Kilka tygodni temu miałem okazję odsłuchać część swojej kolekcji muzycznej na doskonałych w tym przedziale cenowym kolumnach głośnikowych Szwedzkiego Dynavoice. Nie był to najwyższy model tego producenta, a średnia półka mająca zbliżyć nas do brzmienia, jaki firma preferuje w swoich konstrukcjach. W telegraficznym skrócie M-105 miały rozmach brzmienia oraz detaliczność, a przy tym nasycenie godne konstrukcji droższych, przy tym znacznie bardziej cenionych brandów. Jakim więc brzmieniem charakteryzuje się najwyższy model Dynavoice i czy dodając jak się okazuje nieznaczną kwotę do poprzednio testowanego modelu uzyskujemy jakiś nazwijmy to przeskok jakościowy? Czy Dynavoice swoim flagowym modelem ujawnia nam swoje referencyjne brzmienie i jakie ono tak naprawdę jest? To postaram się wyjaśnić w poniższym tekście, natomiast dla przypomnienia jak grał model Challenger M-105 odsyłam do poprzedniego artykułu:
Dynavoice DF-8 są nie tylko ciut lepiej wykonane od poprzednio testowanych modeli, ale są niespotykanie duże. Nie tylko w swojej rodzinie należy je uznać za kolumny prezentujące się więcej niż okazale, ale i w tym przedziale cenowym po prostu trudno o tak duże głośniki i do tego tak wykonane.
Oczywiście sama konstrukcja nie rewolucjonizuje tego co znamy od lat, są to więc "typowe" kolumny oparte o ideę bas-refleks pisząc delikatnie "dużymi" dwoma otworami. Ich średnica jest na tyle duża, że mogłaby oddać ogromne ilości tłoczonego w nie powietrza chyba z dwóch sporej wielkości niskotonowych głośników w kinie domowym. I jak się okazuje jest to zabieg celowy, wynikający z samego brzmienia tych jednostek.
Zaskakujący jest układ głośników na przednim panelu. O ile średniotonowy czy niskotonowe nie są niczym nowym i zaskakującym (to rzecz oczywista), to aplikacja swoistej hybrydy wysokotonowych głośników jest niespotykana w ogóle w tym przedziale cenowym. Mamy więc dużą kopułkę tekstylną która ma pewne (narzucone) ograniczenia w zakresie wysokich tonów, zaś te najwyższe częstotliwości pozostawiono... wstędze!
Nie bez przyczyny zamieszczam link do poprzedniego testu, bo w dużej mierze całość brzmienia okazuje się "pokrywać" z poprzednio testowanym modelem, z pewnymi (acz znaczącymi) różnicami, które nadają unikalny charakter najwyższemu modelowi i jednocześnie mocno go odróżniając od wcześniej testowanej konstrukcji.
Wspólną cechą chyba wszystkich kolumn marki Dynavoice jest ich rozmach i budowanie nasycenia w brzmieniu (to pozostaje i w tym przypadku niezmienne), o tyle DF-8 pomimo znacznie większej skali brzmienia i jakości brzmienia - dodatkowo "wychodzą" prezentacją muzyczną znacznie bardziej w przód. W trakcie odsłuchów od pierwszego momentu daje się odczuć różnice, dźwięk otwiera się na wprost słuchającego, nie stroniąc od detaliczności i nasycenia, ale wszystko to w sposób bardzo kontrolowany i z pewną kulturą przekazu. Nic nachalnie, ale z przekonaniem i w odpowiednim momencie (jeśli tylko zostało to zawarte w utworze) z odpowiednią dynamiką. Jeśli w nagraniu znajdziemy sporą ilość niskich tonów, DF-8 nie będą sztucznie spłaszczać czy uszczuplać brzmienia bo ich rolą będzie przekazanie nagrania w taki sposób, byśmy tą masę niskich wręcz fizycznie odczuli i w pewien czasem dobitny sposób doświadczyli. Szwedzcy konstruktorzy wychodzą jak widać z założenia, że skoro mamy okazję być na koncercie tuż pod sceną - to musimy czuć tą moc z każdego mocniejszego uderzenia stopy czy fenomenu riffu gitary. I tak też jest, wielkości instrumentów czy ludzkiego głosu nie tylko nie zostały przy tym zaburzone w jakiś nawet najmniejszy sposób, ale wręcz wszystko odbywa się z ciut większa kulturą i swoistą ogładą w stosunku do niższej serii. Mamy więc potęgę brzmienia i jednoczesną zdolność do przekazywania nawet najmniejszych detali. Mamy sporą sceną w szerz i budowanie planów (jak na ten przedział cenowy - bardzo dobry), ale dźwięk nagle dostaje impuls do wychodzenia też w przód, co jest swoistym wyróżnikiem najwyższego "flagowego" modelu Dynavoice.
