O muzyce:
Lonestar to aktualnie kwintet , nagrywający od początku swojej kariery dla wytwórni BNA Records należącej do koncernu BMG Music . Zaczynali w składzie pięcioosobowym , ale pod dwóch albumach zespół opuścił jeden z wokalistów – John Rich . Albumy - debiutancki ( „Lonestar” – 1995 ) oraz drugi ( „Crazy nights” – 1997 ) zawierały materiał countrowy typowy dla II połowy lat 90 – tych . Zespół na swoim koncie ma pięć albumów z premierowym repertuarem - najnowszy album „Let be Us Again” ukazał się pod koniec maja 2004 r. Dyskografię grupy uzupełniają : kompilacja typu „The best of” oraz obowiązkowa pozycja dla wykonawców z Nashville , czyli płyta z nagraniami Bożonarodzeniowymi ..
Zdecydowaną zmianę brzmienia przyniósł wydany w 1999 r. album „Lonely grill” promowany singlem „Amazed” . Odniósł on oszałamiający sukces i to po obu stronach Atlantyku . Piosenka była notowana na wysokich miejscach list przebojów w całej Europie , a nawet można było usłyszeć ją w polskich rozgłośniach . Pewnie wielcy speczaliści ( literówki zamierzone ) od wyboru utworów na antenę zauważyli sukces piosenki np. w Anglii i postanowili ją nadawać . Niejedno zebranie , czy kolegium redakcyjne zostało pewnie poświęcone temu , czy „wpuścić” ten utwór na antenę .
Bez wątpienia współautorem sukcesu był producent Dann Huff , który wyprodukował nie tylko w/wym. piosenkę , ale także pozostałe utwory z „Lonely grill” .
Dann Huff również siedział za konsoletą przy nagrywaniu omawianego albumu – „I’m already there” i nie da się ukryć , że słychać to w każdym utworze . Fani tradycyjnego country mogą zgrzytać zębami , ale mi ta płyta bardzo się podoba . Płyta stanowi przykład udanego mariażu country i muzyki pop .
Album otwiera utwór piosenka „Out of the light” , której współautorem jest wokalista grupy Richie McDonald . Utwór szybki , dynamiczny z bezkompromisowymi gitarami . Po nim następuje „Unusually unusual” znakomita kompozycja Marka McGuinna - bardzo ciekawa aranżacja , z jednej strony rozpoczynające piosenkę skrzypki , a z drugiej samplowana perkusja – na szczęście w rozsądnych dawkach , ponieważ w refrenach ustępuje miejsca żywemu perkusiście . „Not a day goes by” typowa ballada dla grupy - może nie wnosząca wiele nowego , ale bardzo miła w odbiorze , z rozbudowanymi partiami orkiestrowymi wykonywanymi przez Nashville String Machine i niewątpliwie budząca skojarzenia z „Amazed” .
„I wanna be the one” – utwór w średnim tempie bardzo melodyjny , którego współautorem jest Chuck Cannon , autor wczesnych hitów Toby Keitha . „With me” to z kolei bardzo dynamiczny utwór skomponowany przez Bretta Jamesa . „Without you” - jedna z ciekawej zaaranżowanych piosenek na płycie , z wstawkami w środkowej partii piosenki ( specyficzne chórki ) chyba słusznie kojarzącymi mi się z brzmieniem lekko psychodelicznym .”I’m already there” – kolejna ballada , chyba muzycznie mniej porywająca od „Not a day goes by” , ale za to zawierająca ciekawszy tekst . Po kilku przesłuchaniach zostaje w pamięci .
„Let’s bring it back” – jedna z bardziej przebojowych kompozycji na albumie , nie wiem czemu nie był to utwór promowany . Wstęp i cały utwór ( charakterystyczne harmonie głosowe ) nie pozostawia wątpliwości , że i w Nashville słyszeli muzykę najsłynniejszej grupy z Liverpoolu . Piosenkę napisali niezawodni : Annie Roboff i Jeffrey Steele .
„Must be love” – chyba najbardziej agresywny utwór nagrany przez Lonestar . Praktycznie piosenka rockowa z atakującą w ostatniej części utworu gitarą basową . W podobnym klimacie , choć może trochę spokojniejszy jest „Like good cowboy” . „Softly” - znowu ballada , chyba najsłabsza z płyty , co nie znaczy , że zła . Pozostałe są tak znakomite , że ta zasługuje jedynie na taką ocenę . „Every little thing she does” - dla mnie przebój . Najbardziej countrowy numer na płycie , wpadający w ucho po pierwszym przesłuchaniu . Płytę zamyka ballada „No greater love” . Krótko ? Bardzo dobra .
Podsumowanie – zdecydowanie najlepszy album w dotychczasowej historii grupy .
O dźwięku:
Płyta ogólnie dobrze zrealizowana , chociaż pozostaje pewien niedosyt . Mam wrażenie pewnego przybrudzenia wysokich częstotliwości , które szczególnie słuchać w utworach dynamicznych . Mastering wykonał znany Doug Sax .