Jump to content

A jeśli tylko muzyka? Audiolab 6000A.

Można by już na wstępie napisać "jaki jest Audiolab każdy widzi". Brytyjczycy od lat są dumni z tego, że na przeciw innych marek nie tworzą dziesiątek różnych produktów, mających za zadanie błyszczeć i świecić, a tym samym "czarować" by dotrzeć do każdego zainteresowanego sprzętem audiofila czy melomana. Audiolab w swojej polityce przyjmuje jako oczywiste tworzenie różnych grup produktów, mających docelowo trafiać do określonego klienta, ale oferta nie jest wbrew pozorom w żaden sposób przesadzona - wręcz cechuje ją spory minimalizm. Obok najwyższej serii 8300 i kilku pomniejszych produktów, segment Hi-Fi z logo Audiolab reprezentowany jest jedynie przez serię 6000. Wystarczy "rzut okiem" na stronie producenta, by potwierdziła się powyższa teza. Trzy urządzenia reprezentujące serię 6000 i...  to wszystko. Nie ma więc mowy o biciu rekordów na ilość w ofercie produktów. Czym więc Audiolab chce zaskoczyć i przyciągnąć klienta? To postaram się wyjaśnić w poniższym teście.

 

Dzięki uprzejmości firmy Q21 z Pabianic, do testu trafił wzmacniacz Audiolab 6000A. Wzmacniacz, jak wzmacniacz można by rzec i nie ma w tym słów nieprawdy. Do tego będą i tacy, co to dodadzą jeszcze "i do tego kurdupel", niczym w scenie filmu "Co mi zrobisz...". Tak, wzmacniacz 6000A nie oznacza się wielkimi gabarytami, za to by wyciągnąć go z pudełka należy użyć "sporej" ilości siły. Mały... ale "byk". Prawie 8 kg może nie zrobi wrażenia na starych wyjadaczach kocówek mocy pobierających z gniazdka po kilka KW, ale w segmencie do jakiego kierowany jest 6000A, to już waga warta odnotowania.

 

 

                                              1135697335_Audiolabb001.thumb.jpg.cbe5b1775a00ce20348ee47e7bc91eec.jpg              1244200209_Audiolab007.thumb.jpg.172f49c923beb0f935dfd55bd27be26e.jpg

 

Rzecz jasna padnie za chwilę "nie waga urządzenia gra" i znów nie sposób zaprzeczyć takim argumentom. Do tego jednak, by coś grało, czy nie... potrzeba odsłuchów. I w przypadku tego wzmacniacza, już od samego początku zabraliśmy się do słuchania muzyki, każdej możliwej z jaką przeciętny meloman zapewne się spotka w swojej dyskografii. 

Pamiętając o ostatnio pojawiających się na naszym Forum poglądach, że testy mają przybliżać - nie decydować o zakupie danego sprzętu... pragnę zakomunikować, że wszystkie testy są przeprowadzane w sposób rzetelny, dokładny i z najwyższą uwagą, a czas im poświęcony bardzo często okupiony jest rezygnacją z innych obowiązków czy zajęć. Jakkolwiek jednak by nie patrzeć... każdy test i opis jest oceną subiektywną, mającą na celu przybliżyć Wam dany produkt i zachęcić do zapoznania się  z nim bliżej we własnym zakresie. Bo nic Wam nie zastąpi własne uszy czy własne doświadczenie. Tak więc Audiolab 6000A testowany był bez większego silenia się na obiektywizm, przyjęliśmy z góry zasadę - sprzęt dobry, rekomendowany, bez obaw znajdzie swojego nabywcę, a najważniejsza w tym wszystkim jest i tak muzyka. Czy w/w wzmacniacz ma wszystkie cechy, które dają mu szansę na zainteresowanie sporej części klientów na rynku? Powiedzieliśmy "sprawdzamy" i w ruch poszła spora część płyt z muzyką.

