Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5842 opinie sprzęt

SMSL DAC M200

Dynamika, przestrzeń, rozmach, nisko schodzący bas tego ten model nawet namiastki nie da. Jest za to suchość, płaskość, płytki bas, nic w tym brzmieniu nie zwraca uwagi jest nijako. Może tony średnie są niezłe ale to jak przetwarza sygnał na niskie hz to porażka. Dosyć dobre opinie o tym urządzeniu nie wskazywały że jest ono tak słabe. Nie gra to. Tak mi się wydaje że padłem ofiarą jakiegoś oszustwa. Mam bardzo starego daca chciałem go wymienić bo wiadomo hi-res i tp. ale to jest jakaś przepaść jakościowa nie ma do czego porównywać. Nie wiem co takiego Mr. Elektronik wkładał do swoich daców ale to brzmi perfekcyjnie a to nie dorasta do pięt. Po 5 min odsłuchu coraz miej mi się gęba śmiała, podłączyłem z powrotem starocia no i tak jak myślałem. SMSL w ogóle nie ma dołu i kompletnie wykastrowany z dynamiki. Spakowałem, wydrukowałem etykietę zwrotu.   


NAD 3020

Bardzo dobry wzmacniacz... w zasadzie chyba najlepszy jaki miałem a miałem nawet za ponad 10kzl:) Ponoć legenda ale nie o to chodzi. Pudełko po prostu "robi muzykę" Daje ogromną frajdę i radość z odsłuchów. Nie potrzeba przepłacać za mnóstwo kasy... Wystarczy ten konkretny 3020 bez literek. Czapki z głów! Przy brzmieniu tego niepozornego grajka leczycie się  natychmiast z audiofilizmu a wchodzicie na wyższy poziom - poziom normalności a nie głupoty okraszonej dziesiątkami tysięcy zł:) Wart kupna na zawsze, Raz i dobrze. Polecam.


HAZE Acoustics interkonekt RCA

Dla mnie kabel gra bardzo dobrze . Jest bardzo neutralny i wyważony w całym paśmie.  Bardzo dobra średnica w cąłym zakresie. Bas kiedy trzeba ma kopa . Jest sprężysty i nie kluchowaty trzymany w ryzach. Bardzo dobre jest ścena . Głeboko pokazywana . Istrumenty sa dobrze separowane i kazdy jest dobrze pokazany. Kabel ponadto jest b.porządnie  wykonany i ładnie wykonany . Ma dobre wtyki rca. Polecam go zwłaszcza że producent daje go za kaucją na przesłuchanie go w swoim systemie z możliwościa zwrotu gdyby się nie sprawdził. Jest to prawdziwy hi-end . 


Marantz 1550

Amplituner zaskakuje, jakością dźwięku przewyższa współczesne konstrukcje za kilka tysięcy złotych. Przy tym posiada naprawdę dużą moc - producent deklaruje 50 w. na kanał , jednak współczesne konstrukcje o rzekomej mocy nawet 80 czy 90 wat na kanał nie dają rady temu dziadkowi. Ponad czasowy wygląd, niezawodność, czytelność panelu przedniego, ilość złączy RCA piękne brzmienie i dużo miękkiego basu czyni ten sprzęt wyjątkowym. Użytkuję od ponad roku i wciąż jestem zachwycony - Polecam 


BMN Berges 2

Co tu wiecej pisac, jak wszystko na ten temat juz napisane. Jest swietnie, polecam.


