Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5842 opinie sprzęt

Cabasse Iroise 500

Kolumny grały kiedys u mnie z wzmacniaczem Luxman L-503s. Oferują duża dynamike. Maja tzw kopa. Poczucie obecności muzyków w pokoju jest naprawde spore. Daja bardzo dobra lokalizację, w trakcie odsłuchu zwykle łatwo mozna było okreslic jak jest ustawiony fortepian na scenie, gdy w nagraniu było kilka wokali wtedy również ich separacja i lokalizacja były bardzo dobre. Sygnatura dzwieku raczej jasna żywa. Wskazana "ciepła" elektronika typu Luxman, Musical Fidelity itp. To szybki dzwięk. W pokoju odsłuchowym około 24 m2 z Luxmanem L-503s niski bas czasami (na pewnych nagraniach np: Casandra Wilson, Particia Barber) miał oznaki spowolnienia pogrubienia, troche dudnienia, mimo odsuniecia ich od sciany tylnej około metr licząc od przedniej scianki. Ogólne kolumny oceniam bardzo pozytywnie.


Logitech Squeezebox Duet

Jak dla mnie ten sprzęt jest bardzo dobry pod wieloma względami a opinie poprzedników sprzed lat są do bani, posiadam kilka modeli SQUEEZEBOXa a Firma LOGITECH non-stop zapewnia wsparcie przy coraz to nowszych aktualizacjach oprogramowania , przetworniki wykorzystane w odbiornikach biją na łeb największe marki Producentów , Dziękuję i pozdrawiam 


Acoustic Energy AE309

Wcześniej słuchałem koln firmy Heybrook. Od genialnych monitorów HB1 poprzez stojące modele. Do tego konstrukcje z lat 80...Braun, Grundig itd. W końcu po długich bojach podjąłem decyzję zakupu nowych kolumn.  Bardzo długo szukałem pasujących do mojego ucha.  Tutaj AE309 spisują się rewelacyjnie. Dźwięk jest pełny, szczegółowy, ale nie ostry. Scena raczej cofnięta i lekko przyciemniona. Bas szybki i punktowy, ale nie ma trzęsienia ziemi.  Bardzo wyrównane i stonowane kolumny.  Polecam do długich odsłuchów.  Mają niską efektywność co od razu po podłączeniu do wzmacniacza pokazało, że trzeba odkręcić mocniej gałkę głośności.  


AudioLime Głośnikowe

Kable audio i całą "kablologię" zawsze trochę lekceważyłem, bo wpływ przewodów na odbiór dźwięku uważałem za marginalny. Inwestowałem raczej w źródła i głośniki, nie przedstawię więc porównania produktu AudioLime z kablami z tzw. górnej półki (cenowej). Pierwotnie zamierzałem napisać opinię po dłuższym czasie użytkowania kabli od pana Jarka, ale zmieniłem zdanie. Wolę to zrobić, póki dobrze pamiętam pierwsze wrażenie, które było spektakularne.  Do testu wybrałem kilka utworów jazzowych i klasycznych z dobrze nagranym wokalem, fortepianem i innymi instrumentami. Posłuchalem chwilę, następnie wpiąłem kable od pana Jarka i ponownie włączyłem dźwięk, nie zmieniając poziomu głośności ani innych ustawień. Natychmiast odruchowo zrobiłem krok w tył, bo wjechała we mnie scena dźwiękowa. Nagle pojawiła się ogromna przestrzeń, nie tylko przed kolumnami ale i za nimi, w ogóle wszędzie. Dźwięk zupełnie oderwał się od głośników i wypełnił pomieszczenie. Pozorne źródła dźwięku niekoniecznie zostały lepiej zlokalizowane, bo powiększyły się, jak gdyby instrumenty urosły i zajęły więcej miejsca. Kable nie tyle poprawiły analityczność pod względem punktowej lokalizacji źródeł, co dały pełniejsze złudzenie odbioru muzyki na żywo, bo źródła pozorne uległy urealnieniu. Efekt ten uzyskany został nie tylko przez poprawę przestrzenności ale także przez lepsze oddanie barwy dźwięku, szczególnie w zakresie średnich tonów, decydujących dla wrażenia naturalności.  Dodatkowy eksperyment ujawnił inną "hi-endową" cechę kabli AudioLime, brak litości dla słabych nagrań. Mam np. płytę CD legendarnej grupy Novi Singers z archiwalnymi nagraniami Polskiego Radia, delikatnie mówiąc, nie najlepszymi. Mimo wszystko dawało się tej płyty posłuchać, ale już nie z tymi kablami. Potwierdziła się stara prawda, że jeśli czegoś nie ma w nagraniu, to ani kable ani pozostałe elementy toru nie są w stanie tego skompensować. Za to inne moje ulubione nagrania zyskały dodatkowy blask, przede wszystkim pod względem przestrzenności i naturalności. Również dynamika i "muzyczność" nagrań, mimo że obecne wcześniej, z tymi kablami osiągnęły nowy poziom. Zamówione kable przychodzą w zwyczajnej paczce, dobrze zapakowanej ale bez luksusu, z dołączoną na kartce krótką instrukcją podłączenia. Kable są kierunkowe, sposób konfekcjonowania można wybrać, cena zależy od długości. Kabel jest grubości małego palca, podatny, dobrze się układa. Wykonanie dokładne i estetyczne, wtyki bardzo dobrej jakości. Wtyki bananowe z mocnymi elementami sprężynującymi (przy pierwszym połączeniu najlepiej ścisnąć złocone sprężynki w palcach przed wpięciem do gniazda), trzymają mocno i pewnie. Podsumowując, kable wybitne, bardzo zbliżające do prawdy o nagraniu.


