Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Audiomatus AM 700

wejścia RCA. W takiej konfiguracji Nord „brumił”. Było to na tyle wyraźnie słychać, że dalszych prób już nie prowadziłem. Teraz pora na porównanie i ocenę wzmacniaczy. Tutaj było nieco trudniej. Chcę podkreślić, że różnice o których poniżej napisałem nie są specjalnie duże. Dla ich uchwycenia musiałem spędzić wiele czasu na odsłuchach i nieco przesadzam w opisach. Nawet po ponad tygodniu obcowania z obydwoma wzmacniaczami, dopiero po kilkuminutowym odsłuchu, byłem w stanie dokładnie wskazać opisane różnice w brzmieniu. Po całym tym czasochłonnym procesie jedno tylko mogę stwierdzić z całkowitą pewnością: wybór pomiędzy Nordem i Audiomatusami to głównie kwestia estetyki brzmienia która nam bardziej odpowiada. Mnie bardziej spodobało się to co proponują AM700, ale nie zdziwiłbym się bardzo, gdyby ktoś wybrał Norda. Ale do rzeczy. Na początek cechy które są im wspólne. Obydwa urządzenia są absolutnie ciche (w przypadku Norda dotyczy to tylko podłączenia do wyjść XLR przetwornika) i pokazują dynamikę ograniczoną tylko możliwościami kolumn. Głośne granie jest naprawdę głośne, nie słychać zniekształceń, kompresji i jedyne czego można się obawiać to osłabienie słuchu i wysłanie kolumn na łono głośnikowego Abrahama. Obydwa wzmacniacze doskonale reagują na każdy skok głośności. Nie da się dostrzec ograniczeń dynamicznych z ich strony . Efekt uboczny był taki, że słuchałem coraz głośniej i tylko zdrowy rozsądek Żony uchronił mnie przed uszkodzeniem słuchu  . Fajnie jest móc czasem posłuchać ulubionych kawałków naprawdę głośno. Byle nie za często, oczywiście. Brzmienie to trochę różne szkoły. Zacznijmy od Basa  . Nord jest oszczędny i sztywny. Bas z niego jest twardy i krótki, jak uderzenie młota w kowadło. Przekazanie energii do głośników jest błyskawiczne, ale energia ta równie szybko się kończy. Bas z Audiomatusów jest jakby nieco miększy i głębszy. Kontrabas, niskie rejestry organów lepiej pokazują potęgę brzmienia (w ramach możliwości kolumn rzecz jasna) . Łatwiej usłyszeć różnice na średnicy i wysokich. Nord pokazuje wszystko bardzo skupiając się na szczegółach. Jest jak neurochirurg na jasnej, sterylnej sali operacyjnej. Średnica i wysokie są trochę suche i chłodne. Bezbłędnie zrealizowane nagrania, zwłaszcza takie z ciepło nagranymi głosami