Skocz do zawartości
IGNORED

Wzmacniacze słuchawkowe wysokiej klasy


Piotr Ryka

Rekomendowane odpowiedzi

A dlaczego na przykład nie taki, tylko akurat Ear Yoshino? Tego Singlepowera amerykanie wprost uwielbiają.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Dlatego:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

i choćby:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

;-) hehe teoretyczne rozważania :-))

 

prawdziwy dylemat, który mnie obecnie nurtuje to wybór między zasilaniem bateryjnym i sieciowym

 

co za co przeciw?

 

pozdr.

graaf

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Graaf

 

Jest dla Ciebie całościowe rozwiązanie dzięki firmie PS Audio. Kupujesz ich elektrownię oraz wzmacniacz słuchawkowy i zasilacz. Ten wzmacniacz jest oceniany jako naprawdę wybitny i pełnowymiarowy hi-end. A elektrownia całkowicie odcina Cię od zakłóceń sieci i masz z głowy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-8530-100005776 1170286451_thumb.jpg

post-8530-100005777 1170286450_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

piękne urządzenia Panie Piotrze :-)

dwie wątpliwości:

- czy to (wzmacniacz słuchawkowy) jest do nabycia w Polsce?

- czy to nie jest jednak leczenie choroby, którą się samemu wybiera - czy nie można/trzeba prościej czyli po prostu bateria/akumulator? Dlaczego sieć+przetwornica a nie bateria/akumulator?

 

Z drugiej strony ciekawe, dlaczego na rynku tak mało wzmacniaczy słuchawkowych zasilanych bateryjnie?

Grado, z innej bajki niejaki DrHead i ... i tyle?!

Jakie są tego przyczyny?

Praktyczne? Brzmieniowe?

ps.

przetwornica o mocy 300W do wzmacniacza słuchawkowego, który w szczycie może oddawać TEORETYCZNIE może 1W???

 

Bo przecież typowa słuchawka audiofilska ma skuteczność rzędu >>90 dB/mW i obciążalność

Graaf

 

Najprościej kupić gitarę albo flecik i samemu sobie przygrywać, jak to drzewiej bywało. A wzmacniaczy bateryjnych jest nikłość, bo na przykład mój Twin-Head potrzebuje aż 135 W i jak to wydobyć z baterii? Pewnie, pewnie, nawet łodzie podwodne, i to te najprawdziwsze, chodzą w zanurzeniu na baterie, tylko że armia, w odróżnieniu od większości audiofili, nie musi się zanadto liczyć z kosztami. Poza tym sam wzmacniacz na baterie nie wystarcza, bo zostaje jeszcze źródło, a tych, o ile wiem, na baterie w klasie audiofilskiej raczej nie uświadczysz. Czytałem wprawdzie o całych systemach wzmacniaczowo-kolumnowych zasilanych z akumulatorów, ale to zupełna ekstrema i w porównaniu do "elektrowni" PS Audio całkiem nieżyciowy pomysł.

Wzmacniacz słuchawkowy Grado uchodzi za produkt mało udany. Osobiście go nie słyszałem, ale jeden, co go słyszał a go znam, tylko machnął ręką. Zatem, jeżeli komuś rzeczywiście zależy na wzorcowym prądzie zasilającym, to lepszego rozwiązania od PS elektrowni nie znajdzie, chyba że postawi prawdziwą własną.

>Najprościej kupić gitarę albo flecik i samemu sobie przygrywać, jak to drzewiej bywało.

 

:-))

niestety moje potrzeby jeśli chodzi o piękno muzyczne wykraczają poza własne brzdąkanie

 

>wzmacniaczy bateryjnych jest nikłość, bo na przykład mój Twin-Head potrzebuje aż 135 W i jak to

>wydobyć z baterii?

 

owszem, ale to dość potężna lampa w klasie A, sprawność niska nader

wzmacniaczy półprzewodnikowych jest równie wiele jak lampowych i one 135W nie potrzebują

np. Lehmann Black Cube

Piotr Ryka, 27 Lut 2006, 13:30

 

>A

>wzmacniaczy bateryjnych jest nikłość, bo na przykład mój Twin-Head potrzebuje aż 135 W i jak to

>wydobyć z baterii? (...) Poza tym sam wzmacniacz na baterie nie wystarcza, bo zostaje jeszcze źródło, a

>tych, o ile wiem, na baterie w klasie audiofilskiej raczej nie uświadczysz. Czytałem wprawdzie o

>całych systemach wzmacniaczowo-kolumnowych zasilanych z akumulatorów, ale to zupełna ekstrema (..)