Teac PD-1260

Bardzo przyzwoity, budżetowy odtwarzacz CD, CDR a nawet MP3 z CDR.  Ciekawe brzmienie, precyzyjnie, jest przestrzeń, nawet trochę "powietrza" dobra separacja. Przekaz jest w miarę neutralny, szczerze mi odpowiada. Interesujące i przyjemne brzmienie z "dziurki" (na Superlux HD681), dobrze wypełnione, nieco pogrubiony bas ale bez zatracanie szczegółu, tu przestrzeń też dobra. Lepsze wrażenie z dziurki niż z mojego Rotela RA-12 czy nawet EMU-0404 (bardziej szczegółowo i analitycznie, ale mniej wciągająco)! Zaskoczenie. Miła niespodzianka, myślę ciekawa propozycja dla szukających budżetowego odtwarzacza o bardzo poprawnie zestrojonym dźwięku. Porównując do odtwarzaczy budżetówki lata 90-te (Philips Cd-614/618 czy lepszych dźwiękowo odtwarzaczy DVD (Harman DVD 28, DVD 25), moim zdaniem dźwiękowo jest lepiej. Cena jakość dźwięku b.dobra, jeszcze lepiej byłoby gdyby nie taki sobie wygląd, wykonanie i fakt że to ogólnie made in China. Drobne niedoskonałości wynikające z budżetowości produktu, nie wpływają znacznie na wartościowość tej propozycji.


AudioLime Głośnikowe

Szukając zmian w swoim systemie postanowiłem zmienić okablowanie.Po wymianie kabli zasilających wybór padł na głośnikowe.Z racji tego że ceny nowych kabli potrafią przyprawić o ból głowy i bez odsłuchu trudno wydać takie kwoty wybór padł na kable z drugiej ręki lub diy. Przypadkiem trafiłem na audiolime p.Jarka. Po kontakcie,przekazując czego brakuje mi w obecnym przekazie dźwiękowym umówiłem się na odsłuch u "producenta". Dla porównania zabrałem swojego chorda clearway. Po porównaniu tych kabli u p.Jarka pierwsze co dało się usłyszeć to przewaga audiolime na średnicy , chord brzmiał tak matowo, bardziej ubogo. Niestety jak to z takimi odsłuchami bywa trudno wyłapać wszystkie różnice. Wiadomo  nie mój system , nie moja  akustyka pomieszczenia. Pomimo tego postanowiłem zakupić w/w kabel u p.Jarka. Porównując kable u siebie mogę stwierdzić to były dobrze wydane złotówki. Audiolime deklasuje chorda. W dole i średnicy to inna liga,w górze pasma chord minimalnie lepszy (dosłownie) aczkolwiek chord na niektórych nagraniach potrafił być za ostry. Audiolime jest bardziej neutralny w tym zakresie. Potwierdzam wszystkie opinię na temat tego kabla. Jeśli szukasz kabla który wzniesie twój system na wyższy poziom właśnie znalazłeś.


