Koncerty

1 Stycznia 1970

Naturalnym jest, ze jakosc naszych systemow stereo mierzymy wzgledem brzmienia zywych instrumentow. Jest to dla mnie zupelne jasne jesli chodzi o klasyke, choc we fisharmonii jeszcze nie bylem ;)

Jednak jak to sie ma do koncertu rockowego?

Przeciez tam sa setki tysiecy wzmacniaczy, glosnikow, swiatel i suwakow. Co do malych klubow to sie tym nieprzejmowalem, ale mialem wczoraj nie watpliwa okazje byc w teatrze rozmaitosci na koncercie Jimiego Tenora. Wystapil tam takze kwiat polskich zespolow rockowych: Kristen, Scianka, Pogodno, Smth like Elvis, 13.12 (w kolejnosci wystepow). I musze powiedziec, ze brzmienie jakie uslyszalem odbiegalo bardzo od mojego dodmowego hi-fi :).

Jak chlopaki z SLE zaczeli loic to zrobil sie taki zgielk ze nie mozna bylo wyroznic zadnego akordu, zadnego talerza poprostu SZOK!!! tak mi sie podobalo :)

Jednak nie wiem czy chcialbym miec w domu takie lojenie na codzien...

pozdrawiam i czekam na merytoryczne wypowiedzi na temat ;)

Denon lover · 1 Stycznia 1970

Bardzo rzadko zdarza sie zeby koncerty rockowe brzmialy dobrze akustycznie - jest duza sztuka ustawienie i zmiksowanie poteznego dzwieku i nawet najslynniejsze grupy w historii rocka mialy z tym problemy. Poza tym dochodza warunki akustyczne sali. Glownie chodzi o to zeby bylo glosno - bardzo glosno. Ostatnio omal nie ogluchlem na koncercie King Crimson ( legenda rocka) w Toronto. O dziwo dzwiek byl bardzo czysty pomimo sporej glosnosci. Na wiekszosci koncertow na ktorych bylem dalo sie odczuc przewage wysokich tonow ktore brzmialy nieczysto , czesto wbrew pozorom slabo slychac basiste a o porzadnym brzmieniu perkusji lepiej nie mowic. Wybralbym raczej jazz lub muzyke klasyczna ( niepodlaczona) zeby porownywac brzmienie na zywo i z plyty. Aha, jeszcze jedno - rzadko zespoly rockowe brzmia na koncercie tak jak na CD - wyjatek Pink Floyd i pewnie inne.

Ciekawy watek - moze inni sie wypowiedza?

mariusz · 1 Stycznia 1970

Owa legendarna naturalność systemu hifi rzeczywiście jest problemem, nawet w stosunku do koncertów muzyki poważnej. W filharmonii też jest wiele elementów względności: akustyka sali, to gdzie siedzisz, jak daleko. Co ma być więc wyznacznikiem tej neutralności? Natomiast mówienie o neutralności wszedzie tam, gdzie mamy do czynienia z muzyką nieakustyczną to czysta ekwilibrystyka, przecież grający też używaja kabli, wzmacniaczy, głośników. System estradowy, najczęściej obliczany na moc, a nie na jakość, ma mi wyznaczać neutralnośc dźwięku?? W takim razie ja wolę szukać rodzaju dźwięku, jaki najbardziej lubię, a nie gonić w piętkę za rzekomą neutralnością.

kazik · 1 Stycznia 1970

koncert rockowy jakością dźwięku nijak ma się do płyty. Ta jest nagrywana w studiu i raczej studio trzeba by chyba odwiedzić w poszukiwaniu punktu odniesienia..

A koncert - kto chodzi ten wie po co na nie chodzi :)

Rycho · 1 Stycznia 1970

Estradowe brzmienie jest ustawiane zupełnie inaczej niż audiofilskie. Niskie tonu są obcinane, średnica wyeksponowana, wysokie też przeważnie obcięte, by nie drażnić uszu słuchaczy przy wysokich poziomach głośności. Filcharmonie przważnie grają klasykę. Ja lubię orkiestry dęte, nawet jak chłopaki trochę fałszują. Zawsze to muzyka na żywo.

Marcinex · 1 Stycznia 1970

byle na Pink Floyd w Pradze ladnych pare lat temu. na stadionie. efekty przestrzenne robily wrazenie, dzwiek potezny, bas powalajacy (wciskalo bebechy), ale generalnie kicha. brzmienie gitar, perkusji itd zlane, sciana dzwieku i meka. od tej pory nie kupuje plyt koncertowych ze stadionow. swietne sa koncerty rokowe ale tylko kameralne np. dire straits - nagranka z pierwszej glownie plyty w wersji live - tytulu plyty nie pamietam bo dawno temu pozyczylem i nie odzyskalem:(

kazik · 1 Stycznia 1970

Jak sądzę, byłeś w Pradze w 1994 podczas trasy promującej Division Bell. Koncertówka z tego to PULSE i IMHO nie można jej nic zarzucić.. Jak na koncert - rewelacja. A to wykonanie Comfortably Numb..