Skocz do zawartości
IGNORED

Czy Leslie Howard to dobry pianista?


pawellt

Rekomendowane odpowiedzi

A jednak tylko dzięki mnie powstały tu 2-3 wypowiedzi na temat

 

Pocieszaj się dalej :D

 

JazzyFan dupku piszący nie na temat i niegrzecznie!

 

Czytam twoje posty na tym forum od dłuższego czasu. Trudno znaleźć tutaj większego dupka

niż ty, piszącego nie na temat w masie wątków i uprawiającego tanie NLP.

 

nie jątrzyć, bo się odwinę.

 

Ja na razie to Pawellt, pPapageno i Ola usadzili cię w końcu na tyłku, bo jątrzyłeś. Teraz

udajesz jedynego kulturalnego rozmówcę. Co innego piszesz, co innego robisz.

Ty miałeś jakieś przykre zdarzenia w dzieciństwie? Zabierali ci zabawki w piaskownicy, a mama ci

wmawiała że i tak jesteś najlepszy? A na odwinięcie się, to za cienki w uszach jesteś ptysiu :D:D

 

Sorka Pawellt. Nazwał mnie dupkiem, a ja nie mam zwyczaju ustępować próżniakom.

 

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Proszę - jakaś minisitwa próbuje mnie wykończyć psychicznie, dwóch bliźniaków nad tym pracuje: P i JF. Co do ocen nt. Jakewa - nie jestem na sprzedaż, a nawet gdybym był, to nie muszę się wszystkim podobać łosiu!

Proszę - jakaś minisitwa próbuje mnie wykończyć psychicznie

 

Minisitwa?, łosiu? Ktoś tu pisał że preferuje kulturalną rozmowę na temat?

Wyszło szydło z worka buraku :D

 

dwóch bliźniaków nad tym pracuje: P i JF. Co do ocen nt.

 

Widać że nie lubisz krytyki. 2 osoby zwracają uwagę że jątrzysz i od razu węszysz spisek?

 

Jakewa - nie jestem na sprzedaż, a nawet gdybym był, to nie muszę się wszystkim podobać łosiu!

 

Nie jesteś interesującym produktem żeby cię kupować. Mimo że prowadzisz na forum kampanię

autoreklamową od długiego czasu. Pamiętaj że KTO WIATR SIEJE ten ZBIERA BURZĘ. Witaj w prawdziwym świecie

dupku. Z mojej strony koniec przekazu. Nudzisz mnie.

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Jazzy :-)

 

Skoro nie byłeś stroną w tym sporze, to po co takie ostre reakcje?

Piszesz ciekawie o swoich doświadczeniach muzycznych, ostatnie wątki miło

się czytało. Może warto wrócić do tego poziomu?

 

Odpuść.

Pozdrawiam,

Ola

Odpuść.

 

Olka. Wtrąciłem się dlatego, że przypomniało mi się jak ja zadawałem pododbne pytania i wśród

rewelacyjnych odpowiedzi Piotra, Papageno czy PatrickF trafił się jeden podobny typ. Analogiczna sytuacja.

A że ja zawsze wylewny byłem, to skorzystałem z okazji ;)))))

 

Dziwi mnie, jak ktoś może pisać pierdoły o pozytywnym podejściu, a za moment jątrzyć i odwracać kota

ogonem. To musi być dopiero zakłamanie. Ja przynajmniej nie udaję Wielkiego Inteligenta jak ten cały

Jakew. Dobra. Koniec zjazdu z tematu zgodnie z obietnicą.

 

 

JazzyFan

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Tak w połowie drogi między tym odejściem od tematu a powrotem do tematu (zwróćcie uwagę na temperaturę uczuć w nagraniu Leslie Howarda i zwłaszcza tej aktorki):

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Wracając zdecydowanie do tematu, napiszę że prześledziłem też kilka wątków o Howardzie na

rec.music.classical.recordings i pochodnych. Temat zdecydowanie nie jest jednoznaczny, bo

opinie są niemal skrajne. Od "niedocenianego geniusza" do "nietypowej, przerysowanej interpretacji".

Przeważają jednak te bardzo pozytywne. Jednym słowem trzeba będzie samemu organoleptycznie

potestować dłuższy czas i się przekonać.

