Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj zainaugurowałem moje przejazdy na pętli wokół jeziorka Kierskiego. Przy okazji zmierzyłem jeszcze raz długość trasy - 37km. Dałem z siebie wszystko i jestem umierający. Macie może jakieś sposoby na ten rodzaj zmęczenia połączony z bólem czterech liter, pleców i ogólnym wyczerpaniem? Jak to do jutra wyleczyć, bo jutro około południa planuję powtórkę trasy (i tak codziennie:)

crategus, ja też :) Jeżdze na Vexolu, ostatnio na łańcuchu za 30 zł zrobiłem 1400 km i pan w serwisie jak sprawdził długość, to powiedział, że jeszcze troche moge pojeździć. Wymieniłem do kilka dni temu, miał 2500 km. Smaruje jak przyjdzie taka potrzeba, z czyszczeniem gorzej, ale ze 2 mycia w głębokiej kąpieli przeżył. To i tak chyba niezły wynik. Kolega nie mył i nie smarował i po 1500 musiał wymienić kasete bo łańcuch się ślizgał...

Oto mój Traper. Jeśli chodzi o łańcuch, to teraz w kwietniu wymieniłem na nowy (zwykły za 15 zł), ale jak długo stary był używany nie pamiętam. W każdym razie pomiędzy starym a nowym jest różnica jednego ogniwa na długości, tak się rozciągnął. Miałem go może 3-4 lata, a rocznie robię ok.1000-1500 km, bo praktycznie jeżdże od maja do sierpnia, we wrześniu to już rzadko. Co kilka tygodni przeczyszczam tylko łańcuch szczotką stalową i oliwię olejarką jakimś olejem (jedną kroplę na łączenie ogniw) i tyłe.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Trochę zdjęcie nie wtym kierunku.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ostatnio doposazylem swoj rower w bidon, rogi i licznik. O ile te dwie pierwsze rzeczy sa raczej proste i sprawuje sie super to z licznikiem Polar'a jest juz problem.

 

Mam pytanie od uzytkownikow licznikow firmy Polar a zwlaszcza modelu CS100. Czy to normalne, ze licznik pokazuje predkosc z tak duzym opoznienm i zadkim probkowaniem. Rower juz dawno stoji, pol ''bidonu'' wypite a on jeszcze predkosc pokazuje. POdobna sytuacja jest jak ruszam, polowa trasy przejechana a to si eokazuje, ze dopiero co predkosc przekropczyla ''0''. Jedyne co w nim dobrze dziala to pulsometr. Pokazuje, ze nie mam kondycji.

na jakiej wysokosci masz magnes????- powonien byc w połowie długosci szprych

i oległosc miedzy magnesem a tym co masz na widelcu (niewiem jak sie to nazywa) nie powinna przekarczac 0,5 cm

Magnes na kole jest ciut wyzej niz polowa wysokosci szprychy. Inaczej odleglsoc miedzy nim a czyjnikiem na widelcu robi sie wieksza niz 0,4 (nie 0,5) a odleglosc miedzy zespolem czujnikow a licznikiem jest wiekszka niz rekomndowane 50 cm.

Problem nie tkwi w tym, ze liczniik nie dzila/zle dziala, dziala poprostu z wielkim opoznieniem.

jesli rozmiar koła jest wprowadzony dobrze to juz chyba trzeba oddac do naprawy- ale poczekaj jeszce na rady innych i odwiedz

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) moze tam pomoga

pozdro

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

pojęcia nie mam o tym liczniku - ale zmień baterie na nowe, zmniejsz do minimum odległość między nadajnikiem i odbiornikiem i ręcznie magnesem wykonaj symulację (zobacz jak działa), zresetuj licznik (wydłub baterie na dłuższy czas - czy jak to się tam robi w tym modelu).

do Harvi

liczniki bezprzewodowe nie są ( jeszcze ) doskonałe , nawet te najdroższe , sprzedaje je w swoim sklepie rowerowym i wiem co nieco na ten temat .

Sam próbowałem z niemiecką Sigmą 1200 + RDS i wykryłem że potrafi przekłamywac dane ( np. różne wskazania co do przejechania tego samego odcinka ) , nie wspominając o zakłóceniach kiedy rowerzysta jedzie np. wzdłóż trakcji wysokiego napięcia .

 

Niektóre liczniki , czy to przewodowe czy bezprzewodowe mają opużniony czas reakcji , ale jest jedna podstawowa zasada :magnes na szprysze absolutnie nie może być w połowie jej długości tylko powinien być jak najniżej aby jego odległość do czójnika była jak najmniejsza .

