Skocz do zawartości
IGNORED

Niekomercyjne kino artystyczne.


Rekomendowane odpowiedzi

" Sztuka pięknego życia " J. Crowley'a to może być przebój kinowy tego sezonu . Kina obyczajowego , opowiadającego o uczuciach , relacjach między ludźmi , i o tytułowej sztuce życia. Wydawałoby się ,że to porywanie się z motyką na słońce . Nie warto nawet przypominać kto w historii kultury  próbował zmierzyć się z taką tematyką . I z jakim rezultatem . A tu mamy skromny , obyczajowy obraz ,który daje radę ! Mamy parę bohaterów , Tobiasa ( A. Garfield ) i Almut ( F. Pugh ) ,których połączył początkowo namiętny romans , który z czasem przemienia się w miłość . Śledzimy  ten związek na różnych szczeblach zaawansowania. Od początków nieporadnych , zabawnych , topornych . Przez pełny rozkwit ( przerywany nieuchronnymi konfliktami , kłótniami związanymi z ucieraniem się osobowości ) do końcowego dramatu związanego ze zderzeniem się z ostatecznością i nieuchronnością . A więc obserwujemy parę ,która musi zmierzyć się z typowymi problemami ludzi w tym wieku ( 30 parę lat ) zdecydowanymi żyć ze sobą . Muszą się poznać , poznać swoje wady i zalety , muszą nauczyć się ze sobą rozmawiać, rozwiązywać wspólnie problemy , polubić się i szanować . Oczywiście pojawia się też kwestia macierzyństwa i pogodzenia swoich ambicji.  Wszystkie te bardzo skomplikowane kwestie wypadają w filmie niezwykle naturalnie , bez patosu, zadęcia czy fałszywej ckliwości i taniego sentymentalizmu . Dzięki niezwykłemu aktorstwu odtwórców głównych ról i autentycznej chemii pomiędzy nimi , my im po prostu wierzymy . I dzięki bardzo ciekawie poprowadzonej narracji, tzw. nielinearnej . Towarzyszymy im w ich drodze życiowej do samego końca , do dramatycznego końca . Co pokazuje ,że tak przeżyte życie może być piękne. To w kinie nieczęsto się zdarza.

" Sztuka pięknego życia " J. Crowley'a to może być przebój kinowy tego sezonu . Kina obyczajowego , opowiadającego o uczuciach , relacjach między ludźmi , i o tytułowej sztuce życia. Wydawałoby się ,że to porywanie się z motyką na słońce . Nie warto nawet przypominać kto w historii kultury  próbował zmierzyć się z taką tematyką . I z jakim rezultatem . A tu mamy skromny , obyczajowy obraz ,który daje radę ! Mamy parę bohaterów , Tobiasa ( A. Garfield ) i Almut ( F. Pugh ) ,których połączył początkowo namiętny romans , który z czasem przemienia się w miłość . Śledzimy  ten związek na różnych szczeblach zaawansowania. Od początków nieporadnych , zabawnych , topornych . Przez pełny rozkwit ( przerywany nieuchronnymi konfliktami , kłótniami związanymi z ucieraniem się osobowości ) do końcowego dramatu związanego ze zderzeniem się z ostatecznością i nieuchronnością . A więc obserwujemy parę ,która musi zmierzyć się z typowymi problemami ludzi w tym wieku ( 30 parę lat ) zdecydowanymi żyć ze sobą . Muszą się poznać , poznać swoje wady i zalety , muszą nauczyć się ze sobą rozmawiać, rozwiązywać wspólnie problemy , polubić się i szanować . Oczywiście pojawia się też kwestia macierzyństwa i pogodzenia swoich ambicji.  Wszystkie te bardzo skomplikowane kwestie wypadają w filmie niezwykle naturalnie , bez patosu, zadęcia czy fałszywej ckliwości i taniego sentymentalizmu . Dzięki niezwykłemu aktorstwu odtwórców głównych ról i autentycznej chemii pomiędzy nimi , my im po prostu wierzymy . I dzięki bardzo ciekawie poprowadzonej narracji, tzw. nielinearnej . Towarzyszymy im w ich drodze życiowej do samego końca , do dramatycznego końca . Co pokazuje ,że tak przeżyte życie może być piękne. To w kinie nieczęsto się zdarza.

Ten film jest OK. Na początku trochę przeszkadzało mi, że wszystko jest od razu pokazane z perspektywy końca, ale pewnie taki był zamysł. Scena na lodowisku daje radę.
  • 2 tygodnie później...