Pioneer P-2

Test odtwarzacza sieciowego Pioneer P2   Szczęśliwym trafem zostałem wylosowany przez klub audiostereo.pl i producenta sprzętu do testu nowoczesnego kompaktowego odtwarzacza sieciowego Pioneer P2 ze wzmacniaczem i głośnikami 2 x 75W. Zestaw wyposażony został w masę funkcji, o których jeszcze kilka lat temu można było tylko marzyć w domowym sprzęcie stereo: Bluetooth, DLNA, AirPlay, Spotify Connect, vTuner. Co to wszystko oznacza? A no mniej więcej tyle, że nigdy wcześniej nie odtwarzałem dźwięku z tak wielu różnych źródeł bez konieczności używania kabli, a do tego z możliwością sterowania wszystkim za pomocą smartfona, ale o tym zaraz.   Do pełnej specyfikacji technicznej odsyłam na stronę producenta (http://www.pioneer.eu/pl/products/42/202/227/P2-K/specs.html), natomiast to, co w moim mniemaniu odróżnia P2 od podobnych produktów na rynku to przede wszystkim: • 2-drożne kolumny Bass-Reflex o mocy 75W każda, podłączone do wzmacniacza stereo klasy D • synchronizacja ze Spotify oraz Apple AirPlay • fantastyczny, niewymuszony, minimalistyczny i elegancki design (jak to zwykle u Pioneera)   Pierwsze wrażenie   Przychodzą dwie paczki, rozpakowuję, uderza zapach nowego sprzętu (wszyscy go kochamy), odpakowuję miliony zabezpieczeń i co? WOW. Sprzęt prezentuje się naprawdę pięknie. Idealnie pasuje do nowoczesnych wnętrz, ale przez brak bajerów sprawdzi się również w bardziej klasycznych, zwłaszcza przez te lakierowane drewniane obudowy głośników. Super sprawa. Zawartość pudełek: w jednej głośniki, w drugiej dwa segmenty systemu: odtwarzacz sieciowy i wzmacniacz, kable oraz oczywiście instrukcje, gwarancje, płyta CD i trochę drobiazgów (brawa za podkładki tłumiące / antypoślizgowe pod głośniki) etc. Podłączenie   Podłączenie systemu jest banalnie proste. Oba segmenty należy podłączyć do zasilania, połączyć kablem 2RCA oraz specjalnym kablem, który umożliwia połączenie odbiornika sieciowego ze wzmacniaczem. Do odbiornika sieciowego należy jeszcze podłączyć 2 anteny wi-fi, a do wzmacniacza antenę radiową. Całość poniżej.   Ustawienia funkcji internetowych   O ile samo podłączenie jest proste, o tyle rozwikłanie zagadek związanych z samym użytkowaniem sprzętu jest po prostu wyzwaniem… dopóki nie zajrzymy do instrukcji. Ta bowiem w wersji polskiej (a widziałem też tą w wersji angielskiej i nie ma z nią nic wspólnego) została napisana naprawdę bardzo dobrze. Obszerna na blisko 100 stron pokazuje nam krok po kroku jak podłączyć kolejne funkcje, gdzie ustawić ich parametry oraz których przycisków pilota do tego używać. Każda z funkcji posiada osobny dział i dedykowany jest jej szereg porad, dodatkowych informacji oraz odnośników do powiązanych haseł. Korzystanie z niej znacznie przyspiesza czas potrzebny do skonfigurowania niełatwego przecież dla nowicjusza sprzętu.   Z racji na brak wystarczająco długiego kabla zrezygnowałem z opcji DLAN. Poza tym to po prostu włożenie kabla – prawdopodobnie musi zadziałać od razu po połączeniu z routerem. Skupiłem się na WiFi i jego skonfigurowaniu.   W menu odszukałem kilak stron związanych z tą funkcją i zacząłem postępować zgodnie z instrukcją. Wszedłem w opcje > Network Setting> Wireless > wybrałem wśród dostępnych sieci moją i pojawiło się okienko wpisania hasła. Niestety – tu pojawił się problem.   Otóż moje hasło było zbyt skomplikowane, bym mógł wpisać je na odtwarzaczu. Informacja w instrukcji głosiła, że muszę zmienić hasło do WiFi, aby móc je połączyć. No cóż, całe szczęście nie jest to dla mnie problemem, ale mogłoby przysporzyć go innym. Oczywiście rozumiem, że za pomocą pilota ciężko wprowadzać różne znaki z klawiatury, więc nie jest to duże niedopatrzenie. Można to było rozwiązać oczywiście jak choćby w konsolach, ale ok.     Jeżeli używacie proxy etc. to też trochę więcej problemów, bo będzie trzeba wpisywać numery masek podsieci etc. Ja nie miałem tego problemu. No i co? Udało się.   Na wzmacniaczu konieczne było wybranie funkcji Network, czyli tej odpowiedzialnej za odtwarzanie z drugiego segmentu i mogłem zabierać się do testów tego pięknie wyglądającego cacka.   W instrukcji wyczytałem, że dodatkowo mogę obsługiwać system przez Pioneer Control App – aplikację mobilną w roli pilota i odtwarzacza z pamięci urządzenia, jak również ze Spotify i innych. Ściągnąłem ją ze Sklepu Google za darmo i zainstalowałem.   