Niestety w tym całym Szwedzkim pokazie umiejętności czarowania dźwiękiem dochodzą jeszcze iście koncertowe możliwości tej wcale nie małej kolumny. Pretenduje ona swoimi możliwościami do pokojów o większych gabarytach, gdzie napiszmy to wprost - 25 m2 czy nawet ciut ponad ten metraż, ustawienie ich w mniejszym pomieszczeniu stanowiłoby wielkość pokoju nieadekwatną do otrzymywanej masy brzmienia. DF-8 są kolumnami o ogromnych możliwościach w zakresie przekazu, rzecz jasna brzmienia w dużym stopniu poukładanego, gdzie wokale potrafią wchodzić prawidłowo na swój plan, instrumenty w żaden sposób nie wychodzą przed szereg tam, gdzie nie mają stanowić pierwszego planu. Tak szerokość sceny jaki i głębia planów w tych głośnikach wbrew ich gabarytom jest więcej niż bardzo dobra. Nie mamy poczucia natłoku w przekazie pomimo tak znaczących gabarytów kolumn. Ale to, że potrafią grać z pewną kulturą przekazu czy nie zatracają detali w nagraniach to jedno, bo drugie chyba jest nawet najważniejsze - musimy mieć jednak na względzie ich zdolność do żywiołowości i swoistego "wykopu" brzmienia. To może się podobać i tak też jest, ale do mniejszych pomieszczeń zdecydowanie wybierajcie model DF-6, który sprawdzi się wyśmienicie wszędzie tam, gdzie Wasz pokój odsłuchowy nie pretenduje do miana salonu z dużą ilością przestrzeni otwartych. Jeśli jednak macie to szczęście, że metraż pozwala na wstawienie najwyższego modelu - DF-8, kolumny te wprowadzą Was w świat brzmienia pełnego wrażeń, odpowiednio budowanego z pewną siebie dynamiką ale i swobodą czy kulturą przekazu jaka jest spójna dla brzmienia tej marki. Czy więc DF-8 są tymi konstrukcjami, które można nazwać "flagowymi" dla Szwedzkie marki? Zdecydowanie tak, jest tutaj to wszystko co znamy z niższych serii, jest ta sama charakterystyka brzmienia z tym wyjątkiem, że dodano w dużym stopniu znacznie ciekawszą prezentacje planów w przód, a całe brzmienia zyskało swoisty szlif mający podkreślić jak powinny brzmieć kolumny tej konkretnej marki. Stereofonia jest na bardzo dobrym poziomie, nie wybija się znacząco ponad to, co już znamy nie tylko z konstrukcji tej marki, ale w ogóle w tym przedziale cenowym. Tutaj nie sposób coś zarzucić na in minus, ale też nie można oczekiwać znacznie więcej. Jest to ten poziom stereofonii, który można uznać za bardzo dobry i spełniający oczekiwania konkretnego klienta w tym segmencie cenowym.
Wykonanie kolumn stoi na bardzo dobrym poziomie, brak jakichkolwiek niedopowiedzeń i co najważniejsze - nie znajdziemy żadnych prowizorek. Ma to być flagowiec Dynavoice i tak też jest, Szwedzcy inżynierowie chcieli dać więcej wszystkiego z czego są znani i to też im się udało. Masa ponad 28 kg pokazuje też, że kolumny są wykonane z odpowiednią precyzją ale i z odpowiednim przyłożeniem się do wzmocnień samego środka. Design wpisuje się w to, co znamy w temacie tej marki i nie oczekujcie tutaj jakiegoś znacznego przeskoku w tym temacie. Brzmienie Dynavoice ma swoich zwolenników i niezaprzeczalnie udaje im się przyciągnąć sporą grupę zainteresowanych. Brzmienie nasycone, zbudowane w oparciu o odpowiednią masę i wyważone względem środka trudno jest uzyskać nie tylko przy tej wielkości kolumnach, ale w ogóle w tym przedziale cenowym. DF-8 umiejętnie starają się godzić dwa światy - żywioł koncertów i spokój małej sali koncertowej z niewielkim składem. Jeśli tylko zapewnicie im odpowiedni metraż i dołączycie do nich wzmacniacz bardziej kulturalny i grający bardziej rozumem niż sercem - zapewne uda się Wam stworzyć duet na naprawdę sporą ilość miło spędzonych wieczorów. A w przypadku jakiegoś dobrego filmu - dwie kolumny stworzą w Waszym domu niezapomniany pokaz możliwości 2 kanałów nawet w kinie akcji.
Kolumny z najwyższej serii podtrzymują swoistą tradycję Dynavoice, czyli regulację "ułożenia brzmienia" pod swoje oczekiwania zworkami jakie znajdziemy na tylnym panelu:
DF-8 niesamowicie i w pozytywnym tego słowa znaczeniu czarowały w trakcie odsłuchu najnowszej płyty J.M. Jarre'a EŌN, ale też bardzo dobrze oddały klimat znacznie spokojniejszych gatunków muzycznych. Wieczór z albumami takich wykonawców jak SEAL, Kosheen czy Morcheeba w przypadku DF-8 nie będą w żaden sposób chwilami nudnymi!
Dynavoice DF-8 mogą się podobać i stanowią o sile Szwedzkiej marki oraz nakreślają ich (umownie nazwane) referencyjne brzmienie. Do dużych pokoi odsłuchowych te kolumną będą idealnymi kompanami dla wzmacniaczy potrafiących grac mniej żywiołowo, przekładających kulturę przekazu nad zdolnościami popisywania się. Jestem przekonany, że dobrze zestawione z odpowiednio dobranym wzmacniaczem (lampa) i z zapewnieniem odpowiednich warunków metrażowych staną się powodem zadowolenia na naprawdę długie odsłuchy.
AudioRecki
Co i jak, czyli papierowe dane:
Konstrukcja basreflex 3-drożna, wentylowana do przodu i do tyłu
Głośniki: 1 x śrenio-niski 6,5", 2 x 8" basowy, kopułka tekstyna, 1 x wstęgowy
Podział pasma: 370/3200/12800hz
Moc rms/maks: 200/280W
Impedancja znamionowa: 6 Ohm
Efektywność: 94db
Pasmo przenoszenia: 23hz - 32khz (-3db)
Wymiary 1105 x 240 x 380mm
Waga: 28,1 kg