Skocz do zawartości
IGNORED

Kolce na sztywno czy na miękko ?


Locaj

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie moze nie istotne ale wg mnie bardzo wazne ... Kolce pod kolumny podlogowe jak lepiej monotwac.

Montowac kolce na sztywno czyli wiercic dziury w obudowie kolumny ? Zeby siedzialy jak najciasniej i sztywno...

Czy montowac na miękko czyli na gumce albo tasmie dwustronnie klejacej ? Zeby byla dodatkowa amortyzacja ...

 

Nie wiem czy jest roznica ale wg mnie jest... I co lepiej wybrac dla kotroli basu i zmniejszenia przenoszenia basu na podloge (czyli sufit sasiada) ...

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/26494-kolce-na-sztywno-czy-na-mi%C4%99kko/
Udostępnij na innych stronach

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Może pomoże :)

 

Wydaje mi się że im sztywniej, tym wyżej rezonanse...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

DRGANIA WYSTĘPUJĄCYCH W STRUKTURACH ZESPOŁÓW GŁOŚNIKOWEYCH I

Tomasz Przygoda

 

W niniejszym artykule chciałbym podzielić się kilkoma spostrzeżeniami, które dotyczą tak zachowań struktury obudów głośnikowych, jak i samej ich konstrukcji. Ponoć prawdziwe jest stwierdzenie, że każdy wzór fizyczny bądź wykres zawarty w tekście obniża o połowę liczbę potencjalnych czytelników. Postaram się nie używać takowych, a rozważania swoje prowadzić na gruncie czysto praktycznym. Artykuł ten nie jest poradnikiem, lecz kwintesencją mojej pracy doświadczalnej i badań nad zachowaniem struktur drgających.

 

Patrząc na obecną technikę wytwarzania tej najważniejszej obok przetwornika części zespołu głośnikowego, uświadamiamy sobie, jak jeszcze (tak w teorii, jak i w praktyce) dalecy jesteśmy od ideału. Tysiące koncepcji, mających nas do niego przybliżyć, tworzą tak naprawdę chaos, trudny do zrozumienia nawet dla doświadczonego człowieka, posiadającego "złote uszy". To wynik niedoskonałości - podążamy w dalszym ciągu złą drogą, ale nie wynika to oczywiście z naszej niewiedzy, ale z braku odpowiednich technologii. Jak bowiem mamy wyprodukować coś tak irracjonalnego, jak źródło punktowe? Należałoby zerwać ze wszystkim, co do tej pory znane, i stworzyć coś zupełnie nowego. Przetworniki plazmowe w całym paśmie przetwarzania, a może przetworniki macierzowe? Raczej nie. Najbardziej zbliżona do ideału będzie stymulacja wewnętrznego ośrodka słuchu lub - idąc jeszcze dalej - ośrodka słuchu znajdującego się w płatach skroniowych bezpośrednio ze źródła. Jest to jednak odległa przyszłość, a realizacja tego oparta będzie nie tyle na fizyce i rozwijaniu nowoczesnych technologii materiałowych, ile na rozwoju medycyny i biologii. Obecnie natomiast należy sobie uświadomić, jak bardzo problematyczna jest funkcja, którą spełnia dynamiczny zespół głośnikowy w naszym systemie audio.

 

Zacznijmy od spraw najprostszych, ale tak naprawdę czasami nie do końca oczywistych. Układ drgający, jakim jest niewątpliwie zespół głośnikowy, składa się ze ściśle ze sobą związanych: przetwornika, jego odgrody oraz pomieszczenia, w którym cały układ się znajduje. Nie stanowią one i nie mogą stanowić odrębnych części. Nie mam na myśli warunków laboratoryjnych, w których to, korzystając z komory bezechowej, można uzyskać akustyczną separację poszczególnych unitów, ale tradycyjne pomieszczenie z jego wszystkimi wadami. Tylko takie bowiem założenie pozwoli nam rozumować w sferze praktycznej, a nie teoretycznej, zupełnie nam niepotrzebnej, a czasami wręcz złudnej i wprowadzającej w błąd. Weźmy pod uwagę układ przetwornik - odgroda akustyczna (pisząc "odgroda", mam oczywiście na myśli obudowę zespołu). Układ ten powinien stanowić nieskończenie sztywną i nieskończenie lekką strukturę - a to oczywiście utopia. Problemy, z którymi musimy się zmierzyć, możemy podzielić na trzy rodzaje:

pierwszy i najważniejszy to promieniowanie ścian, wynikające z niedostatecznego wytłumienia drgań wewnętrznej masy powietrza, oraz ściśle z nimi związane drgania całej struktury, a także fale stojące powstające wewnątrz obudowy;

drugi rodzaj to promieniowanie frontowej ściany, która jest pobudzana bezpośrednio przez kosz przetwornika;

wreszcie rodzaj trzeci, obejmujący negatywny wpływ działania sprężystej masy powietrza na membranę, która jest w związku z tym modulowana zupełnie nie kontrolowanymi (względem sygnału sterującego) impulsami.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Proponuję następujący eksperyment, doskonale obrazujący dwa pierwsze problemy. Zamknijmy nasz modelowy zespół głośnikowy (dla uproszczenia niech będzie to tylko przetwornik nisko-średniotonowy) w szczelnej komorze, która będzie naszym modelem obudowy głównej (rys. 1). Aby efekt był wiarygodny, zewnętrzna powłoka musi być oczywiście zbliżona do struktury standardowych konstrukcji, a więc ~25 mm MDF, wzmocnienia itd. Zauważmy, że uzyskujemy w ten sposób niemal idealnie wierne odtworzenie zespołu głośnikowego, pozbawione jednakże głównego promieniowania przetwornika. Mamy bowiem tak promieniowanie pochodzące od drgań wewnętrznej masy powietrza (przednia strona membrany jest w naszym przypadku stroną tylną standardowo zabudowanego przetwornika), jak i modulację przedniej ściany przez kosz przetwornika (przytwierdzonego do niej np. sześcioma tulejami dystansowymi). To, co słyszymy (a proszę mi wierzyć, słyszymy bardzo dużo!), to pasożytnicze promieniowanie, degradujące w istotny sposób nasz sygnał wyjściowy. Doskonale w tym przypadku słychać wpływ takich rozwiązań, jak wzmocnienia wewnętrzne czy też różne rodzaje wytłumień na końcowy efekt. Sposób ten jest o tyle dobry, że na bieżąco otrzymujemy wynik, a - co istotniejsze - słyszymy rezultaty na własne uszy. Naszym celem jest wtedy jedno - spowodować spadek promieniowania do zera - przy wysterowanym w pełni "wewnętrznym głośniku" nie powinniśmy słyszeć absolutnie niczego, gdyż to, co słychać, nakłada nam się w najprostszy sposób na użyteczny sygnał. Otrzymujemy w ten sposób, zamiast "czystego" dwukanałowego toru stereo, dodatkowo dwa stłumione i nie kontrolowane źródła. Efekt? Nie muszę chyba pisać o wpływie tych "dodatkowych" źródeł na stereofonię, a także na zrównoważenie tonalne. Dlatego tak ważne jest wytłumienie tego niepożądanego promieniowania. Istotne w naszych rozważaniach są dwa fakty: pojęcie tłumienia oraz zasada zachowania energii, znana nam z fizyki. Tłumienie to nic innego jak przekazywanie energii jednego czynnego ośrodka drugiemu i związane z tym jej straty, zasada zachowania energii mówi nam z kolei, że interesująca nas reszta przekazanej energii nie może tak po prostu zniknąć, czyniąc nas szczęśliwymi. Rodzi się pytanie: jeśli nie możemy się jej pozbyć, co w takim razie możemy zrobić?

