Skocz do zawartości
IGNORED

Sprzężenie zwrotne a barwa dźwięku


poirot

Rekomendowane odpowiedzi

To co nam chyba zostalo to zgodzic sie, ze sie roznimy. Nie rozumiem co znaczy "super sygnal na wejsciu-gowno na wyjsciu".

To nie jest moim motto, to sa twoje slowa. Moim mottem jest super muzyka , nic wiecej lub mnej. Nie mam zielonego pojecia co to jest Hi-End, wiem za to jak brzmi dobra muzyka. Nie ma czegos takiego jak "calkowicie przezroczysty dla sygnalu" sprzet. Jak go albo zbudujesz albo znajdzesz, daj znac. Bedzie to niesamowite i historyczne osiagniecie, jeszcze nikomu na tej planecie sie to nie udalo, wiec powodzenia. A jezeli chodzi o "chore paranoje", to napisz mi prosze, co by sie stalo, gdybys uslyszal wzmacniacz pelen tych chorych paranoi i stwierdzil, ze jest to najlepiej brzmiacy wzmacniacz jaki slyszales?

Pamietam, gdy pojawily sie po dlugej przerwie wzmacniacze SE na 300b, na okladce Stereophile bylo zdjecie Carry 300b (10 W) i obok tranzystorowy Krell (300 W czy 500W) i na tej samej okladce pytanie: czy to jest mozliwe, zeby oba byly dobre ?

Jak to jest mozliwe, zeby Carry brzmial dobrze i Krell brzmial dobrze? Jeden z nich musi byc przesiesz zly. Pamietam, ze zwolennicy Krella podali podobny argumentu, Carry to nic innego tylko drogi regulator tonu. Podobny argument to twojego.

Od tego czasu minelo ponad dziesiec lat i co sie okazalo: pojawil sie na nowo przemysl wzmacniaczy lampowych, pomyszkuj w sieci, poczytaj co ludzie pisza o regulatorach tonowych i chyba najwaznejsze: posluchaj je bez uprzedzen, moze przekonasz sie o czym mowa.

Witam

Zacznijmy od początku, czyli od momentu nagrania dźwięku. Nim zostanie wtłoczony w płytę przechodzi ( w sprzęcie realizatorskim) przez szereg opampów, z których chyba każdy na wyjściu ma układ PP, a głębokie NFB to standard. Teraz nasz system. W większości odtwarzaczy CD przetwornik I/V i bufor to opampy (znowu PP i głębokie NFB), a wzmacniacze - tam powszechnie króluje układ PP. Takie tory - nagraniowy i odtwarzający gdyby nie były wyposażone w generatory harmonicznych, dostarczały by dźwięk bezbarwny, idealnie sterylny jak wyżej wspomniana woda destylowana. W dobrych studiach tymi generatorami są to różnej maści lampowe preampy, bufory, kompresory, a dobrze nagrana płyta to taka gdzie realizator potrafił w materiale nagranym zachować poziom i rodzaj harmonicznych odpowiadający naturalnemu dźwiękowi. U nas takim generatorem jest głównie wzmacniacz, jeżeli do dźwięku z CD potrafi dodać harmoniczne, które swym charakterem upodobnią go do dźwięku naturalnego to jest to wzmacniacz dobry. A o tym, że nie jest to łatwe świadczy to, że naprawdę dobrze grających wzmacniaczy nie jest aż tak wiele.

Tak sobie to czytam i widzę tu odwieczne poszukiwanie prawdy i walkę jednych z drugimi - inżynierów z melomanami. Ta walka mnie też fascynuje od lat ale ja raczej nie zabierałem głosu upierając się przy jakiejś jednej teorii, tylko na własne potrzeby zgłębiam temat praktycznie.

