Skocz do zawartości
IGNORED

Rower i kolarstwo


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

No tak, ale definicja ostrego koła to nie jest raczej rzecz formalna. Geneza jest prawdopodobnie jest taka jak piszesz - ale ja z hamulców bym nie zrezygnował, nie wyobrażam sobie hamowania nogami w nagłej sytuacji kiedy na drogę wybiegnie dziecko czy wjedzie samochodem jakiś ślepiec. W mojej opinii „ostre koło” tyczy się napędu, a hamowanie to jedynie kwestia bezpieczeństwa. Ulica to nie tor, gdzie można wytracić prędkość jeżdżąc w kółko

 

I tak i nie. Chodzi o ideę: ostre koło to sztywny napęd, w którym raz napędzasz nogami koło, a raz hamujesz (jak hamowanie silnikiem). Piszesz o ulicy: to wyjaśnij mi proszę jakie względy przemawiają za stosowaniem ostrego koła w ruchu ulicznym w ogóle? Bo ja nie do końca łapię ideę (chyba, że zgadzamy się, że to chęć lansu i podkreślenia należenia do elity rowerowej, za jaką uchodziła kurierka [co jest swego rodzaju poplątaniem pojęć również, swoją drogą]). Jak dla mnie albo normalny wolny napęd i hamulce, albo ostre koło - owszem, jest to niebezpieczne, ale jak ktoś chce jeździć po bandzie, to bez kompromisów.

Poza tym zapewniam Cię, że na torze to nie jazda w kółko, by wytracić prędkość. Nie zdajesz sobie widzę zupełnie sprawy z tego, jak jeździ się na torze na ostrym kole i jak ostro trzeba hamować czasami by nie wyglebić w innego zawodnika, bandę, etc. Uwierz mi, czasami nogi z dupy chciało wyrwać a czasami mi je tam wcisnąć, jak w sytuacjach awaryjnych trzeba było hamować z 60-70kmh na b. krótkim dystansie. KOło Ci podskakuje, lecisz prawie na pysk - ale zahamować sie da.

Powrót po dłuższej przerwie...

To zależy od tego jak traktuje się taki rower, dla mnie ostre koło to maszyna do wyrabiania kondycji, a wręcz walki z samym sobą - więc i jazda w centrum miasta nie musi być sprzeczna z ideą tego roweru. OK z hamulcem to może kompromis ale moim zdaniem uzasadniony i nie wpływający na przyjemność (dla mnie wątpliwą :-) z jazdy. Ja osobiście w OK miałem hamulec na tylnym kole (leciutka szczęka) - z przednim to trochę samobójstwo, szczególnie w przypadku nagłego hamowania. Na pewno nie można polecać jazdy bez hamulców dla początkujących, doświadczeni z pewnością poradzą sobie nogami…

 

Dawno temu, jak moją pasją były rowery, męczył mnie pewien koszmar - zjeżdżając stromą ulicą z dużą prędkością, przed ostrym zakrętem okazuje się, że nie mam hamulców - a na froncie betonowa ściana. Brr…

 

little_kid_steep_hill.jpg

Co do ostrego koła jako środka treningowego to jak najbardziej - też tak trenowałem, ćwiczyło się w ten sposób głównie rytm, ale nie w mieście :) Co kto lubi, przyjemnosć z tego pewnie jest.

Zdjęcie niezłe :) Koszmar też pierwsza klasa.

Powrót po dłuższej przerwie...

Ja teraz na spokojnie, raczej spacerowo… ale dynamicznie :)

 

Rękojeść po olejowaniu, zdjęcie kiepskie. Chwyt jest zszyty od spodu, szwy ułożone tak, aby znajdowały się w miejscu gdzie jest minimalny kontakt z dłonią. Miałem szyć krzyżowo na płasko, jak na kierownicach samochodowych jednak umiejętności na to nie pozwoliły. Rączka szyta „na sucho” czyli bez kierownicy, następnie namoczona i naciągnięta na oczyszczoną rozpuszczalnikiem kierownice - po wyschnięciu skóra się skurczyła i trzyma bardzo mocno.