 

Ja poza Cziffrą, czymś czego słuchała kiedyś moja żona i obecnym Howardem nie mam wielkiego porównania.

Mimo wszystko takie "Rapsodie węgierskie" mam i w wykonaniu Cziffry i Howarda. Howard gra niesamowicie

naturalnie i przejrzyście. Na plus można przypisać mu również to, że nagrał także mało znane utwory

(w zasadzie chyba całość, łącznie z transkrypcjami).

 

Będę się musiał zaopatrzyć w Richtera i Busoniego jeszcze

 

pozdr

PAweł

Czy ktoś z Sz. Rozmówców (dla Jakewa: Interlokutorów) zna, słyszał, słucha Howarda? Bo dyskurs jest o niczym. Porównujecie jabłka z gruszkami (w popiele wzajemnego jadu)...

Czy ktoś z Sz. Rozmówców (dla Jakewa: Interlokutorów) zna, słyszał, słucha Howarda? Bo dyskurs jest o niczym. Porównujecie jabłka z gruszkami (w popiele wzajemnego jadu)...

 

Ja słucham jednej płyty Howarda od wczoraj. Mam także Cziffrę w repertuarze Liszta. Pytanie czy ktoś słucha tego dłużej, żeby napisać

coś konkretnego lub ocenić styl i technikę Howarda. Na jednej z anglojęzycznych grup przeczytałem nawet, że Howard to wizjoner, który na nowo

odkrył Liszta, ale to tak samo konstruktywny wniosek, jak głosy w stylu 'Richter to medium'.

 

pozdr

PAweł

I tu widzicie zderzamy się - jak wnikliwie Paweł dostrzega - z pewną niemocą dyskusyjną. Paweł sięgnął do internetu - co wszyscy możemy i powinniśmy zrobić, tak - i okazuje się że nadal nic pewnego nie można powiedzieć na temat tego czy Leslie Howard jest dobrym pianistą. Bo zdania są bardzo różne - przedstawia wyniki swojego b. potrzebnego researchu Paweł.

 

Jak sądzicie, co teraz powinniśmy zrobić? By ustalić czy Leslie Howard jest dobrym pianistą?

Wolałbym podyskutować n.t. recitalu takiego dużo mniej znanego i pewnie sporo gorszego pianisty od Howarda, choć tutaj nie jesteśmy w stanie ustalić jasnych kryteriów dobry/niedobry Howard (może pamiętacie: Howard Jones to był taki plastikowy grajek popowy, jest też bramkarz Tim Howard i jeszcze paru innych Howardów...), niejakiego Wundera. Recital odbył się w zeszły czwartek.

Dodam tylko od siebie, że nikt nic nie musi tutaj robić. To forum jest tak samo dobrym źródłem informacji

jak niejedna grupa dyskusyjna, ale przede wszystkim jest miejscem niezobowiązujących, luźnych dyskusji.

 

Jeśli ktoś więc ma ochotę (bo bynajmniej nic nie musi i nie "powinien") i ma jakieś spostrzeżenia, to miło będzie

jak się podzieli. Może wnioski przydadzą się również komuś, kto podobnie jak ja, zauważył że Hyperion zalewa nas ostatnio nagraniami

Howarda w repertuarze Liszta (i zadaje sobie pytanie "kto zacz ten Howard"?).

 

Wielcy jak niewątpliwie Richter czy Busoni to jedno, ale może są interpretatorzy Liszta pretendujący do takiego poziomu już

teraz?

 

pozdr

PAweł

To może nie skupiajcie się na relacjach Richter <-> Howard, a ciekawych, obecnych pianistach

wykonujących Liszta?

 

Broy zaproponował Wundera. Ja kilka dni temu pytałam też o Rolfa Plagge i jego audiofilski album, który wydał Tacet.

 

 

Tad, zamówiłam sobie tę książkę Szenica. Słyszałam też plotki od znajomej pracującej w pewnym wydawnictwie, że

w połowie roku możemy się spodziewać publikacji korespondecji Liszta. Niestety wydawnictwo mało zachęcające....

Pozdrawiam,

Ola

Gość papageno

(Konto usunięte)

U mnie Liszta grają:

Argerich

Horowitz

Ciccolini

Thibaudet.

 

Kolejność zamierzona.

