Skocz do zawartości
IGNORED

Są tu wielbiciele Skriabina?


JazzyFan

Rekomendowane odpowiedzi

Wielka niewiadoma -- co do dźwięku. Może być koszmarnie: chyba, że masz możliwość posłuchać. No i to gratka dla kogoś zainteresowanego pianistyką, Ty zdaje się wolisz słuchać muzyki niż kolejnych wykonań. Jak się zjawiły na jednej płycie to się zjawią i na innych :-) Praw autorskich nie ma już.

 

Posłucham u niego, ale chyba to odpuszczę. Początkowo się napaliłem jak sroka na brylanty, bo zobaczyłem że gra tam też sam Scriabin. Ale znajomek uprzedził już w mailu że większość nagrań nie jest remasterowana, że to raczej dla koneserów. Na większości nagrań szum itd.

 

Może kojarzy ktoś te preludia z Hyperionu? Piotr polecał Deminenkę i Hamelina, a to gra jeszcze inny facet. Pierce Lane.

 

A tak odnośnie Scriabina. Właściwie to taka pierwsza liga w środowisku, coś jak Chopin? Gość ma na pewno coś do powiedzenia. Końcówka romantyzmu, ale zawadził mocno o ekspresjonizm. Sposób gry wydaje się u niego bardzo oryginalny. Wpływy Chopina ale kto nie ulega wpływom.

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Gość papageno

(Konto usunięte)

Posłucham u niego, ale chyba to odpuszczę. Początkowo się napaliłem jak sroka na brylanty, bo zobaczyłem że gra tam też sam Scriabin. Ale znajomek uprzedził już w mailu że większość nagrań nie jest remasterowana, że to raczej dla koneserów. Na większości nagrań szum itd.

 

Może kojarzy ktoś te preludia z Hyperionu? Piotr polecał Deminenkę i Hamelina, a to gra jeszcze inny facet. Pierce Lane.

 

A tak odnośnie Scriabina. Właściwie to taka pierwsza liga w środowisku, coś jak Chopin? Gość ma na pewno coś do powiedzenia. Końcówka romantyzmu, ale zawadził mocno o ekspresjonizm. Sposób gry wydaje się u niego bardzo oryginalny. Wpływy Chopina ale kto nie ulega wpływom.

 

JazzyFan

 

Gdyby Ci wpadła w ręce książka Stefana Kisielewskiego "Gwiazdozbiór muzyczny", to by było dobrze.

Posłucham u niego, ale chyba to odpuszczę. Początkowo się napaliłem jak sroka na brylanty, bo zobaczyłem że gra tam też sam Scriabin. Ale znajomek uprzedził już w mailu że większość nagrań nie jest remasterowana, że to raczej dla koneserów. Na większości nagrań szum itd.

Wszystkie nagrania to archiwalia. Zdecydowanie dla koneserów. Przy tej cenie nie ma sensu.

 

A tak odnośnie Scriabina. Właściwie to taka pierwsza liga w środowisku, coś jak Chopin? Gość ma na pewno coś do powiedzenia. Końcówka romantyzmu, ale zawadził mocno o ekspresjonizm. Sposób gry wydaje się u niego bardzo oryginalny. Wpływy Chopina ale kto nie ulega wpływom.

W porównaniu z Chopinem jednak druga liga. Schyłkowy, nadekspresyjny, często przerośnięty i utopiony w mistycznym sosie romantyzm. Da się lubić, ale na dłuższą metę może zmęczyć.

 

Z innej beczki: czy sprawdzałeś już na sobie pianistykę Debussy-ego? Bliżej jazzu niż Skriabin. No i to już JEST ekstraklasa.

 

Polecam na początek oba zeszyty preludiów, Images i Children's corner. Michelangeli albo Francois.

Papageno: dzięki za info o knidze. Faktycznie jest tam cały rozdział o Scriabinie. Właściwie już zakupiłem na Świstaku :)

 

Dong: Brakowało mi właśnie rozeznania w jakim miejscu stoi ten Scriabin jeśli chodzi o porównanie do innych kompozytorów. A co do Debussyego to idę posłuchać, bo to właśnie po części się wiąże z moim drugim pytaniem:

 

Scriabin mi się podoba, ale deczko czasami wpada w taki romantyczny szał, takie kiczowate uniesienie. Na szczęście w dużej części kawałków jakie słyszę tego nie ma. I to mi minimalnie nie pasuje. To co z kolei uwielbiam w tej jego muzie, to taka (jakby to ująć żeby nie walnąćgłupoty) PRZESTRZENNOŚĆ. Jego granie to jakby nie tylko rozbudowana skala dźwięków, ale też nawarstwienie akordów. Tam ta muza puchnie na szerokość dosłownie. Można słuchać dla przykładu kilka razy to same preludium i zawsze znajdzie się dodatkowe smaczki, współbrzmiące jednocześnie. No i klimacik taki czasami trochę wpadający w jazz czy ambient. WYPAS jednym słowem poza właśnie tymi orgazmami romantycznymi.

 

No i czegoś podobnego bym sobie właśnie posłuchał (bom tak trafił na tego Scriabina a może są też i inni, ciekawi z tej bajki). Takiej bogatej i wielowarstwowej (bogatej dźwiękowo wzdłuż i w szerz) pianistyki. Żeby klimacik to miało. Śmiejcie się, ale nie wiem jak inaczej o tym napisać. Muzykiem z wykształcenia nie jestem, a czytać cokolwiek więcej o muzie to dopiero teraz zacząłem ;)))) Może ten Debussy też zaskoczy.

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

No i czegoś podobnego bym sobie właśnie posłuchał (bom tak trafił na tego Scriabina a może są też i inni, ciekawi z tej bajki). Takiej bogatej i wielowarstwowej (bogatej dźwiękowo wzdłuż i w szerz) pianistyki. Żeby klimacik to miało. Śmiejcie się, ale nie wiem jak inaczej o tym napisać. Muzykiem z wykształcenia nie jestem, a czytać cokolwiek więcej o muzie to dopiero teraz zacząłem ;)))) Może ten Debussy też zaskoczy.

