Skocz do zawartości
IGNORED

Do wielbicieli violi da gamba


PiotrS

Rekomendowane odpowiedzi

No cóż nie wątpię, że być może opóźnienia w gigancie są związane z regulowaniem rachunków. Niestety bardziej prawdopodobne wydaje mi się totalne olewanie przez dystrybutorów. Podobną opinię słyszałem zamawiając w musiccornerze jak i w stereo. Niestety... nie zamawiasz Madonny, Britney jakiejś Mandaryny czy czarnych obwieszonych łańcuchami raperów to... spadaj. Jesteś na tyle nienormalny, że wydajesz 50zł ( za CD ) na muzykę poważną to odcierp swoje. Oczywiście potwierdzam opinię deGambusa.. nie ma takiego zdzierstwa jak w Empikach ( no chyba, że trafisz na jakieś rodzynki w koszykach z wyprzedażą ). Faktycznie w okolicach Rynku ( Sławkowska czy Grodzka ) można zrobić dobre zakupy... myślałem że masz jakieś Swoje oazy. >Gutten satysfakcja jest ale.. wątpliwa. Po pewnym czasie nawet meile od szefowej nie wystarczają. A swoja drogą jaki jest Wasz rekord w oczekiwaniu na ulubioną płytę. Bo mój to 4 miesiące na Essential Nymana. Zamawiałem go dla żony i tylko dzięki mojej upierdliwości ściągali go z magazynów w Hamburgu bo w Polszcze sprzedaż się nie opłacała ( teraz przy jakiejś okazji Uniwersal uzupełnił dyskografię ).

W którymś Ruchu Muzycznym był nawet krótki tekścik o tym że Hyperion wycofał się z dystrybucji w Polsce na czas dopóki nie bedzie miał pewnego "dysrybutora". To wogóle cyrk że nie nie chciało im się działać przy wydawnictwie wydającym polską muzykę klasyczną w rozmiarze niecodziennym na "zachodzie"...

 

no comments

To ja mam cierpliwość... wciąż czekam na zamówione 8 miesięcy temu w gigancie trzy krążki z Bachem, a na Palestrinę połowę tego czasu. Od jakiegoś czasu wstawiam im kilka zamówień po kilka płyt, aby otrzymywać coś w miarę regularnie. Ale przyznaję, że zaczyna mi się kończyć cierpliwość:) i mimo, że mają niższe jeszcze ceny niż konkurencja (choć kiedyś średnia z "mojej" klasyki to było ok.52 zł, teraz 56 zł), to zastanawiam się, czy te kilka zł oszczędności na płycie warte jest tak długiego czekania, wysyłanych maili z prośbą o wyjaśnienie oraz wysłuchiwaniem takich samych odpowiedzi, że "kłopoty są dystrybutorem". Odnoszę coraz częściej wrażenie, że więcej wysiłku wkładają w wygląd swojej strony, niż sprowadzenie płyty.

Acha, w czasie wizyty w siedzibie, jeden z pracowników powiedział, że wszystko co mogą zrobić gdy upłynie termin realizacji, to ponownie zgłosić u dystrybutora zamówienie. Podejrzewam więc, że nie podejmują chyba wysiłku aby pomarudzić choć trochę u dystrybutora...

> PiotrzeS

Cieszy mnie bardzo, iż nabyłeś dwie sposród rekomendowanych przeze mnie płyt... Wszelako wnioskuję, iż kupować musisz ich niemało i nie od dziś, toteż martwi mnie, iż nabyłeś TYLKO dwie... Gorąco chciałbym polecić Ci (oraz oczywiście wszystkim) jeszcze raz boxowe wydania Astree Naive (po 5CD), o których pisałem wcześniej w tym wątku... okazja to niemała, a leży w EMPiK-ach, tak wrocławskim, jak i w Krakowie, więc w stolicy pewno tym bardziej... raz jeszcze podkreslam, to są płyty nieprzeciętne!!! (i tym razem naprawdę w dobrej cenie!!!)

:-))

posłuchajcie .... (trafiłem na to dwa tygodnie temu choć wczesniej często ją mijałem - jedna z tych płyt które powalają - CZYSTA MUZYKA ....

 

Tobias Hume - Musicall Humors

 

Alia Vox - AV9837

[obrazekLUKASZ-211114_1.jpg]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"...Idiotów podobno nie ma aż tak wielu na świecie, ale ich niewątpliwym sukcesem jest, że tak się sprytnie rozstawili, że spotkasz ich na każdym kroku..."