 

Otóż możemy ją zamienić w ciepło lub - mówiąc inaczej - odebrać jej znaczącą część. Jest to skuteczny i zarazem jedyny sposób.

 

W tym miejscu należy wyjaśnić pojęcia drgań i rezonansu. Należy z naciskiem dodać, że rezonanse akustyczne, a przede wszystkim rezonanse własne ścian obudowy, nie mają tak zgubnego wpływu na promieniowanie użyteczne zespołu, jak to się wielokrotnie podkreśla. Stwierdzenia, jakoby obudowa zestawu X miała doskonałe właściwości, ponieważ ma pochyloną ścianę i w związku z tym brak w niej fal stojących, jest daleko posuniętym uproszczeniem. Oczywiste jest, że fale będące w superpozycji są wzmacniane i modulują tylną stronę membrany oraz wpływają na rozkład drgań w strukturze ścian, a tym samym na zamocowanie kosza przetwornika (który jest w tym szczególnym przypadku niestabilny), aby jednak zjawisko to było bardzo wyraźne, muszą być spełnione pewne warunki:

czynnik pobudzający (przetwornik) musi generować w długim ciągu czasu stały, a co więcej - określony (amplituda i częstotliwość) sygnał tak, aby rezonans mógł się rozwinąć i ustabilizować. Jak wiemy, sygnał pochodzący z naszego źródła nie ma takich własności;

struktura obudowy musiałaby mieć bardzo duże rozmiary, aby powstały w niej rezonanse o dużej energii własnej (niskoczęstotliwościowe);

w przypadku tradycyjnej obudowy zamknięta masa powietrza ma właściwości zbliżone do ciała stałego, mówiąc inaczej: ma zdecydowanie niższą podatność (dzięki temu przecież możemy korzystać z dobrodziejstwa, jakim jest bas-refleks). W związku z tym jakiekolwiek rezonanse akustyczne, mimo że oczywiście występują, nie mają takich tendencji do wzbudzania się i wzmacniania, jak np. w pomieszczeniu odsłuchowym.

 

Podobnie jest z rezonansami w samej strukturze ścian. Z naciskiem podkreślam, że w dobrze zaprojektowanej strukturze obudowy nie powinno być w ogóle słyszalnych rezonansów! Rezonują struny fortepianu i blachy perkusyjne, rezonuje słup powietrza w piszczałkach organowych i instrumentach dętych, wreszcie rezonuje szyba okienna, gdy podkręcimy gałkę "na trzecią", ale nie ściany obudowy, które zawsze tylko drgają! Są to tzw. drgania gasnące. Rzecz jasna, potrącona struna gitary to nic innego jak drganie gasnące o określonej częstotliwości rezonansowej, ale efekt w porównaniu z pobudzoną płytą drewnianą jest o wiele wyraźniejszy, a - co istotniejsze - znacznie dłuższy w czasie. Podczas pobudzenia powierzchni, jaką niewątpliwie jest ściana zespołu, jej energia kinetyczna, po ustaniu siły pobudzającej, zostaje przekształcona w drgania, które z racji strat cieplnych charakteryzują się okresem zgodnym z podstawową częstotliwością mechaniczną struktury, ale z malejącą w czasie amplitudą - aż do jej całkowitego zaniku. Rezonanse są niejako pochodną drgań - powstają wtedy, gdy częstotliwość własnego rezonansu mechanicznego ścian obudowy jest taka sama jak częstotliwość ośrodka zaburzającego (w naszym przypadku - masy powietrza wypełniającej obudowę i bezpośrednio kosz przetwornika). Tak określoną częstotliwość rezonansową ma oczywiście każde ciało fizyczne stałe, ciekłe lub gazowe, ale tylko w rzadkich przypadkach (które są niezamierzone) efekt ten jest słyszalny. Rzecz jasna, na dostatecznie małej powierzchni każde drganie można określić jako rezonans, lecz rozumowanie takie do niczego nie prowadzi ani też niczego nie wyjaśnia. Wprowadza natomiast zupełnie zbędny chaos. Nigdy przecież nie powiemy, że muzyka to czysta sinusoida, a przecież jeśli spojrzymy na dostatecznie mały wycinek jej wykresu, okaże się, że tak jest w istocie.

 

Często traktuje się głośniki jak instrumenty muzyczne, przypisując ich wykonawstwu lutniczą szkołę. Z pozycji marketingowej jest to niewątpliwie bardzo skuteczne i bardzo "jakościowe" podejście, lecz fizyka, niestety, temu przeczy. Głośnik musi być bowiem zupełnym przeciwieństwem instrumentu muzycznego, którego dźwięk z założenia jest rezonansem! Chyba że ktoś pokusi się o stworzenie zespołów głośnikowych odtwarzających tylko pojedyncze instrumenty i tylko dla nich przeznaczonych. Wyobraźmy sobie bowiem zespoły głośnikowe o kształcie i funkcji pudła rezonansowego skrzypiec (a właściwie prawdziwy instrument), w których elementem napędzającym będzie przetwornik elektromagnetyczny, oddziałujący bezpośrednio na struny instrumentu i wysterowany specjalnie do tego celu spreparowanym sygnałem elektrycznym. Otrzymamy w ten sposób głośnik doskonały (odtwarzający oczywiście tylko solo na skrzypcach). Dobrze więc nazywać rzeczy po imieniu i zgodnie z tym traktować rezonans jako pobudzenie materiału do stabilnego w okresie i amplitudzie drgania - w naszym przypadku dodatkowo słyszalnego.