ludzkimi korzystają z tego. Niestety, jeżeli jakość nagrania nie jest idealna suchość i chłód zaczynają przeszkadzać i męczyć. Dźwięk wydaje się „sztuczny”, nadnaturalnie uwypuklony jest każdy błąd nagrania, sybilanty mogą być nieprzyjemne, wysokie tony zdają się stalowe, zbyt twarde. Brzmieniu Audiomatusów znacznie bliżej do muzykalności i ogólnie pojętej przyswajalności. AM700 nie są tak chłodne i przesadnie szczegółowe, ale dla większości nagrań to błogosławieństwo. Otrzymujemy cieplejszą, bardziej dociążoną średnicę, sybilanty nie skaleczą uszu, twarda stal wysokich tonów zmienia się w przyjaźniejszy dla ucha, miększy mosiądz. Po głębszym namyśle chciałbym ten opis uzupełnić. Najpierw wydawało mi się, że AM700 pokazują upiększony obraz świata. Teraz jednak uważam, że to Nord jest zbyt chłodny i za bardzo, do przesady, skupia się na brudach nagrania i nieprzyjemnych szczegółach. Wzmacniacz ten byłby niezwykle użyteczny jako narzędzie recenzenta oceniającego jakość realizacji nagrań. Audiomatusy lepiej nadają się do słuchania muzyki. Przyszło mi do głowy takie porównanie: Wyobraźmy sobie, że podróżujemy pociągiem. Pasażer Nord siedzi na twardej, drewnianej ławce. Obok pasażer AM700 siedzi na fotelu. Obaj widzą to samo i słyszą to samo. Pasażer Nord boleśnie odczuwa każde spojenie szyn. Pasażer AM700 czuje te spojenia, ale go to nie boli. I to jest właśnie istota tej różnicy. Nord to kolejarz, inspektor, badający jakość torowiska, AM700 to pasażer cieszący się podróżą. Ogólny wniosek z tego porównania jest taki: wolę być pasażerem, niż kolejarzem na inspekcji (przy całym szacunku dla tej profesji). Opisane wyżej różnice równie dobrze słychać przy niskich i średnich poziomach głośności, przy codziennym słuchaniu. Po ponad tygodniu odsłuchów zdałem sobie sprawę z pewnej prawidłowości: przez pierwszą godzinę słuchania muzyki Nord mi się podobał. Później byłem już zmęczony i szukałem pretekstu do zajęcia się czymś innym. Odsłuchy z Audiomatusami przebiegały inaczej. Wybierałem coraz to inne ​ nagrania i przez cały czas miałem masę frajdy. Kończę już tą przydługą opowieść. AM700 zostały u mnie na stałe. Jesteśmy razem  ponad dwa miesiące i jestem przekonany, że był to bardzo dobry wybór. Nigdy wcześniej nie słuchałem muzyki tak często jak ostatnio. Monobloki Audiomatus AM700 i Magnepany 1.6/QR to dobrze dobrana para.


