Skocz do zawartości
Wzmacniacze

Gryphon Diablo

Duńskiej marki Gryphon, założonej w 1985 r. przez Flemminga E. Rasmussena audiofilom przedstawiać nie trzeba. Nieaudiofilom z resztą też, gdyż brand na tyle mocno zakorzenił się w High-Endzie, że osobom w miarę normalnie podchodzącym do życia nawet przez myśl nie przemknie przeznaczenie wymaganych w tych kręgach kwot na element systemu audio. Ponadto polaryzacja opinii na temat urządzeń tej marki również nikogo, przynajmniej jeśli chodzi o grono „skażonych audiofilią”, nie pozostawia obojętnym. Nawet sam logotyp z purpurowym gryfem uosabiającym idealne zespolenie siły lwa z wdziękiem orła pobudza wyobraźnię i winduje oczekiwania.

 

Testując nie tak dawno ModWrighta KWI200 uważałem, że jest to kawał wzmaka, jednak po wypakowaniu Diablo natychmiast zweryfikowałem swoje wcześniejsze spostrzeżenia dotyczące amerykańskiej integry. W porównaniu z posępnym Duńczykiem okazała się całkiem zgrabnym, żeby nie powiedzieć poręcznym urządzeniem. Gryphon jest potężnym, mrocznym i budzącym respekt samym wyglądem piekielnym monstrum. Ustawienie go na standardowym stoliku audio wymaga sporo samozaparcia oraz siły, o solidności samego mebla mającego znosić ten słodki ciężar nawet nie wspominając. Dziwi zatem niechęć producenta do podawania w oficjalnych materiałach informacyjnych jego wymiarów, oraz wagi, choć z drugiej strony … jest w tym jakaś logika. Raz wniesionego, ustawionego i podłączonego Diablo bardzo niechętnie się przestawia. Całe szczęscie internet to kopalnia wiedzy, więc i te, brakujące detale udało się zdobyć.

 

ccs-2651-0-82889800-1356962421_thumb.jpg ccs-2651-0-05579900-1356962423_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-33638300-1356962424_thumb.jpg ccs-2651-0-65374100-1356962425_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-04664500-1356962427_thumb.jpg ccs-2651-0-42160000-1356962428_thumb.jpg ccs-2651-0-79812600-1356962429_thumb.jpg

 

Na pierwszy rzut oka Gryphon Diablo wygląda jak bazaltowo – stalowy katafalk, obelisk ku czci Pana Ciemności. Akrylowo aluminiowy front nie jest jednolity, lecz składa się z kilku warstw nałożonych na siebie płatów czernionego akrylu i anodowanego aluminium. Tego niezwykle ciekawego projektu nie psują żadne pokrętła i przełączniki a sterowanie odbywa się poprzez niezwykłej urody pilota, lub umieszczone na biegnącej poprzecznie akrylowej belce oznaczone mikroskopijnymi kropkami sensory.

Za kolejny element wzorniczy z pewnością można również uznać krwistoczerwone logo podświetlane zarówno podczas pracy, jak i w trybie stand-by. Umieszczony centralnie dwuliniowy niebieski wyświetlacz dot-matrix dostarcza informacji nt. aktywnego źródła, siły głosu, oraz pozwala na personalizację ustawień po zagłębieniu się w zaawansowane opcje menu. Wśród nich można dostosować do własnych preferencji m.in. jaskrawość wyświetlacza, początkowy i maksymalny poziom głośności, nazwy poszczególnych wejść (max. osiem znaków), oraz sprawdzić wersję zainstalowanego oprogramowania, którego aktualizacja oczywiście też jest możliwa.

Stalową płytę górną, oraz ściany boczne będące jej przedłużeniem, zdobi logo producenta, oraz finezyjnie powycinane wokół okrągłych otworów wentylacyjnych, masywne płaskowniki potęgujące wrażenie industrialnej grozy i drapieżności.

