Skocz do zawartości
IGNORED

Dzisiaj się zaczyna. Czy Wagneromania ma jeszcze sens?


Rekomendowane odpowiedzi

POLECAM!

 

Niezłe. Z wersji audio "Śpiewaków" bardzo lubię edycję Kubelika i właśnie wspomnianego Furtwanglera :-)

 

Co do lubienia Melchiora lub nie... Ja np. podziwiam jego głos. Technicznie jest niesamowity - ale przyznam też, że drażni mnie czasami specyficzna maniera Melchiora i te jego "popisówki". Np w jednym z kluczowych momentów I aktu Walkirii (Siegmund neiss' ich), dużo bardziej podoba mi się mniej wycyzelowany Vinay, a z nowych nagrań Kaufmann (zresztą tak na marginesie - Kaufmann ma również stosowny wygląd, co w przypadku DVD nie jest bez znaczenia ;-) Pulchniutki Melchior mimo wielkiego głosu scenicznie (wizualnie) zapewne nie był tak imponującym Siegmundem. Poza tym u Kaufmanna czuje się większy dramatyzm, napięcie do ostatniej milisekundy (u Melchiora, nawet w tym kultowym nagraniu z 1935 w pewnym momencie jakoś słabnie). Szkoda że Melchior nie wkładał w tę rolę takiej ilości "głebii" i autentyzmu co np. Windgassen czy Svanholm. Słuchając Melchiora (mimo autentycznego podziwu dla głosu), mam wrażenie momentami, że bawi się trochę tą rolą. Gra "groźnego, zdesperwanego faceta", zamiast być groźnym, zdesperowanym facetem. Oczywiście nie zawsze. Wracając do Siegmunda - wokalnie Kaufmann w tej roli wypada moim zdaniem ZNAKOMICIE: Dużo ciekawiej niż w roli efemerycznego Lohengrina:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ewentualnie niesamowite nagranie, które wklejał już wcześniej Dzarro (oj, ciarki przechodzą po plecach)

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Jak już się tak "zwierzamy", to bywa że nudzi mnie momentami Flagstad (mimo że wokalnie znakomita. Mam nadzieję że mnie JazzyFan nie zastrzeli ;-) i czasami bardziej intrygująca i ciekawa w swojej interpretacji jest dla mnie Astrid Varnay czy Nilsson. Z innych "grzeszków", - wydawało mi się również, że nie lubię w wagnerowskim repertuale Domingo, dopóki nie posłuchałam go w roli Waltera. Imho czarujące wykonanie. Barwne, ciepłe, emocjonalne. Uwielbiam takie :-) Wrzuciłam fragmencik na wrzucmp3:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

Lauritz Melchior był po prostu prostym człowiekiem o niezbyt szerokich horyzontach, biorąc pod uwagę jego wypowiedzi można by powiedzieć - idiota. Czasami sam głos to za mało. W dramatach Wagnera technika to jedno, interesująca kreacja śpiewaka w połączeniu z reżyserią i scenografią to inna rzecz. Świetna aktorsko była Martha Modl, fajny jest wspomniany Jonas Kaufmann, swoje role świetnie przygotowywała Astrid Varnay, bardzo dobry był również Ludwig Suthaus.

Właśnie - Furtwangler nie grał muzyki, właściwie, od strony stricte warsztatowej był po prostu niezły czy niejasny ale tworzył niesamowite interpretacje dźwiękiem, to było robienie z muzyki teatru co bardzo dobrze sprawdzało sie w romantyzmie a w operze najlepiej (w tym rewelacyjne wykonania oper/ek Webera!).

Dzisiaj mniej liczy się... muzyka :D a bardziej ego reżysera i techniczna sprawność muzyczna ale bywają dobre przykłady. Przykładem współpraca Boulez/Chereau, realizacja Petera Mussbacha z różnymi dyrygentami.

Świat nie ma stałej formy, zmienia się bez przerwy.

Interpretacje dramatów muzycznych są dość trudnym zadaniem, Wagner jeszcze ujdzie ale już Strauss z Hofmannstahlem czy Szymanowski i Iwaszkiewicz to trudne zadanie. Król Roger jest dobrym przykładem że tekst ma duże możliwości i może być doskonale zastosowany jako opowieść uniwersalna o konflikcie cywilizacji i natury, państwa i anarchii i temu podobnych sztucznie rozdymanych problemów. Czy ktoś kto nie ma pojęcia o jednym i drugim może dobrze zagrać? Parę lat temu sami widzieliśmy jak człowiek bez konta w banku i pojęcia o gospodarce został premierem, taki Lauritz Melchior polityki :D A jak było wtedy głośno, wersal się skończył i takie tam... (no w końcu pojadę do Wersalu, stanę w sali lustrzanej i krzyknę "Wersalu już tutaj nie będzie" :D ).

