O muzyce:
Jak to z Massive Attack - triphop. To druga płyta tej grupy.
Piękna muzyka, dosyć spokojna i często melodyjna. W przeciwieństwie do Blue Lines (pierwsza płytka) nie ma rapowania/gadania, więc jak nawet przeciwnicy owego mogą po tę płytkę sięgnąć. Wiem z doświadczenia - pożyczyłem koledze w pracy - miłośnikowi jazzu - i od razu się zachwycił.
Ten sam, nieco melancholijny nastrój przewija się przez całą płytę, zarówno brzmieniowo jak i muzycznie płyta jest bardzo spójna. Jedyny zgrzyt to ostatni utwór - Light My Fire, wersja z koncertu. Trochę nie pasuje do reszty. Muzyka jest bardzo relaksująca. Samo brzmienie trudno mi opisać, nawet z wymienieniem instrumentów miałbym problem. Ale nie jest to nic egzotycznego i nikt nie powinien mieć większych oporów. Trochę otwarcia na nowe brzmienia wystarcza. Być może najlepsza płytka Massive Attack, choć dla mnie pierwsze trzy są równie świetne.
O dźwięku:
Nie ma się do czego przyczepić, ale audiofilskich smaczków raczej bym nie słuchał. Być może czasem wydaje się nieco za dużo dolnych rejonów - basu. Ale słuchając całości nie przeszkadza to zupełnie.
Label - to nie Virgin, ale coś musiałem wybrać żeby dodać płytkę. Patrząc na okładkę jest to "circa records".