Skocz do zawartości

Patricia Kaas Scène de vie


kangie

Data dodania: 26 czerwiec 2023

Muzyka - ocena
Dźwięk - ocena

Był to rok 1990. Paryż, okolice Lasku Bulońskiego. Ciepła pogoda zapowiadała udany wyjazd, zwłaszcza dla Dawida, który nigdy w tym miejscu nie był. Słyszał jak każdy o Luwrze, Łuku Triumfalnym tudzież Polach Elizejskich, Wieży Eiffla i Katedrze Notre-Dame. Pojechał tam pociągiem, niby miała to być podróż służbowa dotycząca przygotowań i organizacji Międzynarodowych Targów Motoryzacyjnych. Zjawił się dwa dni przed czasem, wynajmując lokal w starej kamienicy. Nie była to stara rudera. Remontował ją ktoś, kto miał zamiłowanie do tego typu prac budowlanych. Ekipa remontowo-budowlana miała wyjątkowe poczucie estetyki i zadbała o każdy szczegół. Sklepienia łukowe wykonane były w szalenie dużą precyzją. Cegła klinkierowa najwyższej jakości i głębokim kolorze, kąty, szczeliny, płaszczyzny, krzywizny. Łazienka w białym kolorze z na przemian płytkami białymi i czarnymi w układzie "karo". Dawid zjawił się w recepcji, pobrał klucze do kwatery i jako że był to czwartek, planował wyjście do lokalu. Wziął prysznic goląc przy okazji twarz, założył jasnoszarą koszulę od Armaniego, którą niedawno kupił oraz zegarek Panerei, który dostał w spadku po wujku - zegarkowym koneserze, który pozostawił po swej śmierci dwadzieścia sześć cennych zegarków, po jednym dla każdego członka rodziny.
Nie był w żadnym związku. Kilka lat temu rozstał się z Marią, która stwierdziła że nie pasują do siebie i lepiej zrobić to teraz, niż męczyć się całe życie z mężczyzną, do którego nic już nie czuje. Po dwóch latach Dawid pogodził się z decyzją swej byłej kobiety i wyznając zasadę "Tego kwiatu jest pół światu" hardo patrzył przed siebie, mając nadzieję na spotkanie z kimś, kto w końcu go pokocha.
Tego wieczoru wybrał się do lokalu "Pod Błękitną Ostrygą", ale gdy po przekroczeniu progu lokalu okazało się że gdy uzbrojeni po zęby - panowie przed czterdziestką - w skórzane policyjne czapki, stalowo-skórzane obroże i podarte dżinsy spojrzeli na niego - zrozumiał, co naprawdę oznacza ten ich przenikliwy wzrok. Zmienił zatem lokal, w którym jego oczom pojawiło się kilka dość atrakcyjnych niewiast. Gustował w blondynkach, ale przy barze siedziała szatynka o niesamowitych liniach twarzy, z podkreśleniem ślicznego ułożenia policzków i nosa względem pięknych oczu i czarujących jak śpiew - Diany Krall - ust.  Szczupła, wydawało się że dość wysoka, choć nie mógł tego wiedzieć, gdyż siedziała na barowym krześle. Ale jak ona siedziała! Noga założona na nogę na dość wysokim okrągłym krześle. Obcisłe białe jeansy, czarne szpilki. Kontrast tego połączenia kolorystycznego spowodował, że tętno mu podskoczyło o dobre czterdzieści jednostek. Czterdzieści, czterdzieści... Tyle to on liczył sobie wiosen i jak dobrze policzyć, to już czwarty rok, jak nie jest w związku z Marią. Był wstydliwy stąd zwyczajne podejście do kobiety i pytanie czy może się przedstawić i przysiąść nie wchodziło w grę. Obserwował ją ponad piętnaście minut. W pewnej chwili usłyszał głośne stuknięcie i zauważył, że kobieta zerwała się z krzesła. Sięgała po coś co leżało na parkiecie. Świeciło się. Pomyślał, że może to broszka, albo wisiorek. Jednak był to zegarek. Natychmiast ruszył przed siebie i zaproponował, że może pomóc. Najpierw przedstawił się. Usłyszał szybkie "Ania". Uścisnęli szybko swe dłonie. Oj, dawno tak aksamitnej skóry dłoni nie doświadczył. Przypomniała mu się Maria, jak kiedyś dotykali swych dłoni w kinie. Grali wtedy film "Diabeł ubiera się u Prady". Pamięta, że początkowo nudził się, ale gdy głębiej przyglądał się roli wspaniałej pełnej seksapilu Meryl Streep, tym nabrał większej ochoty do obejrzenia filmu w skupieniu. Tamtego wieczoru aksamitne dłonie  zapamięta na długo.
Zegarek nowo poznanej kobiety - Ania miała na imię - okazał się klasyczną radziecką damką. Od razu wiedział, że z pewnością to prezent po babce albo ciotce. Szybko naprawił zegarek, wkładając teleskop na swoje miejsce. Zwykły teleskop, najprostsza rzecz na świecie, gdzie każdy zegarmistrz robi to w trzy sekundy. Rozmawiali dobrą godzinę, z przerwami na taniec, bo lokal oferował tę formę sztuki ekspresji, pochodzącej pierwotnie od tańców godowych niektórych gatunków zwierząt. 
Najwyraźniej przypadli sobie do gustu, bo umówili się na kolację w restauracji nieopodal Sekwany.
Piątek.
Ania zjawiła się w restauracji pierwsza. Ubrana była w bordową sukienkę, przypominającą Dawidowi ściany jego mieszkania, kiedy to z Marią wybrali do sypialni kolor o nazwie "Szkarłatna Róża". 
Dawid sięgnął po menu, przyniesione dobre pół godziny wcześniej przez kelnera i wręczył swej nowo poznanej partnerce. Do smażonego pstrąga standardowo sałata lodową z serem feta, oliwkami i z odrobiną oliwy pasowało białe wino, które właśnie nalewał do kieliszków kelner. 
Kolacja mijała w przyjemnej atmosferze. Więcej patrzyli na siebie i własne talerze aniżeli mówili. Dawała nadzieję na spotkanie w lokalu wynajętym przez Dawida, który przygotował się do tego i kupił bukiet siedemnastu czerwonych  róż. Z restauracji wracali pieszo co chwilę spoglądając na siebie. Dawid otworzył drzwi i postanowił kontynuować rozwój wydarzeń. Na kredensie pod ścianą stał gramofon. Dawid znał się na tym, bo niejednokrotnie pomagał znajomym w wymianie igieł we wkładkach gramofonowych czy też pasków napędowych, gdy te zwyczajnie starzały się jak ludzie. Na talerzu gramofonu spoczywała płyta Patricia Kaas - Scéne de Vie. Nie znał twórczości tej artystki, ale spojrzał na regał i chwycił za okładkę i zauważył na niej dedykację. Długopisem napisano "Dla kochanej mamy od kochanego syna z Okazji Dnia Matki w roku 1990." W ułamku sekundy wzruszył się przypominając sobie jak jego mama, kiedy jeszcze żyła dołożyła sporą ilość gotówki do wzmacniacza lampowego klady HI-END o którym tak marzył. Włączył wzmacniacz, stary amerykański tranzystor marki McIntosh.  Ustawił ramię, opuścił windę i ze starych niemieckich głośników wyglądających jak nie pierwszej młodości szafki zaczęła sączyć się muzyka. Stracił panowanie nad czasem i zorientował się o tym fakcie dopiero gdy ujrzał Anię po swej lewej stronie w białym szlafroku. Zdążyła wziąć prysznic i gdy tylko skończył się utwór drugi na stronie pierwszej rozpoczęła swój taniec. Był to niebywały striptiz, podobny do tego z wieczoru kawalerskiego kolegi, ale Dawid wtedy był tak zamroczony alkoholem, że niewiele zapamiętał. Ania poruszała się powoli w rytm muzyki. Utwór "L'heure du Jazz" dobiegł powoli końca i po kilku sekundach przyjemnego analogowego szumu pustego rowka między utworami rozpoczął się kolejny - czwarty utwór o tytule "Coeurs brisés". Po kilkunastu sekundach głos wokalistki tak zadziałał na wyobraźnię naszego bohatera, że ten niczym groźny zwierz zerwał resztki szlafroka ze swej partnerki, chwycił Anię za biodra i rozpoczął pocałunek lewej piersi, potem prawej. Przypominał sobie jak robił to z Marią i jaką radość jej tym sprawiał. Następnie przeszedł do niższych partii ciała. W zwyczaju miał nie dobierać się do najbardziej skrytych zakamarków ciała kobiety i zaczynał od namiętnego całowania wewnętrznej części ud idąc w dół do łydek, potem jeszcze niżej aż do koniuszka małego palca u stopy. I wtedy usłyszał pierwsze wyraźniejsze westchnienie, które znał wprawdzie z filmów erotycznych, bo Maria powstrzymywała się od wszelakich uniesień, zazwyczaj milczała i leżała nieruchomo. Ania zaś, to całkiem inny charakter i kąsana beztrosko przez Dawida wydawała jęki w rytm śpiewu Patricii. Mężczyznę tak mocno to podnieciło, że nagle przestał zaspokajać swą partnerkę, zerwał się z łóżka i powiedział dość cichym głosem, że zapomniał ustawić siłę nacisku igły i basu mu brakuje. Po czym skorygował ją i wrócił do łóżka do swej kocicy, na której ten incydent nie zrobił większego wrażenia. Kochanek utwór numer cztery puścił jeszcze raz, po czym Ania przejęła inicjatywę chwytając za zimną mosiężną klamrę od paska spodni Dawida.