Bardzo ciekawą harmonicznie i rytmicznie pianistykę, choć złożoną głównie z małych form (ale za to często ułożonych w cykle) i nie przeładowaną (więc nie wiem, czy wyda Ci się dostatecznie "bogata dźwiękowo") tworzył Bartok.

 

Poszukaj na próbę: Allegro barbaro, Sonata, 3 etiudy (studia) op. 18, cykl Out of doors, suita op. 14... Albo sonatę na dwa fortepiany i perkusję.

Mnie ciągle się wydaje, że spodoba Ci się Szymanowski. Z jego okresu "mistycznego".

Szymanowski was influenced by the music of Richard Wagner, Richard Strauss, Max Reger, Alexander Scriabin and the impressionism of Claude Debussy, and Maurice Ravel. He also drew much influence from his countryman Frédéric Chopin and from Polish folk music.

 

Np. Symfonia nr 3, oba koncerty skrzypcowe, mazurki na fortepian, kwartety smyczkowe.

Gość papageno

(Konto usunięte)

Papageno: dzięki za info o knidze. Faktycznie jest tam cały rozdział o Scriabinie. Właściwie już zakupiłem na Świstaku :)

 

Dong: Brakowało mi właśnie rozeznania w jakim miejscu stoi ten Scriabin jeśli chodzi o porównanie do innych kompozytorów. A co do Debussyego to idę posłuchać, bo to właśnie po części się wiąże z moim drugim pytaniem:

 

Scriabin mi się podoba, ale deczko czasami wpada w taki romantyczny szał, takie kiczowate uniesienie. Na szczęście w dużej części kawałków jakie słyszę tego nie ma. I to mi minimalnie nie pasuje. To co z kolei uwielbiam w tej jego muzie, to taka (jakby to ująć żeby nie walnąćgłupoty) PRZESTRZENNOŚĆ. Jego granie to jakby nie tylko rozbudowana skala dźwięków, ale też nawarstwienie akordów. Tam ta muza puchnie na szerokość dosłownie. Można słuchać dla przykładu kilka razy to same preludium i zawsze znajdzie się dodatkowe smaczki, współbrzmiące jednocześnie. No i klimacik taki czasami trochę wpadający w jazz czy ambient. WYPAS jednym słowem poza właśnie tymi orgazmami romantycznymi.

 

No i czegoś podobnego bym sobie właśnie posłuchał (bom tak trafił na tego Scriabina a może są też i inni, ciekawi z tej bajki). Takiej bogatej i wielowarstwowej (bogatej dźwiękowo wzdłuż i w szerz) pianistyki. Żeby klimacik to miało. Śmiejcie się, ale nie wiem jak inaczej o tym napisać. Muzykiem z wykształcenia nie jestem, a czytać cokolwiek więcej o muzie to dopiero teraz zacząłem ;)))) Może ten Debussy też zaskoczy.

 

JazzyFan

Jazzy. Przepiękne jest to, że piszesz o własnych odczuciach własnymi słowami. A to bardzo trudne, dlatego większość posługuje się utartymi opiniami wygłaszanymi przez tych, co żyją z wielkości i sławy innych. Masz świeże spojrzenie, nie podchodzisz do muzyki na kolnanach. Słuchaj, czytaj, wyrabiaj sobie własny pogląd. Każda muzyka jest dla Ciebie. I tylko Twój odbiór się liczy. Hugh.

Ja przez ostatnie dni słuchałem francuskiej pianistyki. Piękna, tylko że już mam dość utworów w kształcie gruszki, bergamasek, świetlistych szlaków na wodzie, pagod, światła księżyca, zasuszonych embrionów i innych takich. Dość tego epatowania uczuciami, barwami, szmerami. Dość z synestezją.

Dlatego z prawdziwą przyjemnością posłuchałem dzisiaj koncertów fortepianowych Beethovena, Mozarta i Haydna. Inny świat. Jasny, przejrzysty, przewidywalny, konsekwentny. Przy całej schematyczności systemu dur-moll, jest w tym przecudne uporządkowanie, spokój i umiar. Żyjąc w otaczającej mnie rzeczywistości, bardzo tego potrzebuję. A przecież diapazon uczuciowy Beethovena jest ogromny. I to przy formalnych ograniczeniach. Gdzie tam nielubianym przez Ciebie romantykom do Beethovena. Chopin coś o tym wiedział. Jazzy. Chopin, Chopin uber alles.

Mam wrażenie, że to przy pewnym odczytaniu jest w muzyce klasycznej "uporządkowanie, spokój i umiar".Nie mowiąc o tym, że z lekka sobie zaprzeczasz pisząc jednym tchem o: "A przecież diapazon uczuciowy ..." :-) Ta muzyka jest jak poezja klasycystyczna: tylko z wierzchu symetryczna, spokojna, uładzona. W środku miotają nią żywioły. Uff, ale napisałem.

Co do opinii o JazzyFanie: podpisuję się wszystkim co mogę. Zazdroszczę mu. Już taki świeży nie jestem.

Gdzie tam nielubianym przez Ciebie romantykom do Beethovena. Chopin coś o tym wiedział. Jazzy. Chopin, Chopin uber alles.

 

Dzięki Wszystkim, że chociaż pokazujecie jakieś ścieżki błądzącemu we mgle. Szymanowskiego i Bartoka próbkuje już parę godzin.

Na razie na sucho, bez specjalnego czytania czy szukania informacji. Z Bartokiem poza polecane zapędziłem się

nawet do Mikrokosmosu i tańców rumuńskich. Mam taki mętlik w głowie, że napiszę coś o tym, jak posłucham więcej i uporządkuje

to sobie. W każdym razie więcej mam teraz niewiadomych pod beretem niż jak na tapecie leżał tylko Skriabin.

 

A teraz co do Chopina. Tutaj mam byczy problem. Zdaje sobie sprawę że to nasz wybitny kompozytor, ale przez szkołę, filmy,

PRLowskie produkcje okropnie mi się kojarzy. Jak słyszę etiudę rewolucyjną to mnie krew zalewa. Albo to preludium e-moll. Pewnie gdybym

w życiu tego nie słyszał to bym powiedział "ale pikne". Ale mi się zaraz kojarzy z nudnymi, przygnębiającymi filmami, ckliwym

patriotyzmem. Kiczowatą pozą romantyka tęskniącego za młynami, wiankami i kurami.

