Skocz do zawartości
IGNORED

Masada Live - która płyta?


aTom

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam nadzieję, że słucha ktoś z tu obecnych zornowskiej Masady.

Jako, że JZ sprytnym jest artystą jako i biznesmenem, to też wydaje koncertówki jedna za drugą. Znam studyjne Bar Kokhba i The Circle Maker

(obie rewelacyjne) i chciałbym również posłuchać jakiejś płyty "live" jego kwartetu Masada (J. Zorn, D. Douglas, G. Cohen, J. Baron), ale przy takim ich urodzaju (i kosmicznych cenach, zwłaszcza, że część to 2 CD) wybór nie jest łatwy. Skłaniałbym się po lekturze recenzji i paru próbkach w mp3 ku "Live In Sevilla" tudzież "Live at Tonic", ale może ktoś lepiej obeznany i może doradzic. z góry thx. pzdr

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość okno.

(Konto usunięte)

witam atom.

mam mialem wszystkie live masady i uwazam ze w tonicu jest najfajniejsza. koncert odbywa sie w malym klubie takze charakter muzyki nie jest taki festiwalowy, jakosciowo/albo raczej w charakterze brzmienia/ bardziej zblizony jest do materialu studyjnego, no i dodaj do tego atmosfere tonic'a. Dla mnie jest tez najbardziej przystepnym materialem live jesli chodzi o ta ekipe.

PZDR.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki,

kurcze, szkoda , że nie napisałeś, że Sevilla, bo to 1 CD, a Tonic 2 ;-)

żartuję, kiedyś może kupię sobie obie

a może jakas wymianka (masz spis swoich cedów?)

pisz na [email protected]

 

własnie - przypomniałem sobie, że mam na cdr ich koncertówkę

"Live In Taipei" ale przesłuchałem toto może kiedyś ze 2 razy, bo nagranie jest fatalne - brzmi to wręcz jakby ktoś z publiczności zarejestrował ten występ na grundigu ;-) wielka szkoda, bo muzycznioe jest całkiem OK

myślałem, że to wina mojej kopii, która ktoś mi kiedyś nagrał, a sam miał juz na cdr, więc przypuszczałem, że być może zrobił sobie wavy z cienkiej jakości mp3

lecz ostatnio przeczytałem, bodajże na emd, że to faktycznie tak licho brzmi

Przestrzegam więc wszystkich przed "Live In Taipei" - 120 zł za takie lo-fi to jest masakra...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

=) aTOM

 

A już myślałem, że audiofile słuchają tylko Jopek i Herdzina. Cześć Ci i chwała!

 

Każda Masada, a zwłaszcza koncertowa, jest dobra, oczywiście mam na myśli wydania Tzadika. Inne wydania wymagają przesłuchania (patrz: wyżej).

 

Z tanich wydawnictw wyszła w 1994 roku płyta Masada - Live in Jerusalem w klasycznym składzie (Zorn, Douglas, Cohen, Baron), wydana przez pół-oficjalną firmę Sunil (ta, co wydała m.in najlepszą płytę Stinga: Live with Gil Evans Orchestra at Perugia Jazz Festival).

Płyta kosztowała niedawno w Empiku 45 zł (!!!).

Rewelka, nie?

 

Muzyka jest Wielka, jak znajdziesz, to kupuj i nie pytaj. W razie czego zwracam koszty.

 

Niedawno napisałeś ciekawy tekst o Mitchellu. No cóż, w końcu prędzej czy później przychodzi czas na Art Ensamble of Chicago. Płyta Mitchella jest bardzo dobra i znakomicie nagrana. Tak brzmi czarne, piękne granie. Na kolana.

 

Polecam Ci z całego audiofilskiego serca "nową" płytę AEOC, wydaną przez francuski oddział EMI, pt. Americans Swinging in Paris. Przewrotny tytuł, nieprawdaż? Nagrania pochodzą z najlepszych lat zespołu, kiedy niezrozumiany w Stanach, grał w Europie. Trudno się zresztą dziwić - gdzie taka Muzyka dla jankesów?

