Skocz do zawartości
IGNORED

REIMYO czyli muzyka ponad wszystko :)


Rekomendowane odpowiedzi

z basistą Christianem Mc Bridem i podoba mi się to. Dlatego też poczęstuję Was onym do pary z Russelem Malone

 

Przypomniał mi się jeden kawałek :).

Nie słucham zbytnio Davida Sanborna,a jeśli już to w zasadzie jednej płyty: "Time again".

A na niej pierwszy utwór,za którym przepadam,czyli "Comin Home Baby".

Na basie Christian McBride,gitara Russell Malone,jest nawet Mike Mainieri na wibrafonie :).

Zawsze dobrze mnie nastraja ten utwór :)

 

 

mam nadzieję, że w elektryku też się nieżle bawicie.

 

MarkN

 

Słuchając takich rzeczy,to nie wiadomo czy się upalić czy nawalić,fantastyczne ;).

 

http://www.youtube.com/watch?v=bihaL1risM0

Herbie Hancock:"Czasami nie wiem,co mam grać - wyznałem."

Miles Davis: "To nic nie graj"

Gość papageno

(Konto usunięte)

He, he, Magnepan by się ucieszył. Trzeba z czegoś żyć, nicht wahr?

Julie London Lonley Girl. Kompletnie bez związku.

 

Jazzere necesse est, vivere non est necesse. Ja.

Coś tu mało Oscara Petersona, azaliż nie był jazzmanem? Razem z Rayem sobie nawigują po Oceanie Spokojnego Jazzu, a ja ich mam jak żywych.

We Get Requests. 1964. Dżisas, jak to dawno było.

http://www.youtube.com/watch?v=FNbBF-P7L-I

Masecki to Bach z salonu krzywych luster, groteska, a gra z prostych nut. Co do Sarneckiego to oprócz wklejonego przesłuchałem też nagranie z konsulatu w juesej. W każdym nagraniu wszyscy oprócz Sarneckiego grali z nut, straszne :/ Sarnecki ciekawie, z głową, pomysłem - posłucham więcej. A dla kontrastu taki Malone z kolegami zasuwa dobre 100x więcej dźwięków niż proste partie pod Sarneckiego, a nut nie potrzebują, bo jazz czują. Z tym graniem nut w jazzie jest trochę jak z czytaniem z kartki w wystąpieniach telewizyjnych kampanii wyborczej. Tak właśnie to słyszę i trochę mnie bawi taki styl wystąpień, ale każdy gra jak słyszy. Albo i nie ;) Bym zapomniał - Dąbrowski też dobrze zagrał z kolegami, pewnie dlatego, że nie z nut.

 

MarkN zauważył fajną rzecz, a ja widzę, że Polska rośnie w jazzową siłę na miarę Skandynawii, co mnie bardzo cieszy. Pojawił się potencjał, mamy z czym wyjść na świat, oby tylko nie został zmarnowany.

 

A u mnie szarpidruty.

Ali Akbar Khan : Raga Chandranandan

Coś tu mało Oscara Petersona, azaliż nie był jazzmanem?

 

Oscar,to Oscar :).

Uwielbiam jego duety z trębaczami,z Dizzym,Faddisem czy Clarkiem Terrym.

Trio wiadomo,zawsze fantastycznie :).

 

Herbie Hancock:"Czasami nie wiem,co mam grać - wyznałem."

Miles Davis: "To nic nie graj"

Masecki to Bach z salonu krzywych luster, groteska, a gra z prostych nut. Co do Sarneckiego to oprócz wklejonego przesłuchałem też nagranie z konsulatu w juesej. W każdym nagraniu wszyscy oprócz Sarneckiego grali z nut, straszne :/ Sarnecki ciekawie, z głową, pomysłem - posłucham więcej. A dla kontrastu taki Malone z kolegami zasuwa dobre 100x więcej dźwięków niż proste partie pod Sarneckiego, a nut nie potrzebują, bo jazz czują. Z tym graniem nut w jazzie jest trochę jak z czytaniem z kartki w wystąpieniach telewizyjnych kampanii wyborczej. Tak właśnie to słyszę i trochę mnie bawi taki styl wystąpień, ale każdy gra jak słyszy. Albo i nie ;) Bym zapomniał - Dąbrowski też dobrze zagrał z kolegami, pewnie dlatego, że nie z nut.

