Skocz do zawartości
IGNORED

Wyleczyłem się!


ASQ

Rekomendowane odpowiedzi

= > bego

Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby kogoś nawracać. Chcę tylko podzielić się kilkuletnim doświadczeniem z zabawy w grę o nazwie "co by tu jeszcze poprawić" lub "ten kabelek nie pasuje do mojego sprzętu".

Pozdrawiam.

ale ja nie twierdze, ze miales taki zamiar. bo niby po co? no chyba, ze jestes dystrybutorem boomboxow.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Według mnie dążenie do lepszego dźwięku jeszcze nie jest chorobą. Choroba jest chyba wtedy, kiedy ciągle się myśli o niedoskonałościach i kiedy zmienia się urządzenia nader często. ASQ napisał o wielkiej liczbie urządzeń, jakie miał u siebie. Tak to jest, kiedy się zmienia kolumny, wzmacniacz, CD, czy co tam jeszcze, po to, żeby poprawić jakiś szczegół brzmienia, jakiś niuans. Chyba lepiej nie mówić, ile kosztują takie częste zmiany.

Ja w swoim życiu zmieniłem każde (albo i nie każde) z urządzeń zaledwie kilka razy. A trwa to już dobre kilkanaście lat (od ok. 1986-87). Ale za każdym razem zmieniając jakiś klocek, musiała to być zmiana przynajmniej o klasę, a nie jakaś kosmetyczna. Mógłbym tu z pamięci wyliczyć, jakie kolumny i inne klocki miałem w życiu.

Poza tym nie wydałbym na nowy klocek całej kasy (albo i więcej), jaką mam. Bo mam świadomość, że jeszcze z czegoś trzeba żyć. A zatem... może ja nie jestem audiofilem (?). ASQ już mi napisał, że nie jestem. Ale skoro wydaję całkiem niemałą kasę tylko po to, żeby muzyka mi piękniej grała, to może jednak jestem (?). Tylko po co mi ta wiedza (jestem audiofilem czy nie)??

Pozdrawiam wszystkich. Janusz

Janusz z Torunia

Hej Janusz!

Pewnie jesteś skoro tak czujesz. Nazwij więc tych wszystkich zapaleńców, którzy wydają ostatnie pieniądze na sprzęt odpowiednio akreślającą tę manię nazwą...

Pozdrawiam Piotr

-> ASQ

Sęk w tym, że dla mnie nazywanie tego nie ma znaczenia.

To tylko nazwa, tylko słowo.

Być może to właśnie sa audiofile, a ja nie jestem. Po prostu to dla mnie jest nieistotne.

Janusz z Torunia

To tak jak z wiekiem - ktoś kiedys powiedział, że każdy ma tyle lat, na ile się czuje. Z Hi-Fi jest podobnie. Jeden typ mówi że jest audiofilem, bo ma kable Black Rhodium które łączą tanie głośniczki z komputerem, a właściciel systemu za 10000 mówi, że interesuje go tylko muzyka i nie czuje się audiofilem, mimo, że słyszy różnicę w brzmieniu po wstawieniu do pokoju dwóch roślinek.

Pewnie powiecie, że tekst ten powinien znaleźć się w całkiem innym dziale, ale pewnie czytają i uczestniczą w tej dyskusji prawdziwi wyczynowcy, których zapraszam na aukcję:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość hienka noca

(Konto usunięte)

Ja nie pojechalem na wakacje bo kupilem sobie sluchawki, wzmak sluchawkowy, gramofon i robi sie nowy wzmacniacz:) Choroba w wysokim stadium, przyznaje.

 

do ASQ : spisz na spokojnie i napisz. Z jednej strony czyjes doswiadczenia okaze sie pewnie dla wielu pomocne (np trafione badz nie zakupy, moze raz jakies straszne badziewie kupiles a pisali ze dobre:) ), dwa ze wszyscy zobacza, ze rzeczywiscie miales duzo klockow i zrozumieja, a trzy ze to bedzie ostateczne katharsis.

Pozdrawiam, zatapiam sie w stare Magazynie...

ASQ: kumam, kumam.

Tyle, że ja nie gonię za wszelką cenę i zmiany następują powoli, naturalnie.

Nie potrzebuję płyt - masterów, 24 karatowych itp.

 

Twoja historia jest wyjątkowa. I tyle tylko. I wszystko gra.

 

* * *

Ktoś mnie zapytał mnie niedawno na tym forum jak słucha mi się muzy po dwutygodniowym wypoczynku: odpowiadam: jakbym się przesiadł na Bóg wie jaki, jeszcxze lepszy sprzęt. Słowo. Opinia pochodzi sprzed chwili.

 

Tak się złożyło, że posłuchałem dzisiaj dwóch systemów znajomych. Nawet nie o to chodzi, że mój mój jaśnieje mi jak nigdy dotąd, bo nie ścigam się z nikim, to mi ma grać. Mam frajdę, że mój system podoba się mnie (i prawie wszystkim).

Mam co skonfigurowałem, dobrałem. zajęło to duzo czasu, ale nigdy nie męczyłem się. Wiedziałem, czego chcę. Jest znakomicie. Niedostatki - słyszę, a jakże. Ale osiągnąłem poziom własnej, sporej satysfakcji i GIGANTYCZNEJ frajdy z brzmienia mego systemu dziś wieczorem, że cieszę się tylko z tego.

