Skocz do zawartości
IGNORED

Obiektywne recenzje płyt...?


Decao

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze tak z ciekawości zapytam: czy ktoś oprócz mnie czyta i rozumie to co ja piszę?

 

pavbaranov, 24 Kwi 2005, 20:41

"...Jeśli dobra, to może być co najwyżej pewnym

>drogowskazem dla osób poszukujących jakiejś muzyki. Choć niekoniecznie. Jeśli zła (merytorycznie, a

>nie w sensie krytyczna, negatywna) to zakładając, że czyta ją osoba, która potrafi rozumować

>poprawnie, żadnego skutku nie wywoła (lub nie powinna)..."

 

Czyli jeśli dobra to "może" a jeśli zła to "nie powinna".

 

"...>Sorry, ale to już jego problem. Ocena - oceną. Nikt nie nakłania nikogo do jej bezrefleksyjnego

>przyjmowania. Zawsze masz wybór, którego dokonujesz Ty, a nie recenzent za Ciebie..."

 

"..do mnie

>jako czytelnika i słuchacza należy decyzja, czy kupić drugą płytę czy też nie i wybrać coś innego..."

 

Nie chce mi sie klepać pięćdziesiąty raz tego samego, ale tak czy srak wychodzi na moje. Skoro i tak decyzja należy do mnie to będę się upierał przy swoim, że recenzja sama w sobie jest nic nie warta i nikomu do niczego nie jest potrzebna. Oczywiście wyłączając piszącego i jego honorarium za wierszówkę czy jakieś inne bliżej nieokreślone powody dla których to robi ;-)

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

parantulla>

Wbrew pozorom staramy się rozumieć to co piszesz, a cytowane przez Ciebie zdanie, które pochodzi ode mnie jest przykładem, że to Ty - chyba - nie bardzo czytasz i rozumiesz co się pisze. A w zasadzie inaczej - rozumiesz, co chcesz zrozumieć. Zatem, raz jeszcze wytłumaczę. Recenzję, która jest zła (w tym sensie, że niezgodna z regułami swej "sztuki") winina zauważyć osoba, która 1) umie czytać, 2) rozumie co czyta. Jeśli zauważy fałsz, to recenzję (nie płytę/muzykę) winna odrzucić. W przypadku, gdy recenzja jest napisana prawidłowo (oraz po spełnieniu warunków, o których pisał m.in. aTom, ale i ja również) - może stanowić pewnego rodzaju drogowskaz: płyta może lub nie leżeć w kręgu moich zainteresowań, posłucham sam i się dowiem. Przynajmniej ja tak je traktuję.

Dać Ci przykład? Proszę bardzo: jest kompozycja, którą bardzo lubię "A Love Supreme" napisana przez J.Coltrane'a, a którą możesz znać ewentualnie z wykonań Santany, bo jak powiedziałeś jazzu, ze względu na to walenie w fortepian nie lubisz. Tak kompozycja jest również pewnego rodzaju wyznaniem wiary Coltrane'a i słuchając oryginalnego wykonania w zasadzie można ów modlitewny żar usłyszeć. Wówczas, ALS ma sens. W przeciwnym przypadku, jest to spłaszczonych, do prostej melodyjki i w miarę prostej harmonii kilka dźwięków. Z drugiej strony jest to kompozycja, po którą - pomimo jej popularności - nieczęsto sięgają inni muzycy. W tym roku sięgnął po nią Wynton Marsalis i wraz z Lincoln Center Jazz Orchestra nagrał. Nagrał w bardzo starym stylu, odzierając z jakichkolwiek kontekstów "modlitewnych". Jeśli zatem ktoś napisze, że jest to tego typu nagranie - jeśli się z nim zapoznam, to raczej przez przypadek i z ciekawości jedynie. I tyle. Gdyby tej recenzji nie było, niewąpliwie umieściłbym tę płytę na "must buy". Nie mam możliwości - i praktycznie nikt nie ma - by posłuchać jej w sklepie, a już na pewno w całości przed zakupem. Bez tej recenzji, pewnie zatem kupiłbym w ciemno i po jednokrotnym przesłuchaniu płyta ta spoczywałaby sobie na półce. To nie moja muzyka, bo wyobcowawszy ją z tego co było jej ideą główną, otrzymaliśmy jedynie niewiele znaczący produkt. Proste?