 

Występowanie rezonansów struktury można zresztą bardzo łatwo sprawdzić, podłączając generator pod terminale głośnikowe. Przemiatamy bardzo wolno sygnałem sinusoidalnym całe pasmo - rezonans nie powinien się pojawić, jeżeli jednak powstanie, to bardzo łatwo go wyeliminować przez montaż wewnątrz poprzeczek usztywniających (porada dla kogoś, kto buduje zestawy naprawdę wysokiej klasy: robimy to samo, ale stetoskopem badając każdą ze ścian - jeżeli na którejś z nich pojawi się niebezpieczny rezonans, lepiej ją doświadczalnie usztywnić, niż stosować płytki ołowiane - w takim przypadku bowiem niepotrzebnie wzrasta masa). Zresztą nawet tak dokładne strojenie struktury obudowy nie mówi nam wszystkiego, gdyż pomiary takie prowadzone są w stanie ustalonym, zupełnie odmiennym od rzeczywistego przebiegu muzycznego. Jednego możemy być pewni - jeżeli po takim dostrojeniu obudowy nie uwidaczniają się żadne rezonanse, nie pojawią się one na pewno po wysterowaniu tradycyjnym sygnałem muzycznym.

 

Zagadnienie odmiennych właściwości pomieszczenia i obudowy jest bardzo ważne. W praktyce (a nie w teorii!) opisywanie zjawisk zachodzących w obudowie i np. pomieszczeniu musi odbywać się na zupełnie różnych płaszczyznach. Podstawowym problemem jest tutaj sama propagacja fal akustycznych. W pomieszczeniu o wymiarach zbliżonych do długości fal niskich częstotliwości (lub od nich większych) energia rozprzestrzenia się falowo.

 

W obudowie natomiast, gdzie wymiary są dużo mniejsze, należy traktować zmiany ciśnienia jako zmiany impulsowe, nie mające jakichkolwiek właściwości falowych. Wyklucza to automatycznie tworzenie się fal stojących o dużej energii (częstotliwości bardzo niskie). Naturalnie, wewnętrzna masa powietrza ma swoją podatność; zmiana ciśnienia powodowana impulsem pochodzącym od tylnej strony membrany dochodzi do ścian z pewnym opóźnieniem, lecz jest to zjawisko marginalne w porównaniu do zachowania się fal akustycznych w dużych pomieszczeniach. Materiał obudowy (ściana naszego zestawu), będąc w bezpośrednim otoczeniu ośrodka zaburzającego (masa powietrza zamknięta w obudowie), przejmuje od niego energię drgań w około 30 - 80 %. Jest to wielkość znaczna, a spowodowana (inaczej niż w pomieszczeniu odsłuchowym) brakiem możliwości wytracenia energii w przestrzeni. Tu leży właśnie największa różnica między tymi, zdawałoby się, podobnymi obszarami. Rozpiętość tego wskaźnika wynika z zastosowania różnego rodzaju typów obudowy. Granicę 80 % osiągnie mała, zamknięta obudowa monitora podstawkowego, najmniej pochłonie system labiryntowy, który, po pierwsze, ma zawsze dużą objętość, a poza tym promieniowanie tylnej strony membrany jest, jak wiemy, odwracane w fazie i częściowo wykorzystywane oraz silnie tłumione wypełnieniem przestrzeni samego labiryntu. Komory typu bas-refleks, systemy z membraną bierną czy też posiadające akustyczny element stratny ARU (Acoustical Resistance Unit) będą niejako umiejscawiane pośrodku, zależnie od ich wielkości oraz ilości materiału tłumiącego wewnątrz.

 

Także badając zagadnienie w dziedzinie częstotliwości, dostrzegamy istotne różnice. O ile w przypadku pomieszczenia zwracamy uwagę na kontrolę (kontrolę - nigdy całkowite wytłumienie!) całego zakresu akustycznego, a z powodzeniem dzięki ustrojom akustycznym kontrolujemy częstotliwości powyżej ~200 Hz, to w przypadku zestawu głośnikowego mamy za zadanie całkowicie ich się pozbyć.

 

Z pomocą w tym trudnym zadaniu przychodzi nam fakt, że najwyższe częstotliwości (powyżej 13 ~ 15 kHz) są przez ścianę skutecznie pochłaniane i... niestety - to tyle korzyści, bowiem najniższe częstotliwości, nawet 1 - 2 Hz (!), sprawiają nam dużo kłopotu. Zabrzmiało to nieco przewrotnie: 1 - 2 Hz pochodzące z głośnika?! Oczywiście! Weźmy pod uwagę sam materiał muzyczny. Odważę się napisać, że w 80 % przypadków mamy do czynienia z podstawą basową w formie stabilnego w czasie i amplitudzie tętnienia. Rytmika perkusyjna, pochody kontrabasu czy też tak skrajne przypadki, jak nowoczesna muzyka techno to nic innego jak samoistne źródła częstotliwości od jednego do kilku herców o znacznej energii. Nie jest to oczywiście zakres akustyczny, ale typowo mechaniczny, mający jednak niebagatelny wpływ na zachowanie się struktury zespołu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby traktować zakres 0 ~ 15000 Hz jako jeden "hybrydowy", jednoznacznie szkodliwie wpływający na pracę zespołu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Reasumując: problem wytłumienia obudowy sprowadza się do ograniczenia powstawania fal stojących, lecz znacznie istotniejsza jest zamiana drgań wewnętrznej masy powietrza na ciepło, zanim zostaną wypromieniowane. Co jest głównym powodem powstawania fal stojących? Symetria, oczywiście. Należy zaznaczyć, że o ile antysymetria w obrębie jednej kolumny jest jak najbardziej pożądana, to już para zespołów musi być względem siebie obowiązkowo symetryczna (rys. 2a; b). Na rysunku 2a przedstawiono schematycznie konwencjonalną parę zespołów głośnikowych, w których są aż trzy niepożądane osie symetrii (zaznaczone na niebiesko "x" i "y", oraz trzecia - "z", przebiegająca zgodnie z osią przetworników); rysunek 2b przedstawia natomiast złamanie wszystkich trzech osi, ale z zachowaniem symetrii między stroną lewą i prawą (oś czerwona). Jest to główny warunek prawidłowej stereofonii. Dodać należy, że takie działania, jak np. parowanie przetworników mają na celu właśnie zapewnienie doskonałej symetrii zespołów względem siebie.