 

O ile z końcówką do sterowania kolumn jest faktyczny problem to system oparty ekskluzywnie na słuchawkach zasilany z akumulatorów np. samochodowych jest jaknajbardziej do pomyslenia, prosty w wykonaniu i tani. W odtwarzaczu CD po prostu pomijamy zasilacz a wzmacniacz słuchawkowy wystarczy że ma moc 2 x kilkanaście mW (wystarczy aby użytkownikowui uszkodzić słuch). Jesli ktoś ma obsesję na punkcie "czystego' prądu to proszę bardzo.

Dudivan

 

Zrobić da się na pewno i nawet te 135 W Twin-Heada na upartego nie stanowi problemu, wystarczy para akumulatorów po 250 Ah i na długo zasilania wystarczy, tylko kto zagwarantuje, że będą podawały prąd o wzorcowej charakterystyce w wystarczająco długim przedziale czasu (może je ciągle podładowywać i zastosować jako bufor jakiś stabilizator napięcia), no i jeszcze powinny być poza pomieszczeniem mieszkalnym, bo jednak stężony kwas nie umila atmosfery.

To akumulatory ołowiowe nie są hermetyczne ? Nie wiem znam się na automobilach i stosowanych tam rozwiązaniach szczegołowo. Można zastosować inne, jest mnóstwo rodzajów, dla audiofilów mogą być np. srebrowe. Ładowanie kiedy sprzęt jest nieużywany, w dzień czy w nocy też nie jest żadnym problemem.

Witam !

>Piotr Ryka i inni

Przyznam się, że nie rozumiem tego "pędu" do akumulatorów - w preampach RIAA rozumiem - mniejsze szumy, ale w "regularnych klockach " ? Jasne, niby brak zakłuceń, ale za to krótka praca i konieczność ładowania PRĄDEM Z GNIAZDKA...Tylko dla fundamentalistów audio :))

Tak a pro po - lepsze właściwości dla sygnałów mają wzmacniacze zasilane wyższym napęcień niż 12V ( 2x ), co prawda są accu 24 woltowe ale.... trzeba to podłączyć kablami ( czyli spadki napięć ), skrzynie sa duże i ciężkie itp...

DE facto i tak się stosuje przetwornice a one sieją.....

Powtarzam, w układach niskosygnałowych (RIAA) jak najbardziej ale w innych NIE.

Chyba, że ktoś słyszy różnicę :)))

Pozdr.

RIAA układem niskosygnałowym jest, i owszem, ale akurat wyjątkowo jak żaden inny wymaga zasilania wysokim napieciem, nawet powyżej 30V.

Uważam że o wiele bardziej sensowne jest mówienie o zasilaniu akumulatorowym a nawet jego praktyczne używanie (sic !) niż o filtrach, kondycjonerach i "sieciówkach" (nie znoszę tego słowa - chodzi o bilet MPK na wiele linii, czy prostytutkę pracującą w ramach sieci bałaganów ?).

Wyjaśnię może o co mi chodzi z tymi bateriami.

 

Chciałbym, żeby mój system słuchawkowy docelowo był w pełni mobilny. Żebym mógł go swobodnie przenosić sobie w domu i zabierać ze sobą gdy wyjeżdżam. Bez dźwigania, uwiązania do gniazdka, plączących się kabli, ustrojstw zabezpieczających sprzęt przed zagrożeniem z gniazdka, udoskonalaczy prądu itp.

 

Ową mobilność i oderwanie od gniazdka mam za główną potencjalną zaletę użytkową systemu słuchawkowego w porównaniu do kolumnowego.

Tak mi się złożyło, że nie mam obecnie dedykowanego pokoju i mam potrzebę mobilności. W systemie słuchawkowym widzę możliwość realizacji tej potrzeby.

 

Może RA-1 nie jest taki kiepski jak się utarło mówić na forum?

Opinie w sieci są bardzo różne. A wśród użytkowników RS-1 wzmacniacz ten jest zaliczany do grona 2-3 najlepiej z nimi brzmiących.

Nie zdziwiłoby mnie gdyby RA-1 brzmiał ‘padakowato’ z Beyerami DT-150 (250 Ohm), skoro jest przeznaczony do słuchawek 32-ohmowych.

Większość ataków na RA-1 ma charakter niemerytoryczny – dotyczy braku korespondencji między ceną a kosztami części.

 

Czy można gdzieś w Polsce posłuchać RA-1?

 

pozdr.

graaf

Witam !