Jak widać dobre przedstawienie dramatu muzycznego przekracza możliwości większości wykonawców, także orkiestr i dyrygentów. Trudny temat.

To tak jak z budową budynków teatrów muzycznych/oper. I dzisiaj nie brak wielu nowobudowanych bubli.

Może po prostu dla większości miast na świecie nie ma możliwości porządnego wystawienia takich przedstawień? Może cała impreza z orkiestrą symfoniczną w każdym mieście i wielką operą w większych miastach to również mrzonka? To nie fabryka butelek, bez środowiska muzycznego i reagującej widowni najczęściej nic ciekawego nie wyjdzie. Tak jak z dyrygenturą w Polsce - praktyka kilku/nastu stołków w różnych instytucjach na raz oraz ignorujące ich lokalne orkiestry. A co z pracą nad brzmieniem, kulturą pracy, poziomem czytania materiału muzycznego i tekstu?

Czy ktoś kto nie ma pojęcia o jednym i drugim może dobrze zagrać?

tutaj to już pole popisu dla reżysera, a czy w Polsce nie ma dobrych?? Jacyś są, ale pewnie dla mniejszych miast za drodzy

Nie popadajmy w przesadę. Ja biografii Melchiora nie szczególnie śledziłem ale nazywanie go idiotą(co jest już inwektywą) uważam nie tyle nawet za przesadę, co za nietakt. To, że ktoś nie jest myślicielem nie oznacza, że jest idiotą. Powiem więcej intelektualiści w wielu sytuacjach życiowych zachowują się własnie jak "idioci", podczas gdy "zwykli" czy wręcz "prości" ludzie przyjmują postawę godną, świadczącą o rozsądku, wręcz o mądrości. Jakbym miał generalizować(co samo w sobie nie jest właściwie) to powiedziałbym nawet, że intelektualiści, czyli specjaliści od myślenia "po próżnicy" opanowali sztukę robienia z siebie "idiotów" do perfekcji..

Co do Melchiora to on słynął z rubaszności i dość niestandardowego poczucia humoru, zresztą na emeryturze specjalizował się w rolach komicznych - np. w filmach muzycznych. Jego nagrania świadczą wręcz o wybitnej inteligencji - jego interpretacje do dziś brzmią bardziej współcześnie niż w przypadku jego następców. Sam fakt, że człowiek o naturze "falstafowskiej" był w stanie tak przekonująco kreować Tristana czy Tannhausera, postaci delikatnie mówiąc, bardziej skomplikowane od bohaterów melodramatu, świadczy o tym, że musiał być postacią nietuzinkową. Dla mnie np. prezydent Wałęsa nie jest "idiotą", nawet jeśli mówi niegramatycznie i nawet jeśli czasem nie do końca z sensem. O Mozarcie tez niektórzy mówili, że genialny idiota. Podsumowując zacytuję(metaforycznie) stare przysłowie pszczół: skoro jesteś taki mądry to dlaczego jesteś taki biedny. Jak ktoś osiągnął w danej dziedzinie bardzo wiele to raczej jak najlepiej o nim świadczy. Lepiej być ostrożnym w ocenianiu lepszych od siebie.

Edytowane przez dzarro

Przekonujące role Melchiora? Chyba w teatrze dramatycznym dla zdolnych inaczej...

Nie popadajmy w przesadę, z tym się zgadzam. Melchior niestety gra na scenie strasznie "przedwojennie", to taka Loda Halama światka wagnerowskiego. To wczucie się w rolę na poziomie ekranizacji czytadeł w niemieckich "romantycznych" produkcyjniakach. Porównując go z Vinayem czy Suthausem, Fischer-Dieskauem...

Melchior to (przy całym dystansie do poziomu technicznego) taki Piotr Beczała. Na scenie beznadziejny ale wokalnie porządny, może dzisiaj najlepszy z naszych krajowców. Lepiej go jednak słuchać niż oglądać. To "robienie śpiewaka" ale do dramatu jednak daleko. Coś jak u b. posłanki Rokity "i poleciał do nieba niczym Ikarus".