 

2013-05-24_156853.jpg

No właśnie, vcore napisał

 

„W zeszłym roku kupiłem rower MTB do miejskiej jazdy i był to najbardziej chybiona decyzja jaką w życiu podjąłem. Za młodu każdy chciał górala, ale niestety jazda takim rowerem po mieście jest na dłuższą metę męcząca - szczególnie jeśli mieszka się w centrum. Chociaż całkiem ładny był…”

 

I na zdjęciu typowy góral, na którym, jeżeli używa się go zgodnie z przeznaczeniem, rzadko wykorzystuje się siodełko (przynajmniej nie tak, jak w miejskim przemieszczaniu). Jednocześnie szerokie opony i bieżnik . . . no taki czołg.

 

Biorę to tylko jak o przykład, dla niezrozumiałego dla mnie fenomenu liczby „górali” w mieście. Być może i zdołałbym jakoś sobie „wytłumaczyć” po co człowieki kupują takie pojazdy do jazdy po mieście. Dziwne tylko, że po chwili nie orientują się i nie wymieniają choćby opon, na mniej „oporne w toczeniu”.

 

Ogólnie uważam, że w pełni amortyzowany „góral” (przód i tył), z odpowiednimi oponami (wąskie, ale nie za bardzo, z lekkim bieżnikiem), wygodnym siodełkiem i odpowiednio ustawioną geometrią pozycji (często podstawa, to rozmiar ramy), jest obecnie najlepszym kompromisem do szybkiego i wygodnego przemieszczania się po mieście. Jeździłem na różnych rowerach (w kwestii przyjętej pozycji: kolarka, treking, holender, itd.) i dopiero teraz czuję najwięcej funkcjonalności, czyli:

- możliwość przyciśnięcia pedału (aerodynamiczna pozycja, węższe opony, czyli mniejsze opory toczenia)

- ominięcie ludzików wjazdem na trawnik (po stronie przeciwnej do drogi, gdzie często wertepy, a akurat jezdnia „niebezpiecznie”)

- zmniejszenie prawdopodobieństwa wgięcia obręczy (węższa opona, ale uderzenie przejmuje amortyzator)

- no i cała amortyzacja oszczędza: dłonie, nadgarstki, tyłek i ogólne poobijanie, gdy próbuje się przemieszczać szybko (a i wolne przemieszczanie jest całkiem wygodne, gdy człowiek tak sobie podparty w pięciu punktach na miękko się toczy).

 

Nawiązując do zdjęcia tego białego-czerwonego roweru, to rzeczywiście, ładnie to wygląda, ale pewnie niewiele jest takich „masochistów”, a i co to ma wspólnego z co najmniej funkcjonalnym, nie wspominając o wygodnym, przemieszczaniem się.

Jeżeli ktoś ceni sobie uniwersalność, lubi wsiąść na rower i pedałować 10h nie wiadomo gdzie, tzw. freeride, to na koła 26'' polecam oponę o niskich oporach, ale także bezpiecznym prowadzeniu w terenie. W dodatku 2.2'', czyli nie wygląda groteskowo. Testowane w górach i w mieście. Jak się okazuje nie taki diabeł straszny. Wystarczy odpowiednia mieszanka i kształt bieżnika. Continental Race Kingcontinental-race-king-mountain-bike-tire02.jpg

A tak swoją drogą, czy nie zna ktoś może miejsca/adresu, gdzie można zakupić błotniki na koła 26’’, ale wąskie, góra 4 cm (najlepiej 3 cm) szerokości i odpowiednio o mniejszej średnicy (aby się skomponowały z oponami 26x1,35).


a to moja ukochana kózka :)

ujeżdżam od 2010r

miałem wiele rowerów, w tym kilka sam składałem, ale tego bym nie oddał. Do tańca i do różańca. Zero problemów :) Smarować i upalać od świtu do zmierzchu. Gdziekolwiek. Przyjemność, uniwersalność i niezłe osiągi.