" Bogini Partenope " to najnowszy film  P. Sorrentino . Film ,który pozostawił we mnie tzw. mieszane uczucia. Bo oczywiście jest tam pięknie pokazany Neapol ,są piękne widoki Kampanii, Capri , klimaty śródziemnomorskie , są też Neapolitańczycy . Ale przecież film to nie wakacyjna pocztówka ani folder biura podróży . Oczywiście Sorrentino prezentuje nam też portret współczesnej kobiety ( tytułowej Partenope ) , są dyskusje światopoglądowe , antropologiczno - filozoficzne , poszukiwanie sensu życia.  I tu jest właśnie  problem . Bo ta strona filmu wypada blado, naiwnie a może nawet pretensjonalnie . Postacie wypowiadają swoje kwestie sztucznie , nieprzekonująco . Na szczęście jest jeszcze sfera lokalna , środowiskowa , ukazująca ducha mieszkańców Neapolu . Jest urzekająca postać młodej dziewczyny Partenope ( zjawiskowa Celeste Dalla Porta ) . Urodzonej w morzu ( dosłownie , niczym Afrodyta ) , dojrzewającej i szukającej swojej drogi życiowej . Są kapitalne postacie Neapolitańczyków ( co za twarze , mentalność, . czuje się te 2.5 tys. lat cywilizacji !) . Są oczywiście wnętrza domów , pałaców , są obrzędy , jest św. January ) .Ale to wszystko było już np. w To była Ręka Boga. Powoli Sorrentino wchodzi w buty Felliniego . Tylko zamiast Rzymu czy Rimini odwołuje się do Neapolu . Oczywiście to wszystko się świetnie ogląda , jest to film bardzo atrakcyjny wizualnie . Z kadrów bije ciepło M. Śródziemnego , lazur morza , blask słońca . Ale wszystko to trochę za mało. Pozostawia uczucie niedosytu .

" Dziewczyna z igłą " to koprodukcja szwedzko - duńsko- polska Magnusa von Horna. Szweda , absolwenta naszej filmówki , od 20 lat zamieszkałego w Polsce. Także w Polsce w znacznej mierze film był kręcony ( Kłodzko, Bystrzyca Kłodzka,Wrocław , Łódź ). Akcja rozgrywa się wkrótce po zakończeniu I wojny , w Kopenhadze ( choć Dania w tej wojnie nie uczestniczyła ). Widzimy ówczesny świat w sytuacji kryzysu. Narastają problemy ekonomiczne , społeczne i gospodarcze związane z przestawieniem produkcji na tory cywilne. Kobiety zatrudnione w fabrykach ( zastąpiły mężczyzn ) tracą pracę . Narastają napięcia w relacjach męsko- damskich. Obserwując dwie główne bohaterki w codziennej krzątaninie daje się zauważyć wysoki poziom agresji , wręcz okrucieństwo wzajemnych stosunków. Także w stosunku do dzieci i wszelkich słabszych. To społeczeństwo patriarchalne, surowe ( być może z powodu luterańskiego purytanizmu ), nietolerancyjne , pełne hipokryzji. Niesamowity jest obraz ówczesnego miasta ( świetne zdjęcia polskiego operatora M. Dymka ). Zadymione, ciemne , ponure , ulice filmowane głównie w ciemnościach . Obskurne , biedne wnętrza, odrażające i odpychające . I w tym niesprzyjającym środowisku śledzimy losy dwóch kobiet , które los zetknął ze sobą i które starają się przetrwać i wzajemnie sobie pomagać. A łączy je ponura afera związana z aborcją , niechcianymi ciążami , podziemiem aborcyjnym . Autorzy filmu kreśląc takie a nie inne postawy ludzkie ukazują kulisy zła , ludzkie motywacje , racje. Obie bohaterki ( z różnych powodów ) czują się zaszczute , zastraszone, osaczone. W sytuacji bez wyjścia. Znikąd nie ma ratunku, nadziei czy pomocy. Ten efekt reżyser osiągnął znakomitym , sugestywnym montażem , kadrowaniem , obserwowaniem ludzkich twarzy na zbliżeniach. Odwołał się tu do klasyków gatunku, czyli niemieckiego ekspresjonizmu z lat 20 ,   Dreyera,  skandynawskiego kina lat 50 i 60  ( Bergman ) . Świetnie sprawdziły się plenery naszego Dolnego Śląska . Oprócz zdjęć należy wyróżnić także sugestywną muzykę a właściwie ścieżkę zdjęciową. No i nie można pominąć znakomitych ról dwóch duńskich aktorek jako tych bohaterek. W sumie bardzo dobry obraz mówiący o dawnych czasach rzeczy nadal bardzo aktualne . .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

