Skocz do zawartości

Roxette Joyride



Wytwórnia: EMI

Wykonawca: Roxette

Tytuł: Joyride

Ocena ogólna:

(5.5/5 na podstawie 1 opinii)

sprzet

Micke 13

Data dodania: 28 październik 2007

Micke 13

Data dodania: 28 październik 2007

Muzyka
Dźwięk
Muzyka
Dźwięk
O muzyce:
Ten album był pierwszym jaki słuchałem niegdyś z winylu i stał się moją pierwszą kupioną płytą kompaktową. Oczywiście każdy zna zespół i większość hitów z tego albumu które pozostaną chyba nieśmiertelne. Muzyka zmieniła się dość znacznie w porównaniu do poprzednich płyt, wcześniej było to takie bardziej (lub mniej) ambitne disco z gitarowymi zapędami. Wprawny słuchacz zauważy, że ostatni kawałek Listen to Your Heart z poprzedniej płyty Look Sharp!, wyznacza już nowy kierunek muzyki w jaki zmierza kapela. Tak więc na Joyride mamy pop-rock ale z już zaznaczającą się coraz bardziej przewagą gitar (rodzimy zespół Pera Gessle; Gyllene Tider to skandynawski rock w czystej postaci). Kolejny raz zespół osiągnął złoty środek pomiędzy kompozycją a tekstem (choć te czasem nie są górnolotne ;) Kawałki są treściwe, nie przekraczają 5 minut i przy tym bardzo zróżnicowane choć z przewagą dynamiczniejszych gitarowych. Tak więc miłośnicy progresywnego, kilkudziesięciu-minutowego smażenia mogą poczuć niedosyt ;) To na tej płycie słychać nareszcie fantastycznego gitarzystę zespołu Jonasa Isacssona (wg mnie bardzo niedocenianego), który na wcześniejszych płytach pozostawał troszkę w cieniu. Tytułowy kawałek choć muzycznie nie jest zły... tekstowo może zrazić bardziej ambitnych słuchaczy, no ale to w końcu żadna (wydawać by się mogło) ambitna muzyka ;) Dalej mamy Hotblooded i tu już pierwsze zaskoczenie, bardzo ostry, niemal hard-rockowy numer, mocny wokal Marie Fredriksson, proszę bardzo, o to wokalistka pełną gębą potrafiąca wciągnąć słuchacza w swoje emocje. Fading Like a Flower (Every Time You Leave) piękny tekst i kompozycja, jeden z moich ulubionych kawałków, nastrojowa zwrotka kontrastuje z mocnym, gitarowym refrenem. Dalej dość motorycznie zagrany Knockin' on Every Door i następnie kolejny hit Spending My Time. Świetny jest kolejny utwór, I Remember You, nie wiedzieć czemu pominięty na winylu, fenomenalny gitarowy riff i... najlepsza solówka na tej płycie, krótka, ale przypominam że tu nie ma miejsca na popisy. Następny kawałek bardzo spokojny, zagrany na akustycznej gitarze, napisany przez Marie i ponoć jej ulubiony: Watercolours in the Rain... jak dla mnie trochę przynudny ;) The Big L., typowy hicior na listy przebojów, łatwo wpada w ucho ale szybko też nuży. Kolejna piosnka Soul Deep (nie ma jej na winylu), to nowa, gitarowa wersja tego kawałka jaka pojawiła się na pierwszym, zapomnianym albumie grupy Pearls of Passion z 1986 r., jak dla mnie, tu troszku przekombinowali, ale warto się przemęczyć bo dalej czeka: (Do You Get) Excited?, na tym kawałku razem z kolegą testowaliśmy kilka różnych audiofilskich i nie, systemów audio ;) Zaczyna się erotyczno-eterycznym wokalem Marie, plumkającym syntezatorem w tle i nagle atak elektrycznych gitar, świetny test na wokal i dynamikę zestawu. Church of Your Heart, kawałek również pominięty na winylu, śpiewany przez Pera z pięknym w swej prostocie gitarowym riffem. Small Talk, podobnie jak z The Big L., czyli nic odkrywczego. Physical Fascination, ciekawy kawałek, motoryczny podobnie jak Knockin' on Every Door (możliwe że obydwa wywodzą się od siebie), dodam że singlowa wersja z gitarową solówką (dostępna na singlu Fading Like a Flower) jest wg mnie ciekawsza. Things Will Never be the Same w podobnym klimacie jak Fading Like a Flower, z tym że wiodącą rolę odgrywa tu syntezator (oczywiście gitarowa solówka też jest), przyspieszający i porywający w końcówce kawałek. Jeszcze tylko zostało na ukojenie Perfect Day, bardzo ładna ballada i... to tyle. Jak pokażą późniejsze dokonania grupy, czuje się ona zdecydowanie lepiej w konwencji rock-pop niż w czysto popowym, różowym sosie (wystarczy spojrzeć na okładkę Have A Nice Day by już widzieć co mam na myśli). Całe szczęście dla miłośników gitarowego grania kolejne płyty zespołu są równie dobre, a nawet lepsze od Joyride, szczególnie Crash! Boom! Bang!

O dźwięku:
Muszę przyznać że po zmianie sprzętu jest lepiej, ba, jest bardzo dobrze. Płyta nagrana dość jasno (uwaga właściciele analitycznych zestawów), ale jest to typowe dla produkcji z tego okresu (płyta wydana w 1991 r.). Słychać za to bardzo dobrze wiele szczegółów, bardzo dobrze nagrane gitary, świetnie słychać napięte, drgające struny, blachy instrumentów perkusyjnych błyszczą nawet aż za bardzo. Jest też jednak trochę płasko, scena wypchnięta do przodu, bardzo dobrze wypada to na wokalach Marie ale scenie brakuje troszku głębi. Czemu nie można tego albumu nazwać rockiem ? Brak wyraźnego wykopu stopy perkusji, całe szczęście zespół wyciągnie wnioski co będzie już słychać na następnych płytach ;)



  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.