Audiomatus AM 700

wejścia RCA. W takiej konfiguracji Nord „brumił”. Było to na tyle wyraźnie słychać, że dalszych prób już nie prowadziłem. Teraz pora na porównanie i ocenę wzmacniaczy. Tutaj było nieco trudniej. Chcę podkreślić, że różnice o których poniżej napisałem nie są specjalnie duże. Dla ich uchwycenia musiałem spędzić wiele czasu na odsłuchach i nieco przesadzam w opisach. Nawet po ponad tygodniu obcowania z obydwoma wzmacniaczami, dopiero po kilkuminutowym odsłuchu, byłem w stanie dokładnie wskazać opisane różnice w brzmieniu. Po całym tym czasochłonnym procesie jedno tylko mogę stwierdzić z całkowitą pewnością: wybór pomiędzy Nordem i Audiomatusami to głównie kwestia estetyki brzmienia która nam bardziej odpowiada. Mnie bardziej spodobało się to co proponują AM700, ale nie zdziwiłbym się bardzo, gdyby ktoś wybrał Norda. Ale do rzeczy. Na początek cechy które są im wspólne. Obydwa urządzenia są absolutnie ciche (w przypadku Norda dotyczy to tylko podłączenia do wyjść XLR przetwornika) i pokazują dynamikę ograniczoną tylko możliwościami kolumn. Głośne granie jest naprawdę głośne, nie słychać zniekształceń, kompresji i jedyne czego można się obawiać to osłabienie słuchu i wysłanie kolumn na łono głośnikowego Abrahama. Obydwa wzmacniacze doskonale reagują na każdy skok głośności. Nie da się dostrzec ograniczeń dynamicznych z ich strony . Efekt uboczny był taki, że słuchałem coraz głośniej i tylko zdrowy rozsądek Żony uchronił mnie przed uszkodzeniem słuchu  . Fajnie jest móc czasem posłuchać ulubionych kawałków naprawdę głośno. Byle nie za często, oczywiście. Brzmienie to trochę różne szkoły. Zacznijmy od Basa  . Nord jest oszczędny i sztywny. Bas z niego jest twardy i krótki, jak uderzenie młota w kowadło. Przekazanie energii do głośników jest błyskawiczne, ale energia ta równie szybko się kończy. Bas z Audiomatusów jest jakby nieco miększy i głębszy. Kontrabas, niskie rejestry organów lepiej pokazują potęgę brzmienia (w ramach możliwości kolumn rzecz jasna) . Łatwiej usłyszeć różnice na średnicy i wysokich. Nord pokazuje wszystko bardzo skupiając się na szczegółach. Jest jak neurochirurg na jasnej, sterylnej sali operacyjnej. Średnica i wysokie są trochę suche i chłodne. Bezbłędnie zrealizowane nagrania, zwłaszcza takie z ciepło nagranymi głosami ludzkimi korzystają z tego. Niestety, jeżeli jakość nagrania nie jest idealna suchość i chłód zaczynają przeszkadzać i męczyć. Dźwięk wydaje się „sztuczny”, nadnaturalnie uwypuklony jest każdy błąd nagrania, sybilanty mogą być nieprzyjemne, wysokie tony zdają się stalowe, zbyt twarde. Brzmieniu Audiomatusów znacznie bliżej do muzykalności i ogólnie pojętej przyswajalności. AM700 nie są tak chłodne i przesadnie szczegółowe, ale dla większości nagrań to błogosławieństwo. Otrzymujemy cieplejszą, bardziej dociążoną średnicę, sybilanty nie skaleczą uszu, twarda stal wysokich tonów zmienia się w przyjaźniejszy dla ucha, miększy mosiądz. Po głębszym namyśle chciałbym ten opis uzupełnić. Najpierw wydawało mi się, że AM700 pokazują upiększony obraz świata. Teraz jednak uważam, że to Nord jest zbyt chłodny i za bardzo, do przesady, skupia się na brudach nagrania i nieprzyjemnych szczegółach. Wzmacniacz ten byłby niezwykle użyteczny jako narzędzie recenzenta oceniającego jakość realizacji nagrań. Audiomatusy lepiej nadają się do słuchania muzyki. Przyszło mi do głowy takie porównanie: Wyobraźmy sobie, że podróżujemy pociągiem. Pasażer Nord siedzi na twardej, drewnianej ławce. Obok pasażer AM700 siedzi na fotelu. Obaj widzą to samo i słyszą to samo. Pasażer Nord boleśnie odczuwa każde spojenie szyn. Pasażer AM700 czuje te spojenia, ale go to nie boli. I to jest właśnie istota tej różnicy. Nord to kolejarz, inspektor, badający jakość torowiska, AM700 to pasażer cieszący się podróżą. Ogólny wniosek z tego porównania jest taki: wolę być pasażerem, niż kolejarzem na inspekcji (przy całym szacunku dla tej profesji). Opisane wyżej różnice równie dobrze słychać przy niskich i średnich poziomach głośności, przy codziennym słuchaniu. Po ponad tygodniu odsłuchów zdałem sobie sprawę z pewnej prawidłowości: przez pierwszą godzinę słuchania muzyki Nord mi się podobał. Później byłem już zmęczony i szukałem pretekstu do zajęcia się czymś innym. Odsłuchy z Audiomatusami przebiegały inaczej. Wybierałem coraz to inne ​ nagrania i przez cały czas miałem masę frajdy. Kończę już tą przydługą opowieść. AM700 zostały u mnie na stałe. Jesteśmy razem  ponad dwa miesiące i jestem przekonany, że był to bardzo dobry wybór. Nigdy wcześniej nie słuchałem muzyki tak często jak ostatnio. Monobloki Audiomatus AM700 i Magnepany 1.6/QR to dobrze dobrana para.