" Zła nie ma " to najnowszy  obraz R. Hamaguchiego . Autora pamiętnych tytułów takich jak Drive My Car, Perfect Day czy W pętli ryzyka i fantazji .Tytuł niewątpliwie przewrotny jak i cały film. Miejsce akcji to mała górska wioska w pobliżu Tokio . Obserwujemy społeczność mieszkańców w ich codziennej krzątaninie . Niespiesznej , odbywającej się w cieniu pięknej górskiej przyrody . Główny bohater Takumi zajmuje się rąbaniem drzewa , dostarczaniem wody z górskiego źródła , drobnymi naprawami. Samotnie wychowuje córkę Hanę , wiąże ich jakaś tajemnica dotycząca prawdopodobnie odejścia żony i matki . Idylla wioski kończy się z chwilą przybycia przedstawicieli miejskiej korporacji , która to planuje otwarcie w wiosce luksusowego kampingu . Co oczywiście prowadzi do konfliktu. Znamienna jest scena spotkania mieszkańców z wysłannikami . Mamią oni mieszkańców wizją korzyści materialnych a ci stopniowo, słowo po słowie obnażają ich kłamstwa i uniki. Na szczęście nie jest to kolejny film publicystyczny o ochronie przyrody. Bo ta historia to pretekst do rozwinięcia zupełnie innej opowieści , opowiedzianej zupełnie inną narracją . Historia o wzajemnym oddziaływaniu świata przyrody i ludzi. O ich trudnej koegzystencji, o okrucieństwie świata przyrody . Reżyser używa tu języka poetyckiego, zagadkowego, niedopowiedzianego . Pozwalającego na rozliczne interpretacje , włącznie z metafizycznymi. Jest także i warstwa trzecia , rodzajowa a może nawet komediowa. To scena rąbania drzewa , rozmowy miastowych o aplikacjach randkowych i samotności, czy dywagacje na temat smaku zupy. Te wszystkie sfery przeplatają się dzięki misternej konstrukcji narracji. W sumie to znakomity film , w konwencji slow cinema, pozostawiający materiał do przemyśleń . Jak np. znaczenie sceny finałowej .

" The Brutalist " B.Corbeta to chyba najgorętszy temat filmowy ostatnich tygodni. To trochę zagadkowe zważywszy na tematykę , formę, środki filmowe i finansowe tego filmu . Oraz czas trwania . 3.5 godz. w tym 15 min. przerwa wliczona w czas filmu ! Tematyka niełatwa bo dotyczy kwestii roli artysty w procesie tworzenia , relacji artysta sponsor w kapitalistycznym społeczeństwie , imigracji i problemów z nią związanych w połowie XX wieku ( w tle Holocaust ), obrazu Ameryki ( tzn. USA ) jako " mekki " dla artystów i oceny amerykańskiej drogi do sukcesu ( oczywiście ironicznej ) . Trzeba przyznać ,że to zamiar gigantyczny nawet jak dla tak długiego filmu .Pretekstem do przedstawienia tych wszystkich problemów jest historia Laszlo Toth'a ( A. Brody ) , węgierskiego Żyda , uciekiniera z Europy po traumach Holocaustu . Jest on architektem , ukształtowanym przez niemiecki Bauhaus z lat 20. Przybywa do Ameryki poszukując nowego życia i możliwości realizowania swoich artystycznych planów. Po początkowych  trudnościach znajduje szansę w osobie milionera H. Van Burena ( G. Pearce ) ,który zafascynowany osobą Toth'a zostaje jego mecenasem umożliwiając mu realizację awangardowej budowli . Trzeba  w tym miejscu wyjaśnić ,że chodzi tu o nowoczesny wówczas styl brutalistyczny ( stąd tytuł filmu ) sformułowany w Niemczech . A polegający na prostocie, braku ozdobników, " brutalnym " użyciu takich materiałów jak beton, stal . Tak więc centralnym problemem filmu jest nowoczesna architektura , jej funkcja społeczna i artystyczna . I jej odbiór przez społeczeństwo. Autorzy filmu pokazują zmagania artysty z materią , zamierzeniem artysty jaki i oporami sponsora. A także wskazują źródła inspiracji , w tym przypadku związane z obozową przeszłością . W tle mamy problemy imigracyjne i obraz ówczesnej Ameryki daleki od stereotypu kraju przyjaznego obcym . Ten obraz USA i jego społeczeństwa ma rozmach wielkiej amerykańskiej literatury XX wieku i ma charakter epicki . To imponujące jak to się udało , myślę ,ze dzięki zastosowanej formie , wspaniałej reżyserii , grze aktorskiej , montażowi , muzyce . Autorem fantastycznych zdjęć jest L. Crawley ,który zastosował taśmę 70 mm i system dawno niestosowany tzw. Vista Vision. Szczególnie widać to w sekwencji kamieniołomów we włoskiej Carrarze. To zjawiskowa i  przepiękna sceneria ! Niesamowitą muzykę stworzył D. Blumberg . Kapitalne role zagrali A. Brody , wspomniany G. Pearce , F. Jones (E. Toth ) i właściwie wszyscy pozostali . I to wszystko za w sumie niewielkie ( jak na warunki amerykańskie ) pieniądze. Pomimo swej długości film absolutnie nie nuży . B. Corbet zamachnął się na arcydzieło . I chyba mu się to udało !