Oczywiście możesz wyjść z założenia, że należy poznać wszystkie płyty, tyle, że: 1) nie ma na to czasu, 2) przynajmniej ja na to nie mam pieniędzy (a podejrzewam, że nikt z nas na tej grupie nie może pozwolić sobie na kupowanie w ciemno wszystkich płyt, nawet z kategorii, które przynajmniej potencjalnie go interesują).

 

I druga sprawa - a do kogo ma należeć decyzja, czy kupić i jak sobie, dla siebie ocenić określoną płytę. Ja za Ciebie tego nie zrobię. Nawet jeśli ocenię, to przecież możesz mieć (i powinieneś) swoje zdanie. Jeśli nie chcesz czytać recenzji - to po prostu nie czytaj, ale wówczas - jeśli programowo ich nie czytasz - nie mów, co w nich jest;-) I tyle. Natomiast ja Ciebie wcale ani nie zachęcam do czytania, a nie daj boże już, poważania recenzji. Ot zauważam jedynie - są osoby, jak choćby ja, które je lubią, i są takie jak Ty, które je postponują, chyba jednak dla samego postponowania. Problem - jak mi się wydaje - leży jednak gdzie indziej: dla piszącego recenzje, dla lubiącego je czytać ich treść ma zupełnie inne znaczenie, niż ta którą Ty z nimi wiążesz. Być może po lekturze NIE.

 

A co do honorariów za "wierszówkę", to powiem jedynie tyle - nie mów o czymś, o czym nie masz zielonego pojęcia.

pavbaranov, 27 Kwi 2005, 20:12

 

"...Jeśli nie chcesz czytać recenzji - to po prostu nie czytaj, ale wówczas - jeśli

>programowo ich nie czytasz - nie mów, co w nich jest;-) I tyle..."

 

Dobrze, postaram sie poprawić ;-)

 

"...Problem - jak mi się wydaje - leży jednak gdzie indziej: dla piszącego recenzje, dla

>lubiącego je czytać ich treść ma zupełnie inne znaczenie, niż ta którą Ty z nimi wiążesz..."

 

Hmm... Może i dobrze Ci sie wydaje...

 

"...Być może po lekturze NIE."

 

Akurat to już chyba było niepotrzebne :-/

 

"A co do honorariów za "wierszówkę", to powiem jedynie tyle - nie mów o czymś, o czym nie masz

>zielonego pojęcia."

 

Fakt, nie mam.

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

nie wiem, na temat czy nie, ale... zawsze ma uwage zwracal fakt, iz recenzenci gramophone sluchaja plyt na wintydzowych w gruncie rzeczy sprzetach. jakies panasoniki, techniksy, soniaki. i tak sobie mysle teraz, jak juz stalem sie pelna geba audiofilem, ktoremu nie chce sie jednakowoz gadac o przewadze jednego drogiego klocka nad drugim, bo doswiadczenie mam takie, ze to bez sensu - iz faceci, czesto wiekowi, nie pisza swoich recenzji dla audiofilow. czy to cos zmienia w moim zyciu?

parantullo,

 

>Na przykład co wyjaśnia?

 

Iz jest to wysoce intelektualne o wielkim prestizu pismo pewnego wysoce powazanego i darzonego charyzma "dziennikarza". Najwybitniejsza cecha osobowosciowa tego redaktora jest prawdomownosc i przyzwoitosc.

 

>Zakładam, że Ty też jesteś czytelnikiem NIE bo inaczej skąd mógłbyś wiedzieć o czym mówisz? No, chyba, że >nie czytasz i nie wiesz. To też wiele wyjaśnia.

 

Byles kiedys w NSDAP ? To jakim prawem itd....

 

>"...Nihilizm, walka z autorytetemi itp. itd..."