 

Płyta jest dostępna w MM, Empikach i Merlinie. Kup od razu. Zawartość POWALA. Remaster jest rewelacyjny, brzmienie również jak na te lata. Nikt tak dzisiaj nie gra i grać nie będzie. Lester był Wielki

 

Pozdrawiam!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aTom

 

Dałem ciała, bo oczywiście pomyliłem płytki, za dużo tego jest :-))

 

Miałem na myśli płytę: John Zorn Masada Live - Live in NYC 1994, zamiast Barona grał na bębnach oczywiście Kenny Wollesen.

 

Tym bardziej jednak polecam Ci Live in Jerusalem, niestety jest to zajebiście kosztowny Tzadik. Warto.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

->broy

dzięki za rekomendacje ;-)

 

własnie przed chwilą przesłuchałem dwa razy z rzędu "Constellations" Douglasa, moge pisac trochę od rzeczy, bo jeszcze nie doszedłem do siebie

;-)

ja pie*****, to jest ABSOLUT!

jak dla mnie zdecydowanie najlepsza plyta nie tylko Tiny Bell Trio, ale i Dave'a D. w ogóle, a może i ... no dobra starczy, bo się zapędzę za bardzo ;-)

masz może Sanctuary i Convergence? - to chyba największe braki u mnie jeśli chodzi o DD

ostatnio trochę zaniża loty, albo raczej wchodzi w bardziej "klasyczny"

okres twórczości. Po "Witness" jak na razie nie nagrał nic co by mnie szczególnie powalało.

 

Tak w ogóle to jazzu tak "świadomie" to słucham może od 2 lat, oczywiście na początku były jakies Milesy, Coltrane'y (a po "wejściu" w niskobudżetowe audifilstwo of koz Grusin i takie tam, ale mnie na wymioty od tego brało :-p

Jednak tak na dobre to mnie wzięło jak posłuchałem rzeczy z czasów, w których żyję (jak to tłumaczyć, chyba wiem, ale nie ma się co nad tym tu rozwodzić ;-)

Do klasyków wrócę na pewno, ale na razie skoncentrowany jestem mimo wszystko na latach 90. (wiele rzeczy robię na opak ;-)

I z ostatniego dziesięciolecia mam dwóch guru - Dave Douglas i Ken Vandermark - znasz tego ostatniego?

Zorn jest na trzecim miejscu ;-)

 

Poza tym lubię każdą dobrą muzykę, bez dzielenia na gatunki.

Np. hip-hop może być zdecydowanie bardziej kreatywny i ciekawy muzycznie niż "gastronomiczny" jazz ;-)

A wiesz, że np. Matthew Shipp nagrał płytę z undergroundowymi hiphopowcami z Antipop Consortium (ale jak już nazwa tego zespołu wskazuje nie mają oni nic współnego z tymi małpoludami w złotych łańcuchach z MTV ;-) Choć zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi ma barierę przed hiphopem. Rozumiem to ;-)

Ale taki Miles zdaje sie był bardzo przychylnie nastawiony...

 

W muzyce lubię otwartość i wszechstronność. I tak też sam staram się do niej podchodzić (jako odbiorca, niestety Bozia telentu nie dała ;-)

Ostatni rok jarałem się głównie ambitnymi, pokręconymi brzmieniami elektronicznymi. Teraz wyraźnie mi się przejadły i momentami mnie zwyczajnie męczą. Ostatnie 2 miechy to juz zdecydowanie dżezy u mnie rządzą ;-)

Co nie zmienia faktu, że zawsze chyba będę miał sentyment do The Clash i Ramones czy The Smiths i New Model Army (mówią Ci coś te nazwy?)

Tak czy inaczej miło tu spotkać kogoś, z kim choć trochę mam zbieżne upodobania muzyczne. Pozdrawiam serdecznie.