Jak już się tak "zwierzamy", to bywa że nudzi mnie momentami Flagstad (mimo że wokalnie znakomita. Mam nadzieję że mnie JazzyFan nie zastrzeli ;-) i czasami bardziej intrygująca i ciekawa w swojej interpretacji jest dla mnie Astrid Varnay czy Nilsson. Z innych "grzeszków", - wydawało mi się również, że nie lubię w wagnerowskim repertuale Domingo, dopóki nie posłuchałam go w roli Waltera. Imho czarujące wykonanie. Barwne, ciepłe, emocjonalne. Uwielbiam takie :-) Wrzuciłam fragmencik na wrzucmp3:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ten Kaufmann znakomity. Dzięki Olu. Możesz zdradzić z jakiej płyty jest ten fragment mp3?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ten Kaufmann znakomity. Dzięki Olu. Możesz zdradzić z jakiej płyty jest ten fragment mp3?

 

Z tej:

 

61Dg%2B49pkTL._SS500_.jpg

Pozdrawiam,

Ola

O to to! Sachs w wersji Dieskaua jest moim zdaniem najlepiej pokazany. To człowiek pełen wewnętrznej dyscypliny, samokontroli ale mający w sobie wielkie pokłady emocji które przekłada na pracę, na zewnątrz zachowując się jak należy. Taki geniusz zaklęty w postać burgera, postać o wielkim poważaniu w dawnych Niemczech, od bajek do beletrystyki, od komedii do dramatów, od małego rzemieślnika do prezesa w obliczu walącego się świata (bohaterem mogła być cała mieszczańska rodzina jak w "Buddenbrockach").

Coś bardzo swoistego dla kultury niemieckiej która w tej formie jest już chyba przeszłością. Dietrich Fischer-Dieskau moim zdaniem zrobił to najlepiej, sam był dobrym przykładem takiego podejścia więc może nadzwyczajnie się tu identyfikował.

Dodam link który pozwala pewne rzeczy zrozumieć

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

W Niemczech lokalna identyfikacja i odpowiedzialność z pracowitością powodowały że wszyscy uważali się odpowiedzialni za swoje miasto. Stąd wszyscy się pilnowali, dbano o mienie wspólne i z oporami nadawano prawa przyjezdnym, dopiero po rekomendacji i okresie próbnym oraz wkupnym. Te więzi lokalne były i są silniejsze niż państwowe, heimat jest na co dzień kiedy państwo dochodzi do głosu w okresie wielkich kryzysów lub niecodziennych wydarzeń w skali światowej (wojna).

Z tym się łączy to że np. Berlin ma bardzo ograniczone możliwości ingerowania w sprawy landu i gmin ale również w zagadnienia zawodowe np. uprawnienia zawodowe nadają wolne korporacje całkowicie niezależne od państwa, one też wyznaczają własne procedury i standardy, w sferze regulacji państwowych są natomiast produkowane dokumenty wtórne do praktyki, to trochę tak jak u nas stan sędziowski jest niezależny to tam podobnie jest z większością branży od inżynierów morskich po budowlańców, architektów, prawników, mechaników itd. Stąd np. duża rola związków zawodowych które niejako w zawodach "pośledniejszych" pełnią rolę tamtejszych korporacji.

Landy prowadzą całkowicie autonomiczną politykę wewnętrzną w większości spraw od regulacji dotyczących pracy (Berlin ogranicza się do ogólników) po czerpanie większości dochodów podatkowych gdy rząd berliński zadowala się relatywnie małą częścią wpływów (podczas kiedy u nas na dole zostaje w porywach 20%, reszta idzie do Warszawy).

 

Owszem, wiele z tego zaginęło w totalitarnej praktyce państwa socjalnego dobrobytu III Rzeszy kiedy wywrócono administrację do góry nogami, w RFN udało się to w większości zawrócić ale NRD dalej żyje mirażem państwa opiekuna przez co podział Osti-Westi się tam nie zmniejsza.

 

Duma wynikająca z tej identyfikacji lokalnej wpływa na wiele spraw - chęć łożenia prywatnych pieniędzy na cele wspólne - sponsorowanie przedsięwzięć lokalnych, kupa stowarzyszeń społecznych utrzymywanych za prywatne dotacje od orkiestr szkolnych po miejskie (to nie magistraty utrzymują tam orkiestry!), różne święta lokalne i związane z nimi imprezy, obiekty użyteczności publicznej (choćby budowanie zieleni miejskiej za prywatne dotacje!) itd.