 

No coś mi tu nie pasuje z tymi nutami... przecież to jest język muzyczny, który chcesz przekazać zespołowi. Intuicja jest bardzo ważna, jednak musisz jakiś zarys swoim muzykom przedstawić i tylko zależy od ich umiejętności czytania, techniki i świadomości jak muzyka popłynie. Wyobraż sobie np. big-band grający bez nut...??? Wayne Shorter, to przede wszystkim kompozycje i nuty, chociaż przy takim potencjale jaki posiada jego kwartet, czy też im podobni, nuty dostarczone przez Wayne'a, to i tak tylko mała wskazówka i ogólny szkielet... reszta to free. Wyobraż sobie sytuację, kiedy występujesz na jakimś festiwalu, czy też grasz koncert... i chcesz, żeby zawodowi jazzmani, których ustawiłeś tydzień temu na swój gig, zagrali Twoje autorskie propozycje, bez znajomości ich szkicu. Poza graniem standardów, które co najmniej w ilości ponad sto trzeba mieć moim zdaniem w głowie, bez nut się nie obejdzie... no chyba, że przeprowadzasz próby przed występem, ale to w przypadku zawodowców jest bardzo trudne, bo każdy z nich jest ekstremalnie zajęty i po prostu nia ma czasu na takie historie. Nie mówię o jam session, na których gra się standardy, a i to nie wszystkie...

Parker's Mood

Wyobraż sobie sytuację, kiedy występujesz na jakimś festiwalu, czy też grasz koncert... i chcesz, żeby zawodowi jazzmani, których ustawiłeś tydzień temu na swój gig, zagrali Twoje autorskie propozycje, bez znajomości ich szkicu. Poza graniem standardów, które co najmniej w ilości ponad sto trzeba mieć moim zdaniem w głowie, bez nut się nie obejdzie... no chyba, że przeprowadzasz próby przed występem, ale to w przypadku zawodowców jest bardzo trudne, bo każdy z nich jest ekstremalnie zajęty i po prostu nia ma czasu na takie historie. Nie mówię o jam session, na których gra się standardy, a i to nie wszystkie...

Zawodowi jazzmani z czymś takim poradzą sobie bez problemu i mało kto się zorientuje, że nawet nut nie dostali ;) Prawdę mówiąc nie lubię tego typu akcji, że nazwiska grają nuty. To tak jakby zamówić na premierę sztuki znanych aktorów teatralnych, przed wyjściem na scenę rozdać im scenariusze i niech grają, bo nie było czasu na próby, bo aktorzy są ekstremalnie zajęci i nie mają czasu... Poza graniem standardów bez nut się nie obejdzie? Jazz nie opiera się na nutach, ale na improwizacji imho. Nie mówię, że nuty to zło w przypadku kilkudziesięcioosobowych składów, skomplikowanych konstrukcji utworów, ale widziałem naprawdę sporo koncertów największych jazzmanów na tym świecie i oni z nut NIE GRALI. Może dlatego, że mieli własne zespoły, a nie zbiór nazwisk. Moim zdaniem nuty na scenie nie są konieczne, a nawet bardziej ciekawie jest bez nut, ale to wiesz... Jak kto lubi muzykę, ja akurat lubię bardziej właśnie tak :)

No nie, 4m, impro to impro, a temat to temat... i jak masz go zagrać, jak go nie znasz. No co ty...??? Rozumiem co chcesz powiedzieć i co myślisz i też uważam, że wyobrażnia muzyczna i świadomość, to wielka rzecz... i też chyba rozumiem, że jazz to muzyka improwizowana... i wiadomo, że zawodowcy sobie poradzą, bo przecież po to są zawodowcami, chociaż różnie z tym bywa, jednak temat wypada znać...!? Gil Evans pisał bardzo dużo muzyki i docierał do wielkich tego świata między innymi poprzez nuty, które w różny sposób odczytywano i póżniej grano...

Parker's Mood

Nie jest powiedziane, że temat musi być grany unisono - niech go gra ten kto go zna. A jak jest powiedziane no to cóż - wtedy wypada coś odkrywczo zaimprowizować ;) Tak serio to trochę za późno jest na poznawanie tematu z nut na scenie, bo nuty to jedno, a sposób ich zagrania to drugie. Evans natomiast bardziej znany i ceniony jest jako aranżer niż muzyk (czy słusznie to temat na ciekawą dyskusję), a więc osoba pracująca na gotowych już nutach i ich układach. Jedno nie ulega wątpliwości - lepiej nuty mieć i nie potrzebować niż potrzebować, a nie mieć ;) Ciekawi mnie czy np. Miles wypowiadał się w temacie gry z nut na scenie. Stefek, Ty znasz chyba autobiografię Milesa na pamięć - kojarzysz taki wątek?