Jak widać po zainstalowaniu, apka sama wykryła, że w sieci istnieje już produkt Pioneera, z którym może się połączyć. Jeden klik i już miałem dostęp do sterowania zdalnego niektórymi funkcjami urządzenia.   1. Spotify   Nie jestem szczególnym fanem Spotify, ale uważam, że wgranie tej opcji do oprogramowania P2 było świetnym posunięciem ze strony Pioneera, choć nie jest to jeszcze dopracowane rozwiązanie. Przede wszystkim nigdzie nie napisano, że aplikacja działa tylko na urządzeniach mobilnych. Trochę zajęło mi odkrycie tego faktu, gdyż przeszukałem najpierw dokładnie wszystkie opcje w aplikacji webowej, potem ściągnąłem aplikację desktopową i tam odkryłem (co też było napisane mały druczkiem gdzieś w instrukcji), że urządzenie można konfigurować – owszem, ale po opłaceniu konta pro. No cóż – nie zamierzałem nigdy korzystać ze Spotify, ale dla dobra testów sprzedałem swoje dane osobowe i numer karty kredytowej. Szczęśliwie pierwszy miesiąc jest za darmo. Niestety aplikacji z lapka dalej nie udało się skonfigurować i jak mówi specjalna strona Pioneer / Spotify – nie da się tego zrobić. Można to ominąć używając przesyłu Bluetooth czy DLAN z komputera, ale uważam, że skoro Spotify już jest preinstalowane na sofcie P2, to powinno ono działać z każdej platformy nadawania. Szczegół, ale mnie zabrało dużo czasu odkrycie tego faktu.   Jasne, z jednej strony nie jest to produkt Pioneera, a jedynie jego udostępnienia na swojej platformie.     No i co? Generalnie fajnie. Myślę, że trend idzie w stronę słuchania muzyki on-line, a nie posiadania jej na własność, więc ten ruch to ze strony Pioneera genialne posunięcie wybiegające daleko w przyszłość. Płatności? No cóż – nikt nie pracuje za darmo, a więc i to da się przełknąć, zwłaszcza, że apka do sterowania ze smartfona jest dobrze sprzężona ze Spotify. Może jednak okres darmowego korzystania z konta pro lub jakiś uprzywilejowany rabat na konto powinien obejmować użytkowników Pioneera? Tego typu udogodnienia powinny jednak się tu moim zdaniem znaleźć. Więcej o tym, jak to działa opowiedziałem w krótkim filmiku poniżej prezentując przy okazji funkcje sterowania za pomocą aplikacji Pioneer Control App.   Na koniec smaczek. Segment P2 odpowiedzialny za działania bezprzewodowe ma wbudowany niewielki wyświetlacz LCD. W momencie, gdy wysyłamy do niego muzykę – nieważne z jakiego źródła, jeśli tylko ma wgrane grafiki płyty to wyświetlą się one również na systemie. Mała rzecz, a cieszy.     2. Radio internetowe – vTuner   Kolejna świetna funkcja. Pioneer ma wgranych setki, jeśli nie tysiące stacji, które gwarantują długie godziny eksploracji muzyki, a nawet publicystyki. Funkcja radia internetowego pozwala wybrać wyszukiwać audycje radiowe według gatunków muzyki, tematyki, kraju etc. Dzięki temu możemy przez długie godziny sprawdzać co jest grane na drugim końcu świata w rozmaitych radiach internetowych. Zdecydowanie ta funkcja bardzo przypadła mi do gustu. Dodatkowo, co ważne – stream zatrzymuje się wraz z wyłączeniem urządzenia. Kolejnego dnia, gdy wrócimy do tej samej stacji zacznie ona odtwarzanie w ostatnim zachowanym momencie. Jeśli chcemy słuchać tego, co leci na żywo – wciskamy stop i jeszcze raz play. Fajne!     3. BT Audio – przesył audio za pomocą Bluetooth   Wszystko działa bez zarzutu. Parowanie nie wymaga wklepywania żadnego kodu oraz nie zaobserwowałem absolutnie żadnej latencji względem tego, co dzieje się na odtwarzaczu, a tym, co gra P2. Więcej o tym, jak działa pokazuje poniższy film.       Jak wspomniałem w filmie – na komputerze / laptopie / tablecie działa to identycznie, nie zauważyłem żadnych opóźnień ani problemów z wykrywaniem / parowaniem sprzętu. Bardzo przydatna funkcja.   4. AirPlay   AirPlay to autorski system przesyłania sygnału audio/video do urządzeń zewnętrznych firmy Apple. Jest on w każdym urządzeniu tej firmy, a tutaj został preinstalowany na oprogramowaniu Systemu P2. Dzięki temu używając WiFi możemy słuchać muzyki z naszego urządzenia mobilnego. Początkowo wydawało mi się, że jest to tylko możliwe przez iTunes, natomiast później odkryłem, że po jednorazowym utworzeniu powiązania za jego pomocą w preferencjach systemowych dźwięku pojawił się nowy sprzęt i teraz mogę już słuchać dźwięku z każdego programu na laptopie za pomocą P2.   AirPlay jest dla mnie kluczową funkcją w urządzeniu jakim jest P2. Wszystkie inne mógłbym zamienić na idealnie działającą tylko tą. A tutaj mam kilka poważnych zastrzeżeń.   