Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Harman Kardon HK 970

posiadałem wiele wzmacniaczy, amplitunerów itp. jednak postanowiłem kupić coś taniego co miałbym w domu na stałę a pieniędzy było niewiele. zawsze miałem słabość do harmana, tak samo jak do LINN-a DENSEN-a i ROTEL-a. wybrałem HK970 i jestem zadowolony. dźwięk jest świetny (jak na te pieniądze), mocny bas, urocza ocieplona średnica i wspaniałe wysokie. nazwałby ten dźwięk trochę przyciemnionym ale to mi odpowiada. mam to podłączone do B&W602s3 i nie mogę się nadziwić słuchając znanych mi dotąd płyt. oczywiście słyszałem lepsze wzmaki ale za dużo większe pieniądze. ten wzmak przypomina DENSEN-y ze ich ocieplonym brzmieniem ale jest przeciwieństwem ROTEL-i. nie dyskutuje o wykonaniu bo widziałem już większy jarmark w HI-END-owych sprzętach. nie wkurzam się nawet na resetowanie się ustawień wzmaka (potrzebna wymiana softu cena w serwisie 200zł - szkoda kasy) bo i tak wolę go włączyć osobiście niż korzystać z paletki udającej pilota. ale potencjometr głośności dziala super precyzyjnie. nawet przez pilota. biżuteria wejść z tyłu jest imponująca i świetnej jakości. ponadto czy słuchasz cicho czy głośno słychać całe pasmo a nie tylko część. POLECAM


Philips DVP 9000S Cineos

Najwiekszym minusem mojego napedu jest glosna praca odczytu , przynajmniej na poczatku (przy plytach dvd do 30-50 minuty , cd 25-40 min)   zuwazylem ze duzo osob skarzy sie na dlugi odczyt plyt - u mnie go nie ma prawdopodobnie kosztem glosnosci !   dzwiek: swietnie sie sprawdza w kinie , w muzyce przynajmniej tak dobry jak sredniej klasy starsze CD   obraz: b.dobry - sporo ustawień , wyjscie HDMI ale juz posiada je wiekszosc nowych dvd   czasem ma problem z plytami DVD na ktorych jest nagrana muzyka w formacie MP3 -- nie mozna tez przewijac utworow mp3 (tylko dvd - cd juz sie da)   ogolnie bardzo dobry sprzet ktory rozklada nowe modele innych firm do 1000zł


Yamaha RX-V2500

Yamaha 2500 grała z JBL 90+E30+EC35   dzwiek w kinie doslownie kruszył ściany , brakowalo troche lepszego basu na frontach ale to raczej byla wina zlego dopasowania kolumn do amplitunera (radzilbym szukac czegos o cieplejszej charakrerystyce do tego ampli)   w muzyce raczej srednio : chlodno i technicznie


JBL Northridge E90

Sa to kolumny raczej do wiekszych pomieszczen (20 metrow +) , najlepiej podlanczac je do elektroniki 'ocieplajacej' dzwiek (z Yamaha2500 bylo zbyt chlodno) czyli cos z tej samej stajni: Harman Kardon.   Sporo jest opini ze latwo je wysterowac ale to wszystko o kant dupy rozbic - kolumienki potrzebuja pozadnego wzmaka a w kinie domowym naprawde mocnego amplitunera w przypadku podlanczania reszty zestawu (np: e30+ec35)


