Dla przeciętnego zjadacza chleba Czechy kojarzą się ze „Szpitalem na Peryferiach”, „Kobietą za ladą” i … piwem. Młodsi czytelnicy z zakamarków swojej pamięci będą w stanie wygrzebać jeszcze „Arabelę” i „Krecika”. Co ciekawe o ile nasi, krajowi producenci z nielicznymi wyjątkami (Ancient Audio, Amplifon, a ostatnio Gigawatt) z mozołem starają się zaistnieć na zagranicznych rynkach, to okazuje się, że od Czesi są tam już od dawna. Wystarczy wspomnieć nieodżałowaną AU/RĘ i jej gramofony z ramieniem tangencjalnym (np. G7), czy też hi-endowe KR Audio. Oczywiście nie można zapomnieć producencie kolumn - Xavianie. Co prawda jego założycielem i właścicielem jest Roberto Barletta, czyli Czech z … bardzo dalekiego południa, bo aż z Włoch, ale patrząc w metrykę firmy jak byk stoi Wolkerova 2766; CZ-272 01 Kladno, a nie żadne Made in EU, albo nie daj Bóg CHRLD.
Ostatni raz monitory, a raczej monitorki, wpinałem do swojego systemu podczas konkursowego testu Xavianów Primissima. Od tamtego czasu upłynęło pół roku, nadszedł więc najwyższy czas sprawdzić co słychać w wyższej serii i wziąć na warsztat pełnokrwisty, plasujący na drugim od góry miejscu w cenniku czeskiego producenta monitor - XN 250 Evoluzione. Dodatkowo, co już staje się tradycją, wraz z kolumnami dostarczono dedykowane standy, tym razem w wersji Metallico o wysokości 612 mm. Zakup tych, bądź co bądź, wcale nie tak tanich podstawek wydaje się jednak wart przemyślenia. Zarówno standy jak i 250-ki posiadały odpowiednio nawiercone (i nagwintowane) otwory. Za pomocą dołączonych śrub i poręcznego klucza udało mi się w ciągu kilku minut z czterech elementów stworzyć dwie solidne i stabilne konstrukcje. Dzięki temu odpadły problemy podklejania blu / uhu tackiem i innymi specyfikami, oraz zagrożeniem przypadkowego zrzucenia kolumny przez domowego czworonoga, bądź dziecko.
Zarówno na dedykowanych podstawkach, jak i (za przeproszeniem) luzem XN 250 Evoluzione prezentują się bajecznie. Spokojnie można je postawić obok takich legend jak Sonus Faber, czy Chario i nie będą wyglądały przy nich jak ubogi krewny. Misternie położona naturalna okleina, pochylony, delikatnie sfrezowany front i komplet przetworników Scan-Speaka (charakterystyczny ponacinany 148 mm Revelator i 29 mm kopułka) wyraźnie wskazują na to, że nie mamy do czynienia z kolumną klasy budżetowej. Tylna ścianka również wygląda wyśmienicie. Tunel bas refleks wykonano nie jak to zwykle bywa z plastiku ale z aluminium. Na tabliczkę znamionową wybrano szlachetną skórę, a terminale głośnikowe to pojedyncze WBT Platinum Signature. Słowem audiofilska biżuteria pełną gębą. Wewnątrz tez nie oszczędzano. Zwrotnice pierwszego rzędu zostały zaprojektowane z podziałem pasma ustawionym na 2500 Hz. Wytłumienie wykonane z gąbki, wełny mineralnej i mat bitumicznych też robią wrażenie. Przy takim budżecie oszczędności nie były konieczne, więc i producent nie skąpił.
Umowa z dystrybutorem była taka, że jeśli okaże się, że dwieście pięćdziesiątki nie dadzą rady w moim 21 m pokoju, to po prostu je spakuję i wymienię na coś cięższego kalibru. Skoro jednak niniejsza recenzja ujrzała światło dzienne to można uznać, że albo przez okres około dwóch tygodni cierpiałem na pomroczność jasną, albo Xaviany poradziły sobie z taką kubaturą. Niezależnie od tego co twierdzi moja Małżowinka będę obstawał przy drugiej opcji. Niestety nie było łatwo i Xaviany nie zagrały od razu na 100% swoich możliwości. Proces wygrzewania i docierania załatwił za mnie poprzedni recenzent, więc przynajmniej ten etap miałem z głowy i para kolumn, która do mnie dotarła miała na swoim koncie ładnych parę setek godzin grania. Przy standardowym ustawieniu – 40 cm od tylnej ściany i 80 cm od bocznych dźwięk był mocno związany, żeby nie powiedzieć sklejony, z głośnikami. Wystawienie ich na 150 cm od tylnej ściany dało im nie tyle drugą szansę, co nowe życie. Nieistniejący do tej pory bas zaczął ni stąd ni zowąd całkiem dziarsko sobie poczynać. Oczywiście nie była to skala porównywalna do tego co wyczyniają moje Neaty, czy nawet testowane równolegle z Xavianami Audio Solution Pulsar, ale na brak najniższych składowych w takim ustawieniu nie narzekałem.