Jedyne co mnie kusi to Trance 29er 2013r. Duże koła kuszą...

post-17391-0-64028800-1369429486_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Rowerem MTB jak najbardziej można przyjemnie jeźdźć po mieście . Trzeba tylko wiedzieć jakim. MTB na koła 26" różnią się od szosowych przeważnie geometria ramy . Reszta to dodatki które łatwo zmienić. Najlepiej wybrac ramę na sztywnym widelcu. Opony można zmienić na trekingowe takie półtoracalowe albo i węższe całkowicie wystarczą. Dodatkowo ramy MTB mogą być małe co pozytywnie wpływa na zmniejszenie masy przy przyzwoitych jeszcze kosztach.

Bezsensem jest natomiast jazda po płaskim na rowerach do streetu - koszmarnie niewygodnych i na rowerach zjazdowych, gdzie siła pedałowania jest zużywana na pokonywanie sprężystości zawieszenia.

 

Tak więc rower ze sztywną rama na sztywnym widelcu, opony wąskie o małych oporach. I tym sie da jezdzic po mieście utwardzonymi szlakami I nie ma większego znaczenia czy jest to treking, szosa czy MTB.

 

Co do kosztów dzisiaj za 1300 widziałem rower na aluminiowej ramie z wpuszczanymi sterami, z amortyzacja przodu regulowaną twardością i hamulcami hydraulicznymi na osprzęcie shimano sram - piasty i alivio przerzutka. Sam jeździłem niedawno na czumś o dwa kilo cięższym też aluminiowym, ale kosztującym 1/3 tej ceny. I również dawało się przyjemnie jeździć po mieście z tym że niezbyt szybko, a przy okazji spokojnie wjechać do lasu i nie zakopać.

 

no i cała amortyzacja oszczędza: dłonie, nadgarstki, tyłek i ogólne poobijanie, gdy próbuje się przemieszczać szybko

to jedyna istotna zaleta amortyzacji. Amortyzację przodu jeszcze można znieść na płaskim. ale tyłek lepiej amortyzować w sztycy a nie na widelcu tylnym

 

Sam obecnie jestem na etapie rowerowej twórczości i kompletuję miejski rower w stylu retro z zacięciem sportowym, będzie to generalnie kolarzówka z szerszymi oponami i bez baranka - a ze zwykłą kierownicą typu holenderskiego i sporą ilością skórzanych dodatków.

 

Planuję coś podobnego na starym Favoricie, tylko szukam jeszcze trochę mniejszej ramy. Bo na tej nie mogę użyć długie mostka szosowego. Kierownica natomiast będzie typu "baranek" z końcówkami wygiętymi do przodu. Koła zamiast starych szytek klejonych do obręczy będą stożki na szerokość jednego cala albo z lana opona i normalne szprychy plus na lekkich piastach z dużym kołnierzem. Cała reszta z epoki.

 

siodło Brooksa pocisk Panie. Czy to prawda, że jak takie siodło się wysiedzi i dopasuje do tyłka, to nie ma wygodniejszej rzeczy na świecie?

 

Żle słyszałeś. To siodło ze zdjęcia ma sprzężny więc jest od "turysty" i może być wygodne tylko z tego powodu. Poza tym jednak z tyłu jest blacha do której nitowana jest skóra - jak się wysiedzi to wchodzi w dupę jakby się na młotku siedziało. Siodło jest podniesione do przodu - może ma regulacje sztycy ale to szybki sposób żeby nauczyć się sikać po nogach. Anatomiczne siodło ma wycięcie na jajka, wąski nosek w strefie ud i jest pochylone do przodu pod dużym kątem.

Poza tym stara skóra siodeł ma tendencje do odbarwiania i potem chodzi się z brązową dupą. Mam takie siodło z Epoki od Favorita prawie nie używane a w latach świetności stosowane w rowerach szosowych klasy sportowej.

Lepsze od takiego skórzaka będzie każde siodło Velo z tesco.