Martin, pozwól ze przytoczę recenzję z pisma Muzyka21 nr 11/2004 (nie wszyscy kupują, a sam bym lepiej nie napisał :-))

 

"Kolejny znakomity album nagrany przez Jordi Savalla z muzycznymi humorami na violę da gamba będący przykładem niespotykanej nigdzie wirtuozerii i muzykalności. Instument ten hipnotyzuje i wprowadza niemal w trans swoim wyrafinowanym i intymnym brzmieniem. Instrument jest dowcipny, gadatliwy i śpiewający. Jordi Savall zachwyca finezją brzmienia, wrażliwością na dźwięk i rozlewną frazą. Jest to, jak zwykle u Savalla, wypieszczone nagranie bez zarzutu. Słyszymy soczyste i kolorowe brzmienie instrumentu, piękne i czytelne frazy, elegancko prowadzone melodie. W sumie muzyka wykonana jest z dużym polotem. Precyzja intonacyjna, lekkość, czasami niemal brawura, to tylko niektóre walory tego bardzo ciekawego nagrania. Warto się zainteresowac tym albumem, bo zawiera mało znany repertuar w mistrzowskim wykonaniu. Oprócz tego mamy tam polonika w tle.

Trzeba miec te płytę, bo jest po prostu rewelacyjna!"

No tak ... - to by się zgadzało ;-)

 

A nie znałem żadnej recenzji tej płyty - zreszta tak po cichu - bardzo ale to bardzo rzadko posługuje się recenzjami prasowymi jeśli coś kupuje (oczywiscie to nie znaczy że sie z recenzjami nie zgadzam lub na odwrót - lub że są bezproduktywne - bo tak przeca często nie jest ) - wrzucam do CD i słucham chwilę, często wytarczy kilka minut i sprawa się wyjaśnia - ot przychodzi taki etap w zyciu człowieka że zaczyna przynajmniej na tyle być świadomy ;-)

 

To tak pół żartem pół serio było DaGambus - ale płyta rzeczywiście wyborna to jeden z niestety niewielu przykładów gdzie instrument "gada", a solista z instrumentem wprost rozmawia ... i z instrumentem i z nami. No i rzeczywiscie precyzja na najwyższym poziomie - i ten oddech, zwróćcie uwage, absolutna harmonia pomiędzy oddechem a wydobywanymi dzwiekami.

 

Kurcze, chciałoby się rzec tak ciut metafizycznie ... czarne dziury i wszechświaty niemowlęce...

 

No po prostu bajka - takie płyty to powinen byc elementarz dla tych co chcą się bawić w klasykę.

 

PS: boxowe wydania Astree Naive są rzeczywiscie doskonałe. Ale muzycznie - hmmm - że pokręce nosem trochę - no nie wszystkie grzeszą jakims nadzwyczajnym polotem.

"...Idiotów podobno nie ma aż tak wielu na świecie, ale ich niewątpliwym sukcesem jest, że tak się sprytnie rozstawili, że spotkasz ich na każdym kroku..."

Martin, pozwól że jednak się nie zgodzę z ostatnim zdaniem Twej wypowiedzi... ;-))

 

Oczywiście masz prawo kręcić sobie nosem na co Ci się żywnie podoba i już. Ponadto nie chciałbym wyjść na szowinistę, po prostu Twoja wypowiedź może jednak (mam nadzieję niechcący) odstręczyć od zakupu tych wspaniałych, powtarzam, płyt wielu ludzi, zwłaszcza w klasyce początkujących, a którzy, w przeciwieństwie do Ciebie, kierują się recenzjami i zwłaszcza opiniami z tego forum...

Tak więc jedynie troska o to, by nie wylać dziecka z kąpielą, skłoniła mnie do riposty, więc wybacz ;-))

Jeżeli miałbym się zgodzić z Twoją opinią, to z pewnością w przypadku kilku box-ow wydanych wcześniej przez Veritas/EMI, które zawierają najstarsze nagrania JS, zanim jeszcze zaczał nagrywac dla Astree. Ale i tam oczywiście poziom wykonawczo/muzyczny jest wysoki, bo Mistrz nigdy nie schodził poniżej poziomu przyzwoitości. Co zaś do box-ów Astree Naive, to powiem tyle, ze posiadając i kupując przez lata WSZYSTKIE umieszczone w nich płyty absolutnie uważam, iż nie ma wśród nich płyty słabej czy nawet przeciętnej, i są to z pewnością najlepsze płyty JS wydane do momentu powstania Alia Vox (z wyjątkiem nagrań bachowskich oraz całego cyklu nagrań historycznych składanek "El Cancioneros").