Tonsil GDWK 11/100

Cena nowego głośnika oscyluje w granicach 65 zł sztuka i jest to w moim odczuciu bardzo dobra cena. Używane wersje z lat 90tych potrafią być droższe o 20-40 zł za komplet, wynika to z racji tego, że starsze wersje rzekomo biją jakościowo te nowsze. A, że moja ocena ograniczy się do tego, że posiadam starsze wersje a z nowymi nie miałem do czynienia to opiszę tylko wersje starszą. Głośnik według karty producenta przenosi pasmo od 4-20kHz a rekomendowany podział to 4,8kHz. Takie dane widnieją praktycznie przy każdej kopułce Tonsila. Jest to niestety wada, gdyż niskie podziały dla tego głosnika teoretycznie odpadają. W praktyce natomiast biorąc pod uwagę wykres charakterystyki głosnik spokojnie można ciąć od 2800-3000Hz filtrem 12db/okt. Na pewno lepiej się to sprawdzi w konstrukcjach 3 drożnych czyli np Tango 150 gdzie został zastosowany, chociaż w konfiguracji 2 drożnej nie miałem okazji go posłuchać ale wszystko przede mną. Brzmieniowo wypadł dużo gorzej niż Visaton DSM 25FFL oraz Dayton DC28F natomiast z Audaxem TM025F15 czy też Vifą AC25SG06-04 a nawet Seasem 25TFF już tak źle nie było. O brzmieniu - głośnik gra przyzwoicie a biorąc pod uwagę cenę nawet bardzo dobrze, potrafi ładnie przekazać szczegóły i detale dźwiękowe. Nie jest zbyt suchy, czasami brakuje mu natomiast takiego kolorytu w dźwięku. Przy ostrzejszych brzmieniach "sypnie piaskiem", staje się zbyt agresywny w przekazie natomiast przy dobrze zrealizowanych nagraniach i nieco spokojniejszych utworach brzmi już przyjemnie. Nie można mu zarzucić wycofania w dźwięku. Natomiast można niewielką ingerencją poprawić się w aspekcie jego ostrości brzmienia w niektórych utworach. Wystarczy zdjąć korektor i jedwabną kopułkę pod którą jest krzyżyk i umieszczamy pod nim kawałek watoliny w celu wytłumienia komory między kopułką a nabiegunnikiem. Efekt jest taki, że głośnik mniej szeleści i jest dużo bardziej stonowany i gra cieplej. Efekt na plus. Osobiście w swojej cenie nie ma konkurencji natomiast nieco powyżej 100 zł za sztukę już można znaleźć lepsze głośniki, nie będzie to przepaść w brzmieniu ale jednak, w końcu jest to produkt budżetowy. Podsumowując głośnik wart polecenia, szczególnie dla początkujących miłośników DIY, ewentualnie jako alternatywa dla trudno dostępnych Tweeterów.


Yamaha A-S2000

Yamaha kupiłem bez odsłuchu po uprzednim przeczytaniu opinii w prasie branżowej HiFi ,ohy a ahy na temat budowy ale ,malo konkretów na temat brzmienia . .Przytargalem ponad 20kg , podlaczylem do Rotel RCD 02 i słucham , nie mogę uwierzyć, niskie tony wszechobecne w całym pasmie ,średnica bardzo wycofana .wysokie tony zamknięte gdzies tam .Duzy ,gruby ,trochę stadionowy dźwięk ,jakiś pogłos w tle. Taka prezentacja to MAKABRA dzwiekowa. dla uszu Minelo pare godzin i praktycznie nic się nie zmienilo. Yamaha wyleciała ze stereo i została podlaczona pod TV .Filmy były nawet dzwiekowo dobre. Basisko dodawalo uroku. Podlaczylem stary wzmacniacz Rotel RA 02.i i sluchalem z niego muzyki . . Po miesiącu w weekend pomyslalem ze posłucham potwora w stereo bo ROTEL jest dobry ale ma swoje wady. No i się stało .Po około 150 godziach grając z TV - ten sam wzmacniacz ale inny. Niskie tony się cofnely zeszly nizej tam gdzie ich miejsce staly się sprężyste, ale jaja pomyslalem. Srednica wyszla całkowicie do przodu ,Pojawila się duza ilość szczegolow i tez jak sprezyna , Wysokie tony uwolnily się i pojawila się soczystość i roznorodnosc barw .. Wielkosc dzwieku nabrala oglady ,po prostu się zmniejszyla. Przestrzen i scena , do przodu ,trochę na boki. więcej w glab. Przezucilem z 20 plyt i sluchalem muzyki caly weekend. Teraz już wiem czemu Panowie z Audio klanu podnieśli cene z 4800 zl. do 6200zl Ogolnie teraz uważam ze jest to najlepiej brzmiący wzmacniacz w swojej klasie cenowej i warty każdej wydanej zlotowki. Przez następne miesiące miałem możliwość posluchac roznych dzielonych wzmacniaczy, owszem Yamaha A-S2000 trochę dostala becki w moim odczuciu ale nigdy nie polegla. A rozniaca cenowa bardzo bardzo duza 15/20 tys.zl. Drozsze zestawy miały trochę wieksza przestrzen do przodu ,Poszczegolne instrumenty bardziej się wyrywaly do przodu. Yamaha gra dzwiekiem spokojnym,jak sprezyna ,trochę jakby liniowo .Bardzo fajny poglosik ,kolorystyka dzwieku. Aha czynnik ludzki emocje, tez ma ale tylko na niektórych plytach. Starsze CD te gorzej nagrane tez da się sluchac


