Skocz do zawartości
IGNORED

Brak humoru na forum | Dobre dowcipy... | Żarty


Rekomendowane odpowiedzi

Sztirlitz , co jest lepsze : radio czy gazeta ? - zapytal podejrzliwie Muller .

Gazeta , w radio nie zawiniesz śledzia - odpowiedzial Sztirlitz .

 

- Stirlitz jakiego koloru mam majtki? - spytał Müller.

- Czerwone w białe grochy.

- Wpadliście Stirlitz, o tym wiedziała tylko rosyjska pianistka!

- Proszę zapiąć rozporek, szefie, inaczej będą o tym wiedzieć wszyscy.

 

Szybkościomierz samochodu Bormana pokazywał 120 km/h. Obok szedł Stirlitz udając że nigdzie się nie spieszy.

 

Idzie sobie Stirlitz poboczem drogi. Nagle minął go samochód Bormana. Idzie Stirlitz dalej. Po pewnym czasie znowu minął go samochód Bormana. Stirlitz idzie dalej przed siebie. Znów minął go samochód Bormana. "Rondo", pomyślał Stirlitz.

 

Złapali Klossa i Stirlitza, przesluchują w siedzibie gestapo. Torturują... Kloss wytrzymał dwa dni i w końcu puścił parę z gęby. A Stirlitz nic - jak zaklęty, wytrzymał tydzień, dwa... coraz sroższe tortury. W końcu zainstalowali w jego celi kamerę i patrzą a Stirlitz łazi po celi i bije głową w ścianę mowiąc: "... k**wa, jak sobie nie przypomnę to mnie tu zabiją"

 

Uciekają Klos i Stirlitz przed Niemcami. Wpadają w ciemną uliczkę, z której nie ma wyjścia. Klos zdążył się schować do śmietnika a Stirlitza złapali Niemcy. Kiedy go prowadzili i przechodzili obok śmietnika, Stirlitz kopnął śmietnik i powiedział:

- Klos, wyłaź. Złapali nas!

 

Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną. Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł.

- Benzyna się skończyła - pomyślał Stirlitz.

 

Stirlitz się zamyślił.

Spodobało mu się to, więc zamyślił sie jeszcze raz.

  • Redaktorzy

Proszę również. Dam link w hi-fi.com, tam ostatnio zakładka humor zdominowana jest przez aktywność osoby protestującej przeciwko wyśmiewaniu polityków nacjonalistycznych, przyda im się dla odmiany coś normalnego.

Stirlitz jechał nocą swoim służbowym czarnym Mercedesem. W pewnym momencie zobaczył w światłach reflektorów Kaltenbrunnera, dającego rozpaczliwe znaki na poboczu drogi. Stirlitz z kamienna twarzą pojechał dalej. Nie minęło pół godziny, a Stirlitz znowu zobaczył Kaltenbrunnera stojącego obok drogi i rozpaczliwie wymachującego rękami. Stirlitz udał, że nie widzi, i pojechał dalej. Znowu minęło pół godziny i Stirlitz znowu ujrzał Kaltenbrunnera, stojącego na poboczu i wzywającego pomocy. Ta prosta obserwacja ostatecznie utwierdziła Stirlitza w przekonaniu, że poruszał się obwodnicą berlińską.

 

Zimny ranek. Stirlitz budzi się z ciężką głową na łóżku w celi więziennej i absolutnie nie może sobie przypomnieć, w jakim kraju aktualnie się znajduje:

- Poczekam, aż ktoś się zjawi - myśli. - Jak będzie w czarnym, to jest esesmanem, a to oznacza, że jestem wśród hitlerowców, jeżeli zaś w zielonym

- to jest NKWD-zista, więc jestem nareszcie u swoich.

Drzwi się otwierają i wchodzi facet w szarym mundurku:

- Ależcie się wczoraj urżnęli, towarzyszu Tichonow! W drobny mak! I nie wstyd wam? A jeszcze aktor!

(Konieczne wytłumaczenie: szary - kolor radzieckich milicjantów, Tichonow - nazwisko aktora, który grał Stirlitza, cela - to niewątpliwie izba wytrzeźwień).