 

Jeśli jeszcze uwazględnić cenę (na gigancie 184 PLN za 5CD) po prostu grzech nie kupić...

 

To tyle. Pozdrawiam

Mars, Wielki Prowokatorze... ;-))

 

Mam kilku przyjaciół, których onegdaj z lepszym lub gorszym skutkiem "zarażałem" muzycznie... wszelako posiadłszy żony, wkrótce zgodnie pod ich wpływem wyznawali, że:

- Bach jest nudny, a wszczególności Kunst der Fuge (za dużo nut),

- wiola da gamba brzmi ładnie, ale pod warunkiem, że gra melodię, gorzej gdy zaczyna warczeć jak np. w Folies d'Espagne (za dużo nut)

- klawesyn już w ogóle kłuje w uszy, jak gra powoli to jest pięknie, ale jak tak szybko i głośno to można się poskręcać...

 

i to by było na razie ;-))

Pozdrowienia

Musze wyznac ze jestem juz wystarczajaco zarazZONY i nie spodziewam sie znaczacych zmian u siebie w tym wzgledzie. Do tej pory siedzialem cicho i nie zabieralem glosu w tym watku, ale wszystko ma swoje granice, a juz z pewnoscaia moja cierpliwosc :) Interesujace punkty, ktore wypisales nie dotycza mojej wypowiedzi poniewaz uwazam ze Bach nie jest nudny, nie ma za wiele nut a sztuka fugi ... takze nie ma ich za wiele. Po drugie bardzo lubie piekne brzmienie klawesynu w dobrym wykonaniu (np Landowskiej :)) lub chocby Hantai. Co do violi to sie zgadzam, w wiekszosci wypadkow jest okropna, ma chropawe brzmienie, najczesciej grajacy na niej ludzie maja zla intonacje, a repertuar to straszne nudziarstwo, typu 3 godzinne suity na viole da gambe solo,... cos okropnego. Saint Colombe jest tego niezlym przykladem, Marais i spolka takze. Jedyne co jest w miare mile zespoly viol.

Co do Savala to jego sztuka fugi sie tylko ladnie zaczyna potem jest nieststy juz zle. Wiem ze mozna przymknac oko na falsze ale nie trzeba ich lubic. Znam z tuzin lepszych Sztuk fugi. Jest jedno bardzo ciekawe pod wzgledem pomyslu, niejaki Perlman (ale MArtin) nagral bardzo moim zdaniem interesujaca wersje (dlaczego jest taka ciekawa? .... nie powiem :)

pozdrawiam

Mars, te moje interesujące punkty to pure nonsens, nie bierz tego broń Boże do siebie :-)

Wszelako wielu jest ludzi, którzy nie rozumieją a jednak kochają... jak mówi poeta "nie ten najlepiej służy, kto rozumie" ;-))

Dziw bierze, iż jednak zespół wiol robi na Tobie jakieś tam wrażenie, mało to logiczne w kontekście Twej wypowiedzi, ale... zresztą może problem tkwi gdzie indziej? Popatrzyłem na Twój sprzęt i oczywiście masz znakomity, o niebo lepszy od mojego, ale tak się składa, iż własnie YBA Integre DT testowałem u siebie w domu i było wspaniale wszelako - za wyjątkiem odtwarzania niskich częstotliwości... hmmm właśnie dlatego iż mam, jak zauważyłeś, hyzia na punkcie wioli, stwierdziłem iż nijak nie mogę rozpoznać tegoż instrumentu bez najniższego basu i zrezygnowałem z zakupu, choć z bólem, bo wzmak w sumie świetny... no ale to taka dygresja, wiem że w Twoim przypadku zapewne problem leży w psychice ;-)) A co do KdF, poza Loeki Stardust Quartet i Tatiany Nikołajewej nie znam lepszych wykonań niż Savallowe... i z równie piękną intonacją (choć niejaki Stefan Rieger twierdzi, podobnie jak Ty, iż w tym nagraniu "dęciaki fałszują" - a może Cię właśnie zdekonspirowałem, nie znam nikogo wicej, kto by twierdził podobnie!!! ;-)))

 

A co do Boston Baroque, bo tylko z tym kojarzy mi się M. Perlman, oświeć proszę maluczkich...