 

Ale z drugiej strony powalają mnie wykonania Lisitsy niektórych etiud. Podoba mi się Skriabin a wszędzie piszą że czerpie z

Chopina, że to podobno jedyny kompozytor, który bazując na idiomie Chopina zrobił coś oryginalnego i wypracował własny język

[ino pytanie co z takim Szymanowskim]. Na domiar złego [i wiem że to głupi argument, ale skoro piszemy sobie

szczerze, to wybaczcie że to przytaczam] Chopin w 'moim środowisku' kojarzy się z obciachem i przerośniętymi, udawanymi emocjami

[te orgazmy niektórych za klawiaturą na konkursach chopinowskich]. No więc myślę sobie, że może olać te bardzo ckliwe i

romantyzujące wykonania i poszukać innych [piszecie np o francuskich wykonawcach. Że nie przesłodzone]. Ale teraz pytanie, czy to dobra droga,

bo przeca Chopin chyba BYŁ romantykiem. Czytałem gdzieś kiedyś że zalecał uczniom spacery, wąchanie kwiatów i czytanie poezji

[nie to żebym miał coś przeciwko kwiatom i poezji. Nie zrozumcie mnie źle]. Więc czy te wykonania francuskich pianistów to krok

w stronę prawdziwego Chopina, czy po prostu mniej romantyczna interpretacja?

 

Kusi mnie jednak coraz bardziej żeby go posłuchać. Są np płyty Alphy z Arthurem Schoonderwoerdem. Krzyczy z tych płyt "oto Chopin

grany tak, jakbyście się cofnęli w czasie". To dobre wykonania? Mało romantyzujące? Albo Perahia podobno dobry, ale czy znowu nie przesładza?

Wiem że ktoś sie zaraz wkur%^&*i i napisze "przeczytaj ciulu wątki o Chopinie. Było tego pełno", ale w tych wątkach wszyscy polecają Horowitza, Rubinsteina i

całą tę właście starą szkołę gdzie jak rozumiem była tendencja do przesadnego romantykowania i jakość dźwięku też nie powali.

A z tych francuskich, mniej słodkich to które jest zdecydowanie warte posłuchania? Może żeby nie było skoczniutkich piosneczek i ckliwych

kawałków to coś z najpóźniejszych utworów?

 

Sorry za tak długi post.

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Wbrew popowej wizji Chopin nie był romantykiem, podobnie jak Słowacki, Goethe czy Franciszek Lessel. Oni należeli do klasycyzmu a że dwóch z nich żyło już w nieco innych czasach... Jakiś tam wyraz muzyki - zwroty, motywy są u Schumanna i Chopina trochę podobne ale Chopin to doskonała konstrukcja, logika, harmonia. To przedłużenie rzemiosła Bacha, Rameau i Scarlattiego. Ostatni "rozumny muzyk" XIX-wiecznej Europy. To że romantycy brali sobie Chopina i używali go jako samozadowalacza... albo zadowalali innych, cóż... Na tej zasadzie za romantyka należało by uznać np. Nietzschego :D

->JazzyFan

 

Chopin mniej romantyczny - np. Tharaud, wspomniany Schoonderwoerd ale i Hofmann. Hmmm :D

a z zabawy mniej dopracowanej np to

Z tegorocznego konkursu chopinowskiego warto na pewno posłuchać Wundera - taki mozartowski Chopin ale w stylu brillant, niezła a porządna propozycja bez nadmiaru literatury i ideologii (ufff). Tylko tych grymasów lepiej nie oglądać, w jazzie też są różni muzyczni "ADHD" jak Jarrett a niektórzy to wręcz onanizują się własną grą (na poprzednim konkursie Miklaszewski po pewnym występie chińskie pianistki powiedział "Chopin najlepszym przyjacielem kobiety" :D ).

Zapomniałbym o moim imienniku Piotr Anderszewski to takie coś nie wiadomo gdzie stojące, indywidualizm z inteligentną grą emocjami a wszystko pod kontrolą - doskonały pianista, warto go posłuchać, warto.

Dzięki Wszystkim, że chociaż pokazujecie jakieś ścieżki błądzącemu we mgle. Szymanowskiego i Bartoka próbkuje już parę godzin.

Na razie na sucho, bez specjalnego czytania czy szukania informacji. Z Bartokiem poza polecane zapędziłem się

nawet do Mikrokosmosu i tańców rumuńskich. Mam taki mętlik w głowie, że napiszę coś o tym, jak posłucham więcej i uporządkuje

to sobie. W każdym razie więcej mam teraz niewiadomych pod beretem niż jak na tapecie leżał tylko Skriabin.

A wiesz, ile Cię jeszcze czeka, jeśli naprawdę zechcesz zgłębiać, a nie tylko próbkować, klasykę? ;-)

 

A teraz co do Chopina. Tutaj mam byczy problem. Zdaje sobie sprawę że to nasz wybitny kompozytor, ale przez szkołę, filmy,

PRLowskie produkcje okropnie mi się kojarzy. Jak słyszę etiudę rewolucyjną to mnie krew zalewa. Albo to preludium e-moll. Pewnie gdybym

w życiu tego nie słyszał to bym powiedział "ale pikne". Ale mi się zaraz kojarzy z nudnymi, przygnębiającymi filmami, ckliwym

patriotyzmem. Kiczowatą pozą romantyka tęskniącego za młynami, wiankami i kurami. (...)

No więc myślę sobie, że może olać te bardzo ckliwe i

romantyzujące wykonania i poszukać innych [piszecie np o francuskich wykonawcach. Że nie przesłodzone]. Ale teraz pytanie, czy to dobra droga,bo przeca Chopin chyba BYŁ romantykiem.

Bądź konsekwentny. Z jednej strony sprawdzasz wszystko własnym uchem, z drugiej przejmujesz się chopinowską "otoczką". Nie rezygnuj pochopnie z największej muzyki, jaką napisano na fortepian.