 

ccs-2651-0-09668300-1356962277_thumb.jpg ccs-2651-0-63408900-1356962279_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-34910500-1356962278_thumb.jpg ccs-2651-0-99011000-1356962280_thumb.jpg

 

Srebrna ściana tylna również posiada tematyczny element zdobniczy w postaci stylowego fragmentu Gryfa. Oprócz tego widać, wskazujący na zbalansowaną budowę wewnętrzną, wyraźny, symetryczny podział na lewy i prawy kanał. Jedynie gniazdo sieciowe znalazło się w lewym dolnym rogu, co z pewnością niezmiernie ucieszy posiadaczy trójnożnych stolików. Użytkownik do dyspozycji ma parę wejść zbalansowanych, pięć par wejść niezbalansowanych RCA, z czego jedno (nr.3) można zdefiniować, jako bezpośrednie wejście na końcówkę mocy w celu integracji Diablo z posiadanym zestawem kina domowego, oraz parę wyjść liniowych (pętla magnetofonowa). Z uaktywnieniem trybu kinowego zalecałbym jednak daleko idącą ostrożność i jeśli tylko nie wepnie się w dedykowane terminale interkonektów łączących Diablo z procesorem/przedwzmacniaczem z systemu KD lepiej tej opcji nie włączać. Przypadkowe puszczenie pełnej mocy na kolumny byłoby dla nich równoznaczne z wyrokiem skazującym a i nieszczęśnicy przebywający w pokoju podczas takiego nieszczęśliwego zdarzenia przez długie dni słyszeliby zapewne irytujący pisk w uszach.

 

ccs-2651-0-34814300-1356962359_thumb.jpg ccs-2651-0-64174400-1356962360_thumb.jpg

 

A teraz trochę pomarudzę.Tak się dziwnie złożyło, że będę chyba pierwszym, który skrytykuje Diablo, a raczej jego konstruktorów za … terminale głośnikowe. Tak, tak. Te niezwykle masywne, przepięknie wykonane i budzące zaufanie swoimi rozmiarami zakręcane gniazda powinny, przynajmniej teoretycznie, przyjmować każdy rodzaj konfekcji głośnikowej z budzącymi respekt widełkami włącznie. Niestety, zarówno teoria, jak i logika sobie a dyrektywy Unii Europejskiej sobie. Prawdopodobnie dzięki kreatywności Brukseli terminale głośnikowe w Diablo zostały otulone specjalnymi plastikowymi kołnierzami, dzięki którym możliwość dotknięcia paluchem do trzpienia jest praktycznie zerowa, podobnie z resztą jak podłączenie jakiegokolwiek kabla wyposażonego w solidne widły. Doskonale rozumiem chęć wypromowania własnych przewodów (Vip Series i PSC Reference), jednak osoby już posiadające własne, wysokiej klasy głośnikowce mogą mocno się zdziwić bezskutecznie próbując podłączyć je pod duńską integrę. Takiego właśnie „Zonka” zaliczyłem zarówno z topowymi Audiomica Miamen Consequence, jak i zupełnie niepozornymi Organic Audio i do czasu nabycia odpowiednich przejściówek skazany byłem na swoje dyżurne Harmonixy CS-120. Jeśli więc posiadane przewody głośnikowe nie zostały zakończone wtykami bananowymi, bądź widełki wydają się choćby o drobinę większe od tych najmniejszych, dostępnych na rynku, to w przypadku zakupu Diablo warto rozważyć wymianę końcówek, lub okablowania a przynajmniej zamówienie odpowiednich przejściówek z widełek na banany.

Jak pewnie zdążyli się już Państwo zorientować ani słowem nie wspomniałem o włączniku głównym, którego próżno szukać zarówno na froncie, ścianie tylnej, jak i na bokach wzmacniacza. Producent sprytnie ukrył go na spodzie urządzenia, blisko przedniej krawędzi a dzięki dość wysokim, masywnym, lecz niezwykle skromnym wzorniczo nóżkom dostęp do niego jest całkowicie bezproblemowy.

