Skocz do zawartości

Metallica 72 Seasons


kangie

Data dodania: 07 wrzesień 2023

Muzyka - ocena
Dźwięk - ocena

   "Nadejszła wiekopomna chwila" napisać kilka słów o najnowszym albumie Metalliki, który ukazał się w kwietniu 2023 roku. Single były dostępne w listopadzie zeszłego roku, ale przyznaję, że wtedy ich nie słuchałem. Natomiast popisaliśmy trochę w wątku w Dziale Muzyka "Wybitne udane metalowe albumy" i zdania były podzielone. Jedni karcili, inni chwalili.

    Czym różni się ten album od kultowego pierwszego albumu tej formacji wydawanego 40 lat wcześniej? Tytułu nie podaję, bo wierzę, że czytelnicy znają i kochają. Jeśli porównać zawartość tekstową czyli przekaz, to chyba wszystkim się różni. Wtedy jako dwudziestolatkowie muzycy podążali za swoimi demonami, sięgali po Księgi Biblijne, opisywali swoje sny, traumy oraz rzeczywistość. Buntowali się jak wszyscy młodzi, zagrzewali swoich fanów do szaleńczych tańców, skoków ze sceny w tłum, skoków do ognia, wygibasów, a nawet dosłownie do roztrzaskiwania głów (mózgu) o scenę. Dzisiaj po 40 latach i po bardzo długich i drogich terapiach psychologicznych muzycy nie obawiają się już niczego. Znają dobrze swe demony i wiedzą jak je ujarzmić. Stąd też zapewne pomysł na tytuł płyty "72 sezony".

    Można uznać że to 72 pory roku, podobnie jak u Mistrza Vivaldiego - pradziadka wszystkiego, co do tej pory osiągnęła jedna z największych możliwych sztuk abstrakcji dla człowieka, czyli MUZYKA. Można by pomyśleć, że Hetfield z Ulrichem przy wsparciu Hammetta i Trujillo nawiązują, bądź też rywalizują czy powiedzmy nawet flirtują z  Vivaldim, ale tak nie jest. 72 sezony oznaczają pierwsze 18 lat życia człowieka,  czyli najważniejszy okres w kształtowaniu jego świadomości, odbioru świata i ludzi, czyli ogromny niezaprzeczalny wpływ rodziców, opiekunów, babć, dziadków, nauczycieli, księży, mówiąc krótko - dalszych i bliskich, którzy na co dzień przebywają z dzieckiem i je wychowują. Jak wiemy jest to często temat psychoterapii, cofanie się do okresu dzieciństwa i poszukiwanie przyczyn naszego zachowania, naszych reakcji, rozpoznanie przyczyn naszych emocji i zrozumienie dlaczego coś nas martwi, wyniszcza od środka. Tak to z grubsza wygląda. 


    Zacznę nietypowo - od perkusji, nie gitary. W końcu dobrze, a nawet bardzo dobrze nagrana perkusja. Abstrahując od techniki gry Larsa, który w światku perkusyjnym nie uchodzi za wybitnego technicznie gracza - brzmi to rewelacyjnie. Zarówno werbel, stopa, tom tomy, hi-hat i blachy typu: china, ride, crash - brzmią bardzo dobrze. Jest to mlaśnięcie z bębna. Gitary wymuskane, niewiele mają zadziorności z brzmienia z pierwszych trzech płyt tego zespołu, ale tak się teraz robi brzmienie. Doskonale słychać gitarę basową, nie to co na "...And Justice for All", kiedy to zrobiono psikusa Jasonowi Newsted i wyciszono partie gitary basowej o dobre 6-8dB. Rytmicznie mamy tutaj spektrum 40-letniego doświadczenia pomijając właśnie "Kill 'em All" i "Ride the Lightning".

    Bardzo dużo tutaj podobieństw z "Load", "Re-load" - utwór "You must burn" - rytm, chórki. To wszystko już kiedyś było. Słychać bezapelacyjnie klimat Black Sabbath, utwór "Chasing Light", kiedy to po kilku minutach odzywa się nagle riff z ich słynnego "Country Girl" granego przez niezmordowanego Tony'ego Iommi i śpiewanego przez Św.P. Ronnie James Dio, którego ta piosenka ponoć mocno dotyczy. Kto spotkał na swej drodze taką Country Girl - ręka do góry! Ale uczciwie. Ja spotkałem. I nadal pozbierać się nie potrafię... Słyszymy podobieństwo z "Garage Days Incorporated" - utwór "Lux Eterna".