 

Co do wykonawców i szkół, polskich, rosyjskich, francuskich, czy półfrancuskich - nie popadajmy w stereotypy. Muzyka Chopina w nadzwyczajny sposób "poddaje się" interpretacji - chyba nie ma innego kompozytora, u którego ten sam utwór może zabrzmieć na tyle diametralnie różnych sposobów. Tu nie ma wyjścia - trzeba słuchać i wybierać.

 

W kwestii romantyczności Chopina - ubiegł mnie już Piotr. Ma rację.

 

Wiem że ktoś sie zaraz wkur%^&*i i napisze "przeczytaj ciulu wątki o Chopinie. Było tego pełno", ale w tych wątkach wszyscy polecają Horowitza, Rubinsteina i całą tę właście starą szkołę gdzie jak rozumiem była tendencja do przesadnego romantykowania i jakość dźwięku też nie powali.

I to są właśnie stereotypy. :) Owszem, są pewne cechy wspólne dawnych wykonań, ale po pierwsze, zawsze znajdziesz wyjątki, a po wtóre, bogactwo i różnorodność i tak powalają. W dodatku tak się pechowo składa, że znaczna część (imho większość) najwspanialszych, najwybitniejszych, ponadczasowych nagrań chopinowskich to niestety rejestracje historyczne, często zaszumione i monofoniczne. Ale nie musisz od nich zaczynać. Jest z czego wybierać i później.

 

W lepszym dźwięku i mniej "romantycznie" - późny Michelangeli, Samson Francois, Pollini. Dla miłośników mocniejszych wrażeń - Pogorelić, Argerich. Poetycko i emocjonalnie - Sokołow. Nie unikaj Zimermana. Pisałeś o etiudach - sprawdź mało znane nagranie Juany Zayas. I tak można by wymieniać...

 

W kwestii wyczerpujących i kompetentnych rekomendacji - odsyłam do znakomitego przewodnika publikowanego cyklicznie w kwartalniku dodawanym do Tygodnika Powszechnego. Zwięzły, z krótką a celną charakterystyką poszczególnych nagrań - można wybierać wg własnych preferencji.

 

Jest dostępny online:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

No to Jazzy wpadłeś po uszy :-)

Witaj w Klubie.

 

Czytam i nie dowierzam dosłownie. Już oczami wyobraźni zobaczyłam

nawet, jak zdejmujesz z piedestału płyty Davisa i stawiasz w ich miejscu

Chopina czy może Bartoka ;-)

 

Czytać nawet literaturę zacząłeś. To forum powinno dostawać dotację

z Ministerstwa Kultury. A właściwie to powinni niektórym forumowiczom

odpalać takie dotacje, bo odwalają tu kawał dobrej roboty....

 

Miłego słuchania i szukania. Z tym próbkowaniem to radzę nie za wiele, żebyś

nie popadł w "muzyczne rozedrganie" (jak ja np.). Jak trafisz na fragmenty

które Ci się spodobają, spróbuj na spokojnie posłuchać całej płyty. Poza tym

nie przekreślaj od razu Baroku. Skupiłeś się chyba trochę niepotrzebnie na

wokalnej, a widząc Twoje zainteresowania pianistyką, ze swojej strony polecam

(w wolnej chwili) posłuchanie partit Bacha granych przez Perahię na fortepianie,

lub Scarlattiego granego przez Pogorelicha. Możesz się mile zaskoczyć.

Pozdrawiam,

Ola

A ja co do wizji Chopina Piotra i Donga się nie zgodzę.

 

Chopin jest romantyczny a właściwie był. Teraz jest taki jakie wykonanie... ale w sposobie zdobienia kompozycji i konstrukcji widać nastawienie na dany klimat, efekt, który ma być odczuwany bez potrzeby uruchamiania rozumu. Nie jak Bach (przywołany tu) gdzie emocje są częstokroć zakodowane albo nie wliczane w konstrukcje.

Gość papageno

(Konto usunięte)

A ja co do wizji Chopina Piotra i Donga się nie zgodzę.

 

Chopin jest romantyczny a właściwie był. Teraz jest taki jakie wykonanie... ale w sposobie zdobienia kompozycji i konstrukcji widać nastawienie na dany klimat, efekt, który ma być odczuwany bez potrzeby uruchamiania rozumu. Nie jak Bach (przywołany tu) gdzie emocje są częstokroć zakodowane albo nie wliczane w konstrukcje.

 

Czy Chopin był romantycznym klasykiem, czy klasycznym romantykiem? Nawet gdy znajdziemy właściwą odpowiedź na to pytanie, odbiór jego muzyki się nie zmieni. Przynajmniej u mnie.

A ja co do wizji Chopina Piotra i Donga się nie zgodzę.

 

Chopin jest romantyczny a właściwie był. Teraz jest taki jakie wykonanie... ale w sposobie zdobienia kompozycji i konstrukcji widać nastawienie na dany klimat, efekt, który ma być odczuwany bez potrzeby uruchamiania rozumu. Nie jak Bach (przywołany tu) gdzie emocje są częstokroć zakodowane albo nie wliczane w konstrukcje.

Muzyka Chopina jest wielowarstwowa. Gdyby nie było w niej warstwy sentymentalno-romantycznej, nie zdobyłaby zapewnie tak masowej popularności, jaką się cieszy. I wielu odbiorcom to wystarczy, ale zarazem może w końcu prowadzić do przesytu, zniechęcenia, zwracania uwagi na pozamuzyczne narodowe konotacje itd.

 

Wtedy z odsieczą przychodzi dostrzeżenie innych wymiarów jego dzieła - choćby genialnego, instynktownego zmysłu konstrukcyjnego pozwalającego budować logiczną i spójną formę w sposób nie spotykany wcześniej (współcześni tego często nie rozumieli!) czy niezwykłą umiejętność kondensacji wielu wątków myśli muzycznej przy zachowaniu komunikatywności i przejrzystości narracji. Albo klasyczny umiar i poczucie proporcji.