Denon PMA-1510AE

PMA1510ae to swietny wzmacniacz patrząc na obecne ceny sprzętu. Jego obecny odpowiednik to pma1600ne, który dźwiękowo niewiele się różni, a kosztuje 3 razy tyle. Wzmacniacz cechuje się dynamicznym, szybkim dzwiekiem z lekko docieplona średnica, wyraźnymi lecz delikatnymi wysokimi tonami. Bas jest mocny szybki, zróżnicowany i swietnie kontrolowany. Czuc, ze Denon ma spory zapas mocy (2x100W przy 8ohm) i duża wydajność prądowa. W porównaniu do Exposure 2010s2, którego kiedyś miałem, dzwiek jest przyjemniejszy w odbiorze lecz wciąż szybki i wyraźny. Denon według mnie jest lepszym piecem zarówno bod względem dźwięku jak i budowy. W porównaniu do NAD c356, pma1510 to zdecydowanie wyzsza polka. NAD nie jest złym wzmacniaczem ale przymulał basem, wysokie tony były trochę jak spod koca srednica potrafiła nieprzyjemnie zakrzyczeć. NAD po modzie to dopiero równa polka z Denonem pma1510ae ale inne granie - spokojniejsze. W porównaniu do oryginalnego Harmana hk680 Denon gra lepiej w każdym aspekcie oprócz swobody przy wyższych poziomach głośności,  wydajności prądowej, zejścia i potęgi basu. U mnie Denon gra z Dynaudio Excite x32 i bez problemu je napędza. Dźwięk jest wyraźny, szybki, średnica nasycona, całość gra spójnie i przyjemnie. Scena dźwiękowa jest tez dobra, ładnie rysuje się wgłąb natomiast wszerz nie wychodzi raczej poza kolumny. Dźwięk jaki daje Denon jest dynamiczny, uniwersalny i nie meczy.  Nie akcentuje sybilantow. Da się na nim posłuchać zarówno klasyki, rocka, metalu jak i new age i techno. Jazz i wokale również brzmią przyjemnie. Denon to naprawdę kawał solidnego pieca dual mono, MADE IN JAPAN.


Arcam Alpha 8

Wzmacniacz oceniam bardzo wysoko. Dobra stereofonia, sporo detali. Na pewno sprawdzi się przy słuchaniu jazzu, popu i lekkiego rocka. Wzmacniacza używam z kolumnami Monitor Audio Bronze BR2 (ta stara wersja) i jest to super zestawienie. Ma też niezły wzmacniacz słuchawkowy. Podłączałem go również do Magnatów Quantum 673, ale brzmiało to słabo.   Nie polecam Arcama do mocnej rockowej muzyki.  Brak niskiego basu, a momentami się gubi.   Ja zakupiłem leciwy egzemplarz, ale dosyć niskim kosztem doprowadziłem go do pełnej sprawności - regeneracja potencjometru i wymiana przełączników.  


Monitor Audio Bronze BR 2

Opinie o tych kolumnach są dosyć skrajne. Moim zdaniem wynika to z faktu, że nie są to na pewno kolumny uniwersalne. W zestawienie z niektórymi wzmacniaczami będą one krzykliwe i hałaśliwe. Gdzieś przeczytałem zwrot typu "uderzanie w szklanki" i jak najbardziej pasuje mi do tych kolumn. Nie polecam zestawień ze wzmacniaczami NAD C350 i Denon 510AE   Ale w zestawieniu np. z Arcam Alpha 8 moim zdaniem grają idealnie. Żadnej krzykliwości, duża szczegółowość. Brzmienie raczej ciepłe, nieco zmiękczony przyjemny bas. Na pewno sprawdzą się przy muzyce jazzowej, popowej i lekkim rocku. Z cięższym rockiem może być trochę gorzej.    