No, Ja też troszku liznąłem biografii Milesa, ale nie kojarzę... w każdym razie, opowiadał Miles, że nigdy dobrze, a nawet niedobrze, nie zagrał kilku kompozycji Birda, ba, nawet nie chciał ich grać, bo niestety nie dawał rady. Jakkolwiek 4m, nuty są ważne i ważnym jest jak najbardziej umiejętność ich czytania, zresztą umiejętność pisania skomplikowanej muzyki i skomplikowanych aranżacji, to też nie banał. Wyobrażasz sobie sytuację, nawet jako zawodowiec, że wpadasz do Sarneckiego z ulicy, w biegu łapiesz instrument i posuwasz jego skomplikowaną i ciekawie napisaną muzykę bez nut, wskazówek, szkicu... wiesz o czym mówię... No chyba, że tak, wtedy chylę czoła przed panem i już się nie odzywam. Jeszcze jedno... nagle, przed Twoim zapiętym występem, zachorował Twój pianista, a gracie autorski program... i co...??? Ten, którego znajdziesz w zastępstwie, tak z czapki będzie grał... i improwizował, owszem zdarza się, ale co z tego wyjdzie, tego już nikt nie wie. Nie mówię i nie chodzi mi o granie z kartki na scenie, tylko o ogólny kontekst, że nuty są potrzebne... na scenie czasami też, a przynajmniej, jak powiedziałeś, lepiej je mieć i nie potrzebować, niż ich w ogóle nie mieć.

Edytowane przez MarkN

Parker's Mood

Nie chce mi się szukać w papieże, więc parę cytatów Milesa z autobiografii w wersji elektronicznej:

 

"Abym zagrał jakąś nutę, musi podobać mi się jej brzmienie. Zawsze taki byłem. I nuta musi

być w tym samym rejestrze co akord, który ogrywam, przynajmniej wtedy musiała. Wtedy w

bebopie wszyscy grali bardzo prędko. Ale ja nigdy nie lubiłem grania całego tego mnóstwa skal

i w ogóle. Zawsze starałem się grać najważniejsze nuty w akordzie, otworzyć go. Słuchałem

tych wszystkich muzyków, jak grają te wszystkie skale i nuty, ale nigdy nic, co można by

zapamiętać. Widzisz, muzyka polega na stylu. Czyli, jeśli miałbym grać z Frankiem Sinatrą,

grałbym tak jak on śpiewa albo robiłbym coś uzupełniającego do tego, co on śpiewa".

 

"A więc, gdy Bernie tak poczerwieniał, poszedłem po prostu do Gila i powiedziałem: „Gil,

nie musisz tego tak pisać. To zbyt gęste do grania. Nie zmuszaj trębaczy, aby brzmieli, jakby

byli doskonali ponieważ ci trębacze mają klasyczne przygotowanie więc i tak nie chybią żadnej

nuty, choćby nie wiem co”. I zgodził się ze mną. Na początku mieliśmy niewłaściwych trębaczy,

ponieważ ci, których mieliśmy, byli klasycznie przygotowani. I to był problem. Musieliśmy im

kazać nie grać dokładnie tego, co było w nutach. Zaczęli się nam przyglądać — głównie Gilowi

— jakbyśmy poszaleli. Nie potrafiliby zaimprowizować, jak się wydostać z papierowej torebki.

Więc patrzyli na Gila, jakby myśleli „O czym on, do cholery, mówi? Przecież to concerto, nie?”

Wiedzieli, że musieliśmy chyba zwariować, żeby mówić „graj to, czego tam nie ma”.