Yaqin MS-30L

Super, naprawdę super zadowolony jestem że kupiłem ten wzmacniacz. Przesiadam się szybko z Mc-10L, który w moim systemie zamulił totalnie górę pasma... rozlazły, przygaszony do przesady. Nigdy nie modyfikowałem lampowców, jedyne co robię, to zmienię lampy z chińskich na coś normalniejszego, szczególnie sterujące. W każdym z nich były seryjnie tragiczne, zaniżające odrazu klasę sprzętu... Ale, drobna zmiana w przypadku ms30l sterujących po 8zł/sztuka wywołała u mnie falę radości, która trwa. Wzmacniacz świetnie radzi sobie z każdym pasmem, chwilami dół mógłby być dobitniejszy, sztywniejszy no ale charakter EL34, z drugiej strony można pokombinować z lampami mocy jeszcze! Wysokie spokojniejsze niż w tranzystorze, choć przypominają te z Luxmana L410, ale zachowują więcej niuansów, ukrytych dotąd smaczków w muzyce. Średnica i stereofonia jest super, po prostu podana w pierwszej lidze, naturalna, dosłownie jakby ktoś śpiewał koło nas, bez wysiłku można usłyszeć rozmieszczenie instrumentów, wokali itd, To jest dla mnie niemalże nowość w zabawie audio! I pierwsze gdzie dane mi to było usłyszeć, to na sprzęcie czysto "made in china"!   Sterowanie z pilota dopełnia "banana na gębie" i niweluje mały chwilowy niedosyt braku głębokiego tupnięcia basu, ale myślę, że mogę to zniwelować zmianą lamp :) I to następny piękny aspekt... Nie mam klocka który się znudzi i trzeba sprzedać, tylko mogę żonglować lampami, biasem itd. i odkrywać coś na nowo, czy lekko dostosować do reszty systemu. Dla mnie zapowiada się dalsza świetna zabawa.     Jedyne co bym zmienił to dół pasma, wykop mógłbym mieć jak MC100B, ale tamten znowu środek i górę ma suchszą i ostrzejszą, coś bliżej pospolitego tranzystora. No i nie ma plota oraz (chyba) brak soft startu.     Bardzo polecam każdemu MS30L, kto chciałby zasmakować lampowego granie, ale nie zamulonego grania jak MC10L(chyba że ma taki system i musi hamować go), poczuć słodkość i lekkość wysokich detali, czego może braknąć w tranzystorowo brzmiącym acz cenionym MC100B na KT88, Pragnę też przestrzec przed MS20L, bo to zupełnie insza liga....


NAD C 320 BEE

NAD milo wspominam, na samej koncowce dźwięk o lata swietlne lepszy. Pamietam ..Wzmacniacz się otwiera volume od godz. 9 do 10 gra naprawde super. Ale dla mnie to było glosno ,za glosno. Domownicy bla bla. i tylko dlatego musialem sprzedać.