 

Stąd też tak relatywnie duże znaczenie miały tam pieśni które były pożywieniem właśnie małych środowisk.

 

Teraz sobie pomyślcie - co się działo w XIX-wiecznych Niemczech kiedy Prusy zaczęły budować propagandę imperium kierowanego z Poczdamu-Berlina, wprowadzano szkoły państwowe z pruskim programem nauczania itd? Jak wobec tego orientował się Wagner? Przecież wbrew pozorom nie pozostawił po sobie opery "budującej naród niemiecki" ale wielki singspiel chwalący małą ojczyznę która przez to jest wielka, postawioną obok mitologicznych dramatów i oratorium scenicznego. Wiadomo że miał orientację raczej republikańską i był zakłamanym libertynem (wziętym pod but Cosimy :D ). Bliżej mu było do Heinego i Holderlina niż do Gustawa Freytaga.

 

Poza tym - jak można połączyć franciszkańskie weizen z północnym lagerem i winem nadreńskim? No i na południu kiełbaski a na północy więcej parówek, to ważniejsze niż Bismarck i jego bankierzy czy armia! :D

I w tym wszystkim Ryszard Wagner, dłuuugie dzieła o dużej masie i wielości detali niczym manierystyczne nadreńskie dziełko rzeźbiarskie lub wirtemberski zegar mechaniczny, bawarskie przeciążone ornamentyką kościoły pielgrzymkowe, kubaturowa architektura hamburska i ceglana Lubeka.

Czym się stał w tym wszystkim Wagner?

Można się było nim posługiwać z czego politycy korzystali, na równi niszcząc tą lokalną dumę budując natomiast koncept "wielkiego państwa" - Niemcy mają swój odpowiednik urawniłowki - Gleichschaltung - to właśnie było kiedyś takie tworzenie za pomocą polityki krajowej "nowej tożsamości" przy jednoczesnym zubożeniu kulturowym.

 

ale jak to było w "Śpiewakach":

"Rzeszy niemieckiej kiedyś nie będzie na świecie ale dzieła sztuki deutschmistrzów przetrwają"

Deutsch - czegoś wyższego, dążenia w górę myślą i rzemiosłem, pracą i koncepcją, projektem i wykonaniem.

 

No i co politycy z tego zrobili? :D

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jedno jest pewne. Z mieszania polityki z muzyką nic dobrego wyjść nie może. W każdym razie dla muzyki.

Wagner miał z pewnością takie same obawy przed Prusami - jak Beethoven przed polityką Napoleona.

 

Do grona inteligentnych i intrygujących interpretacji dramatów Wagnera należy też z pewnością zaliczyć Hottera. Jego Wotan czy Gurnemanz z Parsifala to są wspaniałe role. Do tego niebagatelne warunki głosowe, dykcja, barwa... Uwielbiam jego duety z Nilsson. Dramat w czystej postaci :-)

Pozdrawiam,

Ola

Piotr

 

Staram się nie używać argumentów ad personam, ale Ty jednak trochę przeginasz moim zdaniem. Co do Melchiora - kompletnie mylisz pojęcia. Jakim aktorem był na scenie to raczej trudno powiedzieć, znasz jakieś względne pełne zapisy filmowe? Pomijam fakt, że trudno mierzyć stare konwencje teatralne współczesną miarą, te konwencje starzeją się akurta bardzo szybko i wie to każdy student I roku teatrologii. Nawet zapisy legendarnych spektakli z lat 70-tych, np. Swinarskiego, dziś już się coraz trudniej ogląda. Wg. Twojego punktu widzenia to Sarah Bernhardt też wypadałaby śmiesznie. Uważam, że o wyrazistości postaci świadczą nagrania - i tu Melchior wypada wręcz nowocześnie. Irytujące jest to lekceważenie za jakim wypowiadasz się o ludziach wybitnie uzdolnionych, nawet Wagnerowi z tego co pamiętam się dostało, pamiętam nawet takie Twoje twierdzenie, że Satie albo francuski barok to lepsza muzyka niż Wagner. Kazdy może lubić dowolne rzeczy ale co ma piernik do żyrandola? I te - pożal się Boże - pseudo-marksistowskie interpretacje powyżej, przeczytane w jakiś mądrych książkach, które - jak odcedzić od tego trochę nadętą grandilokwencję - to sprowadzają się do tego, ze Niemcy to lubią piwo i kiełbaski, więc najlepszy Wagner to jest wtedy, jak na widowni czuć woń czosnku a i dobrze jak ktoś miedzy jednym kaszlnięciem a drugim sobie zdrowo beknie... Melchior to ledwie porządny wokalnie idiota, Wagner to niewydarzona ofiara swoich czasów - natomiast przed jajogłowymi mądrościami, jak wyżej, to powinniśmy padać na kolana...

