Myśląc o konwencjonalnym Hi-Fi i próbując wymienić mniej, lub bardziej znanych producentów podejrzewam, że mało kto wspomni o Peachtree Audio. Podobnie z rynkiem typowo designerskim, kojarzonym z dwiema – trzema firmami. Jak się jednak okazuje istnieją marki z na tyle niekonwencjonalnym podejściem do tematu, że do niedawna wymykały się jakiejkolwiek kategoryzacji. Do takiego grona należy właśnie północnoamerykańskie Peachtree Audio, którego założyciele blisko siedem lat temu postanowili połączyć lifestylową formę z rasowym brzmieniem klasy Hi-Fi i to wszystko okrasić pełną integracją z tym, co dzisiaj określamy mianem ambitnego PC-Audio. Patrząc z perspektywy czasu z czystym sumieniem można stwierdzić, że wprowadzając swoje plany w czyn wyprzedzili konkurencję o ładnych parę lat a patrząc na podejście co poniektórych do grania z plików wyprzedzają nadal.
Przedmiotem niniejszego testu jest najmniejszy, najsłabszy i co najważniejsze, zgodnie z logiką, o której czasem się w audio zapomina, najtańszy wzmacniacz z oferty Peachtree Audio – Decco 65. Jak z pewnością się Państwo domyślają 65 w nazwie oznacza moc, jaką jest w stanie oddać przy 8Ω obciążeniu. W katalogu amerykańskiego producenta znajdziemy jeszcze mocniejszą integrę Nova 125 a pasjonaci agregatów spawalniczych z pewnością łakomym wzrokiem spojrzą w kierunku topowego Grand Integrated X-1 zdolnego dostarczyć 440W przy 8Ω i 770 przy 4-ech. Oczywiście istnieje możliwość rozbudowy systemu o dedykowane końcówki mocy. Wróćmy jednak do 65-ki.
Dostarczony przez dystrybutora egzemplarz posiadał zaokrągloną … „drewnianą” (podejrzewam, że wykonaną ze sklejki) obudowę wykończoną czarnym lakierem fortepianowym, jednak w katalogu cieszą oczy wersje w fornirach wiśni i palisandru, które aż się proszą o zestawienie z równie oryginalnymi wzorniczo kolumnami Davone Ray. W spód i górę wzmacniacza wkomponowano niewielkie kratki wentylacyjne poprawiające cyrkulację powietrza wewnątrz urządzenia (drewno nie należy do grona najlepszych przewodników ciepła).
Płyta czołowa, niezależnie od wykończenia korpusu jest pokryta satynową, jasnosrebrną powłoką lakierniczą. Zlokalizowany w lewym prawym rogu przycisk włącznika posiada uroczą aureolkę, która w trybie stand-by ma barwę zieloną a podczas normalnej pracy błękitna. Podobnymi obwódkami otoczono pięć przycisków wyboru źródła. Pomiędzy selektorami źródeł a zmotoryzowanym pokrętłem głośności zlokalizowano niewielkie okienko, za szybką którego widać pięknie żarzącą się podwójną triodę 6N1P. W prawym dolnym rogu przycupnęło gniazdo słuchawkowe.
Ściana tylna tylko pozornie wygląda normalnie. Pojedyncze i co najważniejsze solidne, co w tej klasie cenowej urządzeń wcale nie jest normą, gniazda głośnikowe mają wokół siebie na tyle dużo swobody, że podpięcie nawet egzotycznie zaterminowanych przewodów z budzącymi respekt splitterami (np. Audioqqest KE-4) nie powinno nastręczać nawet najmniejszych problemów. Po lewej stronie zlokalizowano sekcję gniazd wejściowych wraz ze złączem triggera i wyjściami na zewnętrzna końcówkę mocy. A teraz najciekawsze. O ile we współczesnych konstrukcjach wejścia cyfrowe stanowią jedynie dodatek do swojego analogowego rodzeństwa w Peachtree jest na odwrót, gdyż 65-ka dysponuje jedynie jedną parą analogowych RCA i czterema wejściami cyfrowymi. Na pokładzie znajdują się dwa wejścia koaksjalne, jedno optyczne i asynchroniczne wejście USB (typu B – tzw. drukarkowe). Dziwne? Patrząc na idee,, jakie kierowały założycielami tej manufaktury niekoniecznie. Z resztą, tak na logikę – ile źródeł analogowych Państwo posiadają? No właśnie. A tak odtwarzacz DVD/BR/CD, dekoder TV/SAT oraz konsolę spokojnie można podłączyć po cyfrze a i coraz częściej spotykany w domowych systemach audio komputer będzie miał swój dedykowany port. Przy prawej krawędzi umieszczono jeszcze zintegrowane z bezpiecznikiem trójbolcowe gniazdo zasilające IEC oraz włącznik główny.