 

Jeśli bierzemy wygodę na poziomie bezwzględnym to Brooks jest w czołówce, nijak nie można tego porównywać do siodełek MTB, a już w szczególności kolarskich - które czasami są po prostu kawałkiem włókna węglowego.

Siodełka które pokazałeś nie są anatomiczne. Takie siodełko kupiłem 25 lat temu z rometa i jedyne co odróżniało go od tych ze zdjęcia to fakt wykonania z czarnego plastiku z nie włókna węglowego.

Obecnie stosuje się tak do MTB jak i do szosy siodełka anatomiczne, które mają wycięcie przez środek często z otworem wentylacyjnym i są mocno pochylone do przodu. Inaczej kolarzom nawet viagra by nie pomogła.

 

Różnica jest tylko w noszeniu takiego roweru i w wytrzymałości - ale to bez znaczenia, jeśli roweru się nie katuje. Generalnie ramy stalowe to relikt przeszłości, stalowa jest cięższa, mniej wytrzymała i podatna na korozję - nie warto się w to pchać, no chyba, że cena jest sporo niższa.

 

jak jesteś zmęczony to każde kilo więcej waży tyle co 15. Wiec masa roweru ma znaczenie, choć nie aż tak istotne przy jeździe rekreacyjnej. Nawet na starych i niewyszukanych cęściach za kilkaset złotych można poskłdać rower ważący 10-11 kg.

Ramy stalowe to ramy Chromo - molibdenowe przede wszystkim i te są wytrzymalsze od aluminiowych, nie tracą właściwości mechanicznych z czasem tak jak alu i carbon i okazuje się że dobre ramy Cr-Mo Columbusa ważą również tyle samo co aluminiowe, ponieważ aluminium choć znacznie lżejsze jest również mniej wytrzymałe. Co prawda w rowerach marketowych stosuje się stal konstrukcyjną i te ramy są cięższe. Ale jak się okazuje ramy do MTB z aluminium to średnio 2,5-3 kilogramów. Wiec różnica między marketowym rowerem Al i Hi-Ten jest powiedzmy max o 2 kg. gdzie rower wazy 16-17 kg zamiast 14-15 kg - różnica mało istotna.

 

Z "markowych" marketowych kojarzę tylko Crosswind produkcji Sprick o dużej rozpiętości cen bo sa tam marketowe po 300-400 złotych i dość wyszukane aluminiowe. Reszta to cała gama różnych marek produkcji Arkus-Romet.

Nie wiem po co mieszasz ramami do dualu. To specjalistyczne rowery nadające się tylko i wyłącznie do jednej dyscypliny. Ramy do DH są jeszcze cięższe i co z tego. Jeśli piszemy o rowerach do normalnej jazdy, to tylko XC jeśli mowa o MTB.

Arku, teraz nie ma co planować - robić trzeba :) ja już zimą planowałem, ale się przeciągnęło…

 

W następnym tygodniu rama idzie do lakierowania, grawerują się też tabliczki na ramę. Przy okazji odszyfrowałem nazwę korby - Aero Coronado

Tymczasem kolejny skórzany dodatek, obejmy są miedziane - fajnie błyszczą na słońcu

 

2013-05-26_157846.jpg

Żonie zamówiłem taki rower

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Kolor sie podoba :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Focal + Naim

Ramy do DH są jeszcze cięższe i co z tego

No własnie dlatego mieszam bo wcześniej był wpis o rowerach zjazdowych z pełną amortyzacją. Który do jazdy po płaskim się nie nadaje. W zasadzie im sztywniejsza rama tym lepsze przeniesienie siły na koła. podobno szosowe ramy Cr-Mo maja nieco powyżej 1kg. Co jest tyle co dobre szosówki z Al i niewiele więcej niż carbonowe. Tylko że ramy wyścigowe z AL i Carbonu są robione na jeden sezon nawet jeśli nie zostaną uszkodzone podczas ekstremalnej eksploatacji, bo te materiały się starzeją tracąc wytrzymałość a na ramie stalowej można jeździć dopóki nie rozpadnie się od korozji. Dlatego ramy niezawodnicze z AL czy Carbonu tez są zwykle robione solidniej i cięższe. Ale co to za problem pół kilo materiału więcej