 

Naprzeciw Stirlitza szły trzy umalowane kobiety.

- Prostytutki - pomyślał Stirlitz.

- Pułkownik Isajew - pomyślały prostytutki.

 

Stirlitz przechodząc korytarzem, jakby od niechcenia pchnął drzwi gabinetu Bormanna. Drzwi ani drgnęły. Stirlitz zatrzymał się, rozejrzał i pchnął mocniej. Bez skutku.

- Pewnie zamknięte - pomyślał Stirlitz.

 

Stirlitz szedł przez Reichstag pijany w trzy dupy i w rozchełstanym mundurze. Dziś, 23 lutego, w dniu Armii Radzieckiej, chciał wyglądać jak prawdziwy radziecki oficer.

 

Odcinek 333.

Stirlitz myśli.

 

- Heil Hitler! - pozdrowił Stirlitz Bormanna.

- Nie przesadzajcie, Isajew! - warknął Bormann.

 

Stirlitz szedł ulicami Berlina, coś jednak zdradzało w nim szpiega: może czapka-uszanka, może przypięty do piersi rosyjski order, a może ciągnący się za nim spadochron?

 

Stirlitz codziennie po powrocie do domu miał zwyczaj, upewniwszy się, że jest sam, otwierać drzwiczki ukrytego za obrazem sejfu, z którego wyciągał harmonie i butelkę wódki. Nalewał szklankę, wypijał i piec minut grał na harmonii. Potem odkładał wszystko na miejsce i zamykał sejf. Tego wieczora jednak sejf był pusty. Po chwili wahania Stirlitz wykręcił numer Müllera.

- To wy Stirlitz? - raczej dla formalności spytał Müller. - Pewnie telefonujecie w sprawie harmonii i wódki?

- Tak.

- Nic z tego! Nie tylko wy tęsknicie za ojczyzną...

 

 

Stirlitz spojrzał przez okno. Poraził go niezwykły blask.

- Oho, osiemnaste mgnienie wiosny - pomyślał.

KOMPAKT CD TEAC OD KOBIETY - jak rozumiem tytuł ma sugerować, że urzadzenie bylo używane z kobiecą delikatnoscią ;-)

Wiele się mówi i pisuje o parametrze WAF, a jakoś nie widuję wzmianek o HAF (Husband Acceptance Factor)...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"(...) Stefan Niesiołowski, zapewnia, że papieru "Kaczory" nie będzie używał z "małpią złośliwością", ale po zakupie rolek na pewno nie postawi na telewizorze, tylko tam, gdzie ich przeznaczenie. "Panowie Kaczyńscy nie mają monopolu na słowo +Kaczory+. Kaczki występują w wielu bajkach jako bardzo zabawne ptaki" - argumentuje. (...)" Reszta do przeczytania tu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) :-D

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Sorry za powtorki, ale nie mam sily ani tyle czasu zeby teraz wybierac te co ich jeszcze nie bylo:

 

Stirlitz jest już w Rosji, pije piwo pod kioskiem i krzywi się

do sąsiada:

- Rozwodnione.

A sąsiad na to:

- Trzeba było gorzej szpiegować, pilibyśmy Heinekena.

 

 

 

Stirlitz się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił się

jeszcze raz.

 

 

 

Do gabinetu Bormanna wchodzi nieznajomy. Staje przed biurkiem

i patrzac prosto w oczy Bormanna, wykonuje dziwne gesty. W końcu

mówi:

- Słonie idą na północ, a wołki zbożowe podążają ich śladem.

Bormann patrzy na przybysza z wyraźnym niesmakiem:

- Gabinet Stirlitza jest piętro wyżej - odpowiada.

 

 

 

Stirlitz szedł ulicami Berlina, coś jednak zdradzało w nim

szpiega: może czapka-uszanka, może walonki, a może ciągnący się

za nim spadochron?

 

 

Mueller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier, zostawiają

łyżkę w szklance z herbaty. Chcac sprawdzić Stirlitza, zaprosił

go na herbatę. Stirlitz wsypał cukier do szklanki, zamieszał,

wyjał łyżeczkę,położył ją na spodeczku, po czym pokazał

Muellerowi język.