 

A tu można posłuchać całej płyty. Liszt. Alice Sara Ott

http://deutschegrammophon-web.snowite.fr/catalogPlayer/deutschegrammophon/deutschegrammophon.php?collectionID=1

Gość papageno

(Konto usunięte)

Legendarne nagranie sonaty fortepianowej h-moll Liszta z 1972 roku.

Burzliwy duch romantyzmu pomieszany z fermentem twórczym. Gra Martha Argerich. "Lektura" obowiązkowa dla lisztomaniaków.

Legendarne nagranie sonaty fortepianowej h-moll Liszta z 1972 roku.

Burzliwy duch romantyzmu pomieszany z fermentem twórczym. Gra Martha Argerich. "Lektura" obowiązkowa dla lisztomaniaków.

 

Thnx. Wszechstronna pianistka, bo i jej Chopin wysoko jest rankingowany.

A miałeś może okazję posłuchać Yundi Li w tym repertuarze? DG wydało jego reczital.

Na youtubie brzmi to całkiem ciekawie. Płytę zachwalano też jako referencyjną, jeśli chodzi o jakość nagrania, ale

to jak wiadomo drugorzędna sprawa.

 

pozdr

PAweł

Chciałbym powiedzieć (chodzi o tę z trudem zyskującą grunt koncepcję pozytywnego wzmocniania) że wpisy Papageno, Aleksandry i chyba jednak nawet Pawła...żebyśmy tak wszyscy potrafili, chcieli...

Gość papageno

(Konto usunięte)

Thnx. Wszechstronna pianistka, bo i jej Chopin wysoko jest rankingowany.

A miałeś może okazję posłuchać Yundi Li w tym repertuarze? DG wydało jego reczital.

Na youtubie brzmi to całkiem ciekawie. Płytę zachwalano też jako referencyjną, jeśli chodzi o jakość nagrania, ale

to jak wiadomo drugorzędna sprawa.

 

pozdr

PAweł

Liszta z Yundi nie znam (ale się zapoznam). Mam na razie tylko Prokofieva i Ravela z Seiji Ozawą.

Wydawało mi się, że po Lang Langu nie zaskoczy mnie żaden Azjata, a tu takie fajerwerki kunsztu, emocji przy jednocześnie dużej świadomości granego materiału. To dobry kierunek.

Olu, do mnie chyba było zwrócona uwaga, że zamówiłaś Szenica o Liszcie (przy okazji, to on przy kolejnej wolcie umysłowej kazał się nazywać Ferenc, bo Węgier; przy innej robił za duchownego). Cieszę się, aczkolwiek nie ja go podałem, ale radość ludzka mnie cieszy. Jak wyzywanie martwi. Co prawda nazwisko Szenic nie wiem czemu mi się z jakimiś patriotycznymi czytankami kojarzy, a nazwisko Liszt z bufonami, dlatego też nie będę czytał Szenica, ani pogłębiał (płytkiej) wiedzy o Liszcie. Oni w tej epoce dość dobrze mieli w głowie walnięte. Słuchałem kiedyś słuchowiska o naszych wieszczach i Towiańskim, to było wariactwo czystej klasy, ich, bo hochsztaplerka jego. Jest książka Mesjasze o tej epoce (Węgra, hehe), chciałem kupić, ale zrejterowałem: ma 800 stron. Ale może przeczytasz i streścisz :-)

Gość papageno

(Konto usunięte)

Olu, do mnie chyba było zwrócona uwaga, że zamówiłaś Szenica o Liszcie (przy okazji, to on przy kolejnej wolcie umysłowej kazał się nazywać Ferenc, bo Węgier; przy innej robił za duchownego). Cieszę się, aczkolwiek nie ja go podałem, ale radość ludzka mnie cieszy. Jak wyzywanie martwi. Co prawda nazwisko Szenic nie wiem czemu mi się z jakimiś patriotycznymi czytankami kojarzy, a nazwisko Liszt z bufonami, dlatego też nie będę czytał Szenica, ani pogłębiał (płytkiej) wiedzy o Liszcie. Oni w tej epoce dość dobrze mieli w głowie walnięte. Słuchałem kiedyś słuchowiska o naszych wieszczach i Towiańskim, to było wariactwo czystej klasy, ich, bo hochsztaplerka jego. Jest książka Mesjasze o tej epoce (Węgra, hehe), chciałem kupić, ale zrejterowałem: ma 800 stron. Ale może przeczytasz i streścisz :-)