Sobota.
Dawid spał dość długo. Zbudziło go denerwujące szuranie igły o wybiegówkę czarnej płyty. Po zakończeniu słuchania należało podnieść ramię, umieścić je w widełkach, podnieść windę oraz wykonać jeszcze kilka innych czynności. Ale to teraz nie było istotne. Dawid zorientował się że jest e domu sam. Na stole zauważył biała kartkę papieru złożoną na pół. Podszedł i zaczął czytać. 
"Drogi Dawidzie, postanowiłam wyjechać. Nie szukaj mnie. Przy mnie nie będziesz szczęśliwy. Dziękuję za ostatnie dwa dni. Ania".
Dawid usiadł powolnie na krześle. Nawet nie spostrzegł że siedzi na innym winylu. Był to blues. 

IMG_20230602_2044368652.jpg.15719b7a061ecee48aeef8843c3f0133.thumb.jpg.b677ccb9077d4b726a22dd8940eb6870.jpgIMG_20230602_2046531742.jpg.b8a9c03235ac413b83d7e8fd68c25e73.thumb.jpg.aa85cf192915c3e4ff7f1c92dfab6823.jpgIMG_20230602_2046245112.jpg.7c2d9738520109527410e4180d92ea97.thumb.jpg.4af8d0a8260ff51731b6a606de3a9928.jpg

 







×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.