 

"Werbliści z orkiestry marszowej nie grywają solo, ponieważ nie mają dość wyobraźni muzycznej,

żeby improwizować. Tak jak większość muzyków klasycznych grają tylko to, co przed nimi

postawić. Taka jest muzyka klasyczna; muzycy grają tylko to, co napisano i nic innego. Mają

pamięć i zdolności robotów. W muzyce klasycznej jeśli jakiś muzyk nie jest taki sam jak inni,

nie jest kompletnym robotem tak jak cała reszta, wtedy inne roboty nabijają się z niego, lub niej,

zwłaszcza jeśli są czarni. I to wszystko, cała ta muzyka klasyczna, jeśli chodzi o muzyków, którzy

ją grają — odrabianie pańszczyzny. A ludzie celebrują ich, jakby byli wspaniali. Oczywiście,

jest trochę wielkiej muzyki klasycznej napisanej przez wielkich klasycznych kompozytorów — i

jest tam trochę wielkich muzyków, ale muszą stać się solistami — a to nadal jest granie robota i

większość z nich doskonale o tym wie, choć nigdy publicznie nie przyznaliby się do tego.

Więc musisz zachować balans przy czymś takim jak Sketches of Spain pomiędzy muzykami,

którzy czytają nuty i grają je bez feelingu, albo z bardzo małym, a innymi, którzy grają z

prawdziwym feelingiem. Myślę, że doskonały układ jest wtedy, gdy pewni muzycy zarówno

potrafią czytać partyturę, jak i czuć ją. Jeśli o mnie chodzi, jeśli czytam i gram, nie będzie w tym

zbyt wiele feelingu".

 

O, to to! Przepraszam, że trochę zaspamowałem klub, ale spamowałem nie jakąś mielonką, lecz szlachetnie - Milesem.

 

ps. a występ bym przełożył, aż pianino się odnowi. jak kobieta nagle zachoruje to nie idziesz do łóżka z inną, co nie? ;)

Gość masza1968

(Konto usunięte)

Oscar,to Oscar :).

Uwielbiam jego duety z trębaczami,z Dizzym,Faddisem czy Clarkiem Terrym.

 

Oooooo...scara to Ci u mnie dostatek :)

Polecam też duecik z Armstrongiem.

Nie chce mi się szukać w papieże, więc parę cytatów Milesa z autobiografii w wersji elektronicznej:

 

 

O main jazzus! Znakomoto cytato... Już zapomniełem, będę musiał sobie odswieżyć biografię Milesa... Pamiętam też, jak Miles spotykał się z Jimim i tłumaczył mu fachowo czy też opowiadał o przeróżnych patentach, lecz Jimi nie kumał języka muzycznego i wszystko musiał mu Miles pokazać na żywo, wtedy Jimi szybko łapał i zagrywał tak jakby był super wyszkolonym muzykiem... intuicyjnie i spontanicznie. Uważam, że tylko do pewnego poziomu można coś wyrzeżbić i nawet będzie to miało sens... w bardziej wyrafinowanych i skomplikowanych klimatach, teoria jest niezbędna... Już się pogubiłem... o czym my to rozprawiamy? O czytaniu nut w ogóle, na pół etatu, czy o czytaniu podczas występu?

Parker's Mood

trochę zaspamowałem klub, ale spamowałem nie jakąś mielonką, lecz szlachetnie - Milesem.

 

 

Nie ma mowy,by dyskusją o Milesie można było "zespamować" ten wątek :).

O Milesie możemy zawsze,wszędzie i w każdej ilości.

 

O współpracy z Gilem Evansem już wspomniałeś,wiadomo,że przygotowywał partytury na płyty z jego udziałem.

Co na to Miles też już napisałeś :).

 

Wiadomo także,najlepszym przykładem "Kind Of Blue",że Miles lubił,gdy muzycy przed nagraniem nie wiedzieli co mają grać,wchodzili do studia,Miles rozdał dosłownie tylko szkic,i jazda,graj chłopie najlepiej jak potrafisz :).

 

Oooooo...scara to Ci u mnie dostatek :)

 

Tak,pamiętam jak pisałeś w swoim wątku :).

U mnie niewiele,jakieś 30 tytułów.

Herbie Hancock:"Czasami nie wiem,co mam grać - wyznałem."

Miles Davis: "To nic nie graj"

Panowie :)

 

Spokojnych Świąt,dużo śniegu i jeszcze więcej muzycznych prezentów od Mikołaja z takim powozem :).

post-4406-0-72412000-1387795989_thumb.jpg

Herbie Hancock:"Czasami nie wiem,co mam grać - wyznałem."

Miles Davis: "To nic nie graj"

Najlepszego dla jazzfanów!!!

A czy wiecie, Panowie, że w Kielcach jest pomnik Milesa Davisa? Właśnie dostałem od znajomej z tamtych stron dowód:

post-38074-0-17094700-1387808096_thumb.jpg

Edytowane przez SzuB

A czy wiecie, Panowie, że w Kielcach jest pomnik Milesa Davisa?