 

Swoją nadzwyczaj pokaźna wagę Diablo zawdzięcza nie tylko pancernej obudowie, ale przede wszystkim potężnemu transformatorowi toroidalnemu posiadającemu osobne uzwojenia wtórne dla obu kanałów. Jest on w dodatku jedynym pojedynczym elementem wśród całkowicie symetrycznych układów tworzących, niemalże idealną (właśnie ze względu na pojedyncze trafo) konstrukcję dual mono. Nad odpowiednią wydajnością prądową czuwa imponująca ilość kondensatorów o łącznej pojemności 112 000 uF. W celu skrócenia do minimum wewnętrznego okablowania gniazda są bezpośrednio wlutowane w płytkę drukowaną. Układ pracuje bez sprzężenia zwrotnego a sygnał z gniazd RCA poddawany jest symetryzacji. Regulacja głośności oparta jest o precycyjną drabinkę rezystorową sterowaną przekaźnikami.

 

ccs-2651-0-70213900-1356961618_thumb.jpg ccs-2651-0-04276000-1356961620_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-30507800-1356961614_thumb.jpg ccs-2651-0-40000100-1356961617_thumb.jpg

 

ccs-2651-0-26261800-1356961621_thumb.jpg ccs-2651-0-50687700-1356961622_thumb.jpg

 

Na odrębny akapit zasługuje intrygujący wzorniczo projekt pilota zdalnego sterowania. Biorąc pod uwagę, że do ekstremalnie drogich, high-endowych urządzeń producenci potrafią dołączać plastikowe, OEMowe koszmarki warte kilkanaście centów widok eleganckiego, smukłego, acz zadziwiająco ciężkiego prostopadłościany z sześcioma przyciskami umieszczonymi na jednej z krawędzi cieszy oczy i utwierdza w przekonaniu, że obcujemy z czymś ze wszech miar luksusowym, czymś z górnej półki.

 