 

Czyżby "Kamienie na szenic", o przepraszam, szaniec? Ekscelencjo! Nie mąć w głowie młodym. Tak nie wolno. Miast ich wychowywać, Ty zwątpnienie i nieufność siejesz. Godzi się tak, z młodymi duszyczkami postępować? Miast o Prokofievach i Stravinskych rozprawiać, Waść defetyzm szerzysz. Aliści, nie jest to godne starego słuchacza muzyki, obecnie melomanem zwanym, by takowe bezeceństwa przed młodymi wyprawiać. Przeto proszę Waści o umiar i należyte słów ważenie.

Olu, do mnie chyba było zwrócona uwaga, że zamówiłaś Szenica o Liszcie (przy okazji, to on przy kolejnej wolcie umysłowej kazał się nazywać Ferenc, bo Węgier; przy innej robił za duchownego). Cieszę się, aczkolwiek nie ja go podałem, ale radość ludzka mnie cieszy. Jak wyzywanie martwi. Co prawda nazwisko Szenic nie wiem czemu mi się z jakimiś patriotycznymi czytankami kojarzy, a nazwisko Liszt z bufonami, dlatego też nie będę czytał Szenica, ani pogłębiał (płytkiej) wiedzy o Liszcie. Oni w tej epoce dość dobrze mieli w głowie walnięte. Słuchałem kiedyś słuchowiska o naszych wieszczach i Towiańskim, to było wariactwo czystej klasy, ich, bo hochsztaplerka jego. Jest książka Mesjasze o tej epoce (Węgra, hehe), chciałem kupić, ale zrejterowałem: ma 800 stron. Ale może przeczytasz i streścisz :-)

 

Mea culpa :-) W natłoku postów wydawało mi się, że to Ty polecałeś Szenica, a polecał go wit-told. Najmocniej przepraszam za pomyłkę Was obu. Mi się Liszt spodobał po przesłuchaniu płyty Richtera (2 koncerty fortepianowe

i sonata b-moll). Potem trafiłam na ciekawe transkrypcje Bacha. Chwilowo otoczka teoretyczna jest mi znana zaledwie z rozdziału jednej książki i paru tekstów w sieci. To "gwiazdorstwo" Liszta, intensywne, wielowymiarowe życie (raz erotoman, za chwilę ksiądz) całkiem mi się podoba. Życie tego człowieka nie wydaje się romantyczną pozą. On chyba faktycznie taki był, z całą otoczką swojej rozwichrzonej osobowości). Poza tym geniusz i wirtuoz, piszący utwory zarówno wymagające nadzwyczajnej sprawności, jak i bardzo głębokie (np. w opinii krytyków Lata Pielgrzymstwa). Pewnie nie przebije Monteverdiego, który jest u mnie od jakiegoś czasu "numero uno", ale stwierdziłam że warto zapoznać się z większą ilością kompozytorów, niż eksploatować cały czas trzech ;-)

 

No i zawsze miałam awersję do muzycznego romantyzmu, a to nie takie straszne jak się okazuje ;-) Zresztą Wagner był chyba większym wariatem (może i teść się do tego przyczynił)...

Pozdrawiam,

Ola

Gość papageno

(Konto usunięte)

Mea culpa :-) W natłoku postów wydawało mi się, że to Ty polecałeś Szenica, a polecał go wit-told. Najmocniej przepraszam za pomyłkę Was obu. Mi się Liszt spodobał po przesłuchaniu płyty Richtera (2 koncerty fortepianowe

i sonata b-moll). Potem trafiłam na ciekawe transkrypcje Bacha. Chwilowo otoczka teoretyczna jest mi znana zaledwie z rozdziału jednej książki i paru tekstów w sieci. To "gwiazdorstwo" Liszta, intensywne, wielowymiarowe życie (raz erotoman, za chwilę ksiądz) całkiem mi się podoba. Życie tego człowieka nie wydaje się romantyczną pozą. On chyba faktycznie taki był, z całą otoczką swojej rozwichrzonej osobowości). Poza tym geniusz i wirtuoz, piszący utwory zarówno wymagające nadzwyczajnej sprawności, jak i bardzo głębokie (np. w opinii krytyków Lata Pielgrzymstwa). Pewnie nie przebije Monteverdiego, który jest u mnie od jakiegoś czasu "numero uno", ale stwierdziłam że warto zapoznać się z większą ilością kompozytorów, niż eksploatować cały czas trzech ;-)

 

No i zawsze miałam awersję do muzycznego romantyzmu, a to nie takie straszne jak się okazuje ;-) Zresztą Wagner był chyba większym wariatem (może i teść się do tego przyczynił)...