 

Audiolab 6000A trafił do nas w fabrycznie zamkniętym opakowaniu. Skoro "świeżynka", to daliśmy jej odrobinę więcej niż normalnie czasu na zgranie się z naszym systemem. A w nim znajdowały się oprócz wspomnianego wzmacniacza:

 

1. Okablowanie cyfrowe WireWorld Eclipse 8 Silver

2. Transport CA CX UHD 

3. Przewody głośnikowe WireWorld Mini Eclipse 8 2 x 2.5 mb

4. Głośniki Monitor Audio Gold300 oraz Dynaudio Evoke 30

5. Przewody zasilające WireWorld Electra 7 

 

Wzmacniacz po wypakowaniu, ustawieniu i podłączeniu wszystkiego, sprawił optycznie całkiem pozytywne wrażenie. Jego design pomimo braku jakiś bardzo nowoczesnych akcentów - broni się, a tym samym wpisze się w praktycznie każde pomieszczenie melomana. Nie ma w jego budowie żadnej ekstrawagancji czy przesadności. Prosta forma zdaje się w tym przypadku sprawdzać na medal.

Wzmacniacz z przodu przyjmuje charakterystyczną od lat formę, gdzie przedni panel zawiera najważniejsze w temacie funkcjonalności pokrętła odpowiedzialne za wybór wejścia, tryb pracy i poziom głośności. Jest też wyświetlacz, bardzo czytelny pomimo faktu, że nie zajmuje przesadnie dużo miejsca. Mamy też wyjście słuchawkowe 6,3 mm, IR do obsługi wzmacniacza pilotem i czerwoną diodę.

 

                                        1097559653_Audiolab003.thumb.jpg.b4c643774fe48603bec267df898a67d5.jpg             431593596_Audiolab005.thumb.jpg.a274e4ddb5846e6ecfaa742749e03e36.jpg

 

Tak przy okazji... potencjometr kryje funkcję "mute", czyli szybkiego wyciszenia muzyki. Wystarczy wcisnąć pokrętło i... ogarnie wszystkich cisza. Ale nie po to spece w Audiolab pracowali nad 6000A, by człowiek delektował się ciszą.

 

Przejdźmy więc do panelu tylnego, bo to tam znajdziemy najwięcej ciekawostek. Tył daje już na pierwszy rzut oka sporo do myślenia, że nikt tutaj nie oszczędzał i daje produkt kompletny w temacie przyłączy.

Poza banałem zwanym gniazdem zasilający wraz z  głównym włącznikiem, z tyłu znajdziemy sporo interesujących nas wejść i wyjść. Po pierwsze szeroko rozstawione terminale do podłączenia głośników. Ten fakt ucieszy wszystkich, którzy mają dosyć wpychania kabli zaraz obok innych kabli. Głośnikowe są rozmieszczone w taki sposób, by nie kolidowały z innymi gniazdami. A tych jest naprawdę sporo i gwarantują podłączenie do wzmacniacza wszystkiego, co obecnie można sobie zapragnąć. Mamy więc: cztery wejścia cyfrowe, gniazdo do podłączenia anteny Bluetooth, 12V triggery,  gniazdo USB służące jedynie do aktualizacji softu oraz sześć par gniazd RCA, jedno służące jako wyjście PRE. Jak na takiej wielkości urządzenie jest tego sporo.

 

                                                                                         591825367_Audiolab002.thumb.jpg.5294b60835684fcb4841385a2b0285c2.jpg

 

Zaczynając od gniazd cyfrowych warto zaznaczyć, że sam wzmacniacz ma wbudowany DAC oparty na ostatnio dosyć modnej kości ES9018K2M. Jest on wstanie przyjąć sygnał maks. do 192KHz. Może dla niektórych będzie to "za mało", dla zdecydowanej większości takie parametry w zupełności wystarczą, by cieszyć się doskonałej jakości dźwiękiem. Jest też wzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM, więc od strony możliwości podłączeń w tej klasie sprzętu dano więcej, niż można by oczekiwać. A jak z obsługą i dźwiękiem?

Na pierwszy plan obsługa. Ta (jak to w sprzęcie marki Audiolab) jest intuicyjna i do tego całkowicie bezproblemowa. Nie ma tutaj żadnych niedomówień, wszystko działa od samego początku w sposób dający pewność, że zapłacony sprzęt będzie działała bardzo długo, do tego cały czas bezawaryjnie. Pokrętła są solidne, ich praca nie podlega żadnej krytyce. Jest odpowiedni opór i zapewnione działanie zgodnie z tym, czego oczekujemy w codziennym użytkowaniu sprzętu audio. Konstrukcja wzmacniacza, jego budowa pozostają absolutnie bez zastrzeżeń. Widać dbałość nie tylko o design, ale także o dobór użytych materiałów. Wszystko tworzy całość sprzętu solidnego, a to jeden z tych elementów, na które klient zwraca uwagę już na samym początku.