 

Urban sam wyznal: jestem ateistycznym nihilista. taki program zyciowy i dziennikarski chlopak ma.

 

>Jaka walka? Z jakimi autorytetami?

 

Z wszelkimi - rzecze redaktor.

 

Po pierwsze nie napisałem, że każdy, tylko większość a po drugie nie "parantulla pisze", tylko tak właśnie jest.

 

>Co proponujesz? Niech zgadnę... "Nasz Dziennik"? Sorry, ale nie łapię TYCH klimatów.

 

Nie wiem w jakim jestes wieku ale chyba raczej starczym. Teraz mamy wybor wieeesz ? Nie tak jak za czasow Urbana. Mozemy z niego korzystac i korzystamy - dla higieny intelektualnej.

dudivan, 28 Kwi 2005, 10:35

 

Pragnę nieśmiało zauważyć, że NIE to nie tylko Urban. Wiem, że teraz mamy wybór i to jest własnie mój wybór. Jakby Ci się chciało poświęcić specjalnie dla mnie 3 sekundy i kliknąć moje "o mnie" wiedziałbyś w jakim jestem wieku. Ani Urban, ani NiE, ani mój wiek i co tam jeszcze, nie ma tu nic do rzeczy. Chyba nie o tym jest ten wątek jak mi się zdaje...

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Jak napisał Derrida żyjąc w społeczeństwie zawsze jesteśmy określani nie przez nas a przez język którym posługuje się społeczeństwo. Nic poza językiem nie istnieje i jedyną możliwością byłoby zupełne oddejście od jednego i drugiego. "Przesuniecie" pojęć jak to gdzieś napisano.

Nietzsche także coś o tym bredził ale to przygoda dla naprawdę pewnych siebie ludzi. Nie można oczekiwać lukrów bo nie dla nich jest się wolnym.

Poniedziałek JA

Wtorek JA

.........

.....

..

.

 

->parantulla

 

Nie zrzymaj się nad innymi bo to nie ma znaczenia. Jeżeli dogłębnie przejmujesz się tym co napisał jakiś dziennikarz albo bezkrytycznie uwielbiasz jakiegoś artystę to sam wpisujesz się w ten układ. Jeżeli masz jaja staniesz poza tym wszystkim.

Ci ludzie nie spiskują żeby okłamać ludzi tylko zarabiają na siebie i rodziny. Bardziej czepiałbym się wydawców i wielu artystów bo to oni sami napędzają urynkowienie "sztuki". Na zachodzie od lat powstaje wiele niezależnych wydawnictw - w Polsce nasz światek muzyczny jest na takie odpały za biedny ale to chyba jedyne praktyczne wyjście ze świata hipermarketingu który sam nie jest tak diaboliczny. Zapewnia pracę wielu trutniom od marketingu, obsługi, produkcji gadżetów itd.

Chciałbym też przypomnieć że w kulturze współczesnej nie istnieją autorytety. To że mamy pewne opóźnienie dzięki braciom ze wschodu nie oznacza ze wciąż musimy się taplać w umarłym świecie. Ktoś coś pisze, recenzuje i odbiór jest całkowicie dowolny bez potrzeby gwałtownych sporów czy rozmów o autorytetach, impoderabiliach, wielkich poetach itd...

:-)

keep smiling

No i zeszliśmy na pryncypia;-)

Piotr>

Wydaje mi się, że mylisz się z oceną autorytetów kultury współczesnej. Faktem jest, że nie istnieje jakaś jedna "moda", "trend", czy "styl", tak jak bywało to - przynajmniej w naszej dzisiejszej ocenie - w latach minionych. Faktem jest również, że nie istnieją autorytety "odgórne" (ale czy to są autorytety?;-)). Natomiast w tej skromnej części kultury, która mnie interesuje autorytety i to zarówno pośród samych muzyków, jak i nawet dziennikarskie, istnieją. I istnieją właśnie w świecie, który nie wyrósł w atmosferze sockultury. Te autorytety istnieją w krajach, które miały wolność od lat. To w Polsce, a być może w całym dawnym bloku wschodnim, autorytety nie istnieją, a każda próba postrzegania kogoś jako autorytet jest deptana w zarodku. Cóż, pewnie lata upłynąć będą musiały zanim dopracujemy się szacunku i w konsekwencji autorytetów. Smutne? Chyba tak...