To, ze czujnik powinen byc jak najblizej magnesu to wiem (producen zaleca mniej niz 4 mm, co jest nieosiagalne przy 50 cm zasiegu czujnika). CAly ukad jest w polowie kola ale tak podczepiony, ze odstep jest prawidlowy,. Pulsometr bezprzewodowy dziala bez zarzutu dlatego dziwe sie , ze predkosc/dystans dziala z opznieniem. Zobacze jeszcze jak bedzie z czujnikiem Kadencji. Moze taki urook bezprzewodowych licznikow, choc od Polara spodziewalem sie wiecej.

rekin, 2 Cze 2006, 22:01

Macie może jakieś

>sposoby na ten rodzaj zmęczenia połączony z bólem czterech liter, pleców i ogólnym wyczerpaniem? Jak

>to do jutra wyleczyć, bo jutro około południa planuję powtórkę trasy (i tak codziennie:)

 

 

Częsty trning to najlepsze lekarstwo a raczej działanie prewecyjne:)

pozdrawiam i zazdroszcze:)

>rekin

Co Ci mogę poradzić. Na początek sezonu i dłuższe trasu używaj spodenek z pampersem. Pierwszy raz musi boleć - jak mawiają moi koledzy. Później będzie już tylko lepiej. Browarek też sie sprawdza.

Mam do Ciebie pytanie. Mógłbyś mi zasugerować którędy robisz pętle dookoła jeziora kierskiego? Jestem z Szamotuł i niedalej jak 3 tygodnie temu wybrałem się do Kiekrza rowerem i pętlę dookoła jeziora problem tylko w tym, że próbowałem znaleźć jakąś ścieżkę nad samym brzegiem, ale w Chybach zmuszony zostałem wyjechać na trasę Poznań - Chamonix i dalej asfaltem do Kobylnik gdzie odbiłem na Rogierówko. Czy znasz inna trase.

>Harvi

Polar to znamienita firma (ich pulsometry to legenda) i nie sądzę, aby taka wpadka im się przytrafiła. Coś musi być nie teges - może jednak awaria. O minusach transmisji bezprzewodowej słyszałem dlatego ja zdecydowałem się na VDO HC12.6 (też z pulsometrem) ale jest to model przewodowy.

 

Pozdrower

Bez pampersa nie ruszam się:) Browarka wypijam zwykle zaraz po trasie, a w trasę zabieram zwykle butelkę z wodą i jakiegoś batona typu Mars/Snickers.

Trasę wokół j. kierskiego robię zwykle startując od przejazdu kolejowego szutrem w prawo, później wzdłuż jeziorka obok ośrodka rehabilitacyjnego - dojeżdżam do Krzyżownik i nadal wzdłuż jeziorka pod górę. Tutaj zaczyna się problem, bo trasy wzdłuż brzegu nie ma - same zamknięte osrodki. Wyjeżdżam na drogę, którą pedałuję do Chyb i jakieś 100 metrów za spożywczakiem skręcam w prawo i jadę przez pole (obecnie zarośnięte) aż dojadę do mostka (niedaleko osrodka windsurfingowego). Później kawałek szutrem i asfaltem do Kiekrza (obok kościoła) i znów na drogę rowerową, przez przejazd i do Strzeszynka...

W temacie licznika natomiast mogę powiedzieć tyle, że w poprzednim rowerku miałem podobny problem z Sigmą (chyba 400). Załatwiłem to we własnym zakresie idąc do elektronicznego i kupując nowy kontaktron. Problem z magnesikiem przy szprysze również załatwiłem samodzielnie przy pomocy serwisu Allegro, gdzie zakupiłem magnesik neodymowy 4x2mm. Trochę zabawy było z jego zamocowaniem, bo chciałem zachować mocowanie na klipsa, ale udało się. Całość działała rok i cieszyłem się aż mi nie zapie...li rowerka wraz z owym licznikiem.

rekin

Moze juz pisales i moze przeoczylem. jle kilometrów w ile minut?

Wogóle to jestem w szoku, nie jestem chwalipieta. Przez ostatnie kilka dni pobytu w Gd posunalem ewolucje rowerowa co najmniej 3 kroki naprzód. Jesli znudzilo sie komus xc i jest rozsadnym ryzykantem- to tylko skoki, albo prawie zawsze skoki. Tutaj dopiero mozna sie rozwijac!

