O muzyce:
Pierwszym albumem Jaques'a Loussier był album poświęcony Bachowi ( "Play Bach" ). Ku zdziwieniu samego autora i jego przyjaciół, którzy płytę nagrali bardziej "dla zabawy" zbiór interpretacji dzieł mistrza stał się bardzo popularnym albumem zapewniającym francuskiemu pianiście, kompozytorowi i eksperymentatorowi popularność. Loussier wydawało sie pozostanie specjalistą d/s interpretacji bachowskiej polifonii, ale już wkrótce założył trio firmowane swoim nazwiskiem. Ponieważ najlepiej czuł sie w kompozycjach z mocną linia basową niechętnie myślał o wydaniu kolejnych płyt traktujących w ten sam sposób dzieła innych mistrzów...uległ jednak na szczęście moje i wszystkich miłośników jazz'u ( i nie tylko ) i nagrał płytę, której walory docenić może każdy kto słuchał "Cztery Pory Roku" nie tylko w słuchawce telefonicznej, w oczekiwaniu na głos pani z centrali( swoją drogą, w ten sposób można obrzydzić najlepszą muzykę ), ale ją zna niemalże do ostatniej nuty. U Vivaldiego powtarzające się fragmenty koloryzuje barwa sekcji smyczków i cała gama dynamicznych, artykulacyjnych i intonacyjnych efektów, u Loussier zadanie to wypełniają trzy instrumenty, na których nie ma możliwości zagrać "długich" nut. Efekt ten uzyskuje przez genialność kombinacji klasycznego grania i własnych improwizacji. Tam gdzie w oryginale gra cały skład orkiestry, u Loussier'a jest miejsce na ekstrakt, na 100% esencjonalny wyciąg z genialnej muzyki baroku. Choć wydaje się niemal niemożliwym improwizowanie tematów, w których zmiana jednego dźwięku zmienia sens całości, Jaques z przyjaciółmi wychodzi z tego nie tylko obronną ręką, ale jeszcze przygniata nas z siłą padającego muru berlińskiego niesłychaną precyzją i punktualnością dźwięku, a wykazuje się niezwykłą wrażliwością gdy nadchodzi czas adagio zagranego z wielkim feelingiem. Muzyka na dobre i złe dni , do samochodu i do słuchania w domu,dla koneserów i laików. Przyprawiona odrobiną whisky smakuje jeszcze lepiej...
O dźwięku:
Posłuchać warto!