 

PS. daj odp. w spr. tego Vandermarka, ciekaw jestem czy jest tu też ktoś kto go lubi.

słychać w jego muzyce wiele wpływów pozajazzowych, ale mimo tego gra spójny, stuprocentowy jazz mocno osadzony w tradycji

nie unika free czy awangardy (i czasami ekstremalnego "wyżywania się" na saksofonie tenorowym ;-) ale pisze przy tym tak świetne, niemal przebojowe tematy, że trudno się od jego muzyki oderwać

i za to go lubię! to chyba najbardziej szczery i kreatywny stricte jazzowy twórca młodego pokolenia, i co ważne - jego muza ma szanse się podobać szerszemu gronu słuchaczy, bo taki Tim Berne czy Ellery Eskelin to jednak dużo wyższa szkoła jazdy...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Live In Sevilla to mistrzostwo świata jeżeli chodzi o swobodę improwizacji. Na tej płycie po prostu słychać jak muzycy bawią się i cieszą każdym dżwiękiem. Smakowite.....

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

->aTom

piszesz: Ale taki Miles zdaje sie był bardzo przychylnie nastawiony (do hip hopu)

Miles byl przychylnie nastawiony do wszystkiego co by sprawilo by jego plyty sprzedawaly sie dobrze. Szczegolnie pozny Miles.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie wiem ze koncertowe nagrania Masady sa swietne ale ja caly czas jestem pod wrazeniem 2 i 3....ta doskonalosc ;-). Nastepne studyjne sa juz tylko rewelacyjne ...dlatego nie zamykaj sie koncertowe owszem ale wspomniana 2 i 3 ;-)

Ps Byl ktos na Naked City ;-) siedzialem w 3 rzedzie i widzialem z jaka precyzja Zorn przewodzil staruchom ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

=) aTOM

 

1)

 

Cieszę się, że tak jak ja, lubisz Douglasa. Osobiście uważam go obok Tomka S. za najlepszego współczesnego trębacza. Ma on rzadki dar umiejętności odjechanego grania przy zachowaniu odpowiednich proporcji i melodii.

 

Wymienione przez Ciebie płyty znam, a te o które pytasz, polecam.

Sanctuary to płyta całkiem jazzowa, natomiast Convergence (jak sama nazwa wskazuje), to istny melanż i łączenie różnych estetyk.

Mamy tam właściwe granie muzyki współczesnej na bazie jazzowego frazowania. Douglas jest tam znakomity i jak zawsze mocno eklektyczny. Na tej płycie są klimaty, rozwinięte poniekąd na Witness - chyba najlepszej jego płycie.

 

Trudno jest mi pisać bezkrytycznie o DD, ponieważ kupuję wszystko, co wydaje.

 

Tylko płyty dla BMG troszkę mniej lubię, bo za bardzo dla ludzi. Ale i tak jest to poziom absolutnie nieosiągalny dla reszty grajków.

 

Natomiast nie mogę zgodzić się, że Douglas zaniża loty. Jego ostatnia płyta, Freak In, to moim zdaniem obok koncertowego C.Corea, najlepsza płyta 2003.

Jest tam wszystko, za co lubimy DD, oblane elektronicznym sosem, ale bez przegięcia. Mój ulubiony kawałek to November, 6. Douglas jedzie tam ostro frazowaniem Milesa, ale z jakim wyczuciem gra, fajowo!

Płyta "Freak In" jest moim zdaniem znakomita.

 

Poprzedni Douglas, The Infinite, to hołd dla MD. Jest to fajnie zagrane, ale bez rewelacji. Słychać, że DD słuchał ostro MD z lat 60'tych.

Natomiast jest to płyta znakomicie nagrana - klasyczne granie L-P, nagrane na setkę, bez overdubów, a następnie masterowane w DSD. Polecam do testowania aparatury.

 

2)

 

Myślę, że tak jak malarstwo czy pisanie książek, czy inna dziedzina sztuki, nie może być udana bez patrzenia jednocześnie w przeszłość i przyszłość, tak muzyka powinna zarówno czerpać z tradycji, jak też być progresywna.

Staram się słuchać takich muzyków, którzy w ten sposób tworzą i jest mi zupełnie obojętne, jak to nazywają recenzenci.