 

No to będzie,gdzie pielgrzymować w okrągłe rocznice :).

Herbie Hancock:"Czasami nie wiem,co mam grać - wyznałem."

Miles Davis: "To nic nie graj"

Gość papageno

(Konto usunięte)

Zaciekawił mnie temat pomników jazzmanów. W Poznaniu jest pomnik Komedy, W Nowym Orleanie Armstronga (to chyba oczywiste), w Antibes Sidneya Becheta. Znacie inne?

Edytowane przez papageno

Co Cie tak wzięło na pomniki? Z trzech wielkich Miles już był, no to została jeszcze dwójka - w Północnej Karolinie, w High Point stoi sobie Trane, a w Kansas, głowa Birda.

 

trane-01.jpg

 

charlie-parker-statue-986287-sw.jpg

 

W świątecznym nastroju... niech gwiazdka świeci nad klubem jak najmocniej. Wszystkiego dobrego moi drodzy!

 

http://www.youtube.com/watch?v=1P5xZyK4cFw&feature=player_detailpage

Parker's Mood

Gość papageno

(Konto usunięte)

Zgodnie z tradycją Wigilię spędziłem w pracy, dziś zjadłem zupę grzybową bezmięsną, wysłuchałem kilku płyt z kolędami i mam dość. Teraz też zgodnie z tradycją, tylko inną, Kenny Burrell i Coleman Hawkins:

Willkommen... Pazdrawlayou Was and I wish you Mery Christmas. U mnie tradycyjnie również, i w tym momencie kręci się okolicznościowa płytka Gardinera z The Monteverdi Choir i The English Baroque Soloists.

 

51UdHML4H1L._SX300_.jpg41bDdkHnoPL._SY300_.jpg

Parker's Mood

Gość papageno

(Konto usunięte)

Tradycja ukochana muzycznie. Skaldowie, Będzie kolęda:

Ale też, jak zwykle, wysłuchałem Jauhzet, Frolocket.

P.S. Marku, dziękuję za zdjęcie pomnika Tranea.

Edytowane przez papageno

A na dole Wigilia w słonecznych rytmach reggae... mały i niewinny plagiacik w ramkach sanszajn rege!

 

http://www.youtube.com/watch?v=1DGDc-Z9JgQ&feature=player_detailpage

Parker's Mood

Gość papageno

(Konto usunięte)

A tam, zaraz plagiacik. Zwyczajne milesowskie podejście do zmieniających się upodobań i nurtów. Brawo.

Jeden z wielu skaldowskich majstersztyków nie do podrobienia. Zmiany tempa, tonacji rewelacyjne.

 

 

Nieodżałowana, ale doceniona za życia Amy. Byłaby jazzmanką nie do przebicia, to kwestia czasu i zmiany emploi (tfu)

Święta,święta i po świętach :).

 

Z prezentów polecam autobiografię Tymona Tymańskiego,świetnie się czyta,i jest tam kawał historii polskiej muzyki.

post-4406-0-40808700-1388145855_thumb.jpg

Herbie Hancock:"Czasami nie wiem,co mam grać - wyznałem."

Miles Davis: "To nic nie graj"

No co Ty Papageno... jak można się wstydzić swojego kraju!? Zerknijmy na powojenne korzenie...

 

http://www.youtube.com/watch?v=nOXU68WENOU&feature=player_detailpage

Parker's Mood

Gość papageno

(Konto usunięte)

Można. Poczytaj bocznicę. Nie widzę tam dumy z Kraju. Widzę zwalczające się ideologie, nurty polityczne i co tylko chcesz, ale zawsze w opozycji, nigdy razem.

Ukoczny Kraj, umiłowany Kraj:

Wiem, wiem. Siłom narzucone. Nikt nie kochał takiego Kraju. Takiego jak teraz, też nikt nie.

Zły, czy dobry, ale mój.

P.S. A poza tym czuję się dobrze.

Można. Poczytaj bocznicę. Nie widzę tam dumy z Kraju. Widzę zwalczające się ideologie, nurty polityczne i co tylko chcesz, ale zawsze w opozycji, nigdy razem.

 

Dlatego rzadko czytuję to co się dzieje na bocznicy.

 

Posłuchajmy:

 

Herbie Hancock:"Czasami nie wiem,co mam grać - wyznałem."

Miles Davis: "To nic nie graj"

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.