 

 

Stirlitz poszedł do lasu, ale ani borowików, ani

podgrzybków,ani nawet opieniek nie było.

- Pewnie nie sezon - pomyślał Stirlitz, siadając w zaspie.

 

 

W restauracji Stirlitz zamówił w restauracji rybę. Zaczął ją

jeść widelcem i nożem.

Stirlitz wiedział, że tak robić nie należy, ale nagle poczuł

wielką tęsknotę do ojczyzny.

 

 

Szybkościomierz samochodu Bormanna pokazywal 80 km/h. Obok

szedł Stirlitz udając że nigdzie sie nie spieszy.

 

Stirlitz wpadł. Przesłuchują go:

- Ile jest dwa razy dwa?

Stirlitz wiedział, ile jest dwa razy dwa. Wiedział również, że oni wiedzą.

Nie wiedział tylko, czy zdąży zawiadomić centralę.

 

 

- Stirlitz, powiedzcie proszę ...

- Proszę - odpowiedział Stirlitz, chcąc szybko udzielić odpowiedzi.

 

 

 

- Wpadliście Stirlitz - rzekł Müller - Pański paszport śmierdzi rosyjską

wódką.

- Nie wiem dlaczego ... Może jak Kaltenbrunner stawiał pieczątkę, zbyt

głęboko oddychał?

 

 

 

Stirlitz z Plejshnerem szli ulicą i omawiali plan przyszłej operacji. Nagle

padł strzał i Plejshner z jękiem osunął się na ziemię. Stirlitz obejrzał się

w jedną stronę - nikogo, potem w drugą - też nikogo.

- Pewnie mi się wydawało - pomyślał.

 

 

 

Stirlitz złapał pieska. Napoił go benzyną.

Piesek przeszedł parę kroków i padł.

- Na pewno skończyła mu się benzyna - pomyślał Stirlitz.

 

 

Do Stirlitz'a przyszło gestapo i zażądało opłacenia rachunku za prąd. Bo

jak nie to mu odłączą nielegalną radiostację.

 

 

Idzie Stirlitz po Berlinie w radzieckim mundurze i budionowce (taka

typowa czapka dla oddziałów Budionnego).

Spotyka go Bormann i mówi: - Stirlitz, moglibyście trzymać się chociażby

podstawowych zasad konspiracji...

Stirlitz pomyślał: - Ma rację.

I założył ciemne okulary.

 

 

Stirlitz wszedł do gabinetu swojego szefa. Patrzy a tam Muller leży

martwy na podłodze. - Otruł się pewnie biedaczek - pomyślał Stirlitz gładząc

ręką trzonek siekiery sterczącej z pleców Mullera....

 

 

Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant. - To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma -

powiedział jeden z siedzących przy stole. Stirlitz wypił kawę i wyszedł.

- Nie - odpowiedział drugi - to nie on.

- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci. Zaczęła się zadyma.

 

 

Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz

z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi.

Hitler, zdziwiony, pyta Bormanna:

- Kto to był?

- Stirlitz, radziecki szpieg.

- Czemu go nie aresztujesz?

- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.

 

 

Podczas uroczystej akademii w dniu urodzin Hitlera dostarczono

Stirlitzowi na salę depeszę. "Stirlitz jesteście zwykła dupa!" - mogły odczytać zbyt

ciekawe oczy. Ale tylko Stirlitz wiedział, że jest to zaszyfrowana

depesza z Centrum. Właśnie tego dnia otrzymał tytuł Bohatera Związku

Radzieckiego.

 

 

W stołówce berlińskiego bunkra ustawiła się długa kolejka po kiełbasę...

Nagle sprężystym krokiem wszedł Stirlitz, omija wszystkich i kupuje

od razu trzy kilogramy.

- Ale z niego cham! - syknął Bormann do Mullera. Oni jednak nie

wiedzieli, ze Bohaterowie Związku Radzieckiego mogą kupować poza kolejnością.

