Skocz do zawartości
IGNORED

sąsiadki


thomas206

Rekomendowane odpowiedzi

W spoldzielni w ktorej mieszkam (zreszta w calej szwecji chyba tez) obowiazuje niepisane prawo:

Imprezy z glosna muzyka tylko piatek lub sobota, stawiasz siweczki przed klatka zeby sasiedzi sie duchowa przygotowali, nie za czesto czyli pare razy w roku. W innych okolicznosciach wzywa sie ochroniarzy i uciszaja towarzystwo szybko i skutecznie.

annawroc, 11 Wrz 2006, 20:32

 

>pq- to,że Tobie by to przeszkadzało w słuchaniu sonaty, nie oznacza, że masz dzwonić na policję lub

>do spółdzielni. no chyba, że jednak oznacza

 

Nie, zacząłbym od rozmowy z Tobą. Policja/spółdzielnia to wyjście w przypadku braku możliwosci porozumienia, lub jeśli mimo ustaleń czy deklaracji nadal zakłócasz moje sonaty.

 

To, że dana osoba jest w mniejszości, nie oznacza, że należy pozbawic ją praw. Chyba, że wyznajemy demokrację ala poseł Wierzejski.

ale ja też mam chyba prawo posłuchać muzyki w domu. czy muszę chodzić cały dzień na palcach, bo komuś przeszkadza, że chodzę w kapciach.

 

a tak już poza tym wszystkim, to ten sam sąsiad, któremu tak bardzo przeszkadza muzyka, jak się urządzał to wiercił do 2 w nocy. wtedy jakoś mu cicho ta wiertarka chodziła i nie przeszkadzała

Harvi, 11 Wrz 2006, 20:33

 

>W spoldzielni w ktorej mieszkam (zreszta w calej szwecji chyba tez)

 

W bloku, w którym teraz mieszkam, obowiązuje PISANE prawo: jeśli Twoje odgłosy słychac w innym mieszkaniu, znaczy, że jesteś za głośno. Oczywiście, używa się tego głównie w odniesieniu godzin nocnych, ale jeśli ktoś by przeszkadzał w dzień, to jest możliwość skorzystania z tego prawa. I wezwania ochrony bądź policji - co zostało jasno wyłożone w informacji od budybku dla mieszkańców.

 

A co do taboretów na glazurze - nie tylko w budynku, ale i w całej okolicy obowiązuje przepis nakazujący posiadanie dywanu lub podobnego tłumiącego materiału na co najmniej 80% powierzchni podłogi z wyjątkiem kuchni i łazienki.

>a tak już poza tym wszystkim, to ten sam sąsiad, któremu tak bardzo przeszkadza muzyka, jak się

>urządzał to wiercił do 2 w nocy. wtedy jakoś mu cicho ta wiertarka chodziła i nie przeszkadzała

 

I tu jest jak najbardziej Twoje prawo do: poważnej rozmowy z sąsiadem, skargi do spółdzielni, wezwania ochrony/policji. Zrobiliście tak? Czy może tak jak sączek olewacie naruszanie porządku dopóki Wam już bardzo nie dopiecze w ten sposób obniżając standardy?

 

Tak czy owak naruszanie Twoich praw nie upoważnia Cię do naruszania praw innych - nawet tych samych osób. Myślę, że czas oko za oko i samosądów minął dawno.

>>pq, 11 Wrz 2006, 20:42

 

>

>W bloku, w którym teraz mieszkam, obowiązuje PISANE prawo: jeśli Twoje odgłosy słychac w innym

>mieszkaniu, znaczy, że jesteś za głośno. Oczywiście, używa się tego głównie w odniesieniu godzin

>nocnych, ale jeśli ktoś by przeszkadzał w dzień, to jest możliwość skorzystania z tego prawa. I

>wezwania ochrony bądź policji - co zostało jasno wyłożone w informacji od budybku dla mieszkańców.

>

>A co do taboretów na glazurze - nie tylko w budynku, ale i w całej okolicy obowiązuje przepis

>nakazujący posiadanie dywanu lub podobnego tłumiącego materiału na co najmniej 80% powierzchni

>podłogi z wyjątkiem kuchni i łazienki.

 

Nie ma takiego prawa!! "ale i w całej okolicy obowiązuje przepis nakazujący posiadanie dywanu lub podobnego tłumiącego materiału na co najmniej 80% powierzchni podłogi z wyjątkiem kuchni i łazienki."