Najsłabszym elementem (w temacie świata cyfrowego) od strony odsłuchu wydaje się w przypadku tego wzmacniacza... Bluetooth. Można by napisać "po prostu jest". Rzecz jasna przeciętny meloman nie będzie krzywił się w trakcie słuchania muzyki wysyłanej przez BT. Będzie grało dobrze, nawet bardzo... z tym, że nie ma to granie nic wspólnego z tym, co ten wzmacniacz potrafi kiedy podłączymy mu transport. Kiedy nie słyszeliśmy jeszcze w akcji 6000A podłączonego via RCA lub do któregoś z gniazd cyfrowych - Bluetooth jest więcej niż dobry. Ale przejście na np. analogowe źródła otwierają możliwości tego wzmacniacza

Audiolab 6000A to w głównej mierze sekcja cyfrowa (po kablu) i analogowa. Nawet wzmacniacz gramofonowy nie bije rekordów możliwości (co nie oznacza, że brzmi źle). Po prostu najlepszą cechą tego wzmacniacza jest albo sekcja cyfrowa, albo analog. Przy czym proszę pamiętać, im lepszy transport - tym 6000A zabrzmi pełniej i do tego bardziej przekonywująco. 

Audiolab chcąc dać produkt kompletny musiał otworzyć się na "nowinki" technologiczne, z drugiej strony nie przesadzono z niczym. W tej cenie jest więcej niż dobrze. 

A samo brzmienie? Audiolab jest ceniony od wielu już lat na rynku właśnie za to, jak ich sprzęt brzmi. A brzmi na pewno solidnie i ze swoim własnym "ja", zwanym przez wielu "manierą". Jednak w brzmieniu Audiolab 6000A nie ma nawet cienia przesady, wszystko jest spójne i rzetelne - wręcz czasem do bólu.

Tak, sprzęt ten może bronić się w kategorii naturalność brzmienia i prezentowanej sceny. A na niej usłyszycie naprawdę sporo i nie będzie to popisywanie się, czy sztuczne pompowanie wszystkiego co zapisano w danym utworze. Audiolab jest szczery i często brutalnie obnaża niedoskonałości nagrań. ZZ Top poległo z kretesem. To akurat nie jest żadna tajemnicą, że płyty tej kapeli wydane na naszym rynku są po prostu "skopane" do granic możliwości. Audiolab nie zrobił z nimi nic więcej, poza pokazaniem brutalnej prawdy. Jak dla mnie - super, 6000A nie silił się na sztuczności i kolorowanie świata czarno-białego. To, co zrobił ten wzmacniacz bardziej zasługuje na pochwałę, niż naganę. Pokazał, że coś nie mającego prawa zagrać dobrze, nigdy dobrze nie zabrzmi.

Do odtwarzacza wrzucona została pierwsza płyta Piano Book Lang Lang'a (wyd. Deluxe). Audiolab dostał nagle skrzydeł. To, co zostało zaprezentowane przy "The Departure" może zaskoczyć nawet najbardziej wybrednych melomanów. Kompletnie czarne tło i ta zdolność to prezentowania zmieniającego się nastroju utworu. Wzmacniacz świetnie sobie poradził z narastającą głośnością w utworze, oddając w sposób właściwy klimat utworu. 

