Skocz do zawartości

1057 opinie płyty

The Who - Who's next

Świetna muza, kapitalny band i moja ulubiona płyta The Who. Polecam!

Tomasz Stańko - Litania

Bardzo ważna płyta dla Stańki i polskiego jazzu, choć ma dopiero niecałe 10 lat. Kolejna, tym razem udana i trwająca do dziś przygoda naszego topowego trębacza ze stajnią z Monachiu, wielki skład i duch nieśmiertelnego Komedy. Dla fanów współczesnego polskiego jazzu pozycja absolutnie obowiązkowa.

Tomasz Stańko - From The Green Hill

Odskocznia od grania środkowego jazzu z Litanii i późniejszych płyt z SAT w kierunku elementów współczesnych, etno w wielkim Saluzzim i Michelle Makarski w składzie. Bardzo ciekawa propozycja i momentami naprawdę piękne granie!

Vassilis Tsabropoulos - Achirana

Typowe ECM-owskie granie w trio, spokojne i bez większych emocji, ale poprawne.

Vitold Rek`s Kapela Resoviana - "The Polish Folk Explosion"

Bardzo udany mariaż jazzu i folku w czystej postaci, rzekłbym roots i jazz. Polecam!

Tracy Chapman - Let It Rain

Kolejna, niczym nie zaskakująca płyta TC. Równa, choć momentami tempo siada.

Tracy Chapman - Tracy Chapman

Najlepsza płyta TC, kapitalny debiut, rewelacja!

Tracy Chapman - Telling Stories

Kolejna płyta w dyskografii, ale nie tak dobra jak debiut - zresztą czy to jest możliwe?

Tool - undertow

Niezła płyta, choć trochę się zestarzała - jak wspomniany Korn...

Dead Can Dance - Within the realm of a dying sun

To z pewnoscia kamien milowy na drodze rozwoju DCD. Nie wiem czy polecac ja od razu wszystkim czy tez zabraniac, bo jak sie uslyszy ta plyte to juz nic wiecej nie pozostaje do odkrycia ( no poza pozostalymi plytami DCD). Prosty uklad formy - 4-ry utwory Brandana, 4-ry Lisy, ale kazdy to perla w ich tworczosci. Instrumentalnie to polaczenie harmoniki sredniowiecza z czescia realizowana przez samplowane instr. elektroniczne + akustyczne brzmienia np klawesynu czy instr. blaszanych. Najbardziej spojna z ich plyt, ktora slucha sie od pierwszego do ostatniego utworu bez przerwy.

Tool - Aenima

Mocna rzecz, ostre granie i krew z uszu. Dla twardzieli!

Springsteen Bruc - The Rising

Bruce Springsteen największe sukcesy ma już chyba za sobą. Przez całą karierę tworzył kawałki mocno zaangażowane politycznie, ideologicznie. Jego twórczość literacka bywa niekiedy nawet analizowana w kręgach akademickich. Lata lecą, a Boss nagrywa dalej, choć jego utwory nie pojawiają się już tak często jak dawniej na listach przebojów. The Rising jest pierwszą płytą Springsteena nagraną z The E Street Band od czasów Born in the USA. Po pierwszym przesłuchaniu płyta wydała mi się trochę taka nijaka. Brak na niej utworu, który od razu wpada w ucho, czyli potencjalnego przeboju. Pomimo tego, że jest na niej kilka ciekawych kawałków (Paradise, Into the Fire) to owa nijakość z biegiem czasu nie mija do końca. Wiele jest tu rzeczy przeciętnych, trochę niedopracowanych... Brakuje mi tej przebojowości, rytmiczności utworów znanych chociażby z Born in the USA. Pewnie chłopaki chcieli zrobić coś inaczej, nie powtarzać się, ale chyba nie za bardzo mieli pomysł na tę płytę. Krótko mówiąc zawiodłem się.