Nie jestem pewien czy to wina słabej jakości łącza int. (8mb radiowo), ale podczas słuchania zdarzały mi się lekkie przerwy w odtwarzaniu dźwięku lub nawet całkowite przerwanie nadawania z niewyjaśnionych przyczyn. Kawałek szedł, ale nie było go słychać. Problem zdarzał się dość często.   Jak wyżej – nie wiem, czym jest to spowodowane, ale zauważam dużą latencję – nawet do 3 sekund między akcją na komputerze, a reakcją urządzenia P2. Co więcej korzystanie z AirPlay generalnie zwalnia obsługę wszystkich programów związanych z odtwarzaniem dźwięku. Reszta pozostaje bez zarzutu i działa na swej normalnej wydajności. Jest to pierwszy raz, kiedy widzę, że jakikolwiek program zamula na Macu, co oznaczać może tylko tyle, że AirPlay musi zostać jeszcze dopracowany.     Mimo wszystko jest to z pewnością funkcja, której będę używał najczęściej. Po prostu załatwia wszystko, jak podpięci głośników. Jest to dla mnie najważniejsze zastosowanie, gdyż przemieszczając się po domu z laptopem będę mógł cieszyć się doskonałą jakością dźwięku.   5. Music Server   Tej funkcji niestety nie byłem w stanie sprawdzić. Opiera się ona o wgranie muzyki na zewnętrzny serwer i sterowanie muzyką z niego za pomocą P2. Nie posiadam serwera no i uważam, że przy ilości rozwiązań, które już są dostępne w urządzeniu nie jest to must-have dla zwykłego użytkownika. Oczywiście – mając 500GB pokatalogowanej muzyki fajnie by było mieć ją od razu dostępną bez konieczności podpinania zewnętrznego dysku do laptopa. Wtedy jednak pojawiłby się problem z jej przeglądaniem za pomocą urządzenia – raczej nie byłoby to wygodne, gdyż menu pozwala tylko na nawigację góra / dół. O tym jednak trochę więcej w podsumowaniu.   6. Odtwarzanie z USB   Nie mogę powiedzieć nic więcej poza tym, że działa prawidłowo i nie ma się do czego przyczepić. Również w tym wypadku na wyświetlaczu segmentu network pokazują się okładki albumów i informacje o wydawnictwie.   7. Radio i inne funkcje.   Wystarczy stwierdzić, że wszystko działa tak, jak powinno. Nie zauważyłem żadnych niedociągnięć w podstawowych funkcjach sprzętu.   Sprawdzałem również jak spisuje się P2 podłączone do gramofonów i mixera DJ i również w tym wypadku, jeśli tylko pobawić się equalizeremmożna osiągnąć bardzo zadowalający rezultat dla grania w domu, czyli mamy jeszcze jedną funkcję.   Podsumowanie   https://www.youtube.com/watch?v=Gt0mEFWqW78   Jestem przekonany, że Pioneer P2 to krok ku lepszej (bezprzewodowej) przyszłości nas wszystkich. Urządzenie nie jest pozbawione wad, ale ma też ogrom zalet. No i oczywiście jako jeden z pierwszych modeli marki w tym segmencie odtwarzaczy ma jeszcze czas na to, by dopracować pewne niedociągnięcia. Mimo to uważam, że jest wspaniałym sprzętem dającym naprawdę szerokie możliwości. Im bardziej lubisz gadżety, aplikacje i rynek mobile, tym mocniej on Cię zainteresuje. Nie oznacza to, że nie jest on fajny dla użytkownika, który na przykład tak jak ja chce tylko słuchać na nim muzyki z komputera i używać może jako odsłuchu do grania z vinyli w domowym zaciszu.   Dla kogo zatem jest? Myślę, że dla wszystkich, którzy lubią otaczać się muzyką, bo niezależnie z czego chcesz ją puścić możesz to zrobić za pomocą P2. Jeśli tylko przebrniesz przez instrukcję obsługi, każdy kolejny dzień użytkowania przynosi Ci coraz więcej pozytywnych emocji i zaskoczeń możliwościami, jakie niesie system. Aby jednak stało się za dość formalności podsumujmy jego wady i zalety.     Myślę, że najlepszą rekomendacją dla tego sprzętu jest fakt, że pomimo mojej odgórnej niechęci do gadżetów oraz początkowego zagubienia w zabawie P2 w ciągu trzech tygodni niesamowicie zmieniłem do niego swój stosunek. Obecnie uważam, że za kilka lat odtwarzacze te będą coraz popularniejsze w naszych domach, dlatego mam nadzieję, że ten egzemplarz zostanie już ze mną, gdyż teraz nie chcę już bez niego żyć. Rynek ten będzie się rozwijał dynamicznie, więc należy tylko czekać na to, aż wszystkie bolączki naszego prekursora zostaną dopracowane i będziemy mogli cieszyć się kolejnymi wersjami tego cudownego urządzenia.   Wyobraźcie to sobie – muzyka z telefonu, tabletu, laptopa, komputera stacjonarnego, z gramofonów, radio, USB, Spotify… i to wszystko podłączone do jednego, pięknego urządzenia bez plątaniny kabli. Pioneer P2 – masz mnie!


