O muzyce:
Nie słyszałem wcześniej o tych artystach, wyczytałem entuzjastyczną recenzję i pomyślałem, że na jesienna słotę dobrze mieć w domu cos południowoamerykańskiego a właśnie była połowa października. Czekałem miesiąc na dostawę ale było warto. Dwu panów i pani plus skąpe lecz wystarczające instrumentarium, charakterystyczne dla położenia geograficznego, tworzą wspaniała atmosferę fiesty. Słyszysz bez mała te fale liżące brzegi Capocabany, prawie fizycznie czujesz pod stopami drobny biały piasek, zapachy. Nikt tu sie nie spieszy włącznie z muzykami i wokalistami. Lekko odświeżone, przyprawione nowoczesną aranżacja rumby, samby pięknie zagrane i zaśpiewane.
Nie jest to może materiał wybitny pod względem muzycznym ale bardzo, bardzo wciągajacy w warstwie rytmicznej, melodyjny.
Płyta bardzo równa zarówno stylistycznie jak i pod względem jakości prezentacji tak więc trudno wyróżnić poszczególne numery gdybym musiał to powiedziełbym
Carnavalia, Um a Um, Velha Infancia, Ja Sei Namorar, Tribalistas
Latynoskie klezmerstwo artystyczne wysokiej klasy.
O dźwięku:
Płyta zrealizowana niezwykle starannie a powiedziałbym wzorowo. Dźwięk bardzo przestrzenny, dużo bardzo miłego w odsłuchu basu (elektronicznej jak sądzę proweniencji). Podobny Copy Controlled CD miewa uposledzony dźwięk ale to trudno sie przyczepić.