Yamaha A-S201

Wzmacniacz kupiłem, bo trafił się egzemplarz w bardzo dobrym stanie wizualnym wraz z oryginalnym pilotem. Jego dźwięk dla mnie nie był akceptowalny - brzmienie suche, wysokie nie do końca czyste, średnica męczyła mnie niezmiernie. Nie mogłem tego sprzętu słuchać. Co do mocy, którą podają w teście czasopisma Audio - nie ma szans - to chyba moc PMPO. Praca wzmacniacza przy wyższym poziomie głośności pozostawia wiele do życzenia - niby próbuje utrzymać głośniki ale nie radzi sobie z tym - tutaj stary Pioneer A-402R go pokonał, nie mając może większej mocy, ale jednak kultura pracy to inna klasa. Porównanie z Denonem PMA-720AE też wypada na niekorzyść Yamahy A-S201 - Denon ma dużo przyjemniejszy dźwięk, a przyznam, że potrafi zagrać męcząco. Porównanie do Kenwooda KA-60 to kompletna kompromitacja Yamahy - KA-60 wzmacniacz, którego mogę słuchać 24 h na dobę bez uczucia zmęczenia. Ostatecznie, pod względem brzmienia pobiła go nawet chińska zabawka (w obudowie z aluminium) na TPA3116 - sam w to nie wierzyłem, ale jednak. Zdecydowanie odradzam kupno tego modelu: moc w testach jest dość wątpliwa, brzmienie strasznie męczące - nawet na ciepło i kluchowato grających Rubikonach RP-16MK2. Na Cantonach z serii SP i Magnatach Quantum 673 to już nie da się tego słuchać. Reasumując, nie ważne jakie kolumny do tej Yamahy podłączyłem - dźwięk po prostu mnie męczył. Odsłuch przeprowadzony w trybie DIRECT. Kolejna wada to delikatność tego sprzętu - przypadkowe wprowadzenie wzmacniacza w dość krótkie przesterowanie spowodowało najprawdopodobniej delikatne uszkodzenie końcówki mocy, ponieważ gra teoretycznie poprawnie, ale czasami słychać w jednym kanale bardzo krótkie puknięcie.