Czytając o wprost niesamowitych możliwościach dynamicznych Diablo i mając świeżo w pamięci dźwięk oferowany przez dwukrotnie tańszą integrę ModWrigta oczekiwałem potęgi brutalnie dewastującej membrany głośników, powodującej wypadanie szyb z okien i pękanie rodowych kryształów. Tymczasem na „Sounds of the universe” Depeche Mode co prawda bas, atak i konturowość były jak należy, ale do tzw. „Wow!” jeszcze sporo brakowało. Ale okazało się, że tak mi się tylko wydawało, gdyż poprzez niewiarygodną prędkość narastania poszczególnych dźwięków odniosłem mylne skądinąd, wrażenie, iż zarówno skala dźwięku, jak i jego masa oraz zejście są zbyt lekkie, zbyt zachowawcze. Jednak po akomodacji słuchu okazało się, że to nie bas jest zbyt wątły a dźwięk zbyt suchy, lecz większość konkurencji po prostu nie nadąża za tempem muzyki i musi robić swoiste podchody, a powtarzalność tego typu zabiegów staje się niejako przez swoją skalę swoistą normą. W diabelskim wydaniu uderzenie basu jest jak grom z jasnego nieba, nie potrzebuje kłębowiska stalowych chmur, porywistego wiatru i zapowiedzi nadchodzącego grzmotu. Po prostu pojawia się niemalże znikąd, by z niesamowitą siłą i precyzją uderzyć i równie szybko zniknąć pozostawiając oniemiałego z wrażenia słuchacza. W Diablo wszystko rozgrywa się w trybie natychmiastowym – tu i teraz, bez zbędnego nabierania rozpędu, bądź niezrozumiale długiej drogi hamowania. Dźwięk rozpoczyna i kończy się dokładnie tam, gdzie został zapisany a trzymane w piekielnym uścisku przetworniki nie mają choćby mikrometra swobody. Nawet 21 cm woofer ukryty wewnątrz Ascendo pomimo swojej niezwykle muzykalnej natury musiał skapitulować i grać jota w jotę to, co Diablo kazał. Niesamowita wydajność prądowa wzmacniacza stawiała też odpowiednio ambitne wymagania pozostałym elementom toru i o ile na moich dyżurnych Harmonixach było nazwijmy to znośnie, to przesiadka na grube niczym węże strażackie Audiomica Miamen Consequence, czy nawet Organic Audio pozwalały zabrzmieć całości zdecydowanie bardziej dynamicznym i otwartym dźwiękiem. Efekt porównywalny był do udrożnienia niewielkiego zatoru, który może nie powodował całkowitego zakorkowania arterii, ale dość zauważalnie ograniczał jej wydolność. Ponadto w trakcie testów wyszło na jaw, że Diablo wprost uwielbia grać nieprzyzwoicie głośno i to każdy repertuar. Im mocniejsza była muzyka, im większy drzemał w niej ładunek emocjonalny, tym czarne serce Gryphona płonęło mocniej. O ile w ciągu dnia niemalże koncertowe poziomy głośności były tolerowane, o tyle późnym wieczorem, trzeba było go trochę oszukiwać. W tym celu wystarczyło obniżyć poziom sygnału wejściowego. Całe szczęście zarówno Ayon 1sc, jak i Eximus DP-1 oferowały taką funkcjonalność i odpowiednio „kręcony” stopień wyjściowy wzmacniacza dalej robił to, co lubił najbardziej a słuchacz mógł delektować się dynamicznym, detalicznym i krystalicznie czystym brzmieniem. Na „Starkers In Tokyo” Whitesnake wokal Coverdale’a podany był blisko i niezwykle wyraźnie, lecz bez tak miłego mym uszom delikatnego dociążenia. Podobnie na „An Acoustic Night At The Theatre” Within Temptation, gdzie duet Sharon den Adel z Anneke Van Giersbergen („Somewhere ”) zachwycał realizmem, ale pozostawiał lekki niedosyt, jeśli chodzi o temperaturę i barwę.

Patrząc całkowicie obiektywnie Diablo jest idealnie transparentny zarówno, w aspekcie temperatury, jak i emocji. Nie ochładza, ale też i nie podgrzewa atmosfery nagrań. Nie odbiera emocji głosom wokalistów, ale też i nie sprawia, że brzmią bardziej dramatycznie, piękniej. Wydaje się czasem, szczególnie na hiper wypieszczonych i wycyzelowanych samplerach (np. Stockfisch) , że bliżej mu do ultra precyzyjnego sprzętu pomiarowo – laboratoryjnego, niż stworzonego z myślą o sprawianiu przyjemności zblazowanym audiofilom urządzeniu High-End.

 

Wystarczyło jednak sięgnąć po zrealizowane z równą dbałością, ale pozbawione okołosamplerowych naleciałości albumy jak np. „Notes from a Hebridean Island” (William Jackson and MacKenzie), by przekonać się, z jaką wiernością i zachowaniem regionalnego kolorytu Gryphon potrafi zaprezentować ten z pozoru banalny, folkowy klimat. To jednak niezobowiązująca wprawka dla duńskiej integry, która pełnię swoich możliwości pokazywała dopiero na zdecydowanie bardziej wymagającym repertuarze. Czy był to barokowy „Concerti per fagotto III” Vivaldiego, czy prog-metalowy „A Dramatic Turn Of Events” Dream Theater za każdym razem obecny był niezmącony spokój połączony ze wzorowo odwzorowaną sceną, oraz idealną separacją poszczególnych źródeł pozornych. Każdy niuans, każdy ozdobnik miał swoje ściśle określone miejsce w przestrzeni, swoje przysłowiowe pięć minut by zabłysnąć i oczarować słuchacza. Szeroka scena kreowana była za linią głośników a jakość kolejnych planów uzależniona była nie od właściwości sonicznych amplifikacji a umiejętności realizatorskich ekipy odpowiedzialnej za finalną jakość dostarczonego do Gryphona materiału muzycznego.