 

Pozdrawiam i więcej nie dam sie prowokować :-))

To, ze nie lubie violi nie ma nic wspolnego z YBA ani jakimkolwiek innym sprzetem grajacym, a wynika raczej z samej violi. Nie przepadam za takimi "niekonkretnymi" instrumentami co to nie wiadomo w jakiej wysokosci graja, jaka barwa i .... wlasciwie nic nie wiadomo :). Oczywiscie jest kilka strawnych rzeczy, ktorych moge wysluchac bez zniecierpliwienia, ale nie ma ich zbyt wielu.

Co do KdF to Nikolajewa jest dobra, tego kwartetu nie znam, ...zreszta Bach to nie tylko KdF

Marsie>

 

W zasadzie masz rację, że vdg brzmi okropnie .. ale powiedz szczerze (nie to nie jest przesłuchanie) czy miałeś okazję słyszeć np. nagrania Savalla które stworzył dla Alia Vox i możesz się do nich odnieść (przytoczony tu trochę wsześniej Humme, Holborne, Lawes)??? Zgadzam się z tobą co do kdf - mnie również wykonanie Savall nie zachwyca (naturalnie oprócz początku).

 

Pozdrawiam

Jak "nieokropnie" potrafi brzmieć vdg (choćby na płytach:)) polecam posłuchać jej na dwóch krążkach Hille Perl: "Retrouve & Change" z de Sainte-Colombe oraz "Marin Marais".

 

A dęciaki w KdF Savalla grają faktycznie czasem nieczysto, ale nie przesadzajmy, przyczepić sie można do każdego nagrania. Prowadzenie równo głosów też nie jest takie proste i łatwe. Doskonałych nagrań nie ma, chodzi o muzykę i jej ciekawy wyraz, a tego jak sądzę że nie można odmówić wykonaniu KdF Hesperion XX.

Ja kłopot mam z czym innym. Są nagrania, od których jeszcze kilka lat temu nie mogłem oderwać ucha, a dziś gdy po nie sięgam już mnie nie poruszają, albo wydają się takie sobie. Ten los w pewnej mierze spotkał także KdF Savalla, którego wykonanie obecnie wydaje mi się już zbyt rozciągłe, a tempa za wolne. Widocznie uległ zmianie mój odbiór KdF, na co z pewnością także miało wpływ wysłuchanie wielu innych nagrań tego utworu. Tak czy inaczej, to mój odbiór się zmienił, nagranie sie nie zmieniło, czy mogę więc powiedzieć, że jest nudne?

Mam nagrania zrealizowane dla Alia Vox i to ze sa one pieknymi cackami edytorskimi nie ulega kwestii. Sa pieknie nagrane, na ogol poprawnie nagrane, ale nie zmienia to mojego zdania ani o repertuarze, ani o Savalu, ktorego chyba poprostu nie lubie, wiec nie bierzcie sobie tego do serca. Dla mnie sluchanie tych nagran mozna porownac do wysluchania pod rzad 200 kantat Bach .... trzeba byc twardzielem.

Mars>

 

Jeśli chodzi o kreacje Wandy Landowskiej to nie wątpię, że grając na "prawdziwym" klawesynie mogłaby zaprezentować pełnię swoich możliwości - jednak instrument(y) na których grała pani Wanda (de facto (od)tworzone pod jej czujnym okiem) miały dźwięk, który bodaj Bengiamin Britten porównywał do "brzmienia klatki kanarka pocieranej widelcem" - dlatego (nie komentując kreacji artystycznej) chyba trudno powiedzieć o "pięknym brzmieniu klawesynu". I wybacz małą złośliwość - dla mnie to Ty jesteś "twardzielem" słuchając takich brzmień:)

Oczywiscie wymienilem Wande LAndowska z przekasem. Brzmienie jej klawesynu jest rzeczywiscie dalekie od tego co bysmy nazwali pieknym, ale miala ona wyobraznie, technike, i dar dzieki ktoremu slucha sie tych wykonan z przyjemnoscia. Dla mnie Wanda LAndowska jest o wiele ciakwsza od takiego Leonharda. Naprawde doskonaly klawesyn ma Hantai w wariacjach Goldbergowskich, a ze wykonanie takze ciekawe to czesto do niego wracam.