 

parantulla>

"Przytyk" z NIE nie miał byc przytykiem i jeśli tak to zrozumiałeś - sorry, ale znów czytasz jak chcesz. A może ja coś niezbyt wyraźnie napisałem. Chodzi mi o to, że recenzje w NIE, w Newsweekach, Politykach, Wprostach, GW itp. najczęściej są złe. Są pisane przez dość przypadkowe osoby do przypadkowego (czyt. masowego) odbiorcy. Raczej nie jest tak, że ta sama osoba równie dobrze zna się na muzyce współczesnej i np. wieków średnich - a w tego typu gazetach pisuje swym "autorytetem" lub gazety, dla której pisuje, próbując być omnibusem. Pomijam nawet takich co znają się równie dobrze na Gouldzie, Kombi i Davisie. Poczytaj recenzje - jeśli chcesz, bo niczego nie narzucam - z czasopism, w których pisują ludzie którzy znają muzykę, którą opisują. Ot, tyle. I bynajmniej nie po to, by owe recenzje wpływały na Twoje wybory, czy gusta, a jedynie po to, by mieć wspólną platformę do rozmowy. Moim skromnym zdaniem - recenzje ukazujące się w wielonakładowych czasopismach, gazetach - najczęściej, choć nie zawsze są właśnie przykładami złych recenzji.

pavbaranov, 28 Kwi 2005, 20:32

 

Ta "recenzja" w NIE to był tylko taki najbliższy z pamęci przykład. Juz nie pamiętam dokładnie, ale chyba chodziło chyba o to, że nawet jeśli znam gust piszącego i powiedzmy, że jest on bliski (ten gust ;-) mojemu to jednak istnieje spora szansa na to, że niekoniecznie powinienem sie sugerować (mniej lub bardziej to nieważne) jego opiniami. Nie mówię, że akurat ja się sugeruję. No dobra, troszeczkę ;-) Ale raczej na takiej zasadzie, że kiedy z każdej strony atakuja mnie ochy i achy na temat jakiegos filmu to ja to odczytuję "kolejna nudna szmira nie warta obejrzenia". No tak już jakos mam dziwnie...

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Jeśli macie kłopot ze zrozumieniem mego bełkotu to sorry, ale dzisiaj przeprowadzałem szwagra i ledwo żyję ;-)

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

> Wydaje mi się, że mylisz się z oceną autorytetów kultury współczesnej.

> Faktem jest, że nie istnieje jakaś jedna "moda", "trend", czy "styl", tak jak bywało to

> przynajmniej w naszej dzisiejszej ocenie - w latach minionych.

> Faktem jest również, że nie istnieją autorytety "odgórne" (ale czy to są autorytety?;-)).

> Natomiast w tej skromnej części kultury, która mnie interesuje autorytety

> i to zarówno pośród samych muzyków, jak i nawet dziennikarskie, istnieją.

 

->pavbaranov

Przy obecnym zróżnicowaniu postaw i różnicach społecznych (co na zachodzie od dawna jest normą) nie istnieją autorytety w skali społecznej a moim zdaniem jedynie w tym znaczeniu jest sens używania tego słowa. W poszczególnych branżach, w tym w muzyce, na pewnym poziomie wiadomo że wszystko zależy od postawy, zasad i przyjętej wizji na dany problem i nie istnieją ogólne reguły wg których ta sama osoba może mieć jakiekolwiek znaczenie dla większości społeczeństwa. Przy współczesnej specjalizacji wiedzy i rozbiciu świadomości przez media każdy sąd może być albo laicki - obiektywny lecz niekompetentny albo specjalistyczny - kompetentny lecz wyrażony wg określonych poglądów czyli nieobiektywny. Ponowoczesność nie jest więc jasna co tworzy problemy - np. niejednoznaczność i niezdecydowanie polityki zagranicznej wielu krajów zachodnich przy jednoczesnym skrajnym cynizmie i młóceniu ludźmi na wschodzie.