Poszliśmy za ciosem i do odtwarzacza trafiła płyta - debiut: "Time Present And Time Past" Mahan'a Esfahani. 6000A nie silił się sztucznie, nie udawał z niczym. Wysokie tony prezentował w sposób składny, nie pozwalając na przesadę i sztuczność. Jeśli miałbym określić brzmienie wysokich tonów na przykładzie tylko tych dwóch albumów - są one bliższe cieplejszej strony brzmienia, nie wchodząc nawet odrobinę tam, gdzie jest przesadnie wszystkiego za dużo. I nie wynika to z faktu, że wzmacniacz ten nie potrafi zaskoczyć nas wysokimi tonami - absolutnie. Bo i w tym temacie 6000A potrafi sporo pokazać, chodzi bardziej o fakt unikania sztuczności i przesady w kreowaniu góry. Przy czym Audiolab w tym przypadku (klasyka) najlepiej zgrał się z kolumnami Dynaudio. Wzajemne możliwości duetu Audiolab i Dynaudio dodawały smaku, wypełniały się wzajemnie. Był pewien pokład możliwości pokazania, ale nie wpadania w przesadę. I dotyczy to tak wysokich, jak i niskich tonów, które co ciekawe testowany wzmacniacz potrafił budować w sposób zróżnicowany na tyle, że przestaliśmy oceniać go po samym wyglądzie jako "mały". Tutaj możliwości w zakresie niskich tonów - bez względu na podłączone kolumny do urządzenia - prezentowały się znakomicie. Jak już wspomniałem powyżej - była ta oczekiwana różnorodność, odpowiednia długość wybrzmienia i zdolność do prezentacji tego, co mogłoby w przypadku tańszych konstrukcji już dawno zniknąć, przykryte popisami "jak można zejść naprawdę nisko". Audiolab i w tym aspekcie swój wzmacniacz przygotował wzorowo. Nie ma potrzeby silenia się i udowadniana, że mocy jest "aż nadto", raczej postawiono na zróżnicowany przekaz, ale mający w sobie spora dawkę energii i odpowiedni "drive".

Po wrzuceniu płyty Rammstein "Deutschland" - wzmacniacz pokazał, że nawet Niemiecka muzyka potrafi świetnie brzmieć na Brytyjskim sprzęcie. Kawałek "Radio" przy głośności adekwatnej do wieczornego odsłuchu miał w sobie "to coś", a tytułowy utwór wprost wymiatał energią, sprzeczną z tym co widzimy na stoliku audio. Małe, a jednak może sporo.

Najważniejszym w tym wszystkim nie jest rozbieranie muzyki prezentowanej przez sprzęt z logo Audiolab'a na części pierwsze. Pomimo w jakimś ograniczonym stopniu możliwości prezentacji muzyki "analitycznie", Audiolab nie nadaje się do rozbierania nagrań na poszczególne instrumenty. Muzyka w przypadku tego wzmacniacza żyje (dosłownie), dając ogromne pokłady zadowolenia. I nie ma znaczenia co trafia do transportu, jaki album puścimy. Jean Michel Jarre i jego sławne Oxygene? Na 6000A nie zrobiło to żadnego wrażenia, dostaliśmy świetną porcję dobrego grania, gdzie wszystko jest "na miejscu", instrumenty na scenie układają się w sposób czytelny, ale nie dostajemy po uszach analitycznością i dokładnością godną chirurgicznego skalpela. W przypadku tego wzmacniacza to cała muzyka wysuwa się na pierwszy plan. Jest ona bliższa "nas", bez tendencji do budowania różnych planów "za" linią kolumn. Dotyczy to także wokali, które nie wysuwają się na pierwszy plan, pomimo faktu doskonałej czytelności i prawidłowo prezentowanej barwy.

Wzmacniacz ma swoje słabe strony. Wspomniany protokół przesyłu danych Bluetooth jest w stosunku do reszty dosyć słaby. Wzmacniacz gramofonowy... traktowałbym jako awaryjny element w torze, nie jako główne wejście sygnału dla wkładek MM z gramofonu. Tu nie ma żadnej ewolucji, o rewolucji nawet nie wspomnę. Audiolab 6000A w przypadku wzmacniacza gramofonowego jest, jaki jest. Do czasu kupna czegoś lepszego  - "może być".

Propozycja firmy z Wysp broni się brzmieniem po RCA czy z wbudowanego DAC'a. Tutaj nie ma udawania czy kunktatorstwa, wszystko w sposób solidny prezentowane i podane "ze smakiem". W przypadku wyboru kolumn do 6000a - musicie zdać się na własne uszy, mnie osobiście przypadł bardziej dźwięk wzmacniacza połączonego z kolumnami głośnikowy "cieplejszymi". Góra prezentowała się swobodniej i nie miała tendencji do ciut większego zaznaczania się w nagraniach. 