 

Myślę, że w nowoczesnym Jazzie każdy czerpał z Miles'a i Trane'a. Trzeba ich słuchać stale, aby rozumieć współczesne granie. Zachęcam Cię serdecznie do uważniejszego zainteresowania się muzyką jazzową, bo daje to niesamowity fun i wewnętrzny power.

 

W Stanach modne jest obecnie łączenie jazzu i hip-hopu na bazie tej samej czarnej geneaologii, choć uważam, że niektóre projekty szybko się deaktualizują. Lub są trudne do przeniesienia na rynek europejski. Wydaje mi się raczej, że jest to poszukiwanie nowych, młodszych odbiorców, a nie tworzenie nowej wartości.

 

Słucham po prostu tego, co daje mi wewnętrze uniesienie i power, albo odwrotnie - wyciszenie. Traktuję muzykę jak wewnętrzną rozmowę ze sobą - tak, jak inni medytację.

 

Kena oczywiście znam i cenię, choć nie tak, jak DD. Ostatio nie słucham go jednak dużo.

 

3)

 

Wyobraź sobie, że te kapele coś mi jednak mówią ;-)

Nie wszystkie moje płyty to Dire Straits, czy Pink Floyd, choć ostatio skrobnąłem parę opinii na temat ww. artystówna fali nostalgii. To przez małżonkę chyba, bo ona bardziej te klimaty czai.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego słuchania jak zawsze wspaniałej Masady z Johnem i Dave'a!

 

Miłego weekendu

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, szukuje sie fajny koncert we Wrocławiu:

ADMATAY - nowe trio Daniela Zamira, saksofonisty grupy SATLAH /Tzadik/.

7.12.2003 - WROCŁAW - Synagoga Pod Białym Bocianem, godz. 19.00, PZDR.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no nie wiem w sumie czy mi się zmieści ta Masada w tegorocznym budżecie

nie bedę w trampkach po śniegu przeciez latał ;-)

choć może warto się poświęcić dla sztuki ?

(hehe, czasem se myśle, że psychiatra to miałby szerokie pole do badan na tym forum ;-)))

 

jak miałbym się decydowac na ktorąś Masadę to chyba na Seville jednak

dzięki za pomoc

 

-> broy

a słyszałeś z Tzadika Wadada Leo Smith - Golden Quartet?

poczytałem recenzje, ściągnąłem jakieś fragmenty empetrójczyn i mam jakąs dziwną chęć na to ;-)

 

od cadyka polecam Otomo Yoshihide's New Jazz Ensemble - Dreams

(seria New japan)

to całkiem niestraszna porcja wyśmienitej muzyki niekoniecznie jazzowej

w sumie

może za jakiś czas uznam, że w opinii, ktora tu walnąłem dałem po gwiazdce za dużo, ale na razie jestem wciąż pod wrażeniem

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aTom

 

Wadada Leo Smith: freakowe granie, bardzo fajne. Dobre brzmnienie - jak to Tzadik

 

Z recenzją New Jazz Ensamble rzeczywiście troszkę przesadziłeś to fakt, co nie umniejsza faktu, że jest to nader ciekawy projekt.

 

Pzdr

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-> broy

a tegoroczne Vandermark 5 słyszałes może?

jakoś średnio mam ochotę, po tym jak sam dystrybutor ogłosił ją sobie w AV płytą roku ;-) czy tylko "żelazną kandydatką" co nie robi w sumie wielkiej róznicy

 

wracając jeszcze do Douglasa - zgadzam się - Witness jest pierwszoklaśna, zdecydowanie najlepsza z BMG

natomiast Freak In jest... fajna, a nawet bardzo, z tym, że "bardzo fajna" no to wiesz... o "Kind of Blue" powiedzieć, ze jest bardzo fajne to jednak pod profanację to podchodzi :)

 

Freak In to w sumie dość tradycyjny jazz-rock, tyle że podrasowany technologią XXI wieku; jasne DD to DD - klasa sama w sobie, ale

emocji juz takich jak kiedys nie wzbudza

tak jak napisałem wyżej, może nie tyle zniżył loty, co zrobił się bardziej

"klasyczny"

ale poczekajmy... kontrakt z BMG chyba się mu skończył, więc kto wie co się może wydarzyć ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aTom

 

V5 jeszcze nie mam, a więc i nie słyszałem. Na razie mam kilkadziesiąt płyt do przesłuchania, a właśnie dzisiaj przyszła kolejna paczka z płytami...