 

 

Stirlitz idzie korytarzem kancelarii Rzeszy. Nagle widzi, że na tablicy

przy drzwiach jego gabinetu wisi wielki apel o zgłaszanie się do udziału

w czynie społecznym. - Wpadłem, wszystko wiedzą - pomyślał. Skierował się w

kierunku gabinetu Mullera. - Gratuluje poczucia humoru - powiedział -

Tak, jestem agentem sowieckim!

- Dobra, dobra Stirlitz... Odmaszerować!

Po chwili Muller wykręcił numer Kaltenbrunerra.

- Czego to nie wymyśli nasz poczciwy Stirlitz - rzekł ze śmiechem - żeby

się wykręcić od roboty...

 

 

Wróciwszy do swego gabinetu Muller zauważył, że Stirlitz w podejrzany

sposób kręci się w pobliżu sejfu.

- Co tu robicie Stirlitz? - srogo zapytał.

- Czekam na tramwaj - odpowiedzial Stirlitz.

- W porządku! - rzucił Muller wychodząc. Ale na korytarzu pomyślał: jakiż

u diabła może być tramwaj w moim gabinecie? Zawrócił. Ostrożnie zajrzał do

gabinetu. Stirlitza nie było. Pewnie już odjechał - pomyślał Muller.

 

 

Stirlitz, przechodząc korytarzem, jakby od niechcenia pchnął drzwi

gabinetu Bormanna. Drzwi ani drgnęły. Stirlitz zatrzymał się, rozejrzał i pchnął

mocniej. Bez skutku. - Pewnie zamknięte - pomyślał Stirlitz.

 

 

Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy.

- Otwieraj! - krzyknął Muller.

- Stirlitza nie ma w domu! - powiedzial Stirlitz.

Odjechali. W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył

gestapo.

 

 

Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego. Zapukał

umówione 127 razy. Nikt nie otworzył. Po namyśle wyszedł na ulicę i

spojrzał w okno. Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka - znak

wpadki.

 

 

Stirlitz wchodzi do gabinetu Müllera: - Nie chciałby pan pracować dla

radzieckiego wywiadu? - pyta. - Nieźle płacą. Zszokowany Müller patrzy

podejrzliwie. Stirlitz zmieszany kieruje się w kierunku drzwi.

Przystaje: - Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta. Wie, że ludzie zapamiętują tylko

koniec rozmowy.

 

Stirlitz jesteście Żydem! - stwierdził nagle Muller, gdy standartenfurer opuszczał jego gabinet.

- Nieprawda, jestem uczciwym Rosjaninem - dumnie odparł Stirlitz.

 

- Stirlitz jakiego koloru mam majtki? - spytał Muller.

- Czerwone w białe grochy.

- Wpadliście Stirlitz, o tym wiedziala tylko rosyjska pianistka!

- Proszę zapiąć rozporek, szefie, inaczej będą o tym wiedzieć wszyscy.

 

 

- Stirlitz co jest lepsze radio czy gazeta? - zapytał podejrzliwie Muller.

- Gazeta, w radio nie zawiniesz śledzia - odparł spokojnie Stirlitz

 

- W kancelarii Rzeszy pojawił sie sowiecki szpieg - stwierdził Himmler głęboko wpatrując się w oczy Mullera.

- Wiem, to Stirlitz - odpowiedział Muller z zimna krwią.

- Dlaczego go wiec nie aresztujesz???

- Nie ma sensu. I tak się wykręci.

 

 

"Gratulujemy urodzenia syna" - przeczytał Stirlitz zaszyfrowana depesze.

Rozczulił się.

Przecież już dwanaście lat mija, jak opuścił ojczyznę...

 

Muller sprężystym krokiem wkroczył do gabinetu Stirlitza. Od razu rzucił mu sie w oczy ogrom pustych butelek po mocnych alkoholach. Na lozu w towarzystwie trzech śpiących kobiet, leżał pijany Stirlitz. Muller podszedł

do stołu. Tam w kałużach rozlanej wódki zmieszanej z popiołem od papierosów, leżała depesza w języku rosyjskim: "Zadanie wykonane! Spocznij!" Spóźniłem się - pomyślał Muller.

 

Stirlitz z trudem otworzył oczy i pomyślał:

- Jeżeli jestem u nich to sie nazywam Standartenfurer Stirlitz, a jezeli u nas to pułkownik Isajew...