Iron Maiden - Fear of the dark

Płyta- elementarz heavy metalu. Jest na niej wszystko, mocne kawałki, ballady. Najmocniejsza strona płyty to melodie, które chwytają za uszy (i serce).Szkoda, że nikt już tak nie nagrywa. Nawet sam Iron.

Christie William - Les Indes galantes

Klasyka to specyficzny gatunek muzyki. Jest w niej wszystko, co napisano kiedyś. I do mszy i do picia. I do pogrzebu i do zabawy. I na pokaz i dla jednego widza. W klasyce pojawiają się czasem dzieła, które stoją ponad podziałami, przemawiając na wielu poziomach, olśniewając, potrafią zdumiewać i pokazywać nam samych siebie i to, jak na nie reagujemy. Czasami żartują sobie i z widza i z samej sztuki, której są częścią. Jean Philippe Rameau był twórcą niezwykłym. Jego rzemiosło było na poziomie dostępnym dla niewielu twórców w historii, jego prace teoretyczne dokonały scalenia dotychczasowej wiedzy i stanowiły odskocznię w całkiem nowy świat. To, co Haydn pracowicie pisał przez całe życie, Rameau zapisał tekstem, muzykę pozostawiając ucieleśnieniu tego, co można zrobić, parodiującą samą siebie i będącą jednocześnie żartem i dziełem doskonałym. Przełamywał konwencje, żonglował techniką komponowania i tworzył kombinacje zanim Mozart w ogóle zaczął tworzyć. Mozart słyszał zresztą dzieła Rameau pod jego własną dyrekcją w Paryżu i wykorzystał wiele rozwiązań. Mozart nie był lepszym kompozytorem od Rameau, byli równi. Rameau sam ograniczył zakres twórczości, tworząc opery i dzieła na klawesyn, stawiając na jakość. "Les Indes Galantes" jest komiedią-baletem, pomysłem wracając do czasów Moliera, którego "Mieszczanin szlachcicem" z oprawą Lully'ego był przemieszaniem komedii i muzyki. Fabuła to zbiór kilku nowelek, których akcja opisuje zjawisko miłości od dalekiego wschodu przez Persję do Peru i Ameryki. Jest to okazją do bombardowania wszystkim co można zrobić z muzyką. Od wielkiej skali do kameralizmu. Od rosnącej wieży przetworzeń do minimalistycznych zwielorotnionych motywów, które tworzą złudzenie polifonii. Zamiast bachowskiej fugi będącej intelektualną spekulacją otrzymujemy płynny metal, przyciągający obrazem i dźwiękiem. Przedstawienie z Opera Garnier w Paryżu pod dyrekcją Christiego dostało świetną oprawę sceniczną. Reżyserem jest Andrei Serban znany z doskonałych uwspółcześnionych Paladynów. Choreografia Blanki Li jest współczesna, nawiązania do baroku są pośrednie i korzystają z przetworzonych dawnych motywów od ubrań do elementów sceny. Tempo jest na tyle szybkie, że nic się nie rozwleka, muzyka tętni pulsem lub liryką zależnie od sceny. Wykonawcy są doskonali, Paul Agnew i Danielle de Niese doskonale stapiają się z orkiestrą - rzecz, która w tak wielkim stopniu została zastosowana po raz pierwszy przez Rameau, podczas gdy wcześniej głos był z zasady oddzielony od orkiestry. Patricia Petibon i Nicolas Rivenq tworzą doskonałą parę w części "amerykańskiej", której chemia i zespolenie głosów i gry są absolutne. To także zasługa odpowiedniego prowadzenia orkiestry, reżysera i choreografki, którzy doprowadzili spektakl do perfekcji. Reakcja ludzi na sali tłumaczy zresztą wszystko. Płyta zdobyła nagrodę czasopism muzycznych Europy MIDEM 2006, moim zdaniem słusznie. Jest to jeden z najlepszych zapisów oper Rameau obok "Platee" pod Minkowskim. Perfekcja, życie, puls, energia i żart. Zdumiewające Indie. To fakt. Jedno z najlepszych muzycznych dvd w 2005 roku.