KEF iQ3

budowa: wiórówka oklejona naprawde swietną okleiną, swietnie nasladujaca drewno. waga niecałe 7 kg, doskonałe wykonanie, zadnych wad, moc znamionowa około 70 watt   brzmienie: po podłogowych paradigmach 7v4 w pokoju 9 metrów spodziewałem sie braków w basie. ZAWIODŁEM SIE;)) iq3 potrafią doładowac bassem nieproporcjonalnym do wielkosci skrzynki i woofera. do tego po dłuższym odsłuchu stwierdzam, ze nie brakuje mu zejscia, jak na monitor jest naprawde dobrze. oczywisci nie jest to to samo co paradigmy, które im nizszy bass, tym chetniej sie w nim zagłębiały, ale jako monitory-KEFy nie maja sie czego wstydzic. basik mocny i dobrze kontrolowany. ładna, przy wokalach urzekająca wprost srednica. nie gra gdzies ze studni, ale nie jest tez wysunieta przez pozostałe zakresy. jest zdecydowanie bardzo neutralna, nie podbarwiona w zaden sposób przez bass. nic sie nie zlewa, wszystko jest doskonale czytelne. duza ilosc detali. podobnie na górze, jest ona dokładna, wyraźna, ale nie krzykliwa, co ciekawe, mając jeszcze paradigmy chciałem sprzedac yamahe ax-900. dobrze ze tego nie zrobiłem, bo KEF i Ax-900 to doskonały, jasny, dynamiczny i szczególowy duet.   wreszcie przekonałem sie co to jest stereofonia, i co to jest scena, mimo iz sceny serii monitor odmówic nie moge. w kefach pojawia sie scena budowana w głąb, nie tylko przed kolumnami. ogólnie przestrzennosc dxwieku kefów w sotunku do Monitorów bije paradigma na kolana. muzyka pieknie wędruje, zwłaszcza w zakresie srednicy, dźwięki pięknie wychodzą, z początku zastanawiałem sie co to tu obok mnie brzęczy i szukalem telefonu...:)   IQ3 są bezlitosne dla kiepsko nagranych płyt, nie zmiękczają brzydkiego, gryzącego sopranu, tylko daja go takim jaki jest, kłujący w uszy.   kupowałem je w ciemno, za budzet blisko 1000zł nizszy nic przewidziany, i trafiłem doskonale:) jestem zadowolony i na pewno kilka miesięcy nie bede myslał o zmianie głośników.