 

W tym miejscu mała dygresja. Nie łudźmy się, że stosując małą powierzchnię frontu (monitory podstawkowe) i fazowane krawędzie, otrzymamy holograficzną prezentację. Rozwiązania te mają marginalny wpływ na budowanie planów muzycznych. Podstawową sprawą jest tutaj właśnie symetria i wzajemne sparowanie tak przetworników, często na drodze elektrycznej, jak i samych obudów (proszę zwrócić uwagę na fakt, że jest tutaj mowa tylko o mechanicznych właściwościach przetworników i obudów; kwestie ich rozmieszczenia, a w konsekwencji charakterystyka fazowa i częstotliwościowa, to zupełnie osobny problem). Są to rozwiązania bardzo kosztowne i dlatego zarezerwowane dla zespołów wyższej klasy. Możemy wśród nich przecież znaleźć wiele konstrukcji o szerokich ścianach lub krawędziach, pozbawionych fazy, odznaczających się wyśmienitą stereofonią. Złamanie symetrii, choć tak pomocne w walce z rezonansami, jest, niestety, kłopotliwe w aplikacji praktycznej. Związane jest to właśnie z zapewnieniem jednoczesnego lustrzanego podobieństwa pary zespołów (rzecz jasna, chodzi o podobieństwo właściwości mechanicznych). Skonstruowanie niesymetrycznego zespołu jest bowiem bardzo proste, gorzej jest niestety ze skopiowaniem tej niesymetryczności na drugi zestaw. Dlatego właśnie nawet w drogich zestawach stosuje się powyższe rozwiązania częściowo przez pochylenie tylko jednej ze ścian bądź też przez zastosowanie dwóch różnych materiałów, ale w sposób jednorodny i w jednakowej ilości w całym wnętrzu zestawu.

 

