Patrząc z perspektywy czasu z pewnym, w dodatku niekłamanym zdziwieniem odkryłem, iż amerykański Polk Audio jest chyba najczęściej, znaczy się od razu po iFi, które jest poza wszelką konkurencją, recenzowaną, przeze mnie marką na łamach audiostereo. Co ciekawe, choć zamorski wytwórca kojarzy się większości z nas – ukierunkowanych audiofilsko odbiorcom, z niezbyt drogimi, lecz cieszącymi się zasłużenie dobrą opinią kolumnami, to dziwnym trafem w ramach przełamania pierwszych lodów na testy otrzymałem niepozorny mini-wzmacniacz Omni A1. Potem już poszło mainstreamem – z przysłowiowej górki i przez mój system przewinęły się podłogowe T-50, RTi A9 i Signature S 55. Trochę monotematycznie, nie sądzicie? Dlatego też chcąc niejako zapełnić powstałe podczas eksploracji importowanej przez Rafko oferty postanowiłem tym razem wziąć na warsztat podstawkowego przedstawiciela ostatnio u mnie goszczącej linii Signature. Nie chcąc się jednak narażać na zbyt duży dysonans poznawczy najmniejsze S10 i oczko wyżej usytuowane w firmowej hierarchii S15, przynajmniej na razie, pominąłem sięgając po największy z obecnych w ww. serii monitor S20.
S20-ki trudno uznać na desktopowe, bądź półkowe maluchy. Te blisko czterdziestocentymetrowej wysokości i niewiele mniejszej głębokości kolumienki aż proszą się o jakieś solidne standy. Oczywiście w przypadku posiadania, bądź nabycia takowych od razu sugeruję udać się do pobliskiego papiernika, bądź sklepu dla plastyków i drogą kupna postarać się o Uhu, lub Blue Tack i ulepić po co najmniej cztery kulki pod każdą z kolumn. Zapewnimy im tym samym nie tylko wielce potrzebną izolację od podłoża, lecz również a może przede wszystkim zabezpieczymy je przed przypadkowym zsunięciem.
Przechodząc jednak do meritum warto wspomnieć, że Polki dostarczane są w jednym, wspólnym kartonie, który do bagażnika Smarta, lub Fiata Pandy raczej bez złożenia siedzeń nie wejdzie. Samo opakowanie jest wykonane z grubego kartonu a styropianowe wytłoczki skutecznie chronią ukrytą wewnątrz zawartość, która prezentuje się jak na niecałe 1 800 PLN zaskakująco pozytywnie. OK, uczciwie przyznaję, że z założonymi, mocowanymi na magnesy, maskownicami szału nie ma, ale bądźmy szczerzy – za wyjątek potwierdzający regułę całkowitej nieprzydatności i degradacji wizerunku przez maskownice możemy uznać Sonus fabery (np. Guarneri Evolution) i to by było na tyle. Za to bez „woalki” 20-ki ewidentnie łapią za oko. Elegancko zaokrąglona bryła, spokojny – popielaty front z okalającą srebrzyste przetworniki plastikową „fortepianową” nakładką i nieźle imitująca naturalny orzech okleina robią swoje i na tle podobnie wycenionej konkurencji pozytywnie się wyróżniają. Tytułowe monitorki oparto na tetrylenowych, calowych kopułkach wysokotonowych i również pojedynczych 6,5” mid-wooferach o polipropylenowych, wzmacnianych miką membranach, których napęd stanowią czterowarstwowe cewki, zaś zawieszenie zbudowano z super wytrzymałego włókna aramidowego Conex.
Ściana tylna to dość ciekawa kombinacja zakrywającego ponad ¾ powierzchni profilu stanowiącego autorski system rozpraszania Power Port i pojedynczych, standardowych zakręcanych terminali głośnikowych. I tutaj mała uwaga natury użytkowej. O ile bowiem przy zakonfekcjonowanych bananami przewodach wszystko jest OK, o ile tylko nie są zbyt ciężkie, bo ustawione ku górze otwory mogą powodować niepotrzebne prężenie wtyków o tyle przy szerokich widłach warto zachować daleko posuniętą ostrożność.