Rozmyślania przerwał mu pochodzący jakby z niebytu glos:

- Ale się wczoraj napiliście towarzyszu Tichonow*

(*Aktor grajacy Stirlitza)

 

Stirlitz siedział w swoim gabinecie, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

- Bormann - pomyślał Stirlitz.

- Ja - pomyślał Bormann.

 

Stirlitz siedział w swoim gabinecie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

Bormann - pomyślał Stirlitz.

Prima Aprilis! Gestapo! - pomyślał Bormann.

 

Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci. Od ukradła dzieci puchły i umieraly.

 

Naprzeciw Stirlitza szły trzy umalowane kobiety.

- Prostytutki - pomyślał Stirlitz.

- Pułkownik Isajew - pomyślały prostytutki.

 

Stirlitz wszedł do gabinetu Mullera i zauważył ze nikogo nie ma. Podszedł do sejfu i pociągnął za uchwyt, żeby się tylko przekonać ze się nie otworzy. Po upewnieniu się, ze jest sam wyciągnął broń i wystrzelił; sejf nie znów się nie otworzył. Następnie położył granat ręczny pod sejfem i usunął zawleczkę. Gdy dym opadl, Stirlitz jeszcze raz spróbował otworzyć sejf. I znów bez powodzenia.

"Hmmmm ...", doświadczony oficer wywiadu wreszcie wywnioskował: "Musi być zamknięty".

 

 

Stirlitz szedł przez Reichstag pijany w trzy dupy i w rozchełstanym mundurze. Dzis, 23 lutego, w dniu Armii Radzieckiej, chciał wyglądać jak prawdziwy radziecki oficer.

 

 

Stirlitz i Kathe spacerują po parku. Nagle padają strzały. Kathe pada. Krew tryska.

Stirlitz, polegając na swym instynkcie, momentalnie zaczyna cos podejrzewać.

 

 

W dniu Święta Majowego Stirlitz założył czapke czerwonoarmisty, chwycił czerwony sztandar i przemaszerował się po korytarzach Biura Bezpieczeństwa Rzeszy śpiewając międzynarodówkę i inne rewolucyjne pieśni.

Jeszcze nigdy nie był tak blisko wpadki.

 

 

Stirlitz na popijawie u Mullera mocno przecholowal. Nastepnego dnia, żeby rozwiac watpliwosci,

wchodzi do gabinetu Mullera i pyta:

- Sluchajcie, czy domysliliscie sie po wczorajszym, ze jestem sowieckim agentem?

- Nie - przyznal Muller.

Stirlitz odetchnal z ulga.

 

Hitler dzwoni do Stalina:

- Czy wasi ludzie nie brali z mojego sejfu tajnych dokumentów?

- Zaraz wyjaśnię.

Stalin dzwoni do Stirlitza:

- Isajew, braliście z sejfu Hitlera tajne dokumenty?

- Tak jest, towarzyszu Stalin.

- Odłóżcie je natychmiast! Ludzie się denerwują!

 

Strilitz usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je. Za drzwiami stal mały piesek.

- Co słychać, głuptasku? - czule powiedział Stirlitz.

- Sam jesteś głupi! Właśnie przyjechałem z Centrali - odrzekł pies.

 

Stirlitz kopnieciem otworzyl drzwi i na palcach, cichutko zblizyl sie do czytajacego gazete Mullera.

 

Odcinek 333. Stirlitz myśli.

 

Stirlitz, spacerujac zima nad brzegiem jeziora, ujrzal na nim ludzi.

"Łyżwiarze" - pomyślał Stirlitz.

"Stirlitz" - pomyśleli wędkarze.

 

Stirlitz, spacerując latem nad rzeka, zauważył nad brzegu człowieka z wędką.

- Jak biora? - zagadnal.

- Dobrze - odpowiedział człowiek.

"Wędkarz" - pomyślał Stirlitz.

 

Muller, wglądając przez okno, ujrzał podążającego gdzieś Strilitza.

"Dokąd on idzie?" - pomyślał Muller.

"Nie twój zasrany interes" - pomyślał Stirlitz.