Tak na marginesie: każdy, kto buduje samodzielnie własne konstrukcje, jest w znacznie lepszej sytuacji, niż mogłoby się to z pozoru wydawać - wielcy tego świata dysponują parkami maszynowymi, działami rozwojowymi, funduszami itp. Zgoda, jednak nie każdy zdaje sobie sprawę z faktu, iż na zespół głośnikowy przeznaczony na rynek komercyjny nałożony jest szereg istotnych ograniczeń. Weźmy pod uwagę kompatybilność, gwarancję producenta, funkcjonalność czy też tak istotny parametr, jak powtarzalność produkcyjna. Są to aspekty ograniczające w istotny sposób wszelką inwencję twórczą czy też chęć zaaplikowania nietypowych rozwiązań. Nietypowe rozwiązania natomiast mogą i powinny być stosowane w przypadku jednostkowej produkcji, która jest domeną indywidualnych konstruktorów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Zagadnienie symetrii przekłada się również na problematykę usztywnień wewnętrznych. Sama teoria jest skomplikowana i wywodzi się z mechaniki, a dokładniej - z teorii układów tarcz sztywnych. W artykule niniejszym ograniczę się tylko do pojęcia struktury geometrycznie niezmiennej. Każdą obudowę można przedstawić jako kinematyczny układ prętów połączonych przegubowo. Spójrzmy na rysunek 3a. Ograniczam w tym momencie układ do dwóch wymiarów. Standardowa konstrukcja jest zmienna, ruchy poprzeczne występują, gdyż struktura nie ma odebranych wszystkich punktów swobody. Usztywnienie wewnętrzne (rys. 3b) w układzie najczęściej spotykanym nie spełnia swojej funkcji, gdyż stosowane jest prostopadle do pionowych i/lub poziomych ścian głównych - wahliwość i niestabilność konstrukcji pozostają. Zupełnie inaczej sprawa wygląda, jeżeli zastosujemy wzmocnienia po przekątnych (rys. 3c) - odbieramy tym samym ostatni stopień swobody konstrukcji, czyniąc ją stabilną (zesztywnioną). Oczywiście, w przypadku małych konstrukcji rolę przekątnych usztywnień doskonale pełnią front i ściana tylna (nie uwzględnione w schematach), ale przy większych gabarytach przestają one wystarczać. Idąc dalej, możemy uzyskać jeszcze lepsze efekty, stężając strukturę. Zamiast wklejać sztywne segmenty, w ich miejsce stosujemy linki ściągające z tzw. rzymską śrubą. Każdy z nas wie doskonale, dlaczego namiot, mimo że składa się z materiałów wiotkich (nie licząc poprzeczek w jego konstrukcji), po naciągnięciu wszystkich linek staje się stabilny. Zasada jest dokładnie ta sama. Należy dodać, że w tak stężonej strukturze jej własny rezonans mechaniczny w istotny sposób przenosi się na wyższe częstotliwości, nie jest to jednak problemem, gdyż drgania wyższych częstotliwości zdecydowanie łatwiej jest kontrolować, poza tym tłumienność własna układu stężonego zdecydowanie wzrasta, przyczyniając się do skuteczniejszej zamiany w ciepło pobranej energii. Innym wielkim atutem takiego rozwiązania jest zdecydowany spadek masy całej konstrukcji - większą sztywność uzyskujemy bowiem poprzez zwiększenie naciągu i liczby linek, a nie stosowanie masywniejszych wzmocnień.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Na symetrię należy spojrzeć szerzej. Rzecz jasna, takie zagadnienia, jak nierównoległości ścian obudowy są sprawą podstawową i oczywistą, lecz najważniejsze jest złamanie symetrii w skali mikro lub dokładniej - przerwanie ciągłości materiału. Przecież takie rozwiązania, jak podwójna ściana zbudowana z różnych materiałów lub też zmienna jej grubość to nic innego jak właśnie złamanie "mikrosymetrii". Zachowanie niejednorodnej konstrukcji ścian ma oczywiście wpływ na zjawisko najbardziej nas interesujące - pochłanianie drgań pochodzących od wewnętrznej masy powietrza. Pochłanianie, czyli - przypomnijmy - w naszym przypadku zamiana w ciepło. Aby drgania mogły zamienić się całkowicie w ciepło, struktura obudowy musi stanowić dla nich opór, innymi słowy: tarcie przy jej zginaniu musi być odpowiednio duże. Przebieg każdego drgania w ścianie jest jej zginaniem. Jeżeli struktura materiału podczas tego zjawiska przedstawia sobą duży opór, drganie takie, zanim zostanie wypromieniowane, zdąży zamienić się całkowicie w ciepło. Ideałem jest oczywiście materiał doskonale sztywny, dzięki któremu fale oddają całą swą energię wewnątrz obudowy, zamieniając się w ciepło w jej objętości. Teoretycznie ściana o grubości 200 mm wykonana z utwardzanego betonu spełnia w naszych warunkach (energia promieniowania jest stosunkowo mała) wymóg doskonałej sztywności, ale masa tak stworzonego układu będzie zbyt duża. Pytanie: dlaczego? Przecież masa nas nie interesuje - celem jest pochłonięcie drgań. Otóż przetwornik (jego kosz) związany mechanicznie z dużą masą traci znaczną część energii promieniowania bezpośredniego. Siła elektromotoryczna, powstająca w szczelinie przetwornika i przekazywana poprzez cewkę membranie, nie jest w całości oddawana otoczeniu, tylko dzieli się dodatkowo na część oddawaną obudowie, tym większą, im większa jest masa całego zespołu (pomijamy tutaj promieniowanie tylnej strony). Dlatego właśnie montując przetwornik w ciężkiej betonowej konstrukcji, możemy mieć pewność, że będzie on brzmiał mało energetycznie i "watowato", ze znacznie osłabioną dynamiką. Wyjściem w tym przypadku może być zaprojektowanie zewnętrznej powłoki bardzo ciężkiej, ale niebezpośrednio połączonej z koszem przetwornika, jednak rozwiązanie takie jest zbyt skomplikowane w stosunku do jego zalet. Spójrzmy na rysunek 4. Główna obudowa połączona z przetwornikiem jest zbudowana tradycyjnie - stosunkowo lekka, nie pochłania energii użytecznej, ale też sama promieniuje w sposób istotny. Nakryjmy ją zewnętrznym betonowym płaszczem, tak aby nie stykała się bezpośrednio z "pracującą" częścią. W momencie, kiedy styk taki nastąpi, użyteczna masa układu wzrasta, powodując wyżej wymienione problemy. Należy zaznaczyć, że miejsca owego styku, czy dokładniej: punkty podparcia, nie muszą być wcale sztywne, aby zjawisko się pojawiało. Istotne jest także miejsce, w którym one występują, oraz przede wszystkim wielkość powierzchni kontaktu. Weźmy pod uwagę sam stand (stojak), na którym zespół stoi. Stand jest zazwyczaj zbudowany w oparciu o tzw. koncepcję ciężką - wielka masa gwarantuje nam stabilny punkt podparcia. Wcale jednak nie zauważamy ubytków energetycznych. Spowodowane jest to właśnie faktem minimalnej powierzchni styku (zaledwie kilka mm2) - równocześnie jest to także swoiste złamanie symetrii układu stand - zespół, lub dokładniej: przerwanie jego ciągłości. Ciągłość jest nadzwyczaj istotnym zagadnieniem konstrukcji, zanim jednak się nią zajmiemy, omówmy jeszcze jeden aspekt uniemożliwiający właściwie zastosowanie tego rozwiązania w praktyce. Zwróćmy uwagę na montaż przetwornika - aby spełnić założenia teoretyczne, musiałby on być zamocowany w tubusie o długości odpowiadającej grubości frontu "skorupy"; w praktyce byłby on schowany w nim całkowicie. Dodatkowo układ magnetyczny o dużej średnicy spowodowałby "pompowanie" w tak wąskim gardle - efekt, jak wiemy, niedopuszczalny. Rozwiązania połowiczne, tj. przykrycie wszystkich za wyjątkiem frontu ścian, nie ma większego sensu. Powstała szczelina będzie skutecznie promieniować, poza tym sam front jest miejscem, gdzie oddzielna struktura betonowa miałaby największą rację bytu. Podsumowując: rozwiązanie teoretycznie jest skuteczne, jednak samo wykonanie takiego układu jest problematyczne, o ile w ogóle możliwe.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ciągłość, a właściwie jej brak, jest jedyną skuteczną alternatywą dla fikcyjnego materiału doskonale sztywnego. Jej ideałem z akustycznego punktu widzenia jest oczywiście próżnia. Przypomnijmy sobie proste fizyczne doświadczenie ze szkoły podstawowej. Przykrywamy budzik szklanym kloszem, z którego stopniowo odsysamy powietrze. Słyszymy stopniowe zanikanie dźwięku - aż do jego całkowitego wygaśnięcia. Efekt taki jest spowodowany zerową przenikalnością fal akustycznych, lub mówiąc inaczej: brakiem w próżni ich nośnika (cząsteczek powietrza). Analizując zagadnienie, dochodzimy do olśniewającego wniosku - oddzielić tylną stronę membrany od otoczenia próżnią - wtedy bowiem otrzymamy zespół idealny. Ideałów niestety nie ma i dlatego konstrukcja takiej struktury jest niemożliwa. Zbliżyć można się do niej przez zbudowanie podwójnego odlewanego (np. z aluminium) płaszcza o konstrukcji przypominającej nieco termos z próżnią pomiędzy ścianami (rys. 5), jednakże i w tym przypadku połączenie przetwornika z takim chassis jest problematyczne. Obie powłoki są połączone z przodu kołnierzem, co nie czyni ich dokładnie odizolowanymi. Drgania pochodzące od kosza będą przenoszone jednakowo na zewnętrzną, jak i wewnętrzną ścianę struktury. Technologiczny aspekt wykonania takiego odlewu pominę milczeniem.

 

W sposób ogólny opisałem niektóre ze zjawisk zachodzących w strukturze zespołu głośnikowego. W kolejnej części zajmę się szczegółowo propagacją drgań i sposobami ich kontrolowania w mikroskali, postaram się także scharakteryzować wszystkie dostępne na rynku materiały służące do budowy zespołów głośnikowych.