Audio Academy Phoebe II

No, widzę, że nikt się nie zbiera do opisania tych zacnych konstrukcji to trzeba coś nasmarować. Sam z resztą podchodziłem do tej opinii już ze 3 razy. Za każdym razem wycofywałem się po krótkim zastanowieniu na zasadzie "czy już właściwie mogę napisać coś konkretniejszego o nich?". Bowiem kolumny zyskują im dłużej się ich słucha. Na obecną chwilę miesiąc słuchania za mną, zatem jedziemy.   Po wyjęciu z pudeł i podłączeniu brzmienie określiłbym mianem sugestywnego, gęstego i nasyconego. Z ograniczoną sceną i podawaniem informacji bardzo blisko siebie, niemal w zbitku. Im dłużej grają tym bardziej dźwięk wychodzi ze skrzynek przy tym się rozkurczając. Po około 120 godzinach grania mamy już do czynienia z brzmieniem swobodnym, przesyconym powietrzem, oddychającym z szeroko i głęboko nakreśloną sceną. Lokalizacja ? Dobra. Może nie jest to holograficzny obraz stereo wraz z wokalistami materializującymi się przed nami ale też i nie mam za bardzo warunków aby stwierdzić czy w innym pomieszczeniu taki efekt udało by się osiągnąć. U mnie grają w 12m kwadratowych. Dodam, że w 12 dobrze przystosowanych do odsłuchu metrach kwadratowych. Po dobrych 3 wieczorach z kombinowaniem w ustawieniu osiągnąłem bardzo satysfakcjonujący mnie efekt. Scene przede mną, szeroka, dość głęboka ze spokojnie rozmieszczonymi instrumentami i dobrze nakreślonymi wokalistami.   Phoebe II są muzykalne ale nie emocjonalne. Są swobodne, ale nie grają z wielkim rozmachem. Są dynamiczne ale nie potężne. Wreszcie, są rytmiczne ale nie porywające. Bardzo kulturalne brzmienie z brakiem przejaśnień, przebarwień i podbić. Z brakiem mocnego blasku na samej górze ale z jasnym światłem kiedy trzeba. Średnica jest dobrze ułożona, leciutko ocieplena i wysunięta. Nie podbarwiona, nie przekoloryzowana i nie sucha. Bardziej lekka niż ciężka. Daje ciekawy, "wyważony" efekt pomiędzy neutralnością a wyeksponowaniem. Brak jej jednak ostrego pazura i zdecydowanego ataku. Raczej spokój i kultura brzmienia.   Bas. Na samym początku słuchałem ich w wysokim, dobrze wytłumionym 30metrowym pokoju odsłuchowym i spokojnie wprawiały w drganie sofe, na której siedziałem. Bałem się, że w moich skromnych progach bas zaleje mi ściany i wszystko między nimi. Nic podobnego. Bas w Phoebe II jest świetnie ułożony. Potrafi poruszyć ścianami ale bez nieprzyjemnego buczenia. Potrafi wymasować brzuch ale bez przesadnego trzęsienia. Jest po prostu przyjemny. Nie dominuje. Uzupełnia. Gorzej niestety z dyktowaniem tempa. W tym przypadku uważam, że nie spełnia swojej roli w 100 procentach. Przełom średnich i niskich tonów jest lekko cofnięty. Brzmienie zyskuje na kulturze ale traci na pulsie. Również przez to niektóre instrumenty czy wokaliści mogą się okazać nieco odchudzeni. Zakres ten jednak nie jest całkiem wycofany i nie jest źle ogólnie. Po prostu na niektórych nagraniach pozostaje lekki niedosyt. Myślę jednak, że tą "wadę" można skorygować kabelkiem lub ustawieniem. Tudzież po prostu bardziej żywiołowym od CA wzmakiem.   