O muzyce:
ale sobie wybrałem płytę.
kultowa pozycja jeśli chodzi o bluesrocka lat 70,a dziś wiemy ze nie tylko.
allmani to pewnie jedna z najlepszych bluesowych formacji początku lat 70(a napewno najlepsza amerykańska), a duane allman to bez wątpienia jeden z najlepszych bluesowych wioślarzy jacy chodzili po tym padole.
jest to grupa ,którą studio w jakiś sposób ograniczało ,pierwsze dwa albumy były tylko bardzo dobre,natomiast ten live to po prostu -arcydzieło-.nie będę rozbierał albumu na części pierwsze,szkoda czasu.muzyka na tym lp. nie płynie ale wylewa sie z artystów i to z jakąś taką naturalnością która dla wiekszości jest tylko marzeniem.,improwizacje ani przez moment nie nużą tylko najzwyczajniej zapierają dech,człowiek ma wrażenie jak gdyby w ciągu tych 80 minut odbył lot na marsa(conajmniej) i z powrotem.
czy polecam? :)))))
ocena: 5 gwiazdek
(pozwalalam sobie tak napisać,bo przy ostatnio opisywanej recenzji ten years after album S. wpisałem 3 gwiazdki za dzwięk ,a wyszło 5 ,nie wiem jak to się stało i jeszcze ktoś pomysli ze byłem na kwasie(myśle o bigosie)- oczywiscie ;) to pozwoli uniknąć niedomówień .)
O dźwięku:
3 gwiazdki
pisze o wersji polydor - u z 1992r.(the fillmore concerts - różnica jest taka że dodano druga płytę i kilka dodatkowych utworów nie znajdujących sie na orginalnym cd ale pochodzących z tych samych koncertów).
nie ma co sie rozwodzić ,widać że osoba realizująca te nagrania wie o co biega w w te klocki i trudno sie czegokolwiek czepiać .dobra robota.