DRGANIA

Problematyka drgań występujących w strukturze zespołu głośnikowego (część II)

Tomasz Przygoda

 

W poprzedniej części przedstawiłem koncepcję zespołu głośnikowego stanowiącego "obudowę w obudowie", dodatkowo oddzielonych od siebie próżnią. Rozwiązanie teoretycznie idealne w praktyce okazuje się niemożliwe do zastosowania, co zresztą nie jest niczym dziwnym, jeżeli wziąć pod uwagę fakt w pełni dwustronnego promieniowania przetwornika. Pozostaje nam zatem znalezienie innego rozwiązania, które zapewni nam korzystne wytłumienie szkodliwych drgań.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Prześledźmy na początku proces rozprzestrzeniania się drgań w konwencjonalnej obudowie. Na schematycznym wykresie (rys. 1) przedstawiono padanie fali akustycznej (A) na przeszkodę. Energia w niej zawarta dzieli się na szereg części, których relacje wielkości zależne są od materiału. Część A jest całkowitą wielkością wyjściową (w naszym przypadku jest to całkowite promieniowanie tylnej strony membrany) padającą bądź na wewnętrzny materiał tłumiący, którym wyłożone są ściany zespołu, bądź też bezpośrednio na ścianę. Pierwszą "gałęzią" (B) jest promieniowanie przenikające, część C jest promieniowaniem bezpośrednio odbitym, obydwie części Dl i Dp są promieniowaniem materiału, biorącym się z nie dość doskonałej zamiany w ciepło energii E. Zauważmy, że z naszego punktu widzenia istotne są tylko wartości B i prawa część gałęzi Dp, gdyż to one wydostają się na zewnątrz, degradując główne promieniowanie przetwornika. Należy pamiętać, że wielkość A jest określana przez typ obudowy, gdyż w przypadku obudów innych niż zamknięte promieniowanie tylnej strony przetwornika jest częściowo wykorzystywane. Dla naszych potrzeb można połączyć wartości C i Dl z A oraz analogicznie Dp z wartością B, uzyskując tym samym falę padającą i falę wychodzącą na zewnątrz obudowy. Tak wygląda w uproszczeniu "migracja" promieniowania pochodzącego z ruchów tylnej strony przetwornika w obrębie zestawu.

 

W przypadku zespołów głośnikowych mamy do czynienia ze zmianą ciśnień pewnej objętości powietrza. Membrana przetwornika powoduje przy każdym wychyleniu spadek lub wzrost ciśnienia, zbliżony w każdym miejscu obudowy. Innymi słowy: ściany, pulsujące w takt ruchów membrany, tworzą kolejny przetwornik. Dobrym porównaniem może być tutaj system z membraną bierną, w którym oczywiście efekt zmiany ciśnień pracuje na naszą korzyść. Wyobraźmy sobie naszą objętość jako bryłę, której drgania musimy zamienić w ciepło (nazwijmy ją źródłem). Aby to zrobić, należy "nałożyć" na nią drugi materiał, mający za zadanie odebrać od niej całą energię (układ tłumiący). Układ ten stanowić będą oczywiście obudowa zespołu i materiały tłumiące wewnątrz. Tłumienie (lub inaczej: izolacyjność akustyczna) jest zależne od trzech cech danego materiału: masy, sztywności i rozproszenia. Zależnie od częstotliwości tłumienie będzie przebiegało innymi drogami. W zakresie niskotonowym jest ono uzależnione tylko od sztywności układu tłumiącego, czyli sztywności naszej obudowy. Posuwając się w górę pasma, dochodzimy do pobudzania przez źródło układu tłumiącego drganiami rezonującymi i wzbudzającymi w nim (chodzi o np. maty bitumiczne lub żelowe) rezonanse. Dalej, w zakresie wyższych częstotliwości, rolę tłumiącą mogą odgrywać materiały porowate i gąbczaste, a dalej już tylko masa układu. Rzecz jasna, wyodrębnienie tych zakresów nie jest możliwe, gdyż determinowane są one własnościami materiałów i konstrukcją zestawów.

 

Poruszając się po gruncie idealnym, dochodzimy do wniosku, iż należałoby wyodrębnić poszczególne tony i dla każdego z nich zastosować inny materiał. Otrzymalibyśmy w ten sposób zestaw głośnikowy w którym byłoby średnio 20 000 różnych materiałów tłumiących, a technikę tę musielibyśmy chyba nazwać "próbkowaniem gąbek i wykładzin". Mówiąc jednak poważnie: zakresy te są uzależnione od klasy zestawów i ich podziału na pasma. Niejako automatycznie nasuwa nam się wyjaśnienie problemu wielodrożności zespołów głośnikowych. Od lat trwająca polemika nad wyższością układów trój- lub czterodrożnych nad dwudrożnymi (bądź też odwrotnie) prawie zawsze omawiana jest na podłożu samych przetworników oraz ich zdolności emitowania krańcowo różnych części pasma, zapomina się natomiast o ich współdziałaniu z obudową. Odpowiedź na to pytanie może być jedna - przy obecnej technologii dynamicznej układy więcej niż dwudrożne będą zawsze lepsze jakościowo. To oczywiście ma sens, kiedy podejdziemy do zagadnienia w sposób bezwzględny - najlepsze materiały, komponenty oraz skomplikowane prace badawcze, doświadczalne i wdrożeniowe. Wystarczy przecież popatrzeć na najlepsze obecnie konstrukcje na świecie, aby ukazał nam się widok przynajmniej trójdrożnych systemów w obudowach rozdzielonych - jeżeli nie optycznie, to na pewno fizycznie. Nie jest to oczywiście zbieg okoliczności, ale zasada każąca w odmienny sposób traktować poszczególne zakresy (oczywiście do czasu, kiedy panowie z DuPont nie wymyślą materiału bardziej uniwersalnego).

 

Zacznijmy zatem od tonów niskich. Aby nie dopuścić do drgań ścian w tym zakresie, należałoby wewnętrzną masę powietrza zamknąć w dodatkowej komorze, która niejako weźmie na siebie fluktuacje ciśnienia. Przypomnijmy, że uratować nas może tylko wielka sztywność konstrukcji. W przypadku pasma niskich częstotliwości tłumienie go na drodze konwencjonalnej (tak jak to się robi w komorach bezechowych) nie wchodzi w rachubę z powodu zbyt małych wymiarów wewnętrznych typowych zespołów. Konstrukcję typu "obudowa w obudowie" opisałem w poprzedniej części i okazała się ona zbyt skomplikowana. Innym wyjściem, znanym zresztą od dawna, jest zastosowanie konstrukcji typu Matrix. Generalnie rzecz biorąc, system Matrix jest szalenie skuteczny, pamiętać tylko należy, że im gęstsza siatka usztywnień będzie zastosowana, tym bardziej obudowa zbliży nam się właściwościami do jednolitej bryły. To z kolei dobrze wpływa na tłumienie niskich częstotliwości czy wręcz dudnień, jeżeli rozpatrujemy najniższą część pasma, odwrotnie jednak na zakres średnicy, która zamiast wytłumiać się w podatnej objętości, jest znacznie lepiej przenoszona na zewnętrzne ściany. Przy wyższych częstotliwościach - powiedzmy w okolicach 200 Hz - rozwiązaniem wartym zastanowienia jest wykorzystanie technologii znanej z ustrojów akustycznych. Tłumienie w zakresie do około 100 Hz jest uzyskiwane tam dzięki rezonatorom membranowym oraz rezonatorom działającym na zasadzie rezonatora Helmholtza (przypomnijmy - zasada działania komory wentylowanej bas-refleks). W naszym przypadku rację bytu miałaby aplikacja pochłaniacza membranowego - nie jest on bowiem tak ściśle powiązany z określoną częstotliwością jak rezonator Helmholtza, poza tym jego wykorzystanie ograniczyłoby się do wykorzystania samej membrany o dużej podatności, która, drgając, bardzo skutecznie odbierałaby energię w szerokim zakresie. Jak każde rozwiązanie, to także ma swoje wady. Otóż działanie takiego ustroju wewnątrz obudowy zaburza w bardzo istotny sposób pracę systemu bas-refleks. Oprócz dwóch podatności - wewnętrznej masy powietrza i masy powietrza w otworze - dochodzi nam podatność zamkniętych za membraną poduszek powietrznych, których to obecność należałoby uwzględnić w obliczeniach. To nie jest jednak takie proste, gdyż nawet w dobie potężnych narzędzi symulacyjnych jesteśmy w stanie nadać projektowanemu zestawowi tylko ogólny charakter, resztę musimy pozostawić doświadczeniu i żmudnym testom odsłuchowym.