Nie mogę przytoczyć reżysera, muzyka czy krytyka którego mogę przyjmować zawsze i wszędzie na 100%. Coś mnie zainteresowało, podoba mi się, podziwiam ale nie znam jego wewnętrznych motywacji i zachowuję dystans wobec niego samego i twórczości. Niestety dzisiaj można mieć serce i nie mieć wiedzy lub mieć wiedzę i nie mieć serca. To jest moim zdaniem jeden z powodów dla którego Zachód umiera. Chrześcijaństwo czy wielkie filozofie tego nie zmienią - jeżeli już to wychowuje obecnych "barbarzyńców" którzy przyjdą po nas. No właśnie - filozofia też umarła bo nie ma żadnego znaczenia w praktycznym działaniu elit. To co jest to niszowe dywagacje za każdy razem interesujące kilka procent podczas gdy reszta zajęta jest własnym sukcesem i przyjemnością. Gdzie tu jest miejsce na autorytety?

Uczcie sie chińskiego. Jakiś Wu Tang Zen będzie kiedyś pisał jak ta dziwna muzyka Szymanowskiego jest ciekawa a z Chopina można wszystko zbudować. I to będzie bardziej ciekawe niż nasze zblazowane gadki bo sami z siebie nie potrafimy już nic wykrzesać :-)

....

ehhh

brevis esse laboro, obscurus fio :-)

Łał... Ale pojechał... Jak to przeczytać dwa razy to cos w tym jest...

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Piotr, wszedles o jeden stopien wyzej wiec wszystko inaczej wyglada z takiej perspektywy. Jednak wiele osob po prostu sprowadza temat do konkretu i tu rozwazania sa inne. Np. jeden czlowiek o zblizonym do mojego guscie muzycznym jest mi w stanie podpowiedziec cos, co i mi sie spodoba. To wszystko. I w tym malym swiecie malych autorytetow jest mi z ta mizeria dobrze.

 

A zachodnia cywilizacja? Jezeli patrzymy na miliard Chinczykow czy miliard Hindusow, ktorzy takze chca sie wybic na wyzszy poziom to trzeba sobie uswiadomic, ze zrobia to wchodzac na swoj i nasz rynek z produktami, ktore przedtem dostarczal im Zachod. No i dalego Zachod musi sie pogodzic z tendencja znizkowa. Nie da sie zachowac dobrobytu tylko dla siebie jezeli nie wynikal on ze zaspokajania tylko lokalnego, krajowego rynku.

 

pzdrw

 

soso

strasznie się zmaltretowałem, zmuszając do przeczytania całego wątku o tak prostym (i intrygującym) temacie...

Wypowiedzi były oooobszerne a przecież pytanie prowokuje do krótkiej odpowiedzi TAK lub NIE, i ja się skłaniam do nie. Moim zdaniem nie istnieją żadne obiektywne recenzje czegokolwiek - zawsze miernik wpływa na zjawisko mierzone - w tym wypadku człowiek pakuje w recenzję swoje sympatie/antypatie, wiedzę/niewiedzę/indolencję?, stan ducha: euforia/obojętność/kac i dziesiątki innych czynników (często nieuświadamianych). Sam jestem częstym i chętnym czytelnikiem recenzji płytowych/filmowych/teatralnych/plastycznych/itp, ale weryfikacja ich z moimi własnymi odczuciami spowodowała nieufność i to, co nazwano tu wcześniej - kryzys autorytetów...

Parantulla zaimponował mi czymś, czego sam nie zrobiłem - w "o sobie" podał bardzo precyzyjne dane, łącznie z datą urodzenia. Występuje więc w otwartej przyłbicy i to jest warte naśladowania w forum!

