Skocz do zawartości

VenasBlog

  • wpisów
    9
  • komentarze
    4
  • wyświetleń
    56 170

K2 or not K2 (rzecz o magii i o brzytwie)


Venas

2 735 wyświetleń

 Udostępnij

Im, jak sądzę, sprzęt mam coraz lepszy, tym coraz więcej płyt CD idzie w

odstawkę. Ich jakość czy może raczej jej braki odbiera przyjemność z

odbioru muzyki. I nie mówię tu o 'słuchaniu sprzętu' tylko o obcowaniu z

muzyką, czy to z pełnym zaangażowaniem i skupieniem, czy tylko jako tłem do

codziennych spraw i zajęć. Nie chodzi też o jakieś śmieciowe wydawnictwa,

ale płyty, po których spodziewałem się czegoś, albo co gorsza takie z ważną

dla mnie muzyką. Trochę to deprymujące... Kolejna sprawa, tym razem niestety

bardzo sporadyczna, to 'dojrzewanie' płyt! Otóż normalnie po udoskonaleniu

systemu poprawnie nagrane płyty oferują więcej i więcej, ale nie wszystkie!

Miałem dwa przypadki, gdzie płyta jakby 'stanęła' w miejscu, nie potrafiła

oddać nic więcej i powoli traciła jakościowy dystans do innych, aż tu

nagle... przebudzenie! Niczym Królewna Śnieżka, czy inny rycerz z

Giewontu.... Skok do przodu i nokaut brzmieniem! To były 'Nieprzyzwoite

piosenki' i jedna z testowych płyt Chesky Records. Czemu tak się stało? Co

za to odpowiada? Nie mam pojęcia, a myślałem o tym sporo! Na razie

racjonalizm nie pozwala mi na przyjęcie magii za odpowiedź, ale... nie wiem,

jak długo jeszcze będzie się opierał!

 

Przejdźmy do tytułowego K2. To system, który został opracowany przez firmę

JVC do poprawy jakości odtwarzania źródeł cyfrowych czy może dokładniej -

poprawnego ich odtwarzania. Jest on nadal oferowany w co lepszym sprzęcie przez

inne firmy na licencji JVC. Poza ogólnikami niewiele można znaleźć w

Internecie informacji na jego temat. Raz tylko udało mi się znaleźć sensowny rysunek

i choć był opisany po japońsku, to dał jakiś obraz jego działania. Poszukując

płyt, które mogłyby służyć mi jako wzorcowe źródła, natrafiłem na japońskie

wydawnictwa oznaczane właśnie K2. Opinie w necie były entuzjastyczne,

pobrane próbki również brzmiały zachęcająco, więc pomyślałem, że warto

spróbować. Zadzwoniłem jeszcze do dystrybutora na Polskę, spytałem się, co

oznacza to K2 na płycie. Pan był bardzo komunikatywny, problem, że wciskał

mi jakieś farmazony, przycisnąłem go troszkę kilkoma pytaniami i skończyło

się na niechętnym przyznaniu, że to tylko chwyt marketingowy. Tym niemniej

nie oznacza to, że płyty są przeciętne, nie są. Kupiłem jedną sobie, to wiem.

Naprawdę robią wrażenie, tak naprawdę to na jednym z nagrań z tej płyty po

raz pierwszy osiągnąłem iluzję, że nie słucham sprzętu, ale że sama

wokalistka zawitała do mnie ze swą gitarą i śpiewa mi słodką kołysankę, co

prawda po niemiecku, ale słodko! Jednak czas płynie nieubłaganie i wraz ze

zmianą pór roku zmienia się wszystko wokół, mój sprzęt również, coraz

częściej płyta K2 zdawała mi się nudna i jałowa. Brzmi świetnie, pełna

detali, konturów, wybrzmień, ma wszystko, tylko skąd ta nuda i poczucie

niedosytu? Myślałem o tym sporadycznie, tak jak sporadycznie jej słuchałem.

Nagle skojarzyłem, że mój jej odbiór dziwnie pasuje do relacji Jacka P. z

jego doświadczeń gramofonowych. Według niego CD'ik ma wszystko, czystość,

szczegółowość, dynamikę itd., tylko brak mu tego 'czegoś', co ma LP! Wszystko

na CD'ku jest niby lepsze, ale całość jest gorsza! W błysku iluminacji

znalazłem w końcu przymiotnik, który oddaje idealnie moje wrażenia z odsłuchu

K2: ta płyta jest WYKASTROWANA! Jakaś taka metro czy uniseksualna! Nic w

niej nie drażni, ma niby wszystko, poza charakterem, bez śladu pazura!

 

Myślę, że działają tu podobne mechanizmy; każda obróbka dźwięku, każda

ingerencja w nagrany materiał, poza tym, że coś poprawia, likwiduje, czyni

'ładniejszym', to i coś odbiera, kładzie kolejną warstwę tapety i odbiera

emocje, które niesie muzyka. Są płyty ładne i szpetne, są nudne i

pasjonujące, są charakterne i są te spokojne, dla każdego coś się znajdzie.

Ale niech są żywe i prawdziwe. Entia non sunt multiplicanda praeter necessitatem!

 Udostępnij

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Widzisz dobry człowieku ... dawno to usłyszałem, wychwyciłem - płyta nie oddaje klimatu zarejestrowanego wydarzenia artystycznego, klimatu studio. Nie dlatego że nie jest w stanie, raczej moim zdaniem te "głupki" ( czyt. technicy ) za dużo grzebią, czyszczą, udoskonalają itd. W ten sposób bezpowrotnie kasując zapis klimatu. Tego czegoś co jest obecne np. w starszych wydaniach winyli. Poza tym prosty test odsłuchu w systemie ambiofonicznym - natychmiast badziewie jest zdemaskowane.

Takich badziewi nie słucham - niech sobie słuchają tego ci co to produkują. Muzyka jest piękna, obcowanie z kulturą sprawia że "jesteśmy" jestem lepszy... Niestety głupki od techniki upozorowali sobie prawo do ingerencji w zamierzenia artysty. To powinno być karalne ! ZABRONIONE ! Na płycie Cd ( winylu ) itd. powinno być tylko i wyłącznie to, co chce przekazać nam artysta a nie ekonomista ! Nie dziwie się że ludzie odkrywają piękno jazz -u, muzyki klasycznej - w tych gatunkach jest bardzo trudno robić przekręty, zastosować " marketing " , czyszczenie - LUDZIE to słyszą, wychwytują. To chyba dlatego sprzedasz tandety szybko spada.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.