"Brutalista" na pewno jest filmem nietuzinkowym i aspiracje do wybitności ma uzasadnione. Aczkolwiek mój odbiór obniżył nieco ostatni akt. O ile jeszcze scena gwałtu jakoś ujdzie - nawet jeśli spłyca wymowę całości, to ciągnięcie tego wątku w ostatecznej histerycznej kulminacji (chyba po to, żeby tworzyć sugestie co do molestowania  przez van Burena własnego syna) wg nie nie ma za dużo sensu. Miałem wrażenie jakby Corbet nie wierzył w wartość tego co zrobił wcześniej i postanowił domknąć  całość "mocnym" finałem. Potem mamy jeszcze dydaktyczny epilog - chyba jeszcze bardziej nieszczęśliwy niż ten ze "Strefy interesów".

Dla mnie najciekawsza jest właśnie relacja Totha ze sponsorem-socjopatą. Postać Pearce'a jest snobem, mitomanem i bucem. W jego relacji do Totha mieszają się podziw i pogarda, poczucie wyższości i poczucie niższosci, ale paradoksalnie  tylko on widzi w architekcie kogoś więcej niż kolejnego emigranta. Poza pracą dla milionera Toth dostaje tylko podrzędne zajęcia znacznie poniżej swoich kwalifiacji - gdyby nie van Buren Toth przez kilkanaście lat pobytu w USA w ogóle nie pracowałby w zawodzie. Nie jest też tak, że van Buren jest przygłupem - jego fascynacja kulturą jest czymś więcej, nawet jeśli głównym motorem jego działań jest egotyzm, a jedyną jego autentycznym stanem umysłu  jest pogarda. Przez długi czas Corbet świetnie wygrywa tę dychotomię - bogacz raz okazuje atencję, innym razem upokarza swoją "genialną zabawkę".  W tym kontekście ostateczne rozwiązanie tego wątku odebrałem wręcz jako karykaturalne i koniunkturalne.  

Może chodzi o to, że filmowiec i architekt to zawody podobne: w obu nie da się tworzyć do szuflady, bez dużych pieniędzy, bez inwestorów, bez kompromisów, a większość  "twórców" kończy w roli wyrobników realizujących nieswoje pomysły. Może Toth to porte parole Corbeta, a każdy filmowiec, w kontakcie z producentami, czuje się jak był wpychany pod prysznic, gdzie już czeka na niego Puff Daddy? 

 

A wracając na chwilę do filmu "Emilia Perez" to zaskoczyła mnie, o wiele bardziej surowa od mojej, opinia autorów kanału Drugi Seans.  Od samej krytyki ciekawsze są zresztą informację na temat kulis powstania tego filmu, oraz (oględnie mówiąc) bardzo kiepskiego jego przyjęcia w Meksyku i Ameryce Południowej. 

 

 

Tak, sytuacja reżysera filmowego i architekta jest podobna. Bo obaj muszą układać się ze sponsorem, mecenasem . Ale ten problem jest tak stary jak sztuka .Borykali się z nim już wielcy twórcy doby Renesansu czy Baroku . Wielcy rzeźbiarze , malarze czy architekci . Wtedy tymi mecenasami byli  władcy , papieże, kardynałowie. Współcześnie sztuka się zdemokratyzowała tak jak i funkcja mecenasa. Jest więcej podmiotów zajmujących się sztuką , a pozycja artysty uległa wzmocnieniu . Nawet film można już nakręcić telefonem komórkowym .

Jeśli chodzi o porównanie obu filmów ( czyli "Emilii ..." i " Brutalisty " ) to obydwa cenię bardzo wysoko. I przypuszczam ,że to głównie między nimi rozegra się batalia o najbliższe Oscary .