Pozdrowienia

muzyka łagodzi obyczaje

Przyzwyczaiłem się do tego wątku, więc znieście jeszcze jedno zdanie;-)

jotesz>

Pomijając analizy muzyczne (muzykologiczne) utworów - obiektywnych recenzji nie ma. Natomiast pomimo tytułu, wątek zaproponowany przez Decao dotyczyć miał czegoś zupełnie innego;-) I na to pytanie czy wątpliwość chyba nikt nie udzielił odpowiedzi. A - jak mi się wydaje - chodziło mu o to, czy mogą być "obiektywne" recenzje w tym sensie, że niezależne od faktu, że recenzent jest jednocześnie dystrybutorem płyt. Przy czym, zauważam, że sam Decao odpowiedział, że w przypadku Tomka Konwenta, recenzje te są "rzetelne" (imo to więcej, czy też bardziej wartościowe od obiektywności). Wydaje mi się też, że cały zaproponowany wątek miał pójść bardziej w kierunku: czy dystrybutor ma prawo do recenzji dystrybuowanych przez siebie płyt? Poszło w kierunku czy w ogóle recenzje są potrzebne tudzież, czy ktokolwiek ma prawo do publicznej recenzji płyt. To chyba nie to samo.

na zapytanie czy dystrybutor ma prawo do recenzowania sprzedawanych przez siebie płyt odpowiedzieli już dawno prości ludzie przysłowiem "każda liszka swój ogonek chwali". Niedaleko też odbiega powiedzenie "kruk krukowi oka nie wykole"...

Recenzje w gazetkach wytwórni czy empiku traktuję jak reklamy, bo nimi są, strojąc się w piórka nibyobiektywnych recenzji.

Kiedyś, przed stu laty, sam pracowałem w gazecie i przypadł mi kącik muzyczny, bo lubiłem muzykę bardziej niż inni wokół, więc uznano mnie za znawcę. Pisałem tylko o swoich emocjach, bo teoretyzować nie mogłem jako dyletant - pisałem zresztą tylko o szeroko pojętej muzyce popularnej. Na szczęście szybko się to skończyło, bo gazeta uznała (słusznie), że małolaty informacje i recenzje znajdują gdzie indziej i gazeta w zasadzie nie dla nich się ukazuje. Teraz z trzech gazet (wrocławskich) zrobiła się jedna gazeta w łapach jednego właściciela (siedzącego wieleset kilometrów dalej) - muzyką nikt się tam nie przejmuje, chyba że jako produktem ubocznym gwiazd, tworzonym między jednym skandalem a drugą sensacją...

ps. na szczęście i ja w gazecie od dawna nie pracuję...

muzyka łagodzi obyczaje

Wątek jest całkiem w dechę. A nawet zaczął chyba w końcu iść we właściwym (założonym) kierunku. Chociaz recenzji nie czytam z wiadomych względów to uczestnicząc w tej tu oto dyskusji siłą rzeczy poznałem kilka nazwisk, które zamierzam w najbliższym czasie "wypróbować". Może akurat znajde cos fajnego na co nigdy nie zwróciłbym uwagi. I taka by była mniej więcej konkluzja: Spróbowac nigdy nie zaszkodzi, ale po recenzji typu "dno, chłam, szmira, tandeta..." odnoszącej sie do płyty wykonawcy, którego nigdy nie słyszałem ... A dobra, wiecie o co chodzi, więc oszczędzę Wam cierpień ;-))

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Piotr napisal:

 

>Przy obecnym zróżnicowaniu postaw i różnicach społecznych (co na zachodzie od dawna jest normą) [ciach]

 

Nasi bracia, towarzysze w Zwiazku Radzieckim to... Rece, nogi i biust opadaja. Pweni ludzie niczego sie nie naucza.