Podzielam pogląd Marsa. Można wysłuchać kilku płyt Savalla ale żeby tak na okrągło to samo, hurtem to chyba przesada. To tak jak fani damskich wokali. Tylko to i nic. Ładnie grają te płyty ale jednak Viola to nie jest fajny instrument. Też tak jak Mars mam niedosyt przede wszystkim barwy. Emocje też takie chwilowe. Dla mnie to trochę taka moda. Znam parę osób, które słuchają tylko baroku i muzyki dawnej i nic poza tym. No ale ile można wsłuchiwać się w tą "głębie" skoro aż tyle tam jej nie ma.

 

Pzdr.

I ja muszę zgodzić się z Marsem (widać świat zmierza ku rychłemu końcowi :-))

Bardzo cenię Savalla, ale daleki jestem od stawiania go na piedestale. Moim zdaniem Jordi najlepiej czuje się w repertuarze, który ze względów geograficznych jest mu najbliższy. Do nagrań z muzyką z Nowego Świata, hiszpańskich villancicos, la folii czy pieśni Sybilii wracam zawsze z największą przyjemnością. Tutaj konkurentem Savalla może być tylko Paniangua. A reszta? Bardzo różnie. Bywają ciekawe płyty z muzyką włoskiego renesansu i baroku (niezły Monteverdi), ale zwykle nie wytrzymują porównania z takimi tuzami gatunku jak Dumestre, McCreesh, Alessandrini czy wspominani tu wielokrotnie Cantus Coelln. Liryka elżbietańska, Holborne? Może i ciekawie wykonane, ale muzyka sama w sobie tak schematyczna, że trudno do niej często wracać. Sonaty na violę da gamba i klawesyn z Koopmanem to dla mnie jakieś monstrualne nieporozumienie. Chyba byli chwilowo głusi, jak to nagrywali.

Zdarzają się oczywiście perełki. "Requiem" Mozarta to jedna z najbardziej nieortodoksyjnych interpretacji, ale niezwykle ciekawa. Podobnie, jak 5-ta Beethovena. Inna sprawa, że Savall wydaje nowe tytuły szybciej, niż ja jestem to w stanie odnotować. Przy takiej wydajności trudno oczekiwać, że każda kolejna pozycja będzie arcydziełem.

gutten>

 

Jak sam wiesz "działalność" Savalla praktycznie nie pokrywa się z wymienionymi przez Ciebie wykonawcami (których ja też uważam za "tuzów")? Dlatego nie bardzo rozumiem co z czym porównujesz - czy może 1 płytę "Battaglie i Lamenty" (rzeczywiście słaba)?. Co do renesansu i wczesnego baroku to nagrania de Victori (szczególnie), Guerrero czy Moralesa należą do jego najwybitniejszych osiągnięć a "Vespro" Monteverdiego ... najwybitniejsze po prostu jest - słyszałeś może lepszą wersję?

Szkoda kurcze że rzadko mam czas na internet bo często ciekawe dyskusje są ... no ale coż. To świadomy wybór rezygnacja z komputera w domu ;-)

 

DaGambus - no nie wiem czy przyjmowac polemike ... wcale nie kręce nosem i staram się rzadko to robić - ale właśnie się boję że na początek muzyka na instrument solo ze wszelki oczywiscie jej zaletami może zniechęcac poczatkujących melo(klasyko)manów. Oczywiscie nie bedę dyskutował bo Savall jest wielkim specjalistą, i w obecnych czasach mało jemu podobnych, ale o tym na końcu mojego wpisu - zaś polecając komus nagrania - ja sugeruje sie raczej (na tyle na ile jest to możliwe ) jego gustem i oczekiwaniami niż swoim. Cena 184 pln jest oczywiscie atrkacyjna jak za 5cd w miękkich okładeczkach ... ale za tą cenę mozna mieć Hydna koncerty wiolonczelowe z ASMF i Rostropowiczem na EMI , rzeczonego wczesniej T.Humme na AliaVox , Koncerty fortepianowe Bacha z Gouldem na Sony, i jeszcze kilka innych pozycji które z pewnoscią jeśli nie lepiej to na pewno obszerniej wprowadzą i w instrumenty i muzyke. Oczywiscie szanuje ze jestes wielkim zwolennikiem tego instrumentu i wykonawcy - ale postawa mniej szowinistyczna ;-) byłaby znacznie bardziej na miejscu ... Nie trzeba udowadniac wyższości świąt Bożego Narodzenia na Wielkanocą - spójżmy prawdzie w oczy, to może być nużące na dłuższą mętę ...