Yaqin MS-120

Jest to moja pierwsza lampa więc mogę jedynie porównać ją do wzmacniaczy tranzystorowych jakie miałem/mam . Zakupiłem Yaqina z ciekawości jak poradzi sobie z muzyką której słucham ( prawie wszystko poza disco polo i rapem 😄). Czasami mam wewnętrzna potrzebę posłuchania utworów z dużą ilością basu , a nawet składających się głównie z basu 😅. Ten wzmacniacz sobie z tym wszystkim świetnie daje rade , bardzo miękki bas ale jednocześnie dobrze kontrolowany i nie rozlazły ( przyjemna perkusja która nie przesłania reszty pasma a trzyma się na dole pomiędzy kolumnami ).  Środek jest bardziej wyeksponowany i wysunięty do przodu ( ale co bardzo istotne nie przesłania reszty pasma ) , przez co utwory z gitarą elektryczną i duża ilością wokalu nabierają większej dynamiki ( Dire Straits , Katie Melua , Abba , AC/DC , Iron Maiden , Pink Floyd , Queen )  . Zapewne górna część pasma i pewnie środek tez może się trochę różnić w zależności od zastosowanych kolumn , ale w przypadku dookólnych konstrukcji góra jest przyjemna i nie nachalna. Stereofonia jest na wysokim poziomie i przy odpowiednich głośnikach można uzyskać efekt 3D , szeroką scenę i głębie dźwięku. U mnie pracował z kolumnami 8 Ohm , 10 Ohm i 12Ohm , totalne zero problemów i brak zauważalnych spadków mocy przy kolumnach z większą impedancja jak 8Ohm .  Zaciski z tyłu wzmacniacza pozwalają na podłączenie grubych przewodów i są bardzo solidne. Obudowa to 10mm aluminium , co ciekawe od dołu nie ma ani jednego otworu/kratki która by wspomagała cyrkulacje powietrza wewnątrz wzmacniacza , jedyne kratki wentylacyjne znajdują się z boku obudowy. Wzmacniacz polecam szczególnie osobo słuchającym muzyki z dużą ilością basu i na dużej głośności . Świetnie tez się sprawdzi przy kolumnach trudnych do wysterowania , wymagających sporej mocy . Lampy mam ciągle oryginalne i po jakiś 100h mogę uznać , ze brzmienie jest już pełne i nic mu nie brakuje ( podczas wygrzewania sporo się zmienia w charakterze tego wzmacniacza , na plus oczywiście 😀) .    