->dudivan

 

Przejedź się do Holandii, do Paryża czy jakiegoś większego miasta w b.RFN. Mnóstwo ludzi ze wszystkich stron świata, od murzynowa po chinczykowo, jakies indonezyjskie knajpy i kapele po tureckie i arabskie kapele semi-jazzowe. W przeciwieństwie do świata artystycznego w Polsce tam więcej się robi niż mówi i gdy ktoś gra czy ocenia płyty to jest tylko jego prywatna sprawa. To jest rynek a wszystko polega na tym żeby znaleźć klientów. Tam każdy rodzaj muzyki znajdzie swoich słuchaczy bo zróżnicowanie jest tam dużo większe. Od arabskich fundamentalistów przez zielonoświątkowców i jehowy do ruchów gejowskich. O ile nikogo się nie uszkadza czy przeszkadza komuś w pracy lub wypoczynku to można robić wszystko a u nas przy byle pierdule gazety się rozpisują a artystyczne miernoty są ustawiane jako najlepsi.

W tym wątku na forum niektórzy wymagają od recenzentów nieokreślonej bliżej obiektywności (które i tak nie istnieje) a to jest obojętne bo na zachodzie każdy odpowiada za siebie i nie ma żadnego pieprzenia o "misji", imponderabiliach itd o czym tak chętnie rozmawiają niektórzy nasi komentatorzy. Muzyka ma pasować klientom ale nie jako taka tylko każdy klient powinien znaleźć swoją muzykę i tyle. Problemem jest u nas to że praktycznie nie isnieją instytucje i prywatni mecensi wspierający kulturę co jest normą w Europie czy USA. Ze względu na mikry kapitał na tym rynku ilość środowisk kulturotwórczych jest bardzo mała i większość z naszych recenzentów jest mniej czy bardziej związana z muzykami czy wydawcami w "zbyt bliskim" stopniu.

Kończąc ten temat - dopóki nie będzie bogactwa wyboru większość recenzentów w prywatnych mediach będzie siedzieć u wydawców i tyle. Zanim zajmiemy się kulturą najpierw powinniśmy zająć się pieniędzmi :-)

bez nich nie ma kultury

"Obiektywnosc nie istnieje" ? Czy mam to traktowac jako sad obiektywny ? LOL !

 

Wolalbyc aby twoj syn byl gejem-mulatem bebniacym w dzielnicy hippisowskiej na tam-tamach czy nordyckim pianista brzdakajacym Rachmaninowa ?

->dudivan

Pokaż mi współcześnie żyjącego nordyka który POTRAFI w czasie jednego wieczoru dobrze zaśpiewać partię Zygfryda. Niestety wszyscy powymierali. Beethoven też czeka na lepsze czasy bo dzisiaj to albo współczesne dziwadła albo dawne brzdąkania coś sobą przedstawiają.

 

Może nie będzie tak czarno jak piszesz ;-) ale skończyły się czasy dominacji kultury europejskiej. Ludzie się zdegenerowali i tyle. Mamy czasy specjalizacji i tylko w niszach coś ciekawego się dzieje bo reszta to albo masówka albo nudne rzemiosło. Taki Brendel, Harding czy Thielemann "nie stają" Polliniemu, Dorati czy Richterowi. Porównując "Kapelę ze wsi Warszawa" z polskimi orkiestrami wybieram "Kapelę". Czemu? Wystarczy posłuchać tych orkiestr :-)

tja. szesc lat temu bodaj dostalem samplera chyba pierwszej plyty kapeli ze wsi. kleszczu mnie ja dostarczyl. i ja wtedy mowilem - ludzie, ludzie, ludzie! i co? dopiero teraz kapela jarzy? porazka, porazka, jak pragne zdrowia. piotr, ty masz racje

chle, chle, sprawa jest duzo starsza, bo wlasnie wygrzebalem te plyte. nosi tytul kapela ze wsi warszawa, pochodzi z 1998 roku, wydana zostala przez hopsasa classic polo, a jej sponsorami m.in byla dwojka, kamahuk oraz radiowe centrum kultury ludowej. wydawca - soundpol. produkcja wg koncepcji kleszcza. wianek namalowany przez agnieszke kleszcz. tak, mysle, ze to jest jedna z najwiekszych porazek, choc chcialoby sie to nazwac mocniej, polskiej krytyki, czy jak ja zwac, bo najmniejsza mam ochote nazywac ja krytyka.

  • 3 tygodnie później...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.