 

Stirlitz zobaczył ludzi w sowieckich mundurach, umazanych błotem twarzach, z pepeszami w rękach.

"Zwiadowcy" - pomyślał.

 

Na korytarzu Stirlitz zobaczyl Kathe, a za nia dwóch żołnierzy z karabinami i plecakami.

"Na wczasy" - pomyślał Stirlitz.

 

Stirlitz migiem uciekł przez okno. Mig skrył się w chmurach.

 

- Jak wy sie naprawdę nazywacie?

- Tichonow. - odpowiedział Stirlitz - A wy?

- Broniewoj.

- No, Muller, wkopaliście sie!

 

 

- Gdzie pan sie tak dobrze nauczył prowadzić samochód, Stirlitz? - spytał Muller.

- Na kursach NKWD - odpowiedział Stirlitz.

Chyba nie powiedziałem nic tajnego - pomyślał.

 

 

 

- Stirlitz to sowiecki agent - rzekł Muller do Schellenberga - Musimy go zdemaskowac.

Niech pan stanie Jak wejdzie, proszę go uderzyć polanem w glowe.

Jesli jest Rosjaninem zaraz sie wygada.

Po chwili wszystko przebiegło według zaplanowanego scenariusza.

- Ach, j... twoju mat'! - zaklął Stirlitz.

- Ubit'! - rozkazał Muller.

- Ciszej, towarzysze - syknął Shellenberg, - Niemcy dokoła!

 

 

 

Stirlitz codziennie po powrocie do domu mial zwyczaj, upewniwszy sie, ze

jest sam, otwierac drzwiczki ukrytego za obrazem sejfu, z ktorego wyciagal

harmonie i butelke wodki. Nalewal szklanke, wypijal i piec minut gral na

harmonii. Potem odkladal wszystko na miejsce i zamykal sejf. Tego wieczora

jednak sejf byl pusty. Po chwili wahania Stirlitz wykrecil numer Mullera.

- To wy Stirlitz? - raczej dla formalnosci spytal Muller. - Pewnie

telefonujecie w sprawie harmonii i wodki?

- Tak.

- Nic z tego! Nie tylko wy tesknicie za ojczyzna...

 

 

- Heil Hitler! - pozdrowil Stirlitz Bormanna.

- Nie przesadzajcie, Isajew! - warknal Bormann.

 

 

Stirlitz był umówiony w barze z łącznikiem. Przyszedł troszke wcześniej, od razu wali do baru i do barmana w te słowa :

S:- Wódeczkę poproszę.

B:- Wódeczka skończyła się dwa dni temu.

S:- No to może koniaczek?

B:- Koniaczek skończył się wczoraj.

S:- Trudno niech będzie piwko.

B:- Piwka nie mamy od rana.

"Łącznik już jest" - pomyślał Stirlitz.

 

Stirlitz szedł nocą przez las. Nagle zobaczył na drzewie świecące oczy.

- Sowa - pomyślał Stirlitz.

- Sam jesteś sowa - pomyślał Bormann.

 

 

Stirlitz chodził przez cały dzień z rozpiętym rozporkiem, z którego

wystawały czerwone gacie.

W ten oto sposób Stirlitz obchodził swięto 1 Maja.

 

 

Stirlitz od dwóch dni nie pojawił się w pracy. Gestapowcy, wysłani na

poszukiwania, odnaleźli go w jego willi, nieprzytomnego, leżącego na

podłodze posród pustych butelek po wódce. Na stoliku obok lampy leżał

szyfrogram: "Zadanie wykonane, możecie się zrelaksować".

 

 

Idą na przeciwko siebie Stirlitz i Bormann.

"Bormann" - pomyślał Stirlitz.

Lecz mimo podjęcia nadludzkiego wysiłku Bormann nie był w stanie zrewanżować się Stirlitzowi tym samym.