I nie ma sprzecznosci, że będą u mnie grały niedługo inne klocki i kolumny.

Lepsze i droższe. Chcę poznać wrażenia zainteresowanych, nastawiam sie na pzreżycie czegosimpnującego, liczęsiętez,zemoże byćnie do końca tak, jak siezapowiada. To jak sport : )

Równie dobrze towarzysko można pójść na piwo lub pojechać rowerem na leśną wycieczkę w oby fajnym towarzystwie. Tylko, że dla 4-5 ludzi to doświadczenie będzie największą ciekawostką, frajdą. Tak myślę. Czyż to nie piękne spotkać się ze znajomymi i podelektować kawałkami muzy ? Mam kilka ciekawych płyt, choć wystarczą dwie.

Jeśli nie miałbym możliwości podzielenia się uwagami z kimś, kto podobnie interesuje się sprzętem i muzą czułbym się niezrealizowany. Lubię słuchać sam, czasem z kimś i cieszę się, że trafiłem na to forum. Ty chyba też ?

Pozdrawiam.

Do Krzyśka: mnie kręci dokładnie to samo !

Tylko nie pisałem o tym.

 

Pamiętam jak to ze mną było kolejno: organy Hammonda, organy w Oliwie, fascynujące brzmienie kontrabasu, po drodze trąbki, obecnie strasznie kręci mnie wibrafon, lubię i podoba mi się też brzmienie klawesynu.

 

Gdzieś jeszcze był Cygan z akordeonem na sopockim deptaku rok czy dwa lata temu - nieważne. Grał na akordeonioe, a poziom jego umiejętności był mistrzowski, rzekłbym światowy. Odebrałem jego grę i kapitalny dobór repertuaru jako coś wręcz nieprawdopodobnie pięknego. Ciekawe czy i dzisiaj tam jeszcze jest ?

Nie mogłem wręcz od niego odejść. I cieszę się, że słyszałem tę urzekającą grę mistrza. Żeby umieć tak czuć, oddać muzykę, wiele bym dał.

To były te chwile dla których warto żyć.

Na początku tych wakacji moja koleżanka pojechała do Kazimierza dolnego przy okazji jakiegoś festynu grać na flecie. Nie mogłem ze sobą zabrać pianinka, ale pojechałem z nią i trochę posłuchałem, a trochę połaziłem po miasteczku. Dziewczyna grała 4 godziny na stojąco, na słońcu i uzbierała raptem 9zł. Po odliczeniu biletów na autobus do Puław wyszlo jej 5zł czystego zysku. Czyż to nie piękne? A najlepsze jest to, że na niezliczoną ilość przechodniów, zrzuciło jej się 8 osób z czego 6 na pewno nie miało więcej niż 20 lat. Od tamtej pory zawsze kiedy widzę jakiegoś ulicznego grajka, rzucam mu co-nieco. Smutne jest to, że zawsze znajdzie się jakiś typ, który powie "A na co on mi tu brzdękoli? Nikt go nie prosił!" No tak, ale moim skromnym zdaniem, takim muzykom należy się szacunek po pierwsze za to, że coś w ogóle robią, a po drugie za pracę i czas włożony w naukę gry na jakimś instrumencie. Tym bardziej, że nierzadko wychodzi im to bardzo dobrze, jak opisanemu tu Cyganowi.

: )))

Owszem, są.

Żeby dać, trzeba mieć :)

A poza tym on nie zbierał kasy. Grał dla przyjemności. Gdybym nawet miał co rzucić mógłby się jeszcze obrazić ;) Jego zadbany wygląd nijak mi nie przystawał do typowego Cygana. Raczej wyglądał na kogoś z klasą. To był Ktoś. I z powodu tego wyglądu też go zapamiętałem.

Pozdrawiam.

Kiedyś byłem świadkiem bardzo nieprzyjemnej sceny z udziałem dwóch cyganów. Poszedłem sobie zimą na basen, a na torze obok mnie pływało sobie dwóch takich panów. Zdziwiłem się, żę oni chodzą na basen, ale zauważylem, że całkiem szybko zasuwają. Kiedy zadzwonił dzwonek do wyjścia, wszyscy udali się do szatni, a ci dwaj cyganie najnormalniej w świecie gadali ze sobą w niezrozumiałym dla mnie języku. Wchodzimy pod prysznice, a tam czekają dwie sprzątaczki i mówią: "Chodźta wszyscy Cyganów pilnować." Poszedłem zobaczyć co się dzieje, a tam sprzętaczki otworzyły szatnie, kazały Cyganom zabrać swoje rzeczy, a innym patrzeć czy czegoś nie kradną. Byli cali mokrzy, a one kazały im się przebierać, tam gdzie się buty zdejmuje (lekki syf, poza tym zima). Oni nie powiedzieli ani słowa, chociaż, jak się później okazało, doskonale gadali po polsku. Byłem tak zaskoczony tą sytuacją, że nie mogłem nic powiedzieć. Potem czułem się okropnie, zresztą tak samo, jak 30 innych gości którzy tamtego pięknego wieczora postanowili sobie popływać. Komentarz zbędny.

... ale tu fajnie, hihi.

: )))))

 

Może by tak redaktora ostatniej strony "Przekroju" zainteresować naszymi popisami literackimi albo Miodka ? (Hihihihihi.)

 

Mówiłem, że tu lepiej, niż w kabarecie. Fajny cyrk.

Lubię się obśmiać, hihi.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.