Pomimo najszczerszych chęci nie udało mi się dostać do wnętrza wzmacniacza a brak jakichkolwiek widocznych śrub utrzymujących całość nie ułatwiał sprawy. W ramach erraty wspomnę tylko, że dopiero po oddaniu urzadzenia okazało się, iż dostęp do trzewi był mozliwy po odkręceniu gumowych nóżek. W związku z powyższym wspomnę tylko, że Decco 65 jest konstrukcja hybrydową opartą na przedwzmacniaczu wykorzysującym w roli bufora podwójną triodę 6N1P, oraz stopnia wyjściowego opartego na układach Texas Instruments Equibit pracującego w klasie D. Swoją zaskakującą wagę wzmacniacz zawdzięcza głównie sporych rozmiarów transformatorowi toroidalnemu. Sercem sekcji przetwornika jest kość ESS Sabre a kontrolerem wejść układ XMOS.
Zwykło się uważać, że od produktów lifestylowych nie powinno oczekiwać się tyle, co od prawdziwego Hi-Fi, gdyż one są po to, by przede wszystkim wyglądać. Czyli analogicznie do rynku motoryzacyjnego, gdzie SUVy stanowią niejako biżuteryjny substytut prawdziwych terenówek. Jednak pojawienie się na rynku np. Devialeta D-Premier trochę takie poglądy zweryfikowało. Swoje trzy grosze dorzuciło też April Music wprowadzając na rynek Eximusa DP1, który po prostu jest zbyt … właśnie biżuteryjny, by dobrze grać a ilekroć go włączam uśmiech pojawia się na mej twarzy. Podobnie było ze wzmacniaczem Peachtree. Kiedy układaliśmy plany recenzenckie na przełomie zeszłego i bieżącego roku stały u mnie ARTy Moderne 6 – niewielkie podłogówki na tyle łatwe do napędzenia, że i z rozsądnej cenowo lampowej integry z pojedynczą 300B na kanał spokojnie można było Metallicy posłuchać. Jednak w międzyczasie trochę się pozmieniało i w systemie pojawiły się 2,5-drożne Gaudery Arcona 80. Krótko mówiąc promocja skończyła się zanim Decco 65 do mnie zawitał. Jednak jak to się zwykło mówić „no risk, no fun”. Szybkie przepięcie z norweskiego ECI-5 na zaprojektowanego w USA a wyprodukowanego w CHRLD Peachtree i … Działa! Ba, nawet nie tyle działa, co gra i to całkiem przyjemnie.
Im dłużej słuchałem, tym częściej dochodziłem do nader konstruktywnych wniosków, że bohater niniejszego testu gra tak jak wygląda – po prostu ładnie. Oczywiście nie omieszkałem zweryfikować zapewnień producenta, że ich urządzenia powstały m.in. po to by nawet z podłej jakości materiału wycisnąć wszystko to co najlepsze. Mój wybór padł na „The Ballads IV” Axla Rudi Pella i uparcie kojarzący się z zielonym Ogrem (nie, nie chodzi o Leonarda Cohena) „Hallelujah”. Wokal Johnny ‘ego Gioeli, choć sam z siebie mógłby mury kruszyć i góry przenosić, dostał dodatkowego kopa, nabrał lampowego nasycenia i gładkości dwunastocylindrowego muscle-cara. Co prawda nadal rozdzielczości i głębokości sceny nie można było określić mianem audiofilskich, ale pamiętając o jakości materiału źródłowego i tak zarówno sekcji przetwornika, jak i amplifikacji należały się duże brawa. Całość została podana z taką finezją i kulturą, że spokojnie można byłoby spodziewać się ich po dwukrotnie droższej konstrukcji. Połączenie muzykalności z tzw. „dużym” dźwiękiem przywodziło mi na myśl mocne wzmacniacze lampowe w stylu np. Synthesisa A40 Virtus.