>dudivan

30 V do sekcji MC ( 0.5 mV ) ??? Oj, ekstrema totalna :))

>graaf

Mobilny słuchawkowiec ? Czemu nie, pakujesz do pudełka i w drogę. Ale co to ma do zasilania ? Chyba, że słuchasz podczas przenoszenia :))

Pozdr.

Teraz będę ruszał kuprem na nartach, potem siedział na nim przed komputerem przez 5 tygodni poza Warszawą, ale po Wielkanocy mam zamiar umówić się na posłuchanie. Cierpliwości! Może w tzw. międzyczasie ktoś inny ruszy :))

Okazuje się, że pierwsi ruszyli kuprami redaktorzy z "Hi-Fi i Muzyki" - w najnowszym numerze recenzja Sound Art Ragtime. No cóż, będę zmuszony nabyć to pisemko, które, ani chybi, jak tylko go dotknę dziabnie mnie w łapę.

Oglądałem ten numer HFiM, jeżeli jesteś ortodoksyjnym sprzętofilem to uważaj, jest krótki opis plastikowych komputerowych pierdziawek, teścik radyjka do kuchni firmy Bose za prawie 3kzł i kilka podobnych nieświętości :-)

Wcale nie mówię że to źle, mi się taka formuła podoba, przekrojowo i bez kompleksów na punkcie słabszego dźwięku ;-) No ale to nie ten temat więc już nic nie piszę

  • 2 tygodnie później...

Sound Art Ragtime – recenzja w „Hi-Fi i Muzyce”

 

No więc nabyłem jeden z audiofilskich trybunałów, ten sobie wrogi, a to nie bez trudności, bo najpierw w najbliższym hipermarkecie jeszcze nie było, a w sąsiedniej Wieliczce w ogóle nie bywa. Na koniec córka z Krakowa przywiozła. Biorę, czytam i co prawda w łapę mnie nie rąbnął, ale za to ponad wątpliwość uwłoczył mej audiofilskiej inteligencji, jakkolwiek mizerną by ona była. Okazuje się bowiem, że wprawdzie recenzenci z Hi-Fi i Muzyki ruszyli w stronę Ragtimea kuprami, ale na ruszaniu tą częścią ciała w dużej mierze się skończyło.

Recenzja wzmacniacza jest pióra samego nadredaktora Macieja i jest – biorąc pod uwagę zwyczaje audiofilskich pism – bardzo jak na wzmacniacz słuchawkowy obszerna. Wydaje się przeto zrazu, że właściwości tego frapującego wytworu polskiej inżynierii audiofilskiej już za chwilę będziemy mieć w małym palcu, ale miast wyładowanego wiedzą małego paluszka otrzymujemy kciuk wywinięty w figę.

Przyznam się, iż pisanina p. Stryjeckiego wściekła mię już na poziomie wstępniaka podanego wytłuszczonym drukiem. Kończy się on bowiem następującą konkluzją: „O prawdziwej satysfakcji zaczynamy mówić, gdy zbliżamy się do sum nieosiągalnych dla obywateli IV RP. I dobrze. Od tego są marzenia.” Nie owinę w bawełnę i walnę prosto między ślepia. – Oto typowa butna postawa bęcwałów, którzy sami jeżdżą drogimi autami, słuchają dobrego sprzętu i używają życia. A inni? – Niech sobie szaraczki tylko marzą, bo tym smakowitsze są moje frykasy i tym lepszy ja sam się sobie wydaję, hen ponad wami i tą waszą miernotą. Nie chcę nikomu dorabiać gęby i może się panu Stryjeckiemu tak tylko z rozpędu wypsnęło, ale wystarczająco często stają na mojej drodze jegomoście i jejmościanki o tego rodzaju poglądach, którzy w dodatku niczego poza wypchanymi portfelami i jakimiś tam układami sobą nie reprezentują, bym zdążył nabawić się na ich wynurzenia alergii. Za wielu ludzi cholernie ciężko każdego dnia swojego zasranego życia musi na nich pracować, by sobie jeszcze nimi wycierali mordy.