    W tym miejscu muszę podkreślić, że uważam, że kombinacja riffów i pomysły gitarowe są bardziej złożone i ciekawsze w wykonaniu Dave Mustaine na ostatniej płycie MEGADETH "The Sick, the Dying... And the DEAD!". Uczciwie to muszę napisać. Dave zawiesił sobie poprzeczkę wyżej. Poziom skomplikowania, tempa, szybkość, atak - tutaj panowie z Metalliki przy Megadeth wychodzą na dziadków, ale zadbanych - takich jak powiedzmy Mick Jagger czy Keith Richards, którym jeszcze dużo się chce i są pełni życia. Dziadków bez dużego brzucha, z dobrą formą fizyczną. Nie są ospali, nie są powolni, ale widać, że trochę unikają tego największego ognia, dzikości i wściekłości na scenie. Ale to dopiero można dostrzec słuchając na przemian tych dwóch albumów.

    Kirk Hammet robi tutaj dobrą, a może nawet tylko poprawną robotę. Niczym szczególnym tutaj nie zachwyca słuchacza. Standardowo kaczka Wah, Whammy legata i ukrywanie - tak jak większość gitarzystów na świecie - pewnych własnych ograniczeń prawej ręki (jeśli oczywiście są praworęczni), jej kostkowania, ataku. Ale nie spodziewałem się innej gry. Technicznie do takiego Szweda Yngwie J. Malmsteena Kirkowi lata świetlne jeśli chodzi o stacatto, ale akurat tutaj Hammett wpisał się w klimat zespołu doskonale, a Malmsteen tak jak te 40 lat temu był, to nadal jest "przekozakiem", mającym ogromne trudności w odnalezieniu się zespole, ze względu na ciągłą chęć rywalizacji i pokazania kto jest najlepszy. Najchętniej grałby z automatami perkusyjnymi, ewentualnie ścigał na solówki z klawiszowcami. Nieustanne podbudowywanie własnego EGO. Przez tego "typa" moje gitary wiszą na hakach jak "Podwawelska" w mięsnym i patrzą się na mnie, a może nawet i szydzą sobie ze mnie. Odwiesiłem i nie gram, bo taki Malmsteen w kompleksy człowieka wprowadził. Na jakąś terapię wypadałoby pójść, ale przedtem chociaż odkurzyć i nastroić te gitary. Nadal gościa lubię i wciąż cenię za motorykę gry prawą ręką na gitarze. Nawet Vai i Satriani nie mają z nim szans. Tylko te swoje legata i efekciarstwo, ukrywając braki prawej ręki. Rzecz jasna pozwoliłem sobie tutaj na delikatną ironię. Muzyka to przecież nie wyścigi. Jednak w latach 80-tych było inaczej. Zabójcze tempa, drętwienie rąk u gitarzystów-amatorów, próbujących grać tak najlepsi z tego gatunku, zaciskanie zębów na wargach. Te czasy już nie wrócą. I zaznaczam - to nie jest nostalgia.

     Dzisiaj granie w tym stylu odbierane jest inaczej, bo świat się zmienił. Dzisiaj mamy więcej bodźców wizualnych. Wszędzie kolory, wystrój sceny na najwyższym światowym poziomie, telebimy, kamery, drony. Tego jest od groma i trochę. Kiedyś to były zwykłe reflektory RED GREEN BLUE, prosta, skromnie wykonana scena, perkusja na starym dziurawym dywanie, wzmacniacze lampowe, zespół i muzyka. I rzecz jasna fani. Nie było ściemy. Trzeba było umieć ukręcić brzmienie, podłączyć, ustawić się na scenie. Dzisiaj wszystko robią ekipy techniczne. Zamiast wzmacniaczy gitarowych mamy "wtyczki", Kempery i symulacje wzmacniaczy. Efekty gitarowe włączają technicy albo nawet i komputery. Nawet można dzisiaj skorygować błędy wręcz w czasie rzeczywistym, albo dograć trudne ścieżki, żeby w razie tzw. "wtopy" nie było wstydu.

    Ale wróćmy do albumu Metalliki. Albo nie. Na tym zakończę. Idę odkurzyć gitary. Może będzie mój Wielki Powrót...

IMG_20230907_080654239~2.jpg

IMG_20230414_180953894~2.jpg

IMG_20230414_181245796~2.jpg

IMG_20230415_073206178~2.jpg

IMG_20230415_073247871~2.jpg

IMG_20230415_073309171~2.jpg

IMG_20230415_073339943~2.jpg

IMG_20230415_073350733~2.jpg

IMG_20230415_073358207~2.jpg

IMG_20230418_165625232~2.jpg

IMG_20230418_165653245~2.jpg

IMG_20230804_064546.jpg

IMG_20230804_065330.jpg

IMG_20230804_065304.jpg

IMG_20230804_065523.jpg

IMG_20230907_082206268~2.jpg







×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.