Może jeszcze dodam, że po bezpośrednim porównaniu z Kefem iQ5 uznałem, że ten akurat model Kefa zdecydowanie nie jest wart pieniędzy jakie za niego żądają (2200 PLN). W bezpośredniej konfrontacji z Phoebe II Kef zabrzmiał w średnicy jakby ktoś zasunął nagle między mną a kolumnami wielką kotarę a w basie w ogóle nie zagrał... Natomiast lepiej uprzestrzennił brzmienie i rozkurczył wysokie na większą ilość warstw i planów. No ale wiadomo - uniQ ma swoje zalety. Natomiast poza wysokimi - umówmy się - iQ5 to nie ta liga. Sprzedawca z Audioforte powiedział, że Phoebe II to wyjątkowe kolumny i gdyby nazywały się "Kef" mogłyby spokojnie kosztować 2 razy tyle... Jestem skłonny się z tym zgodzić.


NAD C 352

Stoi u mnie już półtora roku, przeszedłem przez etap fascynacji do fazy, gdy znam już wszystkie wady tego urządzenia, więc pora na szczery komentarz...   Szukałem w zasadzie dobrego amplitunera kina domowego, który okiełzna używane przeze mnie kiedyś kolumny dBX Soundfield. Próbowałem kilku, aż miły i rozumny sprzedawca wyperswadował mi cały pomysł, proponując mocne stereo. Posłuchałem. Na tle amplitunerów c352 okazał się porażająco dynamiczny, z napędzeniem olbrzymich głośników też poradził sobie bez trudu. Kolumny okazały się szybko najsłabszym ogniwem, więc poszły do zmiany - na Acoustic Energy Aesprit 309. Z nowymi NAD też sobie poradził, tyle że z biegiem czasu zalety okazały się wadami - ten wzmacniacz jest w stanie wyprodukować mnóstwo basu, którego często nie jest w stanie skontrolować. Ma przy tym brzydką cechę epatowania "wielkim" dźwiękiem, która ujawniła się przy Aespritach. Słuchanie go długo bywało po prostu męczące, brakowało miękkości, finezji. Choć szczegóły - owszem, były, dobra stereofonia. C352 obnaża też w sposób okrutny złe nagrania (szczególnie te ze sztucznie podbijanym basem i mocno skompresowane). Kiedy mogłem przez chwilę posłuchać bardzo głośno, dźwięk był niesamowicie realistyczny (nietrafiona jest moim zdaniem uwaga kilka wpisów niżej o zakłóceniach powyżej godziny 10!), za to męczył na normalnych poziomach odsłuchu (czyli - w moich warunkach - między godziną 8 a 9) O ironio, radził sobie zawsze rewelacyjnie przy oglądaniu filmów z DVD w stereo. :-) W tej chwili wylądował w drugim systemie, gdzie zastąpił stareńkiego i mułowatego Technicsa SU-V45A, którego bije o trzy długości. Z kolumnami podstawkowymi ALR Jordan gra dużo lepiej, stąd moje przeświadczenie, że są systemy, w których c352 się sprawdzi. A ja, naiwny, nauczyłem się tyle, że niekoniecznie wzmacniacz wysokiej mocy dobrze zgra się z kolumnami o wielkich gabarytach i dużej mocy maksymalnej. Czasem może być dokładnie odwrotnie.   Poza tym NAD c352 to sprzęt funkcjonalny, perspektywiczny (pre-out, mnóstwo wejść, odłączanie regulacji barwy, soft clipping), ładny (a co!) i tylko jedno wzbudza niesmak - regulacja głośności z pilota. Skandaliczna niedoróbka projektantów polega na tym, że po lekkim wciśnięciu przycisku w pilocie gałka podjeżdża nam od razu na godzinę 9-10, a to już poziom, przy którym w pokoju trzeba porozumiewać się krzykiem. Na 11 obsługujemy imprezę sylwestrową. Nigdy nie doszedłem do 12, ale wtedy pewnie przesuwają się meble.


