Wyobraźcie sobie czysto hipotetyczną sytuację. Otóż załóżmy, że istnieje całkiem spora część populacji homo sapiens, której do pełni sonicznego szczęścia wystarcza możliwie nowy, znaczy się duży, odbiornik TV i równie aktualny pod względem technologicznym … smartfon. Doskonale zdaję sobie sprawę, że z naszego – audiofilskiego punktu widzenia jest to wprost niewyobrażalne, ale … takowi ludkowie niestety są. Całe szczęście nawet wśród nich zdarzają się nieco bardziej świadome jednostki, którym cykanie zaimplementowanych w wiszącym na ścianie TV głośniczków niespecjalnie pasuje. I właśnie oni stanowią „target” bohatera dzisiejszego testu, w którym znęcać się będziemy nad soundbarem Studio Slim dystrybuowanej przez Horna amerykańskiej, mającej swoją siedzibę w słonecznej Kalifornii marki Definitive Technology.
W przeciwieństwie do ostatnio testowanego rasowego 5.1 zestawu Polk MagniFi MAX SR, czy 2.1 Yamahy YAS-109 a podobnie do Polk Signa S1 Definitive Technology Studio Slim należy do rozwiązań reprezentujących kompaktowe systemy 3.1. Mamy zatem jednostkę centralną – soundbar odpowiedzialną za reprodukcję kanału centralnego i frontów, oraz bezprzewodowe wsparcie najniższych częstotliwości w postaci dedykowanego subwoofera. Uczciwie trzeba jednak przyznać, iż na tle ww. konkurencji amerykański duet, przynajmniej pod względem tak postrzeganej, jak i materiałowej wartości, prezentuje się co najmniej atrakcyjnie. Oczywiście warto wziąć pod uwagę jego cenę, jednak patrząc na kuszący ze szczotkowanym aluminium korpus soundbara, bądź solidną bryłę subwoofera to … po prostu widać na co poszła część środków płatniczych, o które zostaniemy poproszeni przy kasie. Jeśli dodamy do tego łapiącą za oko, daleką od mdłych obłości, lekko agresywną kanciastość jednostki głównej, oraz gabaryty obu modułów jasnym staje się, że Amerykanie dość wyraźnie dają do zrozumienia, że celują w zdecydowanie wyższą, aniżeli hipermarketowa masówka półkę.
Przechodząc do szczegółów sam soundbar wykonany został z najwyższa starannością a organoleptyczny kontakt z nim jedynie potwierdza pierwsze, nader pozytywne wrażenia. Przyozdobiony poprawiającym sztywność aluminiowym płatem korpus ma zaskakująco niewielką wysokość, w związku z czym minimalistyczny panel sterowania umieszczono właśnie na płaszczyźnie górnej a nie froncie. Owo centrum komunikacji obejmuje zaledwie pięć niewielkich przycisków odpowiedzialnych za włączenie / uśpienie systemu, wybór źródła, aktywację komunikacji Bluetooth i regulację głośności.
Szybki rzut oka na ścianę tylną może wprawić zainteresowanych w lekką konsternację. Okazuje się bowiem, iż wbrew swojej ekskluzywności Studio Slim oferuje jedynie pojedynczy port (HDMI), wejście Toslink i … to by było na tyle. Na otarcie łez dodano wejście i repeater dla zewnętrznych czujników IR. Widok portu USB początkowo daje cień szansy na większą funkcjonalność, lecz wgląd w instrukcję definitywnie rozwiewa wątpliwości – jego rola jest czysto serwisowa. Krótko mówiąc pod tytułowy soundbar można podpiąć jedynie odbiornik TV i jakieś bliżej niezdefiniowane cyfrowe źródło dźwięku. Prawda jest bowiem taka, że Definitive Technology zamiast zgodnie z obowiązującymi standardami pełnić rolę swoistego koncentratora wszelakiej maści źródeł tak wizji, jak i fonii ogranicza swoje jestestwo li tylko do … telewizyjnej przystawki cedując na odbiornik TV konieczność przyjęcia dodatkowego okablowania. Dobrze, że chociaż HDMI dysponuje funkcjonalnością ARC, dzięki której możemy wykorzystać pilota telewizora do sterowania podstawowymi funkcjami urządzenia, takimi jak zwiększanie i zmniejszanie głośności.
A właśnie, w komplecie jest oczywiście niewielki i poręczny pilot z którego pomocą wybierzemy jeden z trzech predefiniowanych profili dźwięku (filmowy, muzyczny, nocny), intensywność ścieżek dialogowych, oraz basu i oczywiście źródło. Żeby jednak nie było zbyt różowo do wyboru mamy jedynie wybór pomiędzy TV i optykiem, czyli dziwnym zbiegiem okoliczności komuś „zapomniało się” o Bluetooth. Uczciwie trzeba przyznać, że sytuację nieco ratuje Chromecast pozwalający na włączenie Slima w domowy system bezprzewodowego audio obsługiwany z poziomu aplikacji Google Home. Skoro mamy do czynienia z systemem wielokanałowym na pokładzie nie mogło zabraknąć również stosownych dekoderów Dolby Digital, DTS, LPCM.
Zaglądając nieco głębiej, czyli pod opinającą front maskownicę, znajdziemy tam aż siedem przetworników – cztery owalne średniotonowce i trzy calowe aluminiowe kopułki wysokotonowe zasilane dedykowanymi, D-klasowymi modułami o łącznej mocy 70W.