Przechodząc do części poświęconej brzmieniu od razu na wstępie zaznaczę, że 20-ki od pierwszych taktów nie dość, że idealnie wpisują się w firmową szkołę grania, to w dodatku prezentują zaskakująco dużo cech wspólnych ze starszym rodzeństwem, czyli S55-kami. Oferują bowiem dokładnie taką samą liniowość i zrównoważenie. Nie próbują pierwszymi dźwiękami niczego niespodziewającego się słuchacza powalić, zszokować i wprowadzić w stan chwilowego oszołomienia. Stawiają raczej na powolny i spokojny rozwój wydarzeń, gdzie ich natywne cechy podczas kolejnych odsłuchów niespiesznie poznajemy i po prostu się z nimi zaprzyjaźniamy. Dzięki temu z płyty na płytę coraz bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, że te kolumny nie tylko mają szansę się podobać, co ewidentnie nie mogą się nie podobać wszystkim tym, którzy poszukują brzmienia dojrzałego i wyrafinowanego, aczkolwiek niekoniecznie czują wewnętrzną potrzebę wydawania na ten cel małej fortuny. Polki są również nad wyraz namacalnym przykładem na to, że nawet na tych pułapach cenowych różnice w klasie amplifikacji są aż nadto słyszalne i czasem pozorny mezalians może dać wielce ciekawe rezultaty. Chodzi bowiem o to, że choć z moim dyżurnym Electrocompanietem ECI5 całość brzmiała co najmniej bardzo dobrze, to wpięcie w tor „nieco” droższego Passa INT-60 spowodowało, iż S20-ki poszybowały na zdecydowanie wyższą orbitę. Poprawie uległo dosłownie wszystko. Począwszy od rozdzielczości a skończywszy na nasyceniu Polki zagrały tak, jak prawdopodobnie nigdy nie było im dotąd dane. Aby tego doświadczyć wcale nie trzeba było jednak sięgać po jakieś wysublimowane i podkręcone do granic przyzwoitości audiofilskie samplery. Nawet na popowym „Clashes” Brodki słychać było świetną przestrzeń i homogeniczność przekazu a kolumny, jak przystało na rasowe monitory, w tzw. okamgnieniu znikały. Głos wokalistki na tle elektronicznego tła został precyzyjnie zarysowany i usytuowany nieco przed linią kolumn, jednak z odpowiednim dystansem i bez tendencji do pakowania panny Moniki słuchaczom na kolana, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że większość z populacji samców alfa nie miałaby nic przeciw. Równie przekonywująco wypadł surowy i niestety niezbyt referencyjnie zarejestrowany album „SMOLIK / KEV FOX” duetu Smolik, Kev Fox gdzie ewidentna ofensywność i ziarnistość górnych rejestrów została litościwie utemperowana i podana w zdecydowanie bardziej strawnej formie. Nie chodzi jednak o to, że góra amerykańskich monitorów jest zbytnio zaokrąglona, bądź wycofana, bo taka nie jest, lecz o to, że jeśli nie ma wyraźnej potrzeby pewne jej anomalie są kierowane na właściwe tory. Dlatego też sięgając po mocną, thrashową „Dystopię” Megadeth nie miałem powodów do obaw, że całość podana zostanie zbyt łagodnie i spokojnie. I tak właśnie było – piekielnie szybkie partie gitarowe oraz charakterystyczny wokal Dave’a zostały zaprezentowane tak jak należy i próżno szukać było jakichkolwiek oznak asekuranctwa, czy prób sprowadzania przekazu do poziomu akceptowalnego przez słuchaczy komercyjnych rozgłośni.
Również przy klasyce trudno było przyłapać Polki na jakiś karygodnych błędach, czy odstępstwach od ogólnie przyjętych dogmatów. Nawet gęste, potężne i niezaprzeczalnie wysoko stawiające poprzeczkę nagranie „Holst: The Planets - World Premiere Recording of Asteroids” pod batutą Sir Simona Rattle’a / Berliner Philharmoniker nie było w stanie wprawić Polków w konsternację. Oczywiście w skali bezwzględnej warto byłoby mieć na uwadze zarówno pewne uproszczenie przekazu i ograniczenie wieloplanowości, jednak jeśli uświadomimy sobie, że poruszamy się w okolicach 1 800 PLN jakakolwiek krytyka wydaje się czystą złośliwością. Grunt, że producent nie poskąpił 20-kom ani ochoty, ani tym bardziej umiejętności do grania dynamicznego a zarazem kulturalnego pamiętając przy tym o wszystkich tych, którzy mając nie największe pokoje też chcieliby cieszyć się możliwie dobrym dźwiękiem a Polki właśnie ów poziom zapewniają. W dodatku dzięki stożkowemu dyfuzorowi pracującemu w układzie Power Port wrażliwość tytułowych kolumienek na ustawienie względem tylnej ściany możemy spokojnie określić jako co najwyżej niewielką. W moim, ponad dwudziestometrowym pokoju różnice pomiędzy przysuniętymi na jakieś 20-30 cm a odstawionymi na blisko 120 cm określić można było co najwyżej jako symboliczne i dotyczące raczej wyższej średnicy, oraz góry aniżeli najniższych, reprodukowanych przez kolumny składowych, więc mając do dyspozycji nawet 10-12 metrowy pokoik przy odpowiednio wydajnej amplifikacji całkiem wysoko należy ocenić szanse powodzenia. A właśnie – wzmocnienie. Co prawda Amerykanie podają, że S20-ki to konstrukcje 8 Ω o skuteczności 88 dB, to na podstawie autopsji śmiem twierdzić, że powyższe dane bliższe są marketingowym, aniżeli fizycznym – elektrycznym realiom i bez może nie tyle mocnego, co wydajnego prądowo pieca nie ma sensu do nich podchodzić.
Polk Audio swoimi największymi w linii Signature monitorami S20 udowadnia, że nawet na wybitnie budżetowym pułapie można liczyć na dojrzałe i ze wszech miar poprawne brzmienie. W dodatku w orzechowym laminacie 20-ki prezentują się na tyle atrakcyjnie, że nawet zdecydowanie bardziej utytułowana i przy tym droższa konkurencja nie powinna czuć się bezpieczna. Jeśli zatem szukacie klasycznych, podstawkowych monitorów stawiających na muzykalność i naturalność chociażby z czystej ciekawości powinniście rzucić na nie uchem.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Rafko
Cena: 1 795 PLN
Dane techniczne:
Konstrukcja: 2-drożna
Głośniki wysokotonowe: 1x1" (1x25 mm) terylenowy
Głośniki średniotonowe: 1x6.5" (1x165 mm) polipropylen z domieszka miki
Bas-refleks: Tył
Impedancja: 8 Ω
Skuteczność: 88 dB
Moc ciągła (RMS): 125 W
Zalecana moc wzmacniacza: 20 - 125 W
Pasmo przenoszenia: 39 - 40.000 Hz
Wymiary (W x S x G): 37.6 x 21.6 x 35 cm
Waga: 7.7 kg
System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Yamaha WXAD-10
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; Pass Int-60
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II, Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF® /FI-50M NCF®
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS®
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips