Jastrzębia Góra 2023 - podsumowanie
W ciągu tych 9 dni rodzinnego wypoczynku nad Bałtykiem po raz pierwszy w życiu ani razu nie padał deszcz w trakcie dnia. Pogoda wymarzona dla rodzin z dziećmi. Padało tylko raz - w nocy. Ponoć tydzień wcześniej i cały lipiec to pogoda w kratkę. Jeden pracownik budowy, który stał za mną w kolejce w sklepie spożywczym powiedział, że w lipcu mókł na deszczu po trzy razy dziennie.
Długie spacery wzdłuż linii brzegowej dają do myślenia. Na pewno ja tak mam. Opór od zapadającego się pod stopami piasku nie ułatwia sprawy. Z każdym kolejnym krokiem poznajemy definicję i sens drogi w życiu. Jak to Bartoszko w "Siekierezadzie" opowiadał, należy iść boso, poczuć dyskomfort, ostre kamienie, a nawet skaleczyć się i najlepiej gdy noga jest młoda, wtedy czuje. Kulas starego człowieka już tak nie odczuje drogi. Dobrze iść upalnym latem, ale i zimą... Może zbyt dużo ostatnio u mnie tej filozofii, ale celowo o tym teraz piszę.
W ciągu ostatnich 4 m-cy popełniłem kilka życiowych błędów. Dużo czasu zajęła mi analiza, w których momentach mojej historii podjąłem złe decyzje i co mogłem zrobić, aby złagodzić jej skutki, albo nie doprowadzić do niczego, co raniłoby osoby trzecie. Miałem mnóstwo czasu nad polskim morzem na rozmyślanie. Mam trudny charakter. Jestem dociekliwy, uparty, analizuję. Trudno mi o czymś dla mnie ważnym ot tak - zapomnieć. To trochę jak w jednej z korporacji, w której pracowałem - raz w miesiącu mieliśmy spotkania grupowe p.t. "Lessons learnt" - każdy z nas opowiadał przez "Teams" na czym polegał błąd czy porażka w jakimś dużym projekcie, żeby pozostali mogli uniknąć w przyszłości podobnych rzeczy. To było dobre. Choć niektórzy mówią, że nic nie rozwija nas lepiej niż nauka na własnych błędach.
Zrobiłem sobie rachunek sumienia i następnym razem mocno zastanowię się czy warto w coś mocno brnąć, coś co daje człowiekowi "pozorną przyjemność", ale też coś co rani bliskie nam osoby. Dostałem silny cios w twarz i nauczkę na przyszłość. Jestem zły na siebie, że nie zachowałem zimnej krwi i że podjąłem złe decyzje. Podejmowałem je trochę nieświadomie. Nie sądziłem, że obrót spraw przyniesie takie skutki jakie przyniósł. Kilka osób mocno zraniłem. Osobiście chciałem "dokończyć" temat, przeprosić i za pewne rzeczy podziękować, ale mimo największych starań nie udało się. Ten rozdział życia uważam za zamknięty.
Jedzenie całkiem dobre, nawet smażony dorsz mimo, że mrożony. Odkryłem całkiem dobre piwo kraftowe z niewielkiego browaru w Bytowie. Zatem była okazja porozmawiać z właścicielem knajpy, który osobiście je przywozi ze swojego rodzinnego miasta (Bytów). Pogadało się ze sprzedawcami naszyjników, bransoletek i innych wisiorków z Peru i Boliwii. Z tym pierwszym dość długo dyskutowaliśmy o muzyce regionalnej. Gość wciąż gra na gitarze. Rozmawialiśmy o rytmie, pauzie i harmonii w muzyce.
Polskie Morze jest piękne. Wiadomo, że wielu ludzi preferuje zagranicę i znacznie cieplejsze miejsca.
Wczoraj w drodze powrotnej odwiedziłem i pokazałem rodzinie swoje "stare śmieci", czyli gdzie spędziłem pierwsze 7 lat swojego życia, czyli Inowrocław, osiedle Rąbin. Zapukałem do sąsiadów moich rodziców. Wciąż tam mieszkają - dwa piętra niżej. Nie widziałem ich przez 36 lat. Bardzo z twarzy się nie zmienili. Nie to co ja. Odwiedziny - jak to u mnie ostatnio - bez zapowiedzi, bo nie znałem ich numerów telefonów, maili, a w mediach społecznościowych nie istnieją. Bardzo miłe spotkanie. Powspominaliśmy stare czasy. Cieszyli się, że o nich pamiętałem i zapukałem do drzwi. To mój sentymentalny powrót do miejsca, w którym codziennie na podwórku grałem z kolegami w piłkę nożną, zimą za blokiem jeździliśmy na łyżwach na lodowisku naturalnym wykonanym przez naszych ojców, którzy lali potężną ilość wody z kranu, żeby w nocy solidnie zamarzło. Dzisiaj w tym miejscu stoi nowy blok, a w kilku miejscach widnieją tabliczki "ZAKAZ GRY W PIŁKĘ". My mogliśmy wtedy grać. Moje dzieci dzisiaj już nie mogą. Dożyliśmy innych czasów.
Tyle na dzisiaj.