BMN S3 II

Pierwszym zaskoczeniem dla mnie, zaraz po podłączeniu kolumn S3 była scena. Wcześniej, o czymś, co nazywa się głębia sceny tylko czytałem. Teraz chyba zrozumiałem, czym ona jest. Słuchając przez kolejne godziny zwróciłem uwagę na blachy perkusji. Wcześniej nie przywiązywałem do nich uwagi, bo prawdopodobnie na dwóch parach kolumn, które miałem wcześniej nie brzmiały one z takim wdziękiem. Potem jeden z kolegów polecił posłuchać mi czegoś z dobrej wytwórni np. Manu Katché. Napisał, że tam usłyszę jak naprawdę brzmią blachy. Dobrze, że polecił mi tego posłuchać, bo przy okazji przekonałem się jak wspaniale mogą brzmieć również tomy perkusyjne, a nie tylko talerze. Jeśli chodzi o bas, to nigdy nie spodziewałbym się, że może do tego wystarczyć jeden niepozorny woofer, jaki zamontowany jest w paczkach S3, które nawiasem mówiąc są wykonane perfekcyjnie. W moim pokoju o powierzchni 18m2 jest go tle ile potrzebuję. Schodzi wystarczająco nisko i nie ciągnie się jak guma. W starych kolumnach najbardziej irytowały mnie sybilanty, które syczały zbyt mocno, dokuczliwie. Z tych kolumn też się wydobywają, bo przecież te głoski syczące są częścią ludzkiego głosu, ale tutaj są naturalne, a nie drażniące. Poza tym dźwięk jest miękki i łagodny. Np. harmonijka ustna w Bluesie nie świdruje w uszach. Na początku kolumny współpracowały z CA Azur 651a, ale dopiero z NAD C375 pokazały pazurek. Grając z CA, średnica była trochę wycofana. Po podłączeniu do nowego wzmacniacza pięknie się otworzyła przekazując jeszcze więcej detali. Szerokość sceny i stereofonia też bardzo mi się podoba. Te przejścia perkusyjne z jednej strony na drugą naprawdę robią świetne wrażenie. Brzmienie bębnów nie wloką się jeden za drugim jak flaki z olejem, a jakieś dodatkowe elementy perkusyjne jak bongosy, czy krowie dzwonki słychać daleko w bok od kolumn- aż na pastwisku ;-)   Skąd taki zachwyt i radość z posiadania kolumn S3 od Pana Nowaka z Bydgoszczy? Myślę, że takiego dźwięku, czystego, łagodnego, z sopranami, które nie kaleczą uszu i basem, który potrafi zejść naprawdę nisko, nie kupiłbym w żadnym ze sklepów poniżej 5 tys.


BMN B2 II

W mojej ocenie nie ma kolumn "sklepowych" w tej kategorii cenowej które grałyby na podobnym poziomie. Porównywałem je z sklepówkami nawet 2 razy droższymi i nadal uważam iż BMN B2 II grają najlepiej. Słucham muzyki Jazzowej a także Rocka, córka POPu, żona lubi dobry wokal i te kolumny za każdym razem nam odpowiadają. Porównując do moich Dali to BMN B2 ma o niebo lepszą średnicę oraz bas a wysokie są szczegółowe. Uważam iż konstruktor z użytych przetworników wycisnął wszystko co najlepsze. Na odsłuchu u producenta miałem okazję posłuchać najwyższego modelu jaki oferuje S2, zagrał jeszcze większą dynamiką, przestrzeń była jeszcze bardziej odczuwalna ale to konstrukcja na innych przetwornikach i już inna półka cenowa. Wykonanie obudów nie budzi żadnych zastrzeżeń, okleina jest również bardzo ładna. Istnieje również możliwość dokonania upgradu do wyższych modeli przy atrakcyjnych warunkach cenowych. Szczerze polecam!!!   P.S. Kolumny są większe i cięższe od 99% sklepówek które łatwiej dopasować do mieszkania jeśli ktoś oczekuje aby nie rzucały się w oczy, lecz należy zastanowić się wówczas nad priorytetami/oczekiwaniami. Według mnie założenia konstrukcyjne kolumny co do oczekiwanego dźwięku uniemożliwiają po prostu zastosowanie mniejszej konstrukcji.   Wybrałem kolor dąb bielony który bardzo ładnie komponuje się z moim jasnym wykończeniem pokoju.