 

Pozostając przy zakresie niskich częstotliwości, warto jeszcze wspomnieć o wpływie samego rodzaju obudowy na interesujące nas zagadnienia. W poprzedniej części wspomniałem o różnych typach obudów i ich zdolnościach magazynowania w sobie energii. Największa kumulacja zachodzi w systemach zamkniętych. Nie jest to żadną tajemnicą - całe promieniowanie tylnej strony przetwornika jest, a raczej powinno zostać wytłumione, w żaden sposób nie jest wykorzystywane. Rozpatrując dalsze typy, na samym końcu stawiamy głośniki tubowe i dipole. W obu tych przypadkach - nie zważając na gabaryty - można zawsze zauważyć czystość i niesłychaną kontrolę dolnego zakresu, spowodowaną między innymi brakiem obudowy tradycyjnej, a w związku z tym brakiem kumulacji energii. Rzecz jasna, odbywa się to innymi drogami. W przypadku zestawów tubowych promieniowanie tylnej strony istnieje i jest całkowicie tłumione w obudowie zazwyczaj zamkniętej, lecz jest to wartość marginalna w stosunku do teoretycznie idealnie wzmacnianego promieniowania przedniego. Dipole natomiast wykorzystują pomieszczenie i fakt mocno skupionego promieniowania w zakresie niskich częstotliwości. W obu tych przypadkach jest oczywiście zauważalny spadek efektywności niskich częstotliwości, lecz nie umniejsza to faktu, że ich jakość jest bardzo wysoka.

 

Przechodząc na skali częstotliwości wyżej - w zakres średnicy - musimy nieco zmienić sposób patrzenia na tłumienie. Oczywisty jest fakt, że fizyka zachowania się poszczególnych zakresów jest taka sama, lecz - jeżeli weźmiemy pod uwagę obecne możliwości technologiczne i materiałowe, a także fakt, iż mamy do czynienia z coraz to krótszymi długościami fal - jednocześnie stykamy się z mniejszymi wielkościami, łatwiejszymi do "poskromienia". Mniejsze powierzchnie drgające i mniejsze amplitudy to mniejsze fluktuacje ciśnienia, a co za tym idzie - mniejsza energia i krótsze długości fal to łatwiejsze ich tłumienie. Lecz trudności pojawiają się, gdy uzmysłowimy sobie fakt, że podbarwienia zakresu średniego są znacznie jaskrawsze dla naszego zmysłu niż na samym dole. Nie wynika to tylko z faktu lepszej percepcji tego zakresu, ale także (a może przede wszystkim) z tego, że większość zdarzeń muzycznych jest rejestrowana w tym właśnie przedziale. Także w tym przypadku naszym ideałem byłaby próżnia - tutaj również musimy się zastanowić nad rozwiązaniami możliwymi do zastosowania.

 

Materiał, który będzie potrafił wytłumić taki przedział częstotliwości, musi charakteryzować się dużą stratnością własną. Stratność, czyli zdolność tłumienia, zależna jest od kilku właściwości. Pierwszą jest zawartość w materiale otwartych komórek powietrza. Tak określona porowatość tworzy opór dla cząsteczek powietrza, które swoją energię oddają właśnie w objętości samego materiału, tworząc zawirowania oraz zderzając się z samym materiałem. Na tej zasadzie oparte jest wykorzystanie różnego rodzaju gąbek czy pianek oraz wełen mineralnych o zaburzonej strukturze włókien. Nie sposób przedstawić wszystkich typów, gdyż każda firma stosuje własne, niejednokrotnie zastrzeżone, rozwiązania. Najczęściej jest to jednak poliuretan, wełna mineralna lub owcza bądź też materiały wielowarstwowe typu sandwich. Drugą cechą materiałów tłumiących jest ich mniej lub bardziej sprężysta struktura drgająca wraz z otaczającym ją powietrzem. Wszelkie materiały bitumiczne czy żelowe odbierają energię drgającego ośrodka w ten właśnie sposób. Skuteczność takiej maty czy okładziny jest zależna od rozkładu jej własnych rezonansów. Rezonans powstający w wyniku pobudzenia przez ośrodek jest jednym z najefektywniejszych sposobów odbierania energii, a wykładzina o jednakowych właściwościach na całej swej powierzchni, a tym samym mająca jedną częstotliwość, jest mało efektywna w szerokim zakresie. Stosując niejednakową jej grubość lub też składając jej powierzchnię z kilku różnych materiałów, tworzymy kilka ognisk, które rezonując, pochłaniają energię w szerszym spektrum częstotliwości. Należy dodać, że rezonujący materiał położony bezpośrednio na ściany jest zdecydowanie mniej efektywny od oddalonego od niej o kilka milimetrów (oczywiście mowa tutaj o eliminacji drgań wewnętrznej bryły powietrza). Materiały bitumiczne kładzione bezpośrednio to zupełnie inna sprawa. Mają za zadanie tłumić przede wszystkim drgania samej ściany. Tworzą one wraz z jej materiałem niejednorodny (czy inaczej: nieciągły) układ, mający doskonałe właściwości rozpraszania. Zasada jest w tym przypadku prosta: im bardziej nieregularna struktura ściany, tym jej lepsze właściwości rozpraszające. Bardzo dobre właściwości ma np. konstrukcja, w której frezujemy głębokie rowki w samej ścianie i zalewamy je materiałem bitumicznym, dzięki czemu tworzy się struktura zmienna. Rozwiązanie oczywiście kosztowne i skomplikowane, ale warte rozważenia.