Jeśli komuś taki sposób prezentacji nie odpowiada może próbować zmienić brzmienie całego systemu poprzez odpowiedni dobór pozostałych elementów toru mając świadomość, że każda zmiana będzie słyszalna a każdy błąd bezlitośnie wytknięty szponiastym pazurem. Duński wzmacniacz nie jest elementem, który można niemalże na ślepo, choć w tym wypadku zdecydowanie lepiej pasowałoby na głucho, dołożyć do istniejącego systemu licząc na łatwy sukces. Jest to wredna bestia, która nie dość, że dość bezwzględnie zawłaszcza uwagę słuchacza, to jeszcze brutalnie nakłania swojego nabywcę do budowania systemu niejako pod siebie. Ciekawym połączeniem wydaje mi się połączenie Diablo z dysponującymi potężnym basem Hansenami Prince II, Sonus Faber Stradivari, wysokimi modelami ProAca, lub Vienna Acoustics, jednak o tym, z czym Diablo będzie grał w docelowym systemie zadecyduje jego szczęśliwy nabywca i … sam Diablo.

 

 

 

Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski

 

Dystrybucja: Audio Klan

Cena: 43 860 zł

 

Dane techniczne (wg. producenta):

· Moc: 2 x 250 W (8 ohm), 2 x 500 W (4 ohm), 2 x 800 W (2 ohm)

· Impedancja wyjściowa: - 0,019Ω

· Pasmo przenoszenia: (-3 dB): 0,1 Hz - 250 kHz

· Pojemność kondensatorów w zasilaczu: 2 x 58,000 μF

· Poziom wzmocnienia: +38 dB

· Poziom wzmocnienia wyjścia subwoofera: +6dB

· Impedancja wejściowa, zbalansowana (20-20,000 Hz): 20 kΩ

· Impedancja wejściowa, single-ended (20-20,000Hz): 8 kΩ

· Wymiary (S xW x G): 48 x 21 x 46 cm

· Waga: 30 kg

 

System wykorzystany w teście:

CD/DAC: Ayon 1sc

DAC: Mytek Stereo 192-DSD DAC; April Music Eximus DP-1

Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177

Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center

Wzmacniacz: Electrocompaniet ECI 5

Kolumny: A.R.T. Moderne 6 ustawione na Soundcare Superspikes; Ascendo C8 Renaissance