Yamaha A-S2000

Ten wzmacniacz to kwintesencja uczciwego stylu w audio : wyśmienita obudowa, niesamowite wyposażenie (spora liczba wejść, w tym b. dobre XLR-y, świetne wejście słuchawkowe, wejście na końcówki mocy itp., bardzo dobre elementy w budowie wewnętrznej, symetryczna ścieżka audio, nie ma tu miejsca na audiofilskie powietrze oraz fatalne elementy w budowie wewnętrznej(np. impulsowe zasilacze ) i wygląd jak stare pudełko po butach jak to wiele marek tzw. manufaktur m. in. brytyjskich. Dźwięk jest b. dobry, jednak wzmacniacz najlepiej się zgrywa z CD-S 2000, choć nie tylko, oczywiście do systemu należy dobrać odpowiednie okablowanie mam tu na myśli kable głośnikowe i interkonekty (na pewno nie za tzw. złotówkę). Ten wzmacniacz właściwie "gra liniowo", czyli ostatni szlif brzemienia można delikatnie modyfikować kabelkami lub kolumnami, które warto dobrać tak aby same nie wyostrzały dźwięku, czyli grające także liniowo ale z otwartym dźwiękiem i wtedy jak to mawiają starożytni Polacy będzie bardzo dobrze. Według mnie bardzo ładnie prezentuje muzykę jazzową, akustyczną i klasyczną, nieco słabiej ale też dobrze wypada dobrze nagrany rock i pop. Wzmacniacz świetnie oddaje wokal, fortepian, kontrabas, gdy potrzeba wiernie pokazuje potęgę brzmienia orkiestry. Moje już niemłode uszy nie stwierdziły żadnej przewagi muzyki z płyt SA-CD, zresztą i w tym formacie jest wiele tzw. gniotów - czytaj skandalicznie źle nagranej muzyki :) Jeśli będziemy odsłuchiwać dużo płyt źle nagranych, to niestety dowiemy się o tym z "bólem naszych uszu", Nie ma co się oszukiwać, że to sprzęt, który łagodzi błędy realizatorów nagrań. W przypadku dobrze nagranych płyt będziemy wynagradzani podczas odsłuchów czarującym dźwiękiem, należy jednak też zadbać o tzw. minimum dotyczące akustyki naszego pomieszczenia odsłuchowego, a potem możemy oddać się muzycznej nirwanie.


XLO UltraPlus

Xlo chwali się, że robi najlepsze kable na świecie. I to prawda. Kabel wymiata wobec tego co miałem do tej pory. To idealna propozycja dla tych, którzy szukają łagodnego dźwięku bez przyciemniania ani zamulania. Ultraplus potrafi połączyć te cechy. Dźwięk sprawia wrażenia bardziej konturowego i przejrzystego. Bas wali z impetem, średnica piękna, trochę niżej osadzona i lekko wyszczuplona. Soprany błyszczą złociście i nie są schowane. Blachy brzmią pięknie. Idealny balans tonalny. Wygodny dla ucha. Energia dźwięku nie skupia się na średnicy tak jak np. w QED reference czy na skrajach jak Wireworld Equinox. Dźwięk nie jest miękki jak w kablach Tellurium czy VDH ani twardy jak w Tara Labs. Energia jest w całym paśmie po równo. XLO jest idealnie wyważony dla tego brzmi przyjemnie. Przez taki charakter brzmienia ciężkie gitary nie mają takiej mocy jak w innych kablach dla tego tylko fanom metalu bym odradził ten kabel... no chyba że ktoś ma rasowy rockowy piec. To może też być wina Primare i32, który rockowym piecem nie jest. Testowałem zarówno kabel rca up1a jak i xlr up2a, który urzywam. Kabel mam już jakieś pół roku.


Rotel RA-02

Wzmacniacz kupiłem razem z Rotel RCD 02 . sluzyl długo i wiernie , bezawaryjny. Zalety to scena przestrzenna do przodu , dźwięk, szczegółowy ,wszystko jest dobrze poukładane ,punktowy basik ale potrafi zejść bardzo nisko .Fajnie się slucha klasyki , jazz , pop soft rock.. Wady to trochę maly dźwięk ,może być za ostry (jasny) ,trzeba kombinować z kablami glosnikowymi i interkonektami Duzo zabawy. ale się oplaci.


Pioneer 676

Nie mam tego wzmacniacza ale chciałbym zasięgnąć opinii posiadaczy,którzy mieli wzmacniacze Technicsa.Mam obecnie wzmacniacz Technics SU-V450 klasa AA.Czuję niedosyt jeśli chodzi o tony wysokie.Lubię kiedy wyraziście słychać talerz perkusji jak na koncercie a nie posykiwanie.Kiedyś miałem Radmora 5012 i bez korektora ładnie odtwarzał górę i dół.Mam już drugi wzmacniacz Technicsa i nie jestem zadowolony.Chcę słyszeć uderzenie w talerz jak na koncercie.Czy opisywany tu Pioneer daje takie wrażenia?