 

 

  • 2 tygodnie później...

" Nasienie świętej figi " to kolejny przejmujący film z Iranu. Ukazujący ponury obraz tamtejszej teokracji. To historia czteroosobowej rodziny , ojca , jego żony i dwóch dorastających córek . Nie jest to typowa , przeciętna irańska rodzina bowiem jej głowa jest sędzią śledczym . Poznajemy go w momencie gdy awansuje i sądzi ludzi oskarżonych w bardzo poważnych , zagrożonych karą śmierci procesach z kategorii tych o złamanie zakazów religijnych . Początkowo on i jego żona  są zafascynowani awansem , rysująca się perspektywą poprawy sytuacji materialnej , awansu społecznego, kariery . Jednak z czasem to uwikłanie , ten koniunkturalizm , pójście na coraz większe kompromisy ukazują coraz większe koszty jakie trzeba za to zapłacić . Bo w tle widzimy tragiczne wydarzenia z 2022 r. gdy po zabiciu przez policję młodej dziewczyny doszło w Iranie do rozruchów a nawet rewolucji . W której w znacznej mierze brały udział kobiety . Widzimy te wydarzenia jako strzępki filmików w mediach , necie , w telefonach komórkowych . Te wydarzenia odbijają się na rodzinie. Dochodzi do wzajemnych nieporozumień, kłótni ,poczucia zagrożenia , do buntu dziewczyn i rozpadu rodziny. Powoli film zmienia się w thriller polityczny z wątkiem kryminalnym ( przysłowiowa strzelba Czechowa ).  Wszyscy czują się zagrożeni, osaczeni, mówią szeptem . A kobiety biorą sprawy w swoje ręce ( symbolicznie ). A sam tytuł filmu tez ma charakter symboliczny .

Trudno się przyznać ale byłem na horrorze ! Oczywiście chodzi o najnowszy produkt tego gatunku czyli " Nosferatu " . Oglądałem z całą świadomością historycznego kontekstu , filmowego ( Murnau, Herzog ), literackiego, psychologicznego czy obyczajowego. Fabuła znana od lat, chodzi raczej o interpretację , o przesunięcie akcentów , o współczesne odniesienia. Jeśli chodzi o samą robotę filmową to jest ona na najwyższym poziomie . Rozmach epicki, wspaniałe zdjęcia odnoszące się do historii kina, sztuki. Bardzo dobra gra aktorów ( młoda Deppówna, Defoe ), muzyka , kostiumy .  Czechy udające Transylwanię .To wszystko zapiera tzw. oddech. Główną postacią , sprawcą (  a może sprawczynią ) zdarzeń jawi się silna postać kobieca . I to ona ratuje świat poświęcając się dla niego. Są oczywiście odwołania do psychoanalizy ,  podświadomości  a la Freud , seksuologii. To wszystko jest ale .... pozostaje niedosyt. Film odebrałem chłodno, bez zaangażowania, z dystansem . Zabrakło chemii . Film przekombinowany, zimny.

Trudno się przyznać ale byłem na horrorze ! Oczywiście chodzi o najnowszy produkt tego gatunku czyli " Nosferatu " . Oglądałem z całą świadomością historycznego kontekstu , filmowego ( Murnau, Herzog ), literackiego, psychologicznego czy obyczajowego. Fabuła znana od lat, chodzi raczej o interpretację , o przesunięcie akcentów , o współczesne odniesienia. Jeśli chodzi o samą robotę filmową to jest ona na najwyższym poziomie . Rozmach epicki, wspaniałe zdjęcia odnoszące się do historii kina, sztuki. Bardzo dobra gra aktorów ( młoda Deppówna, Defoe ), muzyka , kostiumy .  Czechy udające Transylwanię .To wszystko zapiera tzw. oddech. Główną postacią , sprawcą (  a może sprawczynią ) zdarzeń jawi się silna postać kobieca . I to ona ratuje świat poświęcając się dla niego. Są oczywiście odwołania do psychoanalizy ,  podświadomości  a la Freud , seksuologii. To wszystko jest ale .... pozostaje niedosyt. Film odebrałem chłodno, bez zaangażowania, z dystansem . Zabrakło chemii . Film przekombinowany, zimny.

Zgadzam się. Anglosasi powinni robić filmy o Drakuli. Nosferatu jest specyficzną, teutońską mutacją tego samego źródła literackiego.

Film ma dobre momenty. Ciekawy jest wątek obsesji seksualnej bohaterki. Niektóre sekwencje przypominały mi trochę pomysły Żuławskiego. Postać Nosferatu to wg mnie nieporozumienie. Film całościowo jest w konwencji serio - a Nosferatu sprawia wrażenie jakiejś parodii. Ogólnie za dużo dialogów, za dużo postaci, za dużo pobocznych wątków…

Filmy Murnaua i Herzoga to było kino mityczne i wizyjne. Eggers zrobił z tego wysokobudżetowy benefis Hammer Film Productions.

Nawet Dracula Coppoli, którego nie jestem fanem, wydaje mi się bardziej atrakcyjny. Szkoda.
56 minut temu, dzarro napisał:


Zgadzam się. Anglosasi powinni robić filmy o Drakuli. Nosferatu jest specyficzną, teutońską mutacją tego samego źródła literackiego.

Film ma dobre momenty. Ciekawy jest wątek obsesji seksualnej bohaterki. Niektóre sekwencje przypominały mi trochę pomysły Żuławskiego. Postać Nosferatu to wg mnie nieporozumienie. Film całościowo jest w konwencji serio - a Nosferatu sprawia wrażenie jakiejś parodii. Ogólnie za dużo dialogów, za dużo postaci, za dużo pobocznych wątków…

Filmy Murnaua i Herzoga to było kino mityczne i wizyjne. Eggers zrobił z tego wysokobudżetowy benefis Hammer Film Productions.

Nawet Dracula Coppoli, którego nie jestem fanem, wydaje mi się bardziej atrakcyjny. Szkoda.

U Coppoliego majlepsza była.... muzyka Wojciecha Kilara!

13 godzin temu, dzarro napisał:


Zgadzam się. Anglosasi powinni robić filmy o Drakuli. Nosferatu jest specyficzną, teutońską mutacją tego samego źródła literackiego.

Film ma dobre momenty. Ciekawy jest wątek obsesji seksualnej bohaterki. Niektóre sekwencje przypominały mi trochę pomysły Żuławskiego. Postać Nosferatu to wg mnie nieporozumienie. Film całościowo jest w konwencji serio - a Nosferatu sprawia wrażenie jakiejś parodii. Ogólnie za dużo dialogów, za dużo postaci, za dużo pobocznych wątków…

Filmy Murnaua i Herzoga to było kino mityczne i wizyjne. Eggers zrobił z tego wysokobudżetowy benefis Hammer Film Productions.

Nawet Dracula Coppoli, którego nie jestem fanem, wydaje mi się bardziej atrakcyjny. Szkoda.

To ,że film jest na serio to mi nie przeszkadzało. Nawet tego oczekiwałem bo robienie wersji prześmiewczej jest łatwe i niczemu nie służy. Przecież wiadomo ,że wampirów nie ma . Od samego początku czyli od powieści XIX wiecznej poprzez Murnaua i Herzoga ta historia to była projekcja ludzkich fobii, fantazji, obsesji, pragnień ,strachów . Seksualnych także. Dlatego oczekiwałem ukazania naszych, XXI wiecznych traum i zagrożeń . Oraz o klimat , duszny, klaustrofobiczny , zagrożenia. I to nie bardzo wyszło. Natomiast ukazanie głównej postaci kobiecej nie jako zalęknionej i zawstydzonej panienki ale jako silnej i walczącej kobiety jest znakiem czasu i jest wartościowe ( m.in. dzięki roli Depp ).

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
To ,że film jest na serio to mi nie przeszkadzało. Nawet tego oczekiwałem bo robienie wersji prześmiewczej jest łatwe i niczemu nie służy. Przecież wiadomo ,że wampirów nie ma . Od samego początku czyli od powieści XIX wiecznej poprzez Murnaua i Herzoga ta historia to była projekcja ludzkich fobii, fantazji, obsesji, pragnień ,strachów . Seksualnych także. Dlatego oczekiwałem ukazania naszych, XXI wiecznych traum i zagrożeń . Oraz o klimat , duszny, klaustrofobiczny , zagrożenia. I to nie bardzo wyszło. Natomiast ukazanie głównej postaci kobiecej nie jako zalęknionej i zawstydzonej panienki ale jako silnej i walczącej kobiety jest znakiem czasu i jest wartościowe ( m.in. dzięki roli Depp ).

Nie przeszkadzał mi klimat serio - tylko kontrast w relacji do (niezamierzonego?) parodystycznego wizerunku Orloka. Przypominał postać z Monthy Pytona, przy założeniu, że twórcy grupy mają kryzys twórczy.
  • 2 tygodnie później...

Kiedyś tą rolę pełniły D.K.Fy . Działały w szkołach przy kinach gdzie byl dostęp do aparatury filmowej. W mojej szkole działał taki D.K.F. Mieliśmy dwa projektory na taśmę filmową 35 mm produkcji NRD , oraz zaadoptowana salę lekcyjna ze ścianą pomalowaną na biało, która robiła za ekran. Kabina projekcyjna to bylo zaplecze sali lekcyjnej z wybitymi okienkami umożliwiającymi projekcję . To były czsy. Pamietam jak jeździło się do CWF po kopię filmową. Około 6  stowych pudełek z filmem . To zależalo jak długi był film. Wyświetlało się dużo filmów z Cybulsmim. Filmy wloskie z tzw socrealizmu , takie jak La strada.

W dniu 25.02.2025 o 10:49, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Trudno się przyznać ale byłem na horrorze ! Oczywiście chodzi o najnowszy produkt tego gatunku czyli " Nosferatu " . Oglądałem z całą świadomością historycznego kontekstu , filmowego ( Murnau, Herzog ), literackiego, psychologicznego czy obyczajowego. Fabuła znana od lat, chodzi raczej o interpretację , o przesunięcie akcentów , o współczesne odniesienia. Jeśli chodzi o samą robotę filmową to jest ona na najwyższym poziomie . Rozmach epicki, wspaniałe zdjęcia odnoszące się do historii kina, sztuki. Bardzo dobra gra aktorów ( młoda Deppówna, Defoe ), muzyka , kostiumy .  Czechy udające Transylwanię .To wszystko zapiera tzw. oddech. Główną postacią , sprawcą (  a może sprawczynią ) zdarzeń jawi się silna postać kobieca . I to ona ratuje świat poświęcając się dla niego. Są oczywiście odwołania do psychoanalizy ,  podświadomości  a la Freud , seksuologii. To wszystko jest ale .... pozostaje niedosyt. Film odebrałem chłodno, bez zaangażowania, z dystansem . Zabrakło chemii . Film przekombinowany, zimny.

Jeśli chodzi o wątek czeski , to Czesi nakręcili wtedy film ,, Wampir z Feratu " . To już raczej byla komedia niż horror i nie ta klasa filmu.

W dniu 25.02.2025 o 10:49, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Trudno się przyznać ale byłem na horrorze ! Oczywiście chodzi o najnowszy produkt tego gatunku czyli " Nosferatu " . Oglądałem z całą świadomością historycznego kontekstu , filmowego ( Murnau, Herzog ), literackiego, psychologicznego czy obyczajowego. Fabuła znana od lat, chodzi raczej o interpretację , o przesunięcie akcentów , o współczesne odniesienia. Jeśli chodzi o samą robotę filmową to jest ona na najwyższym poziomie . Rozmach epicki, wspaniałe zdjęcia odnoszące się do historii kina, sztuki. Bardzo dobra gra aktorów ( młoda Deppówna, Defoe ), muzyka , kostiumy .  Czechy udające Transylwanię .To wszystko zapiera tzw. oddech. Główną postacią , sprawcą (  a może sprawczynią ) zdarzeń jawi się silna postać kobieca . I to ona ratuje świat poświęcając się dla niego. Są oczywiście odwołania do psychoanalizy ,  podświadomości  a la Freud , seksuologii. To wszystko jest ale .... pozostaje niedosyt. Film odebrałem chłodno, bez zaangażowania, z dystansem . Zabrakło chemii . Film przekombinowany, zimny.

Tak naprawdę to jedynie muzyka w tym filmie jest warta uwagi i scenografia + oświetlenie co jest bardzo ważne , zwłaszcza w ciemnych pomieszczeniach.

W dniu 8.03.2025 o 08:06, wsteczna świnka napisał:

Kiedyś tą rolę pełniły D.K.Fy . Działały w szkołach przy kinach gdzie byl dostęp do aparatury filmowej. W mojej szkole działał taki D.K.F. Mieliśmy dwa projektory na taśmę filmową 35 mm produkcji NRD , oraz zaadoptowana salę lekcyjna ze ścianą pomalowaną na biało, która robiła za ekran. Kabina projekcyjna to bylo zaplecze sali lekcyjnej z wybitymi okienkami umożliwiającymi projekcję . To były czsy. Pamietam jak jeździło się do CWF po kopię filmową. Około 6  stowych pudełek z filmem . To zależalo jak długi był film. Wyświetlało się dużo filmów z Cybulsmim. Filmy wloskie z tzw socrealizmu , takie jak La strada.

A co to takiego ten włoski socrealizm ? Nie było czegoś takiego . Masz na myśli zapewne neorealizm ? Ale to nie ma nic wspólnego z soc .  Socrealizm był związany z polityką kulturalną i propagandą w czasach komuny . Pomieszanie z poplątaniem . Rolę dawnych DKFów pełnią obecnie kina studyjne.

54 minuty temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Masz na myśli zapewne neorealizm ?

Zgadza się . Starość nie radość. Jak zwał tak zwał. Co zwraca uwagę , to charakterystyczna architektura bloków mieszkalnych .

W dniu 8.03.2025 o 08:06, wsteczna świnka napisał:

Kiedyś tą rolę pełniły D.K.Fy . Działały w szkołach przy kinach gdzie byl dostęp do aparatury filmowej. W mojej szkole działał taki D.K.F. Mieliśmy dwa projektory na taśmę filmową 35 mm produkcji NRD , oraz zaadoptowana salę lekcyjna ze ścianą pomalowaną na biało, która robiła za ekran. Kabina projekcyjna to bylo zaplecze sali lekcyjnej z wybitymi okienkami umożliwiającymi projekcję . To były czsy. Pamietam jak jeździło się do CWF po kopię filmową. Około 6  stowych pudełek z filmem . To zależalo jak długi był film. Wyświetlało się dużo filmów z Cybulsmim. Filmy wloskie z tzw socrealizmu , takie jak La strada.

image.png.a9c284396043f6bb9c2702da499e4ef8.png

TK 35 - Kiedyś w małych DKF fach i małych kinach były używane.

  • 1 miesiąc później...

No wreszcie oskarowe filmy już zeszły z ekranów i pojawiły się nowości . Tym razem piszę o filmie holendersko- belgijsko- norweskim " Mr. K ". Jak nietrudno się domyślić tytuł odwołuje się do Franza Kafki . Tym bardziej ,że film porusza się w konwencji snu ,fantazji, narkotycznych zwidów , fantasmagorii . Bohater,  kabaretowy sztukmistrz przypadkowo trafia do tajemniczego hotelu z którego pragnie się wydostać . Oczywiście bez skutku . Ale to nie jest zwyczajny hotel . To tajemnicza, złowroga budowla . Mroczna , groźna , w stylu wiktoriańskim , surrealistyczna . Nasuwają się porównania z Grand Budapest Hotel . Hotel ten wypełniają surrealistyczne postacie, zagadkowe, kuriozalne, groteskowe . Atmosfera niczym z klasycznego horroru  . Duszna, złowroga ,klaustrofobiczna. Są odwołania do Feuda , psychoanalizy , do wielu wątków współczesnej popkultury . Do zagrożeń typu katastrofy klimatycznej . I to wszystko w bardzo atrakcyjnej wizualnie formie . Mamy tu wspaniałą scenografię , kostiumy , dobre aktorstwo . Zwariowany film.

  • 2 tygodnie później...

" Apetyt na więcej. La Cocina " to ostatni film jaki widziałem . Tytuł w języku hiszpańskim oznacza kuchnię . Bo akcja rozgrywa się w kuchni. Kuchni nowojorskiej restauracji " The Grill " zlokalizowanej przy Times Square . Ta kuchnia , a właściwie jej pracownicy to jak przystało na obecne czasy istna wieża Babel. Mamy tu głównie Latynosów , Afroamerykanów i trochę Białych czyli Gringos. To specyficzna , mała społeczność skupiająca wszelkie zalety i wady ( zgodne ze stereotypami ) charakterystyczne dla współczesnej Ameryki. To także kłębowisko żmij, emocji, frustracji, agresji czy rozczarowań . To ludzie wykorzystywani , zdesperowani walczący o legalizację swojej obecności w USA. Obserwujemy ich przeciętny dzień pracy w którym wychodzi na jaw fakt kradzieży . To  ujawnia określone zachowania .Film zrealizowany jest w konwencji czarno białej co potęguje wrażenie paradokumentalne. Na szczęście nie jest to typowy film neorealistyczny, interwencyjny , ze słuszną tezą. Bo dzięki błyskotliwej reżyserii jest to obraz wznoszący ponad płaski realizm. To obraz magiczny, czarodziejski, surrealistyczny, groteskowy i ponadczasowy. Zupełnie niespodziewanie wpisuje się w obecną sytuację społeczną w USA. W kwestie trumpizmu, triumfującego populizmu i napięć społecznych. Nie wiem czy to był efekt zamierzony czy przypadek ale tak to wygląda. Ten efekt nierealności podkreśla kapitalna przypowieść o pewnym Neapolitańczyku opowiedziana przez jednego z kucharzy. Warte podkreślenia jest świetne aktorstwo .

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.