Wtedy z odsieczą przychodzi dostrzeżenie innych wymiarów jego dzieła - choćby genialnego, instynktownego zmysłu konstrukcyjnego pozwalającego budować logiczną i spójną formę w sposób nie spotykany wcześniej (współcześni tego często nie rozumieli!) czy niezwykłą umiejętność kondensacji wielu wątków myśli muzycznej przy zachowaniu komunikatywności i przejrzystości narracji. Albo klasyczny umiar i poczucie proporcji.

 

 

Dongu,

 

Wielu kompozytorów robiło to o czym piszesz. Każdy na swój sposób. Piszesz o Chopinie tak jakby było coś niezwykłego w jego podejściu do formy. Ja czegoś takiego nie widzę. Na pewno ma swój charakterystyczne język muzyczny i nie dyskredytuje jego zdolności kompozycyjnych ( no może poza średnimi zdolnościami jeśli chodzi o formy z udziałem orkiestry) ale czy aż tak jak piszesz ... nie wiem...

Wielu kompozytorów robiło to o czym piszesz. Każdy na swój sposób. Piszesz o Chopinie tak jakby było coś niezwykłego w jego podejściu do formy. Ja czegoś takiego nie widzę. Na pewno ma swój charakterystyczne język muzyczny i nie dyskredytuje jego zdolności kompozycyjnych ( no może poza średnimi zdolnościami jeśli chodzi o formy z udziałem orkiestry) ale czy aż tak jak piszesz ... nie wiem...

Oczywiście że wielu. Każdy na swój sposób, i z różnymi efektami, niekiedy fenomenalnymi.

 

Ale w moim przekonaniu to właśnie Chopinowi sztuka harmonijnej syntezy wszystkich aspektów dzieła udała się w stopniu największym. Zaczynałem go słuchać przed dwudziestu laty, będąc świeżynkiem w klasyce, nieufnie i z nastawieniem chyba podobnym do JazzyFan-owego. Podziw i fascynacja nie pojawiły się od razu, ale za to rosły z czasem, w miarę odkrywania kolejnych "warstw".

 

Dziś uważam, że jest to pianistyka najbardziej kompletna, mogąca dostarczyć najwięcej nieustających i zróżnicowanych wrażeń, stanowiąca zjawisko jednostkowe i jednorazowe (pomimo przynależności do określonej epoki i związanych z tym uwarunkowań).

 

Podobnie jak np. w gatunku kwartetu smyczkowego jest co najmniej kilka "szczytów", ale ostatnie opusy Beethovena są nieporównywalne z niczym, co powstało wcześniej lub później.

Dong dzięki za linki do przewodnika. Czytam właśnie. Jazzowa wersja (Pierre Yves Plat) wymiata. Facet co ważne bawi się muzyką. Podobają mi się te przytupy.

 

Ola, nie wiem jeszcze czy Chopin, czy Skriabin czy Szymanowski. Teraz próbkuje i czytam o ich muzyce. Musi mi to przypasować bo to muzyka jest dla słuchacza a nie odwrotnie. Nie chcę się później zmuszać do czegoś i wmawiać że polubie i zrozumiem z czasem jak zmądrzeje. Po próbkowaniu zarzucę parę płytek i coś sie wybierze. A na podium obok Davisa jest zawsze miejsce ex aequo. Nie zamierzam swojej pierwszej czarnej miłości degradować.

 

To nie tak, że ja się otoczką Chopina przejmuje. Chrzanić otoczki. Tu chodzi o to, że przez filmy, puszczanie na szkolnych imprezach, wszędobylstwo Frycka na Kulturalnych Salonach, jak słucham niektórych rzeczy Chopina to mi się nieodpracie kojarzy z sentymentalną tęsknotą, ckliwym patriotyzmem, trochę z efekciarstwem. Muzyka nasuwa takie skojarzenia nie sama postać Chopina. Pytałem jaki był prawdziwy Frycek, bo ze szkoły średniej pamiętam jak przedstawiano go nam jako rzewnego romantyka. Są te wszystkie mniej sentymentalne wersje i chciałem wiedzieć czy one odkrywają coś prawdziwego, czy może to tylko interpretacja. Raczej tak jak ten Plate to pewnie Frycek nie grał mimo że wykonanie świetne.

 

Piotr: napisałeś że wbrew obiegowym opiniom Chopin romantykiem nie był. Więc ta duża ilość romantyzujących interpretacji [i wielu innych jak sie okazuje] wynika z tego, że Frycek tylko szkicował kształty swoich kawałków i pozostawiał duży margines wykonawcy? Szkoda w takim razie że nie wiadomo jak on to grał ;))) No i jakim prawem te buce z konkursów fryckowych tak dzielą włos na czworo. Pewnie jakby im sam Chopin zagrał to też by sapali i wynajdywali dziury w całym.

 

Od rana słucham Szymanowskiego. Wariacja B-moll op.3 zalatuje mi cudnie Skriabinem. Takie coś to ja lubię. Sonatki niektóre też cudeńka. Posłucham więcej żeby obadać czy na pewno to dla mnie i jaką płytkę jak coś zamówić. Szymanowski przy Chopinie i Debussy to spokojnie ustoi, czy też druga jednak liga? Jakoś niewiele się o nim słyszy i słyszało. Za specjalnie i mnogości boxów nie widzę z wykonaniami.

 

PatrickF, napisałeś ciekawą rzecz o Chopinie. Z tymi ozdobnikami i nastawieniem na efekt. Pewnie dużo klasyki masz w jednym palcu. Szymanowskiego np lubisz mniej czy bardziej? Kompozycyjnie chyba też deczko wszechstronniejszy bo i kwartety trzaskał i symfonie.

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

 

 

PatrickF, napisałeś ciekawą rzecz o Chopinie. Z tymi ozdobnikami i nastawieniem na efekt. Pewnie dużo klasyki masz w jednym palcu. Szymanowskiego np lubisz mniej czy bardziej? Kompozycyjnie chyba też deczko wszechstronniejszy bo i kwartety trzaskał i symfonie.

 

JazzyFan

 

Jazzy raczej nie powiedziałbym, że cokolwiek mam w jednym palcu ;). Wiesz to jest tak, że im więcej wiesz tym bardziej sobie uświadamiasz ile nie wiesz... Tak naprawdę naprawdę interesuje się muzyką od Baroku wstecz i wykonawstwem historycznym do końca XIX wieku. Muzyki bliższej nam słucham bardzo mało, trochę o niej wiem bo ją poznałem na studiach ale jest tu na forum wiele osób znacznie lepiej osłuchana z repertuarem współczesnym niż ja. Szymanowskiego znam słabo więc pozwól, że się nie będę wypowiadał.