 

Kloss i Stirlitz uciekają po ulicach okupowanego miasta przed goniącymi ich żolnierzami Wehrmachtu. Wbiegają na jakieś podwórze, a tu nie ma z niego innego wyjścia! Kloss szybko wskoczył do śmietnika, Stirlitz chcial za nim ale niestety nie bylo już miejsca. Zamknął klape nad Klossem, odbiegł parę krokow, rozglada sie bezradnie... Na podwórze wpadaja Niemcy. Zlapali Stirlitza rozbroili go i prowadzą do samochodu. Kiedy przechodzą koło kryjowki Klossa Stirlitz kopie w śmietnik i krzyczy:

-Możesz już wyjść Hans, wpadlismy!

 

Gestapo obstawiło wszystkie wyjścia, ale Stirlitz ich przechytrzył. Uciekł przez wejście.

 

Stirlitz spacerował po dachu kancelarii Rzeszy. Nagle poślizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający gzyms, unikając upadku z dużej wysokości. Następnego dnia cud posiniał i obrzękł.

 

Stirlitz szedł ulicą, kiedy z tyłu rozległy się strzały i tupot podkutych butów.

-to koniec-pomyślał Stirlitz wkładając rękę do prawej kieszeni spodni.

tak to byl koniec.Pistolet nosił w lewej.

 

Stirlitz jechał nocą swoim służbowym czarnym Mercedesem. W pewnym momencie zobaczył w swiatłach reflektorów Kaltenbrunnera, dającego rozpaczliwe znaki na poboczu drogi. Stirlitz z kamienną twarzą pojechał dalej. Nie minęło pół godziny, a Stirlitz znowu zobaczył Kaltenbrunnera stojącego obok drogi i rozpaczliwie wymachującego rękami. Stirlitz udał, że nie widzi i pojechał dalej. Znowu minęło pól godziny i Stirlitz znowu ujrzał Kaltenbrunnera, stojącego na poboczu i wzywającego pomocy.

Ta prosta obserwacja ostatecznie utwierdziła Stirlitza w przekonaniu, że poruszał się obwodnicą berlinską.

 

 

Idzie sobie Stirlitz poboczem drogi. Nagle minął go samochód Bormana.

Idzie Stirlitz dalej. Po pewnym czasie znowu minął go samochód Bormana. Stirlitz idzie dalej przed siebie. Znów minął go samochód Bormana.

"Rondo", pomyślał Stirlitz.

 

Idzie sobie Stirlitz lasem, i nagle słyszy za sobą: szur, szur, szur.

-To chyba żaba - pomyślał Stirlitz

-Tak, to ja - pomyślała żaba.

 

Stirlitz spojrzał przez okno. Poraził go niezwykły blask.

- Oho, osiemnaste mgnienie wiosny - pomyślał.

W deszczową noc Stirlitz przechodził po dachu kwatery gestapo. Pośliznął się i gwałtownie zsuwał w dół. Tylko cudem udało mu się chwycić za wystający fragment gzymsu. Na drugi dzień cud był posiniaczony i obolały.

znalezione dziś na Joemonster.org

 

że się nie boją... jeść ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Trwaja poszukiwania nowego napisu na autokar naszej reprezentacji! Oto propozycje:

-Tragiczni ale komiczni.

- My tylko przejazdem.

- 280 koni i 24 osły.

- Wystarczy duże białe ?L? na niebieskim tle.

- Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie (i zdjęcie Janasa)

- Autobus turystyczny.

- Walczyliśmy jak nigdy. Przegraliśmy jak zawsze.

- Co się stało?

- Ułomni ale skromni.

- Jedziemy na Love Parade.

- Ciulaci ale skrzydlaci.

- Ukryci i przerażeni.

- Uwaga niebezpieczeństwo!

- Nie kopać leżących!

- Prawie jak drużyna.

- Szybcy i wściekli.

- Kółko wędkarskie.

- Nie strzelać, bo może dostać niewinny kierowca!

- Polakom gratulujemy autobusu.

- Tak sobie pokreśliłem i tak mi wyszło.

- Którędy do wyjścia?

- Latający cyrk Pawła Janasa.

- Handel obwoźny - gipsowe krasnale.

- Komu punkty, komu? Bo jedziem do domu.

- Przewóz pracowników: Niemcy ===> Polska.

- Wyjście awaryjne.

- Nas nie dogoniat!

- Nam strzelać nie kazano.