 

Arku, teraz nie ma co planować - robić trzeba :) ja już zimą planowałem, ale się przeciągnęło…

Planuję - znaczy, że zbieram części :-) Ale Twoja koncepcja do mnie nie przemawia. Skórzane dodatki są ładne, jednak dziwna konfiguracja z kierownica od holendra ale na szosowym mostku i mała funkcjonalność - siodło zabytkowe od turysty, osłona skórzana pod łańcuch(? - a jak zareaguje na spływający olej?)

 

Moja koncepcja jest inna. Jak najmniej części. Obcięte to co się da włącznie z drugim blatem korby (tu mam problem bo jednak chciałbym mieć przynajmniej 10 biegów, a w ramę nie wejdzie mi ośka powyżej 11cm.). kierownica wygięta do przodu więc w przyszłości może klamki od trialu założę. chwyty piankowe, bo są wygodne tanie łatwo wymienne i lekkie tak samo osłona na ramę i pod łańcuch.

A skąd mam wiedzieć? Na aluminiowym MTB jeżdżę od święta przecież nie zawodniczo. Idea jest w wytrzymałości. Mogą dać więcej materiału paskudniejsze spawy i nie przejmować się, że jest te pół kilo materiału więcej. Nawet jak się te AL zestarzeje i zacznie tracić wytrzymałość to będzie go wystarczająco, bo przecież nikt nie będzie co roku zmieniał ramy żeby sobie pojeździć po lesie z dziećmi w niedzielę.

 

20" rama carbonowa MTB Magnum to waga około 1,6kg.

Z jakiego marketu? Są jeszcze dostępne w niektórych sklepach . W cenach od 700 do kilku czy kilkunastu tysięcy. Były aluminiowe. aluminiowo carbonowe i carbonowe z osprzętem od najtańszego do wyczynowego. Co kto chciał. Marketowe Magnum to były rowery klasy Krossa.

znalazłem tylko taki sklep, który jeszcze coś ma z Magnum:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Aluminiowo-carbonowy to EVO X

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Carbonowa rama była w modelu EVO XXX z 2008 roku

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

To jest właśnie to Magnum od marketów. Osprzęt poniżej krytyki. Amor który nie robi nic innego jak tylko służy za balast... itd. Ten rower, to żart. Myślałem, że ominęła mnie jakaś zacna marka ale jednak nie.

A co byś chciał za 2700 złotych??? Tyle kosztowała wyłącznie rama EVO XXX. Możesz sobie założyć osprzęt jaki chcesz tylko weź później sprzedaj taki rower za około 10tys. złotych. Dlatego właśnie Magnum już nie produkuje rowerów. Za ambitni byli.

 

W markecie polandii nie można sprzedać roweru za 800 złotych. Ja kupiłem leżaka magazynowego za niecałe 500 który pięć lat temu kosztował prawie 900 i nikt go nie kupił przez ten czas.

W zeszłym roku Tesco chyba w ogóle się wycofało z rowerów bo było tam zupełnie pusto, albo producenci się na nich wypięli z powodu zbyt niskich marż. Carrefour w ogóle zrezygnował ze sprzedaży rowerów.

W tym roku jest trochę rowerów w Tesco i Realu - Tesco to głównie Arkus-Romet, Real to głównie Crosswind - ale generalnie sam najtańszy sort po 300-400 złotych - te crosswindy dwa lata temu były wyprzedawane po ... 199 złotych. Modele tegoroczne mają tylko bogatsza paletę kolorów, bo raczej niczym się nie różnią.

Ja nic bym nie chciał bo za koła dałem więcej (składaki, podobnie jak cały rower) ale, to Ty pisałeś o super rowerze Magnum i to innej firmy niż ta od marketów, więc liczyłem na jakiegoś rodzynka.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.