 

Odnośnie Chopina jest jeden aspekt historyczny o którym się bardzo mało mówi. Na jednej z konferencji Chopinistycznych był człowiek z Australii, który badał sposób strojenia fortepianów na których Chopin grywał. W skrócie chodziło o to, że nasz Fryderyk specyficznie kazał stroić swoje instrumenty przez co pewne charakterystyczne dla niego harmonie brzmiały inaczej i w kontekście takiego stroju nabierają głębszego sensu...

Gość papageno

(Konto usunięte)

A ja mam w jednym palcu robienie gwiazdek na choinkę. Albowiem jestem w bardzo romantycznym nastroju. Po kilkudziesięciu latach poszukiwań, znalazłem odpowiednie paski w sklepie w Łodzi. I dziś przyszła paczka. I się cieszę. Ale Skriabina dziś nie słucham.

W skrócie chodziło o to, że nasz Fryderyk specyficznie kazał stroić swoje instrumenty przez co pewne charakterystyczne dla niego harmonie brzmiały inaczej i w kontekście takiego stroju nabierają głębszego sensu...

 

O proszę. Ktoś dzisaj gra Chopina używając tego nowego stroju? Bo wygoglałem ino, że Schoonderwoerd wykonuje jego utwory na Pleyelu, na którym Frycek grał w Paryżu.

 

A nokturn f-moll op 55 n.1 też pikny.

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Chopin był trzeźwo myślącym człowiekiem, świadomym swych ograniczeń ale i możliwości. Potrafił dobrze inwestować pieniądze (w tym w akcje), jego oceny ludzi są ciekawe i niegłupie, wbrew pozorom więcej od ludzi brał niż dawał (niektórzy boleśnie się o tym przekonali). Cenił swój warsztat muzyczny i z czasem zaczął żyć po to żeby go rozwijać - wielu innych możliwości po prostu nie miał a czas nieuchronnie pchał go do końca, w ten sposób mógł bywał sentymentalny ale to co pisał było konstrukcją świetnie ubraną w modną formę. Zmieniał swój styl i w muzyce i w garderobie, lubił dobre ubrania, świetnie wykonane rzemiosło, nie był silny więc z piciem uważał. Wyprowadził muzykę poza ówczesne granice (chociaż to nie była taka nowość - późny wiek XVI to był dopiero sajgon) a jego wspomniane w poprzednim poście eksperymenty ze strojem nie były wtedy normalne - to raczej powrót do kształtowania przestrzeni harmonicznej i kolorystyki pod instrument z XVII i XVIII wieku a nie "nowoczesny" XIX-wieczny strój o coraz bardziej wyrównanym charakterze.

To nie był kompozytor czasów mieszczaństwa, mocnych instytucji miejskich oraz sztuki okolicznościowej. To był indywidualny wykonawca robiący to co może najlepiej, pisał dla raczej świadomych klientów swojej muzyki, wśród takich ludzi się obracał i nie miał ambicji żeby stać się "fabrykantem" muzyki z pełnym portfelem bogatych zamówień. Czy dawni kompozytorzy muzyki organowej czy ich XIX-wieczni odpowiednicy są jakoś upośledzeni w stosunku do symfoników? Ballada nr 3 - mocna budowa, sens i logika a przy okazji zabawa literaturą i odczuciami widzów - Chopin bawił się tym. Czy na zimno czy na gorąco - pewnie było w tym wstępnie sporo pracy jak i nastroju, później cała praca z budowaniem utworu gdzie mamy kolejne stopnie żonglowania środkami. Z powodu dość dużego nawarstwienia spraw konstrukcji muzycznej i pozamuzycznej improwizacja merytoryczna jest tutaj zawsze dość mocnym krokiem, łatwo się poślizgnąć bo nietrudno zubożyć to wszystko a że w tym celu muzyk powinien być tego wszystkiego świadomy - stąd granie Chopina jest trudne, to nie tylko sama technika bębnienia, to zabawa strukturą dzieła, czasem, harmonią a np. określony sposób gry wpływa nie tylko na feeling ale także może zmasakrować część tego całego bogactwa, stąd cała trudność. To trochę tak jakby kupić srebrną strzałę Daimler-Benza, wejść do niej ubranym jak Amerykanin na zakupach i powolutku jadąc przy deptaku lansować się z kubłem Starbucksa w ręku. Skorzystać z takiego samochodu ze stylem, nie zabić się przy okazji i pokazać kunszt oraz osiągnąć ciekawy wynik, niełatwo.

Piotr ładnie napisane. To że facio nie pisał symfonii nie musi oznaczać, że miał ubogi warsztat. Chyba zeby ktoś chciał tylko Frycka słuchać, to może ponarzekać że mu brakuje bogactwa instrumentów.

 

Znacie ten box "The Real Chopin: Dzieła wszystkie na instrumentach historycznych"? Pleyele tam są. Ale znajdę te nowe stroje, a przede wszystkim to o czym piszesz? (zabawa strukturą, harmonią, czasem, nie wpadanie w sentymentalne plumkanie jeśli w danym kawałku to niepotrzebne)? Rzecz nowa, z 2010. Jakość dźwięku pewnie też zadowalająca.

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Wyprowadził muzykę poza ówczesne granice (chociaż to nie była taka nowość - późny wiek XVI to był dopiero sajgon) a jego wspomniane w poprzednim poście eksperymenty ze strojem nie były wtedy normalne - to raczej powrót do kształtowania przestrzeni harmonicznej i kolorystyki pod instrument z XVII i XVIII wieku a nie "nowoczesny" XIX-wieczny strój o coraz bardziej wyrównanym charakterze.