XLO PRO 150

Muzyka.   Zadnej rewolucji. raczej ewolucja. Ogólnie dżwięk trochę odświeżony, przejżysty, większa dokładność wygrywanych partii przez poszczególne instrumenty. Większa czytelność dżwięku. To co uważałem wcześniej za muzykalność było połowicznym udziałem muzykalności Real Cable BM 250 i połowicznie zamulenia jakie wprowadzał IC Made in China za 2,50zł czy inny IC znaleziony w kartonie wraz z PianoCraftem E-410. Czy Xlo Pro 150 jest muzykalny?. Trochę ,a może nawet wogle. Takie zdanie nasuwa się najpierw. Chyba Real Cable BM 250 w muzykalności potrafi naprawdę dużo bo nie pozostawił nic dla Pro 150. W muzyce Pro 150 stanowczo odmulił dźwięk. Wcześniej brzmienie było spowolnione, jakby przez cały czas musiało się od czegoś odklejać (symfonia, muzyka poważna). Pro 150 zdjął również część kotary. Muzyka zyskała za żeźkości i swobodzie. Separacja instrumentów i lokalizacja dużo zyskały. Żródła pozorne są trochę lepiej zogniskowane. Dynamika, również w skalo makro uległa poprawie.   Bas.   Pewiem podzakres w okolicach głębokiego basu jak dudnił tak dudni. Ale to może być wina pomieszczenia i rozmieszczenia kolumn. (Głoś mojego dziadka w tym pokoju potrafi momentami zadudnić identycznie.) Zauważyłem że dudnienie prubuje przejść w bas przy głośnym słuchaniu. Mimo to bas można określić jako mniej bulwiasty a bardziej suchy. Jest chyba neutralny. Nabrał faktury w najniższych rejestrach- stał siętam poprostu zróżnicowany. Wybrzmienia membrany wielkich bębnów stały się wyraźne. Wtórne drżenia poprostu zaistniały. Wraz ze zróżnicowaną fakturą głębokiego basu pojawiło się jego uderzenie. Kiedy trzeba potrafi być dostojny- co wynika z połączenia dynamiki i jego zróżnicowania. Wybrzmienia nie rozlewają się teraz na niemal całą scenę jak to było przy IC Made in China czy bezfirmowym IC znalezionym w kartonie. Bas stał się bardziej punktowy, kontrolowany. Przy tródnych gęstych kawałkach, gdzie bas wybija rytm- jednak wciąż się gubi i upraszcza. Tak było i bez Pro 150 i chyba już tak zostanie. Płyta z muzuką do Władcy Pierścieni i woglw muzyka poważna jest wymagająca dla sprzętu pod względem dokładności. Słychać że bas się stara, czego wcześniej nie było w tych utworach, ale nie da się uchwycić przerw pomiędzy poszczególnymi uderzeniami w bębny. Słuchawki za 2.50 okazują się tutaj spektakularnie precyzyjniejsze. No ale to są słuchawki. Wiadomo. Niektóre wybrzmienia nie są zbyt długie a przez to nie muzykalne. Możliwe jednak że to sam PianoCraft tak właśnie prezentuje ten zakres co zresztą wspomina się w recenzjach. Bas jest twardszy, wcześniej był zbyt miękki.   Góra pasma i średnica.   Średnica jest taka jaką prezentuje sprzęt. Góra tak samo. Tan kabel mógłby służyć do diagnozy budżetowego sprzętu pod względem neutralności. Sam jest tak neutralny że ujawni wszystko i to dobre i to złe. (Chyba najbardziej jednak z dedykowanymi głośnikowcami np. XLO VDO ER-14). Real Cable BM 250 i IC Made in China zagrały wysokie tony wygładzone pilniczkiem do paznokci i z namacalną utratą chropowatości samego paznokcia czyli dźwięku. Podobała mi się ta nie męcząca góra pasma. Xlo Pro 150 pokazał mi że mój DVD Philips DVP 720 SA (750 zł.- 2004r.) ma o wiele ostrzejszy pazór w tym zakresie. Góra stała się ekspresyjna, nabrała wreszcie faktury. Nie spodziewałem się że w wytryskującej wodzie z pękniętego zbiornia U-bootu może aż tyle się dziać. Bm 250 i IC Made in China wygładziły rórę pozbawiając ją nanodynamiki i szczegółowości. Pro 150 przenosi ją taką jaką podaje sprzęt. Pezełożenie go do CD od PianoCrafta wykazało że neutralność jest jego atutem.Uderzenia talerzy w muzyce poważnej wcześniej sztucnie wygładzone teraz zagrały szczegółowo i dynamicznie.   Szczegóły   Pro 150 w odniesieniu do IC znalezionego w kartonie wraz z PianoCraftem wykazał się dokładnością którą odczuwa się jako nowe niesłyszane wcześniej dotąd na znanych płytach zagrania instrumentów. Instrumentów których zresztą w pewnych miejscach nie było albo grały tak cicho że nie było ich słychać. Jest to ciąg dalszy tego co wniósł Real Cable BM 250 w tor audio. Pro 150 nie przewartościowuje dźwięków, nie przestawia muzyków na scenie, nie kreuje wszystkiego po swojemu. Poprostu nic nie chowa dla siebie. Nie gra napewno ciepło. Może ciut chłodno ale dzięki temu żeźko.   DYNAMIKA.   