 

A swoja drogą Bach testament moim skromnym zdaniem włąsnie wyszedł Savall-owi tak jak znakomita jest muzyka do "Wszystkich poranków świata" i myslę że na początek to jest dobra płyta żeby się zapoznać z muzyka okresu , jest tez takie wydanie za 34 złocisze hyba harmonie universelle - tez na AliaVox - tam są zebrane ciekawe fragmenty z kilku płyt. 34 złote to nie 184 - a jak ktoś będzie bardziej świadomy to wtedy zachecać do wydania 184 złociszy. Co by nie gadać w kwestii twórczości Savall'a i mało krytycznego podjescia zarówno do niego jak i nagrywanej przez niego muzyki - zgadzam się bardziej z Guttenem i Marsem niż Tobą ... to oczywiscie nic nie zmienia ;-) ale gdyby ta muzyka była az TAK doskonała to wymawiałoby się ją prawie równym tchem z niejakim panem Beethovenem.

"...Idiotów podobno nie ma aż tak wielu na świecie, ale ich niewątpliwym sukcesem jest, że tak się sprytnie rozstawili, że spotkasz ich na każdym kroku..."

No i zapomnialem dodać że tak jak wszedzie tak i w dawniejszej twórczości są prawdziwe perełki ... trzeba tylko je wyławiać.

"...Idiotów podobno nie ma aż tak wielu na świecie, ale ich niewątpliwym sukcesem jest, że tak się sprytnie rozstawili, że spotkasz ich na każdym kroku..."

Mars>

 

Krótka uwaga na temat "Vespro". Jestem "szczęśliwym" właścicielem min. wersji Parrotta i po Twojej rekomendacji postanowiłem sobie odświerzyć pamięć. I cóż - oprócz Savalla jest oczywiście kilka dobrych realizacji ale ...Parrott??? - nikt chyba tak nie zmasakrował tego dzieła. Wśród śpiewaków jest parę znanych nazwisk ale to co tu wyprawiają woła o pomstę do nieba - niemal zupełny brak ekspresji połączony z prawie identycznym traktowaniem tekstu każdego psalmu. Continuo - szkoda gadać - nie występuje. Chór w tutti oczywiście ok. Początek Dixit dominus - tenory beczą nieznośnie, soprany (E.Kirkby i Tessa Bonner) jeszcze jako tako ale "polączenie" całości ensamblu to już wywrotka. Nigra sum - ten facet chyba nie wie o czym śpiewa a techniki to chyba uczył się od mnie (w mojej wersji książeczki nie ma przyporządkowania solistów do utworów- dlatego zgaduję, że to Covey-Crump). "Laudate Pueri' - sielsko, grzecznie, nudno prawie jak schola w mojej parafii. "Laetatus Sum" - nie jest źle, ale posłuchaj co tu się dzieje u Savalla. Dalej już nie mam cierpliwości tego słuchać.

 

Nie chcę już się pastwić nad stroną techniczną tego nagrania skrzypce przypominają mi jakoś sitar.

 

Nie zamierzam tu bronić Savalla jak niepodległości ale muszę stwierdzić, że chyba tego Parrotta to podałeś jako czystą prowokację i przyznam, że dałem się nabrać.

Mam obie wersje: Savala i Parrotta i choc cenie obie, wole Parrotta. Jego wersje podalem bez przekasu. Zawsze wyjatkowo odpowiadala mi muzykalnosc Parrota i jego zdolnosc do obejmowania wykonywanych dziel szerokim spojrzeniem. Oczywiscie mozna sie przyczepic do tego i owego, ale calos ogarnia on lepiej. Podobna historia ma miejsce z Msza h-moll (moim zdaniem najlepszym nagraniem Parrotta). To wykonanie nie ma szans obronic sie w szczegolach bo: orkiestra gra powiedzmy srednio, traby graja nieczysto, chlopiec spiewa... jak to chlopiec, a u Gardinera chory wspaniale, orkiestra gra czysciutko, glosy tu troche gorzej, Bruggen podobnie, Herreweghe itd; ale pod wzgledem tego jak ja rozumieim msze h-moll bacha Parrott jest zdecydowanie najlepszy. Przeded wszystkm pomimo malej, pojedynczej obsady msza ciazy ku pewnej monumentalnosci, posluchajcie prosze Et in carnatus, Crucyfixus. Muzyka jest wrecz ciezka, potyka sie pod krzyzem, niemal mozna poczuc jego ciezar. I to samo w 2 nagraniu Herreweghe: leciutkie frazowanie odziera ta muzyke z przynaleznego jej majestatu i moze jest zgodne z duchem epoki, ale nie jest zggodne z duchem mszy.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.