Audio Physic Yara II Classic

Na początek trochę historii, więc gdy pierwszy raz zobaczyłem te kolumny w zaprzyjaźnionym salonie audio stałem przed nimi jak przysłowiowe ciele. W tym czasie pod względem formy były to kolumny wyjątkowe. Pamiętam, jeszcze podobne w formie były kolumny firmy Gale. Jednak większość kolumn w tym czasie miała po prostu inne proporcje. A tu sobie stoją takie smukłe słupki w oszołamiającej stolarce, takie chudziaki, gdzie front ma zaledwie 15 cm szerokości. Trzy głośniczki, w tym dwa średniotonowce. Czy to może dobrze grać? Okazało się, że nie tylko dobrze, ale wręcz bajecznie. W tym czasie w tym salonie pracował pewien człowiek, który miał wyjątkową umiejętność łączenia ze sobą różnych sprzętów. To był prawdziwy pasjonat. Tak zestawił ten zestaw z tymi kolumnami, że właściwie to nie wiem czy kiedykolwiek później słyszałem taki dźwięk i taką stereofonię. I tu w tym chodzi o stereofonię i separację instrumentów. Kolumny grały tak, że miało się wrażenie, że instrumenty można brać w ręce wybierając z poszczególnych półek, na różnych wysokościach i odległościach. Nigdy wcześniej takiego czegoś nie spotkałem, nie usłyszałem. Właściwie cały czas dążę do tego stanu, ale człowiek już tam nie pracuje więc zostaje metoda prób i błędów, ale już jestem blisko. Niestety w tamtym czasie te kolumny były na pułapie finansowym dla mnie nieosiągalnym. Jednak była to miłość od pierwszego wejrzenia, jak to mówią. Zadowoliłem się substytutem czyli Tannoy Revolution R2. Trochę były podobne. Nie tak smukłe, ale jednak podobne i również świetnie wykonane. Jak się okazało po czasie, to takie Audio Physic po angielsku. Podobno te same głośniki, charakter grania podobny, zdolności do kreowania sceny również. Swoją drogą również świetne kolumny, aczkolwiek do tych AP jednak trochę ciemniej grające, z twardszym basem ale również kolumny o cieplejszej prezentacji. W sumie bardzo dobre. Wracając do AP, więc jak one grają. Grają tak jak wyglądają. Przede wszystkim elegancko, subtelnie i szczegółowo. To bardzo dokładne kolumny. Kreują fantastyczną przestrzeń. Ogranicza je tylko wielkość pomieszczenia. Scena w sprzyjających warunkach wykracza szeroko poza ich rozstaw. To samo jest w przód i w tył, ale również w górę. Oczywiście tu też mają coś do powiedzenia wzmacniacze i cała reszta. Jednak te kolumny to wszystko potrafią. Co do dźwięku, to jest przyjemny w odbiorze, raczej nie męczący, wszystko doskonale słychać. Zarówno te silne i głośne impulsy, a na ich tle subtelne i ciche psyki, syki itp. Właściwie często się zastanawiam jak te ciche dźwięki się przebijają przez te silne i głośne impulsy. Czy takie filigranowe kolumny potrafią przywalić basem? Tak i o dziwo ten bas potrafi być tak rożny, tak zaskakujący, kiedy trzeba jest twardy, innymi razy sprężysty, krótko mówiąc wielokolorowy. One nie muszą grac głośno, choć też to potrafią. Myślę, że właśnie w tym jest ten czar i magia tych kolumn. Po co się wysilać jak i tak wszystko doskonale słychać przy w miarę niewielkim natężeniu dźwięku. Grałem na tych kolumnach z Exposure 2010. Nie ma co ukrywać, lubią prąd. Dobrze wysterowane odwdzięczają się. Obecnie gram na Haiku Bright MKV. Bałem się czy ten wzmacniacz je uciągnie. Niepotrzebnie. Przy okazji pokazały kolejną swoją cechę. Lubią lampę. Bogactwo dźwięków, faktura, bas, wokale, wysokie tony barwne, ostre kiedy trzeba ale i delikatne jak mgiełka. Przełykania śliny, czy poprawiania się na taborecie pianisty tez nie odpuszczą.   A to zaledwie na hybrydzie, a jak grają na prawdziwej lampie? Spróbujcie, dzisiaj można je kupić za śmieszne pieniądze.                