Acoustic Energy Evo3

Żadne kolumny używane w cenie do 2500 nie potrafiły tak dobrze wytworzyć wrażenia obcowania z muzykami i instrumentami. Zapewne to dzięki doskonałej dynamice. Kolumny szybko znikają. Nawet najniższe partie kontrabasu brzmiała naturalnie. U mnie grały z lampą i scena była wręcz ogromna. Oczywiście jak na ten budżet. Można lepiej ale trzeba zapłacić dwa razy tyle. Do muzyki energicznej pasują jak ulał, ale jazz i wieloinstrumentowa klasyka też super brzmi. Rock brzmi przepotężnie. Czuć stopę perkusji na klacie przy wiekszych głośnościach. Dzięki dosyć wysokiej skuteczności już przy cichym słuchaniu czujemy fajny efekt. Pasmo jest zrównoważone. Nie czujemy nadmiaru wysokich czy niskich. Wysokie nie kłują w uszy, a basik jest zwinny z odpowiednią mocą. Nie sposób też nie wypowiedzieć się pozytywnie o jakości wykonania. Stara brytyjska szkoła AE. Doskonałe spasowanie i jakoś materiału jak w Rollsrojsie. Cena nowych kilka lat temu 2700 była po prostu śmieszna.


Rotel RA-02

Wzmacniacz kupiłem razem z Rotel RCD 02 . sluzyl długo i wiernie , bezawaryjny. Zalety to scena przestrzenna do przodu , dźwięk, szczegółowy ,wszystko jest dobrze poukładane ,punktowy basik ale potrafi zejść bardzo nisko .Fajnie się slucha klasyki , jazz , pop soft rock.. Wady to trochę maly dźwięk ,może być za ostry (jasny) ,trzeba kombinować z kablami glosnikowymi i interkonektami Duzo zabawy. ale się oplaci.


Arcam Diva A90

Kupiłem z premedytacją jako następcę A80. Jeśli chodzi o odsłuch wszystko mi pasuje. Jak to brzmi - jest neutralny, ale nie suchy jak japońce, bardzo ładnie brzmi góra. Jest subtelna i początkowo ma się wrażenie, że wycofana, ale po wsłuchaniu się czujemy, że jednak nie, po prostu nie jest ostra. Dynamika subiektywnie nie jest wysoka, mimo, że na papierze osiąga wysoką wartość. To wg mnie celowy zabieg. Muzyki przyjemniej się przez to słucha. Wzmacniacz jest uniwersalny, wychodzi na nim rock, klasyka, jazz, po prostu co tylko chcecie. No ale jako nowy kosztował swoje, więc chyba tak powinno być. Brzmieniowo - najfajniejszy, jaki miałem i to do tego stopnia, że chwilowo nie szukam. Co prawda jakiś czas temu naszło mnie żeby zmienić na Krella s-300i, którego mogłem okazyjnie nabyć, ale po kilku dniach ostrego słuchania stwierdziłem, że A90 zwyczajnie bardziej mi pasuje. Jeśli chodzi o budowę i wyposażenie - jest mało hi-endowa. Ścianka przednia plastikowa, z tyłu wszelkie możliwe wejścia (z wyjątkiem phono!!!), możliwość zainstalowania opcjonalnego modułu wielokanałowego, możliwości regulacji bajeczne - można ustawić max. głośność, głośność dla każdego źródła itd. Wyświetlacz świetny - wielkie cyfry lub wykres wzmocnienia, nawet ślepy z 6m przeczyta. Ogólnie jest to więc połączenie brytyjskiej szkoły dźwięku z duchem nowych, mocno cyfrowych czasów.   Obecnie ten model jako używkę można kupić już za ok. 1500 pln, co jak dla mnie jest okazją stulecia. Ręczę, że warto.


Mission 774

Grają z Sony Ta F 670 ES i jeszcze długo pograją. Ten wzmak świetnie je wysterował w trybie "Source direct", nawet przy cichym słuchaniu jest bas i wszystkie inne składowe. Połączone przez bi wire. Idealne do słuchania jazzu i muzyki akustycznej. Koncert Claptona Unplugged zabrzmiał na nowo, rewelacyjnie.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.