 

Nie zgodzę się, że Freak In to tradycyjna płyta. Moim zdaniem ta płyta jest bardzo nowoczesna i dobra, bo łączy brzmienie lat 70-tych z tym współczesnym. Jednocześnie DD proponuje nam zabawę w piękne melodie i ... poszukiwanie odniesień w muzyce Davisa lat 70-tych.

 

Odnośnie Kind of Blue: mam wszystkie ważniejsze płyty MD, Kind of Blue nie była i nie jest moją ulubioną. Może trochę z przekory, sam nie wiem. Może dlatego, że większość tzw. "słuchaczy" zaczyna i kończy przygodę z MD na tej płycie, lub jak pewien mój znajomy, ma 2 płyty Księcia: Kind.. i Sketches of Spain, obie na złocie Innych nie słucha, bo brak mu wybrzmnień. Czas wybrzmienia mierzy stoperem i zapisuje. Do tego komplet Audio Note i super kable. Chore, ale prawdziwe. Ja to tego nie chcę dojść.

 

Polecam Ci szczególnie Milesa z lat 70-tych: wtedy zrozumiesz lepiej płytę Freak In. Zachęcam i pozdrawiam,

 

;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, tradycyjna w sensie nawiązań do elektrycznego Milesa. Zgadzam się. Ale ta nowoczesność jest już trochę zwietrzała. Jeśli chodzi o warstwę "elektroniczną" to to samo mieliśmy już na Witness chociażby, z tym ze w innym kontekście.

Zresztą, nie mają sensu te dywagacje - progresywna bardziej czy mniej...

Bardzo dobrze się jej słucha. Nawet podejrzanie zbyt dobrze od pierwszego razu ;-)

W kazdym razie dla mnie to również jazzowa płyta AD 2003, gdyż... innej nie kupiłem ;-) nadrabiałem zaległości z poprzednich lat

 

A takiego młodego ciekawego kornecistę z Chicago - Roba Mazurka znasz?

Mam wrażenie, że on powoli zaczyna przejmowac pałeczkę po DD w progresywnym jazzie. Choć raczej jeszcze za mało wyszedł z alt-rockowych czy post-rockowych opłotków. A przynajmniej nie na tyle, żeby zdobyć szersze uznanie wsrod jazzfanów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roba znam jako muzyka sesyjnego, ale nie mam i nie słyszałem żadnej jego płyty pod własnym nazwiskiem, wiem jednak, że coś stworzył.

 

Co polecasz?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jako muzyka sesyjnego? nie wiem co masz na mysli, ale to co mam ja to nazwałbym raczej "zaprzyjaźnionym muzykiem występującym gościnnie" ;-)

u Jima O'Rourke'a, Gastr del Sol, Stereolab, Godspeed You Black Emperor! itp.

 

płyty firmowanej jego nazwiskiem nie słyszałem wprawdzie,

ale świetne jest Chicago Underground Duo - Synesthesia

(kornet + perkusja + wibrafon + elektronika, grają RM i Chad Taylor - mogłem przekręcić nazwisko tego ostatniego)

naprawdę progresywna muzyka z odniesieniami do tradycji chicagowskich

fajny ma klimacik, ciepło od niej bije jak z pastelowych barw z obrazu na okładce (zresztą autorstwa samego Mazurka)

rzecz w sam raz na taki zimny wieczor jak dzis - chyba pójde posłuchać ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mazurka, Taylora /nie przkreciles nazwiska :)/ i Kupersmith'a widzialem na żywo jako Chicago Underground Trio. Wg mnie najciekawszym projektem tamtej "ekipy" jest Chicago Underground Orchestra, sa tam wyzej wymieni, plus ekipa z Tortoise, Isotope 217. Plyte "Payground" polecam, bardzo pozytywna muzyczka, w klimacie typowym dla CUT.

PZDR.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.