Micromega Stage 6

Prawdziwa legenda wśród odtwarzaczy CD, czyli francuska *Micromegę Stage 6*. Dla zainteresowanych a niewtajemniczonych, postaram się z grubsza opisać ten dyskofon: firma Micromega wypuściła serię “STAGE” liczącą 6 modeli. Stage 6 był ostatnim, a zarazem najdroższym i najlepszym w całej serii. Obudowa odtwarzacza, jest taka sama jak u tańszych braci, jest prosta, ale wykonana starannie i bardzo solidnie, niepowtarzalny design (skromna elegancja), kojarzy się odtwarzaczami z naprawdę wysokiej półki, podświetlany na czerwono przedni panel, przykuwa uwagę, i nasuwa skojarzenia z ekskluzywnymi produktami i to chyba jedyne co łączy “6-tkę” z tańszymi braćmi, bo dźwięk to już zupełnie inna klasa... Tańsze modele, doskonale nadawały się, do skorygowania brzmienia systemu audio, przykładowo “stage 4”, który gra potężnym basem, świetnie dociążał system, który grał zbyt lekko, “stage 5” grająca raczej twardo, sprawdzała się, przy zbyt zamulonym zestawie, natomiast odtwarzacz “Stage 6” to już zupełnie inny poziom brzmieniowy, nie mający wiele wspólnego z tańszymi braćmi. 6-tka, nie skoryguje brzmienia reszty toru odsłuchowego, lecz pokarze jego wszystkie zalety i niestety wady. Współpracując z kiepskim wzmacniaczem, zagra średnio, ale gdy podłączymy go, do dobrego wzmacniacza, nic nie zepsuje (jak robią to tańsze cd), lecz odwdzięczy się wybitnym dźwiękiem. Wszystkie podzakresy, są idealnie wyrównane, nic nie kłuje w uszy, mimo tak dużej ilości szczegółów, bas nie dudni, nie jest tak mocny jak w “4-ce” ale za to szybki i zwrotny, stereofonia jest doskonała, muzycy nie wchodzą sobie na głowę, każdy ma swoje miejsce. U mnie, odtwarzacz pokazał klasę, z uniwersalnym, tanim electrocompanietem ECI2, w każdym aspekcie (precyzja, przestrzeń, dynamika) było znakomicie !!! to był prawdziwy spektakl muzyczny, można było się poczuć, jak byśmy byli, podczas występu na żywo, lub w studiu, podczas nagrywania płyty, stereofonia w tym zestawieniu, to mistrzostwo świata. Również z ECI 4, konfiguracja była trafiona, tutaj każdy najdrobniejszy szczególik, podany był na tacy, nawet najdrobniejsze muśnięcie talerza, nie było pominięte, lecz doskonale słyszalne, podobnie było z lampowym Unison Resarch. Jeżeli zależy wam, by usłyszeć wszystko, co nagrane jest na płycie, to “6-tka” jest strzałem w dziesiątkę, tutaj godzinami można wsłuchiwać się, w talerze perkusyjne mieniące się tysiącami odcieni (to naprawdę robi wrażenie). Większość odtwarzaczy jakie testowałem, a praktycznie wszystkie, dochodziły do pewnego momentu w przetwarzaniu sopranów, a potem była cisza, czegoś brakowało, w tym przypadku nie ma to miejsca. Oczywiście, nie każdy, lubi takie brzmienie, gdzie usłyszymy całą prawdę o nagraniu, można iść w drugą stronę, w brzmienie bardziej ciepłe, delikatniejsze, ale czy bliższe prawdzie… Podczas odsłuchu kolumny znikają, dźwięki dochodzą z każdej strony, nawet zza naszej głowy !!!. Dźwięki mają niesamowitą skalę rozpiętości, od tych delikatnych, po sam skraj pasma, ocierający się o ostrość, dopiero tutaj słychać 12 khz wzwyż. Słychać doskonale każde uderzenie młoteczka w fortepianie, oraz szarpanie strun przez kontrabasistę, a kiedy uderzy bęben wielki, nie czujemy niedosytu. W gazetowych testach, można przeczytać, że “stage 6” radzi sobie ze sprzętem z dużo wyższej półki, dźwięk jest zawsze gładki, nigdy nie wyostrzony, za to z doskonałą precyzją, szczegółowością, i przestrzenią niemal wielkości stadionu piłkarskiego !!! . Micromega, w czasach swojej świetności, w prasie fachowej, na całym świecie, była doskonale oceniana, a było to jeszcze wtedy, gdy testowaniem sprzętu, zajmowali się pasjonaci i melomani, na których opinie, nie miały wpływu, firmy sponsorujące magazyny. Stage 6 był wzorcem, do którego porównywano inne odtwarzacze w podobnej cenie. O jego dźwięku często mówiono “nijaki“, nie zwracający na siebie uwagi, ale dopiero po dłuższym odsłuchu, dochodziło się do wniosku, że dźwięk jest taki, jaki być powinien … Swego czasu, Micromega Stage 6, idealnie sprawdzała się w roli “budżetowego” hi-endu, kiedy nie było nas stać, na kosmicznie drogie odtwarzacze Krella i Levinsona, była ich doskonałym substytutem. Dowodem na to, niech będzie fakt, że przez wiele lat, pełniła role flagowego odtwarzacza, w systemie NR1 magazynu “Hi-Fi i Muzyka” w którego skład wchodziły: kompakt Micromega Stage 6 (4450zł), kolumny Spendor SP 7/1 (12000zł) i wzmacniacz Gryphon Tabu (24000zł). Redaktorzy tego magazynu, wcielili go do redakcyjnego systemu, za doskonałą precyzję, przestrzeń i przejrzystość dźwięku, naturalne brzmienie fortepianu, i rozmiar orkiestry symfonicznej. 6-tka znalazła się także, na prestiżowej liście, rekomendowanych komponentów magazynu, czyli najlepszych produktów, z jakimi się zetknęli recenzenci, wyznaczających poziom odniesienia w danej kategorii. Micromaga Stage 6, to narzędzie dla wyczynowców, odczyta każdy szczegół zarejestrowany na płycie, sprawiając, że każdy dźwięk, staje się wydarzenieniem, jednocześnie robiąc to, w tak elegancki sposób, że wtapia go w muzyczną całość. U mnie w bezpośrednim teście, w kwestii przestrzeni i szczegółowości, zmiażdżył odtwarzacz Electrocompaniet EMC1 warty 10000 zł !!! Oczywiście duży udział w nieprzeciętnych możliwościach brzmieniowych odtwarzacza, miał interconekt Siltech 4-56 S (1200 zł), jest to wybitnie przejrzysty kabel, z dźwięczną górą, mocnym basem i ładnymi planami. Ten doskonały duet o tzw. “otwartym” brzmieniu, z pewnością sprawdzi się w liniowo brzmiącym systemie, raczej cieplejszym, gdzie jest dużo do pokazania, a mało do ukrycia, oraz tam, gdzie potrzebujemy wlać, trochę życia w zestaw audio, bo brakuje nam powietrza i oddechu, nie polecam go natomiast do ostro brzmiących zestawów hi-fi. Odtwarzacz, grał u mnie od kilkanaście lat, spisywał się bez zarzutu, nigdy nawet nie czyściłem lasera (nie było potrzeby), płyty wczytywał w kilka sekund, czasem zdarzyła się jakaś problematyczna, wtedy wystarczyło wcisnąć przycisk stop i wtedy już wczytuje bez problemu. Mechanizm może jest trochę specyficzny, ale na pewno niezawodny. Procedura pierwszego włączania, trwa około 3 minut, to czas potrzebny, by wszystkie podzespoły, osiągnęły właściwe parametry, potem najlepiej trzymać odtwarzacz w stanie gotowości “stand by”. Należy pamiętać, by przed, wyłączeniem odtwarzacza z sieci, wyjąć płytę z napędu, w przeciwnym razie, jego ponowne uruchomienie, znacząco się wydłuża, bo odtwarzacz zaczyna trochę głupieć, więc trzeba go ponownie uruchamiać. Wystarczy stosować się do tej zasady, i nie będzie problemów. Starałem się jak najobiektywniej, opisać ten odtwarzacz, do dzisiaj żałuję, że pochopnie go sprzedałem.  P.S. Jeżeli "jakimś cudem", uda się wam znaleźć na rynku wtórnym ten odtwarzacz, podłączcie do niego, zamiast drogiego Gryphona Tabu, "zwykłego" Elecrocompanieta ECI 1 (tak polecali w Hi-Fi i muzyka), i macie przedsionek Hi-Endu...