W ilmie najbardziej poraziła mnie dynamika i szybkość. Prawdę powiedziawszy mój TV Philips 29 PT 9009 (4000zł- 2004r.), DVD Philips DVP 720 SA (750 zł- 2004r.) połączone IC Video Profigold PGV 7000 (150zł- 2004r,) mocno przewyżsały PianoCrafta pod względem szybkości i dynamiki. (DVD- Dynamika 105 dB. CD PianoCraft- Dynamika 95 dB). Teraz rolę się odwróciły. Co prawda dynamika nie jest 2 razy lepsza lecz tylko wyraźnie lepsza to jest to duże uproszczenie ze względu na kulturę brzmienia Crafta (stopniowanie dynamiki, manipulacje głośnościami). Jestem jednak pewiem że podłączenie głośnikowca XLO VDO ER 14 wniesie w tej kwestii jeszcze więcej. W Real Cable BM 250 dynamika nie jast priorytetem, skupia się na innych aspektach.   Znane filmy oglądane po raz setny np. "Das Boot" zaskoczyły mnie tępem. Dźwięk w pewnym wymiarze stał się dukrotnie a może nawet prawie czterokrotnie szybszy. Przyzwyczajony do znanych mi scen nie nadążałem za akcją. Zawsze mogłem rozkoszować się wydżwiękami, sceną, stereofonią- był na to czas- czas który był zabójczy dla emocji. Czas który nużył i usypiał. Nawet w najbardziej katastrofalnych scenach walk czy eksplozji. Pewne dostojeństwo ujmujące ale jednocześnie wyprane z emocji. Było to za sprawą mulenie IC z kartonu jak i każdego innego taniego IC- co ja uważałem dotąd za drugą ciemną stronę muzykalności BM 250. A teraz? dXwięk nabrał tempa, muzyka w tle stała się bardziej ekspresyjna, instrumenty żyją, przynajmniej chcą żyć i starają się nam to udowodnić. Jest to jednak zjąwisko znaczne i wpisujące się w listę możliwości Pro 150. Żywiołowość poszczególnych instrumentów (żródeł pozornych dźięku) rozumiane jako makrodynamika ma w Pro 150 sporą rangę tak samo jak tempo przekazu dźwięku. W filmie tempo akcji jest niezbędne. Buduje napięcie, wywołuje poczucie zagrożenia. I tu nasuwa mi się konkluzja. XLO Pro 150 za 400 zł jest do muzuki a XLO VDO ER 5 za 270 zł który różni się kolorem koszulki i gorszą konfekcją jest do kina i ma certyfikat THX od LukasFilm.   Przy Real Cable BM 250 i IC Made in China każdy dźwięk był celebrowany. Każdy najdrobniejszy detal traktowany był jak przez powolnego naukowca "ze szkiełkiem i okiem". Synteza i analiza i szuranie kapciami po labolatorium. Nie żeby Pro 150 przedstawiał dynamiczne momenty na szybko i na odwal się. Po prostu nie zostawia czasu na refleksję, na rozkoszowanie się możliwościami sprzętu. To co się dzieje na planie to nie pokaz mody tylko gonitwa za zwierzyną. Emocje przedewszystkim- oczywiście tam gdzie one są naprawde. W muzyce celebracja dźwięków objawiała się jako przeciąganie i przez to kołysanie do snu.   Scena:   To co wcześniej gdzieś się ulotniło, schowało udawając że jest i bawiąc się w chowanego teraz nabrało odwagi i zagrało tam gdzie jego miejsce chodź ciągle nie jest to jeszcze ideał- rzecz tyczy się oczywiście wychwytywanych pojedyńczych instrumentów w gęstej muzyce poważnej. W filmie i muzyce coś uległo zmianie. Nie jest to stanowcza utrata głębi w scenie ani jej powiększenie. To co tu zaszło nazwę tak: Podniesienie całej sceny i przeniesienie jej o kilkadziesiąt centymetrów w stronę słuchacza. Opinie jakoby Pro 150 miał scenę przesówać do przodu- tutaj się sprawdzają. Zostaje jednak wrażenie mniejszej głębi sceny ale jest to cena za przybliżenie jej prze głośniki. Przy rozstawie głośnikó 1.30cm scena zaczyna się i kończy 20 cm przed i za głośnikami. Wcześniej dało się wyczuć że niektóre wydarzenia są na lini głośników, inne aporo za linią głośników przy tle daleko za głośnikami (60cm) a wszystko to niezbyt czytelnie odseparowane. Teraz to co było na linii głośników jest tuż przed nimi ale już jakby nie scalone ze sceną i jakby niezauważane- źródła pozorne nie są tutaj dobrze zogniskowane; to co było za głośnikami jest teraz na linii głośników i trochę za nimi, a tło przybliżyło się znacznie. Mimo mniej głębokiej sceny w połączeniu z Real Cable BM 250- to Pro 150 potrafi lepiej separować od siebie poszczególne plany. Na scenie pojawiają sie nawet nowe wokale, w hórach, umieszczone poza nimi, gdzieś obok teraz zaczęły istnieć.   Estetyka kabla.   Co do samego kabla. Wtyki naprawdę ciężko wchodzą do wejść we wzmacniaczu PianoCrafta E 410. I jest to zjawisko na granicy uszkodzenia wzmacniacza. Wyciąganie ich doma rękoma jest konieczne i możliwe tylko gdy wtyk wprawimy w ruch rotacyjny. Sporo trzeba się przy tym napocić. Zarówno z wysiłu jak istresu o sam sprzęt. Co ciekawe końcówki od strony żródła mają minimalnie większy wewnętrzny przekrój bo wchodzą normalnie. Sam kabel jest niepozorny. Wygląda jak zwykły kabelek za 5 zł od metra. Nawet sama konfekcja- chodź naprawdę solidna- nie robi wrażenia. Napisy na kablu łatwo się zcierają, złoto na wtykach również.