A teraz ad rem, a ściśle biorąc do jego braku. Recenzja zaczyna się fachowo, od inwokacji o przewagach słuchawkowego słuchania i wyliczenia słuchawek uczestniczących w teście, których to słuchawek jest całkiem sporo: Bayerdynamic DT 770, 880 (najnowsze) i 990 (model 2005), Sennheiser HD 600, Grado RS-1 oraz AKG K-1000. Tylko pozazdrościć. Następnie wkraczamy w obszerny opis konstrukcyjno-estetyczny. Jest dość rzetelny, ale jak wygląda Ragtime widać na zdjęciach i poza rzeczywiście dużymi rozmiarami oraz rzucającą się w oczy ekstrawagancją, która dla jednych może być intrygująca, a dla innych w złym guście, nie ma się tu moim zdaniem nad czym długo rozwodzić. Z recenzji dowiadujemy się wszakże i paru rzeczy istotnych; że to potraktowana lakierem fortepianowym hybryda z tranzystorowym stopniem wyjścia, zbrojna w elektrolity Panasonica i Hitachi tudzież polipropyleny, a także lampy ECC83, w dodatku kilku firm do wyboru. Że wykonanie jest bardzo staranne – co, jak wszyscy wiemy a pokazują rozliczne przykłady, wcale nie musi być oczywiste – oraz że są dwa gniazda słuchawkowe – dla wysokiej i niskiej impedancji – sprawa w tym wszystkim według mnie najistotniejsza, jako że żadnych nadzwyczajnych rozwiązań konstrukcyjnych w opisie urządzenia nie odnalazłem. Tradycyjne w szczytowych modelach dual-mono i tyle. Nie ma gniazd symetrycznych ani 4-pinowego dla AKG K-1000, są za to wyjścia na kolumny głośnikowe, ale głośniki podobno kiepsko wypadają.

Według mej skromnej opinii Ragtime wygląda tak, że pasowali by do niego kosmonauci z klocków LEGO, ale „na żywo” go nie widziałem, toteż niewykluczone, iż robi lepsze wrażenie niż na zdjęciach. Niech sobie jednak wygląda jak chce, byleby za te 6500 zł pięknie grał. Z recenzji można wyczytać, że tak gra istotnie, ale ponad to, że Sennheiserom przydał szczegółowości i że je wygładzając ocieplił, że otwarł przy tym scenę i wyciągnął z uszu nadredaktora zatyczki obecne w nich przy marniejszych słuchawkowo-wzmacniaczowych okazjach, i że w efekcie tego wszystkiego powstał fascynujący spektakl żywego muzykowania, przy czym z niektórymi słuchawkami grało to nawet jeszcze lepiej, no więc prócz tego bukietu oklepanych nowin nie dowiemy się już w zasadzie niczego. Owszem, stoi czarno na białym, że Józef Hofman był lepszym pianistą od Ferruccio Busoniego (powszechna opinia jest odwrotna, ale sam nie porównywałem więc nie mam zdania), że Bayery są szczegółowsze od Senków (z czym się prawie wszyscy zgadzają), że do każdego realizatora dźwięku można się przyczepić, lecz do niektórych nie wypada, że audiofile nie słuchają opinii dźwiękowców i vice versa, i że to wielka jest szkoda, bo wiele dobrego mogłoby z tego wyniknąć. Prócz tego dowiadujemy się jeszcze, że pan nadredaktor ma mnóstwo ciekawych płyt, w tym i takie, których nigdzie nie idzie już kupić więc obejdziecie się smakiem oraz że dołączona do wzmacniacza ściereczka nie jest na szczęście z moheru a za becikowe można kupić bardzo dobre słuchawki. Brakuje jedynie konkluzji, że najlepszą platformą do ustawienia Ragtimea byłaby Platforma Obywatelska.

Jest jeszcze dużo różnych tego rodzaju pobocznych konstatacji i nowin, natomiast co dla przykładu było w odsłuchu źródłem dźwięku i po jakich kablach on płynął, tego się już recenzentowi napisać nie chciało. Widać treść zbyt banalna, a może wszyscy powinni wiedzieć, czego nadredaktor używa? Uważna lektura pozwoliła mi wyczytać jedynie, iż inne słuchawkowe napędy nie mają przy Ragtime czego szukać. Stwierdzenie to padła już na samym wstępie, tytułem zapowiedzi porównania z innymi wzmacniaczami – Musicalem i integrą McInosha – wszelako zapowiedzianego porównania w dalszej części tekstu próżno jest szukać. Gdzieś się zapodziało.