Już od pierwszych taktów tytułowy utwór z albumu „Mandylion” formacji The Gathering zabrzmiał niezwykle intrygująco. Orientalne rytmy, elektroniczne tło, przeszkadzajki nadające nagraniu niemalże tantryczny rytm na Xavianach zabrzmiały wprost zjawiskowo. Była przestrzeń, głębia i połączona z namacalną soczystością muzykalność. Pięć minut minęło niepostrzeżenie i z głośników popłynęło „Sand And Mercury”. Zazwyczaj nieco jazgotliwe partie gitarowe nabrały ciała, analogowego ciepła i duszy (?). Warto jednak pamiętać, że powyżej klimatów The Gathering, Within Temptation, ostatecznie Metallicy (okres sprzed albumu „St.Anger”) nie warto się z Xavianami zapuszczać. Na Megadeth, Slayerze, czy Sepulturze kolumny będą się wyraźnie męczyły a wraz z nimi słuchacz. Brzmienie stanie się niespójne, jazgotliwe i mało czytelne. Całe szczęście grono potencjalnych nabywców, gotowych wyłożyć ponad dziesięć tysięcy na niewielkie monitory z dedykowanymi standami, tylko po to by słuchać death metalu jest na tyle znikome, że spokojnie można uznać moje próby odtworzenia tak niewdzięcznego materiału za zwykłą złośliwość.
Za to wszelkiego rodzaju elektroniczne dziwactwa w stylu referencyjnych albumów „Seven Days” i „Sister Drum” Dadawy, czy „Khmer” Nilsa Petera Molvaera schodzące z basem do suteren Hadesu nie dość, że brzmiały przekonująco, to jeszcze na tyle absorbowały słuchacza zdarzeniami rozgrywającymi się na średnicy i wysokich tonach, że najniższe składowe po prostu nie absorbowały uwagi.
Sięgając do klasyki w stylu Vivaldiego („5 Bassoon Concertos” - Turkovic, I Solisti Italiani), czy sporo „młodszego” Mahlera („Symphony No.3” - Jesus Lopez Cobos, Cicncinati Symphony Orchestra) pozwalałem sobie na wielkie „nicnierobienie” i unoszenie się na falach płynącej z głośników muzyki. Szeroka, z łatwością wykraczająca poza 250 cm bazę głośników scena sięgała nie tylko w szerz, ale i w głąb. Poszczególne rzędy muzyków zachowywały wzorowy porządek a wgląd w głąb nagrania był co najmniej dobry. Co prawda poszczególne instrumenty rysowane były dość grubą kreską, ale czeskie monitory kładły wyraźny nacisk na homogeniczność i spójność przekazu, a nie upajały się epatowaniem detalami, które mogłyby zakłócić odbiór utworu jako nierozerwalnej całości. W końcu kogo obchodzi, że jakiś pan w trzecim rzędzie przyszedł na koncert pomimo ciężkiej grypy, a któryś z dęciaków miał w dniu nagrania ewidentnie ciężki dzień. Nawet „Cello Suites” (J.S. Bach, Andrzej Bauer) nie wywołały u mnie zmęczenia, co jest sporym osiągnięciem, biorąc pod uwagę fakt, że solista przez całe dwa krążki stęka i wzdycha, jakby zamiast w studiu znajdował się na siłowni i zamiast wiolonczeli dzierżył ponad stukilogramową sztangę.
Również ambitny pop, jeśli tak można nazwać album „Blue lines” Massive Attack, miał właściwy sobie ciężar i wykop. Dźwięki dobiegające z głośników może nie schodziły tak nisko, jak przy większych kolumnach z podobnego zakresu cenowego, ale bas był niezwykle różnorodny i daleki od monotonnego dudnienia, które oprócz masowania trzewi nie niesie ze sobą żadnych wartości poznawczych. Słowem dobry smak i wyrafinowanie w najlepszym wydaniu.
Reasumując Xaviany XN 250 Evoluzione wraz z dedykowanymi standami stanowią ucieleśnienie idei audiofilskiego monitora dla w pełni uświadomionego i pewnego własnego wyboru audiofila i melomana. Są to kolumny stawiające romantyczną muzykalność ponad bezduszną analityczność, przyjemność ponad nie zawsze piękny i miły realizm. Konstruktor, Roberto Barletta włożył w nie całe swe serce i pasję a nabywca zadecyduje, czy podąży drogą wskazywaną przez serce, czy tą, którą wskazuje „szkiełko i oko”.
Tekst i zdjęcia Marcin Olszewski
Dystrybutor: Moje Audio
Cena: 7960 zł + 3600 zł za podstawki ST 612 Metallico (para)
Dane techniczne:
• Głośnik średnio-niskotonowy: 148 mm Scan Speak Revelator, membrana papierowa, napęd o niskich zniekształceniach
• Głośnik wysokotonowy: 29 mm Scan-Speak miękka kopułka, bez ferro fluidu, napęd o niskich zniekształceniach
• Typ: 2-drożne, obudowa bas-refleks, aluminiowy port na tylnej ściance
• Obudowa: 22 mm MDF wykonana ręcznie, wytłumiona matami bitumicznymi
• Pasmo przenoszenia: (-3 dB na osi): 45 - 32000 Hz
• Terminale: 1 para pojedynczych zacisków WBT Platinum Signature
• Impedancja nominalna: 8 omów
• Częstotliwość podziału: 2500 Hz
• Efektywność (2V / 1m): 86 dB
• Zalecana moc wzmacniacza: 40 - 120 W
• Wymiary (HxWxD): 300 x 192 x 330 mm
• Waga (1 sztuka): 10 kg
System wykorzystany w teście:
Źródło sygnału cyfrowego: transport Stello CDT100; LG DP1W; Yamaha NP-S200; Samsung N150 (Netbook);
DAC: Stello DA 100 Signature 96/24; Rega DAC
Wzmacniacz: Hegel H-100
Kolumny: Neat Acoustics Motive One; Audio Solution Pulsar
IC: Antipodes Audio Katipo; Audiomago AS; Sonics Modigliani NF
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper
Kable USB: Wireworld Ultraviolet, Wireworld Starlight
Kable głośnikowe: Harmonix CS-120
Kable zasilające: GigaWatt LC-1mk2; Supra Lo-Rad 3x2,5mm; Audionova Starpower Mk II
Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2