Prostopadłościenny, solidnej postury subwoofer wyposażono natomiast w 8”, wspomagany układem basrefleks, przetwornik niskotonowy. W celu zapewnienia dobrej izolacji od podłoża ustawiono go na czterech nóżkach wykonanych z twardej gumy. Z racji bezprzewodowej komunikacji z jednostką centralną interfejsy ograniczono do gniazda zasilającego, przycisku inicjującego parowanie z soundbarem i diody informującej o nawiązaniu takiegoż połączenia.
Skoro uporaliśmy się z zagadnieniami natury wizualnej i technicznej najwyższa pora przyjrzeć się, a raczej przysłuchać, cóż też Definitive Technology Studio Slim potrafi pod względem walorów sonicznych. Chyba nie muszę w tym momencie nadmieniać, że konfiguracja i implementacja tytułowego systemu ograniczyła się do podłączenia obu modułów do prądu i spięcia soundbara z TV, co zajęło jakieś 2 minuty i to licząc usadawianie się na kanapie. Krótko mówiąc producent zadbał o to, by nie dało się czegokolwiek zrobić źle.
No dobrze, najwyższy czas na konkrety, czyli to, jak Slim gra, a gra … co najmniej dobrze, o ile tylko nie będziemy oczekiwali od niego więcej aniżeli tego, do czego został stworzony. Warto bowiem mieć świadomość, iż nie zastąpi on nie tylko konwencjonalnego systemu wielokanałowego, co nawet wymienionego wcześniej Polka MagniFi MAX SR. Powód jest bowiem dość prozaiczny, otóż generowane przez niego efekty przestrzenne ograniczają się głownie do sceny kreowanej przed słuchaczem i skupiają się raczej na poprawie komunikacji ścieżki dialogowej i dbaniu o odpowiedni fundament basowy, aniżeli troski o latające za naszymi plecami helikoptery („Helikopter w ogniu”, „Epidemia”). O dziwo dość szybko można przyzwyczaić się do takiej estetyki i docenić ewidentny progres w stosunku do telewizyjnych „cykadełek”, bowiem całość zyskuje nie tylko na realizmie i naturalności, co przede wszystkim na skali i rozmachu. Miłą niespodzianką jest kultura pracy subwoofera, który zamiast jednostajnie dudnić odzywał się i kończył swoje pomrukiwania dokładnie wtedy, gdy wymagał tego reprodukowany materiał. Powyższe uwagi dotyczą oczywiście trybu „filmowego”, gdyż przesiadka na profil „nocny” dość drastycznie ogranicza reprodukcję najniższych składowych i naprawdę trzeba się postarać, by bas się odezwał.
Sprawy przybierają za to zdecydowanie niespodziewany obrót, gdy na pilocie wybierze się tryb „muzyczny” a tytułowy system bezprzewodowo uraczymy zdigitalizowaną strawą np. z Tidala. Począwszy od brutalnej i garażowo szorstkiej „Hardwired…To Self-Destruct” Metallicy, poprzez pulsujący potężnym basem „Shock Value” Timbalanda, po eteryczny i intymny „Quelqu'un M'a Dit” Carli Bruni wszystko trafiło na właściwe sobie miejsca. Wokaliści materializowali się przed resztą składu, pojawiła się gradacja planów a i wymiary sceny nie pozostawiały niedosytu. Co istotne subwoofer nader zgrabnie uzupełniał odpowiedzialny za nasyconą średnicę i dalekie od agresji wysokie tony soundbar. Nie próbował dominować, czy też pokazywać, kto tu rządzi i to bez konieczności korygowania jego poczynań z poziomu pilota.
Nie da się ukryć, że Definitive Technology Studio Slim nie tylko wymyka się standardowym oczekiwaniom kinomaniaków, co wybrał własną – alternatywną do obowiązujących narrację dotyczącą zagadnienia domowej, wielokanałowej rozrywki. Zamiast integrować obecne w większości domostw cyfrowe źródła fonii i wizji stara się je poniekąd wyeliminować, bądź to poprzez własną obecność, bądź poprzez cedowanie ich funkcji na odbiornik TV. Z tego też powodu raczej trudno będzie znaleźć mu miejsce w rozbudowanych systemach AV, za to wszyscy Ci, którym do pełni szczęścia wystarczy telewizor i smartfon z dostępem do internetu powinni bacznie mu się przyjrzeć.
Marcin Olszewski
Dystrybucja: Horn
Cena: 4 999 PLN
Dane techniczne
Zastosowane przetworniki
Soundbar: 4 szt. 2,54x7,62 cm średniotonowe; 3 szt. 1” (2,54 cm) aluminiowe wysokotonowe
Subwoofer bezprzewodowy: 8" (20.32) cm
Moc
Soundbar: 70W
Subwoofer bezprzewodowy: 100 W (50W RMS)
Łączność bezprzewodowa: Bluetooth, WiFi (802.11B/G/N)
Wejścia: HDMI ARC, Toslink
Dekodery: Dolby Digital, DTS, LPCM
Wymiary
Soundbar (WxSxG): 4.6 x 110.21 x 8.26 cm
Subwoofer bezprzewodowy (WxSxG): 35.51 x 31.8 x 31.8 cm