 

Piotrze patrząc na instrumenty z XIX wieku i historię stroju (nie temperacji) wahania i możliwości były spore. Na pewno nie takie jak w XVIII stuleciu i wcześniej. Myślę więc, że zabiegi Chopina (dotyczące temperacji fortepianu) nie była aż takie niszowe.Np niejaki J. Jousse w An Essay on Temperament (London, 1832) skłaniał się ku strojeniu fortepianów w subtelnie nierównomiernej temperacji...

 

Jazzy nie znam żadnego nagranie gdzie strojenie (czyli w tym wypadku temperacja) o którym mówiłem zostałaby zastosowana.

 

To że facio nie pisał symfonii nie musi oznaczać, że miał ubogi warsztat.

 

 

W moim poście odnośnie utworów orkiestrowych nie miałem na myśli tego, że Chopin miał ubogi warsztat w ogólności. Jednakże jego koncerty fortepianowe pokazują, że orkiestrą w porównaniu do fortepianu średnio się posługiwał. Oczywiście zawsze można odwrócić kota ogonem i powiedzieć, że takie pisanie na orkiestrę wspaniale podkreśla fortepian...

 

Lisztowi pomimo iż był pianistą nie przeszkadzało pisać poematy symfoniczne...

Jak szukasz ciekawej pianistyki (ale to już zdecydowanie jazzowe), to powinien Ci się

też spodobać Kapustin. Przykładowo

 

 

albo (przede wszystkim) coś takiego:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam,

Ola

Gość papageno

(Konto usunięte)

Szkoda w takim razie że nie wiadomo jak on to grał ;))) No i jakim prawem te buce z konkursów fryckowych tak dzielą włos na czworo. Pewnie jakby im sam Chopin zagrał to też by sapali i wynajdywali dziury w całym.

JazzyFan

Trochę jednak wiadomo o właściwościach gry Chopina. Niekwestionowany autorytet w tej dziedzinie, prof. M. Tomaszewski pisze: "niezwykła oryginalność, styl gry niezbywalnie własny, nikogo nie naśladujący; piękno dźwięku przyjmującego pod uderzeniem Chopina tysiączne odmiany; gra "pełna powietrza i światła", subtelna i delikatna, lekka i czysta, pulsująca przeważnie na różnych stopniach piana (przez to dla niektórych nazbyt cicha), lecz w momentach kulminacji akcentujaca potęgę brzmienia ("energię bez brutalności"); gra rytmicznie swobodna, operująca niedościgle rubatem, ale rygorystycznie utrzymująca puls metryczny i tempo; artykułowana wyraziście, frazowana w sposób nasuwający porównanie z deklamacją, z przekazywaniem sensu, ale przede wszystkim za pomocą legato cantabile, śpiewnego "szerokiego tonu", realizująca fortepianowe bel canto. Podkreślano niezmiennie jako jej właściwości nadrzędne: poetyckość i intymność, brak wszelkiej egzageracji, emfazy i patosu, afektacji i sentymentalizmu; prostotę, naturalność i umiar - przy spontanicznej żywości i nieustającej zmienności."

 

Nie mając praktycznie żadnego przygotowania muzycznego i nikłą podbudowę teoretyczną ośmielam się stwierdziać, że do powyższego opisu zbliżył się najbardziej Dinu Lipatti.

gra rytmicznie swobodna, operująca niedościgle rubatem, ale rygorystycznie utrzymująca puls metryczny i tempo; artykułowana wyraziście, frazowana w sposób nasuwający porównanie z deklamacją, z przekazywaniem sensu, ale przede wszystkim za pomocą legato cantabile, śpiewnego "szerokiego tonu", realizująca fortepianowe bel canto. Podkreślano niezmiennie jako jej właściwości nadrzędne: poetyckość i intymność, brak wszelkiej egzageracji, emfazy i patosu, afektacji i sentymentalizmu; prostotę, naturalność i umiar - przy spontanicznej żywości i nieustającej zmienności[/i]."

 

Jezusicku. Chciałem przeczytać to ze zrozumieniem więc poszperałem w artykułach w sieci i jednej mądrej książce. Jeśli "rubato" oznacza chwiejność tempa (przez wydłużanie i skracanie dźwięków) to nie kumam jak można używać rubato i jednocześnie rygorystycznie utrzymywać tempo. Zresztą nieważne. Szkoda żebyście tracili czas na wyjaśnianie tego na forum. Jeżeli ten opis faktycznie pozwala na precyzyjną charakterystykę gry (bo na chłopski rozum to chwiejność tempa, wydłużanie czy skracanie dźwięków może być różnie realizowane) to świetnie że coś tam wiadomo.

 

Papageno (lub ktokolwiek kto tu zajrzał i chce mu się skrobnąć), dajcie namiary na książkę sensowną o muzyce Frycka. Pełno tego na półkach ale nie będę w stanie ocenić co jest dobre. Nie chodzi mi o biografię. Nie chcę trafić na jakieś popłuczyny romantyczne z ładnymi obrazkami i tekstami dla uczniaków albo propagandę Narodowego Instytutu im Chopina. Jeśli przykładowo Frycek skomponował coś namiętnego, bo biegała mu po głowie bielizna ukochanej, to niech o tym napiszą, a nie że to tęsknota za mazurskimi, obsranymi przez krowy łąkami. A jak tęsknił faktycznie za łąkami na emigracji (bo tak wynika z listów, wspomnień, relacji) to niech to rzetelnie podadzą. W sumie może trzeba trochę poznać tego Fryderyka. W końcu swój chłop był ;)))

 

Przesłuchuje nadal fragmenty posiłkując się tym przewodnikiem po interpretacjach Chopina. Jutro chcę już zakupić jakieś pierwsze płytki. Bartok chyba nie dla mnie.

Za trudny język, za dużo kakofonii. Co z tego że się uprę i zacznę się uczyć jak tego słuchać, jak mój organizm na niektóre kawałki reaguje żywym protestem. Z Szymanowskim jeszcze poczekam, a płyta ze Skriabinem w drodze. A Kapustin nieszczególnie mi się spodobał. Takie miłe szybkie granko ale za dużo tego chwytliwego jazzu napakowanego wprost. Przynajmniej na tych youtubowych kawałkach.