- Szukamy pracy przy szparagach.

- Poszukiwacze zaginionej bramki.

- Lasy Państwowe sp. z o.o.

- Obóz wędrowny.

- Drużyna Actimela.

- Mesjasze narodów.

- To jest miejsce na Twoją reklamę.

- Tylko nie po twarzy.

- Pielgrzymka do Rzymu.

- Titanic.

- Aczkolwiek.

- Zjazd do zajezdni.

- Fundacja Jolanty Kwaśniewskiej 'Dzieci Niczyje'.

- Powered by PZPN.

- domowe przedszkole

- jaki sponsor taka gra - TP SA

- zaloga G No, niemogłem się powstrzymać

nie ma sprawy - oto link do cyckow:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

pzdrw

 

soso

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) -Kargule i Pawlaki mają godnych następców

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Polacy to kraj waleczny, toteż takie zdarzenia należą do codzienność i sądzę, że jest ich dużo, dużo więcej, lecz mało które są notowane - normalnie to śmierć na miejscu i nie ma kto podkablować :-)

znalezione na:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Trwaja poszukiwania nowego napisu na autokar naszej reprezentacji! Oto propozycj

-Tragiczni ale komiczni.

- My tylko przejazdem.

- 280 koni i 24 osły.

- Wystarczy duże białe ?L? na niebieskim tle.

- Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie (i zdjęcie Janasa)

- Autobus turystyczny.

- Walczyliśmy jak nigdy. Przegraliśmy jak zawsze.

- Co się stało?

- Ułomni ale skromni.

- Jedziemy na Love Parade.

- Ciulaci ale skrzydlaci.

- Ukryci i przerażeni.

- Uwaga niebezpieczeństwo!

- Nie kopać leżących!

- Prawie jak drużyna.

- Szybcy i wściekli.

- Kółko wędkarskie.

- Nie strzelać, bo może dostać niewinny kierowca!

- Polakom gratulujemy autobusu.

- Tak sobie pokreśliłem i tak mi wyszło.

- Którędy do wyjścia?

- Latający cyrk Pawła Janasa.

- Handel obwoźny - gipsowe krasnale.

- Komu punkty, komu? Bo jedziem do domu.

- Przewóz pracowników: Niemcy ===> Polska.

- Wyjście awaryjne.

- Nas nie dogoniat!

- Nam strzelać nie kazano.

- Szukamy pracy przy szparagach.

- Poszukiwacze zaginionej bramki.

- Lasy Państwowe sp. z o.o.

- Obóz wędrowny.

- Drużyna Actimela.

- Mesjasze narodów.

- To jest miejsce na Twoją reklamę.

- Tylko nie po twarzy.

- Pielgrzymka do Rzymu.

- Titanic.

- Aczkolwiek.

- Zjazd do zajezdni.

- Fundacja Jolanty Kwaśniewskiej 'Dzieci Niczyje'.

- Powered by PZPN.

- domowe przedszkole

- jaki sponsor taka gra - TP SA

- zaloga G

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Dżołk in inglisz. :)

 

 

Five Germans in an Audi Quattro arrive at the Italian border. The Italian Customs agent stops them and tells them: It'sa illegala to putta 5 people in a Quattro.

 

- Vot do you mean it'z illegal? - asks the German driver.

 

- Quattro meansa four - replies the Italian official.

 

- Qvattro is just ze name of ze automobile - the Germans retort

unbelievingly. - Look at ze papers: zis car is designt to kerry 5 persons.

 

- You can'ta pulla thata one on me! - replies the Italian customs agent. - Quattro meansa four. You hava fivea people ina your car and you are thereforea breaking the law.

 

The German driver replies angrily - You idiot! Call your zupervisor over, I vant to speak to somevone viz more intelligence!

 

Sorry - responds the Italian official, - he can'ta come. He'sa busy witha 2 guys in a Fiat Uno.

Dzwoni księgowa do profesora Miodka i pyta:

- Przepraszam, czy ZARACHUJE to poprawna forma wypowiedzi?

A Miodek na to:

- Wie pani lepiej byloby powiedziec

PANOWIE PROSZE POCZEKAC

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.