Sting - Ten Sammoner's Tales

Ten Summoner’s Tales to plyta z roku 1993. Sting po rozstaniu sie z Police zapragnal drazyc siebie w karierze solowej. To mu sie w pelni udalo w sensie drazenia siebie ale nie zawsze w sensie komercyjnego sukcesu. Jednak ‘Dzisiec opowiesci Summonera’ (plus introdukcja i epilog) dobrze sie sprzedaje. Summoner to imie Stinga jakie dostal na chrzcie – gwoli wyjasnienia. Plyta zwiera zawsze mily super hit ‘Fields of Gold’ oraz czasami grywane w radio ‘If I Ever Lose My Faith in You’ czy ‘Love Is Stronger Than Justice’. Poza tym mamy zestaw silnych pozycji o dosc atrakcyjnej melodyce wplecionych w rozmaite style muzyczne. Sting staral sie bardzo utrzymac forme przez caly album i to sie udalo. Mimo to barkuje ostatecznego dotkniecia geniuszu. Niektore piosenki to kalki brzmieniowe Police, inne jazzuja czy tracaja karaiby ale wowczas jest malo swobodnie. Plyta ma wiele atrakcji w postaci soloweczek, chorkow, brzmien. Takze forma wokalna Stinga jest przednia. W sumie atrakcyjna pozycja, nie przefilozofowana i dosc popowa w swym wyrazie.

Sting - Ten Sammoner's Tales

Kolejna pozbawiona jakiegokolwiek rockowego pazura płyta byłego rockowego pieszczoszka Mr Stinga, która pokazuje, że Police to temat zamknięty. Sporo przebojów, dużo ładnych melodii i kilkadziesiąt minut bezrefleksyjnego grania. W opinii fanów pozycja udana, moim zdaniem początek absolutnego końca Mr. Stinga.

Paul McCartney - Ram

‘Ram’ to jeden z pierwszych albumow Paula McCartneya po rozkladzie The Beatles. Rok 1971, zona Linda, farma na wsi i plyta pt. ‘Tryk’. Lennon nazywal/przezywal McCartneya w tym okresie ‘Kupczykiem’ i chyba zazdroscil mu zaradnosci, zadowolenia z zycia, jakie sobie ulozyl i sukcesu muzycznego. No bo ‘Ram’ stal sie sukcesem muzycznym i jest popularny do dzis. Jest to plyta z serii ‘must have’ i nie zawodzi co do zawartosci i przyjemnosci jaka daje. Piosenki niezwykle chwytliwe, czesciowo stylizowane na domowe granie a czesciowo postbeatlesowskie. Swietny coctail. Bardzo lubie ‘Monkberry Moon Delight’, ktory to utwor gdyby okrasic sensownym tekstem zamiast psycho-narko-dzieciakowania moglby stac sie standardem muzyki rockowej. Bardzo polecam. Jezeli miec tylko jedna plyta McCartney to warto rozwazyc ‘Ram’.

Bob Dylan - Masked and Anonymous

‘Masked and Anonymous’ to przedziwna plyta i w kontekscie tego do czego przywyklismy sluchajac Dylana jest przedsiewzieciem wyjatkowym. Kompozycje wylacznie Dylana dopasowane byly do filmu pod tym samym tytulem z roku 2003. 4 z nich wykonuje sam Dylan i jest to niewatpliwie wielki atut tej plyty. Jedna nowosc. Poza tym Los Lobos, Grateful Dead, Jerry Garcia i inni mniej mi znani. Sam film traca temat ograny – swiat konfliktow po III wojnie swiatowej. W tym mamy piosenki Dylana, ktore nagle okazuja sie na tyle uniwersalne, ze pasuja i do takiego wybryku wyobrazni. Strona muzyczna jest warta wspomnienia bo jezeli ktos siegnie po ta plyte z rozbiegu moze poczuc sie rozczarowany. Piosenki Dylana sa spiewane w roznych jezykach, w tym po japonsku i wlosku. Mamy hip-hop (‘Like a Rolling Stone’), i rock w starym stylu, i meksykanska ballade, i indie. Dziwna zupa z warzywami z roznych ogrodkow. Porazka jest wklad Grateful Dead – wokalista ordynarnie falszuje a jak na ironie wybitnie brzmi gitara na tym nagraniu. Szkoda – moglby byc niesamowity numer (‘It’s All Over Now Baby Blue’). Podsumowujac – ostroznie z ta plyta! Jezeli kochacie Dylana bardzo to ‘Masked and Anonymous’ niczego nie zepsuje a moze nawet bedzie warta uwagi – w koncu sam mistrz przylozyl sie do tej plyty takze jako aranzer i producent. Przypadkowego sluchacza plyta moze zaskoczyc na tyle, ze odlozy ja na ‘swiete nigdy’. Dobor tresci i formy jest wysoce konfudujacy. Nie widzialem filmu - obsada znakomita z Penelopa Cruz, Dylanem i innymi znanymi aktorami.

Pascual Gallo - Emma

’Emma’ Pascuala Gallo to plyta o gitarze akustycznej. To takze plyta o flamenco. Wydana w roku 2000 przez mala wytwornie jest dystrybuowana przez Harmonia Mundi i zawiera nagrania z 1998 roku. Mlody gitarzysta jest debiutantem. Na okladce rekomendacia Paco De Lucia ale czy to cokolwiek znaczy? Sam bohater pochodzi z pogranicza hiszpansko-francuskiego, z rodziny muzycznie skazonej, mieszka glownie we Francji. Gra w towarzystwie niewielkiego zespolu. Gra swoje utwory. W niektorych sa wokalizy. W tym miejscu koncza sie suche fakty. Zaczyna sie muzyka. Ta plyta jest porywajaca! Brzmienia jakie wyciaga ten chlopina z instrumentu sa niewiarygodne. Plyta od ktorej trudno sie oderwac i ktora przemija jak chwilka. Arcydzielo. Bardzo, bardzo goraco polecam jezeli ten gatunek muzyczny was nie zraza.

Paul McCartney - Flaming Pie

‘Flaming Pie’ to album z roku 1997. Trudno powiedziec dlaczego wlasnie od tego albumu zaczela sie kolejna fala dobrych plyt Paula, ktora trwa do dzis. Choroba Lindy? Pozniej jej smierc? ‘Flaming Pie’ sklada sie prostych piosenek o prostych tekstach. Mimo to plyta dociera do sluchacza i robi swietne wrazenie. Na mysl przychodzi mi analogia do znakomitej plyty ‘Ram’. Paul McCartney jest tu soba, nie nateza sie ponad miare co do aranzacji i ‘nie wychodzi z domu’. Ozdoba sa piosenki: - ‘Beautiful night’ – nieco monumentalny kawalek w stylu 'Long and Widing Road' - wstepniak ‘The Song We Were Singing' – delikatna zapowiedz tego, co czeka nas dalej Plyta warta posiadania, trafia wprost do serc.

Dave Grusin - Migration

opis z pierwszej recenzji uważam za bardzo trafny i w całości sie z nim zgadzam. No może z wyjatkiem oceny udziału marcusa Millera - MM gra na basie chyba w 4 utworach, więc wcale nie tak źle. A w pozostałych na tym zacnym instrumencie nie mniejsza znakomitość - Abraham Laboriel (setki sesji w sławami rocka i jazzu). Płytka dobra na każda okazję, repertuar dośc zróżnicowany, iostanie 5 kawałków to coś na kształt suity. Lubie ta płyte

