Blogi
0
Dlaczego zawsze będzie tak, że czasami będziesz zadowolony a czasem nie?
That restores us in deep sleep
Shine on what we throw away
And what we keep Domyślnym przesłaniem obydwóch (zwłaszcza jeśli podsumujemy treści albumów jako całościowych projektów ideowych) utworów jest, przede wszystkim, obarczenie odpowiedzialnością za wszystko, co doznajemy jako ludzie nas samych. Jeśli bowiem odczytamy światłość jako metaforę świata idealnego, czy boskiego – ów ostatni nie stanowi czynnika interwencyjnego – możnego nam –na przykład – pomóc rozwiązać nasze ludzkie, ziemskie problemy. Jesteśmy jako rodzaj ludzki pozostawieni samym sobie. Jednakże - w przenośni tej - zawarta jest także nadzieja, że światłość – pozwalająca żyć i działać – nie odmawia siebie nikomu: w tym, ludziom zachłannym, złodziejom, psychopatom, pasożytom; przez co trudno zaistnieć komukolwiek, lub jakiejkolwiek idei, religii, „sprawie” jako jedynej, słusznej, moralnej, poprawnej itd. Trudno nie zauważyć, że każdemu człowiekowi dane jest szczęście w odpowiedniej chwili – i jest to stan, w której objęci jesteśmy obiektywną „światłością”, dającej nam chwile poczucia spełnienia. Dotyczący to oczywiście także amatorów audiofilów. Odnieśmy treści filozoficzne do praktyki audiofilskiej. Jeśli korzystamy z oferty szczęścia rozsądnie, od czasu do czasu, doznamy małych ekstaz, zakładając także, że słuchamy względnie dobrze dobranego i ustawionego sprzętu. Ważne jest jednak, żeby wiedzieć kiedy wyłączyć wzmacniacz i zająć się innymi, ważnymi sprawami. Pewien kolega, którego poznałem na konferencji (zupełnie nie związanej z tematem „stereo”) poniekąd człowiek rozsądny i racjonalny, powiedział mi, że zawsze uważał, że ma dobry sprzęt do czasu, gdy znajomy – w zasadzie mocno sfiksowany na punkcie sprzętu –zademonstrował mu monobloków w klasie A. Podobno wzmacniacze nagrzewały się tak intensywnie, że trzeba było wyłączyć kaloryfer, by nie zdejmować swetra; ale po godzinie – jak to się mówi, na krystalicznej, pięknie poukładanej scenie, słychać już było „same instrumenty”, i "nic więcej." Gdy wrócił do domu, kolega ów załączył swoją integrę (bodajże niższy-średni model NAD), wrzucił płytę na tackę, by po kilku chwilach doświadczyć przykrego wrażenia: „jakby mi ktoś zapchał głośniki szmatami.” Ale człowiek inteligentny nie ulega podejrzanym rozczarowaniom tak szybko. Jako miłośnik sztuk pięknych, nie zatracający się w chwilowych powabach i sugestiach, może podświadomie, zdawał sobie sprawę, że rzeczy, w tym emocje, rzeczy przeżywane w głowie – może pod wpływem domyślnej „światłości” Davida Byrne’a i Joni Mitchell, wracają do normy jeśli pozwolimy tejże światłości spokojnie działać, jak natura chciała. Po kilku dniach wstrzemięźliwości, wszystko doszło do normy, mały wzmacniacz zagrał tak jak od tego od niego oczekiwano, a więc wypełniając swoje codzienne zadanie bardzo dobrze. Nie wykluczone, że sprawdzony NAD – użytkowany rozumnie – doskonale pełni swoją funkcję do dnia dzisiejszego. Sądzę, że zawierzając swój los trendom, modom, stosownych do kondycji ekonomicznej ludzkości 21wieku, nie powinniśmy zatracać pamięci o dobrych sprawdzonych metodach radzenia sobie z podstawowymi problemami naszej egzystencji. Gdy objawy przywiązywania wagi do sprzętu stają się niepokojąco uciążliwe dla nas i dla naszych bliskich, najlepszym rozwiązaniem jest jednak wstrzemięźliwość, a więc jakaś forma postu. Nie sądzę , żeby metoda miała jakieś szczególne kultowo-religijne znaczenie. Post jest zbawiennym środkiem w wewnętrznej polityce zasady rozkoszy. Nasi rodzice, dziadkowie i przodkowie mieli dość przytomności – nie zwichrowanej wariackim przemysłem konsumenckim – by przekonać się, że odrobina wstrzemięźliwości ratuje duszę, a konkretniej, cenną pogodę ducha. Ratuje relacje, w tym nasze relacje z sobą samym, i nakazuje pozwala pamiętać, że za uleganie sugestii odpowiadamy tylko my, nawet jeśli rzeczywistość – mówiąca do nas hałaśliwymi mediami; środowisko społeczne, moralność właściwa systemowi – niemal nakazują nam robić to, co kiedyś uważano za szkodliwe i wręcz niemoralne. Konkluzja jednak jest optymistyczna. Odpowiadając sobie na pytanie dlaczego nie będziemy nigdy w pełni zadowoleni ze sprzętu, dajemy jednocześnie sobie szanse na doznawania odnawialnej satysfakcji ze słuchania muzyki w domu. Musimy jednak spełnić warunki – może, przede wszystkim – odważyć się zauważyć zasady, które obowiązują wszystkich, bezdyskusyjnie.
Filozofia niemocy
