Skocz do zawartości
IGNORED

Warsaw Summer - czy ktoś się wybiera?


gutten

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie dobiłem do chaty po fenomenalnym wieczorze z jazzem francuskim. Na początku zagrał młody zespół S.Olive'y - świeże, dość bezkompromisowe i bardzo dobrze technicznie opanowane granie. Z zespołu podobał mi się dynamiczny i świetny technicznie basista - niestety słyszalny dopiero od trzeciego utworu - oraz sekcja dęta. Lider nieco na uboczu, dosypywał do ognia lub stopował zapędy młodszych kolegów. Generalnie bardzo ok i dla ludzi. Potem nastąpiła przerwa na zmianę gratów na scenie oraz ustawienie brzmienia, które było już na szczęście zdecydowanie lepsze, niż na poprzedzającym koncercie. Grunt to dobry akustyk, a tego dzisiaj zabrakło.

To, co zaoferował nam dziś wieczorem Louis Sclavis i jego band określę jako fenomenalne, spójne, doskonale wyważone, bardzo nowoczesne, energetyczne oraz witalne granie. Lider to muzyk o doskonałym brzmieniu, umiejętnościach i specyficznym - eklektycznym i zarazem 'wolnym' - podejściu do muzyki. W zasadzie jego gra na klarnecie, klarnecie basowym i sopranie to wulkan energii i jednocześnie spokoju, genialny feeling i umiejętności: fenomen sam w sobie.

Zadziwiająco grał wiolonczelista, Courtois: klasycznie wykształcony, fenomenalny muzyk o niebywałej wręcz technice grania na wiolonczeli, która raz po raz zmieniała się z klasycznego instrumentu w szalony kontrabas lub wręcz elektryczną gitarę. Gitarzysta grał mieszaninę elektrycznego bluesa, rockowej motoryki i jazzowego frazowania. A 'śpiewający' i grający na wszelkich perkusjonaliach oraz innych elektronicznych zabawkach, tudzież na flugelhornie i pocket trumpet muzyk to jeden wielki świr! Jazz? Muzyka współczesna? Awangarda? Panowie, tak brzmi nowoczesny europejski jazz, a Sclavisowi to niejeden słynny amerykański awangardzista to może co najwyżej nosić futerał.

Wielki koncert na całkowicie niedającym się do tego terenie 'lapidarium'. Fatalna akustyka, ciasnota i duchota, przypadkowi 'darmowi' słuchacze: Mariusz, zamiast kolejny raz ściągać na WSJD Laswella czy Zorna, proponuję pełny dzień jazzu francuskiego w SK. Ta muzyka wymaga odpowiedniej akustyki i oprawy. I może być biletowana, zapłacę ile trzeba.

Pzdr

nic dodać (może perkusista pierwszego zespołu? Olive też dał jednak próbkę bardzo dobrego evansowskiego+ grania, choć faktycznie był raczej kierownikiem) nic ująć

zorn mi się podobał, ale był ze 30 lat za francuzami, wczorajszy koncert bomba,

też fajny sosbotni Baron z Nedzielą, Jonkiszem, Majewskim i pianistą młodym (nie pomnę)

 

ale Sclavis powalający, zabawa muzyką, bardzo europejskie

Faktycznie, nie wspomniałem znakomitego perkusisty z zespołu Olivy. Szczególnie solo w bodaj 3. lub 4. kawałku mnie powaliło - Czarek Konrad i jemu podobni powinni byli tego posłuchać!

Natomiast zgadzam się: Zorn został daleko w tyle.

Pzdr

jutro Zawinul, niestety nie będę mógł być. raz widziałem Zawinula na JJ (dawno!), na tym samym grał też Shorter. I Zawinul był trochę "uwiązany" elektroniką wtedy, ale ja go lubię i szanuję (choć jakbym wybierał to Shortera bym wybrał - sam nie wiem dlaczego oni mi tak w parze chodzą, za WReport jakoś nigdy nie szalałem)

sory za słowotok ale tak mam jak sie spiesze

 

Jutro najwyżej zdąże na końcówkę Ścierańskiego (swoją drogą klęska urodzaju!) bo będę w pobliżu starówki

żałuję, że nie mogłem być na sclavisie - obiecywałem sobie ten koncert ale jak zwykle praca weryfikuje wszelkie plany...:(

ale na zawinula idę. niuestety w tym samym czasie na rynku zagra scierański - już dawno go nie słyszałem i też mam ochote posłuchać ale chyba jednak wybiorę zawinula.

dzisiejszy koncert zawinula świetny. piekny, energetyczny, sloneczny, radosny. idealna na letni plenerowy koncert. aż się chciało tańczyć. świetny zespół (chociaz czasem iałem wrażenie, że po koncercie zrobią sobie jakieś spotkanie voodoo. minusy - trochę za głosno i lepiej byłoby chyba w jakimś parku na świeżym powietrzu a nie pod pałacem, bo to strasznie klaustrofobiczne miejsce a poza tym część ludzi się nie zmieściła i słuchała przed bramą. anyway - brawa dla adamiakia, który zorganizował nam letnie, często darmowe, koncerty na najwyższym poziomie.

a pod koniec tygodnia scofield też za darmoszkę:)

pozdr

nazwiska mózyków niewiele mi mówiły. jutro poszukam, bo teraz nei pamietam. grali regulaminowe 1h40min. jak na plener to akurat.pozdr

[obrazekLUKASZ-150857_1.jpg] [obrazekLUKASZ-150857_2.jpg] [obrazekLUKASZ-150857_3.jpg]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-35-100004094 1170258015_thumb.jpg

post-35-100004095 1170258014_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

No to ja na pewno pierwszy z wrażeniami po koncercie Johna Scofielda. Było bardzo bardzo przyjemnie. Społeczeństwu podobały się najbardziej hard grooves gdzie Sco dawał z siebie wszystko - na bardziej rockową nutę. Ale było też trochę subtelności. Grali jednocześnie doskonale technicznie, ale bez śmiertelnej powagi.

 

Wydawało mi się, że jest niewiele ludzi (przyszedłem dosyć wcześnie) zanim nie zwróciłem się ku wyjściu przy końcu koncertu.

 

Kilka początkujących osób pytało się od której płyty zacząć słuchanie jazzu. Ja mam odpowiedź - od koncertu Scofielda.

mimo, że scofield jest moim faworytem, ten koncert jakoś do mnie nie trafił. może nie ten nastrój, może zmęczenie, może zbyt wysokie oczekiwania... wszytko było super ale razem moim zdaniem było tylko dobrze. a od scofielda oczekuję zawsze, że będzie bardzo dobrze. ciekaw jestem innych opini.

mi się koncert scofielda podobał, żałowałem że taki krótki, poza tym kupiłem na nim b dobrą płytę Pietro Tonolo ze Swallowem i Motianem m.in., grają Ellingtona "XXIw"

 

a sam koncert (3*S) zagrany na luzie ale ja padam na kolana przed tym z pozoru prostym graniem Sc (Swallow i Stewart też znakomici, zwłaszcza Swallowa grę b lubię)

Witam,

Na szybko po dzisiejszym koncercie DD:

- miejsce: Traffic, W-wa;

- DD: Freak In Project;

- opóźnienie: 1,5 ze względu na samolot z zespołem na pokładzie, ale opłacało się czekać;

- skład projektu:

DAVE DOUGLAS - FREAK IN

Dave Douglas trumpet

Marcus Strickland tenor saxophone

Jamie Saft wurlitzer

Brad Jones bass

Gene Lake drums

Dj Olive turntables

- program koncertu: dwie ostatnie płyty studyjne: Freak In oraz Strange Liberation;

- czas trwania: set 1,5h + bis;

- nagłośnienie: pierwsze trzy utwory do bani, dalej lepiej, ale i tak bardzo średnio;

- muzyka: dużo energetycznego grania post-fusion, elektryka i elektronika, zespół rozegrał się od połowy koncertu, fenomenalny pałker i DJ, DD bez zarzutu, czyli w formie;

- cena biletu: zdecydowanie za wysoka (96 zeta) na otrzymany poziom brzmienia i warunków lokalowych

- publika: drętwa, łażąca i gadająca (w mojej okolicy)

To tyle na szybko, pa

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.