 

Ten pzrepis NIE OBOWIĄZUJE!! To paranoja, ludzie!! To tak jak z prawem hotelowym. W hotelu może wisieć adnotacja że "za rzeczy pozostawione w hotelu jego właściciel nie ponosi odpowiedzialności"

Saczek_xtrm, 11 Wrz 2006, 21:22

 

>

>Nie ma takiego prawa!! "ale i w całej okolicy obowiązuje przepis nakazujący posiadanie dywanu lub

>podobnego tłumiącego materiału na co najmniej 80% powierzchni podłogi z wyjątkiem kuchni i

>łazienki."

>

>Ten pzrepis NIE OBOWIĄZUJE!! To paranoja, ludzie!!

 

 

Saczek: zauważ, że dopisałem, że rzecz nie dzieje się w Polsce. Tylko w kraju, gdzie lokalne wspólnoty mają duż możliwość ustanawiania lokalnych praw. I na przykład mają prawo nakazać Ci regularne koszenie trawnika na Twoim własnym podwórku. A jest to podyktowane wrażliwością na dobro wspólne i dbałością o wspólne interesy. Bo jak zapuścisz trawnik, to okolica zaczyna wyglądać syfiasto, i ceny domów - również Twoich sąsiadów - spadają.

Czyli mam problem ...

Moje sasiadki to 'babcie' ktore ciagle 'siedza' w oknie i ogladaja na caly regulator brazylijskie seriale ...

 

A myslalem ze miedzy 6-22 istnieje powiedzenie 'wolnosc tomku w swoim domku'

Wiec musze galke podkrecic troche w lewo, tylko jak mozna cicho sluchac koncertow rockowych...?

 

A co z tymi dzwonami koscielnymi :)? Mieszkam blisko trzech kosciolow i od 6 wybijaja godzine, mala tego jeden z nich zawsze o 6 rano 'wybija' piesn ...

Za blokowych czasów na ursynowie, miałem taką przygłupią sąsiadkę nad głową. Co tydzień miała urodziny, zawsze kawalerka spod budki z piwkiem była, imprezki do rana - rano zarzygana klatka, winda, powybijane szyby. I co? wielkie G...O!!

 

Policja stwierdziła, że nie mogą nic zrobić, bo to mieszkanie własnościowe. Koniec końców wyprowadziliśmy się do domu i mieliśmy spokój dopóki jakiś porąbany technodres nie załadował do rozlatującego się forda 10 tub basowych i nie zaczął nawalać tym w piątek, świątek i niedzielę. Podobnie drugi idiota jeżdżący wyczynowym motorem pod oknami.

 

Proszę Państwa, tutaj nie o prawo chodzi, ale o zwyczajną ludzką kulturę. A raczej jej brak. Wkurza mnie, że płacę za 50m^2 w blokhauzie 400kzł i nie moge tam wytrzymać przez takich głuchych idiotów.

 

W Szwecji, mówicie, jest ciszej? Można spacyfikować durnia ochroną?Ile kosztuje bilet na prom?

>>thomas206, 12 Wrz 2006, 08:47

 

 

>A myslalem ze miedzy 6-22 istnieje powiedzenie 'wolnosc tomku w swoim domku'

>Wiec musze galke podkrecic troche w lewo, tylko jak mozna cicho sluchac koncertow rockowych...?

 

Możesz odkręcić i w prawo, tylko lepiej "zgodnie z zasadami życia społecznego" (jak Ty komuś to i inni Tobie) i ze świadomością tego co napisał BeerFan.

>thomas206,

>Czy cos moga mi 'zrobic', jezeli slucham glosno muzyki miedzy 6-22? A wiec nie w ciszy nocnej ...

 

Wszytko zależy od gustu i kultury. Ja nie mam tego problemu bo zawsze słucham muzyki cicho. Wtedy mogę rozkoszować się szczególami.

 

A co do sąsiadów... Kilent zaa ściany miał ciągoty podobne do Twoich. Zrobił to raz, potem drugi... Za trzecim razem wtałem o 6.00 rano, odpaliłem swoją machinę i tym razem ja zafundowałem mu dwu godzinny koncert. Od tego czasu mam absolutną, błoga ciszę bez względu na porę. ;)

 

p. deep

Na takie akcje jest dobre Radio M od 6.00 rano w niedzielę, zaraz po imprezie "umcy" u sąsiada w sobotę. Rozkręcamy wzmacniacz i wychodzimy do 10 - 12. Działa jak dobra szczepionka - raz na całe życie. Zastanawiam się jednak, czy za takie działanie nie podpada pod paragraf "znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem"?