Edytowane przez dzarro

Melchior to ledwie porządny wokalnie idiota, Wagner to niewydarzona ofiara swoich czasów - natomiast przed jajogłowymi mądrościami, jak wyżej, to powinniśmy padać na kolana

 

Dziękujemy wam Dzarro za takie ujęcie tematu. Widzicie więc sami że nasza teoria jest słuszna wobec czego nie zostaje nic poza rozstrzelaniem wspomnianych :D Jakoś nie zauważyłem tam marksizmu - elementy analizy podłoża społecznego nie oznaczają marksizmu tak jak ekonometria nie oznacza od razu gospodarki socjalistycznej.

 

Wszystko zależy jak traktujemy operę. Sprowadzanie opery postromantycznej do kwestii technicznych to chyba robienie z niej musicalu czy operetki wersji na środkach pobudzających. Wagner próbował czegoś więcej, to czy mu się udało to już kwestia do dyskusji. To do czego może prowadzić powierzchowne traktowanie sztuki, filozofii i religii zobaczyliśmy w XX wieku. Owszem, są tam rzeczy lekkie, także wewnątrz wielkich dramatów ale coś o takich rozmiarach jak dzieło Wagnera chcąc czy nie jest produktem swoich czasów. Kłótnia z Nietzschem nie było o nic. Kłótnia Brahms-Wagner rozgrywała się nie pomiędzy nimi a "fanami" gdzie muzyka była tylko częścią większego sporu. Steinweg nie wyjechał do USA bo mu się zechciało zwiedzać inne kraje, podobnie wielu literatów.

Warto sobie zobaczyć coroczne otwarcie festiwalu na zielonym wzgórzu - największe wrażenie robi na tłumie Pani Kanclerz, najbogatszy gość i Thomas Gottschalk. A w Wiedniu rzeczywiście we foyer są kiełbaski, co w tym złego? To że francuziki mają wino i croissanty nie oznacza że południowe kraje niemieckie nie mogą robić tego po swojemu.

Można się zniesmaczyć ich poczuciem humoru i estetyką ale nie mają kompleksów w pokazywaniu tego jacy są - to jest nieodłącznym elementem kultury niemieckiej. Ma ona elementy wielkie jak i małe. Nie sprowadzajmy Wagnera do fabrykanta partii dla śpiewaków na poziomie Hansa Meisera.

Dziękujemy wam Dzarro za takie ujęcie tematu. Widzicie więc sami że nasza teoria jest słuszna wobec czego nie zostaje nic poza rozstrzelaniem wspomnianych :D Jakoś nie zauważyłem tam marksizmu - elementy analizy podłoża społecznego nie oznaczają marksizmu tak jak ekonometria nie oznacza od razu gospodarki socjalistycznej.

Z tym podłożem społecznym to można bardzo łatwo przefajnować jak kiedyś Adorno, który absolutnie serio(on w ogóle był absolutnie serio) twierdził, że muzyka tonalna to generalnie jest be, ale są wyjątki, na przykład Janacek, którego tonalność jest OK - a mianowicie dlatego, że pochodził z kraju o niskim uprzemysłowieniu... Oczywiście z takimi perełkami to jest jak z konwencją teatralną, trzeba umieć oddzielić to co żywe i twórcze od skamieliny. Dlatego ja nie będę twierdził, że Adorno był idiotą, nawet jeśli dziś dość często dworuje się z jego serioznej zapalczywości. Tym bardziej, że Adorno to jednak sam takie rzeczy wymyślał, a Ty to głównie powtarzasz cudze myśli, w dodatku, pomimo nawet ciekawych fragmentów, tak to jest wszystko wymieszane, eliptyczne i niezborne, że - cytując Thomasa Bernharda - przydałoby się, że przynajmniej raz dziennie "odcedzić mózg"...