Sony CDP-XA2ES

Odtwarzacz mam już parę latek. Zawsze sądziłem, że nie może być nie wiadomo czym, aż nie zacząłem porównywać go z innymi odtwarzaczami dostępnymi za niewielkie pieniądze na rynku. Pojawiali sie u mnie różni rywale i każdy wyjażdzał, a Sony pozostawało.   Budowa - jednym słowem: wybitna. Ciężki, poważnie wyglądający odtwarzacz. Bardzo ergonomiczny, duże przyciski, dobrze rozmieszczone, zarówno na panelu jak i na pilocie. Regulowanie wyjście, złocone zaciski.   Dźwięk - solidny, niski, bardzo dobrze skontrolowany bas, spora przestrzeń i co niespotykane w tej klasie to pełna rozdzielczość makro i mikro. W końcu stopa brzmi złowieszczo, gitary mają odpowiednią barwę, a blachy perkusji przypominają blachy. Do rocka i cięższej muzyki wybitny. Był pod każdym względem lepszy od wymienionych przeze mnie odtwarzaczy.


Sennheiser PMX 60

Słuchawki te mam od niedawna, niedążyły się jeszcze wygrzać, ale póki co kilka słów o nich napiszę. Komfort noszenia - duży. Są to lekkie słuchawki bardzo dobrze leżące na uszach. Nie spadają czy też nie przesuwają się nawet podczas biegania.   Przewód jest bardzo miękki, cienki i długi (1,4m). Wykonanie słuchawek staranne i estetyczne (w całości czarne z kilkoma srebrnymi wstawkami).   Co się natomiast tyczy dźwięku. Póki co (być może z czasem się to zmieni, jeśli to nastąpi, npisze o tym) dół nie jest mięsisty i głęboki, jest jednak dobrze wyczuwalny i wyraźny. Basy docierające do uszu są czyste i ładnie zrownowazone. Natomiast bardzo miło przedstawia się góra. Klarowna i bardzo wyrazna, jestem mile zaskoczony. Jazzowe kawałki brzmią jakbysmy byli tuż przy muzykach, natomiast fortepianowe solowki sprawiaja uczucie jakby siedzialo sie na skrzyni fortepianu :)   Generalnie zadowolenie pełne, ale zalecam przed zakupem posluchanie tych sluchawek oraz np. Porta Pro które oferują lepszy dół, ale moim zdaniem mniej wyraźny środek i górę. Mi bardziej podpasowała charakterystyka dźwieku płynaca wlasnie z tych Sennków.   Pozdrawiam