Exposure 2010

Do tej recenzji się długo zbierałem, ale zawsze miałem ochotą ją napisać. Poprzednicy już dosyć dobrze opisali ten wzmacniacz, ale ja też chciałbym parę groszy dodać. Jaki jest wzmacniacz, każdy widzi. W tym przypadku mamy do czynienia z klasyką wzmacniacza stereo w najczystszej postaci. Wzmacniacz o dziwo nie jest jakiś wybitnie ciężki, w środku również nie przeładowany elementami elektroniki. Nawet można powiedzieć, że sporo jest miejsca na audiofilskie powietrze. To tyle tytułem wstępu, a teraz jaki jest wg mnie ten wzmacniacz. Skupię się tu głównie na tym co wg mnie jest jego znakiem firmowym, jego kodem genetycznym. Dla mnie to co wyróżnia ten wzmacniacz spośród innych, to jego temperament i ekspresja z jaką gra. To w mojej opinii wzmacniacz z charakterem, wzmacniacz który ma przysłowiowe jaja. To twardy zawodnik. Ten wzmacniacz jest jak oswojone, ale jednak dzikie zwierze. Ma swój instynkt i ten instynkt cały czas nad nim góruje pomimo tego, że właścicielowi wydaje się że już go opanował, oswoił i nauczył podawać łapę. Nic z tych rzeczy. W zależności od nagrania i rodzaju muzyki atak może nastąpić od razu i bez pardonu, ale może również zacząć się zupełnie niewinnie, to taka taktyka na uśpienie przeciwnika. Po czym jak już słuchacz poczuje ukojenie, uspokojenie - Exposure uderzy jak pantera. Atak będzie szybki jak błyskawica. Ofiara nie ma żadnych szans. Ten wzmacniacz jest cały czas pod parą. Nawet wtedy, gdy gra spokojnie, łagodnie jest gotowy do natychmiastowej reakcji. Co to daje w praktyce? Na pewno trudno usnąć słuchając muzyki na tym wzmacniaczu, ale jest to możliwe, tylko gałka głośności musi być w bezpiecznym położeniu. Natomiast muzyka ma amplitudę, zmiany tempa, głośności, gęstości. Często ciary na plecach. Tak, to jest słuchanie na 100 %. Jeśli komuś się wydaje, że nie jest zbyt głośno i sobie podkręci gałeczkę do przodu to za chwilę szybko będzie ściszał. Exposure nawet w kołysance dla dziecka znajdzie taki fragment, że przywali, bo on przywalić musi. Ale jak się wydaje, że już koniec, że się wystrzelał, dostał zadyszki, że się zmęczył, no cóż. Znowu błąd. Czasami wydaje mi się, jakby tam na pokładzie miał takiego małego diabełka, który w odpowiednich momentach podkręca głośność, albo powoduje że dany instrument, czy dźwięk nagle się staje nad wyraz dominującym na tle innych. Przez tą cechę wiele nagrań słuchanych na bardziej wstrzemięźliwych wzmacniaczach dopiero na Exposure można poznać lepiej i poczuć ich klimat i ekspresję, emocje jakie im towarzyszą. Żeby nie być gołosłownym STEVIE RAY VAUGHAN: COULDN'T STAND THE WEATHER, utwór: Tin Pan Alley (Aka Roughest Place In Town) . Spokojny kawałek wydawać by się mogło. Może i tak, ale perkusista ma fantazję, a Stevie też szarpie za struny. Muszę jednak w tym miejscu dodać, że jak w nagraniu nie ma nic wyróżniającego się to Exposure tego po prostu nie wygeneruje, nie wyczaruje. W moim odczuciu on prezentuje muzykę tak, jak ją zrealizowano w studio czy zarejestrowano na koncercie. Jak jest power to jest a jak go nie ma to i go nie będzie. I tu przechodzę do dźwięku jaki generuje ten wzmacniacz. Przy odpowiednich kolumnach, źródle itp., krótko mówiąc właściwej konfiguracji bas jest jak z armaty. Szybki, twardy, obszerny, potężny. Słychać go w uszach, przy odpowiedniej głośności czuć na ciele, na fotelu, kanapie. Czasami mniej się go słyszy, a więcej czuje. Tu żartów nie ma. Średnica obszerna, szczegółowa, dużo dźwięków, wokal wysunięty przed kolumny. Ani słodki, ani chudy, wg mnie taki normalny jak ludzki głos. Wysokie tony bogate, obszerne. Mocno zróżnicowane. Od szorstkich po delikatne subtelne muśnięcia. Ogólnie bardzo dużo się tu dzieje. Ten wzmacniacz nie czaruje, nie ubarwia. On po prostu gra, a gra tak jak gra zespół, orkiestra, jak akustyk to ustawił a realizator zrealizował. No i wisienka na torcie czyli przestrzeń i scena stereo. Żeby się zbytnio nie rozwodzić to napiszę, że na początku nie bardzo wiedziałem co się dzieje. Często biegałem otwierać drzwi wejściowe do mieszkania, bo wydawało mi się, że ktoś się dobija, dzwoni domofon, ktoś wali w okno w sąsiednim pokoju. Bogactwo dźwięków ich lokowanie w przestrzeni jest zadziwiające. Słuchając muzyki na tym wzmacniaczu ma się bilet na najlepsze miejsca w sali koncertowej. Oczywiście są jeszcze miejsca dla VIP-ów, ale to już za inną kasę.


Onkyo 7000r

Polecam każdemu, kto chce poznać na nowo swoją kolekcję CD. Naprawdę w tym przedziale cenowym ciężko znaleźć coś lepszego, odtwarzacz audiofilski w 100%. Jestem zaskoczony jakością brzmienia w sprzęcie , który kiedy był w sprzedaży kosztował ok 5k. 