Cały kilkustronicowy opis pozostawia wrażenie pustki i przestrzelonego sedna. Zwyczajem zachodnich recenzentów clou brzmieniowego opisu miały być zapewne relacje w oparciu o konkretne płyty, ale ten zamiar osunął się całkowicie w dygresje i treściowo bez reszty wyparował. Pozostała jednie powtórzona wielokrotnie opinia o wrażeniu uczestnictwa w żywym graniu. Niby to wszystko wyjaśnia, lecz jeśli tak, to można by na tym jednym zdaniu poprzestać w ogóle. Napisać – Ragtime gra żywą muzykę. Koniec i kropka. Może tak właśnie gra, ale czy w takim razie jest to najlepszy wzmacniacz słuchawkowy świata, pozbawiony jakichkolwiek brzmieniowych niedostatków? Czy dystansuje w cuglach jakichś większego kalibru od Musicala zawodników, takiego chociażby Grahama Slee Solo albo Naima? Tego się nie dowiadujemy, a wielka szkoda, bo te wzmacniacze są w Warszawie i przy odrobinie dobrej woli można było porównać. Nie dowiadujemy się także jak wypadają przy Ragtime elektrostaty Staxa, co tym jest dziwniejsze, że wcześniej Hi-Fi i Muzyka wynosiła je pod niebiosa i zalecała wejść w posiadanie za wszelką cenę. Oto więc Ragtime jawi nam się w całej swej odtrąbionej fanfarami wspaniałości samotny niczym oaza na pustyni, wolny od wszelkiej mogącej stanowić zagrożenie konkurencji. Tryumfator w jednoosobowych zawodach.

Recenzję kończy konkluzja, że piszący postanowił Ragtimea mieć. Chciał zamówić, ale pod telefonem producenta nie zastał. Konfuzja, ale zarazem i jakaż rekomendacja. Marketingowe chapeau bas!

Dzień przed dostaniem w ręce gazety dzwoniłem do Soud Artu. Okazuje się, że jedyny egzemplarz jest już sprzedany i jedzie do Zakopanego. Tam ewentualnie będę mógł go sobie posłuchać, o ile oczywiście właściciel pozwoli.

Czy jest na Forum ten szczęściarz? Może się zgłosi i nam coś więcej opowie?

W Warszawie natomiast kolejnego Ragtimea będzie można percypować prawdopodobnie pod koniec marca. Może się ktoś wybierze i zrelacjonuje mięsistym tekstem? O wysłaniu naszego bohatera na odsłuch do Krakowa nie ma w każdym razie mowy. Trudno mieć o to pretensje, bo wiążą się z tym spore koszty, a ja przecież nie jestem potencjalnym nabywcą ani (skądinąd słusznie) recenzorskim autorytetem.

Aha, pan z Soud Artu powiedział mi, że porównywał swe dzieło bezpośrednio do MF V3, który wypadł przy Ragtime „bardzo cienko” i że konstrukcja wzmacniacza jest dość prosta w wykonaniu, wyjąwszy obudowę, która jest bardzo pracochłonna.

Cóż, wielką miałem i wciąż wielką posiadam ochotę postawić Ragtimea koło Twin-Heada i porównać obu zwalistych zawodników. Liczyłem, że dzięki recenzji w Hi-Fi choć trochę się to ziści, ale gdzie tam. Szkoda.

 

PS

Żeby nie było, że tylko się czepiam, bo oczywiście że się czepiam, ale w każdym razie starając się w oparciu o argumenty; no więc aby nie było, że tylko się przypie-cośtam, raz jeszcze starannie przeczytałem tekst p. Stryjeckiego. Cóż, czyta się dosyć miło i nawet sympatycznie jest błąkać się w towarzystwie autora po zakamarkach dygresji, tyle że wszystko to razem nie stanowi recenzji, a tylko osnuty na kanwie Ragtimea wspominkowo-marketingowy felieton na najróżniejsze tematy. Ja natomiast nie po to wydałem 12 zł, by się z najróżniejszymi tematami zapoznawać, bo guzik mnie w gruncie rzeczy obchodzi, czy ten albo tamten realizator dźwięku za szybko czy za wolno wywijał jakąś realizatorską wajchą, tylko chciałem przeczytać recenzję wzmacniacza słuchawkowego Ragtime, opartą na rzetelnym odsłuchu i porównaniach z rzeczywistą rynkową konkurencją, a nie z gniazdkiem słuchawkowym we wzmacniaczu zintegrowanym. Ta recenzja jest zapowiedziana na samej okładce pisma, a w środku jej nie ma.

Spokojnie ! Tak jak recenzja SzmaciannegoCzasu nie była recenzją urządzenia również i tekst Piotra jego nie dotyczył. bo to była z kolei recenzja red. Stryjeckiego. Redaktor dostał tylko jedną gwiazdkę i zaliczony został do klasy budżetowej niskiej (u mnie not reccomended za Busoniego) ale to wcale nie znaczy, że masz skreslać Szmaciaka !

Najlepiej sam posłuchaj.

No dobra, gadania duzo ale wnioskow malo. Krotko, jaki wzmacniacz mam kupic? preferowany zbalansowany, sluchawki hd600. pytalem juz wczesniej ale kontakt okazal sie poki co nietrafiony.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.