To ze lubie sluchac dosyc glosno to chyba nie jest podstawa zeby pisac ze jestem bez kultury ... Lubie 2-3 razy w tygodniu miiedzy 20-22 wlaczyc sobie U2, Pink Floyd, Dire Straits itd... Nie robie imprez o 3 rana, nie rzygam na klatke, nie wybijam szyb ... Mysle ze duzo gorszy halas robia Ci co wracaja z imprezy wywalaja kosze i dra sie 'Jeb.. cos tam' ... I co im moge zrobic? Wyjrzec przez okno i zwrocil uwage? Zeby miec szyby powybijane ...

 

Teraz jest cieplo i wszyscy maja otwarte okna, zima bedzie lepiej...

  • 1 miesiąc później...

Dla jasności rozdzielam swoją wypowiedź na dwa posty. Pierwszy tytułem wstępu, drugi, ze specjalną dedykacją dla Annywroc, jako opowieść o niedawnym swoim doświadczeniu.

 

Nikt, co prawda, nie czepia się mnie w związku ze słuchaniem muzyki, bo chociaż mieszkam w bloku, to słucham bardzo cicho (ten typ tak ma). Mam natomiast problem z sąsiadem, który potrafi mieć pretensje o... właściwie wszystko.

 

W dużych miastach, obok osób, którym sąsiedzi zakłócają spokój, jest także wiele sfrustrowanych osób, które po prostu 'muszą' się zawsze do kogoś przypieprzyć (przepraszam za wyrażenie). Są osoby, które nakrzyczą na panią w mięsnym, że sięgnęła po nie ten kawałek wędliny, na wysiadających spokojnie z autobusu za opieszałość, albo na dowolną inną osobę pod jakimkolwiek pretekstem, bo chodzi o odreagowanie frustracji pochodzącej z innego źródła. Może w domu się nie układa, może w pracy trudno im wytrzymać z szefem, może są niezadowoleni ze swojego losu - nieistotne. Istotniejsze wydaje się, że nie mają sposobu na zdrowe odreagowanie napięć i nie potrafią tego zrobić. Dlatego też wcale nietrudno o takiego sąsiada, któremu wszystko będzie przeszkadzało. Podkreślam, że wiele jest osób, których spokój jest zakłócany, jednak ja tym razem o tamtym gatunku.

 

Mam więc sąsiada, niestety pod sobą, który do takiego nieszczęśliwego gatunku należy. Jest głową pozornie normalnej rodziny. Od dawna, choć nie na co dzień, czepia się sąsiadów o wiele rzeczy (a mnie sobie upodobał szczególnie kilka lat temu, chyba po moim remoncie łazienki), co gorsza nie potrafi porozmawiać, ponieważ zawsze zakłada, że druga strona jest nie w porządku wobec niego, więc potrafi tylko mieć pretensje. Często też mu brak odwagi, więc czasem wywieszał na klatce anonimowe kartki (do mnie akurat nie), w których nie potrafi powstrzymać się od obrażania innych. Daruję sobie opowieści o rozmaitych sytuacjach, poza jedną. Otóż któregoś późnego wieczora, ok. godz. 21, kiedy córka już spała a my z żoną leżeliśmy w łóżku i każde z nas spokojnie oddawało się lekturze przed snem, nagle rozległ się donośny dźwięk nerwowego uderzania o kaloryfer (to znak, że sąsiad ma o coś pretensje). Z ciekawości wstałem, bo nic wcześniej nie zakłócało mojej lektury. Przeszedłem się po mieszkaniu i... eureka!, po chwili odkryłem, że w sąsiednim pionie ktoś ubija sobie spokojnie kotlety na następny dzień. Gdyby nie sąsiad, nie zwróciłbym uwagi.

A teraz, ze specjalną dedykacją dla Annawroc, ku pocieszeniu i w luźnym nawiązaniu do tego, ile może jedna osoba (i czy rzeczywiście to ona może), opowiem o świeżym zdarzeniu.