Żeby jakoś podsumować tę moja autoparodystyczną, pseudoerudycją tyradę powiem tak: wolę ludzi, którzy coś umieją, niż tych, którzy mówią, że coś umieją i jeszcze oczekują, żeby bić im za to brawo. Dlatego wyżej cenię tych, którzy zaśpiewać potrafią albo i książkę napisać, od mądrali(takich jak Ty czy ja), którym się wydaję, że zrobiliby to lepiej ale dziwnym zrządzeniem losu wybrali kariery internetowych filozofów albo innych - by trzymać się tej samej litery alfabetu - felietonistów...

Edytowane przez dzarro

E tam felietonistów. Ot zwyczajne Polaków rozmowy, zawsze jest się o co spierać, byłoby nudno.

Wykonanie utworu romantycznego nie powinno się chyba ograniczać do techniki i zestawu zabiegów intonacyjnych. Sama technika to jedno, co się z tym zrobi drugie. Dobrym przykładem jest pianistyka w postaci:

Liberace, Lang Lang i Józef Hofmann

Wszyscy genialni technicy klawiatury - i co z tego wynika?

A jak trudną sztuką jest akompaniowanie do pieśni romantycznej, dla mnie to dokładniejszy wyznacznik dojrzałości artysty niż koncert fortepianowy.

 

Oczywiście, możemy polecieć Emilem Gilelsem, tam wszystko widać od razu, a jaki rozmach. Mozart przecież nie różni się od Beethovena czy Czajkowskiego. I oklaski, uwielbienie i nagrody, medale. Wielki artysta.

 

A ja wolę tego solidnego niemieckiego czy francuskiego rzemieślnika. To mniej nadęte niż "wielka sztuka" która jakże często była oprawą do wielkiej makabry. Dlatego wolę romantyczne pieśni od wielkiej opery, ogólnie wolę barok i klasycyzm. J.S.Bach artystą - czym on o tym wie?

Edytowane przez Piotr

A ja wolę tego solidnego niemieckiego czy francuskiego rzemieślnika. To mniej nadęte niż "wielka sztuka" która jakże często była oprawą do wielkiej makabry. Dlatego wolę romantyczne pieśni od wielkiej opery, ogólnie wolę barok i klasycyzm. J.S.Bach artystą - czym on o tym wie?

 

Jak teraz zaczniecie się jeszcze spierać, czy J.S. Bach był artystą czy rzemieślnikiem, zrobi się zaraz jakaś burda i szkoda tylko tak sympatycznego wątku ;> Może rozsądniej podejść do tego w ten sposób, że francuskiego baroku nie da się porównać do wielkich produkcji Wagnera, bo to i inne założenia i inne czasy. Nawet pojęcie "kompozytor" się zmieniło. Skoro zmienił się na maksa kontekst, wszelkie porównania sprowadzą się jedynie do tego, że ja wolę truskawki, a ktoś inny wieczorne brandy przy kominku. To że w danym okresie kompozytor pracował inaczej niż w okresie klasycyzmu, to że artysta tworzący muzykę dzisiaj pracuje jeszcze inaczej, nie oznacza przecież że jest jednoznacznie lepszy czy gorszy. Tego się po prostu nie da porównać. Wagner miał inne aspiracje, warsztat, cele i innych odbiorców niż Mozart.

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Ale mi tylko o to chodzi, żeby Melchiora idiotą nie nazywać, nawet jeśli nie był Heglem albo nawet Jerzym Waldorfem. W końcu ten zacny wątek jest raczej nie dla idiotów, a bez rozmów o Melchiorze jego urok przyblednie...

Edytowane przez dzarro

Dlaczego nie mówić o Melchiorze? To nic nadzwyczajnego że śpiewak może być "błyskotliwy inaczej", jest to szczególna przypadłość niemałej części tej specjalizacji zawodu muzyka (z innych powodów nielekko mają altowioliniści :D ).

Fakt że nieco się zapędziłem wyjmując Bacha i żabojadów z szuflady, poniosło mnie...

Proponuję zająć się niedawnym wykonaniami w Bayreuth i popiersiem Katariny Wagner, jak to się pięknie komponuje. Czy przejęła zdolności po ojcu?

0123-katharina-wagner-20.gif

Ale mi tylko o to chodzi, żeby Melchiora idiotą nie nazywać, nawet jeśli nie był Heglem albo nawet Jerzym Waldorfem. W końcu ten zacny wątek jest raczej nie dla idiotów, a bez rozmów o Melchiorze jego urok przyblednie...