Aleksandro! Otóż Liszt nie był ani erotomanem, ani księdzem. Gwoli ścisłości.

Aleksandro! Otóż Liszt nie był ani erotomanem, ani księdzem. Gwoli ścisłości.

 

Ojej. No to złe źródła czytałam. A pisali wyraźnie, że po unieważnieniu przez papieża Piusa IX

ślubu Liszta z księżną Wittgenstein - ten został księdzem i na jakiś czas zarzucił komponowanie.

Nie był więc księdzem? "Erotomanem" nazywało go kilku mu ówczesnych, głównie za sprawą jego dosyć licznych podbojów

miłosnych, o których w "półświatku" było głośno. Jeśli to również plotki, to poczekam na Szenica który

idzie z Allegro. Mam nadzieję, że tam będzie rzetelnie to opisane :-)

Pozdrawiam,

Ola

No worries. To się podoba co się podoba, że tak tautologicznie powiem. Może dodam też, że osoba wykonawcy niemałe ma też znaczenie. Richter w dobrej chwili potrafił zrobić COŚ z wszystkiego.

Oni wszyscy w tym romantyzmie są bardzo ciekawi. Oprócz tych różnych póz, dąsań etc. miewali coś zwane geniuszem i cholernie pracowici byli. Dlatego wciąż liczę na to, że kiedyś mi ktoś tych Mesjaszy streści :-)

Oni wszyscy w tym romantyzmie są bardzo ciekawi. Oprócz tych różnych póz, dąsań etc. miewali coś zwane geniuszem i cholernie pracowici byli. Dlatego wciąż liczę na to, że kiedyś mi ktoś tych Mesjaszy streści :-)

 

Może ja się skuszę, bo obejrzałam do połowy film Rusella "Lisztomania" i napiszę

tylko że gorszego chłamu dawno nie widziałam. Trzeba będzie się czymś odtruć ;-)

 

George Sand mówiąca męskim głosem, czy Wagner-Wampir pobiły wszystko. Rozumiem surrealizm, ale tak

niesmacznej i tandetnej fantazji na temat biografii znanej osoby to jeszcze nie widziałam.

 

Słucham właśnie Totentanz w wykonaniu Zimermana. Znakomite.

Pozdrawiam,

Ola

A to jednak ten sam Szenic o którym myślałem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ciekawe jak Ci się spodoba.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Aleksandro. Liszt nigdy nie wziął ślubu z księżną Witgennstein (choć przez wiele lat chciał, ale długo były problemy z unieważnieniem jej małżeństwa), później postanowił reformować muzykę kościelną (ambitne, choć z góry skazane na niepowodzenie) i przyjął niższe święcenia kapłańskie bez ślubów czystości.

a czy był erotomanem... Raczej wielkim artystą, niezwykle atrakcyjnym, inteligentnym i może w młodości próżnym.

Totentanz (jak i oba koncerty) w wykonaniu Zimermana są genialne.

 

Papageno - będę obowiązkowo musiał nabyć płytę Yundi'ego Li z II Prokofiewem. mam kilka wykonań tego koncertu, ale żadnego wzorcowego, może to będzie to....

do listy wykonawców Liszta dorzucę (choć utwory tego kompozytora grało wielu wielkich)

Zimermana

Lazara Bermana (genialne etiudy)

Berezowskiego

Arraua

Czifrę

Gilelsa

 

a w temacie, nabyłem płytę z Etiudami Liszta w wykonaniu Howarda, jak posłucham coś będę wiedział. jest to jednak pianista nagrywający dla dobrej firmy szeroki b. wymagający repertuar, mam pozytywne oczekiwania

nagrywający dla tej firmy M. Hamelin b. pozytywnie mnie zaskoczył (zwłaszcza Etiudy Chopin-Godowski)

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.