 

Niedawno sąsiad, o którym wspomniałem w poprzednim poście złożył na mnie skargę do Administracji, jakoby mój pies od kiedy zamieszkał w domu zakłócał spokój ujadając i szczekając. Skargę złożył w imieniu "umęczonych sąsiadów". Rzecz w tym, że ani jedno, ani drugie nie jest prawdą! Na tej podstawie, bez konsultacji choćby p. dozorczynią, Administracja skierowała do mnie niesamowite pismo, w którym poinformowano mnie, że zachowanie mojego psa zakłóca spokój lokatorów i sąsiedzi są umęczeni jego zachowaniem oraz, że pies pozostawiony bez opieki, szczeka i ujada a także wyje, a sytuacja taka trwa od kiedy pies zamieszkał w lokalu. Co więcej, napisali "lokatorzy skarżą się..." oraz "ze skarg wnoszonych przez lokatorów wnioskujemy...". Na koniec pisma Administracja zwraca się do mnie z "prośbą o podjęcie stosownych kroków", które "rozwiążą problem umęczonych sąsiadów i pozostawianego samotnie psa".

 

Przejąłem się tym i napisałem oświadczenie, w którym opisałem sytuację rzeczywistą; dołączyłem oświadczenie wszystkich pozostałych sąsiadów z mojej klatki schodowej (łącznie jest 10 lokali), którzy stwierdzili, że nie zgłaszają zastrzeżeń, tzn. uznają obecność psa i jego zachowanie za nienaruszające zasad współżycia w bloku. Wziąłem pisma ze sobą i pospieszyłem wyjaśnić w dobrej wierze sytuację, w której myślałem, że Administracja została zmanipulowana. Poza przedstawieniem swojego stanowiska, chciałem także ustosunkować się do zarzutów. Wiecie co się okazało? Że jedyne, co mi powiedziano, to że skargę złożyła jedna tylko osoba. Administracja nie zgodziła się zapoznać mnie w żaden sposób z zarzutami pod moim adresem! Ale wyjaśnień oczekują, tylko ja nie wiem, przed czym się bronić - jak z powieści Kafki. (Nie powiedzieli mi także, czy skarga pochodzi od sąsiada z dołu, co w tym przypadku jest kluczowe. Zmuszony byłem w kilku zdaniach wspomnieć o konflikcie, o którym nie miałem powodu, by kogokolwiek w Administracji informować, jednak w tym przypadku wyjaśnia to rzeczywisty powód skargi.)

 

Wysmarowałem kolejne pismo, gdzie tym razem prosiłem Administrację o:

a) pisemne wyjaśnienie, na jakiej podstawie odwoływali się do skarg lokatorów, skoro w rozmowie poinformowano mnie, że skarga pochodziła od jednej tylko osoby;

b) pisemne wyjaśnienie, na jakiej podstawie uznali, że zachowanie mojego psa zakłóca spokój lokatorów a sąsiedzi są umęczeni jego zachowaniem oraz, że pies pozostawiony bez opieki, szczeka i ujada a także wyje;

c) jawne wskazanie, kto jest autorem skargi, ponieważ wszystko wskazuje na to, iż powód jej złożenia ma zupełnie inne podłoże;

d) udostępnienie mi wglądu do zastrzeżeń zawartych w skardze złożonej przez lokatora, żebym mógł się ustosunkować do zarzutów.

 

Wczoraj dostałem odpowiedź. Wiecie, co mi napisali?... Nie odpowiedzieli na żadną z powyższych próśb! Za to napisali, że ilość skarg nie ma znaczenia (to niby do użytej liczby mnogiej), że często skarżą się ci, którzy są odważniejsi od innych (?); przyznali także, że często skargi są wynikiem złośliwości i chęci załatwiania "porachunków". Dodali, że każdy mieszkaniec zwracając się do Administracji korzysta z przywileju poufności i zapewnili mnie, że jeśli zwrócę się do nich w jakiejkolwiek sprawie, moje zgłoszenie zostanie tak samo potraktowane (?!)... No cóż, moim zdaniem wszystko to jest jakimś paranoicznym fragmentem rzeczywistości.

 

Prawdę mówiąc: sąsiad sąsiadem (nie narzekam, słyszałem o bez porównania gorszych egzemplarzach), różni ludzie po świecie chodzą, ale reakcja Administracji była dla mnie dość surrealistyczna a nawet sprawiła, że przez chwilę poczułem się jak Józef K.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.