Klimat wszechobecnej szczęśliwości utrzymywał się również podczas wielogodzinnych odsłuchów najprzeróżniejszego repertuaru dostępnego w nieprzebranych zasobach WiMPa (konto premium – włączona wysoka jakość zarówno podczas streamingu jak i odsłuchu offline). Poczynając od synthpopu („Exile” Hurts) a kończąc na heavymetalu („Straight Out Of Hell” Helloween) nie udało mi się przyłapać Peachtree choćby na próbie napiętnowania niezbyt audiofilskiej jakości materiału źródłowego. Zamiast podkreślania sybilantów i ziarnistości najwyższych składowych można było za to zaobserwować chęć skupienia uwagi słuchacza na gładkiej i nasyconej średnicy okraszonej delikatnie wycofanymi sopranami. Ww. wycofanie znikało jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy zamiast diety light Peachtree otrzymał wysokokaloryczne i co najważniejsze pochodzące z dobrze zrealizowanych krążków pliki FLAC. Najeżone gwałtownymi skokami dynamiki „Bolero! - Orchestral Fireworks” (Eiji Oue; Minnesota Orchestra) potrafiło niejeden wzmacniacz wpędzić w nie lada kłopoty a tym razem cała płyta cieszyła me uszy gęstymi aranżacjami podanymi nie tylko z odpowiednim wysublimowaniem, ale i wystarczającą do komfortowego odsłuchu dynamiką. Panujący na scenie porządek był wręcz zaskakujący, jak na tak niedrogie urządzenie i gdyby nie dane fabryczne można byłoby przypuszczać, że pod fortepianowym lakierem kryje się zdecydowanie mocniejsza amplifikacja.
Prawdę powiedziawszy przed odsłuchem nie wróżyłem Peachtree Decco 65 zbyt łatwego życia w moim systemie i zastanawiałem się nad nakłonieniem dystrybutora nad jego podmianą na mocniejszy model - Nova 125. Jak się jednak okazało moje obawy były przedwczesne i niepozorny 65W wzmacniacz bardzo mile mnie zaskoczył nie tylko niezwykle eleganckim designem, ale i rasowym audiofilskim brzmieniem. Krótko mówiąc jest to jedno z ciekawszych urządzeń na rynku, którego po prostu warto posłuchać zarówno z ciekawości, jak i dla czystej przyjemności.
Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski
Dystrybucja: Audio Klan
Cena: 3699 zł
Dane techniczne:
Maksymalna moc wyjściowa: 65 W/8Ω; 95W/4Ω
Stosunek sygnału do szumu: 20Hz-50kHz +/- 0.1dB
Wejścia analogowe: para RCA
Wejście USB: Asynchroniczne 24bit/192kHz
Wejścia cyfrowe: 2 koaksjalne, 1 optyczne
Wyjście koncentryczne: TAK
Wzmacniacz słuchawkowy: Impedancja wyjściowa - <30Ω; 100mW @ 8Ω;300mW @ 150Ω; 150mW @ 300Ω
Wymiary (Dł x Sz x Wys): 292mm x 377mm x 111mm
Waga: 13kg
System wykorzystany w teście:
CD/DAC: Ayon 1sc
DAC: Eximus DP1; Vitus RD-100; YBA Design DAC WD202
Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center; Moon 180 MiND; YBA Heritage Media Streamer MP100
Wzmacniacz: Electrocompaniet ECI 5; Ayon Spirit 3
Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80
Słuchawki: Brainwavz HM5
IC RCA: Antipodes Audio Katipo
IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio
IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
Kable głośnikowe: Harmonix CS-120
Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; GigaWatt LC-1mk2
Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2
Stolik: Rogoz Audio 4SM3
Przewody ethernet: Neyton CAT7+
Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Highend Novum PMR Premium