Sennheiser HD-555

Modelu HD555 używam od niedawna. Dotąd nie miałem doświadczenia z modelami tej klasy, raczej obracałem się w wyrobach do 150zł. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po wzięciu tych słuchawek w dłonie to jakość wykonania. Jest bardzo dobra, choć jeszcze do perfekcji nieco brakuje (spasowanie elementów oceniam na 4+). Na uszach leżą jednak jak złoto. Kilkugodzinne sesje kompletnie nie męczą i nie powodują zapocenia. Jeśli chodzi o dźwięk to jestem bardzo mile zaskoczony. Pomimo umiarkowanej ceny, słuchawki te grają wyjątkowo ładnie. Głęboki i piekielnie szybki bas sprawia wrażenie jakbym słuchał muzyki na porządnym zestawie kolumn podłogowych. Brakuje jedynie uderzeń w jelitach ;-) Przyznam jednak, że bas jest dość znacznie podbity i należy go wyraźnie skręcić na źródle by usłyszeć coś poza nim. Jednak nie ma mowy o zniekształceniu niskich tonów nawet przy tak mocnym natężeniu dźwięku, że małżowiny furkoczą ;-) Góra dźwięku jest czysta i bardzo szczegółowa. W moim ulubionym kawałku studyjnym pierwszy raz usłyszałem, że w pewnym momencie zaskrzypiało krzesło! A utwór ten słuchałem już dziesiątki razy. Całośc sprawia, że słuchawki spisują sie rewelacyjnie zarówno podczas słuchania muzyki jak i podczas oglądania filmów. Grają lepiej niż 515 i bardzo podobnie jak 595 (pod warunkiem, że oba wpięte są do przeciętnej klasy źródła). HD555 spisują się pryzwoicie nawet z przenośnymi źródłami. Nie można kręcić nosem na zbyt cichy dźwięk.   Ogólnie jestem bardzo zadowolony. Jedynie na nieco krótki przewód kręcę nosem ...


Sennheiser PMX 100

Zachęcam do przeczytania mojego testu: http://twojepc.pl/artykuly.php?id=sennheiser_1   mam nadzieję, że tam znajdziecie wszystko czego szukacie.


Grado iGrado

Zachęcam do przeczytania mojego testu: http://twojepc.pl/artykuly.php?id=sennheiser_1   mam nadzieję, że tam znajdziecie wszystko czego szukacie.


Denon DCD-485

Naprawdę według mnie dobry CD. Ładny , a przy tym tani. Brzmienie bardzo czyste, poprawne z mocnym basem. Za taką kasę Rewelacja!Czyta CD-RW. Posiada regulację głośności. Ogólnie bardzo mi pasuje;-).


Denon PMA 355UK

Fajny wzmacniacz. Wydaje mi się że, jest to PMA 655R tylko angielska wersja, (ich ceny były identyczne.) Z wyglądu nie różni się dosłownie niczym poza tym że 655 ma 3 wejścia AC z tyłu.( Dzięki nim można podłączyć inne urządzenia pod wzmacniacz, a nie do kontaktu.)Niestety ten ich właśnie nie posiada. Brzmienie naturalne, ciepłe, z mocnym basiskiem, choć troszeczkę twardym, co mi osobiście zupełnie nie przeszkadza. Ładny, czysty dżwięk z dobrą stereofonią, szczegółowy. Instrumenty i wokale brzmią naprawdę fantastycznie. polecam ten wzmacniacz wszystkim, którzy NIE będą słuchać na nim ciężkiego rocka,typu: metalica, ponieważ tak jak wspomniałem wzmacniacz daje ciepłe brzmienie i ten typ muzyki, według mnie, nie zagra imponująco. Ja na szczęście takiej nie słucham ;-)). Do popu, muzyki instrumentalnej, party, dance, jazz itp. Suuper!. Kupiłem go nowy przywieziony z Niemiec za 600 zł . Jak dla mnie Rewelacja!! Wcześniej słucahłem stereo na amplitunerze Yamaha RX-V 350. To zupełnie inna bajka. Dodam jeszcze że, posiadam głośniki Liberty 1+ i być może to one sprawiają , właśnie takie wrażenia jakie opisałem.


Denon TU-580RD

bezposredni następca Tu-560. na plus rozwiązano wybór stacji, teraz wystarczy numerek, i juz jest:) poza tym mamy wybór mono.stereo pamiec 30 stacji na minus: brak wyboru anteny   nie brzmi juz tak przestrzennie jak tu560, ale za to nie obnaza tak wad sygnału radiowego jak poprzednik. cos za cos. ładny, punktowy wyswietlacz, jak i u poprzednika mayswna budowa.   ogólnie nie załuje zmiany z tu 560, jest bardziej funkcjonalny, a różnica brzmiena nie jest straszna.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.