Panowie! (i Panie?), według mnie jest tak:

Wzmacniacz - im lepszy tym lepszy, po prostu. Już widzę jak koteczek ostrzy pazury :-) Ale ale, cała rzecz sprowadza się do dopasowania wzmacniacza do głośnika. I tutaj "lepszy" dla oscyloskopu nie zawsze znaczy lepszy dla muzyki. A w zasadzie zawsze znaczy gorszy. Głośnik jest dość nieokiełznanym urządzeniem, które gdy dostaje jakiś idealny sygnał muzyczny - zagra go i tak po swojemu. A zatem sygnał trzeba byłoby mu odpowiednio przygotować. Zrobić to świadomie, po inżyniersku pewnie można i kiedyś ludzkość do tego dojdzie a w tej chwili okazuje się, że lampa sama robi to przez przypadek dość dobrze.

Gdyby się przyjrzeć przez lupę czasową głośnikowi, będzie podobny do galaretki z zimnych nóżek. O właśnie - taka galaretka dobrze oddaje zachowanie się układu wzmacniacz - głośnik. Trzymamy w ręce talerzyk (wyjście wzmacniacza) i poruszamy ręką w takt jakiegoś wymyślonego przebiegu w czasie. A czubek galaretki robi "swoje" ruchy, niekoniecznie z pełni zgodne z ruchami ręki. Teraz zauważmy jedną rzecz: mamy tu sprzężenie zwrotne w postaci wzroku, nasz mózg będzie próbował na bieżąco poprawiać położenie czubka galarety poprzez wpływanie na ruchy ręki. A jeśli zamkniemy oczy (brak sprzężenia) - będzie na pewno gorzej. Wystarczy spróbować stać na jednaj nodze z zamkniętymi oczami - spróbujcie sami.

To są rozważania na dłuższy wywód ale spójrzcie na te analogie. Aby sprowadzić ruch membrany do zgodnego z wymuszeniem (sygnałem z CD) nie wystarczy dbać (nawet bardzo przesadnie!) o idealną zgodność sygnału z CD z sygnałem sterującym głośnikiem. To nic nie daje jeśli nie badamy efektu, czyli ruchu membrany i nie podajemy tego właśnie sygnału w postaci sprzężenia zwrotnego. My nie chcemy (nie możemy) słuchać napięcia wzmacniacza tylko efektu ruchu membrany!

Dla potrzeb tego tekstu podam jeszcze taką analogię:

Załóżmy, że mamy skakankę. Człowiek (pomijając przeskakiwanie przez nią) potrafi bardzo szybko wprawić ją w ruch. A spróbujmy przykręcić końce skakanki do jakiegoś napędzanego silnikiem koła wykonującego podobny ruch co nasze ręce. Skakanka nie ruszy!, nie będzie się poruszać tak jak chcieliśmy, chociażby ten silnik był stabilizowany kwarcem. Tutaj bez sprzężenia nie ujedzie się w ogóle. Sprzężenie jest tutaj najważniejsze!

Musimy czuć reakcję dłoni na linkę skakanki albo widzieć jej ruchy, a najlepiej jedno i drugie.

Lampówka - fajna rzecz, ładnie gra ale do cholery dlaczego nie użyć do odtwarzania muzyki czegoś nowocześniejszego? To jest moje motto życiowe :-)

Poczekam na Wasz odzew bo mam trochę własnych doświadczeń, którymi mogę sie z Wami podzielić gdyby temat był dla kogoś interesujący.

Jeszcze odnośnie życiodajnego dodawania harmonicznych przez wzmacniacz. Takie dodawanie od siebie ze wszech miar zasługuje na potępienie. ALE jeśli dzięki dołożeniu jakichś zniekształceń przez układ wzmacniacza okaże się, że fala akustyczna ma mniejsze zniekształcenia względem oryginału - to trzeba to zostawić jako tzw. słynne "mniejsze zło". I tak działa lampówka. Lampówkę łatwo zrobić, fajnie wygląda, grzeje itd. no ale dlaczego jeśli ktoś sobie nie życzy ma z niej korzystać? Za głębokiego PRL-u w jakiejś książce o wzmacniaczach (chyba p. Witort) napisał, że:

"wzmacniacz tranzystorowy jest lepszy od lampowego i to pod każdym względem"!

Teraz tylko pozostaje to doprowadzić do zgodności z prawdą ...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.