Wchodzę na stronę q21 i patrzę na cenę: 3 399 złotych. I pytam siebie czy ta cena jest dobrze skalkulowana. Bo nawet odrzucając słabszy BT czy słaby phono stage... wychodzi, że za całkiem niewielkie pieniądze, można mieć sprzęt naprawdę dobrze grający.  I nie jest to jedynie "granie dla grania", ale z głośników płynie bez dwóch zdań angażująca, poukładana w całym paśmie muzyka. 

Audiolab 6000A to wzmacniacz stworzony do prezentowania prawdziwej muzyki. Nie ma kosztować majątku, bo ma dawać radość z obcowania z muzyką bez drenażu kieszeni. Nie ma zaskakiwać fajerwerkami, ma być natomiast solidny w tym, do czego został powołany. Zapewne chcąc więcej, chcąc mieć tą całą audiofilską otoczkę wokół trzeba wybrać serię 8300. Mniejszy brat potrafi zagrać prezentując odpowiednią moc, barwę i budując spore emocje w wybranych nagraniach. Ze słabymi realizacjami obchodzi się dosyć brutalnie i nie oszczędza je. Nie sili się na uprzejmości w żadnym przypadku. Jest to też ukłon w stronę osób kochających pewną analityczną dokładność, ale w dobrze zrealizowanej płycie oczekujcie raczej radości z muzyki, niż pokazywania każdej nuty i każdego instrumentu. 

 

Audiolab 6000A to solidny kompan dla ludzi kochających muzykę, nie popadających w skrajności audiofilskie. Dla tych zapewne pozostaje wyższa seria lub wybór innej drogi (marki). W przypadku testowanego "bohatera" słowa "polecam z czystym sumieniem" są jak najbardziej na miejscu. Może nie stworzycie systemu grającego wielkie składy, nie będzie w tym potęgi brzmienia niczym na Wembley. Ale będzie dużo prawdziwości i rzetelności. Za taką kwotę zdecydowanie warto brać na odsłuchy, bo jest duże prawdopodobieństwo, że do tej kwoty pod siebie nie znajdziecie nic (subiektywnie) lepszego.

 

AudioRecki (Magazyn AudioStereo)

                                      big_Audiolab-6000A-02.thumb.png.47ea3bc5da6b6c66097886712f3127fe.png                big_Audiolab-6000A-07.thumb.jpg.51223942f28532b762466e98c4a568e0.jpg

 

Za dostarczenie sprzętu do testów szczególne podziękowania dla firmy Q21 z Pabianic.

Q21.thumb.jpg.cb959bfd5bcd0fe67f77b757ddb5a09a.jpg

https://www.q21.pl

 

 

Specyfikacja techniczna:

Sekcja przedwzmacniacza
- Czułość wejściowa 720 mV 
- Impedancja wejściowa 10K (linia) 47K // 100pF (Phono MM)
- Całkowite zniekształcenie harmoniczne (THD) <0,0004% (linia, 1 kHz przy 2 V, objętość = 0 dB)
- Pasmo przenoszenia 20 Hz - 20 kHz (+/- 0,1 dB)
- Napięcie wyjściowe 2,3 V max. (Objętość = 0 dB)
- Impedancja wyjściowa 120 omów
- Stosunek sygnału do szumu (S / N)> 110 dB (liniowy, ważony A) > 76dB (Phono MM, A-ważony)

Sekcja cyfrowa
- Konwerter D/A ES9018K2M
- Całkowite zniekształcenie harmoniczne (THD) <0,0006% (1KHz przy 0dBFS)
- Poziom wyjściowy (0dBFS, 1KHz) 2,05V
- Max. Częstotliwość próbkowania 192KHz
- Stosunek sygnału do szumu (S / N)> 112 dB (ważony A)

Sekcja wzmacniacza mocy
- Moc wyjściowa 2 X 50 W (8 omów, THD <1%), 2 X 75 W (4 ohm, THD <1%)
- Pasmo przenoszenia 20 Hz - 20 kHz (+/- 0,3 dB)
- Czułość wejściowa 720mV
- Całkowite zniekształcenie harmoniczne (THD) <0,003% (1 kHz przy 40 W / 8 ohm)
- Stosunek sygnału do szumu (S / N)> 110 dB (ważony A)
- Max. Prąd wyjściowy 9A

Sekcja wzmacniacza słuchawkowego
- Całkowite zniekształcenie harmoniczne (THD) <0,01% (1 kHz, 50 mW)
- Impedancja wyjściowa 2,35 oma
- Obciążalność impedancji 20-600 omów

Ogólne
- Pobór mocy w trybie czuwania <0,5W
- Wymiary (mm) (szer. X wys. X gł.) 445 x 65,5 x 300
- Waga 7,8 kg (netto)

big_Audiolab-6000A-06.png




User Feedback

Recommended Comments

There are no comments to display.



Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Restore formatting

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


  • Nowy, flagowy gramofon Rega Naia

    Nowy, flagowy gramofon Rega Naia Tym razem zaprezentowali oni nowy flagowy gramofon, Rega Naia, który nazywają ostatecznym. Powstał on dzięki latom żmudnych badań i testów, które były konieczne do stworzenia słynnego gramofonu Naiad. Model Naia wykorzystuje wszystko to, co było najlepsze i przenosi to do gotowej wersji produkcyjnej. Przełomowe funkcje, materiały, technologie. Wszystko opracowane przez Regę w ciągu ostatnich lat, by osiągnąć nowy poziom w jakości przy odtwarzaniu płyt

    audiostereo.pl
    audiostereo.pl
    News | Tests | Others 2

    Yamaha MusicCast R-N800A

    Śmiało możemy uznać, że co jak co, ale wyraźny podział segmentu konsumenckiego na stricte stereofoniczne, purystyczne urządzenia pozbawione jakichkolwiek „wodotrysków” i ich naszpikowaną elektronicznymi nowinkami wielokanałową konkurencję śmiało możemy uznać za niebyły. Oczywiście tu i ówdzie jeszcze da się upolować jakieś niedobitki, jednak coraz częściej widok stereofonicznego amplitunera / wzmacniacza pozbawionego wejść cyfrowych (w tym również HDMI) i niewspierającego łączności bezprzewodowe

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Wzmacniacze

    Bowers&Wilkins 603 S3

    Tym razem wstępniak do niniejszej recenzji zacznę dość nietypowo, gdyż od cytatu z „Psów” Pasikowskiego. Pamiętacie scenę z weryfikacji Franca Maurera i nader trafne podsumowanie „Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach”? Zakładam, że tak, więc z pewnością zrozumiecie mój punkt widzenia dotyczący naszych dzisiejszych bohaterek. Chodzi bowiem o to, że z biegiem lat zauważamy pewne prawidłowości i elementy, bez których otaczająca rzeczywistość byłaby może nie tyle lepsza, czy gorsza,

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Kolumny

    Denon PerL Pro

    Choć dla większości szkolnej dziatwy i tej części studenckiego grona, którą czeka kampania wrześniowa wakacje właśnie dobiegły końca, to nie da się ukryć, iż jednostki niepodlegające już/jeszcze obowiązkowi edukacyjnemu śmiało mogą korzystać z dobrodziejstw letniego lenistwa i sprzyjających okoliczności rodzimej, bądź też zamorskiej przyrody. Abstrahując jednak od tego co kto musi i jakie ma plany ekipa Denona przygotowała nie lada gratkę dla miłośników stricte spersonalizowanych doznań nausznyc

    Fr@ntz
    Fr@ntz
    Słuchawki

    Musical Fidelity BBC LS3/5a | TEST

    WERSJA KOLUMN BBC LS3/5a zaproponowana przez Musical Fidelity jest doskonała. Jej dźwięk nie jest podbarwiony na niskiej średnicy, a jednak skala jest porywająca. Także i scena dźwiękowa ma precyzyjnie lokowane źródła dźwięku. Kiedy trzeba w stereofonii przed nami, a kiedy indziej wokół nas i za nami. Kolumny znikają z pomieszczenia i nie jest to banalna „klisza”, a fakt. Choć maleńkie, potrafią oddać potęgę nagrania, przede wszystkim dzięki wyższym harmonicznym. Bas jest lekki, ale wcale t

    audiostereo.pl
    audiostereo.pl
    Recenzje
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.

                  wykrzyknik.png

AdBlock blocking software detected!


Our website lives up to the displayed advertisements.
The ads are thematically related to the site and are not bothersome.

Please disable the AdBlock extension or blocking software while using the site.

 

Registered users can disable this message.