Paul McCartney - Run Devil Run

'Run Devil Run' jest plyta koncepcyjna :-) Paul McCartney w rok po smierci zony trafil do studia by nagrac muzyke, by nacieszyc sie graniem. Rok to niewiele. Mysle, ze ta plyta byla rodzajem terapii. Jednak w odroznieniu od Lennona Paul nie eksploatuje glebokich pokladow siebie ale probuje oddac sie radosci muzykowania w najprostszej znanej sobie formie. Nagral nowe wersje 12 standardow rock-and-rolla i dodal 3 wlasne kompozycje utrzymane w stylistyce. W odroznieniu od Lennonowego albumu 'Rock'n'Roll' nie ma tu drapieznosci czy wykrzykiwania tekstow. Jest spiewanie. Czasmi z ogniem i zapamietaniem ale zawsze tanecznie, muzykalnie i spiewnie, jak to Paul. Plyta jest takze ciekawa z innego punktu widzenia. Mozna posluchac jak majac do dyspozycji niezly warsztat i muzykow (David Gilmour) da sie uszlachetnic stary, dobry rock&roll. Plyta nagrana z polotem, wena i nutka nostalgii. Rok wydania - 1999.

Paul McCartney - Driving Rain

'Driving Rain' to rozliczenie sie Paula na niwie muzycznej z zawirowaniem emocjonalnym wokol smierci zony, nowym malzenstwem z Heather i porzadkowaniem zycia i kariery. Plyta wydana w roku 2001 a wiec 3 lata po smierci Lindy zawiera spora dawke przemyslen i wglad w postawe zyciowa Paula wobec smierci ukochanej zony. Szczegolnie poraza tekst o odwiedzaniu ulubionych miejsc, jakie mieli z Linda tym razem z nowa zona. Slonce ponownie ladnie zachodzi ale dlon w dloni juz nie ta sama. Paul przyznaje sobie prawo do ponownej milosci, do nowego zwiazku, malzenstwa, ale takze nie odbiera sobie prawa do tesknowy, zalu, milosci od kogos, kogo spotka dopiero u kresu ziemskiej wedrowki. Ladne teksty bez przesdanej egzaltacji i wykorzystywania sytuacji do pompowania emocji. Raczej zwykle, ludzkie, banalne moze myslenie o zyciu. Prostaczek-Paul wyklada nam swa filozofie zyciowa. I jest to zyciowe ;-) W obliczu naszej kultury moze sie wydawac dziwne deklarowanie wobec nowej zony pierwszenstwa Lindy w prawach do serca Paula. Muzycznie plyta jest bardzo ciekawa. Paul oddal sie w rece zespolu. No moze to za duzo powiedziane ale tym razem to na pewno nie jest brzmienie czlowieka, ktory nagrywa sam prawie wszystko. Raczej Paul jest solista w zespole. Dobry pomysl podnosi wage brzmienia. Piosenki zroznicowane, solidne, jak zwykle u McCartenya o swietnych melodiach Plyta konczy swietnie ukryty przeboj 'Freedom'.

Mercury Freddie - Mr Bad Guy

Jest to pierwsza solowa płyta Freddiego. Nagranie jej okazało się dosyć czasochłonne, swego czasu niektórzy dziennikarze twierdzili nawet, że nigdy nie zostanie ona wydana. Ale w końcu krążek wylądował na półkach sklepowych. Jest to przede wszystkim płyta bardzo popowa. Niemal przez cały czas słychać syntezatory, a większość utworów traktuje o miłości. Mercury od samego początku pracy nad albumem zakładał, że ma on mieć inny charakter i inne brzmienie niż płyty Queen. I w rzeczy samej jest tak jak Freddie sobie założył. Pomijając pierwszy i przedostatni utwór płyta trzyma bardzo wysoki poziom. Nie jest to muzyka pop, z którą mamy do czynienia słuchając "tylko wielkich przebojów" i temu podobnych audycji. W zasadzie znalazł się tu jedynie jeden przebój, a mianowicie "I was born to love you", reszta niestety przeszła bez echa (nie licząc wydanej po śmierci Freddiego przeróbki "Living on my own"). Pomimo tego z czystym sumieniem mogę napisać, że album zdecydowanie wart jest uwagi, będąc w zasadzie jedynym projektem od początku do końca opracowanym przez jednego z najzdolniejszych autorów muzyki rozrywkowej jacy chodzili po ziemi.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.