 

Jestem za. W tym wątku z pewnością jest miejsce zarówno dla Melchiora, jak i Vickersa, Windgassena, Suthausa i całej reszty. Wagner jest tak "pojemny", że tylko się cieszyć z takiej różnorodności wykonawczej, interpretacyjnej, czy nawet nadinterpretacyjnej ;-) Dla każdego coś miłego. Na miarę potrzeb i oczekiwań...

 

Katharina Wagner i Eva Wagner-Pasquier mają z pewnością dużo charyzmy. Zero "patyczkowania" się z gwiazdami czy gwiazdkami, ostre rozmowy z Wimem Wendersem. Jak to jedna z nich stwierdziła bodajże rok temu: "to co chcemy oferować ma być najlepsze na świecie". Cóż, w końcu nazwisko zobowiązuje ;-)

 

Ktoś ma bilet na tegoroczny festiwal? ;-)

Edytowane przez aleksandraU

Pozdrawiam,

Ola

Ktoś ma bilet na tegoroczny festiwal? ;-)

 

Dobrze Olu że wstawiłaś to "oczko" przy pytaniu :) Żeby się tak dało realnie kupić, to ja bym na pewno już był szczęśliwym posiadaczem. Dostępność tych biletów i okres kiedy potwierdzane są rezerwacje to niestety wielka zmyłka.

 

W 2008 roku wpłynęło ponad 500 tysięcy próśb o te bilety z ponad 80 krajów. Obsłużono jak wiadomo nieduży procent. W tej chwili bilet można zamówić, ale czas oczekiwania na pierwsze wolne miejsca to ok 10 lat. Można oczywiście polować bo czasami pojawia się coś "z drugiej ręki", ale bilety są imienne więc to średnio legalne. Poza tym zdarza się to niezwykle rzadko i ceny są wówczas kosmiczne. Normalnie cena za jeden spektakl oscyluje w okolicach 350-700 euro, w zależności od miejsca. Ktoś w zeszłym roku chwalił się, że udało mu się kupić bilet na jeden dzień festiwalu "na rynku wtórnym". Zapłacił kilka tysięcy euro.

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Od 1994 do 1996 moja siostra miała chłopaka z Bayreuth, w 1995 była u niego akurat w czasie festiwalu i miał dla niej bilet. Do dziś wspomina jakie to szczęście, że w ostatniej chwili udało jej się wykręcić. Jego rodzina chodziła na to co roku, może stąd mieli bilety. Na pewno nie było wtedy aż takiego wariactwa, to było jeszcze przed erą internetu.

Edytowane przez Gregori

Do dziś wspomina jakie to szczęście, że w ostatniej chwili udało jej się wykręcić.

 

Jak widać niektórym do szczęścia wiele nie trzeba ;->

Ja ostatnio z wielką przyjemnością zasłuchuję się w płycie "Windgassen singt Wagner". Skromny dopisek na okładce głosi "First release on CD". Wcześniej było to dostępne na winylu. W wersji CD dołączone są bonusowe tracki ze "Śpiewaków". Są to nagrania Windgassena z okresów jego szczytowej formy. Wspaniałe, inteligentne frazowanie, ciekawe interpretacje:

 

51tBEuDy0%2BL._SS500_.jpg

Pozdrawiam,

Ola

Windgassen w latach czterdziestych wraz z paroma innymi śpiewakami/śpiewaczkami (m.in. Suthaus, Modl) przystosował do śpiewania metodę "wchodzenia w postać", wtedy podobnież zmieniała się gra aktorska w filmie. Taka ekipa potrafiła zrobić z dramatów Wagnera teatr (w jakimś stopniu) dramatyczny co jak wiemy nie jest oczywiste. "Ujmujące" wykonania w połączeniu ze specyficzną ikonografią pierwszej szkoły wagnerowskiej spowodowały powojenną reformę braci Wagner a z drugiej...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

:D

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Piotr

Windgassen w latach czterdziestych wraz z paroma innymi śpiewakami/śpiewaczkami (m.in. Suthaus, Modl) przystosował do śpiewania metodę "wchodzenia w postać", wtedy podobnież zmieniała się gra aktorska w filmie. Taka ekipa potrafiła zrobić z dramatów Wagnera teatr (w jakimś stopniu) dramatyczny co jak wiemy nie jest oczywiste. "Ujmujące" wykonania w połączeniu ze specyficzną ikonografią pierwszej szkoły wagnerowskiej spowodowały powojenną reformę braci Wagner a z drugiej...

