wejściowa: 25-100 W
Przetwornik niskotonowy / nisko/średniotonowy: 130 mm
Przetwornik wysokotonowy: 38 mm
Pasmo przenoszenia: 55Hz - 24kHz
Skuteczność: 87 dB
Impedancja: 8 Ω
Częstotliwość podziału: 2,4 kHz
Objętość obudowy: 8,1 l
Wymiary (S x W x G): 195 x 280 x 250+5 mm
Waga: 6,3 kg
Wersje wykończenia: Czarny, Orzech, Palisander (Rosewood)
System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Yamaha WXAD-10
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Wzmacniacz zintegrowany: Moon Neo 240i; Accuphase E-650
– Końcówka mocy: Copland CTA 506; Bryston 4B³
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders; DeVore Fidelity Gibbon 3XL
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF® /FI-50M NCF®
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS®
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips