Skocz do zawartości
IGNORED

Klub ateistów Audio-Voodoo


Gość StaryM

Rekomendowane odpowiedzi

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Jednym słowem pojawia się problem - waga sprzętu, a jakość dźwięku.

Czasem relacja wprost istnieje. Mój wzmacniacz lampowy ma duże transformatory. Zarówno głośnikowe, jak i ten sieciowy. Transformatory stanowią sporą część wagi sprzętu. Myślę, że małe transformatorki głośnikowe mogłyby tu skutkować gorszym pasmem.

Czasem waga jest pozornie związana z jakością. Radiatory mogą być aluminiowe i dużo lżejsze. Waga radiatora nie przekłada się na dźwięk. Z drugiej strony słyszałem też rewelacyjny wzmacniacz w klasie D. Tu waga była niewielka.

Gość Gosc

(Konto usunięte)

Wspomnianego wyżej Pioneera M-91 też u siebie miałem i faktycznie ciężkie było bydlę,

tyle że ponad 2/3 tej jego masy to była pancerna obudowa i dwa jebitne radiatory, a to chyba nie gra z tego co wiem :)

Oprócz tego to samej elektroniki w środku tam było na oko nawet mniej niż w normalnej i przeciętnej 15kg integrze stereo,

No ale tak jest w każdym piecu. Pokaż mi taki gdzie 2/3 masy to elektronika. Raczej te wydajne piece mają i pancerną obudowę i solidne radiatory.

 

tylko wszystko było dwa razy większe i dwa razy cięższe, ale też nie dlatego, żeby lepiej grało, tylko dlatego,

że przeznaczeniem tego sprzętu było nagłaśnianie chałup amerykańskich bogaczy, a nie kilku(nasto) metrowych pokoików w bloku.

No ja też nie sądzę, że osoby tu dyskutujące szukają wydajnych pieców do kilkunastometrowych klitek w blokowiskach.

No ale tak jest w każdym piecu. Pokaż mi taki gdzie 2/3 masy to elektronika.

A skąd Ci wezmę? Przecież to nie moje wymysły, że masa wzmacniacza 50kg o czymś świadczy i to słychać.

Według mnie nie świadczy kompletnie o niczym, a i z tym słyszeniem bywa różnie, zależy co mamy na drugim końcu kabla.

 

No ja też nie sądzę, że osoby tu dyskutujące szukają wydajnych pieców do kilkunastometrowych klitek w blokowiskach.

Osoby tu dyskutujące szukają przede wszystkim wrażeń, tylko większość ich szuka nie tam gdzie trzeba niestety :)

Poza tym po raz osiemnasty powtarzam, że nie chodzi mi o moce ani wydajności sprzętu, tylko o jakość dźwięku,

a na tym polu czterokilogramowy gainclone "gra tak samo" jak topowe monobloki Vincenta po 40 kilo jedna sztuka,

o czym miałem okazję nausznie się przekonać podczas prezentacji kolumn klientowi, który ze sobą przywiózł

takiego jeszcze nieskończonego gainclona właśnie i chciał do niego podpiąć trójdrożne smoki na Scan Speakach.

Wedle wszelkich mi znanych podań ludowych i forumowych mitów głośniki Scan Speak potrzebują nie lada spawary,

żeby je w ogóle wzruszyć o czym delikatnie napomknąłem człowiekowi ze śmiesznym pudełkiem w którym nic nie było,

na co on się tylko delikatnie uśmiechnął i rzekł - spokojnie, w razie czego biorę to na siebie. Podłączył i usiadł,

a ja obok niego z opadem szczeny słuchałem jak śmieszne pudełko pomiata Scan Speakami nie gorzej niż moje Vincenty.

Koniec historii :)

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.
Gość Gosc

(Konto usunięte)

Pełna zgoda. Ja już też się przekonałem, że 50kg i ogromna moc nawet wynikająca z pomiarów, czasami musi zdjąć czapkę przed mikrusem. Widzę, że mamy całkiem podobne doświadczenia.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Z tym, że 2kg zagrają tak samo jak 20kg.

Właśnie pozbywam się takiego starego Kenwooda. Waży ponad 10 kg i gra nie lepiej, ale też nie gorzej niż Tangent, który jest sporo lżejszy.

Kiedyś Bravo otworzył taki ciekawy wątek, w którym wykazywał, że słucha się z mocami nie przekraczającymi 1.5W (sic)...

Wówczas byłem bodaj jedynym, który uzasadniał potrzebę mocy.

 

Oczywiście wiem, że średnio to 1W powoduje głośny odsłuch w typowych polskich klitkach 20m2.

 

Maksymalne moce transientów z jakimi słucham u siebie to 36W.

Niemniej (obecnie mam tzw. trudne zespoły głośnikowe) potrzeba prądu jest wyższa niż w typowych systemach.

Jakby wejść w te rozważania to okaże się, że duży wydatek prądowy idzie w parze z mocą.

 

A więc nawet 2x100W (rzeczywistej mocy a nie marketingu) przyda się. Ta moc RMS to dla wzmacniacza klasy A to ponad 1000VA zasilania, płytkiej klasy AB z ponad 800VA...

A to waży.

To słuchasz chyba rzeczywiście głośno. Ja jestem takim 1W-owcem :) na kolumnach o SPL = 90dB. Robiłem nawet pomiary impulsów napięciowych przy jakichs dynamiczniejszych utworach. Dochodziło to może w piku do 7-8V. Nie ma co przesadzac ze stwierdzeniem , że duża moc wzmaczniacza to jakiś nakaz. To oczywiście zależy również od tego co napisałeś czyli od powierzchni a raczej od kubatury pokoju. Mi jednak przy wysokim starym budownictwie moje średnie 1W wystarcza.

Broń Boże nakaz.

 

Taka moc wyszła mi przy muzyce, której słucham sporadycznie i nie znam się na niej; na muzyce operowej... ;)

Wbrew pozorom, dobrze w moim mniemaniu nagrana muzyka ma zagrać dynamicznie, podobnie do tej w operze, filharmonii.

 

Słucha się więc tego z mocą tego 1W i nagle... wydrze się taka Pani Małas-Godlewska tak że szczena opada. Wówczas naprawdę trzeba się liczyć z mocami i prądami. Słaby sprzęt po prostu obetnie transienta generując zapewne mnóstwo harmonicznych. Przy okazji paląc gwizdki...

Albo na kiepskim sprzęcie słuchamy cicho i co chwilę korygujemy głośność.

 

Ja słucham cichych partii tak aby słyszeć, FFF wychodzie niestety (stety;) nad wyraz głośno.

Gość partick

(Konto usunięte)

Kiedyś Bravo otworzył taki ciekawy wątek, w którym wykazywał, że słucha się z mocami nie przekraczającymi 1.5W (sic)...

 

miałem kiedyś Radmora 5412 i mogę tylko potwierdzić.

 

 

 

Bardzo dużo kolumn ma skuteczności około 88-90dB/1W co w mniejszych i średnich pokojach (do ok. 20 m.kw.) o normalnym umeblowaniu pozwala osiągnąć zadowalający efekt przy pomocy 20-watowego wzmacniacza.

http://www.hifi.pl/porady/ogolne/moc01.php

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Mój wzmacniacz ma niby 35W, a nigdy nie słucham głośniej niż z potencjometrem na 12. Jednym z moich ulubionych utworów jest "Bolero". Przy tej głośności końcówka robi piorunujące wrażenie.

Nie neguję tego.

W tej chwili słucham Trójki z mocą 100mW.

 

Zapewne dla tych z wzmacniaczami 20W nagrywa się obecnie płyty CD.z maksymalną kompresją.

To gra cały czas z jednakową głośnością... ;)

Zapewne dla tych z wzmacniaczami 20W nagrywa się obecnie płyty CD.z maksymalną kompresją

Pleciesz od rzeczy :). Słucham również vinyla i nie widzę potrzeby posiadania "spawarki".

Moje 2x20W w klasie A zupełnie wystarcza. I nie ma mowy o żadnych zniekształceniach.

W szczególności muzyka na płytę winylową jest kompresowana. Inaczej tych szumów i trzasków nie dałoby się słuchać... ;)

A wiesz, że bas jest monofonizowany na winylu?

Gość StaryM

(Konto usunięte)

W szczególności muzyka na płytę winylową jest kompresowana. Inaczej tych szumów i trzasków nie dałoby się słuchać... ;)

A wiesz, że bas jest monofonizowany na winylu?

Nie bardzo rozumiem. Jak kompresowano muzykę przed epoką cyfrową?

Kompresowanie:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Stosowane powszechnie. Szczególnie w przypadku zapisu mechanicznego, gdzie ustala się maksymalny sygnał dla maksymalnego "wychylenia" igły. Aby ciche sygnały nie ginęły w szumie są głośniej nagrane...

Zresztą podobne techniki stosuje się obecnie wszędzie.

Kompresja nie ma związku z technologią (analogowa, cyfrowa). Istniała od zawsze w radiu, fonografii, ...

 

Skompresowane robi wrażenie lepszego brzmienia niedoświadczonemu słuchaczowi.

Jednak trzeba dodać, że za mała kompresja powoduje również dyskomfort. W typowym mieszkaniu nie da się słuchać z dobrą dynamiką. Ciche ginie w hałasach otoczenia.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A głośne wywaliłoby szyby z okien. Normalna rzecz, nikt nie chce słuchać w mieszkaniu perkusji czy puzonu o naturalnej głośności.

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Gość partick

(Konto usunięte)

jest coś takiego jak Sound Meter na Androida - ja generalnie w tle słucham na 70-80 dB.

80-90 dB to już na poważniejsze słuchanie.

natomiast powyżej 90 dB w domu, to jest już zbyt głośno.

 

PS. wiem, że ten soft nie jest doskonały, ale daje jakąś tam możliwość porównania.

Gość masza1968

(Konto usunięte)

Aby nieco rozładować sytuację i skłonić kolegów do dystansu pozwolę sobie wyjątkowo wkleić link zewnętrzny -Rozważania o naturze umysłu

Życzę miłej lektury.

Nic nowego żeś nie wymyślił.

Plagiatujesz tylko bloga trójwymiarowej jełopy.

Nic nowego żeś nie wymyślił.

Plagiatujesz tylko bloga trójwymiarowej jełopy.

Też się z nim nie zgadzam. Wydaje mi się, że nie bierze serio tego, że ayran może bardziej poprawiać dźwięk niż np. kable usb. To taki trójwymiarowy technokrata jest. Nie to co my, audiofile. Musimy trzymać się razem i damy odpór tym wszystkim trójwymiarowym.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Nic nowego żeś nie wymyślił.

Cóż za geniusz. Godzina i dwie minuty starczyła mu, aby przeczytać wpisy z blisko trzech lat. I Spłodzić jakże głęboką choć zwięzłą recenzję. Zapewne z takim samym rzeczowym stosunkiem bierzesz sie za słuchanie muzyki i dlatego ci kable grają. Z tym, ze chyba wkładasz je nie tam, gdzie powinieneś.

Dajcie już spokój.

My audiofile musimy trzymać się razem.

 

Mnie najbardziej rozbraja to, że tacy prześmiewcy ja ten Pan z linku sami noszą jakieś talizmany na szyi, sygnety na palcach, drogie zegarki...

Dajmy spokój niesłyszącym muzyki. Niech sobie kupują te gadżety.

 

Zajmijmy się sobą, porozmawiajmy o tym jak nie grają kable i inna biżuteria audio.

 

Ja nie noszę sygnetu, talizmanów, zegarka. Nie odwracam majtek na druga stronę aby czegoś nie zapeszać. Czarny kot przebiegłwszy mi drogę nie rusza mnie. W toto lotka nie gram.

 

A piramidkę turmalinowa mam. Pętelki na terminalach mam. Kable ułożone pod właściwym kątem do pola magnetycznego Ziemi mam. I wiele, wiele innych ciekawostek...

Ale, czy ja twierdziłem, że to gra?

 

A jutro, znaczy dzisiaj będę montował główna furtkę na ogródku. Trochę spawania będzie.

 

Zauważyłem, że jak danego dnia pospawam to potem wieczorem w domu mam lepsze wrażenia muzyczne.

 

Sądzicie, że:

 

1. Robię sobie teraz żarty.

2. Moje ciało namagnesowuje się (spawarka inwertorowa, spawanie prądem stałym, a więc...) i w jakiś dziwny sposób stymuluje odpowiednie obszary w mózgu (było o tym na Discovery TV).

3. Moje ciało namagnesowane oddziałuje ze sprzętem.

4. Moje namagnesowane ciało oddziałuje z polem magnetycznym Ziemi.

5. Jestem stuknięty i wydaje mi się.

Gość partick

(Konto usunięte)

Ja nie noszę sygnetu, talizmanów, zegarka.

 

zegarek, podobnie jak okulary, zdejmuję zaraz po przyjściu do domu. kobitę mam prawie dwadzieścia lat młodszą. czy coś robię nie tak? ;)

 

ani ona, ani ja nie mamy jakichś pieprzonych tatuaży czy kolczyków.

20 lat. To średnio lepiej słyszysz...

 

Moja jest 8 lat młodsza.

Fajnie jest.

 

Okulary chyba powinienem zacząć nosić.

Mam nadzieję, że kosztem wzroku słuch mi się poprawia... ;)

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.