=> adik,

 

Masz racje, w skokach rzeczywiście można sie rozwijać. Z tym że krótko, zwijać natomiast bedziesz sie już nieco dłużej.

 

Jak sobie tak trochę poskaczesz to za kilka lat jak bedziesz szedł ulicą to wcześniej będzie Cię słychac niż widać.

 

Wielu moich młodych i gniewnych znajomych właśnie jest już na tym etapie. Znam również wielu posuniętych wiekowo, którzy do dzisiaj cieszą sie z jazdy na rowerze, uczestniczą w maratonach z niezłym skutkiem, jednak nigdy nie skakali.

 

Wybór należy do Ciebie.

 

Życzę powodzenia, mocnych kości i wytrzymałych stawów, przy okazji moja dobra rada: zacznij już zbierać pieniądze na leczenie u dobrego ortopedy.

 

I nie myśl sobie, że jestem złośliwy. Napisałem to bo właśnie jestem życzliwy.

Poprostu szkoda zdrowia.

Przypomina mi się historia jak jeden z moich znajomych pojechał kilka lat temu do Karpacza lub Szklarskiej i na kwaterze, którą wynajęli gościli już młodzi, którzy następnego dnia mieli startować w DH. Kolo wraz ze swoimi ludźmi przysiedli się do sportowców pijąc jednego browara za drugim podczas gdy sportowcy czyścili i pucowali swoje maszyny na błysk. Następnego dnia kiedy obudzili się na kacu (trochę im się przysnęło), już było po zawodach a trzech z pięciu gości przywieziono na kwaterę w gipsie (jakieś połamane ręce, obojczyki, żebrami to już nikt się nie przejmował).

Pozdrower

>rekin

"Tutaj zaczyna się problem, bo trasy wzdłuż brzegu nie ma - same zamknięte ośrodki." - hehehe ja ostatnio przebiłem się przez jeden z ośrodków i znalazłem takiego singletracka wzdłuż samego brzegu jeziora, ale kiedy dojechałem do Chyb (czy Chybów) gdzie posiadłości poznańskich krezusów sięgają do samego jeziora musiałem wrócić na asfalt.

 

„Wyjeżdżam na drogę, którą pedałuję do Chyb i jakieś 100 metrów za spożywczakiem skręcam w prawo i jadę przez pole (obecnie zarośnięte) aż dojadę do mostka (niedaleko ośrodka windsurfingowego). Później kawałek szutrem i asfaltem do Kiekrza” - rozumiem, że masz na myśli ten stary spożywczy na zakręcie drogi Poznań-Szamotuły? I pewnie przy sklepie zaraz skręcasz w tą drogę w prawo w stronę jeziora? Ja tego wariantu nie testowałem, ale będąc w Chybach napotkałem podmokłe tereny, jakieś trzciny, których nie wiedziałem jak ominąć, dlatego wróciłem na wspomnianą trasę Poznań-Szamotuły i przed tablicą Kobylniki skręciłem w prawo na Rogierówko, Kiekrz (cały czas asfaltem). Dalej już wiem.

 

>adik

Pamiętaj tylko, że rower do xc to nie jest rower przeznaczony do skakania. Do tego służą rowery mocniejsze (dirtowe, enduro). Rower do xc z założenia musi być bardzo lekki, a wiec tylko na tyle mocny, by nie złożył się Tobie w czasie jazdy. Więc jeśli skaczesz przez drzewa, schody i takie tam rzeczy na rowerze do xc to kusisz los.

 

Na zdjęciu poniżej gostek podczas wyścigu w Skoda Grand Prix MTB w Czarnkowie w 2004 roku po skoku złamał kierownice. Po takiej glebie, jaką on zaliczył to mnie by już na świecie nie było, ale ten się jeszcze pozbierał i uciekł z trasy wyścigu. Niestety zdjęcie nie oddaje tego co stało się później z bikerem. Widać tylko, ze niezbyt czysto wylądował, ale wierzcie mi, że nie chciałbym wywinąć takiego orła jak on wtedy przy pełnej prędkości.

 

Pozdrower

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Mi nie chodzi o spadanie w przepasc, tylko skoki na wyprofilowanych obiektach. Ladowanie jest ledwo odczówalne. Byc moze bedzie jak piszesz, nie prazeszkadza mi to. Nauka rozwija sie w postepie logartymicznym wierze, ze medycyna tez.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.