IC RCA: Antipodes Audio Katipo

IC XLR: LessLoss Anchorwave; Audiomica Pearl Consequence

IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200

Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver

Kable głośnikowe: Harmonix CS-120; Audiomica Miamen Consequence; Organic Audio

Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Gigawatt LC-2mk2

Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2

Kondycjoner: Gigawatt PC-1 EVO + kabel LC-2mk2

Stolik: Missoni Audio Carpet Stradivari

Przewody ethernet: Neyton CAT7+

Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring

ccs-2651-0-82889800-1356962421_thumb.jpg

ccs-2651-0-05579900-1356962423_thumb.jpg

ccs-2651-0-33638300-1356962424_thumb.jpg

ccs-2651-0-65374100-1356962425_thumb.jpg

ccs-2651-0-04664500-1356962427_thumb.jpg

ccs-2651-0-42160000-1356962428_thumb.jpg

ccs-2651-0-79812600-1356962429_thumb.jpg

ccs-2651-0-09668300-1356962277_thumb.jpg

ccs-2651-0-63408900-1356962279_thumb.jpg

ccs-2651-0-34910500-1356962278_thumb.jpg

ccs-2651-0-99011000-1356962280_thumb.jpg

ccs-2651-0-34814300-1356962359_thumb.jpg

ccs-2651-0-64174400-1356962360_thumb.jpg

ccs-2651-0-70213900-1356961618_thumb.jpg

ccs-2651-0-04276000-1356961620_thumb.jpg

ccs-2651-0-30507800-1356961614_thumb.jpg

ccs-2651-0-40000100-1356961617_thumb.jpg

ccs-2651-0-26261800-1356961621_thumb.jpg

ccs-2651-0-50687700-1356961622_thumb.jpg

Data dodania

House of Marley Uplift

Kiedy od już nie pamiętam jak dawna bezprzewodowość dźwięku na stałe zagościła w naszych domach i uszach począwszy od wszelakiej maści sounbarów, poprzez większe i mniejsze kolumny – zarówno te główne - w systemach stereo, jak i efektowe oraz subwoofery - w wielokanałowych, na słuchawkach na-, wokół- i do-usznych skończywszy, naprawdę trudno producentom takowych ustrojstw swych potencjalnych odbiorców czymkolwiek zaskoczyć. Okresowe mody i trendy, jak sama nazwa wskazuje mają swój coraz krótszy

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

Nowy gramofon REGA Planar 3 RS Editon

Rega Planar 3 RS Edition – Ikona w nowej odsłonie Brytyjski producent gramofonów, elektroniki oraz kolumn wprowadza na rynek nową wersję swojego legendarnego gramofonu – Planar 3 RS Edition (Rega Special). Model ten, będący rozwinięciem klasycznego i wielokrotnie nagradzanego Planara 3, oferuje zaawansowane rozwiązania technologiczne i wyjątkowy design, które sprawiają, że jest to urządzenie dedykowane wymagającym miłośnikom analogowego brzmienia. Jest to jednocześnie już kolejna edycja spe

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne

Nowe kolumny Buchardt E50 – Duńska precyzja i dźwięk na najwyższym poziomie

Nowe kolumny Buchardt E50 – Duńska precyzja i dźwięk na najwyższym poziomie Buchardt Audio, renomowany duński producent kolumn głośnikowych, wprowadza na rynek swój najnowszy model – E50. To przełomowe rozwiązanie, które łączy w sobie najwyższą jakość dźwięku, wyjątkowe wzornictwo oraz ekologiczną produkcję, ustanawia nowe standardy w kategorii kompaktowych kolumn podstawkowych. Doskonale dopracowane komponenty Kolumny E50 zostały stworzone z myślą o najbardziej wymagających użytk

audiostereo.pl
audiostereo.pl
Nowości | Testy | Inne 3

Indiana Line Tesi 2

O ile dobrze sobie przypominam w historii audiostereo jeszcze nie mieliśmy podobnego przypadku, ale wszystko wskazuje na to, że jeśli chodzi o portfolio Indiana Line, to lada moment będziemy mieli przetestowane wszystkie modele. Wystarczy bowiem, nawet niezobowiązująco rzucić okiem do „portalowego magazynu” (bynajmniej nie chodzi o składzik z szortami), by zauważyć zaskakującą regularność z jaką pojawiają się na jego łamach kolumny ww. producenta. Nie chcąc jednak przynudzać i zarazem sztucznie

Fr@ntz
Fr@ntz
Kolumny

Bowers & Wilkins Pi6

Po drugiej generacji niemalże flagowych (w końcu są jeszcze Pi8) Pi7 S2 i niewiele im ustępujących Pi5 S2 przyszła pora na ofertę środka, czyli jeszcze pachnącą fabryką nowalijkę - zupełnie nowy projekt tak plastyczny, jak i uchylając nieco rąbka tajemnicy, również brzmieniowy. Projekt ochrzczony jako Pi6 i dumnie noszący barwy Bowers & Wilkins. Jeśli zatem zastanawiacie się cóż tym razem reprezentują brytyjskie pchełki, które dotarły do nas na testy dzięki uprzejmości Sieci Salonów Top HiFi

Fr@ntz
Fr@ntz
Słuchawki


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia



Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.