 

Ale Stick Game z rumuńskiego tańca Bartoka cały czas mi gra w głowie. Kto by pomyślał. Taką wypasioną rzecz facet napisał a za chwilę tak nawydziwiał. Dla kogo on tę muzę

tworzył? Dla kumpli kompozytorów? A taniec miodzio. Nawet na youtubie ładnie to zagrali

 

 

 

Dzięki za wsparcie

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Jezusicku. Chciałem przeczytać to ze zrozumieniem więc poszperałem w artykułach w sieci i jednej mądrej książce. Jeśli "rubato" oznacza chwiejność tempa (przez wydłużanie i skracanie dźwięków) to nie kumam jak można używać rubato i jednocześnie rygorystycznie utrzymywać tempo. Zresztą nieważne. Szkoda żebyście tracili czas na wyjaśnianie tego na forum. Jeżeli ten opis faktycznie pozwala na precyzyjną charakterystykę gry (bo na chłopski rozum to chwiejność tempa, wydłużanie czy skracanie dźwięków może być różnie realizowane) to świetnie że coś tam wiadomo.

Nie przejmuj się. Termin już znasz, a jak trochę posłuchasz, to załapiesz, o co chodzi. W rozumnym rubato trzeba wyczuć, KTÓRE dźwięki "rozchwiać", i w jakim stopniu - właśnie tak, żeby nie zakłócić nadrzędnej dyscypliny rytmicznej.

 

Papageno (lub ktokolwiek kto tu zajrzał i chce mu się skrobnąć), dajcie namiary na książkę sensowną o muzyce Frycka. (...) Nie chcę trafić na jakieś popłuczyny romantyczne z ładnymi obrazkami i tekstami dla uczniaków albo propagandę Narodowego Instytutu im Chopina.

Jeśli chcesz poczytać na poważnie, to nie znajdziesz nic lepszego od kompendium Tomaszewskiego:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Odrobinę akademickie, ale w dobrym znaczeniu tego słowa - fakty i analizy, a nie puste wodolejstwo. Materiał zaawansowany, ale styl przystępny.

 

Bartok chyba nie dla mnie. Za trudny język, za dużo kakofonii. (...) Ale Stick Game z rumuńskiego tańca Bartoka cały czas mi gra w głowie. Kto by pomyślał. Taką wypasioną rzecz facet napisał a za chwilę tak nawydziwiał. Dla kogo on tę muzę tworzył? Dla kumpli kompozytorów? A taniec miodzio.

Bartok był wybitnym badaczem "korzennej" muzyki ludowej i wykorzystywał zdobywane doświadczenia wielokrotnie we własnej twórczości. Czy to jako stosunkowo proste opracowania folkloru (jak te rumuńskie tańce - nb. też się zachwycam zacytowanym przez Ciebie utworkiem, ma on też wersję orkiestrową), czy to jako dość swobodne improwizacje.

 

Zanim odstawisz Bartoka, poszukaj jeszcze w takim razie np. tych kawałków (wszystkie na fortepian):

3 pieśni ludowe z komitatu Csik BB45b

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

2 rumuńskie tańce ludowe BB 56

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

15 węgierskich pieśni chłopskich, BB 79

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

8 improwizacji na temat węgierskich pieśni chłopskich, op. 20

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość papageno

(Konto usunięte)

Jezusicku. Chciałem przeczytać to ze zrozumieniem więc poszperałem w artykułach w sieci i jednej mądrej książce. Jeśli "rubato" oznacza chwiejność tempa (przez wydłużanie i skracanie dźwięków) to nie kumam jak można używać rubato i jednocześnie rygorystycznie utrzymywać tempo. Zresztą nieważne. Szkoda żebyście tracili czas na wyjaśnianie tego na forum. Jeżeli ten opis faktycznie pozwala na precyzyjną charakterystykę gry (bo na chłopski rozum to chwiejność tempa, wydłużanie czy skracanie dźwięków może być różnie realizowane) to świetnie że coś tam wiadomo.

 

Papageno (lub ktokolwiek kto tu zajrzał i chce mu się skrobnąć), dajcie namiary na książkę sensowną o muzyce Frycka. Pełno tego na półkach ale nie będę w stanie ocenić co jest dobre. Nie chodzi mi o biografię. Nie chcę trafić na jakieś popłuczyny romantyczne z ładnymi obrazkami i tekstami dla uczniaków albo propagandę Narodowego Instytutu im Chopina. Jeśli przykładowo Frycek skomponował coś namiętnego, bo biegała mu po głowie bielizna ukochanej, to niech o tym napiszą, a nie że to tęsknota za mazurskimi, obsranymi przez krowy łąkami. A jak tęsknił faktycznie za łąkami na emigracji (bo tak wynika z listów, wspomnień, relacji) to niech to rzetelnie podadzą. W sumie może trzeba trochę poznać tego Fryderyka. W końcu swój chłop był ;)))

 

Przesłuchuje nadal fragmenty posiłkując się tym przewodnikiem po interpretacjach Chopina. Jutro chcę już zakupić jakieś pierwsze płytki. Bartok chyba nie dla mnie.

Za trudny język, za dużo kakofonii. Co z tego że się uprę i zacznę się uczyć jak tego słuchać, jak mój organizm na niektóre kawałki reaguje żywym protestem. Z Szymanowskim jeszcze poczekam, a płyta ze Skriabinem w drodze. A Kapustin nieszczególnie mi się spodobał. Takie miłe szybkie granko ale za dużo tego chwytliwego jazzu napakowanego wprost. Przynajmniej na tych youtubowych kawałkach.

 

Ale Stick Game z rumuńskiego tańca Bartoka cały czas mi gra w głowie. Kto by pomyślał. Taką wypasioną rzecz facet napisał a za chwilę tak nawydziwiał. Dla kogo on tę muzę

tworzył? Dla kumpli kompozytorów? A taniec miodzio. Nawet na youtubie ładnie to zagrali

 

 

 

Dzięki za wsparcie

JazzyFan

Dong mnie ubiegł.

Ale dorzucę co nieco. Zapoznaj się z terminami tempo, rytm, metrum wówczas rubato stanie się bardziej zrozumiałe. Też kiedyś klarowano mi to:)

Książki warte polecenia to, moim zdaniem te:

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.