Sony S725D

Bardzo dobry sprzęt. Dostałem od przyjaciela i zaskoczyła mnie jakość dźwięku. Od razu zakupiłem drugą sztukę na zapas. Co ciekawe, mimo niskiej ceny, odtwarzacz świetnie gra. Mam DAC Moon, ale dźwięk jest praktycznie taki sam na wyjściu analogowym.


Tannoy sensys dc 2

W tym przedziale cenowym czyli do 1200 zł pewnie można kupić równie dobre kolumny, grają poprawnie, stereofonia bardzo dobra, potrzebują napewno powietrza więc jeśli masz małe pomieszczenie to wybierz inne. Nie są to kolumny, które oddadzą każdy detal nagrany na płycie, ale nie są też złe, są to kolumny za 1200 zł i tak grają. 


Musical Fidelity m3si

Urzekł mnie od pierwszego dźwięku, piękne i już niestety rzadko spotykane granie. Musical to wciąż dobry Musical. Jest duży i ciężki. Dźwięk ? no cóż, ja się zakochałem, ciepło, nienachalnie i niemechanicznie jak w niestety większość tranzystorowych obecnych wzmacniaczy. Wszystko wyważone i góra i dół i do tego piękny z wieloma detalami środek, oczywiście żeby ten efekt osiągnąć trzeba się liczyć z wydatkiem 15 k na kolumny i około 5 k na dedykowany odtwarzacz CD, ale warto, jeśli ktoś szuka porządnego i pięknego grania to nie będzie żałował. 