 

Widać więc, że tłumienie nie jest sprawą prostą, tak zresztą jak nie jest prosta propagacja promieniowania w obrębie całego zestawu, złożonego nierzadko z kilku elementów. Pozostaje pytanie, co z zestawami dwudrożnymi, w których występuje jeden interesujący nas przetwornik. Odpowiedź jest następująca - wytłumienie takiego układu będzie zawsze bardziej skomplikowane lub też będziemy zmuszeni zastosować kompromis. Trzeba bowiem połączyć różne sposoby lub też zastosować materiał o uniwersalnych właściwościach. Pomocny okazuje się fakt, że znakomita część zestawów dwudrożnych to zespoły podstawkowe, w których sztywność uzyskiwana jest niejako automatycznie poprzez małe gabaryty, poza tym obciążenie obudowy przez przetwornik ~17 cm jest daleko mniejsze niż w przypadku przetworników typowo niskotonowych - o dużych powierzchniach czynnych oraz amplitudach.

 

Fluktuacje ciśnienia wewnętrznej objętości i związane z tym pasożytnicze pobudzanie konstrukcji to najważniejsze aspekty, z jakimi musimy się zmierzyć. Nie można jednak zapominać o promieniowaniu frontowej ściany. Jakkolwiek problematyka tłumień jest taka sama, to w przypadku frontu mamy do czynienia dodatkowo z pobudzaniem go przez kosz przetwornika. Tradycyjne sposoby polegają na zwiększeniu grubości. Wraz z nią zwiększają się sztywność i zdolność do rozpraszania, ale także masa - jak wiemy - kumulująca w sobie znaczną część energii przetwornika, która mogłaby zostać wypromieniowana. Nie jest to jednak cecha priorytetowa. Zdecydowanie ważniejszą sprawą jest złamanie jednorodności materiałowej, gdyż to ona, obok grubości, wpływa przede wszystkim na zdolności rozpraszania drgań. Wszystkie sposoby tłumienia, jakie omówiliśmy wcześniej, są jak najbardziej uzasadnione i właściwe dla aplikacji w ścianie frontowej. Pamiętać jednak trzeba, że zakres drgań pochodzących od kosza przetwornika leży w zakresie niskiego środka, czyli w najbardziej problematycznej części pasma.

 

Tak w uproszczeniu przedstawia się problematyka drgań w strukturze obudowy głośnikowej. Rozważania teoretyczne polegały na rozpatrywaniu oddzielnie poszczególnych aspektów. W rzeczywistości jednak wszystko łączy się w jedną całość, tworząc szalenie skomplikowany układ zależności mechanoakustycznych i elektromagnetycznych. Pamiętać również należy, że proces eliminacji promieniowania tylnej strony przetwornika jest obok układu elektromagnetycznego najważniejszym aspektem konstrukcji zespołów głośnikowych.

 

Na zakończenie chciałbym zestawić najpopularniejsze materiały wykorzystywane przez światowych producentów do budowy zestawów głośnikowych. Trudno jest wyróżnić tutaj jedno rozwiązanie, gdyż wykorzystanie tego czy innego materiału zależne jest od klasy zespołów oraz aplikacji przetworników. Za takim stanowiskiem przemawia również fakt, że grupa najwyższej klasy zespołów głośnikowych obecnie dostępnych na rynku korzysta z zupełnie odmiennych rozwiązań.

MDF (Medium Density Fiberboard) - najpopularniejszy obecnie materiał, a wręcz standard w tej kategorii. Płyta ta jest tworzona z bardzo drobnych i delikatnych włókien drewnianych, wymieszanych i prasowanych pod dużym ciśnieniem ze środkiem wiążącym. Nie ma wysokiego rezonansu własnego, ma średnią stratność własną. Dobrym rozwiązaniem jest połączenie go z cienką warstwą bardzo gęstej płyty HDF.

Lexan (Policarbonat) - wizualnie podobny do pleksiglasu, lecz mający zdecydowanie wyższą stratność. Zalecany do budowy obudów w zakresie średniotonowym.

Corian (nazwy handlowe: Fountainhead, Avonite, Surell, Gibraltar) - produkowany wyłącznie przez DuPont. W jego skład wchodzi wodorotlenek glinu (około 60%) związany żywicami akrylowymi. Doskonałe właściwości akustyczne, jak wysoka sztywność i bardzo wysoki wskaźnik tłumienia, czynią z niego materiał szalenie ciekawy. Z jednej strony, gdy występuje przewaga proszku kamiennego lub ceramiki, jest ideałem dla części średniotonowych, z drugiej - z odpowiednimi domieszkami jest wykorzystywany dla dolnego zakresu. Jego wadą jest skomplikowana obróbka i oczywiście cena.

Marmur - bardzo trudny w obróbce, charakteryzuje się wysoką stratnościąi sztywnością. Pamiętać należy także o dużej masie w przypadku ścian o znacznej szerokości.

Sklejka - jej własności są mocno uzależnione od budowy i typu. Generalnie jest ona materiałem o słabym tłumieniu wewnętrznym, chyba że dysponujemy sklejką o grubych warstwach naprzemiennie bardzo miękkiego i bardzo twardego drzewa - wtedy stratność może wzrosnąć diametralnie.

Aerolam - materiał złożony z dwóch warstw duraluminium przedzielonych aluminiową strukturą plastra miodu, wykorzystywany w lotnictwie. Ma doskonałe właściwości fizyczne, jest bardzo lekki i sztywny, jednak bardzo trudna obróbka i znikoma dostępność wykluczają go praktycznie z zastosowań akustycznych.

Kompozyty węglowe - podobne problemy co z aerolamem. Tylko nieliczne firmy mają wystarczające zaplecze narzędziowe do wdrażania tego materiału.

Drewno naturalne - w grę mogą wchodzić tylko gatunki o dużej gęstości. Doświadczenie i produkty włoskich firm potwierdzają fakt, że doskonałe efekty można uzyskać tylko dzięki łączeniu kilku gatunków i sklejaniu płaszczyzn z małych fragmentów. Jest to kosztowna i czasochłonna technologia, wymagająca wielkiego doświadczenia.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.