Onkyo CR-185

Ciepłe, nasycone brzmienie, niespotykane w tej klasie i cenie, o pełnej średnicy. Duże możliwości modyfikacji brzmienia, zwłaszcza w zakresie podbicia basu i subbasu (100 i 40 Hz), Spokojnie więc możemy podpiąć pod niego małe monitory z 10-12 cm membranami i zejściem na basie do ok. 55-60 Hz, bas powinien być odpowiednio wypełniony i wyrównany. Duże i ciężkie trafo, a moc ok. 20W/8ohm i 25W/4ohm, co wystarczy do pomieszczeń 15-20 m. kw. Mój egzemplarz ma walnięty CD, więc służy mi tylko jako wzmacniacz z pilotem do kompa i DACa.


NAD M3

Wzmacniacz NAD Masters M3 kupiłem na podstawie informacji w sieci oraz polegając na własnej intuicji i muszę napisać że mnie nie zawiodła. Wzmacniacz robi bardzo pozytywne wrażenie i prezentuje się fenomenalnie w końcu 23kg żywej wagi 😄 Bezkompromisowo zbudowana konstrukcja dual-mono w pełni zbalansowana gwarantuję bardzo dobrą wydajność. Z przodu umieszczono bowiem dwa średniej wielkości transformatory toroidalne w puszkach ekranujących. Partnerują im cztery pokaźne kondensatory z logo NAD'a (po 22 000 μF każdy) i układy stabilizujące dla sekcji sterującej i przedwzmacniacza. Każda z tych części otrzymała zresztą własne uzwojenie wtórne. Układ oparty jest o opracowanie NAD'a o nazwie PowerDrive polegające na tym, że urządzenie w ciągły sposób analizuje impedancję na wyjściu urządzenia i stosownie do niej reguluje napięcie. Ponieważ to naprawdę zaawansowane pomiary uwzględniane są w nich także skoki dynamiki, wahania napięcia zasilającego itp. W końcówce pracują cztery komplementarne pary tranzystorów bipolarnych na kanał. Prąd do nich z zasilacza przesyłany jest grubymi złoconymi szynami… Cały przedwzmacniacz został wykonany z elementów dyskretnych w ścieżce sygnału nie ma wzmacniaczy operacyjnych jest natomiast prądożerna klasa A zapewniająca jednak wymierne korzyści brzmieniowe. Dźwięk M3 jest zatem przede wszystkim nasycony na średnicy która jest nieco podgrzana inicjując przyjemny i muzykalny przekaz. Bas ma sporą masę zachowując odpowiednią kontrolę i dynamikę. Góra jest subtelna i trochę powściągliwa ale jednocześnie w swym gładkim i kremowym charakterze świetnie wybrzmiewa. Ogólnie czuć jego moc i charakter który w odpowiednim połączeniu zapewnia czystą przyjemność i satysfakcję. Do tego stopnia wpisał się w mój gust i upodobania że czuję się z nim spełniony 🙂👍  


Linn Kairn

I jak tu napisać, by nie było napastliwie? Słuchałem Kairna w połączeniu z firmową, dedykowaną mu końcówką; miałem również możliwość pozbycia się go z toru, i napędzania końcówki z regulowanego wyjścia CD. Po wpięciu Kairna pogorszyło się wszystko: scena uległa zwężeniu i skróceniu, bas stracił na wykopie, pojawił się nieprzyjemny szelest na górze... Jednak największa masakra dokonała się na średnicy. Stała się szorstka, sucha, pozbawiona emocji i życia. Uciekło gdzieś uczucie, że dźwięk jest tu i teraz - do pokoju wróciło tranzystorowe radyjko. BYĆ MOŻE istnieje zestaw, w którym to urządzenie przyniesie poprawę - ale ja, po tym, co usłyszałem, nie jestem sobie tego w stanie wyobrazić. Pod żadnym pozorem nie wolno tego kupić w ciemno - a jeśli ktoś chce posłuchać, to robi to na własną odpowiedzialność.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.