Chord Qutest

Jest to sprzęt z pokroju podłączasz i nie oddasz. Konstruktorom udało się trafić w punkt z charakterem brzmienia. Świetna detaliczność, która nie wnosi żadnych negatywnych cech do materiału. Każde nagranie zaskakuje tym co dzieje się w tle, fakturą wybrzmień. Jest też zaskakująco przejrzyście i z powietrzem.  Niskie tony są mocne z wyraźną fakturą, wibracjami. Poleciłbym do systemu o charakterze wywarzonym lub ocieplonym.  Cena wysoka jak za urządzenie wielkości paczki zapałek kominkowych bez pilota i  przycisku on/off. (tak trzeba ruszyć tyłek i włożyć do gniazdka kabel zasilający)  


HAZE Acoustics Z18

     Po wpięciu kabla sieciowego HAZE Acoustics powiększa się dynamika, otwartość, ale również gęstość dźwięku. Pierwsze wrażenie to zagęszczenie zawartości muzycznej. Całość jest pełniejsza, lepiej wyprowadzona, z dłuższymi pogłosami. Niezwykłe jest to jak niewielkie zmiany w sygnale, przynoszą tak duże zmiany w odbiorze dźwięku. Barwa zmienia się nieznacznie, podobnie dynamika, a razem dają nową jakość. Porównując Z18 do zwykłego kabla, dźwięk dostaje również mocniejszy rytm i wyrazistszy atak. Wymiana kabla zasilającego/sieciowego solidnie poukłada scenę dźwiękową, dopełni brzmienie i wypunktuje charakter brzmienia poszczególnych instrumentów. W mojej opinii wymiana kabli zasilających to obowiązkowa "modyfikacja" każdgo systemu audio. Oprócz wysokich walorów dźwiękowych kabel oferuje również doskonałe wykonanie (charakterystyczne dla produktów tej marki) - elementy olejowanego drewna, masywny plot materiałowy, znaczek firmowy umieszczony na kablu, bardzo dobre wtyki prądowe. Przewodniki wykonano z miedzi o wysokiej czystości i owinięto ekranem, a także powłoką antystatyczną itd. Całość prezentuje się bardzo solidnie i efektownie. Zdecydowanie polecam.


Audioquest Mackenzie

Kabelek uspakaja system i co wazne troche ukrywa szczegoly.Byc moze w innym systemie sprawdzi sie dobrze.W moim przegral ze zwykla laczowka,po wpieciu ktorej dzwiek dostal blasku i dynamiki.Oczywiscie na sznurowce to nadal nie jest dzwiek ktorego szukam wiec szukam dalej.


BMN Beszele 2

Monitory od samego początku brzmią bardzo otwarcie i jasnym, przejrzystym dźwiękiem. Bas nisko brzmiący i zróżnicowany w swoim paśmie, aczkolwiek nie dominujący i nie uciążliwy. Średnica urzekająca wybrzmieniem wokali i nadająca przekazowi muzycznemu głębię i umiejscowienie wokalno-instrumentalne. Wysokie pasmo zaskakuje bogactwem szczegółów i smacznych kąsków muzycznej wirtuozerii instrumentalnej. A wszystko to także, a może przede wszystkim, przy mało odkręconej "manetce" siły głosu wzmacniacza lampowego FEZZ Silver Luna. Przekaz obrazu muzycznego jest niezwykle naturalny, słychać to zwłaszcza dla kogoś kto mógł uczestniczyć w koncertach "na żywo". Wygląd, styl i wielkość kolumn rzeczywiście nie jest bardzo wydumana i nie wzbudza zachwytu futurystycznego. Ale za to posiada potencjał do wydobywania tych doznań, których meloman czy audiofil oczekuje, a wytwórca kolumn w świetny i sobie znany sposób umiał wykorzystać i sprawić. Lecz zauważa się teraz właśnie powrót do klasycznych form wyglądu kolumn co jakby stanowi o wpisaniu się w obecny dizajn projektu. Nie można pominąć bardzo dobrego kontaktu werbalnego i merytorycznego z Panem Bogdanem(szef firmy BMN), który poświęca wiele zaangażowania w potrzebach i kaprysach klienta. Dodatkowa "gwiazdka" za bardzo przyjazne traktowanie nawet potencjalnego klienta. Produkt monitory głośnikowe Beszele 2 - godny polecenia. Brawo firma BMN, brawo panie Bogdanie.


NAD 3130

Sprzęt użytkuję już od prawie roku. W obecnym zestawie z kolumnami Avance Omega 503 mk II gra to tak dobrze (nie licząc mankamentów wynikających z akustyki pokoju), że nie wyobrażam sobie zmiany na cokolwiek innego. To połączenie sprawiło, że wokale są naturalne, a instrumenty brzmią jakby ktoś grał na nich zaraz przed Tobą. NAD 3130 tak naprawdę sprawdza sięw każdej muzyce + od klasyki, jazzu, klasycznego rocka po dzisiejszy POP czy muzykę elektroniczną.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.