 

Owszem, stare konwencje mogą się dzisiaj wydawać tandetne. Ja zdecydowanie wolę stylistykę "New Bayreuth", właśnie tę powojenną. Co do wszelkich parodii, to pewnie jest tak ze wszystkimi znaczącymi i wpływowymi dziełami ;-) Dzisiaj np. muzykolodzy oceniają popularność oper barokowych po liczbie parodii i pastiszy jakie się pojawiały po premierach. Taki "Atys" np. niepodzielnie w parodiach królował, co zdaniem Kamińskiego jest niezbitym dowodem na to, że "Atys" musiał być niesamowicie popularny. Ilość krytyki to drugi wyznacznik wagi i popularności ;-)

Pozdrawiam,

Ola

Ktoś widział,ktoś słyszał,ktoś ma to nagranie ?

Było w zapowiedziach orfeo , obecnie nie ma nic na stronie , a na pytanie dystrybutora nie odpowiadają . Co dziwniejsze japoński sklep hmv.co.jp podaje ,że ma to nagranie na stanie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ktoś widział,ktoś słyszał,ktoś ma to nagranie ?

Było w zapowiedziach orfeo , obecnie nie ma nic na stronie , a na pytanie dystrybutora nie odpowiadają . Co dziwniejsze japoński sklep hmv.co.jp podaje ,że ma to nagranie na stanie.

 

Ja widziałem tę płytę w Empiku w Wawie na Marszałkowskiej. Stwierdziłem jednak, że kupię przez Music Island, bo zamawiałem w sumie większą ilość płyt z Orfeo. Po tygodniu mi odpisali, że przepraszają ale płyty nie ma jednak w ofercie bo Orfeo jej nie przysłało. Jak wyjaśnią sprawę, mieli mnie poinformować mailem (kontaktowałem się z p. Konradem z Music Island). Domyślam się, że w tej chwili kontakt jest utrudniony, bo szefowa Orfeo jest zaangażowana w prace nad festiwalem w Bayreuth i mają trochę zamieszania. Jak podjechałem po tygodniu do Empiku, to płyty już nie było. Teraz żałuję, że jej nie kupiłem.

 

Do grona inteligentnych i intrygujących interpretacji dramatów Wagnera należy też z pewnością zaliczyć Hottera. Jego Wotan czy Gurnemanz z Parsifala to są wspaniałe role. Do tego niebagatelne warunki głosowe, dykcja, barwa... Uwielbiam jego duety z Nilsson. Dramat w czystej postaci :-)

 

Popieram Olu w całej rozciągłości! Przy tej okazji nie sposób nie wspomnieć o tej genialnej płycie. Chyba najlepszy finał Walkirii jaki słyszałem:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

Ja widziałem tę płytę w Empiku w Wawie na Marszałkowskiej. Stwierdziłem jednak, że kupię przez Music Island, bo zamawiałem w sumie większą ilość płyt z Orfeo. Po tygodniu mi odpisali, że przepraszają ale płyty nie ma jednak w ofercie bo Orfeo jej nie przysłało. Jak wyjaśnią sprawę, mieli mnie poinformować mailem (kontaktowałem się z p. Konradem z Music Island). Domyślam się, że w tej chwili kontakt jest utrudniony, bo szefowa Orfeo jest zaangażowana w prace nad festiwalem w Bayreuth i mają trochę zamieszania. Jak podjechałem po tygodniu do Empiku, to płyty już nie było. Teraz żałuję, że jej nie kupiłem.

 

 

Jazzy , a nie pomyliło Ci się z tym nagraniem?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jazzy , a nie pomyliło Ci się z tym nagraniem?

 

Nie. Na 100% był to Kempe. Natomiast to nagranie które wkleiłeś to jest jakaś świeżynka. Jak tylko zobaczyłem na stronie Orfeo - chciałem zamówić również przez Music Island, ale dostałem odpowiedź że jeszcze do nich nie dotarło. Music Island nawet miał tego Matacica przez chwilę w katalogu, ale usunęli. Jakiś kolejny Lohengrin-widmo jak się okazuje.

...Lubiłem twoją aksamitną woń, długie podróże w delcie twoich nóg....

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.